Boże Narodzenie-polemika Celsusa i Orygenesa
Napisane ok. roku 248 „Przeciw Celsusowi” Orygenesa jest klasycznym dziełem apologetycznym. Orygenes był jednym z największych erudytów starożytności i jak to określił papież Benedykt XVI (audiencja generalna 25 kwietnia 2007, tekst na portalu Opoka.pl) „jedną z najważniejszych postaci dla całego rozwoju myśli chrześcijańskiej”, choć z drugiej strony trzeba przyznać, iż również jedną z najbardziej kontrowersyjnych. Orygenes swoje dzieło w ośmiu księgach napisał jako odpowiedź na traktat filozofa pogańskiego Celsusa pt. „Prawdziwe słowo”, napisany ok. 178 r. Ów traktat zachował się tylko poprzez cytaty w polemice Orygenesa, dzięki której możemy dzieło Celsusa odtworzyć niemal w całości (ocenia się, że Orygenes przytoczył ok. 90% książki Celsusa, mniej więcej połowę w cytatach dosłownych, resztę w parafrazach -nawiasem mówiąc, w zachowanych fragmentach Celus nigdy nie nazywa sam siebie Celsusem -nazywa go tak tylko Orygenes, który sam siebie w „Przeciw Celsusowi” nigdy nie nazywa Orygenesem -co pokazuje bezsens racjonalistycznych twierdzeń o „anonimowości” Czterech Ewangelii). „Prawdziwe słowo” jest najbardziej rozbudowanym polemicznym atakiem starożytnego świata pogańskiego na rozwijające się chrześcijaństwo. Przed Celsusem wiedza i zarzuty pogan wobec chrześcijan ograniczały się do obiegowych plotek i oszczerstw. Celsus scalił owe plotki i oszczerstwa w usystematyzowany atak na chrześcijaństwo, wykorzystując również, co na tle ówczesnego pogaństwa było niezwykłe, zarzuty złośliwie wyłuskane wprost ze źródeł chrześcijańskich. A po Celsusie kolejni pogańscy przeciwnicy chrześcijaństwa -Porfiriusz i cesarz Julian Apostata -w zasadzie powtarzali zarzuty Celsusa, które stały się na pewien sposób klasyczne. Zarzuty Celsusa współcześni racjonaliści powtarzają w zasadzie po dziś dzień, wykorzystując te same metody: plotki, stereotypy i wybiórcze, złośliwe obracanie źródeł chrześcijańskich przeciw samym chrześcijanom.
Współcześni racjonaliści nieraz odwoływali się do Celsusa. W swoim mniemaniu często uważali się on za rzekomo spadkobierców oświeconej myśli greckiej, przeciwstawiając się jakoby ciemnocie chrześcijańskiej, która nastała po upadku świata starożytnego, albo wręcz do tego upadku miała się niby przyczynić. W tym jednym można przyznać im rację, że spośród całej myśli greckiej są spadkobiercami tylko Celsusa -dziś szczęśliwie dzięki upowszechnieniu wiedzy, krytycznemu spojrzeniu i erudycji następców Orygenesa, ów naiwny obraz schyłku świata starożytnego odchodzi do lamusa. Rozbijane są kolejne stereotypy i żaden poważny wykształcony człowiek obecnie nie zaprzeczy, że to właśnie chrześcijaństwo przejęło w spadku i rozwinęło myśl grecką, przez postacie świetnie z nią obeznane pokroju Orygenesa. Celsus, jak na poganina, był zaś wyjątkowo obeznany z opowieściami chrześcijan, co przyznają dzisiaj nawet i chrześcijańscy badacze. Znał bowiem niektóre księgi biblijne, chociaż niekoniecznie bezpośrednio, pewną liczbę ksiąg Starego Testamentu. Wykorzystywał materiał z Ewangelii Mateusza, Łukasza i Jana, chociaż niekoniecznie z oryginalnych ksiąg, być może z jakichś wypisów (o czym będzie powiedziane dalej w artykule). Czynił aluzje do Psalmów i Listów Pawła, acz wydaje się, że nie znał chociażby Dziejów Apostolskich. Wykorzystywał także dzieła heretyckie, Marcjona i gnostyków, apokryfy, a także paszkwile -czy to pogan wobec Żydów, czy to Żydów wobec chrześcijan. Oraz pogańską klasykę, dzieła Homera, Herodota czy Platona. Czynił więc systematyczne studia, jednak nie do krytycznej oceny chrześcijaństwa (ci poganie, którzy uczciwie studiowali chrześcijaństwo w celach krytyki, sami zostawali w końcu chrześcijanami, jak Atenagoras czy Justyn), lecz do złośliwego ataku na chrześcijaństwo, za pomocą wybiórczych fragmentów -podobnie jak współcześni wojujący ateiści. I owa wybiórczość sprawiła, że paszkwil Celsusa, podobnie jak dzisiejsze paszkwile wojujących ateistów, nie mógł się ostać w starciu z prawdziwym erudytą, znającym doskonale naukę chrześcijańską i filozofię grecką Orygenesem. Celsus jak na poganina, znał literaturę chrześcijańską w stopniu wyjątkowym -ale w niewystarczającym w porównaniu z chrześcijanami. Uczciwie trzeba przyznać, że w jego czasach chociażby kanon ksiąg Biblii nie był ostatecznie ustalony, ale to jest tak naprawdę niewielkie usprawiedliwienie.
Polemika Orygenesa z Celsusem jest niezwykle pouczającą lekturą również i w czasach dzisiejszych. Już w akapicie powyżej czyniliśmy pewne porównania do czasów dzisiejszych, a takich porównań można czynić więcej: one same się niekiedy nasuwają. Argumenty wysuwane przez Celsusa i Orygenesa w wielu przypadkach wydają się aktualne i dzisiaj. Podobne tematy i sposoby ich ujmowania występują i w dzisiejszych debatach chrześcijan z niewierzącymi. Niemniej jednak pamiętać należy, że obaj polemiści żyli w starożytności, toteż nieraz pojmowali świat za pomocą nieco innych kategorii, nieco innych pojęć, niż by się dzisiaj zdawało po pobieżnej lekturze ich dzieł. Dokładne studiowanie debaty Celsusa i Orygenesa jest więc niezwykle pouczające, bo z jednej strony dostarcza nam wielu odniesień, nauk, do dnia dzisiejszego. Z drugiej zaś pozwala dostrzec, jak początki chrześcijaństwa pojmowali w owych czasach zarówno chrześcijanie, jak i niewierzący poganie.
W niniejszym artykule podjąłem wątek Bożego Narodzenia, dyskutowany przez Celsusa i Orygenesa. Historia narodzin Jezusa Chrystusa jest dyskutowana w pierwszej księdze „Przeciw Celsusowi”. Przedstawiony tu został wybór z rozdziałów 28, 32, 34-35, 50-52, 58-61, 66, jako że temat Bożego Narodzenia poprzedzielany jest odpowiedziami Orygenesa na inne zarzuty „usystematyzowanej inwektywy”[określenie ks. prof. Marka Starowieyskiego] Celsusa. Dyskusja na temat Bożego Narodzenia zawarta w „Przeciw Celsusowi” jest jednak niezwykle ważna również z historycznego punktu widzenia, jako że dzieło Orygenesa dostarcza nam wielu bezcennych informacji dla historii samego epizodu, jakim było narodzenie Jezusa w Betlejem. Z jednej strony mamy bowiem klasyczne już zarzuty Celsusa, jak ten, jakoby Jezus był owocem cudzołóstwa Maryi z rzymskim żołnierzem Panterą, a także że cała historia Bożego Narodzenia, relacje o hołdzie tzw. Mędrców ze Wschodu, oraz o ucieczce Jezusa z rodzicami do Egiptu przed Herodem Wielkim, to jedynie wymysły, zdaniem Celsusa autorstwa samego Jezusa. Z drugiej strony mamy staranne odpowiedzi Orygenesa. Orygenes dyskutuje, jak ubogo narodzony Jezus, zdołał swoją nauka pozyskać świat cały, a także żydowskie proroctwa o narodzinach Mesjasza z dziewicy (Iz 7,14) w Betlejem Judzkim (Mi 5,1-2). To w 51 rozdziale „Przeciw Celsusowi” mamy bezcenną wzmiankę o tym, iż miejsce narodzenia Jezusa w Betlejem było powszechnie znane, razem z zachowanymi relikwiami żłóbka, w którym Maryja położyła nowonarodzonego Jezusa. Wreszcie Orygenes dyskutuje temat Gwiazdy Betlejemskiej, jego uwagi są bezcenne również dla współczesnych prób jej identyfikacji. Komentarze Orygenesa na ten temat są często przytaczane we współczesnych opracowaniach na temat Gwiazdy Betlejemskiej, niestety zazwyczaj zamiast być przytoczonymi bezpośrednio, są one parafrazowane, i bardzo często, świadomie lub nie, nadinterpretowane. Toteż dla uczciwej dyskusji zagadnienia Gwiazdy Betlejemskiej należałoby je przytoczyć w całości, z odpowiednim komentarzem. W niniejszym opracowaniu taki komentarz towarzyszy wszystkim przytoczonym fragmentom dyskusji Orygenesa z Celsusem odnośnie tematu Bożego Narodzenia. W komentarzu tym staram się z jednej strony, wytłumaczyć współczesnemu czytelnikowi nieraz bardzo subtelny tok argumentacji zarówno Celsusa, jak i Orygenesa. Z drugiej strony chcę poszerzyć tę dyskusję, a także przedstawić i porównać współczesny punkt widzenia na te zagadnienia. Jak już wspominałem, spodziewam się, że takie podejście przyniesie wiele pożytku Czytelnikom dla szerszego zrozumienia tematyki Bożego Narodzenia z perspektywy czasów wczesnego chrześcijaństwa.
W niniejszym opracowaniu wykorzystuję „Przeciw Celsusowi” w tłumaczeniu Stanisława Kalinkowskiego (wersja elektroniczna dostępna pod tym linkiem). Fragmenty „Przeciw Celsusowi” zaznaczam w kolorze purpurowym, natomiast cytowane przez Orygenesa fragmenty „Prawdziwego Słowa” Celsusa w kolorze czerwonym. Domyślnie cytaty biblijne przytaczam w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia, natomiast cytaty z greckiej Septuaginty w przekładzie Remigiusza Popowskiego. Dla większej przejrzystości pogrupowałem debatę w kilka głównych działów:
Narodziny Jezusa z Maryi Dziewicy. Zarzuty o cudzołóstwo i proroctwo Izajasza (Iz 7,14)
Narodziny Jezusa w Betlejem w Judei i proroctwo Micheasza (Mi 5,1-2)
Zacznijmy od przedstawienia zarzutów, jakie przedstawił Celsus w swoim „Prawdziwym Słowie”:
[Jezus] „podaje się kłamliwie za syna dziewicy, podczas gdy w rzeczywistości urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej jako syn miejscowej biednej wyrobnicy. Jej mąż, cieśla, wypędził ją, gdy jej dowiódł cudzołóstwa, a ona, wygnana przez męża i zhańbiona tułała się po świecie, aż potajemnie urodziła Jezusa. Jezus zaś przyparty biedą najął się do pracy w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi, jakimi chełpią się Egipcjanie, a po powrocie do ojczyzny popisywał się tymi sztuczkami i zaczął się głosić Bogiem”
[...]
„Matka Jezusa została wypędzona przez swego męża, cieślę, pod zarzutem cudzołóstwa, gdy była brzemienna po stosunku z żołnierzem, niejakim Panterą"
[...]
„Z jakiej racji Synem Bożym miałbyś być ty, a nie któryś z tysięcy ludzi, którzy przyszli na świat po ogłoszeniu proroctwa? Niezliczeni szaleńcy i oszuści twierdzą, że przybyli z nieba jako Synowie Boga” [...]
„Wedle słów Jezusa Chaldejczycy poruszeni jego narodzinami przybyli, żeby jemu - małemu chłopcu - pokłonić się jako Bogu. I objawili to Herodowi, który był tetrarchą . Herod zaś posłał swych siepaczy, aby zabili wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co Jezus, sądząc, że w ten sposób zabije również jego, aby nie mógł objąć władzy królewskiej, gdy dojdzie do odpowiedniego wieku. Jeżeli Herod postąpił tak ze strachu, żebyś nie pozbawił go władzy, gdy dorośniesz, to dlaczego nie jesteś królem, skoro już dorosłeś, lecz będąc Synem Bożym stałeś się podłym żebrakiem, drżysz ze strachu i tułasz się po świecie?”
[…]
„Po cóż trzeba cię było wywozić do Egiptu, gdyś był jeszcze małym dzieckiem? Czy po to, żebyś nie został zabity? Bóg przecież nie powinien lękać się śmierci! Przybył z nieba anioł, który kazał tobie i twoim bliskim uciekać, abyście schwytani nie zginęli; czyż wielki Bóg, który w twej sprawie posłał już na ziemię dwóch aniołów, na miejscu nie mógł bronić ciebie, własnego Syna?”
[…]
[krew Jezusa nie była taką] „jaką mają szczęśliwi bogowie"
Przedstawiwszy powyżej zarzuty Celsusa, przejdźmy do odpowiedzi, jakie dał na nie Orygenes:
Narodziny Jezusa z Maryi Dziewicy. Zarzuty o cudzołóstwo i proroctwo Izajasza (Iz 7,14)
[Przeciw Celsusowi] 28. Następnie Celsus wprowadza na scenę postać fikcyjnego Żyda, który w dyskusji z Jezusem stawia Mu szereg infantylnych i nie licujących z powagą filozofa zarzutów. Postępuje tu jak chłopiec, który w szkole wygłasza przemówienie w imieniu osoby wymyślonej przez nauczyciela retoryki. Zastanówmy się zatem w miarę możliwości nad tymi zarzutami, aby wykazać, że ta zmyślona postać nie wygłasza wcale opinii, które by mógł podzielać prawdziwy Żyd. Ów Żyd stawia Jezusowi wiele zarzutów, a przede wszystkim ten, że Jezus
„podaje się kłamliwie za syna dziewicy, podczas gdy w rzeczywistości urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej jako syn miejscowej biednej wyrobnicy".
Twierdzi też, że
„jej mąż, cieśla, wypędził ją, gdy jej dowiódł cudzołóstwa, a ona, wygnana przez męża i zhańbiona tułała się po świecie, aż potajemnie urodziła Jezusa. Jezus zaś przyparty biedą najął się do pracy w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi, jakimi chełpią się Egipcjanie, a po powrocie do ojczyzny popisywał się tymi sztuczkami i zaczął się głosić Bogiem".
Staram się nie pominąć bez rozpatrzenia żadnego zarzutu niewiernych, ale usiłując dotrzeć do sedna sprawy stwierdziłem, że Jezus był naprawdę istotą boską i w pełni zasługiwał na miano Syna Bożego.
Komentarz: Wersja historii o pochodzeniu Jezusa wedle Celsusa, zaczerpnięta najpewniej z żydowskich paszkwili na opowiadania chrześcijan. Celsus podaje ją jak prawdę objawioną, bez podania konkretnego źródła. Jednak Orygenes zwraca uwagę na to, iż całe to gadanie Celsusa to tak naprawdę dziecinada, zwykłe przedrzeźnianie się dzieci w piaskownicy. Celsus starał się uwiarygodnić swoje twierdzenia, wkładając je w uznawaną za autorytet osobę trzecią, chwyt retoryczny często stosowany w antycznym piśmiennictwie. Orygenes uszczypliwie zwraca uwagę, że Celsusowi to słabo wychodzi, na poziomie uczniaka w szkole. Po czym stwierdza, że uczciwie rozpatrując fakty, należy przyznać, iż racja stoi po stronie poglądów chrześcijan: Jezus naprawdę musiał być Synem Bożym.
Pierwszym argumentem Orygenesa za tym wnioskiem jest, paradoksalnie, niskie pochodzenie Jezusa:
[Przeciw Celsusowi] 29. Niewątpliwie wysoka godność i stanowisko rodziców, ich bogactwo i posiadanie środków na odpowiednie wykształcenie dziecka, jak również wielka i sławna ojczyzna przysparzają ludziom wiele chwały, rozgłosu i szacunku. Czyż więc nie musimy tym bardziej podziwiać geniuszu człowieka, który będąc w zupełnie innej sytuacji z niezwykłą odwagą porwał się na wielkie przedsięwzięcie i pokonując olbrzymie trudności potrafił zdobyć sobie tak wielkie uznanie, rozgłos, powagę i znaczenie oraz tak rozsławić swoje imię po całym świecie, że opowiadano o Nim cuda?Jeżeli zaś zastanowić się bliżej nad życiem Jezusa, trzeba sobie zadać pytanie, w jaki sposób człowiek wychowany w ubóstwie i biedzie, nie posiadający nawet podstawowego wykształcenia, a tym bardziej nie znający zasad retoryki i filozofii, które uczą sztuki przekonywania, zdobywania popularności i porywania za sobą całych rzesz słuchaczy, mógł poświęcić się głoszeniu nowych poglądów, wprowadzić między ludzi naukę, która zachowując powagę proroków zniosła żydowskie obyczaje i obaliła wszystkie religijne przepisy greckie? Jakim sposobem ten człowiek, wychowany w takich warunkach, nie znający żadnej poważanej wśród ludzi nauki, jak twierdzą nawet jego przeciwnicy, potrafił głosić tak wspaniale naukę o sądzie Bożym, o karze za grzechy i nagrodzie za cnotę, że przekonał nie tylko ludzi prostych i niewykształconych, lecz nawet niemało roztropnych i uczonych słuchaczy, którzy pod osłoną, że tak powiem, zwykłych słów potrafią doszukiwać się ukrytych głębokich myśli?
Czytamy u Platona, że pewien mieszkaniec wysepki Serifos wyrzucał sławnemu wodzowi, Temistoklesowi, że ten zdobył sławę nie dzięki osobistym zaletom, lecz zawdzięcza ją pochodzeniu z najznakomitszego miasta Hellady; rozsądny Temistokles, zdając sobie sprawę z tego, że ojczyzna przyczyniła się do jego sławy, odrzekł: „Ani ja nie byłbym tak sławny, gdybym był mieszkańcem Serifos, ani ty nie byłbyś Temistoklesem, nawet gdybyś był Ateńczykiem" . A przecież nasz Jezus, któremu zarzuca się pochodzenie ze wsi — i to nawet nie greckiej ani należącej do jakiegoś sławnego ludu — którego oczernia się, że był synem biednej wyrobnicy i że przyciśnięty biedą musiał nająć się do pracy w Egipcie, ten Jezus, którego stosownie do powyższego przykładu trzeba by porównać nie z jakimkolwiek mieszkańcem małej i nieznanej wyspy Serifos, lecz raczej z najnędzniejszym spośród Serifijczyków, zdołał poruszyć cały świat nie tylko bardziej niż Ateńczyk Temistokles, ale nawet bardziej niż Pitagoras, Platon czy jakikolwiek mędrzec, król albo wódz na ziemi.
Komentarz: Czyli często stosowany argument podkreślający niezwykłą siłę osobowości wielkiej postaci przezwyciężającej trudności. Jeśli Jezus, mimo iż pozbawiony był na starcie środków do rozwinięcia talentu, pieniędzy na zdobycie wykształcenia, zdołał zdobyć rzesze zwolenników Jego nauki na całym świecie, tak pośród ludzi prostych, jak i wykształconych, to musiał być On kimś niezwykłym. Dalej przez kilka rozdziałów Orygenes rozwija ten watek, porównując osobę Jezusa chociażby z postacią Temistoklesa, który stał się wybitnym mężem stanu zarówno za sprawą osobistych talentów, jak i odpowiedniego pochodzenia: oba te czynniki musiały zaistnieć jednocześnie. Tymczasem Jezus, wedle pojęć ówczesnego grecko-rzymskiego świata, pogardzającego Żydami, pochodził z pogardzanej prowincji, która nie wykształciła wielkich mężów czy filozofów. Do czasów chrześcijańskich wpływ Żydów na grecko-rzymskie elity intelektualne był minimalny (wpływ ten był widoczny raczej w druga stronę, osiągnięcia filozofii, nauki i techniki greckiej wpływały na kulturę i myśl żydowską). Dalej Orygenes rozwija ów wątek o niezwykłej osobowości Jezusa przez dwa rozdziały, które my tu jednak pominiemy, bo najistotniejsze sprawy już zostały powiedziane. Natomiast od rozdziału 32 Orygenes odpiera zarzuty o pochodzeniu Jezusa z cudzołóstwa.
[…]
[Przeciw Celsusowi] 32. Powróćmy jednak do słów fikcyjnego Żyda, który twierdzi, że
„matka Jezusa została wypędzona przez swego męża, cieślę, pod zarzutem cudzołóstwa, gdy była brzemienna po stosunku z żołnierzem, niejakim Panterą".
Zastanówmy się, czy autorzy tej bajki o cudzołóstwie dziewicy z Panterą i o cieśli, który ją wypędził, nie wymyślili jej wyłącznie po to, żeby móc odrzucić fakt poczęcia Jezusa z Ducha Świętego? Przecież mogli to cudowne wydarzenie podać w wątpliwość innym sposobem, bez mimowolnego przyznania, że Jezus nie narodził się ze zwykłego związku małżeńskiego. Było rzeczą zrozumiałą, że ci, którzy nie wierzą w cudowne poczęcie Jezusa, musieli w tym miejscu wymyślić jakieś kłamstwo. Wymyślili jednak historię nieprawdopodobną, a równocześnie przyznali, iż Jezus począł się poza związkiem Dziewicy z Józefem. Każdy, kto potrafi odróżnić prawdę od fałszu, łatwo dostrzeże w ich słowach kłamstwo. Czyż można przypuścić, żeby człowiek, który wziął na siebie tyle trudów dla dobra wszystkich ludzi, który uczynił wszystko, aby zapowiedzią sądu Bożego odwrócić wszystkich Greków i barbarzyńców od grzechu i nakłonić ich do spełniania we wszystkim woli Stworzyciela wszechrzeczy, sam począł się nie w sposób cudowny, lecz przeciwnie, w grzechu i w hańbie?
Komentarz: A właśnie, jest to klasyczny antychrześcijański potwarz, jakoby Jezus urodził się w wyniku cudzołóstwa (lub gwałtu) Maryi z rzymskim żołnierzem o przydomku Pantera. Orygenes jednak od razu odrzuca to jako niedorzeczną opowieść, którą tak naprawdę odrzucający Jezusa jako Mesjasza Żydzi i poganie, przyznają, że Jezus począł się w niecodzienny sposób, poza normalnym pożyciem małżeńskim. Możliwą aluzję do plotek, które krążyły na ten temat już za życia Jezusa, możemy znaleźć w Ewangelii Jana, w dialogu Jezusa z Żydami w Jerozolimie (J 8,41: Rzekli do Niego: «Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca – Boga»). Jednak Jezusowi nigdy nie udowodniono nieprawego pochodzenia, które wedle przepisu Pwt 23,3 wyłączało ze społeczności Izraela. Dla racjonalistów, z góry odrzucających wszelkie cudowne zjawiska jak narodzenie z dziewicy, mimo wszystko taka wersja narodzin Jezusa wydawała się wiarygodniejsza. Toteż kiedy w 1859 r. w Niemczech odkryto nagrobek urodzonego w Sydonie niejakiego Tyberiusza Juliusza Abdesa Pantery, chorążego ze stacjonującej najpierw w Syrii, później w Germanii Pierwszej Kohorty Łuczników (rzymskich wojsk posiłkowych, tzw. auxilia, złożonych z mieszkańców prowincji, niebędących rodowitymi rzymianami), niektórzy racjonaliści zaraz zaczęli go identyfikować ze wspomnianym przez Celsusa rzekomym Panterą. Jednak nie ma żadnych dowodów, że owego wojaka cokolwiek miało łączyć z Maryją. Cała ta bajeczka o cudzołóstwie Maryi z Panterą wydaje się wynikiem złośliwego przestawienia liter, tak by zamiast greckiego παρθένος -parthenos, oznaczające dziewicę, uzyskać πάνθηρ -panther, panterę. A to, że pewien wojak dobrał sobie przydomek od drapieżnego kota, w rzymskim wojsku nie dziwi.
Nieprawe pochodzenie wedle Pwt 23,3 wyłączało ze społeczności Izraela. Orygenes jednak argumentuje przeciw twierdzeniom, iż Jezus był bękartem, odwołując się do platońskiej teorii o preegzystencji ludzkiej duszy. Teoria ta stała się przedmiotem wielkich kontrowersji wokół nauczania Orygenesa i została odrzucona jako nieortodoksyjna po jego śmierci. Orygenes jednak używa tego argumentu, jako że Celsus stara się atakować chrześcijaństwo z pozycji platonizmu. Wedle tej teorii stopień niedoskonałości, grzeszności duszy przed poczęciem, warunkował los człowieka po narodzeniu, dlatego też doskonały człowiek, Chrystus, nie mógł się począć z cudzołóstwa. Orygenes rozwija tę argumentację przez dwa kolejne rozdziały, które tu jednak pominiemy. Przeskoczymy do rozdziału 34, gdzie Orygenes odpiera zarzut Celsusa argumentem, iż zgodnie z proroctwem Izajasza, Chrystus miał się narodzić z dziewicy.
[…]
[Przeciw Celsusowi] 34. Tymczasem zgodnie z proroctwami Zbawiciel miał otrzymać ciało z dziewicy (co też stanowiło obiecany znak), która miała powić Dziecię i nadać Mu imię zapowiadające Jego przyszłe czyny i oznaczające, że dzięki Jego narodzinom Bóg będzie z ludźmi. Teraz, jak sądzę, jest stosowna pora, żeby słowom fikcyjnego Żyda przeciwstawić proroctwo Izajasza, który głosi, że Emanuel narodzi się z dziewicy; Celsus nie przytoczył tego proroctwa może dlatego, że go po prostu nie znał (on, który twierdzi, że wie wszystko!) albo pominął je świadomie, ażeby mimowolnie nie poprzeć nauki przeciwnej jego własnym założeniom. Słowa proroctwa brzmią następująco: „I znowu Pan przemówił do Achaza tymi słowami: ,Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to w głębi otchłani, czy to wysoko w górze'. I rzekł Achaz: ,Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę'. Wtedy rzekł: .Słuchajcie więc, domu Dawidowy! Czyż mało wam naprzykrzać się ludziom, iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto dziewica pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emanuel'", „co znaczy: Bóg z nami". Celsus złośliwie przemilczał to proroctwo; świadczy o tym choćby fakt, że przytoczył wiele ustępów z Ewangelii Mateusza, na przykład miejsce mówiące o gwieździe, która wzeszła w chwili narodzin Jezusa, i o innych cudach, o tym jednak nie wspomniał ani słowem.
Komentarz: I oto właśnie jest proroctwo Izajasza, które cytuje Orygenes (Iz 7,10-14), iż Chrystus miał się narodzić z dziewicy, o czym mówi Ewangelia Mateusza (Mt 1,23). Zatem należy odrzucić wersję o cudzołóstwie Jego Matki z Panterą. Orygenes zwraca uwagę na to, iż Celsus przemilczał ten kluczowy fakt, choć przytoczył wiele innych opowieści z Ewangelii Mateusza. Wbrew jednak słowom Orygenesa tutaj, Celsus nie wspomniał o Gwieździe Betlejemskiej, co Orygenes mu wypomni w rozdziale 58 (Nie rozumiem, dlaczego przemilczał przyczynę poruszenia magów i nie powiedział, że była nią gwiazda, którą, zgodnie ze słowami Pisma, ujrzeli na Wschodzie). Pokazuje to, iż Orygenes z natłoku myśli czasem się w nich nieco gubił. Często odpowiadał on również na potencjalne zarzuty, których Celsus nie stawiał, tak jak w następnym zdaniu, na żydowski zarzut, iż „dziewica” jest błędnym tłumaczeniem Iz 7,14:
[Przeciw Celsusowi]Gdyby Żyd próbował się upierać i twierdził, że w zacytowanym fragmencie Pisma jest mowa o pannie, a nie o dziewicy, odpowiem mu, że hebrajski wyraz „Aalma", który Septuaginta przekłada jako „dziewica", a inni tłumacze oddają jako „panna", znajduje się, jak wiadomo, również w Księdze Powtórzonego Prawa i oznacza dziewicę. Oto ten ustęp: „Jeśli dziewica została zaręczona z mężem, a spotkał ją jakiś inny mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: dziewczynę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, mężczyznę zaś za to, że zadał gwałt żonie bliźniego swego". I dalej: ,,Lecz jeśli mężczyzna znalazł na polu młodą kobietę zaślubioną, zadał jej gwałt i spał z nią, umrze sam mężczyzna, który z nią spał. Młodej kobiecie zaś nic nie uczynicie, bo nie popełniła przestępstwa godnego śmierci".
Komentarz: A właśnie, Orygenes odpowiada na zarzuty, które Celsus nie stawiał, ale które stawiają do dziś inni przeciwnicy chrześcijaństwa -Żydzi. Wokół proroctwa Iz 7,14 narosła olbrzymia ilość kontrowersji, właśnie ze względu na chrześcijańską interpretację tego proroctwa wypełnionego przez dziewicze poczęcie Jezusa przez Maryję. Naturalnie odrzucający Jezusa jako Mesjasza Żydzi nie chcieli tego przyznać, toteż praktycznie od samego początku zwalczali ów chrześcijański dogmat na różne sposoby. Więcej na ten temat można przeczytać w artykule Jana Lewandowskiego pt. „Maria dziewica”.
Głównym zarzutem było to, że użyte w Iz 7,14 hebrajskie słowo הָעַלְמָ֗ה-almah, miało oznaczać nie tyle „dziewicę” -kobietę, która nie odbyła stosunku seksualnego z mężczyzną -ile raczej młodą (w domyśle niezamężną) kobietę, „pannę”. Natomiast ścisłym hebrajskim słowem miałoby być בְּתוּלָ֕ה -betulah. Powstała w czasach przedchrześcijańskich Septuaginta w Iz 7,14 przetłumaczyła almah jako παρθένος -parthenos – i tak ma również Ewangelia Mateusza. Dlatego też po powstaniu chrześcijaństwa Żydzi odrzucili Septuagintę, a powstałe w żydowskich kręgach w II wieku naszej ery konkurencyjne greckie tłumaczenia Akwili, Teodocjona i Symmachusa tłumaczyły ten wyraz jako νεάνις -neanis - „pannę”. Orygenes uwzględnił te tłumaczenia w ramach heksapli -krytycznego wydania Starego Testamentu, gdzie w sześciu kolumnach umiejscowiono oryginalny tekst hebrajski, jego transkrypcję na grekę, oraz cztery tłumaczenia na grekę, Septuaginty, Akwili, Teodocjona i Symmachusa. Symmachus był podobno ebionitą, czyli członkiem heretyckiej sekty judeochrześcijańskiej, której członkowie -zapewne pod wpływem żydowskich poglądów -odrzucali m.in. dziewicze poczęcie Maryi, uznając Jezusa za syna Józefa.
Jednak, jak zauważają chrześcijańscy polemiści, ów żydowski zarzut jest tak naprawdę desperacki, bo słowa „panna” i „dziewica” w praktyce stanowiły tak naprawdę synonimy, jak to było jeszcze do niedawna w języku polskim. Orygenes cytuje przepisy z Księgi Powtórzonego Prawa (Pwt 22,23-26) gdzie w tekście greckim Septuaginty wyrazy „dziewica” (παρθένος -parthenos) i „panna” (νεάνιν -neanin) są używane wymiennie. W tekście hebrajskim nie występuje jednak almah, lecz inny wyraz הַֽנַּעֲרָה֙ -naarah. Oczywiście można rozważać, czy po zgwałceniu panna nadal jest dziewicą (i dlatego użyty wyraz ulega zmianie), ale nie to jest najważniejsze. W 22 rozdziale Księgi Powtórzonego Prawa znajdują się przepisy chroniące czystość przedmałżeńską:
13 Jeśli ktoś poślubi żonę, zbliży się do niej, a potem ją znienawidzi, 14 zarzucając jej złe czyny, i zniesławi ją mówiąc: «Poślubiłem tę kobietę, a zbliżywszy się do niej, nie znalazłem u niej oznak dziewictwa», 15 wtedy ojciec i matka młodej kobiety zaniosą dowody jej dziewictwa do bramy, do starszych miasta. 16 Ojciec młodej kobiety odezwie się do starszych: «Dałem swą córkę temu człowiekowi za żonę, a on ją znienawidził. 17 Oto zarzuca jej złe czyny, mówiąc: "Nie znalazłem u córki twej oznak dziewictwa". A oto są dowody dziewictwa mej córki» i rozłoży tkaninę przed starszymi miasta. 18 Wtedy starsi miasta wezmą tego męża i ukarzą go. 19 Skażą go na sto [syklów] srebra i dadzą je ojcu młodej kobiety, gdyż okrył niesławą dziewicę izraelską; pozostanie jego żoną i nie będzie jej mógł całe życie porzucić. 20 Lecz jeśli oskarżenie to okaże się prawdziwym, bo nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, 21 wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceństwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie.
22 Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą: mężczyzna śpiący z kobietą i ta kobieta. Usuniesz zło z Izraela.
23 Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, 24 oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie.
25 Lecz jeśli mężczyzna znalazł na polu młodą kobietę zaślubioną, zadał jej gwałt i spał z nią, umrze sam mężczyzna, który z nią spał. 26 Młodej kobiecie zaś nic nie uczynisz. Młoda kobieta nie popełniła przestępstwa godnego śmierci. Wypadek ten jest podobny do tego, gdy ktoś powstaje przeciw bliźniemu swemu i życia go pozbawi: 27 znalazł ją na polu, młoda kobieta zaślubiona krzyczała, a nikt jej nie przyszedł z pomocą.
28 Jeśli mężczyzna znajdzie młodą kobietę - dziewicę niezaślubioną - pochwyci ją i śpi z nią, a znajdą ich, 29 odda ten mężczyzna, który z nią spał, ojcu młodej kobiety pięćdziesiąt syklów srebra i zostanie ona jego żoną. Za to, że jej gwałt zadał, nie będzie jej mógł porzucić przez całe swe życie.
Czyli udowodnione współżycie przed ślubem świeżo poślubionej małżonki karano śmiercią. Wyjątek stanowić mogło jedynie współżycie dziewczyny jeszcze nie zaręczonej, wówczas jej kochanek był zobowiązany ją poślubić i utrzymywać ja do końca życia, jeśli ojciec tejże dziewczyny się na to zgodzi, bo wedle Wj 22,15-16, mógł odmówić:
15 Jeśli ktoś uwiódł dziewicę jeszcze nie zaręczoną i obcował z nią, uiści [rodzinie] opłatę [składaną przy zaślubinach] i weźmie ją za żonę. 16 Jeśliby się ojciec nie zgodził mu jej oddać, wówczas winien zapłacić tyle, ile wynosi opłata składana przy zaślubinach dziewic.
Zaś Pwt 23,3 wyłączało potomstwo z nieprawego łoża ze społeczności Izraela:
Nie wejdzie syn nieprawego łoża do zgromadzenia Pana, nawet w dziesiątym pokoleniu nie wejdzie do zgromadzenia Pana.
Dlatego też, czyniąc uwagę na marginesie, dowiedziawszy się o ciąży Maryi, za najrozsądniejsze wyjście uznał rozwiązanie kontraktu małżeńskiego, by Maryja mogła wyjść za domniemanego ojca dziecka. (Mt 1, 19). Wracając jednak do głównego wątku, Prawo de facto wykluczało sytuację, w której z kobiety niezamężnej, panny, mógł się narodzić prawowity Izraelita. Dlatego też żydowskie i racjonalistyczne próby podważania, iż Iz 7,14 odnosi się do dziewiczego poczęcia Jezusa, muszą się opierać o potwornie skomplikowaną kazuistykę (co jest typowe dla Żydów), by wykazać, że almah w sensie ścisłym nie oznacza dziewicy. Jednak w ten sam sposób można tak naprawdę podważać również i znaczenie betulah czy nawet greckiego parthenos (co też czyniono). W czasach Jezusa biblijny język hebrajski przestał być używany na co dzień, a do hebrajskiej Biblii nikt nie dołączył opracowanego w nowożytny sposób słownika, który podawałby ścisłą dokładną definicję każdego użytego słowa (nawet dzisiaj to niemożliwe, bo język jest elastyczny i stosowane określenia wychodzą poza ścisłe definicje), znaczenia wielu słów trzeba się po prostu domyślać z kontekstu. Równie dobrze można argumentować, że nasze polskie kolędy nie zakładają dziewictwa Maryi, bo ich teksty bardzo powszechnie określają ją jako „pannę”, a bardzo rzadko wprost jako „dziewicę”. Większość tradycyjnych kolęd powstała jednak w minionych wiekach, gdy wyrazy „panna” i „dziewica” były praktycznie synonimami, a powicie dziecka z nieprawego łoża uznawano za wielką hańbę. Dziś, gdy zjawisko panny z dzieckiem staje się coraz bardziej pospolite, te dwa wyrazy powszechnie się odróżnia. Z drugiej strony słownik języka polskiego PWN tak definiuje dziewicę (link): „1. «kobieta do chwili pierwszego stosunku płciowego»2. daw. «młoda niezamężna kobieta»”. Panna zaś to (link): 1. «kobieta niezamężna» 2. «dorastająca dziewczyna» 3. Panna «jeden ze znaków zodiaku; też: osoba urodzona pod tym znakiem» 4. «sympatia, narzeczona»5. daw.«dziewica». Na podstawie tych definicji widzimy jasno, że nawet gdyby Księga Izajasza była w oryginale napisana po polsku, to i tak znaleźliby się tacy, co podważaliby sens Iz 7,14.
W obronie chrześcijańskiego odczytania Iz 7,14 wysuwane są jednak i inne argumenty, które Orygenes dale przytacza.
[Przeciw Celsusowi] 35. Aby się jednak nie wydawało, że przekonanie o tym, iż prorok powiedział, że z dziewicy narodzi się Ten, o którego urodzeniu powiedziano: „Bóg z nami", usiłujemy zaszczepić ludziom na podstawie jednego dwuznacznego wyrazu hebrajskiego, spróbujemy nasze twierdzenie uzasadnić opierając się na sensie tego tekstu. Napisano zatem, że Bóg rzekł do Achaza: „Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to w głębi otchłani, czy to wysoko w górze"; i znak ten został dany: „Oto dziewica pocznie i porodzi Syna". Czy może być znakiem fakt, że rodzi panna, nie dziewica? A która niewiasta bardziej zasługiwała na to, żeby zrodził się z niej Emanuel, to znaczy „Bóg z nami": ta, która miała stosunek z mężczyzną i poczęła dziecko zwykłym kobiecym sposobem, czy raczej jeszcze czysta, nieskalana i dziewicza? Oczywiście, że tylko ta druga mogła powić dziecię, które nazywa się „Bóg z nami". Jeżeli mimo to Żyd będzie się upierał twierdząc, że Bóg powiedział do Achaza: „Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego", zapytam: Czy w czasach Achaza narodził się ktoś, komu by można nadać imię Emanuel, to znaczy „Bóg z nami"? Skoro nie można wskazać nikogo takiego, to jest rzeczą oczywistą, że słowa skierowane do Achaza odnoszą się do całego domu Dawida, albowiem napisano, że Zbawiciel urodził się „z rodu Dawidowego wedle ciała".
Komentarz: Tu Orygenes przytacza szersze otoczenie proroctwa Iz 7,14, tzn. Iz 7,10-14. W tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia:
10 I znowu Pan przemówił do Achaza tymi słowami: 11 «Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze!» 12 Lecz Achaz odpowiedział: «Nie będę prosił, i nie będę wystawiał Pana na próbę». 13 Wtedy rzekł [Izajasz]:
«Słuchajcie więc, domu Dawidowy:
Czyż mało wam
naprzykrzać się ludziom,
iż naprzykrzacie się także mojemu Bogu?
14 Dlatego Pan sam da wam znak:
Oto Panna pocznie i porodzi Syna,
i nazwie Go imieniem Emmanuel.
15 Śmietanę i miód spożywać będzie,
aż się nauczy odrzucać zło, a wybierać dobro.
16 Bo zanim Chłopiec będzie umiał odrzucać zło,
a wybierać dobro,
zostanie opuszczona kraina,
której dwóch królów ty się uląkłeś.
Według Septuaginty zaś:
10 I jeszcze takie słowa nakazał Pan przekazać Achazowi: 11 „Poproś o jakiś znak dla siebie od Pana, twojego Boga: czy to gdzieś w głębokich odmętach, czy u góry”. 12 Achaz odpowiedział: „Nie śmiem prosić ani wystawiać Pana na próbę”. 13 Na to rzekł: „Słuchajcie zatem, domu Dawida: Czy to mała dla was rzecz iść z wojną przeciw ludziom, a jakże ośmielacie się toczyć wojnę z Panem? 14 Dlatego sam Pan da wam znak: oto [dziewica]* pocznie w swym łonie i urodzi syna, a ty masz go nazwać imieniem Emmanuel. 15 Będzie jadał masło i miód, dopóki nie nauczy się rozpoznawać i odrzucać zło, a wybierać dobro. 16 Ale zanim to chłopię nauczy się rozpoznawać dobro i zło, aby nie ulegać złu, a wybierać dobro, spustoszony zostanie ten kraj, którego ty się boisz, od wystąpienia tych dwóch królów.
*Popowski tłumaczy „panna”.
Kontekst jest taki, że w 734 r. koalicja syryjskiego Aramu, ze stolicą w Damaszku, oraz północnego królestwa Izraela najechały rządzoną przez króla Achaza Judę, która odmówiła przyłączenia się do buntu przeciw Asyrii. Achaz zwrócił się o pomoc do Asyrii, ku niezadowoleniu obarczonego o wiele większym zmysłem prorockim (i politycznym) Izajasza. Ten widział bowiem że siły Aramu i Izraela słabną, w stosunku do wielkiej potęgi imperium asyryjskiego. Dlatego też zwrócił się do Achaza, by ten prosił Boga o znak, który utwierdzi go w poczuciu bożej opieki nad nim i jego ludem. Achaz uprzejmie odmówił i wówczas Izajasz wygłosił swoje słynne proroctwo o Emmanuelu. W dalszych wersach 15-16 opisał on obrazowo, iż zanim chłopię osiągnie wiek rozeznania dobra i zła (czyli zacznie pojmować świat rozumem, w wieku 2-3 lat), Aram i Izrael zostaną spustoszone. I tak się stało, w 732 r. Asyryjczycy zdobyli Damaszek i spustoszyli Izrael – a później zwrócą się przeciwko Judzie, co też w dalszych częściach księgi prorokował Izajasz. Kontekst ten sprawił, iż doszukiwano się postaci Emmanuela w czasach Izajasza, jednak bez zgody o kogo miałoby chodzić. Jedni uważali, że chodzi o narodziny króla Ezechiasza, syna Achaza, inni, że chodzi tu o syna Izajasza, jako że w Iz 8,1-4 napisano:
1 Pan powiedział do mnie: «Weź sobie wielką tabliczkę i napisz na niej zwykłymi literami: Maher-Szalal-Chasz-Baz. 2 Następnie znajdź mi świadków godnych zaufania: kapłana Uriasza i Zachariasza, syna Jeberekiasza!» - 3 Zbliżyłem się też do prorokini. Ona poczęła i porodziła syna. I rzekł mi Pan: «Nazwij go imieniem Maher-Szalal-Chasz-Baz, 4 bo zanim chłopiec nauczy się wymawiać "tata" i "mama", zaniosą bogactwa Damaszku i łupy z Samarii przed króla asyryjskiego».
Jak jednak zauważa Orygenes, nie ma co do tego w żydowskiej tradycji zgody. A samo proroctwo, jak wiele innych proroctw mesjańskich, ma głębszy, eschatologiczny kontekst, gdyż wizje chwalebnego, wiecznego panowania Dziecka które się nam narodziło (Iz 9,5), (co łatwo powiązać z proroctwem narodzin Emmanuela) ciągną się przez kilka następnych rozdziałów Księgi Izajasza (tzw. Księga Emmanuela). Nawet jeśli można by na siłę przypisywać proroctwo komuś z czasów Achaza, to jest jasne, że musi chodzić o coś więcej, bo narodziny dziecka z „młodej kobiety”, poczętego normalnym sposobem, to żaden znak -takie rzeczy dzieją się codziennie. W czasach Achaza nie narodził się Emanuel, „Bóg z nami”, Mesjasz przez duże M (w odróżnieniu od zwykłych „mesjaszy”, czyli pomazańców: królów czy proroków, których uroczyście namaszczano), mówi Orygenes. I cytuje jeszcze Rz 1,3 na potwierdzenie, iż Mesjasz narodził się z domu Dawida, jako ze znak Emanuela został dany nie tyle Achazowi (który go odmówił, stąd w jego czasach nie musiał się on wypełnić), co całemu rodowi Dawida. W tekście Septuaginty jest napisane, że adresat przemowy Izajasza nazwie dziecię parthenos Emmanuelem (w tekście hebrajskim nazwie go matka, lub też ogólne stwierdzenie, że zostanie tak nazwany). Pytanie, kto jest adresatem przemowy Izajasza. Zdawałoby się, że Achaz, jednak Orygenes zwraca uwagę, że prawdziwym adresatem tej przemowy jest Dom Dawida. Księga Izajasza (Iz 43,18-19) pisze:
18 Nie wspominajcie wydarzeń minionych,
nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy.
19 Oto Ja dokonuję rzeczy nowej:
pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie?
[Przeciw Celsusowi] Poza tym powiedziano, że znak ten został dany „z głębi otchłani albo wysoko w górze", ponieważ „Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić". Argumenty te kieruję do Żyda, który wierzy w proroctwa. Celsus zaś albo któryś z jego popleczników niechaj nam odpowie, w jakim stanie ducha prorok mówi o takich czy innych wydarzeniach, które zostały zapisane w proroctwach: posiada rozeznanie przyszłości, czy nie? Jeśli prorocy potrafili przewidzieć przyszłość, to mieli Ducha Bożego; jeśli zaś nie posiadali rozeznania przyszłych wydarzeń, to jak wytłumaczyć fakt, że jakiś człowiek ośmielił się mówić o przyszłości, a Żydzi podziwiali go za proroctwo?
Komentarz: Dalej Orygenes zwraca jeszcze uwagę na to, iż prorok mówił o znaku czy to z otchłani, czy z niebios. I cytuje List św. Pawła do Efezjan 4,10 (który dla większego sensu zacytujemy z poprzednim wersem):
9 Słowo zaś "wstąpił" cóż oznacza, jeśli nie to, że również zstąpił do niższych części ziemi? 10 Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić.
Nawet w naszych wyznaniach wiary mamy frazy o Chrystusie, że On „zstąpił z niebios” oraz „zstąpił do piekieł” -zatem aluzja chrystologiczna tekstu Izajasza wydaje się sama narzucać. Lecz oczywiście tak subtelne rozważania to kosmos dla Celsusa, który nawet tego proroctwa nie przytacza, oraz większości współczesnych racjonalistów. Orygenes jest uznawany za najwybitniejszego przedstawiciela teologicznej tzw. szkoły aleksandryjskiej, kładąc nacisk na zrozumienie nie tyle samej litery tekstu biblijnego ile jego ducha. Czyli odczytywania głębszego sensu, często posługując się alegorią. W następnych wiekach jako reakcja na nazbyt wybujałe interpretacje mniej utalentowanych przedstawicieli szkoły aleksandryjskiej pojawi się przeciwwaga w postaci tzw. szkoły antiocheńskiej, w znacznym stopniu niechętnej alegorii i stawiającej nacisk na hermeneutykę tekstu biblijnego z uwzględnieniem tylko lokalnego kontekstu -w czym też będzie się posuwać niekiedy do skrajności. W każdym razie żydowska interpretacja Iz 7,14 zawsze bazowała tak naprawdę na sprzeciwie wobec chrześcijańskiego odczytania tego proroctwa, starając się twierdzić, że nie istnieje żaden inny kontekst poza odnoszącym się do czasów Achaza. Żydowska tradycja systematycznie ignorowała mesjański kontekst Emmanuela [patrz hasło: Immanuel w opublikowanej na początku XX wieku Jewish Encyclopedia,link].
Natomiast poganie (niektórzy) i współcześni racjonaliści nie wierzą oczywiście w proroctwa, że Izajasz mógł prorokować narodziny Chrystusa. Ale i na ten zarzut Orygenes ma odpowiedź. Jeśli prorocy przewidywali przyszłość, to z pomocą Ducha Bożego, zatem potrafili przewidywać narodzenie Chrystusa. Tak naprawdę w swojej odpowiedzi na zarzut Celsusa, że Jezus począł się z cudzołóstwa, Orygenes stosuje nieco odwrócone rozumowanie w stosunku do normalnego wnioskowania chrześcijańskiego. Zazwyczaj z faktu, iż Jezus narodził się z Dziewicy, wyciągano wniosek, że był on zapowiadanym przez proroctwo Iz 7,14 Emmanuelem, tj. „Bogiem z nami”. Pisane zaś pod kątem ludzi prostych i niewykształconych apokryfy, wprost opisywały ordalia i „badania ginekologiczne” Maryi, by w ten sposób udowadniać, że była Ona dziewicą przed, i po urodzeniu Jezusa. Orygenes zaś wychodzi od tego, iż Jezus był Synem Bożym, a proroctwo Iz 7,14 mówiło, iż miał się on narodzić z dziewicy, zatem matka Jezusa nie popełniła cudzołóstwa -to jest końcowy wniosek.
Natomiast jeśli prorocy nie potrafili przewidywać przyszłości, to dlaczego Żydzi uznawali ich za proroków? Poganie i racjonaliści są skłonni zwalać to na karb ich łatwowierności, ale Żydzi łatwowierni nie byli. Pwt 18,18-22 mówiło o instytucji proroków, i jak odróżnić prawdziwych od oszustów. Bóg miał mianowicie w ten sposób przemówić do Mojżesza:
18 Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę. 19 Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. 20 Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych - taki prorok musi ponieść śmierć».
21 Jeśli pomyślisz w swym sercu: «A w jaki sposób poznam słowo, którego Pan nie mówił?» - 22 gdy prorok przepowie coś w imieniu Pana, a słowo jego będzie bez skutku i nie spełni się, [znaczy to, że] tego Pan do niego nie mówił, lecz w swej pysze powiedział to sam prorok. Nie będziesz się go obawiał.
(nawiasem wyrażenie o Proroku podobnym Mojżeszowi interpretowano eschatologicznie, jako zapowiedź nowego Prawodawcy, który przyjdzie w czasach ostatecznych -wg chrześcijan chodzi tu właśnie o Jezusa).
Miara prawdziwego proroka jest sprawdzalność jego przepowiedni. A Izajasz został uznany za prawdziwego proroka. Jego zapowiedzi odnośnie przebiegu wojny syro-efraimskiej (i wiele innych) sprawdziły się bowiem. Toteż i proroctwo o Emmanuelu powinno się sprawdzić, a jednak żydowskie święte księgi tego nie odnotowały, czyli w tamtym czasie proroctwo wciąż miało się wypełnić w przyszłości. Ktoś mógłby zwrócić uwagę na wersety Iz 7,15-16, mówiące o dzieciństwie Emmanuela, i że muszą się one odnosić do wojny syro-efraimskiej. Otóż bardzo łatwo można je odnieść do czasów dzieciństwa Jezusa. Wzmianka o spożywaniu śmietany/masła i miodu to obrazowe opisanie ubóstwa bądź tułaczki; śmietana, jako pozostałość po mleku, oraz dziko rosnący miód była pokarmem ubogich, pasterzy i tułaczy. Parę wersów dalej Izajasz, opisując spustoszenie kraju przez Asyryjczyków, pisze iż (Iz 7,21-22):
21 W owym dniu każdy będzie hodował
sztukę bydła i dwie owce,
22 a dzięki obfitemu udojowi mleka
będzie jadł śmietanę.
Zaiste, śmietanę i miód jeść będzie
każdy pozostały w kraju.
W czasach ubogich bowiem rezygnowano z uboju nielicznych zwierząt i spożywania mięsa, pito za to obficiej ich mleko. Jezus zaś, jak wiadomo, był tułaczem, uciekając przed Herodem do Egiptu. Zaś po śmierci Heroda, niedługo po narodzinach Jezusa, wybuchło żydowskie powstanie. Rzymianie pod wodzą Warusa brutalnie je stłumili, pustosząc Galileę, w czasach Izajasza należącą do północnego królestwa Izraela.
W następnych rozdziałach Orygenes kontynuuje wątek o prawdomówności proroków, oraz odpowiada na różne inne zarzuty Celsusa niezwiązane bezpośrednio z historią narodzin. My przeskoczymy do rozdziału 50, gdzie Celsus kwestionuje, iż Jezus jest właśnie postacią zapowiadaną przez proroków. Orygenes przytacza wówczas inne proroctwo o okolicznościach narodzin Mesjasza.
[…]
Narodziny Jezusa w Betlejem w Judei i proroctwo Micheasza (Mi 5,1-2)
[Przeciw Celsusowi] 50. I dalej, jak gdyby o Mesjaszu zapowiedziano tylko to, że będzie On sędzią sprawiedliwych i ukarze niesprawiedliwych, a nie powiedziano nic o miejscu Jego narodzin, o męce, której miał doznać z rąk Żydów, o zmartwychwstaniu i o cudach, których miał dokonać, pyta Celsus:
„Z jakiej racji Synem Bożym miałbyś być ty, a nie któryś z tysięcy ludzi, którzy przyszli na świat po ogłoszeniu proroctwa?"
Nie rozumiem, na jakiej podstawie próbuje Celsus dowieść, że proroctwo o Mesjaszu można odnosić do wielu różnych osób. Powiada tak:
„Niezliczeni szaleńcy i oszuści twierdzą, że przybyli z nieba jako Synowie Boga".
Nie słyszałem, żeby coś podobnego miało miejsce wśród Żydów!
Musimy zatem stwierdzić, że wielu proroków w rozmaity sposób mówiło o Chrystusie: w zagadkach, alegoriach czy jeszcze inaczej, niekiedy nawet otwarcie. Zwraca się z kolei wymyślony przez Celsusa Żyd do wiernych Żydów; twierdzi, że proroctwa opowiadające o wydarzeniach z życia Chrystusa mogą równie dobrze odnosić się do innych spraw. Cóż za niegodziwość i złośliwość! Przeciwstawię tym słowom kilka spośród wielu możliwych przykładów, a kto ma ochotę, niechaj spróbuje je obalić i przedstawi argumenty, które by potrafiły odciągnąć od wiary tych, którzy rozsądnie wierzą.
Komentarz: Celsus, który uważa Jezusa za bękarta, hochsztaplera i kuglarza popisującego się magicznymi sztuczkami, pyta się Go, dlaczego to właśnie On, a nie ktokolwiek inny miałby być uważany za Syna Bożego. Orygenes zwraca jednak uwagę na to, iż wedle żydowskiego sposobu patrzenia na świat, nie wystarczy, że ktoś sam siebie ogłosi Mesjaszem czy Synem Bożym, by mu jedynie na słowo uwierzono. Nie, taki ktoś musiałby wykazać, że był on zapowiadany przez Pismo, w którym zawiera się szereg proroctw odnoszonych do Mesjasza. Proroctwa te mają różną postać (aluzji, alegorii, ale czasami i stwierdzeń dosłownych, chociaż nie wszystko podane jest na tacy -po to by człowiek musiał używać danego mu przez Boga rozumu), jednak jednoznacznie wskazywałyby na Mesjasza, gdy ten już się objawi. Dlatego też naprawdę prawowierny Żyd -w którego wciela się Celsus w tej części swojej książki, by w ten sposób przedstawić jakoby żydowską relację o życiu Jezusa – nigdy nie lekceważyłby proroctw, twierdząc, że można je odnieść do każdej osoby.
[Przeciw Celsusowi] 51. O miejscu narodzin Chrystusa powiedziano, że „władca wyjdzie z Betlejem": „A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności".
Proroctwo to wbrew opinii Celsusowego Żyda nie może się odnosić do żadnego szaleńca i oszusta, który twierdzi, że przybył z nieba, jeśli nie potrafi dowieść, iż urodził się w Betlejem, albo, inaczej mówiąc, że wyszedł z Betlejem, żeby panować nad ludem. Jeśli komuś nie wystarcza proroctwo Micheasza i historia spisana w Ewangeliach przez uczniów Jezusa, lecz zażąda innego dowodu na to, że Jezus urodził się w Betlejem, niechaj się dowie, iż w Betlejem istnieje grota, w której się urodził Jezus, i żłób, w którym Go położono owiniętego w pieluszki, a wszystko to się zgadza z opisem Jego narodzin zawartym w Ewangeliach. Miejsce to słynie w całej okolicy, nawet wśród niewierzących, z tego, że urodził się tam Jezus, którego czczą i któremu się kłaniają chrześcijanie.
Komentarz: Jednym z takich proroctw, jest proroctwo Micheasza (Mi 5,1, niekiedy przesuwane do Mi 5,2), o władcy, który wyjdzie Betlejem. Jasne jest, że proroctwo to odnosi się do Mesjasza. Pozostaje tylko wyjaśnić, w jaki sposób Mesjasz „wyjdzie” z Betlejem. Orygenes dyskutuje to nieco dalej. W każdym razie może ono oznaczać po prostu narodziny w tymże miasteczku. Jest to najprostsza i najoczywistsza interpretacja (acz nie jedyna). Toteż każdy, kto podaje się za Mesjasza, Syna Bożego, powinien umieć wykazać swój związek z Betlejem. Celsus pomija tę kwestię, pisząc tylko, iż Jezus urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej, dla większej pogardy nie podając nawet nazwy tej „wsi”. Stąd nie wiadomo wprost, czy chodzi mu o Betlejem, czy o Nazaret -a zresztą dla rzymskiego arystokraty i tak byłoby to wszystko jedno.
A że Jezus takowy związek z Betlejem posiadał -urodził się tam, można wykazać, wedle Orygenesa, nawet niezależnie od słów Ewangelii. Tradycja bowiem przechowała pamięć o dokładnym miejscu narodzenia Jezusa, nawet poganie to przyznają. Jest to niezwykle istotna relacja Orygenesa, który ok. 250 roku, ponad 70 lat przed Konstantynem i budową Bazyliki Narodzenia Pańskiego, potwierdzał żywotność tradycji o miejscu narodzenia Jezusa. Pierwsze relacje o narodzeniu Jezusa w grocie pochodzą od Justyna Męczennika (Dialog z Żydem Tryfonem II,78,56) oraz z apokryficznej Protoewangelii Jakuba (18,1), oba te świadectwa pochodzą z ok. połowy II wieku. Według św. Hieronima (List 58,3 do Paulina z Noli) miejsce to cesarz Hadrian, po tym, jak stłumił powstanie żydowskie pod wodzą Bar-Kochby w 135 r., kazał przemienić na święty gaj ku czci Adonisa (Tammuza), kochanka Afrodyty/Wenus (Isztar), by w ten sposób odebrać to miejsce chrześcijanom:
Od czasów Hadriana aż do Konstantyna, przez lat około sto osiemdziesiąt […] nasze teraz Betlejem, najwspanialsze miejsce świata, o którym śpiewa Psalmista: „Prawda z ziemi wyrosła” [Ps 84,12] , ocieniał gaj Tamuza, to jest Adonisa, a w grocie, w której niegdyś kwilił maleńki Chrystus, opłakiwany był ulubieniec Wenery. (przekład: Jan Czuj)
Jednak według Orygenesa, nawet poganie wiedzieli, kto się tam w tej grocie tak naprawdę narodził (a twierdzenia niektórych racjonalistów, jakoby chrześcijanie wtórnie przejęli pogański gaj w rdzennie żydowskim Betlejem, można między bajki włożyć). Świadectwo Orygenesa to także pierwsze świadectwo o zachowaniu relikwii żłóbka, w którym Maryja położyła nowo narodzonego Jezusa (Łk 2,7). Obecnie relikwie żłóbka znajdują się w Bazylice Matki Bożej Większej (Santa Maria Maggiore) w Rzymie. W 2019 r. niewielki fragment powrócił do Betlejem, do Kościoła Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej.
[Przeciw Celsusowi] Sądzę, że przed przybyciem Chrystusa przedniejsi kapłani i uczeni ludu nauczali, że Mesjasz urodził się w Betlejem, bo proroctwo w tej sprawie było jasne i oczywiste. Wieść o tym rozeszła się szeroko wśród Żydów; dlatego też napisano, że Herod zasięgając w tej kwestii opinii przedniejszych kapłanów i uczonych ludu, dowiedział się od nich, iż Mesjasz urodzi się „w Betlejem Judzkim", skąd pochodził również Dawid. Zresztą Ewangelia Jana potwierdza fakt, że Żydzi powiadali, iż Mesjasz urodzi się w Betlejem, rodzinnej miejscowości Dawida. Skoro jednak Chrystus przyszedł na świat, wszyscy, którzy starali się obalić powszechne przekonanie o tym, że prorocy zapowiedzieli uprzednio miejsce Jego narodzenia, zataili tę naukę przed ludem. Postąpili więc tak samo jak ci, co próbowali przekupić pilnujących grobu żołnierzy, którzy będąc naocznymi świadkami zmartwychwstania Jezusa opowiadali o tym, co widzieli; namawiali ich: „Rozpowiadajcie tak: Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu".
Komentarz: Proroctwo Micheasza wypełniło się dosłownie, gdy Chrystus narodził się w Betlejem. Mimo to, Żydzi nie uznali Chrystusa, toteż aby wytrącić chrześcijanom ten argument, musieli zanegować, iż proroctwo mówi o narodzeniu w Betlejem odwiecznego Syna Bożego. Do dziś żydowska egzegeza Mi 5,1-2 utrzymuje, jakoby proroctwo to mówiło jedynie o pochodzeniu Mesjasza z Betlejem w sensie pochodzenia z rodu Dawida, który pochodził z Betlejem (co w świetle innych proroctw mesjańskich jest wszak trywialne). Zaś wzmianka o pochodzeniu „od pradawnych czasów, od dni wieczności” (עוֹלָֽם׃ מִימֵ֥י מִקֶּ֖דֶם וּמוֹצָאֹתָ֥יו -umotz o taw mikkedem mime olam) miałoby jedynie oznaczać „od dawnych dni, kiedy rządził Dawid”! Podajmy jednak szerszy fragment (Mi 5,1-5):
1 A ty, Betlejem Efrata,
najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich!
Z ciebie mi wyjdzie
Ten, który będzie władał w Izraelu,
a pochodzenie Jego od początku,
od dni wieczności.
2 Przeto [Pan] wyda ich aż do czasu,
kiedy porodzi mająca porodzić.
Wtedy reszta braci Jego powróci
do synów Izraela.
3 Powstanie On i paść będzie mocą Pańską,
w majestacie imienia Pana Boga swego.
Osiądą wtedy, bo odtąd rozciągnie swą potęgę
aż po krańce ziemi.
4 A Ten będzie pokojem.
Jeśli Asyria wtargnie do naszego kraju,
jeśli stąpać będzie po naszych pałacach,
wzbudzimy przeciw niej siedmiu pasterzy
i ośmiu książąt ludu.
5 I będą paść kraj Asyrii mieczem,
a kraj Nimroda pałaszem.
Tak ocali On nas od Asyrii,
gdy ona wtargnie do naszego kraju,
gdy stąpać będzie w naszych granicach.
Wzmianka w Mi 5,2 o mającej porodzić wydaje się ewidentnym nawiązaniem do Iz 7,14, proroctwa o matce Emmanuela. Obaj prorocy, Izajasz i Micheasz działali w tym samym czasie, w epoce najazdu asyryjskiego w VIII w. p.n.e. W dalszych wersach mamy zapowiedzi ostatecznego panowania Mesjasza, który zaprowadzi pokój, poskromi wrogów reprezentowanych tu przez Asyrię, przywróci wypędzonych przez asyryjskiego okupanta synów Izraela po upadku Królestwa Północnego w 722 r. p.n.e. itd. Mamy tu analogiczne obrazy do rozdziałów 9-11 Księgi Izajasza, zapowiadających królestwo pokoju, powrót wygnańców, ukaranie Asyrii itd. W każdym razie w czasie wojny syro-efraimskiej w latach 734-732 p.n.e. mająca porodzić jeszcze nie porodziła -nadejście Emmanuela było dopiero kwestią przyszłości.
Prześledźmy teraz, co twierdzi Orygenes. Twierdzi on jakoby przed przyjściem Chrystusa powszechna była wśród Żydów wykładnia o narodzinach Mesjasza w Betlejem. Tu wypadałoby dodać komentarz, iż z dzisiejszego punktu widzenia ciężko stwierdzić, czy tak rzeczywiście było. Orygenes przytacza jednak na poparcie swego poglądu argumenty z Ewangelii. Jednym z nich jest opinia arcykapłanów i uczonych w Piśmie, po przybyciu Magów ze Wschodu do Jerozolimy (Mt 2, 4-6), sugerująca, iż taka była właśnie wtedy wykładnia. Drugim z nich jest wzmianka w Ewangelii Jana (J 7, 41-43), gdzie niektórzy z tłumu Żydów powątpiewali w to, iż Jezus jest Mesjaszem, powołując się na to proroctwo o wyjściu Mesjasza z Betlejem (podczas gdy Jezus, jak zakładali, przyszedł z Galilei). Jednak, wchodząc Orygenesowi w słowo, należy zauważyć, że inna opinia Żydów cytowana w J 7, 27 twierdzi, iż pochodzenie Mesjasza będzie nieznane, toteż „oczywista” interpretacja Mi 5,1-2 nie była wówczas powszechnie przyjmowana. Dlaczego jednak dla Orygenesa ta interpretacja jest „jasna i oczywista”? Otóż w Septuagincie, powstałej przed przybyciem Chrystusa, mamy, że Mesjasz pochodzi απ΄ αρχής εξ ημερών αιώνος, apo arches ex hemeron aionos, „od początków i dni eonów[wieków]”. Mesjasz jest kimś więcej, niż tylko potomkiem Dawida z Betlejem, jest właśnie Synem Bożym, o czym świadczy m.in. Jego pochodzenie właśnie z Betlejem. Głębsza interpretacja Mi 5,1-2 zatem funkcjonowała przed czasami Chrystusa (nawet jeśli nie była przyjmowana przez wszystkich). Ale skoro Chrystus przyszedł, i Żydzi oraz racjonaliści go odrzucili, to muszą też odrzucić proroctwa Izajasza i Micheasza, albo zanegować pochodzenie Jezusa z Betlejem w Judei oraz Jego narodziny z dziewicy. Dlatego stosowano też i alternatywne podejście. Oprócz omawianych już oszczerstw o cudzołóstwo Maryi z Panterą, nawet i dzisiaj jest mnóstwo szumu jakoby Jezus miał się urodzić w Nazarecie, albo w innym Betlejem w Galilei, którego to miasta proroctwo Micheasza nie dotyczy. Stąd porównanie Orygenesa do przekupienia strażników przy grobie Jezusa po Jego zmartwychwstaniu (Mt 28,11-15). Fakty są powszechnie znane i niezaprzeczalne -Jezus urodził się w Betlejem, a po śmierci zmartwychwstał, ale jeśli komuś (w tym przypadku Żydom) są nie w smak, należy desperacko je zakłamać. Albo zlekceważyć proroctwa, uznać, że tak naprawdę o niczym istotnym one nie mówią. Postawa godna bezbożnego króla Achaza, podobnie Żydzi stwierdzają, że znak, proroctwo od Boga, ich tak naprawdę nie interesuje. A mimo to Bóg ustami proroka stwierdza, że i tak ów znak będzie im w oznaczonym czasie dany. A nawet więcej: Pan sam da wam znak. Znak dany OSOBIŚCIE przez Boga, to nie są przelewki, i nie można porównywać go do innych zapowiedzi, że Izajasz ponazywa swoich synów Macher-Szmacher, jako zapowiedź wyniku lokalnej wojenki. To coś ZNACZNIE większej wagi, i znak musi być bardziej wymowny, niż to, że „młoda kobieta” pocznie syna -toż to dzieje się codziennie, żaden to znak. Jak już było wspomniane, Prawo Starego Testamentu po prostu wykluczało sytuację, w której z kobiety niezamężnej, panny, mógł się narodzić prawowity Izraelita. Było to po ludzku niemożliwe -ale jak powiedział archanioł Gabriel Maryi podczas Zwiastowania, dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego (Łk 1,37).
Nas, chrześcijan święty Paweł w 1 Liście do Tesaloniczan (1 Tes 5,19-21) poucza zaś:
19 Ducha nie gaście, 20 proroctwa nie lekceważcie! 21 Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie!
W świetle zaś Prawa, cytowanego wyżej przepisu Pwt 18, 19 (Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on [prorok] wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy), lekceważenie proroctw to bardzo ciężki zarzut wobec Żydów. Można zadać sobie pytanie, czy z takim podejściem do proroctw Żydzi rzeczywiście zdołaliby rozpoznać Mesjasza w czasie jego przyjścia? Cóż, Bóg przez proroctwa Księgi Izajasza wielokrotnie powtarzał:
(Iz 29,11-14):
11 Każde objawienie jest dla was jakby słowami zapieczętowanej księgi. Daje się ją temu, który umie czytać, mówiąc: «Czytaj ją, prosimy». On zaś odpowiada: «Nie mogę, bo ona jest zapieczętowana». 12 Albo dają księgę takiemu, który nie umie czytać, mówiąc: «Czytajże to», a on odpowiada: «Nie umiem czytać».
13 Wyrzekł Pan: Ponieważ ten lud
zbliża się do Mnie tylko w słowach,
i sławi Mnie tylko wargami,
podczas gdy serce jego jest z dala ode Mnie;
ponieważ cześć jego jest dla Mnie tylko
wyuczonym przez ludzi zwyczajem,
14 dlatego właśnie Ja ponowię niezwykłe działanie
cudów i dziwów z tym ludem:
zginie mądrość jego myślicieli,
a rozum jego mędrców zaniknie
(Iz 55,8-11):
8 Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
9 Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi.
10 Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba
i tam nie powracają,
dopóki nie nawodnią ziemi,
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,
tak iż wydaje nasienie dla siewcy
i chleb dla jedzącego,
11 tak słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.
[Przeciw Celsusowi] 52. Przekora bowiem i uprzedzenie nie pozwala ludziom patrzeć wprost na sprawy oczywiste, nie pozwala na porzucenie przekonań, do których od dawna przywykli i które ukształtowały ich duszę. O wiele łatwiej jest wyzbyć się nawyków w rozmaitych sprawach, choćby człowiek bardzo był do nich przywiązany, niźli zwyczajów odnoszących się do spraw wiary.
Zresztą nawet i tamtych nawyków ludzie nie umieją łatwo odrzucić: kto się mocno przywiązał do domu, miasta, wsi albo przyjaciół, nie chce się ich wyrzec. Oto powód, dla którego ówcześni Żydzi nie potrafili spojrzeć bez uprzedzenia na oczywistość proroctw i niewątpliwość opisanych cudów, czynów i cierpień Jezusa.
Taki więc charakter ma natura ludzka i jest to oczywiste dla każdego, kto rozumie, że z wielką trudnością zmieniają swoje przekonania ludzie raz opanowani przez najgorsze nawet i najbardziej niedorzeczne tradycje przodków i obywateli. Niełatwo jest przekonać Egipcjanina, żeby wzgardził ojczystymi tradycjami, żeby nierozumnego zwierzęcia nie uważał za boga i zjadania mięsa tych zwierząt nie poczytywał za rzecz gorszą od śmierci.
Może zbyt wiele miejsca poświęciłem na roztrząsanie tego zagadnienia przy okazji omawiania sprawy Betlejem i proroctw odnoszących się do tej miejscowości; sądzę jednak, że było to konieczne, aby odeprzeć taki ewentualny zarzut: Jeśli proroctwa o Jezusie były tak oczywiste dla Żydów, to dlaczego po Jego przybyciu Żydzi nie przyjęli natychmiast Jego nauki i znakomitych poglądów, które On im przedstawił? Niechaj nikt nie stawia nam, wierzącym, podobnych zarzutów, lecz niechaj wie, że dysponujemy ważkimi argumentami potwierdzającymi wiarę w Jezusa, a dostarczają nam ich ci, którzy potrafią je cenić.
Komentarz: I tu mamy ogólną refleksję Orygenesa, dlaczego ludzie usiłują zakłamywać rzeczy oczywiste, których nie da się zakłamać. Jeśli ktoś nie chce zmienić swoich zwyczajów i sposobu postępowania -tak jak Żydzi nie chcieli przyjąć nauki Jezusa -to nawet najoczywistsze fakty go do tego nie przekonają. Tym właśnie gorzej dla tychże faktów. Podczas tzw. Ofiarowania Jezusa w Świątyni, 40 dni po narodzeniu, starzec Symeon przepowiedział, że Jezus, narodzony z Maryi Dziewicy, stanowić będzie:
znak, któremu sprzeciwiać się będą. (Łk 2,33)
Nie bądźmy jednak zbyt surowi dla Żydów. Wszak chrześcijanie są spadkobiercami tradycji żydowskiej, a sam Orygenes kontaktom z rabinami wiele zawdzięczał. Judaizm co prawda odrzucił i próbował podważać chrześcijańską interpretację proroctw mesjańskich, jednak nigdy nie był w stanie zanegować takiej możliwości odczytania tychże: że Mesjasz rzeczywiście narodzi się z dziewicy w Betlejem. Ale o tym to już się Żydzi przekonają, jak przyjdzie Mesjasz, i jak reszta braci Jego powróci do synów Izraela.
Dalej Orygenes porusza inne proroctwa mesjańskie i zbija kolejne argumenty Celsusa odnośnie rzekomo pospolitego pochodzenia Jezusa. Do kwestii związanych z Bożym Narodzeniem Orygenes i Celsus wracają w rozdziale 58. Dyskusja dotyczy głównie wizyty Magów (Mędrców), którzy oddali hołd Dziecięciu, oraz Rzezi Niewiniątek, jaka później z rozkazu Heroda nastąpiła:
[…]
Hołd Mędrców ze Wschodu i Gwiazda Betlejemska
[Przeciw Celsusowi] 58. Następnie Celsusowy Żyd zamiast o wspomnianych w Ewangelii magach mówi o Chaldejczykach:
,,Wedle słów Jezusa Chaldejczycy poruszeni jego narodzinami przybyli, żeby jemu - małemu chłopcu - pokłonić się jako Bogu. I objawili to Herodowi, który był tetrarchą . Herod zaś posłał swych siepaczy, aby zabili wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co Jezus, sądząc, że w ten sposób zabije również jego, aby nie mógł objąć władzy królewskiej, gdy dojdzie do odpowiedniego wieku".
Zwróć uwagę, że przesłyszał się ten człowiek, który nie odróżnia magów od Chaldejczyków, i nie rozumiejąc, iż ich poglądy różnią się między sobą, fałszuje tekst Ewangelii.
Komentarz: Mamy tutaj przytoczony przez Orygenesa cytat z „Prawdziwego słowa”. Celsus parafrazuje tutaj historię rzezi niewiniątek w ogólnych zarysach poprawnie, jednak relacja ta zmienia kilka szczegółów.
Pierwsza kwestia. Celsus przypisuje Herodowi (Wielkiemu) tytuł tetrarchy, co jest błędem. „Tetraracha” oznaczał władcę jednej z czterech części, na jakie podzielono większe terytorium, w tym przypadku dawne królestwo Heroda Wielkiego po jego śmierci. Trzy z tych części dostały się we władanie synów Heroda, czwartą wcielono do rzymskiej prowincji Syrii. Pomimo wyjątkowego, jak na poganina, zainteresowania historią i doktryną chrześcijaństwa przez Celsusa, nie ma on dokładnej wiedzy o relacjach politycznych w Palestynie w tamtym okresie (którą to wiedzę czerpiemy z dzieł Józefa Flawiusza, których Celsus zapewne nie znał). Skąd zatem pomyłka Celsusa? Kalinkowski uważa, że złej interpretacji Łk 3,1 (było to w piętnastym roku rządów Tyberiusza Cezara, gdy Poncjusz Piłat był namiestnikiem Judei, Herod tetrarchą Galilei…). Ja jednak się tu zgodzę tylko częściowo, osobiście uważam, że chodzi o nieco inny fragment Ewangelii Łukasza, mianowicie Łk 9,7, gdzie Herod również nazywany jest tetrarchą (o wszystkich tych wydarzeniach usłyszał również tetrarcha Herod…). Ewentualnie może być to również Mt 14,1 (w owym czasie doszła do uszu tetrarchy Heroda wieść o Jezusie), gdzie również jest wzmianka o tetrarsze. Przyczyny, dlaczego tak uważam, podam dalej. Celsus przyjął na podstawie relacji Łukasza (który w swoim tekście pisze po prostu o Herodach bez przydomków, w 3,1 oraz 9,7 pisze o Herodzie Antypasie, synu Heroda Wielkiego, jednak w Łk 1,5 pisze o „królu” - βασιλέως, basileos - Herodzie) dla Heroda Wielkiego tytuł tetrarchy. Jest to błąd w wyniku złej kompilacji źródeł, jednak nie zmienia on zasadniczo treści historii (która, powtarzam, w ogólnych zarysach odpowiada relacji ewangelicznej). A tymczasem to Łukasza (który również pisał na podstawie cudzych relacji) racjonaliści się ciągle czepiają o ten nieszczęsny spis Kwiryniusza (Łk 2,1-5), że niby on całą historię zmyślił… Nawet jeśli Łukasz rzeczywiście się pomylił, przypisując Kwiryniuszowi wcześniejszy spis (sprawa wcale nie jest taka oczywista, patrz artykuł Jana Lewandowskiego na ten temat), to nie zmienia to zasadniczo sensu historii -Józef z Maryją udali się na spis do Betlejem, i tam Maryja urodziła Jezusa.
Ponadto ciekawe jest, że Celsus, chociaż zna Ewangelię Łukasza, to nigdzie się nie odnosi do opisanej tam historii narodzenia Jezusa – atakuje on dzieciństwo Jezusa tylko od strony opowieści zawartej w Ewangelii Mateusza. Dlaczego tak jest? Postawię śmiałą tezę -Celsus nie znał pełnej wersji Ewangelii Łukasza, a jedynie jej okrojoną przez Marcjona wersję! Ewangelia Marcjona zaś nie zawierała (prawdopodobnie, bo tak jak dzieło Celsusa, znamy ją tylko z rekonstrukcji na podstawie cytatów u polemistów chrześcijańskich) opowieści o dzieciństwie Jezusa, zaczynała się ona pojawieniem Jezusa w Kafarnaum (rekonstrukcja w języku angielskim na stronie The Marcionite Bible: link). We fragmencie odpowiadającym Łk 3,1 w Ewangelii Marcjona nie ma mowy o Herodzie Tetrarsze, jest za to we fragmencie odpowiadającym Łk 9,7. W drugiej księdze Przeciw Celsusowi (II,27), Orygenes odpiera oskarżenia Celsusa o to, iż chrześcijanie fałszowali Ewangelię (powiada dalej, że„niektórzy chrześcijanie, niczym ludzie, którzy po pijanemu działają na własną zgubę, zmienili trzy, cztery czy więcej razy oryginalny tekst Ewangelii i sfałszowali go, aby mieć odpowiedź na stawiane zarzuty". Nie znam innych ludzi, którzy zmieniali oryginalny tekst Ewangelii, poza zwolennikami Marcjona, Walentyna i może Lukana). Zarzut Celsusa, jak zauważa Orygenes, jak najbardziej może odnosić się do działań Marcjona (pomińmy tu marginalne głosy skrajnych racjonalistów, jakoby Ewangelia Marcjona miała poprzedzać kanoniczną Ewangelię Łukasza…).
Druga kwestia to to, co wypomina Celsusowi Orygenes. Mianowicie że Celsus czyny, które Ewangelia Mateusza (Mt 2,1-12) przypisuje Magom ze Wschodu (μάγοι ἀπὸ ἀνατολῶν -magoi apo anatolon), jakobybłędnie przypisywał Chaldejczykom. Otóż terminu Mag, w ścisłym sensie używano w odniesieniu do członków jednego z plemion, czy też może kasty, pośród irańskiego ludu Medów (który w VII-VI w. p.n.e. władał Iranem, następnie zostali oni podbici i wchłonięci przez Persów), pełniącego funkcje kapłańskie. Jako takich opisuje ich chociażby Herodot, w pierwszej księdze swoich Dziejów. Z czasem jednak terminem „mag” zaczęto określać wszelkich, niekoniecznie pochodzących ściśle z Persji, wieszczków, magików, czasem szarlatanów. Chaldejczycy natomiast to był lud semicki, który w początkach I tysiąclecia p.n.e. zasiedlił Babilonię. To właśnie oni stworzyli państwo nowobabilońskie, i m.in. w 586 r. p.n.e. podbili Judeę. Chaldejczycy bardzo rozwinęli astronomię (oraz astrologię), prowadząc przez stulecia bardzo skrupulatne (jak na owe czasy) dzienniki obserwacji astronomicznych. Z czasem termin „chaldejczyk” stał się synonimem astrologa. Choć ściśle rzecz mówiąc, terminy „Mag” i „Chaldejczyk” znaczą co innego (na co zwraca uwagę Orygenes), to jednak w tamtych czasach często używano ich zamiennie. Są na to przykłady. Wellejusz Paterkulus, Historia rzymska, II,24,3 pisze o partyjskich magach, którzy przepowiedzieli Sulli boską sławę, natomiast Plutarch Sulla 5,5 opisuje, iż przewidywanie to miał wygłosić niejaki Orobazus, Chaldejczyk. Z drugiej jednak strony np. Kwintus Kurcjusz Rufus (Historia Aleksandra Wielkiego, 5,1,22) odróżnia magów od chaldejczyków. Patrz: George van Kooten: Matthew, the Parthians, and the Magi: A Contextualization of Matthew’s Gospel in Roman-Parthian Relations of the First Centuries bce and ce w: The Star of Bethlehem and the Magi: Interdisiciplinary Perspectives from Experts on the Ancient Near east, the Greco-Roman World and Modern Astronomy, redakcja Peter Barthel i George van Kooten, Brill, 2015, str. 496-646 (szczególnie na str. 523: whatever the case, this variance between Velleius and Plutarch only serves to show that „magi” and „chaldeans” could be easily interchanged in Greco-Roman sources). Toteż nie można na podstawie tego, iż Ewangelista Mateusz wspomina o „magach”, dokładnie określić tożsamości ani kraju pochodzenia tychże postaci. Jednak z faktu, iż Orygenes odrzucał twierdzenia, iż do Jezusa przyszli „chaldejczycy”, w połączeniu z jego przytoczoną dalej opinią, iż Gwiazda Betlejemska nie była ani zwykłą gwiazdą, ani planetą, można wysnuć wniosek, iż odrzucał on astrologiczne interpretacje Gwiazdy Betlejemskiej.
Trzecią kwestią jest to, że nawet dla Celsusa oczywiste było to, iż Jezus ma zostać władcą dopiero jak dorośnie, w bliżej nieokreślonej przyszłości. Nie stanowił on zatem bezpośredniego zagrożenia dla władzy starego Heroda, któremu już niewiele życia wówczas pozostało. I nie mógł stać się tez pretekstem do wojny, jaką miałaby ojczyzna Magów (zapewne państwo Partów) wypowiedzieć Herodowi i Imperium Rzymskiemu (co niekiedy podnoszono jako zarzut przeciw relacji Mateusza, jako rzekomą polityczną niedorzeczność).
[Przeciw Celsusowi] Nie rozumiem, dlaczego przemilczał przyczynę poruszenia magów i nie powiedział, że była nią gwiazda, którą, zgodnie ze słowami Pisma, ujrzeli na Wschodzie.
Komentarz: Ja jednak w przeciwieństwie do Orygenesa, mogę zrozumieć, a przynajmniej domyślić się motywu. Otóż Celsus -czy też fikcyjny Żyd, któremu wkłada on w usta kwestie -uważa, że całą tę historię o wizycie Magów/Chaldejczyków i Rzezi Niewiniątek, Jezus zmyślił. Przytoczenie elementu Gwiazdy Betlejemskiej natomiast uwiarygadniałoby ją. A nuż ktoś sprawdzi, i okazałoby się, że w czasie narodzenia Jezusa, rzeczywiście jakaś niezwykła gwiazda była na niebie. Dlatego lepiej nie ryzykować, i ten element opowieści przemilczeć. Wiemy ze źródeł chińskich, iż w roku 5 p.n.e. i być może 4 p.n.e. na niebie rzeczywiście było widać prawdopodobnie komety [Gary W. Kronk, Cometography: A Catalog of Comets, Volume 1 :Ancient-1799, Cambridge University Press (1999), str. 26-27]. W starożytnej Grecji i Rzymie, w przeciwieństwie do Chin i Babilonii, nie prowadzono jednak systematycznych zapisów zjawisk astronomicznych.
Więcej na temat Gwiazdy Betlejemskiej i współczesnych prób jej wyjaśnienia znajduje się w moim artykule temu poświęconym.
Odnotujmy jeszcze, iż wcześniej w rozdziale 34 Orygenes sądził, iż Celsus fragment o Gwieździe Betlejemskiej przytoczył (przytoczył wiele ustępów z Ewangelii Mateusza, na przykład miejsce mówiące o gwieździe, która wzeszła w chwili narodzin Jezusa), tu się jednak zdziwił, gdy okazało się, że jednak nie. Co pokazuje różnicę między mentalnością chrześcijanina i poganina -dla chrześcijanina Orygenesa pewne rzeczy są oczywiste, bo zna je od dziecka, i lekko przecenia on swojego adwersarza, spodziewając się, że on również będzie odnosił się do tych „oczywistości”. Jednak to iż narodzenie Jezusa zwiastowała Gwiazda, dla nieobeznanych z Ewangelią pogan wcale nie było oczywiste.
[Przeciw Celsusowi] Zastanówmy się nad stosowną odpowiedzią. Sądzę, że gwiazda, którą magowie ujrzeli na Wschodzie, była nową gwiazdą, niepodobną do żadnej ze zwyczajnych gwiazd oglądanych na firmamencie albo w niższych sferach, i należała do tego gatunku ciał niebieskich, które się niekiedy pojawiają - jak meteory podobne z kształtu do warkocza, belki, brody, beczki albo do innych przedmiotów, z którymi Grecy zwykle porównują różne takie zjawiska.
Komentarz: Orygenes uważa, że Gwiazda Betlejemska była niepodobna do żadnej ze zwyczajnych gwiazd oglądanych na firmamencie albo w niższych sferach, tzn. nie była ani normalną gwiazdą, ani planetą. Odwołuje się do najpopularniejszej wówczas teorii geocentrycznej, ugruntowanej w II wieku przez Klaudiusza Ptolemeusza, w myśl której Wszechświat można było podzielić na pewnego rodzaju koncentryczne sfery (które pierwszy wprowadził Eudoksos z Knidos w IV w. p.n.e.), w których krążą wokół Ziemi poszczególne planety. Za tymi sferami planet, leżała sfera gwiazd stałych widocznych na niebie. Według Orygenesa Gwiazda Betlejemska nie należała do tego rodzaju obiektów. Istniała jednak znana kategoria ciał niebieskich, do której można by ją przypuszczalnie przypisać. Były to komety. Przytaczany przez Orygenesa podział komet na rodzaje nawiązuje do innych znanych starożytnych opisów komet (Arystoteles, Meteorologika I, 7,3; Seneka Młodszy, O zjawiskach natury VII,4,2; Pliniusz Starszy, Historia naturalna, II, 22 itd.). Autorzy starożytni różnili się w opiniach co do fizycznej natury komet. Orygenes jednak nie wchodzi w dyskusję na ten temat, jego interesuje co innego: związek komet ze zjawiskami na Ziemi.
[Przeciw Celsusowi] Dowodzimy tego w sposób następujący:
59. Stwierdzono, że podczas ważnych wydarzeń i w czasie istotnych zmian spraw ziemskich pojawiają się na niebie takie gwiazdy, które zapowiadają upadek królestw, wojny albo coś, co może spotkać ludzi i spowodować zamieszanie w świecie ziemskim. W rozprawie stoika Chajremona "O kometach" czytałem, iż komety zapowiadają również zjawiska korzystne; Chajremon przytacza na to przykłady.
Jeżeli więc w czasie powstawania nowych królestw albo podczas innych nadzwyczajnych wydarzeń na ziemi pojawia się tak zwana kometa albo jakaś inna gwiazda tego rodzaju, to cóż dziwnego, iż pojawiła się gwiazda w chwili narodzin Tego, który miał wskazać rodzajowi ludzkiemu nowe drogi i przedstawić swą naukę nie tylko Żydom, lecz również wielu Grekom i ludom barbarzyńskim?
Komentarz: W starożytności i średniowieczu -a nawet w czasach nowożytnych i współczesnych -wielu doszukiwało się związku pomiędzy pojawieniem się komety, a sprawami ziemskimi. Naturalny strach związany z odczuwaną przez ludzi niepewnością co do nieznanych zjawisk, sprawiał, że często w kometach (a także gwiazdach nowych i supernowych) doszukiwano się zwiastunów katastrof i nieszczęść. Wszystko jednak zależało od odpowiedniej interpretacji. Czasem nieszczęście jednego było błogosławieństwem dla innego, tak było np. podczas przewrotów i zmian na tronie. Orygenes powołuje się tutaj na niezachowane dzieło stoika Chajremona, znane nam tylko z powyższego cytatu. Z innych źródeł wiemy, że Chajremon był w I wieku kierownikiem Biblioteki Aleksandryjskiej, oraz nauczycielem cesarza Nerona. A za panowania Nerona kilka komet się pojawiło [w latach 54, 60, 66, być może w 61, 64 i 65, kometa z 54 r. była uważana za zwiastun śmierci cesarza Klaudiusza, Kronk, Cometography, str. 26-27]. Można zatem się domyślić, że aby uspokoić cesarza, Chajremon przytaczał przykłady korzystnych wydarzeń, jakie nastąpiły w czasie pojawienia się komet. Na podstawie wzmianki Orygenesa można się również domyślać, że dotyczyły one m.in. właśnie powstawania nowych królestw. Ergo, jeśli podczas powstawania nowych królestw pojawia się kometa, to pojawienie się Gwiazdy Betlejemskiej było czymś, czego należało oczekiwać. Taka jest logika, tok rozumowania starożytnego filozofa Orygenesa. Oczywiście ze współczesnego punktu widzenia jest to logika błędna -bo nie wykazano, że podczas każdej zmiany władzy, musi pokazywać się widoczna gołym okiem kometa. Starożytni jednak zazwyczaj nie mieli kompletnych na ten temat danych i często uogólniali pewną regułę, na podstawie niepełnych informacji, jakie mieli. Starożytne opracowania tak naprawdę rzadko były wyczerpujące, bo rzadko ludzie mieli dostęp do większej ilości ksiąg czy opracowań. Było to możliwe jedynie w wielkich ośrodkach, jak Biblioteka Aleksandryjska, lecz nawet one, pomimo takich ambicji, nie zawierały kompletu literatury świata starożytnego. Nawet Chajremon, choć był kierownikiem Biblioteki Aleksandryjskiej, najwyraźniej pomija znane z chińskich źródeł komety z 5 i 4 r. p.n.e. -a w każdym razie Orygenes nie przytacza z Chajremona żadnej wzmianki o jakiejś gwieździe, którą można by próbować powiązać z Gwiazdą Betlejemską. Najwyraźniej dzieło Chajremona miało dość selektywny charakter, co nie dziwi, bo jak już było wspomniane, w Grecji i Rzymie nie prowadzono systematycznych zapisków astronomicznych (co widać chociażby w Almageście Klaudiusza Ptolemeusza -datowane obserwacje wzmiankowane w tym dziele urywają się po 127 r. p.n.e., następne są dopiero z 92 r. naszej ery – patrz: O. Pedersen, A Survey of the Almagest, Sources and Studies in the History of Mathematics and Physical Sciences, Springer 2011, str. 408-422). To, co z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się zupełnie irracjonalne -wpływ komet na sprawy ziemskie, z punktu widzenia starożytnych było zupełnie racjonalne. Podzielali to przekonanie zarówno chrześcijanie, Żydzi, jak i poganie.
[Przeciw Celsusowi] Jeśli idzie o komety, to mogę stwierdzić, że nie ma żadnego proroctwa, w którym by powiedziano, że w owym czasie pojawi się określona kometa odnosząca się do jakiegoś królestwa; natomiast o gwieździe, która pojawiła się przy narodzeniu Jezusa, prorokował Balaam, który wedle świadectwa Mojżesza stwierdził: „Wzejdzie gwiazda z Jakuba i powstanie mąż z Izraela".
Komentarz: Orygenes odpiera potencjalny zarzut – że pojawienie się Gwiazdy Betlejemskiej może się odnosić do innych spraw niż narodzenie Chrystusa. Stwierdza, że nie zna on żadnego innego proroctwa, wróżby, którą można przypisać do pojawienia się na niebie Gwiazdy Betlejemskiej. Poza jednym, proroctwem Balaama z Księgi Liczb (Lb 24,17). Wedle Biblii Tysiąclecia (opartej na tekście hebrajskim) brzmi ono następująco:
Widzę go, lecz jeszcze nie teraz,
dostrzegam go, ale nie z bliska:
wschodzi Gwiazda z Jakuba,
a z Izraela podnosi się berło.
Ono to zmiażdży skronie Moabu,
a także czaszki wszystkich synów Seta.
Zaś wersja Septuaginty (którą posługiwał się Orygenes) brzmi następująco:
Pokażę mu, ale jeszcze nie teraz;
uszczęśliwię, ale jeszcze nie jest blisko.
Wzejdzie gwiazda z Jakuba, powstanie mąż z Izraela, pokruszy wodzów Moabu,
ograbi wszystkich synów Seta.
W Septuagincie hebrajskie słowo שֵׁ֙בֶט֙-szebet, oznaczające berło, laskę, rózgę, lub też niekiedy plemię czy klan, jest interpretowane jako άνθρωποςanthropos, jakiś konkretny „człowiek” -Mesjasz. Jest to zatem proroctwo mesjańskie, które się wypełniło, gdy pojawiła się Gwiazda Betlejemska i narodził się Chrystus. Te opisane w Ewangelii wydarzenia Orygenes przyjmuje za pewnik. Ma on jednak pewną wstrzemięźliwość w stwierdzeniu, że Gwiazda Betlejemska na pewno była kometą, jako że Pismo pisze tylko o „gwieździe”, nie określając jej wprost jako komety. Dlatego też paragraf wyżej, wspomina, że podczas wielkich wydarzeń historycznych: pojawia się tak zwana kometa albo jakaś inna gwiazda tego rodzaju. Orygenes ma trudności w jednoznacznym zakwalifikowaniu Gwiazdy Betlejemskiej, toteż wspomina o „tak zwanych” (ὁ καλούμενος, o kaloumenos) kometach, oraz podaje różne ich rodzaje, wskazując na niejednoznaczności w kategoryzowaniu komet. Uważa on wszakże jednak, iż Gwiazda Betlejemska nie była „zwyczajną” gwiazdą lub planetą, o przewidywalnym ruchu na niebie, pojawiła się nagle, a także zapowiadała pojawienie się władcy, toteż miała ona te cechy wspólne z kometami. Dlatego można ją z nimi klasyfikować. Orygenes klasyfikuje więc gwiazdy podług innych kategorii niż fizyczna natura.
W innym swoim dziele Orygenes również odnosi się do historii Gwiazdy Betlejemskiej oraz proroctwa z Księgi Liczb:
Dziwi mnie jednakże fakt, iż po stwierdzeniu, że owa gwiazda poprzedzała magów do Betlejem, aż „przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię”, Ewangelia nie mówi nic o tym, żeby odeszła stamtąd, zniknęła albo została zabrana; w ogóle opowiadanie historyczne nic na ten temat nie wspomniało, stwierdziło jedynie, że przyszła i „zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię” Być może więc zdarzyło się tak samo jak podczas chrztu: gdy „Jezus ochrzczony wyszedł z Jordanu, otworzyły Mu się niebiosa, a Jan ujrzał Ducha Bożego zstępującego w postaci gołębicy i pozostającego nad Nim” oraz usłyszał „głos z nieba, który mówił: ‘Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie’” ; również i owa gwiazda, która „przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię”, pozostała w Chrystusie tak samo jak wedle słów Pisma „Duch Święty w postaci gołębicy przyszedł i pozostał w Nim”. I jak „Duch Boży przyszedł na Niego i pozostał w Nim”, tak samo, sądzę, należy przyjąć, że i „gwiazda która przyszła i stanęła nad Nim”, stanęła nad Nim tak, iż nigdy stamtąd nie została usunięta. Dlatego też uważam, że gwiazda ta była znakiem Jego Bóstwa. Zresztą i sam układ proroctwa logicznie wskazuje na to samo, gdy o Bóstwie Chrystusa mówi: „Wzejdzie gwiazda z Jakuba”, natomiast o Jego ludzkiej naturze stwierdza: „i powstanie człowiek z Izraela”; idzie o to, aby się wyraźnie okazało, iż w obydwu stwierdzeniach zawiera się proroctwo na temat Chrystusa zarówno w odniesieniu do Jego Bóstwa, jak i do Jego człowieczeństwa. - Homilia 18 o Księdze Liczb, 4 (przekład: Stanisław Kalinkowski).
Czasem może być wysuwany zarzut, że ten opis zaprzecza, iż Orygenes uważał Gwiazdę Betlejemską za kometę. Orygenes przytacza tu popularny w czasach wczesnochrześcijańskich (patrz apokryficzna Protoewangelia Jakuba 21,3 z II w.) motyw, iż Gwiazda cudownie zstępuje na Dziecię Jezus. Motyw ten bazuje na tym, iż użyty przez ewangelistę w opisie gdzie „zatrzymała” się Gwiazda przyimek ἐπάνω – epano znaczyć może zarówno „ponad”, jak i „na”. Oczywiście komety -kule lodu i pyłu wielkości kilku kilometrów -nie potrafią tego zrobić. Trzeba jednak zauważyć dwie rzeczy. Po pierwsze, cała ta interpretacja Orygenesa w Homilii 18 do Księgi Liczb, jest typowo alegoryczna (a Orygenes w tym się specjalizował). Odnosi się ona do tego, co w jaki sposób zostało napisane, do wszelkich szczegółów leksykalnych i niedomówień opisu, starając się wydobyć z niego głębszy sens, a nie opisać bezpośrednio co się dokładnie wydarzyło. Po drugie, jak już wspomnieliśmy, Orygenesa nie interesuje fizyczna natura komet, nie zna jej. Kometa to dla niego ciało niebieskie, które pojawia się niespodziewanie, i niesie ze sobą jakieś przesłanie od Boga dla ludzkości. W tej definicji mieszczą się wszystkie obiekty -również te, które mogłyby cudownie zstępować na Syna Bożego, i pozostawać złączone z Nim na wieki. Podobne poglądy o naturze komet i Gwiazdy Betlejemskiej będzie głosił blisko 500 lat później Jan Damasceński:
Pojawiają się natomiast czasem komety, jako pewnego rodzaju znaki, zwiastujące śmierć królów. Nie należą one do gwiazd stworzonych na początku, lecz powstają z Boskiego rozkazu w określonym czasie, po czym się rozpadają. I ta gwiazda, która się ukazała Mędrcom za łaskawego dla nas cielesnego narodzenia Pana, nie należała do gwiazd stworzonych na początku. Widać to stąd, że raz miała bieg ze wschodu na zachód, to znów z północy na południe, i że raz znikała, to znowu jaśniała.-Jan Damasceński, Wykład Wiary Prawdziwej, Księga II, 7 (przekład: Bronisław Wojkowski)
Wróćmy jednak do tego, co Orygenes napisał w swojej polemice z Celsusem.
[Przeciw Celsusowi] Jeśli zaś trzeba będzie zastanowić się nad tym, co napisano o magach i o gwieździe, którą widzieli w czasie narodzin Jezusa, to mogę przytoczyć stosowne argumenty - inne w dyskusji z Grekami, a inne w rozmowie z Żydami.
Komentarz: Chociaż Celsus nie wspomina Gwiazdy Betlejemskiej, to jednak Orygenes czuje się zobowiązany dostarczyć swoim czytelnikom argumentów do potencjalnej dyskusji również i na ten temat. Argumenty te różnią się w zależności od tego, czy dyskutuje się z Grekami, czy z Żydami, bo podejście obu tych grup do zagadnienia Gwiazdy byłoby różne. Również Celsus, choć poganin, na potrzeby polemiki posługuje się postacią wymyślonego Żyda, wkładając mu w usta argumenty, jakich przeciw Jezusowi jakoby mieli używać Jego rodacy. Dalej Orygenes przytacza jednak tylko argumenty w dyskusji z Grekami.
[Przeciw Celsusowi] 60. Powiem więc Grekom: magowie, którzy mają do czynienia z demonami i którzy wzywają ich zgodnie ze swymi umiejętnościami i chęcią, czynią to, dopóki nie pojawi się jakaś boska istota, silniejsza od demonów, albo nie zostanie wypowiedziane zaklęcie potężniejsze od ich zaklęć: gdy pojawi się istota boska, moc demonów ginie, ponieważ nie mogą one patrzeć na blask Majestatu Bożego.
Jest więc rzeczą prawdopodobną, że w chwili narodzenia Jezusa, jak napisał Łukasz i jak ja głęboko wierzę, „mnóstwo zastępów niebieskich wielbiło Boga i mówiło: «Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli»". Demony wówczas osłabły i stały się bezsilne, ich czary rozpadły się, a ich moc została rozbita, nie tylko zresztą przez aniołów, które przybyły na ziemię z okazji narodzin Jezusa, lecz również przez duszę Jezusa i Majestat Boży, który w Nim tkwił.
Magowie zatem pragnęli czynić to, co zwykle czynili, ale nie mogli dokazać tego, czego dokazywali zwykle za pomocą zaklęć i czarów; szukali więc przyczyny swoich niepowodzeń, a domyślali się, że jest ona bardzo ważna, i ujrzawszy znak Boży na niebie zapragnęli dowiedzieć się, co on oznaczał.
Komentarz: Dyskusja z Grekami obracałaby się wobec pytania: dlaczego pogańscy Magowie mieliby niby iść do Judei pokłonić się nowo narodzonemu Królowi Żydowskiemu? Co miałoby ich do tego skłonić? Opisany w relacji Mateusza hołd pogańskich Magów był problemem dla wczesnych chrześcijan; jak tacy bałwochwalcy oddający się zakazanym praktykom dostąpili honoru oddania pokłonu Dziecięciu?
Orygenes przytacza tu popularne w kręgach wczesnochrześcijańskich przekonanie, że pogańscy magowie są wyznawcami demonów, i ich magiczne praktyki polegają na kooperacji z demonami. We wczesnym chrześcijaństwie powszechna była wiara w realne istnienie demonów. Wzięło się to z tego, jak Septuaginta przetłumaczyła Ps 96,5. Biblia Tysiąclecia, bazująca na tekście hebrajskim tłumaczy to tak:
Bo wszyscy bogowie pogan to ułuda,
a Pan uczynił niebiosa.
Natomiast Septuaginta tak:
że wszyscy bogowie pogan są tylko demonami
i że to Pan stworzył niebiosa;
Bazując na tym tłumaczeniu, powszechna była wiara, iż np. bogowie kultów pogańskich, jak Zeus/Jowisz, Afrodyta/Wenus, Apollo itd. istnieją naprawdę, lecz są złymi duchami, działającymi na szkodę ludzkości. Stąd też np. udział w praktykach pogańskich, składanie ofiar itp., nie jest li tylko pustym symbolicznym gestem (jak uważało wielu ówczesnych pogańskich filozofów, uważających, iż bóstwo samo ofiar nie potrzebuje, choć z punktu widzenia chrześcijaństwa oczywiście nagannym etycznie), lecz wzmacnia moc demonów, a nawet pozwala im zawładnąć człowiekiem. Stąd właśnie spór nie tyle o wierzenia, a właśnie o składanie ofiar, był fundamentalnym sporem między chrześcijaństwem a pogaństwem -co jedni uważali za wyraz pobożności, dla innych było ohydą.
Orygenes zatem tu spekuluje -bo oczywiście żadnych konkretnych źródeł nie ma -iż Magowie, jak to mieli w zwyczaju, praktykowali współpracę z demonami. Lecz kiedy narodził się Chrystus, demony zostały pozbawione swojej mocy. W ten sposób Orygenes pokazuje wyższość chrześcijańskiego Boga nad bogami pogan. Magowie jednak poszli po rozum do głowy, szukali przyczyny własnych niepowodzeń. Dostrzegli Gwiazdę -znak na niebie – i zapragnęli zbadać, co on oznaczał. Podobne przekonania znajdujemy już w 19 rozdziale listu św. Ignacego do Efezjan (napisany ok. 107 r.):
Nie pojął książę tego świata dziewictwa Maryi ani Jej macierzyństwa, podobnie jak i śmierci Pana, owych trzech głośnych tajemnic, które dokonały się w ciszy Boga. W jaki więc sposób zostały one objawione wiekom? Zabłysła na niebie gwiazda ponad wszystkie gwiazdy, a światło jej było niewysłowione i zadziwiała swoją nowością. Wszystkie inne gwiazdy razem ze Słońcem i Księżycem chórem ją otoczyły, a ona dawała więcej światła niż wszystkie pozostałe. I zaniepokoiły się, skąd ta nowość tak do nich niepodobna. Wówczas to zginęła wszelka magia i znikły wszelkie więzy złości, skończyła się niewiedza i upadło dawne królestwo, kiedy Bóg objawił się jako człowiek w nowości życia wiecznego: zaczęło się spełniać to, co Bóg postanowił. Toteż wszystko było poruszone, bo przygotowywało się unicestwienie śmierci.(przekład: Anna Świderkówna)
Pozwólmy jednak opowiedzieć Orygenesowi, do jakich wniosków jego zdaniem doszli Magowie:
[Przeciw Celsusowi] Sądzę, że dysponując proroctwem Balaama, które spisał Mojżesz, sam zresztą biegły w tej sztuce, i znalazłszy w nim zdanie: „Ukażę jemu, ale nie zaraz; błogosławię go, ale się nie zbliży", uznali, że z pojawieniem się gwiazdy przyszedł na świat człowiek zapowiedziany przez proroka, a uznawszy Go za istotę potężniejszą od wszystkich demonów i postaci, które im się zwykle ukazywały, zapragnęli Mu się pokłonić. Przybyli więc do Judei w przekonaniu, że urodził się jakiś król, choć nie rozumieli istoty Jego królestwa i nie wiedzieli, gdzie się miał urodzić.
Nieśli ze sobą symboliczne dary, które złożyli Mu jako istocie składającej się, jeśli można się tak wyrazić, z Bóstwa i śmiertelnego człowieka. Złoto podarowali Mu jako królowi, mirrę jako istocie śmiertelnej, kadzidło jako Bogu. Złożyli te dary wówczas, gdy dowiedzieli się o miejscu Jego narodzenia. Ponieważ jednak Bogiem był ów Zbawiciel rodzaju ludzkiego, wyniesiony ponad aniołów opiekujących się ludźmi, anioł odpłacił magom za ich pobożność, która przejawiła się w pokłonie złożonym Jezusowi: dał im wskazówkę, aby „nie wracali do Heroda, lecz inną drogą udali się do swojej ojczyzny".
Komentarz: Orygenes dalej spekuluje na temat przyczyny, która zaprowadziła Magów do Betlejem, by oddać hołd Dziecięciu. Ustalił już wcześniej, że kluczowym proroctwem było proroctwo Balaama z Lb 24,17 mówiące o gwieździe Mesjasza. Orygenes podziela popularne wówczas pośród chrześcijan i Żydów przekonanie, iż Balaam był praprzodkiem, tudzież pramistrzem Magów: to on miał nauczyć ich swoich magicznych praktyk. Spekuluje się, czy Orygenes nie wykorzystywał w tym fragmencie jakichś apokryfów napisanych pod imieniem Balaama [Darrell D. Hannah: The Star of the Magi and the Prophecy of Balaam in Earliest Christianity, with Special Attention to the Lost Books of Balaam w: The Star of Bethlehem and the Magi: Interdisiciplinary Perspectives from Experts on the Ancient Near east, the Greco-Roman World and Modern Astronomy, redakcja Peter Barthel i George van Kooten, Brill, 2015, str. 433-462], nie ma jednak moim zdaniem na to konkretnych dowodów. Faktem jest jednak, iż Orygenes zakłada, iż Magowie znali tradycję Lb 24,17 w sposób niezależny od Biblii, na podstawie jakoby zachowanego oryginalnego tekstu Balaama. W innym dziele, Homilii 13 o Księdze Liczb, Orygenes wspomina o tym wprost:
Jeśli bowiem jego [Balaama]proroctwa zostały zamieszczone przez Mojżesza w świętych księgach, to tym bardziej zapisane zostały przez ówczesnych mieszkańców Mezopotamii, wśród których Balaam uchodził za znakomitość i którzy, jak wiadomo, byli uczniami jego sztuki. Wszak to podobno od niego wywodzi się ród magów oraz ich nauka w krajach Wschodu. To oni, mając u siebie wszystkie proroctwa Balaama, posiadali i ten zapis: „Wzejdzie gwiazda z Jakuba i powstanie człowiek w Izraelu”. Zapisy te magowie mieli u siebie i dlatego, gdy urodził się Jezus, poznali gwiazdę i zrozumieli, że proroctwo się spełniło; oni zrozumieli je lepiej aniżeli lud izraelski, który wzgardził słowami świętych proroków. Oni zatem wyłącznie z pism pozostawionych przez Balaama poznali, że nadszedł czas, przyszli więc, a znalazłszy Jezusa, natychmiast oddali Mu cześć i aby dowieść, że wielka jest ich wiara, małego chłopca uwielbili jak króla. - Homilia 13 o Księdze Liczb, 7 (przekład: Stanisław Kalinkowski).
Takie założenie, choć Orygenes nie mówi tego wprost, pozwala mu wytłumaczyć chociażby dlaczego Magowie nie znali proroctwa Micheasza, o narodzinach w Betlejem. Są to jednak tylko spekulacje. Z dzisiejszego punktu widzenia o wiele bardziej prawdopodobne jest, że Magowie mogli znać proroctwo Balaama właśnie z Biblii, za pośrednictwem żydowskiej diaspory. Brak znajomości proroctwa Micheasza (lub jego początkowe zlekceważenie) mógł wynikać z innych powodów, jak chociażby faktu, iż komplet ksiąg biblijnych nie był tak łatwo dostępny zwłaszcza dla pogan (nawet Celsus miał problemy z jego skompletowaniem!), czy też z tego powodu, iż proroctwo to nie zawsze było interpretowane w sposób, jaki od tamtego czasu interpretowali je chrześcijanie.
Orygenes powtarza interpretację darów złożonych przez Magów znaną co najmniej od czasów Ireneusza z Lyonu (Adversus haereses, III,9,2, pisane ok. 180 r.). Zwraca również uwagę na to, iż Magowie najpewniej nie znali, nie rozumieli dokładnego celu posłannictwa Jezusa. Jednak konsekwencja Magów w racjonalnym poznaniu znaków, które odwiodły ich od praktyk pogańskich i zaprowadziły do Jezusa, zostały przez Boga docenione. Tak interpretuje to Orygenes, stawiając w ten sposób Magów za przykład do naśladowania.
Podsumowując temat Gwiazdy Betlejemskiej w polemice Orygenesa z Celsusem (który temat Gwiazdy wygodnie dla siebie pomija), Orygenes nie zna żadnych pozabiblijnych relacji na ten temat. W większości on spekuluje, w zgodzie ze swoimi przekonaniami i ówczesnym sposobem myślenia oraz wiedzą o świecie w grecko-rzymskim Cesarstwie. Jednak ta polemika ukazuje nam właśnie owo podejście do pewnych spraw w świecie antycznym, które rzucają nam mocniejsze światło na kontekst opowieści o Magach i Gwieździe w Ewangelii Mateusza. Pozwala to dokładniej spojrzeć na tę samą opowieść również i z perspektywy dzisiejszych czasów.
Widzimy chociażby, że samo użycie przez Mateusza terminu „mag” na postacie Mędrców ze Wschodu, nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi co do ich dokładnego pochodzenia. Nie ma również powodu, by odrzucić hipotezę, iż Gwiazda Betlejemska była kometą, jak widać, starożytni (przynajmniej większość) nie uważali komet za „zwyczajne” ciała niebieskie o czysto fizycznej naturze. Jesteśmy w epoce przednaukowej (lub też jak powiedziałby Lucio Russo, postnaukowej, po tym, jak po podboju przez Rzym państw hellenistycznych tradycja indukcyjno-dedukcyjnej metody naukowej została na wieki zapomniana na rzecz spekulacji), toteż sposób patrzenia był nieco inny: liczyła się nie tyle fizyczna natura, ile postulowane związki ciał niebieskich ze sprawami ziemskimi. Pojawienie się komet i innych zjawisk niebieskich interpretowano jako określone omeny, przy czym jak widzimy, nie zawsze musiała to być interpretacja jednoznacznie negatywna. Gwiazda Betlejemska jako kometa zwiastująca narodziny nowego króla, na podstawie znanego proroctwa Lb 24,17, jest w pełni zgodna z przekonaniami epoki.
W dalszej części Celsus i Orygenes debatują na temat zaplanowanej przez Heroda Rzezi Niewiniątek, i zagrożenia, jakie niosła ona dla życia Dziecięcia Jezus.
Rzeź niewiniątek i ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu
[Przeciw Celsusowi] 61. Nawet jeśli Żyd u Celsusa w to nie wierzy, nie należy się dziwić, że Herod szykował zgubę nowo narodzonemu Dziecku. Niegodziwość bowiem jest ślepa i pragnie pokonać przeznaczenie, jak gdyby była od niego silniejsza. Chorobą tą był dotknięty również Herod: uwierzył, że narodził się król żydowski, ale powziął plan niezgodny z tą wiarą - nie rozumiał, że albo narodzone Dziecko jest rzeczywiście królem i będzie panowało, albo nie będzie królowało, a zatem niepotrzebnie zostanie zgładzone.
Herod zatem postanowił zabić Jezusa, powodowany w swej niegodziwości sprzecznymi przekonaniami i podburzony przez zaślepionego i niegodziwego diabła, który od samego początku spiskował przeciwko Zbawicielowi, rozumując, że Chrystus jest i będzie kimś wielkim. Wszelako anioł, strzegąc porządku rzeczy, doradził Józefowi, aby wraz z Dzieckiem i Jego matką udał się do Egiptu; Celsus może sobie w to nie wierzyć. Herod natomiast zgładził wszystkie dzieci w Betlejem i okolicy , mając nadzieję, że w ten sposób zabije również nowo narodzonego króla żydowskiego; nie widział bowiem Mocy czuwającej bezustannie nad istotami, które z uwagi na ludzkie dobro zasługiwały na opiekę i zachowanie. Wśród nich szczególnie czcigodny i znakomity był Jezus; Jezus miał być królem, ale nie w takim sensie, jak sądził Herod, lecz tak, jak wypadało, by Bóg udzielił władzy dla dobra poddanych
Temu, który nie miał świadczyć dobrodziejstw zwykłych i obojętnych, jeśli tak można powiedzieć, lecz miał swój lud kształcić i podporządkowywać prawom naprawdę Bożym. Wiedział o tym Jezus i głosił, że nie jest królem w takim sensie, jak sądzą szerokie kręgi; a nauczając o nadzwyczajności swojego królestwa powiedział: „Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest z tego świata".
Gdyby rozumiał to Celsus, nie mówiłby:
„Jeżeli Herod postąpił tak ze strachu, żebyś nie pozbawił go władzy, gdy dorośniesz, to dlaczego nie jesteś królem, skoro już dorosłeś, lecz będąc Synem Bożym stałeś się podłym żebrakiem, drżysz ze strachu i tułasz się po świecie?"
Komentarz: I tu jest kluczowy argument Celsusa przeciwko opowieści o dzieciństwie Jezusa (którą jakoby Jezus sam zmyślił). Celsus szydzi z Jezusa, że skoro miałby być On Synem Bożym, i władcą, to dlaczego po dojściu do wieku męskiego nie pokazał On swojej boskiej potęgi i nie objął ziemskiej władzy? Jak widać, główny zarzut przeciw narracji o Bożym Narodzeniu nie opierał się wcale na krytycznych badaniach historycznych (których tak naprawdę Celsus wcale nie przeprowadził), lecz na filozoficzno-ideologicznych uprzedzeniach. Dla poganina Celsusa syn boży musi być kimś w rodzaju potężnego herosa, popisywać się siłą i nadludzkimi umiejętnościami. Rządzić z pozycji siły, wzbudzać trwogę i posłuch, pokazywać, że jest ponad zwykłymi ludźmi. Bóg, który się umniejszył do postaci zwykłego, narażonego na niebezpieczeństwa człowieka, jest dla niego nie do pojęcia. Dla niego to, iż mimo zapowiedzi, Jezus nie objął po Herodzie ziemskiej władzy, jest sprzecznością. Jednak cytując z Ewangelii (J 18,36) odpowiedź Jezusa na pytanie Piłata o Jego królewski status, Orygenes pokazuje prawdziwy obszar władzy Chrystusa. Władzy, która jest realna, której celem jest służenie w dobrym poddanym, i władzy, której nikt Mu nie odbierze.
Orygenes z kolei oczywiście traktuje Rzeź Niewiniątek jako niezaprzeczalny fakt, a pisząc obszerny komentarz do wypowiedzi Celsusa, polemizuje tak naprawdę z zupełnie innym argumentem, niż przytoczył Celsus. Orygenes uważa, że Celsus nie wierzy, iż Herod mógł się dopuścić daremnej próby zgładzenia przepowiedzianego Syna Bożego, dlatego przytacza długi wywód, iż z psychologicznego punktu widzenia w umyśle tyrana taka bezsensowna myśl jak najbardziej może zakiełkować. W dzisiejszych czasach natomiast panuje ogólna zgoda, nawet wśród racjonalistów, iż epizod Rzezi Niewiniątek, niezależnie od tego, czy jest prawdziwy, dobrze pasuje do paranoicznego charakteru Heroda pod koniec rządów.
Tu jednak trzeba zauważyć, że tak naprawdę Celsus, w przeciwieństwie do współczesnych racjonalistów, nie neguje wprost Rzezi Niewiniątek. Celsus jedynie atakuje relację ewangeliczną, jako w jego przekonaniu absurdalną, bo Jezus, o którym przepowiedziano, że ma królować, nie stał się potężnym ziemskim władcą. Natomiast sama historyczność epizodu zamordowania przez Heroda chłopców z Betlejem poniżej drugiego roku życia Celsusa nie interesuje, bo on tej historyczności nie bada. Rzymskich historyków tak naprawdę rządy Heroda w odległej Judei niemal w ogóle nie obchodziły -prawie wszystko, co wiemy o jego rządach, wiemy z przekazów Józefa Flawiusza. Brak wzmianki u tego autora o Rzezi Niewiniątek jest głównym argumentem dzisiejszych racjonalistów przeciw historyczności rzezi niewiniątek (choć to jest naprawdę argument żenująco słaby, bo Flawiusz pomijał wiele innych ważnych wydarzeń znanych z innych źródeł). Tak się jednak składa ze w przypadku Rzezi Niewiniątek mamy wzmiankę w rzymskim źródle, choć późną i dość specyficzną. Chodzi tu o anegdotę o cesarzu Oktawianie Auguście zamieszczoną w „Saturnaliach’ (II,4,11) Makrobiusza, napisanym ok. 400 r. n.e. dialogu będący zbiorem informacji o tradycjach dawnego pogańskiego Rzymu:
Cum audisset inter pueros quos in Syria Herodes rex Iudaeorum intra bimatum iussit interfici filium quoque eius occisum, ait: „Melius est Herodis porcum esse quam filium.”
Gdy usłyszał [August] że pośród chłopców poniżej dwóch lat, których w Syrii Herod, król żydowski, kazał zgładzić, znalazł się również jego własny [syn], powiedział wówczas: „Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem”
[tłumaczenie własne, polski często przytaczany przekład Jerzego Łanowskiego: Dowiedziawszy się, że pośród małych dzieci, które kazał w Syrii zamordować Herod, znalazł się też synek Heroda, robiąc aluzję do żydowskiego zwyczaju powstrzymywania się od wieprzowiny, powiedział August: Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem, jest tak naprawdę luźną parafrazą, która zaciera kluczową frazę intra bimatum]
Wypowiedź ta znajduje się pośród wielu innych zabawnych anegdot o cesarzu Auguście, jakie wygłasza jeden z uczestników dialogu („Saturnaliów” do tej pory nie przełożono na język polski, jednak anegdoty te były zamieszczane w zbiorach anegdot ze świata antycznego: Jerzy Łanowski, Antologia anegdoty antycznej: teraz powtórnie wydane historyjki budujące i niebudujące z autorów greckich i rzymskich, Ossolineum 1970 oraz Stanisław Kalinkowski, Anegdoty Greków i Rzymian, Wydawnictwo Veda 2005). Niczym na tle pozostałych anegdot się nie wyróżnia, Makrobiusz w żaden sposób jej nie komentuje. Mamy zatem drugą, obok Ewangelii Mateusza, relację o Rzezi Niewiniątek, jednak bardzo specyficzną, bo przekazaną w tak problematycznej dla historyka formie, jaką jest anegdota. I dlatego, co typowe dla anegdoty, zniekształca ona rzeczywiste wydarzenia. Krytycy są na ogół zgodni, że Makrobiusz zaczerpnął anegdoty o cesarzu Auguście z jakiegoś zbioru z I wieku, jednak ta anegdota o Rzezi Niewiniątek stanowi dla racjonalistów problem, toteż starają się oni jak najbardziej umniejszać jej znaczenie. To, że bezpośrednie źródło, „Saturnalia” zostały napisane późno, bo po upływie 400 lat, to najmniejszy problem, bo jak widzimy, oryginalne źródło anegdot jest uznawane za współczesne Augustowi. Na marginesie można dodać, iż wielu uczonych podejrzewa iż August oryginalnie wypowiedział swoja opinię o Herodzie w języku greckim, ze względu na nieprzetłumaczalną grę słów: ὗς, hus -”wieprz”, oraz υἱός, huios -”syn”.
Druga rzecz to to, że anegdota zdaje się mieszać ze sobą dwa pozornie niezwiązane epizody: mianowicie Rzeź Niewiniątek i zgładzenie syna Heroda. Istotnie, jak wiemy z pism Józefa Flawiusza (a o czym z kolei Nowy Testament nie wspomina, więc widzimy, że „argument z milczenia” to miecz obosieczny), pod koniec swojego życia Herod nakazał zgładzenie swoich synów, których podejrzewał o spiskowanie, najpierw Aleksandra i Arystobula, potem Antypatra (który odegrał niebagatelną rolę w straceniu swoich przyrodnich braci). Ci byli jednak dorosłymi mężczyznami, podczas gdy Makrobiusz pisze o chłopcach poniżej dwóch lat. Wiemy jednak od Józefa Flawiusza, iż egzekucje synów Heroda musiały być osobiście zatwierdzane przez cesarza Augusta, który zapewne wówczas wypowiedział ową słynną kwestię o wieprzach i synach Heroda. Można przypuszczać, że prawdopodobnie wówczas w plotkach rzymskiej arystokracji pomieszały się wątki odnośnie doniesień o Rzezi Niewiniątek, oraz wyroku na któregoś z synów Heroda, przez co anegdota trafiła do zbioru, z którego 400 lat później zaczerpnął ją Makrobiusz.
Sam Makrobiusz, choć w jego czasach chrześcijaństwo było wszechobecne, a pogaństwo zanikało, nigdzie w swoich dziełach nie odwołuje się do wątków chrześcijańskich. Był on poganinem, albo nawet jeśli nominalnie chrześcijaninem, to był zafascynowany dawną pogańską kulturą, z której jak najwięcej chciał zachować. Dzieło Makrobiusza jest bezcenne chociażby dla rekonstrukcji dawnego rzymskiego kalendarza z czasów królestwa i Republiki. Dlaczego nie dać mu wiary także odnośnie anegdoty o Rzezi Niewiniątek? Tymczasem argumenty racjonalistów przeciw Rzezi to typowe błędne koło: nie było Rzezi, bo żadne źródło niezależne od Ewangelii Mateusza jej nie potwierdza, a relacja Makrobiusza musi być zależna od Ewangelii Mateusza, bo nie było Rzezi Niewiniątek…
Tymczasem jednak na tę rzekomą zależność Makrobiusza od Mateusza czy Flawiusza nie ma ŻADNYCH dowodów. Jedynym pisarzem pogańskim korzystającym z Flawiusza jest Porfiriusz, poza tym z Flawiusza korzystali tylko chrześcijanie (a wedle niektórych Porfiriusz mógł być chrześcijańskim apostatą, zatem wywodził się z tego samego środowiska -patrz np. Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła III, 23). W anegdocie nie ma żadnego odniesienia do Jezusa, Gwiazdy Betlejemskiej, czy wizyty Magów, nic, co by wprost wskazywało na chrześcijańskie pochodzenie tego elementu. Także wzmianka o tym, że działo się to w Syrii, jest typowo pogańska, bo poganie powszechnie uważali Judeę czy Palestynę za część Syrii (np. Strabon, Geografia XVI,2,2n., Appian, Historia Rzymska, Wstęp 2; XI,50;XII,106). Wreszcie informacja o dzieciach poniżej dwóch lat to u Makrobiusza intra bimatum, podczas gdy Wulgata i przekłady starołacińskie mają a bimatu et infra, co jest dosłowną kalką ἀπὸ διετοῦς καὶ κατωτέρω -apo dietous kai katotero -”od dwóch lat i poniżej” -z oryginalnego greckiego tekstu Ewangelii Mateusza.
Podsumowując, wszystko wskazuje na to, iż anegdota u Makrobiusza stanowi niezależne historyczne potwierdzenie epizodu Rzezi Niewiniątek. Więcej o obronie historyczności Rzezi Niewiniątek w artykule Jana Lewandowskiego na ten temat. Wracając do polemiki Orygenesa z Celsusem, wniosek z tego jest taki, że po raz kolejny widzimy, iż Celsus tak naprawdę w swoim ataku na chrześcijaństwo nie odwołuje się do argumentów historycznych, bo takich on po prostu nie miał -nie miał żadnych źródeł niezależnych, które podważałyby chrześcijańskie opowiadanie, ani nie miał gwarancji, że niezależne źródła, których on sam osobiście nie znał, nie będą stanowić potwierdzenia chrześcijańskiego opowiadania. Dlatego też jego dzieło to paszkwil, pastisz relacji chrześcijańskich, a nie żadna naukowa krytyka chrześcijaństwa.
[Przeciw Celsusowi] Nie jest podłością roztropne unikanie niebezpieczeństw - nie ze strachu przed śmiercią, lecz po to, by zachowując życie przynosić pożytek innym, aż do czasu, gdy nadejdzie stosowna pora, żeby Ten, który przyjął ludzką postać, poniósł również ludzką śmierć, która też zawierała w sobie jakiś pożytek dla ludzi. Jest to oczywiste dla każdego, kto zrozumiał, iż Jezus umarł za ludzi; mówiłem już o tym, jak umiałem.
Komentarz:I tu dalszy ciąg wywodów Orygenesa, w których łatwo można dostrzec jego osobiste doświadczenia. Kiedy Orygenes był jeszcze młodzieńcem, jego ojca Leonidasa aresztowano za bycie chrześcijaninem. Orygenes sam chciał się zgłosić, by ponieść śmierć męczeńską wraz z ojcem, jednak jego przezorna matka schowała mu wszystkie ubrania, a iść nago umrzeć za Chrystusa raczej nie przystoi. Oryginalnie greckie słowo μάρτυς, martys (tłumaczone na łacinę jako martyr) oznaczało bowiem świadka w jakiejś sprawie, tu chodziło o ludzi, którzy swoim życiem byli gotowi świadczyć za Chrystusa. Nie chodziło bowiem o samo poniesienie śmierci, czego nie rozumieli poganie, pogardliwie nieraz nawołujący chrześcijan do popełnienia zbiorowego samobójstwa, by oszczędzić w ten sposób trudu katom. Chodziło o ostateczną próbę gotowości całkowitego poświęcenia się w imię nauki Chrystusa i pociągnięcie swoim przykładem innych. Natomiast młodociany golas idący przez miasto, by oddać się władzom, i powiedzieć im, że chce by go zabili jako wyznawcę Chrystus, wywołałby tylko pośmiewisko, a nie szacunek. Później już w wieku dojrzałym, gdy w latach 235-238 wybuchło prześladowania za cesarza Maksymina Traka, Orygenes sam będzie się ukrywał, jednak napisze w tym czasie swoją Zachętę do Męczeństwa. A niedługo po napisaniu Przeciw Celsusowi, najsłynniejszego dzieła Orygenesa, w latach 250-251 wybuchnie prześladowanie za cesarza Decjusza. Było to pierwsze zarządzone odgórnie prześladowanie chrześcijan w całym Cesarstwie Rzymskim. Ponieważ poganie nie potrafili złamać wiary i twardej postawy chrześcijan w sprawie kultu, nie potrafili pokonać ich w merytorycznej dyskusji, przekonać do porzucenia chrześcijaństwa za pomocą dzieła Celsusa i innych paszkwili, to ostatecznie uciekli się do przemocy. Warto o tym pamiętać również i w dzisiejszych czasach. Tym razem Orygenes został aresztowany i poddany torturom. W efekcie tychże tortur, gdy po śmierci Decjusza nadeszła amnestia, zmarł niedługo po wypuszczeniu z więzienia. Po bardzo bogatym w doświadczenia i pracowitym życiu, pozostawiwszy po sobie ogromny dorobek, Orygenes został męczennikiem. W dziejach wczesnego chrześcijaństwa jest zresztą pewien wzorzec męczennika, szanowanego mądrego starca, który po długim i owocnym życiu zdobywa męczeńską koronę. Przykładów dostarczają sami Apostołowie, Piotr, Paweł czy Jakub, a w późniejszych czasach Ignacy, Justyn, Polikarp, czy właśnie Orygenes. Celsus kpi z Jezusa, i pośrednio także ze współczesnych mu chrześcijan, zarzucając im tchórzostwo. Orygenes jednak przypomina, że celem naszej człowieczej egzystencji na tym świecie nie jest sama śmierć, na której to nieuchronność pogaństwo nie znalazło satysfakcjonującej odpowiedzi.
Dyskusję na ten temat Celsus i Orygenes będą jeszcze prowadzić przez kilka następnych rozdziałów. Na szyderstwa Celsusa odnośnie ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu Orygenes da odpowiedź w rozdziale 66:
[…]
[Przeciw Celsusowi] 66. Z kolei tak mówi do Jezusa Celsusowy Żyd:
„Po cóż trzeba cię było wywozić do Egiptu, gdyś był jeszcze małym dzieckiem? Czy po to, żebyś nie został zabity? Bóg przecież nie powinien lękać się śmierci! Przybył z nieba anioł, który kazał tobie i twoim bliskim uciekać, abyście schwytani nie zginęli; czyż wielki Bóg, który w twej sprawie posłał już na ziemię dwóch aniołów, na miejscu nie mógł bronić ciebie, własnego Syna?"
Celsus sądzi, że wedle naszego mniemania nie ma żadnej boskiej cząstki w ludzkim ciele i duszy Jezusa, lecz że Jego ciało nie miało nawet takiego charakteru, o jakim opowiadają mity Homera. Kpiąc więc z krwi, którą Jezus przelał na krzyżu, powiada nasz przeciwnik, że nie była to krew (ichor),
„jaką mają szczęśliwi bogowie".
My jednak wierzymy samemu Jezusowi zarówno wówczas, gdy mówi o tkwiącym w sobie pierwiastku boskim: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem", albo wypowiada podobne słowa, jak i wtedy, gdy twierdzi, że ciało Jego jest ludzkim ciałem: „Lecz teraz staracie się zabić mnie, człowieka, który wam mówił prawdę"; twierdzimy bowiem, że Jezus ma złożoną naturę.
I było rzeczą nieodzowną, aby Ten, który zechciał przyjąć ludzką postać, starał się unikać zagrażającego Mu przed czasem niebezpieczeństwa śmierci. Wypadało również, żeby poddał się woli swoich opiekunów, których anioł napomniał dwukrotnie: najpierw powiedział do Józefa: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej małżonki; albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego", a po raz drugi takiej udzielił mu rady: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę, i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem, bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić".
To, co zostało napisane, nie wydaje mi się niczym niezwykłym. W obydwu przytoczonych miejscach jest bowiem mowa o tym, że anioł przemawiał do Józefa we śnie; a przecież często się zdarza, że ludzie we śnie otrzymują wskazówki, jak mają postąpić; wówczas anioł albo jakaś inna postać wywołuje w duszy ludzkiej określone wrażenia.
Cóż więc dziwnego, że Ten, który raz przyjął ludzką postać, unikał niebezpieczeństw tak samo jak zwykli ludzie? Działo się tak nie dlatego, iżby niemożliwa była opieka nad Tym, który się urodził jako człowiek, ale dlatego, że było rzeczą stosowną, aby troska o ocalenie Jezusa została okazana w zwykły sposób. I zaiste, lepiej się stało, że Jezus jako dziecko uniknął zasadzki Heroda i przebywał wraz z opiekunami w Egipcie aż do śmierci prześladowcy, niż gdyby zamiarowi Heroda, który chciał zabić Dzieciątko, przeszkodziła Opatrzność czuwająca nad Jezusem albo wspomniany przez poetów hełm Hadesa, czy jakieś inne cudowne zjawisko, albo gdyby oprawcy zginęli tak jak mieszkańcy Sodomy. Zupełnie bowiem niezwykła i nadzwyczajna pomoc nie była potrzebna Temu, kto jako mający świadectwo Boga człowiek pragnął nauczać, że w widzialnym człowieku tkwi pewien element boski: albowiem Ten, który zwał się Chrystusem, był istotnie Synem Bożym, Bogiem-Słowem, Mocą Bożą i Mądrością Bożą.
Komentarz:Celsus dalej szydzi z Jezusa i pośrednio z chrześcijan, jako rzekomych tchórzy. Jezus uciekający z rodziną do Egiptu wydaje się bowiem zwykłym bezbronnym ludzkim dzieckiem, a nie Synem Bożym. Według Celsusa bóstwo nie powinno lękać się śmierci, a Bóg Ojciec, osobiście, czy poprzez aniołów, powinien bronić małego Jezusa przed oprawcami. Ciekawe jest, że Celsus wspomina, iż Bóg posłał na ziemię w sprawie Jezusa dwóch aniołów. Zapewne jest to odniesienie do objawień aniołów danych we śnie Józefowi (Mt 1,20-25 gdzie anioł nakazuje Józefowi przyjąć Maryję; 2,13 gdzie nakazuje mu udać się z Maryją i Jezusem do Egiptu; później jeszcze po śmierci Heroda anioł ukazał się Józefowi po raz trzeci 2,19-20). Znowu widzimy, że Celsus zdaje się ignorować historię Bożego Narodzenia opisaną przez Łukasza (gdzie anioł Gabriel najpierw ukazuje się Zachariaszowi, zapowiadając narodziny Jana Chrzciciela: Łk 1, 11-20, później zwiastował Maryi: 1,26-38, później po narodzinach Jezusa aniołowie zwiastowali to pasterzom: 2,8-15). Chociaż z drugiej strony ciężko powiedzieć jak dokładnie Celsus liczy tych aniołów (czy nie traktuje kilku objawień w jednej ewangelii jako objawień tego samego anioła, a drugiego zaś w drugiej).
Dla Celsusa absurdem jest, że Jezus, rzekomy Syn Boży, boi się śmierci, bo przecież wedle pogańskich wierzeń, bogowie są nieśmiertelni, a dla ludzi śmierć jest nieunikniona, i w żaden sposób nie da się tego zmienić. Ta nieuchronność śmierci u niektórych pogańskich filozofów przerodziła się wręcz w pewną obsesję -szczególnie pośród epikurejczyków i stoików, dwóch przodujących wówczas prądach materialistycznej filozofii. Posunęli się oni do tego, że nawet konkretnym osobowym postaciom bóstw odmówili oni nieśmiertelności i wiecznego bytu, wieczny był -ich zdaniem -jedynie boski zamysł przenikający naturę. Ta myśl o nieuchronnym przemijaniu stała się dla filozofów wręcz nienaruszalnym dogmatem i z zawiścią i pogardą patrzyli oni na chrześcijan, którzy dobrowolnie decydowali się oddawać życie za Chrystusa, pewni że otrzymają za to nagrodę w życiu wiecznym. Marek Aureliusz, cesarz i filozof stoicki, za którego rządów doszło do prześladowań chrześcijan w Galii, oraz Celsus napisał swoje dziełko, w swoich „Rozmyślaniach” zostawił taką oto notatkę:
Jakaż to jest dusza, gotowa, gdy już zajdzie potrzeba odłączenia się od ciała, albo zgasnąć, albo rozprószyć się, albo dalej trwać! Byle ta gotowość szła z własnego postanowienia, nie przez prosty upór, jak u chrześcijan, (Rozmyślania, XI,3 przekład: Marian Reiter)
I ogólnie w „Rozmyślaniach” pełno jest iście obsesyjnych rozmyślań, że śmierć, kres istnienia, to w sumie nic złego, naturalny porządek rzeczy, człowiek powinien się z tym pogodzić, i w ogóle tak powinno być. Najwyraźniej pustosząca wówczas cesarstwo rzymskie plaga Antoninów odbiła się mocno na poglądach cesarza.
Stoiccy filozofowie nawet bogom przypisywali kres istnienia, prosty lud nadal jednak tradycyjnie uznawał ich nieśmiertelność -i odrębność od rodzaju ludzkiego. Na tym właśnie gra Celsus, podkreślając różnicę między Jezusem a tradycyjnymi wyobrażeniami bogów olimpijskich. Homer w Iliadzie (V,275, przekład Franciszka Ksawerego Dmochowskiego) ustami Apollona powiada:
Inny ród bogów, górne dzierżących siedlisko,
Inny ludzi, po ziemi wlekących się nisko
Lecz, jak Orygenes podkreśla, chrześcijaństwo przyniosło radykalną zmianę. Oto bowiem nie w micie, lecz w czasach historycznych, w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej, Bóg rzeczywiście narodził się w człowieku, takim samym jak my. Stał się Emmanuelem, „Bogiem z nami”. Jezus był zarówno Bogiem, jak i poddanym śmierci człowiekiem, i przeznaczone mu było umrzeć, złożyć w oznaczonym czasie swe życie na ofiarę -nie wcześniej i nie później. Dla poparcia tego Orygenes przytacza dwa cytaty z Ewangelii Jana (J 8,40 oraz 14,6) ukazujące człowieczeństwo i bóstwo Chrystusa. I to jest właśnie największa tajemnica Bożego Narodzenia.
Podsumowanie: Powyższa dyskusja na tematy wokół Bożego Narodzenia jest tylko niewielkim wyborem z dyskusji Orygenesa z Celsusem w „Przeciw Celsusowi”. Jednak już ten wybór pokazuje sposób dyskusji obu panów i charakter ich argumentów. Zarzuty Celsusa opierają się na wybiórczym przywoływaniu źródeł chrześcijańskich, wyciąganiu z nich wyrwanych z kontekstu fragmentów, które mogłyby oczernić chrześcijaństwu, a także na powtarzaniu plotek, oraz wyciąganiu pochopnych wniosków na podstawie powierzchownej analizy. Celsus, aby zdyskredytować chrześcijańskie twierdzenia, często odwołuje się do typowo racjonalistycznego oceniania na podstawie pozornych przesłanek, doszukiwania się absurdów tam, gdzie po głębszej analizie, okazuje się, że ich nie ma. Absurdalność, jak np. w sytuacji, gdy Syn Boży musi uciekać jako małe dziecko przed prześladowcami, wynika tylko z głęboko zakorzenionych przekonań, błędnych wyobrażeń na dany temat tak jak w tym przypadku pogańskich wyobrażeń o bogach, będących zupełnie innymi, potężniejszymi istotami od ludzi. Czyż nie podobnie jest w dzisiejszych czasach? Czy pośród wielu ludzi, ateistów, ale także tzw. „liberalnych” chrześcijan, nie dominuje tak naprawdę mentalność pogańska? Czyż współcześni racjonaliści nie są podobni do Celsusa, atakując opowieści ewangeliczne, w szczególności o dzieciństwie Jezusa, na podstawie swoich własnych uprzedzeń, błędnego rozumienia pojęcia sprzeczności, błędnych, opartych na pozorach wyobrażeń na temat historii czy nauki (w podobny sposób podważano np. teorię względności Einsteina, starając się wykazać jej „absurdalność”)? Czyż nie uważają oni tych relacji, jak Celsus, za wymysły, bo kłócą się z ich wyobrażeniami? Albo twierdzą, że są to późno dodane do ewangelii kanonicznych legendy, chociaż prawda jest taka, że było odwrotnie, chociażby Marcjon, ze względów ideologicznych wyciął z Ewangelii Łukasza historię dzieciństwa Jezusa (siedemnaście wieków później podobnie dokona Thomas Jefferson, oświeceniowy racjonalista, i trzeci prezydent Stanów Zjednoczonych, wycinając z Ewangelii wszystkie informacje o zjawiskach nadprzyrodzonych).
Atak Celsusa pokazuje również, że nawet w starożytności nie istniały zapewne żadne, pogańskie, czy żydowskie wiarygodne źródła historyczne, które zaprzeczałyby tradycji chrześcijańskiej. A w każdym razie Celsus, który był jedynym poganinem, który podjął systematyczną polemikę z chrześcijaństwem (przynajmniej do czasów Porfiriusza, który jednak nie wyszedł poza zarzuty znane już Celsusowi), do której się systematycznie przygotowywał, niczego takiego nie przytoczył. Wszystkie zarzuty Celsusa to tak naprawdę przekręcone elementy opowieści chrześcijańskich. I podobnie jest i dzisiaj. Dzisiaj podobnie wrogowie chrześcijaństwa wmawiają ludziom, rzekomo ustaloną naukowo, „prawdziwą” historię chrześcijaństwa, podobnie jak Celsus publikował swoje „Prawdziwe Słowo”, by odciągnąć ludzi od chrześcijaństwa. I podobnie tego typu paszkwile znikają (dzieło Celsusa paradoksalnie ocalił dla potomności chrześcijanin w swej polemice), a chrześcijaństwo trwa. Era chrześcijańska zaczęła się 2000 lat temu wraz z narodzeniem Chrystusa i wszystko wskazuje, że będzie trwać nadal. Celsus bardziej niż argumentami posługiwał się erystyką, podobnie jak dzisiejsza racjonalistyczna krytyka. Wołał, że zna niby prawdę o chrześcijaństwie i prowokował chrześcijan, by obalili jego twierdzenia. Bardzo przypomina to zarówno sofistykę wielu liberalnych krytyków Biblii na uczelniach, jak i po prostu zwykłych internetowych ateistycznych trolli. Lecz w końcu trafiła kosa na kamień, Celsus doczekał się wyczerpującej odpowiedzi ze strony wykształconego chrześcijanina.
Replika Orygenesa stanowi odpowiedź nie tylko na dzieło Celsusa -marność argumentów w „prawdziwym Słowie” była dla niego aż nazbyt oczywista. Orygenes podjął się zadania ambitniejszego, na miarę jego erudycji - obalenia wszelakich zarzutów, jakie poganie potencjalnie mogliby wytoczyć przeciw nauce chrześcijan. Stąd też Orygenes polemizuje również z zarzutami, których Celsusowi nawet nie przyszło do głowy wysunąć. Na przykład z żydowskimi zarzutami wobec proroctw o narodzeniu Jezusa z dziewicy w Betlejem (Iz 7,14 i Mi 5,1-2). Orygenes metodycznie rozkłada wszelkie potencjalne zarzuty na czynniki pierwsze, rozważa je z każdej strony, daje wyczerpującą odpowiedź. Można powiedzieć, że Orygenes jest dużo bardziej krytyczny wobec chrześcijaństwa, które wyznaje, niż Celsus, który chrześcijaństwo odrzuca na podstawie własnych, bezkrytycznie przyjmowanych uprzedzeń -przykład, który chrześcijanie powinni naśladować. W ten sposób Orygenes stworzył ponadczasowy wzorzec dzieła apologetycznego. „Przeciw Celsusowi” to najsłynniejsze i najwybitniejsze dzieło Orygenesa, napisany niedługo przed śmiercią plon dorobku i doświadczeń jego całego życia. Systematyczna odpowiedź na wszystkie potencjalne zarzuty, które można było wysunąć w jego czasach -a w wielu przypadkach ta odpowiedź jest aktualna również dzisiaj, czy wręcz ponadczasowa. Metody Orygenesa stanowią zapowiedź nowoczesnej naukowej krytyki, chociaż jego podejście różni się nieco od dzisiaj przyjmowanych standardów naukowych. Jego praca jest nie tyle naukowa, ile apologetyczna właśnie stara się znaleźć odpowiedź na postawione zarzuty, a nie odtworzyć dokładnie i bezstronnie dzieje chrześcijaństwa. Jest polemiką, dyskusją, a Orygenes jest synem swojej epoki. Dlatego też jest np. niekonsekwentny w sposobie podawania twierdzeń Celsusa, raz cytuje go dosłownie, raz parafrazuje, co było typowe dla ówczesnych polemik. Orygenes także często podaje tradycje chrześcijańskie, jak pogląd o tym, iż Magowie ze Wschodu byli spadkobiercami tradycji Balaama, bez podania źródła, jako rzecz powszechnie przyjętą. Wszystkie te cechy są dzisiaj bardziej charakterystyczne dla publicystyki, czy prac popularnych, w przeciwieństwie do prac stricte naukowych. Również naukowy obraz świata w czasach Orygenesa, próby powiązania ciał niebieskich z wydarzeniami na Ziemi, w dzisiejszych czasach jest zupełnie anachroniczny, ale nie w tym rzecz. Ważne jest, że argumenty Orygenesa przeciw Celsusowi łatwo, po uzupełnieniu dzisiejszą wiedzą, można przełożyć na argumenty przeciw dzisiejszym spadkobiercom tradycji Celsusa. W legendach o związkach Magów ze Wschodu z Balaamem może tkwić ziarno prawdy, choć z zupełnie innej strony niż się domyślał Orygenes, którego polemiki o Bożym Narodzeniu, dostarczają niezwykle ważnych informacji dla potwierdzenia lokalizacji miejsca narodzenia Chrystusa, czy rozwiązania zagadki Gwiazdy Betlejemskiej. Choć litera, dokładny tekst polemiki ze starożytnymi i współczesnymi Celsusami, ulega zmianie, to jednak duch rozumowania Orygenesa nadal żyje.
Grudzień 2020