Błędne teorie skuteczne w praktyce
Przyznam szczerze, że czymś w rodzaju ostatniego włoska, na którym w moim mniemaniu wisiał światopogląd „ateisty naukowego”, chcącego za wszelką cenę wykazać swą „empiryczną wyższość” nad światopoglądem teisty, było według mnie stwierdzenie, że ateista posiada „lepszy światopogląd” o tyle, że jest to światopogląd „umocowany w nauce”. A sama nauka może pochwalić się „sukcesami w praktyce”, co ma zdaniem niektórych wojujących ateistów, powołujących się na naukę, być gwarantem i poręczeniem tego, że nauka „poprawnie odkrywa prawdę o świecie”. Ateiści lubią mawiać w polemikach z teistami: „dzięki nauce masz choćby komputer z którego do mnie piszesz i nie działałby on gdyby nauka nie odkrywała prawdy o świecie”. Czyżby?
Okazuje się jednak, że ten ostatni włosek, na którym wisi światopogląd „ateisty naukowego”, pęknie gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że istnieją porzucone już teorie naukowe, które zostały uznane za błędne pomimo tego, że były jak najbardziej skuteczne w praktyce. Owe teorie nie tylko były skuteczne w praktyce ale niekiedy dostarczały one również dość zgrabnych wyjaśnień zjawisk jakich dotyczyły i niekiedy dostarczały nawet skutecznych przewidywań nowych faktów. Ta historyczna okoliczność jest gwoździem do trumny „ateizmu naukowego”. Poniżej podam listę przykładów teorii naukowych, które zostały uznane za błędne pomimo tego, że były całkiem skuteczne w praktyce. Co ciekawe, niektóre z błędnych teorii naukowych są stosowane po dziś dzień w praktyce i to wciąż z niezłym skutkiem. Nie podaję dokładnych opisów tych teorii za każdym razem gdyż nie miejsce tutaj na to i zakładam, że czytelnik zna już te koncepcje lub gdzieś doczyta sobie o nich jeśli go bardziej zainteresują (więcej informacji na temat tych teorii można znaleźć choćby w Wikipedii, za którą referuję większość poniższych informacji).
Prawa Keplera
Na tym miejscu zacytuję po prostu Karla Poppera, którego słowa mówią wystarczająco same za siebie:
„Teorię obaloną w przeszłości można zachować jako użyteczną mimo jej obalenia. W różnych celach posługujemy się na przykład prawami Keplera. Ale teoria obalona w przeszłości jest nieprawdziwa”[1]. Warto w tym miejscu dodać jeszcze słowa Jana Sucha, znanego polskiego metodologa nauki, który pisał w tonie podobnym do Poppera: „czasami hipotezy w sposób ewidentny fałszywe [...] nie tylko dobrze tłumaczą określone zespoły faktów, lecz nadto często pozwalają w sposób poprawny przewidywać nowe zjawiska” (Jan Such, Czy istnieje experimentum crucis?, Warszawa 1975, s. 312).
Teoria Newtona
Jak czytamy w jednej z publikacji, „Nawet teoria tak dobrze potwierdzona jak prawa Newtona okazała się na dalszą metę nie do utrzymania […] prawa Newtona zostały obalone!”[2]. Jednak w pewnych małych zakresach (odległości i czasu) teoria Newtona sprawdza się dość dobrze aż po dziś dzień. Trudno o lepszy przykład błędnej teorii naukowej, która wciąż pozostaje skuteczna w praktyce w pewnych określonych obszarach.
Akroagoniny
Koncepcja akroagonin posłużyła po I wojnie światowej do opracowania i praktykowania pewnych metod medycznych w leczeniu stanów psychotycznych, na przykład leczenie wstrząsami insulinowymi, leczenie elektrowstrząsami lub gorączką malaryczną. Koncepcja wydawała się być potwierdzana przez skuteczność tych metod.
Eter (fizyka)
Wielu badaczom wydawało się, że istnienie eteru jest naturalną koniecznością dla ówczesnej nauki, by elektrodynamika Maxwella była słuszna. Maxwell wprowadził do nauki koncepcję „eteru elektromagnetycznego”, a następnie udowodnił, że jest on tożsamy z „eterem światłonośnym”. Doprowadziło go to do odkrycia elektromagnetycznej natury światła. Co ciekawe, w 1902 roku o błędnej teorii eteru pisano w jednym ze sztandarowych podręczników do fizyki, że „prawdopodobieństwo hipotezy eteru zbliża się do pewności”[3]. Warto o tym wspomnieć choćby dlatego, że ateiści bardzo często lubią powtarzać, że darwinowska teoria ewolucji również jest „bliska pewności”.
Teoria flogistonu
Teoria flogistonowa była teorią mechanizmu spalania i powstała w XVII wieku, wywodząc się z wcześniejszych koncepcji alchemicznych. Zakładała ona występowanie w ciałach palnych substancji zwanej flogistonem. Późniejsze prace eksperymentalne, między innymi Łomonosowowa i Lavoisiera, wykazały, że jest ona całkowicie błędna. Teorię flogistonową krytykował również holenderski fizyk Herman Boerhaave (1668-1738), który twierdził, że spalanie i rdzewienie są dwoma odrębnymi zjawiskami z powodu braku płomienia w drugim przypadku. Niejaki Georg E. Stahl (1660-1734) odpierał te zarzuty, wykazując, że w przypadku spalania utrata flogistonu jest gwałtowna, a w przypadku rdzewienia powolna, przez co płomień jest niewidoczny. Paradoksalnie, w tym przypadku miał częściowo rację, gdyż współcześnie oba te procesy opisuje się jako reakcje utleniania. Spalanie to szybkie utlenianie a korozja to utlenianie powolne. Jak widzimy, błędna teoria flogistonowa miała prawidłowe przewidywania w tym konkretnym przypadku. Teoria flogistonowa podawała skuteczne wyjaśnienia również w innych kwestiach i wyjaśniała na przykład dlaczego tak dużo substancji palnych jest ciemnych, błyszczących i przewodzi ciepło, czego żadna z nowszych teorii nie była już w stanie wytłumaczyć (por. R.G.A. Dolby, Niepewność wiedzy. Obraz nauki w końcu XX wieku, Warszawa 1998, s. 348).
Teoria geocentryczna
Proces upadku teorii geocentrycznej jako opisu świata był długotrwały. Spotykał się z powolną akceptacją środowisk uniwersyteckich ówczesnej Europy. Powodem tego stanu rzeczy była – paradoksalnie – mniejsza zgodność teorii Kopernika z obserwacjami, szczególnie niewytłumaczalne niezmienne położenie gwiazd. Z punktu widzenia kinematyki różnica między teorią geocentryczną i heliocentryczną sprowadza się do wyboru układu odniesienia. Teoria heliocentryczna opisuje ruchy planet w układzie odniesienia związanym ze Słońcem, teoria geocentryczna wykorzystuje układ odniesienia związany z Ziemią. Z tego punktu widzenia obie teorie są prawidłowe. Pewne zagadnienia jednak wygodniej jest rozważać w układzie geocentrycznym (na przykład ruch satelitów Ziemi) oraz w astronawigacji. Jak widać, błędna teoria geocentryczna po dziś dzień może jak najbardziej mieć swoje użyteczne zastosowania w praktyce.
Hipoteza kontrakcji
Hipoteza ta tłumaczyła wszelkie deformacje skorupy ziemskiej kurczeniem się Ziemi w trakcie jej ochładzania. W wyniku tego procesu i zapadania się części powierzchni powstają geosynkliny, które później są zgniatane przez sztywniejsze obszary - kry kontynentalne. W ten sposób powstają pasma fałdowe. Teoria ta została jednak zarzucona i uznana za błędną. Pewne jej elementy można jednak skutecznie zastosować do wyjaśnień odnoszących się do planety Merkury, gdzie rzeczywiście obserwujemy efekty termicznego kurczenia się wnętrza planety.
Hipoteza pomostowa
Z uwagi na znalezienie licznych dowodów na łączność pomiędzy kontynentami w różnych epokach geologicznych postulowano istnienie pomostów lądowych między kontynentami, które później zapadły się. Koronnymi argumentami na istnienie pomostów lądowych było występowanie tych samych gatunków fauny i flory na obu brzegach dzisiejszych oceanów. Chodzi tu o gatunki, które nie były w stanie przebyć oceanów. Na dwóch brzegach oceanów istnieją też podobne struktury geologiczne. Mimo zanegowania możliwości zapadania się fragmentów skorupy kontynentalnej w oceanicznej, w mocy pozostały wszystkie argumentydowodzące łączności między kontynentami - Europą i Afryką a obu Amerykami, Afryką, Indiami i Azją, Azją i Australią, Australią i Ameryką, Antarktydą i Ameryką Południową, Afryką i Australią. Jak widać kolejna błędna hipoteza wciąż może dostarczać zadowalającego wyjaśnienia choćby w kwestii występowania tych samych gatunków fauny i flory na obu brzegach dzisiejszych oceanów.
Koronium
Koronium, newtonium – hipotetyczny pierwiastek chemiczny zaproponowany na przełomie XIX i XX wieku, którego obecnością tłumaczono występowanie jednej z linii emisyjnych w widmie korony słonecznej. Tak więc jest to kolejna błędna hipoteza, która coś jednak skutecznie wyjaśniała.
Lemuria
Lemuria – hipotetyczny zatopiony kontynent na Oceanie Indyjskim, nazwany tak przez Philipa Sclatera, wskazywany przez XIX-wiecznych darwinistów w celu wyjaśnienia izolacji lemurów na Madagaskarze i występowania skamieniałości ich przodków w Afryce i południowo-wschodniej Azji. Ernst Haeckel, niemiecki darwinista, użył teorii o istnieniu Lemurii dla wyjaśnienia nieobecności skamieniałości „brakującego ogniwa” między ludźmi a małpami, twierdząc, że znajdują się one pod morzem.
Model atomu Lewisa
Choć model ten został przez współczesną naukę uznany za błędny, to pomimo to pozwala on jednak przewidzieć niektóre własności wiązań chemicznych (na przykład regułę Abegga). Był również punktem wyjścia do opracowania przez Lewisa teorii wiązania kowalencyjnego i koncepcji struktury punktowej.
Neptunizm
Neptunizm zakładał, że wszystkie skały powstały poprzez krystalizację lub osadzanie ze środowiska wodnego. Koncepcja ta, choć dziś już zarzucona, okazała się mimo to słuszna w odniesieniu do niektórych skał osadowych.
Teoria świetlika
Liczne zjawiska optyczne całkiem udanie tłumaczy (też ontologicznie błędna) teoria świetlika. Za jej pomocą daje się skutecznie wyjaśnić prawa soczewek i zwierciadeł.
Teoria cieplika
W 1824 roku Nicolas Carnot w oparciu o teorię cieplika sformułował zasadę działania silników cieplnych. Pracę tę rozwinął Benoît Clapeyron w 1834 roku. Silniki cieplne istniały już przed Carnotem i Clapeyronem, niemniej jednak w oparciu o błędny paradygmat teorii cieplika wyjaśniali oni zasadę działania skutecznych w praktyce silników cieplnych.
Frenologia
Frenologia, choć dziś uznawana już za całkowicie błędną, jak najbardziej miała silny wpływ na rozwój prawdziwej nauki - neurologii i neuropsychologii.
Teoria Wegenera
W 1915 roku w swojej pracy pt. O pochodzeniu kontynentów i oceanów (Die Entstehung der Kontinente und Ozeane) niemiecki geofizyk i meteorolog Alfred Wegener przedstawił teorię, że kiedyś wszystkie lądy tworzyły jeden ogromny ląd, który nazwał Pangeą, czyli „Wszechziemią”. Zebrał w tej książce wszystkie dotychczas otrzymane dowody topograficzne, geologiczne i paleontologiczne.
Terra Australis
W czasach odkryć geograficznych, gdy tego kontynentu nie można było jeszcze odkryć, nadal umieszczano go na mapach uznając argumentację ówczesnych naukowców, że musi istnieć na południu kontynent, który równoważyłby masę kontynentów północnej półkuli. Nowa Zelandia po odkryciu w 1642 roku przez Abela Tasmana była uznawana za Terra Australis. Tak więc jest to kolejna błędna hipoteza, która coś jednak skutecznie wyjaśniała.
Poniżej podaję nazwy kolejnych błędnych i zarzuconych już koncepcji naukowych, które w mniejszym lub większym stopniu przyczyniały się do wyjaśnienia czegoś. Gwiazdka obok nazwy oznacza, że dana teoria była w jakiś sposób skuteczna w praktyce (gwiazdka w nawiasie oznacza, że owa skuteczność była kwestią sporną): Brokkizm, Hipoteza ekspandującej Ziemi* (argumenty zwolenników ekspansji można znaleźć choćby w Wikipedii), Lamarkizm, Neolamarkizm, Mechanolamarkizm(*), Psycholamarkizm, Łysenkizm, Model atomu Rutherforda, Model atomu Thomsona, Nemesis, Neutretto, Poliwoda, Preformacja, Promienie N(*), Teoria pustej Ziemi, Teoria grawitacji Le Sage'a(*), Teoria humoralna, Teoria samorództwa, Teoria stanu stacjonarnego(*), Witalizm, Wulkan (planeta), Wyspa Kalifornia.
Jak zatem widać, błędne teorie naukowe mogą być jak najbardziej skuteczne w praktyce. Praktyczna skuteczność uznawanych obecnie za słuszne teorii naukowych nie może więc „z automatu” zagwarantować ateiście epistemologicznej prawdziwości owych teorii. Mogą one bowiem być skuteczne w praktyce jak i zarazem mówić nam nieprawdę o świecie. Wojujący ateista przy pomocy takich przykładów nie wykaże więc w żaden sposób teiście lub komukolwiek innemu, że „światopogląd naukowy” daje mu jakąkolwiek przewagę w sporach.
Ktoś zapyta: jak to możliwe, że teorie, które z punktu widzenia współczesnej nauki mówią nam nieprawdę o świecie, mogły okazać się skuteczne w praktyce? Odpowiedź na to pytanie jest prosta: skuteczność czegoś zakłada, że dostrzegło się gdzieś pewną prawidłową i w miarę powtarzalną korelację pomiędzy skutkiem i przyczyną. W żaden sposób nie gwarantuje to jednak, że opisaliśmy coś poprawnie poza dostrzeżeniem samej tej korelacji. Dlatego właśnie nawet błędne teorie naukowe mogą być i były jak najbardziej skuteczne w praktyce. Nie oznacza to jednak w żaden sposób, że mówią nam one „z automatu” cokolwiek prawdziwego o świecie. Taka implikacja zachodzić już wcale nie musi. Jest tak również dlatego, że sama idea „skuteczności w praktyce” jest oparta na błędnym kole w rozumowaniu. To my przy pomocy odgórnych kryteriów ustalamy co jest „skuteczne w praktyce”, po czym przy pomocy tych samych kryteriów „dowodzimy” skuteczności czegoś w praktyce. Błędne koło w tym rozumowaniu jest ewidentne. Jeśli ktoś tego nadal nie rozumie to niech spojrzy sobie choćby na zwykły nóż leżący na stole. Czy zawiera on w sobie cokolwiek skutecznego w praktyce? Nie. Dopiero my dodajemy do tego noża ideę skuteczności w praktyce, na przykład taką, że nóż nadaje się do krojenia chleba. Jednak w samym nożu nie zawiera się pierwotnie żadna taka idea. Inaczej pod kątem skuteczności w praktyce będzie patrzeć na nóż gosposia zabierająca się za obiad, a inaczej morderca zamierzający użyć tego samego noża jako narzędzia zbrodni. Preparujemy tu zatem odgórnie pewną tautologię prawdziwą jedynie na mocy siebie samej. Idea skuteczności czegoś w praktyce jest więc zagadnieniem czysto teoretycznym i dlatego zawodzi przy jakichkolwiek próbach powiązania jej z zagadnieniem prawdy absolutnej. Jeśli zechcemy to nawet fałsz będzie skuteczny w praktyce, co ukazałem na licznych przykładach opisanych powyżej w niniejszym tekście.
Jan Lewandowski, listopad 2017
[1] Karl Popper, Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria epistemologiczna, Warszawa 2002, s. 91, kursywy ode mnie.
[2] G. Kemeny, Nauka w oczach filozofa, Warszawa 1967, s. 49, 127, kursywy ode mnie.
[3] Cyt. za Imre Lakatos, Pisma z filozofii nauk empirycznych, Warszawa 1995, s. 124 przypis 272, pogrubienie ode mnie.