Bajki Russella Gmirkina o powstaniu Pięcioksięgu w okresie hellenistycznym
Od jakiegoś czasu w niewielkim środowisku tak zwanej biblistyki sensacyjnej, jak nazywam biblistykę uprawianą wyłącznie dla żądzy sławy i pieniędzy, słychać o niejakim Russellu Gmirkinie. Kim jest Gmirkin? W sumie jest nikim w świecie biblistyki. Nie zdobył on nawet wykształcenia akademickiego. Przez jakiś czas uczęszczał co prawda do Ambassador College, założonego przez Ogólnoświatowy Kościół Boga (The Worldwide Church of God), nie ukończył jednak nawet i tej szkoły. Gmirkin wydał kilka książek, tutaj jednak ograniczę się do polemiki z jego tezami zawartymi przede wszystkim w jego pracy pt. Berossus and Genesis, Manetho and Exodus. Hellenistic Histories and the Date of the Pentateuch (Bloomsbury Publishing, 2006). Praca ta została streszczona na blogu Testimonia, który w różnych miejscach i dość nachalnie promuje tezy Gmirkina, jakby były co najmniej objawieniem boskim. Niestety, nie są one czymś takim. Nie są one nawet logicznie poprawne. W niniejszym tekście podejmę polemikę z tymi tezami w wersji, w jakiej zostały one zaprezentowane na blogu Testimonia. Czasami będę jednak wychodził poza tezy Gmirkina przedstawione jedynie na tym blogu i sięgnę do anglojęzycznych polemistów Gmirkina, którzy zostali już przemilczeni na tym blogu. Wnoszą oni dużo nowego światła w kwestii omawianego zagadnienia. Będę wymieniał ich oczywiście imiennie.
Wśród biblijnych wywrotowców, jak z kolei nazywam radykalne skrzydło liberalnych biblistów, Gmirkin jest znany przede wszystkim z tego, że twierdzi, iż Pięcioksiąg biblijny powstał dopiero razem z Septuagintą, czyli bardzo późno, a mianowicie mniej więcej gdzieś w połowie III wieku przed Chrystusem. Septuaginta, oznaczana też jako LXX (liczba 70 tłumaczy), to greckie tłumaczenie Starego Testamentu sporządzone w Aleksandrii (Egipt). Powstawało stopniowo, gdzieś w latach 250 - 150 przed Chrystusem, niemniej jednak Pięcioksiąg został przetłumaczony jako pierwszy w Septuagincie, jeszcze w okresie panowania Ptolemeusza II Filadelfa (panował w latach 283 - 246 przed Chrystusem).
Teza Gmirkina jest sensacyjna ponieważ postuluje on, że Pięcioksiąg biblijny powstał dopiero wraz z Septuagintą i w tym wypadku Septuaginta nie była greckim tłumaczeniem wcześniejszego tekstu hebrajskiego, jak się powszechnie wśród biblistów przyjmuje, ale była jedynie tekstem funkcjonującym równolegle, który jednym rzutem na taśmę powstał mniej więcej równocześnie z hebrajską wersją Pięcioksięgu (nie udało mi się dowiedzieć kiedy dokładnie, zdaniem Gmirkina, powstała obok Septuaginty hebrajska wersja Biblii Starego Testamentu lub chociażby samej Tory, nie jest to jednak specjalnie istotne dla moich dalszych rozważań).
Jakie argumenty przytacza Gmirkin za swoją hipotezą? Marne. Cała jego retoryka jest bardzo naciągana i w sumie sprowadza się do niepoprawnej logicznie argumentacji „z milczenia” (ex silentio). Ale żeby to zadziałało to Gmirkin musi uporać się jeszcze z kilkoma przeszkodami po drodze. Najpierw przy pomocy różnego rodzaju wziętych z sufitu erystycznych wygibasów i wybiegów ad hoc próbuje dyskredytować wszelkie ślady istnienia Pięcioksięgu jeszcze przed Septuagintą. Jeśli jakieś ślady istnienia Pięcioksięgu przed Septuagintą są zbyt mocne to po prostu je pomija i ignoruje (omówię je potem). Kiedy już Gmirkin przy pomocy różnego rodzaju kiepskich pretekstów zdyskredytuje wszystko co mu nie pasuje, ze świadectwami greckimi włącznie, to wtedy ucieka się do niepoprawnej logicznie retoryki „z milczenia”. Skoro Gmirkin „nie znalazł” dowodów na istnienie Pięcioksięgu przed Septuagintą, to oznacza to dla niego, że Pięcioksiąg powstał dopiero razem z Septuagintą. Bez trudu zauważymy, że rozumowanie to jest niepoprawne logicznie i Gmirkin popełnia tu błąd logiczny argumentum ad ignorantiam. Brak dowodu nie jest dowodem na brak. Nawet gdyby było tak jak chce Gmirkin i rzeczywiście nie mielibyśmy wzmianek wskazujących na istnienie Pięcioksięgu przed Septuagintą (a wcale tak nie jest), to nie wynika z tego jeszcze, że Pięcioksiąg powstał dopiero wraz z Septuagintą. Po prostu Non Sequitur. Wynika z tego co najwyżej tyle, że nie mamy kompletnego zestawu informacji na temat historii powstania Pięcioksięgu. Rozumowanie Gmirkina jest błędne logicznie już u samych podstaw jego tezy startowej. To tak jak byśmy przyjęli, że skoro pierwsze jednoznaczne wzmianki o Rozmyślaniach Marka Aureliusza znajdujemy dopiero w X wieku, to powstały one dopiero w X wieku. Nikt poważny nie wyznaje takiej hipotezy. Byłaby ona wyśmiana. Jednak Gmirkin tak właśnie rozumuje w przypadku Pięcioksięgu.
Gmirkin zachowuje się w zasadzie tak jakby oczekiwał, że ktoś żyjący przed Septuagintą użyje nazwy Pięcioksiąg (Pentateuch) lub Tora. Nikt oczywiście wtedy tego terminu nie używał i nie musiał go używać od samego początku istnienia Pięcioksięgu, co wcale jeszcze nie oznacza, że Tora nie istniała już przed Septuagintą. A taki właśnie błędny wniosek wyciąga Gmirkin. Podział na pięć ksiąg Tory nastąpił być może dopiero w Septuagincie ale zaistnienie podziału nie jest zaistnieniem tekstu, który został podzielony. To po prostu z tego nie wynika i Gmirkin rozumuje wadliwie w tym miejscu. Nasze współczesne Biblie zostały podzielone na rozdziały i wersety w okresie od XIII do XVI wieku, nikt jednak nie rozgłasza, że dopiero od tego czasu istnieje tekst Biblii. Powiedzmy, że ktoś przed Septuagintą użyłby nazwy Tora. Czy to przekonałoby Gmirkina? Niekoniecznie. Nazwa Tora jest bowiem dość wieloznaczna i raz odnosi się do Pięcioksięgu, a kiedy indziej jest stosowana do całej Biblii Hebrajskiej. Problem jest dużo szerszy niż sam Pięcioksiąg. Posiadamy w Biblii Hebrajskiej dużo więcej ksiąg niż Pentateuch. Mamy na przykład księgi prorockie, które datuje się dużo wcześniej niż Pięcioksiąg, jeszcze na okres niewoli babilońskiej lub nawet wcześniej. Nigdzie jednak nie znajdziemy poświadczenia istnienia tych ksiąg, które byłoby równoległe w czasie do tego jak je datujemy. Nikt mi znany nie mówi jednak żeby datować te księgi dopiero od momentu namacalnego poświadczenia ich istnienia. Nawet Gmirkin tego nie robi. Robi to dopiero w przypadku Pięcioksięgu. W tym punkcie widać ideologiczne uprzedzenie i brak konsekwencji u tego badacza.
Gmirkin analizuje relacje o Żydach u różnych greckich autorów z okresu hellenistycznego i dziwi się, że nic nie piszą oni o Pięcioksięgu. A czemu mieliby pisać? Widocznie ich to nie interesowało i koncentrowali uwagę na innych rzeczach. Autorzy pogańscy najczęściej raczej nie czytali świętych pism Żydów lecz opierali się na innych, często wrogich im źródłach, lub po prostu jedynie dawali wiarę obiegowym plotkom. Poganie z grubsza ignorowali Septuagintę nawet w czasie gdy już istniała. Dlaczego mieliby się nią przejmować. Nie była to ich sprawa. Nawet Nowy Testament nic nie wspomina choćby o esseńczykach i ich pismach, choć o esseńczykach wspomina Flawiusz piszący mniej więcej w tym samym czasie. Nowy Testament nic też nie pisze o buddystach i ich pismach, choć Budda urodził się blisko 600 lat przed Jezusem. Flawiusz też nie wspomina o buddystach i ich pismach. Czy z tego wynika, że Budda i święte pisma buddyzmu nie istniały jeszcze w tym czasie? Nonsens. Widać na jakie manowce może prowadzić argumentacja „z milczenia”. Wynika to nawet z danych jakie podaje sam Gmirkin, który przyznaje, że Diodor nigdy nie wymienia imiennie Teofanesa, od którego czerpie informacje. Diodor przemilcza też to, że powołuje się na Agatharchidesa i Hieronima z Kardii w księgach 17-20 swej Biblioteki, mimo że możemy stwierdzić, że z tych autorów korzystał w tych miejscach. A więc jednak autorzy greccy mieli w zwyczaju coś przemilczać. Szkoda, że nie przyszło to Gmirkinowi do głowy wtedy gdy z milczenia u autorów greckich wyciągał niepoprawny logicznie wniosek o nieistnieniu Pięcioksięgu.
Gmirkin analizuje też przekazy historyczne u Greków na temat historii Żydów i zauważa, że przedstawiają one historię exodusu inaczej niż Pięcioksiąg. Komu w antycznej starożytności daje wiarę Gmirkin w kwestii początków życia państwowego i religijnego u Żydów? Oczywiście Grekom, których zresztą posądza o to, że czerpali z ustnych tradycji Egipcjan na temat Żydów. Czemu jednak Gmirkin nie daje wiary Żydom w kwestii ich własnej historii? Nie wiemy. Być może wersja oficjalna jest dla niego zbyt nudna. Prędzej jest to kwestia jakiegoś ideologicznego uprzedzenia u Gmirkina. To, że daje on wiarę akurat Grekom w sprawie początków państwowej historii Żydów jest kwestią bardziej jego arbitralnego wyboru niż jakiejś rzeczowej i uzasadnionej kalkulacji. Warto tutaj dodać, że Gmirkin odnotowuje również niezgodności u samych Greków w kwestii początków państwowości u Żydów. Różnice te są czasami wręcz drastyczne. Nie przeszkadza mu to jednak, a w każdym razie nie na tyle żeby odrzucić wiarygodność greckich relacji. A tam, gdzie istnieją rzekome podobieństwa między Pięcioksięgiem oraz Berossosem i Manethonem, to są one przez Gmirkina wyolbrzymiane, choć możemy uznać je raczej za przypadkowe. Takie same powierzchowne podobieństwa można znaleźć bez problemu między dziełami autorów, którzy nigdy nie znali się. Niżej jeszcze do tego wrócę.
Przytaczana przez Gmirkina notatka Hekatajosa o dobrowolnym wyjściu Żydów z Egiptu jako kolonizatorów i założeniu Jerozolimy przez Mojżesza też może być interpretowana wielorako i można tu pójść w inną stronę niż chce Gmirkin. Ta notatka wcale nie dowodzi, że Hekatajos nie znał historii z Pięcioksięgu. Jak najbardziej mógł ją znać ale przerobił ją na swoją modłę. Historycy greccy często przerabiali relacje na swe potrzeby, nawet swoje własne relacje. Przykładem jest choćby Plutarch, który zmienia i przerabia nawet swe własne relacje w zależności od potrzeb (patrz choćby sprzeczne wersje na temat śmierci Kasjusza, które znajdujemy w biografiach spisanych przez jednego i tego samego Plutarcha). Był to po prostu wyidealizowany obraz stworzony dla Greków, tak jak Cyropedia Ksenofonta. W tej sytuacji nie ma więc w sumie znaczenia nawet to, że Hekatajos mógł nie znać wersji exodusu z Pięcioksięgu.
Józef Flawiusz w Przeciw Apionowi (I, 187-204) przedstawia opowieść przypisywaną Hekatajosowi, w której wzmiankuje się o jakichś pismach Żydów opisujących osiedlenie się w Palestynie i istniejących jeszcze przed powstaniem Septuaginty (tamże, I, 189-190). Gmirkin odrzuca jednak autentyczność tej relacji i współcześni badacze też mają być nieprzekonani w tej kwestii. Nie jest to jednak żaden ostateczny argument.
Tak samo Gmirkin hurtowo dyskredytuje inne cytaty przypisywane Hekatajosowi, w których można by się dopatrzeć czegoś na temat istnienia świętych pism Żydów jeszcze przed Septuagintą. Na przykład Diodor Sycylijski w czterdziestej księdze swej Biblioteki przytacza opinię uważaną tym razem za autentyczną wypowiedź Hekatajosa, gdzie wspomina on o istnieniu spisanych praw Żydów jeszcze przed powstaniem Septuaginty. Co robi Gmirkin z tą wypowiedzią? Ponownie ją arbitralnie odrzuca, tym razem wymyślając sobie tezę wziętą jedynie z sufitu, że to Teofanes z Mitylenu jest autorem tej wypowiedzi, a nie Hekatajos z Abdery.
Inny fragment, z którego można wnioskować o istnieniu świętych pism Hebrajczyków jeszcze przed istnieniem Septuaginty, to słynny List Arysteasza, w którym czytamy między innymi, że „Ksiąg prawa Judejczyków z paroma innymi brakuje” (List Arysteasza, 30). Gmirkin staje jednak na głowie żeby zdyskredytować i to poświadczenie. Czyni to jednak w wyjątkowo nieprzekonujący sposób, a mianowicie wymyśla sobie, że to nie Arysteasz jest autorem swego listu ale niejaki Arystobulos, zhellenizowany Żyd działający mniej więcej około 150 roku przed Chrystusem (Arystobulos jest wspominany przez Klemensa z Aleksandrii). Jakie argumenty podaje Gmirkin na poparcie swych wymysłów, że List Arysteasza napisał tak naprawdę Arystobulos? Gmirkin opiera się tu na wyjątkowo śliskim wnioskowaniu o pokrewieństwie na podstawie podobieństwa. Arysteasz miał mieć bardzo zbieżne poglądy z Arystobulosem. Nie jest to jednak żaden argument za utożsamianiem Arysteasza z Arystobulosem. Podobieństwa mogły wynikać z wspólnego dla obu autorów tła epoki. Gmirkin wyssał więc z palca swój postulat w tym punkcie. Posuwa się on nawet dalej i twierdzi, że inspiracją dla tych wszystkich hellenistycznych doniesień o pismach Żydów istniejących jeszcze przed Septuagintą jest Hekatajos i jego ubogie informacje o historii Żydów. Tyczy się to również cytowanej już wyżej wzmianki z Listu Arysteasza (30). Ponownie są to jednak tylko niepotwierdzone spekulacje Gmirkina, wzięte zwyczajnie z sufitu. Gmirkin jest tu jednak mocno niespójny ponieważ sam pisze, że Hekatajos o żadnych pismach Żydów nie wspomina. Spekulacje Gmirkina, że to właśnie informacje Hekatajosa o Żydach miały być podstawą dla opowiadań o spisanych prawach żydowskich znanych wśród Greków, to bardzo mocno naciągany nonsens. Gmirkin nie ma w tej kwestii nic poza swoimi ślepymi domniemaniami i jego rażące ignorowanie wszelkich wzmianek o istnieniu spisanych praw Żydów jeszcze przed Septuagintą, zalatuje tendencyjnym przekręcaniem historii i źródeł pod z góry przyjętą tezę. Nie ma to nic wspólnego z obiektywnym i bezstronnym badaniem relacji historycznych.
Sprowadzanie przez Gmirkina wszystkiego do relacji Hekatajosa, nawet wiedzy autora Listu Arysteasza i wiedzy Arystobula, jakby w całej starożytności w świecie hellenistycznym była to jedyna informacja o pochodzeniu Żydów, jest mocno naciągane. Większość źródeł ze starożytności przepadła i nie mamy podstaw aby domniemywać, tak jak robi to Gmirkin, że wśród Greków tylko Hekatajos wiedział coś o Żydach przed powstaniem Septuaginty.
Jeszcze bardziej fantastyczne są spekulacje Gmirkina na temat domniemanych przez niego inspiracji kosmogonicznych w Księdze Rodzaju. Jeśli Księga Rodzaju powstała dopiero w III wieku przed Chrystusem razem z Septuagintą, jak uważa Gmirkin, to nie trzeba już jego zdaniem utrzymywać, że to właśnie mezopotamskie lub babilońskie kosmogonie i inne mity inspirowały autorów tekstów biblijnych (mowa tu głównie o poemacie Enuma elisz i eposie o Gilgameszu opowiadającym o potopie ale warto zauważyć, że i te rzekome inspiracje dla autorów biblijnych są tylko hipotezami liberalnych biblistów, opartymi ponownie na błędnym logicznie wnioskowaniu o pokrewieństwie z domniemanego podobieństwa). Kto więc miał rzekomo inspirować autorów biblijnych jeśli nie Babilończycy epoki wygnania lub Sumerowie? Gmirkin uważa, że był to żyjący o wiele później Berossos, zhellenizowany kapłan babiloński i astrolog, piszący swą Babyloniakę dopiero gdzieś w 278 roku przed Chrystusem. Gmirkin uważa, że wystarczyło zaledwie 5 lat i już utwór Berossosa stał się sławny w świecie greckim, po czym od razu trafił w ręce autorów Septuaginty w Aleksandrii, którzy natychmiast skopiowali z niego kosmogonię. Brzmi wystarczająco sensacyjnie? Jak widać, jedna fantazja Gmirkina pogania kolejną fantazję, jeszcze bardziej fantastyczną niż ta pierwsza. Skłonność do fantazji u Gmirkina wychodzi na wierzch zwłaszcza w jednym momencie. Otóż twierdzi on, że znana wszystkim z Księgi Rodzaju wzmianka o „odpoczynku” Boga po dziele stworzenia (Rdz 2,2-3), też została zaczerpnięta od Berossosa. Na czym polega tu problem? Otóż Berossos o niczym takim nie pisze. To jednak dla Gmirkina nie jest żaden problem i wystarczy, że jego zdaniem Berossos mógł tak napisać. Kuriozum.
Aby uwiarygodnić swe fantazje o kosmogoniach Gmirkin dyskredytuje jednocześnie poemat Enuma elisz, który miał być słabo znany w starożytności i tylko przypadkowo dostał się w ręce Żydów uprowadzonych do Babilonu w epoce wygnania. Słaba znajomość Enuma elisz w starożytności nie jest dla Gmirkina podstawą do tego aby całkowicie negować dawne pochodzenie Enuma elisz. Ta sama Tora też jednak była przez długi czas jedynie dziełem wykorzystywanym tylko plemiennie na ograniczonym przestrzennie obszarze Judei. I tu już Gmirkin ma problem z jej istnieniem w tym czasie. Nie ma jednak problemu z tym żeby jednocześnie tylnymi drzwiami wprowadzać mało realistyczny scenariusz, że twórcy Tory zainspirowali się akurat dziełem Berossosa, które jakimś cudem wpadło akurat w ich ręce. Bardzo dobrze widać tu jak Gmirkin ponownie manipuluje historią, okolicznościami i źródłami w celu osiągnięcia swych partykularnych celów. Ponownie mamy tu do czynienia z niekonsekwentnym stosowaniem przez Gmirkina podwójnych standardów.
Gmirkin ekscytuje się też niezdrowo tym, że kolonia Żydów w Elefantynie nie przechowała na swych papirusach żadnych wzmianek na temat Pięcioksięgu. Znowu jest to jednak wciąż ta sama niepoprawna logicznie argumentacja z milczenia. Nie wiemy czy do naszych czasów przetrwały wszystkie papirusy. Błędne jest wnioskowanie na podstawie listów z Elefantyny, że data Paschy nie była ustalona na sztywno jeszcze w 419 roku przed Chrystusem i następnie wyciąganie z tego wniosku, że Pięcioksiąg nie istniał jeszcze w tym czasie. Wniosek ten wcale z tego nie wynika. Być może istniały w V wieku jakieś problemy z ustaleniem synchronizacji kalendarzy w diasporze i niekoniecznie można z tego odczytywać, że data obchodzenia święta w Palestynie nie była już dobrze ugruntowana dużo wcześniej. Miszna wspomina (Menachot, XIII,10), że kult w Leontopolis nie był uznawany w Jerozolimie. Kolonia w Elefantynie była taką samą kolonią żydowską z własną świątynią i można przyjąć, że były jakieś nieporozumienia między diasporami żydowskimi i centralną świątynią w Jerozolimie (centralizacja kultu w Jerozolimie nastąpiła za króla Jozjasza, jeszcze przed niewolą babilońską - por. 2 Krl 23; 2 Krn 34). Wskazuje na te nieporozumienia choćby to, że Żydzi z Elefantyny praktykowali politeizm, będąc w niezgodzie z monoteizmem kultu jerozolimskiego. Żydzi mieszkający na Elefantynie byli wyznawcami Boga Jaho (JHWH), ale oprócz niego oddawali cześć – jak się wydaje – innym bogom (Anatbetel, Anatjaho, Asimbetel, Harambetel). W jednym wypadku mówi się nawet o przysiędze złożonej przed sądem na imię lokalnej bogini katarakty Satis. Już samo istnienie innej świątyni poza jerozolimską było sprzeczne z przedwygnaniowym centralizmem kultowym. Społeczność żydowska w Elefantynie nie była więc zbyt ortodoksyjna i co najmniej bałamutne jest argumentowanie przez Gmirkina przy pomocy pochodzących z Elefantyny papirusów, że powinny tam istnieć wyłącznie kanoniczne wykładnie.
Znany biblista John Van Seters, krytykujący w 2007 roku Gmirkina za jego wybujałe fantazje i naciągane wnioski w kwestii omawianych już wcześniej kosmogonii, zwrócił uwagę na to, że rzekome podobieństwa wskazywane przez Gmirkina pomiędzy Berossosem i Księgą Rodzaju (Gmirkin szuka też na siłę podobieństw między Księgą Wyjścia i Manethonem) ignorują jednocześnie poważne różnice między tymi relacjami. Seters zarzucił też Gmirkinowi, że ten zignorował aluzje do Księgi Rodzaju i Księgi Wyjścia w pozostałych częściach Biblii Hebrajskiej (por. John Van Seters, Berossus and Genesis, Manetho and Exodus: Hellenistic Histories and the Date of the Pentateuch. By Russell E. Gmirkin, „The Journal of Theological Studies”, (2007) 59 (1), s. 212–214). Gmirkin twierdzi oczywiście, że pozostałe księgi Biblii Hebrajskiej powinny być datowane na późniejszy okres i datacja musi zostać dostosowana do okresu, na który Gmirkin wyznacza czas powstania Pięcioksięgu. Jest to jednak absurdalne i bezczelne roszczenie, które jest przy okazji umotywowane ideologicznie. Gmirkin nigdzie nie wykazał, że Pięcioksiąg powstał dopiero wraz z utworzeniem Septuaginty. Ten wniosek Gmirkina jest oparty na tendencyjnym i niepoprawnym logicznie wnioskowaniu z milczenia oraz na ignorowaniu i przekręcaniu źródeł do tego stopnia, aby zgadzały się z arbitralnymi postulatami Gmirkina branymi przez niego wprost z sufitu.
Innym krytykiem prac Gmirkina jest Stéphanie Anthonioz, która recenzując w 2017 roku jego książkę pt. Plato and the Creation of the Hebrew Bible napisała, że brak terminów o zabarwieniu greckim (grecyzmy) w Torze przemawia przeciw hipotezie Gmirkina przedstawionej w tej książce, zgodnie z którą Pięcioksiąg powstał dopiero w erze hellenistycznej i w zakresie swego prawodawstwa oraz organizacji społecznej był inspirowany przez Prawa autorstwa Platona (por. Stéphanie Anthonioz, Russell E. Gmirkin, Plato and the creation of the Hebrew Bible, „Semitica et Classica”, 10 (2017), s. 249–252). Skoro w hebrajskiej Torze brak jest grecyzmów to dlaczego nie przyjąć, że było właśnie odwrotnie i to Platon inspirował się prawami Tory pisząc swe Prawa? Hipoteza ta jest nawet bardziej prawdopodobna, wziąwszy pod uwagę to, że więcej wskazuje na istnienie Tory przed Platonem niż na istnienie Platona przed Torą. Czemu więc Gmirkin nie uznaje, że to właśnie Pięcioksiąg inspirował Platona w zakresie prawodawstwa i organizacji społecznej? Przecież podobieństwa tak samo świadczą za tą opcją. Gmirkin jednak nie uznaje już tego wariantu za możliwy ponieważ woli wybrać wariant przeciwny. Jest to jednak już tylko kwestia jego arbitralnego wyboru i inne opcje, które zaprzeczają jego wariantowi, są tak samo możliwe (dalej jeszcze do tego wrócę). Oczywiście mamy tu więcej wariantów, na przykład taki, że było jeszcze jakieś trzecie źródło inspirujące prawodawstwo Platona i wszystkie podobieństwa możemy wytłumaczyć jedynie przypadkiem lub wspólnym tłem epoki. Są też oczywiście różnice pomiędzy Platonem i Torą ale tego Gmirkin już w ogóle nie bierze pod uwagę jako element, który stanowi trudność dla jego niepoprawnego logicznie wnioskowania o pokrewieństwie na podstawie podobieństwa.
Na marginesie warto tu jeszcze dodać, że te rzekome podobieństwa pomiędzy grecką i żydowską organizacją życia społecznego są niewielkie i często naciągane przez Gmirkina. Przytłaczającą większość z nich można równie dobrze wytłumaczyć zwykłym przypadkiem lub podobieństwem do jakichś innych kultur bliskowschodnich niż grecka. Na przykład Gmirkin sam przyznaje, że prawo talionu, zemsty i odstraszania istniało też w innych niż grecka znanych Żydom kulturach. Ale nie tylko o kultury bliskowschodnie tu chodzi bo można też znaleźć podobieństwa do kultur, z którymi Żydzi w ogóle nie mieli styczności. Przecież jeśli dwa społeczeństwa organizują swe życie codzienne w jakieś zasady to nieuchronnie muszą gdzieś wystąpić podobne rozwiązania. To wyjaśnienie jest dużo bardziej naturalne i nie musimy tu postulować nadmiarowej hipotezy o wpływie akurat greckiego prawodawstwa na Pięcioksiąg. Ta hipoteza jest w tym momencie zwyczajnie nadmiarowa i zbędna. Weźmy choćby podobieństwo jakie zachodzi pomiędzy podziałem plemion. Zarówno w Biblii, jak i u Greków, mamy 12 plemion. Ale tę dość wyraźną zbieżność można ponownie wytłumaczyć czystym przypadkiem lub wpływem odwrotnym, bez konieczności odwoływania się do nadmiarowych hipotez o wpływie Greków na Żydów. Podział na 12 plemion nie był zresztą ścisły bo nawet w samych Atenach występowały obok siebie różne podziały, raz na 10 plemion, a kiedy indziej na 12. U Żydów też nie było to ścisłe bo w Starym Testamencie mamy podział na 12 plemion, czasem na 13, a czasem też na 10. Gmirkin ekscytuje się też tym, że zarówno u Greków, jak i u Żydów, król był poddany moralnemu nadzorowi lub władzy kapłańskiej. Ale czy to nie było coś na tyle naturalnego, że znowu Żydzi nie mogliby sami na to wpaść, bez pomocy Greków? Ponadto istnieją przecież znaczne różnice między prawodawstwem greckim i żydowskim, na przykład w kwestii ustaw dotyczących kapłaństwa lewickiego, potomków Aarona i Lewiego.
Paralelomaniacy nigdy nie biorą już pod uwagę tego, że podobieństwa mogą zachodzić na drodze czystego przypadku i powstawać wyłącznie dlatego, że wymuszają je jakieś wspólne okoliczności życia wszystkich społeczeństw. Na przykład przestępców trzeba sądzić i karać bo spotykamy ich we wszystkich kulturach ludzkich i stanowią oni zagrożenie dla funkcjonowania tych kultur. Ale czy Żydzi potrzebowali akurat Greków aby wpaść na to, że przestępców należy sądzić i karać? Nonsens. A tak niestety rozumuje Gmirkin. Można przytoczyć wiele dowodów na to, że w kulturach odizolowanych od siebie istnieją zadziwiające zbieżności ideologiczne, występujące wyłącznie na drodze czystego przypadku. Jak odnotował pewien etnograf, Afrykanie w Kongo wbijają w drzewa i słupy gwoździe, aby w ten sposób utrwalić swe modlitwy w pamięci swych bogów. Tak samo robili już starożytni Rzymianie. Komedia Szekspira pt. Cymbeline jest uderzająco podobna do staroindyjskiego opowiadania pt. Gliniany Wózek Surdaki. Występujący w nim Samstanaka to niemal Cloten z wspomnianego dzieła Szekspira. Między tymi wszystkimi kulturami nie było wtedy kontaktu, jednak niezależnie od siebie rozwijały one identyczne idee. Samo podobieństwo pewnych koncepcji istniejących w jakichś kulturach nie dowodzi więc jeszcze w żadnym wypadku zależności pomiędzy nimi. Jedyne o czym można mówić, nie przekraczając dozwolonych granic logicznego wnioskowania w tej kwestii, to co najwyżej przypadkowe podobieństwo. Nic więcej. Tak jest też i w sztuce, co jakiś czas słyszymy choćby o tym, że jakiś muzyk oskarżył kogoś innego o plagiat. A potem sąd rozstrzyga, że zadziwiające zbieżności w liniach melodycznych zaistniały jedynie na drodze czystego przypadku lub w wyniku podobnej umysłowości twórców (patrz choćby wyrok sądowy z 2020 roku w sprawie słynnego utworu Stairway to Heaven zespołu Led Zeppelin). Tymczasem Gmirkin zachwyca się zbieżnościami pomiędzy Grekami i Żydami w zakresie organizacji życia społecznego i postuluje tu zależność. Mało to dojrzałe jak na badacza kultur.
W sumie to dlaczego nie postawić takiej hipotezy, że to Solon, słynny ateński prawodawca, który za młodu podróżował na Wschodzie, zetknął się w Judei z Żydami i to właśnie od nich nauczył się przepisów Prawa. A później jeszcze przeszczepił te idee na ateński grunt. Dowodów na to oczywiście nie mamy ale tak samo Gmirkin nie ma dowodów na swą hipotezę, ze Żydzi zapożyczyli swoje przepisy akurat od Platona. Gmirkin wskazał jedynie na pewne dość dyskusyjne podobieństwa, które same w sobie jeszcze nie dowodzą pokrewieństwa. Nie wiadomo nawet w którą stronę miałyby przebiegać te wpływy. Czy to Grecy wpływali na Żydów, a może to jednak Żydzi wpłynęli na Greków? Gmirkin sugeruje nam, że jak nie posiadamy jakichś śladów na coś to źle, ale kiedy nie mamy żadnych śladów na poparcie jego twierdzeń to wtedy jest już dobrze? Gmirkin stosuje podwójne standardy.
O dziwo, nawet sam Gmirkin przyznaje w pewnym momencie, że Grecy nie byli oryginalnymi twórcami swych praw odnoszących się do życia społecznego i wymagali wręcz dokonywania przeglądu praw sąsiadów zanim skodyfikowali swoje prawa. Czytamy o tym nigdzie indziej jak właśnie na blogu Testimonia:
Platon zalecał, aby ustawodawcy odpowiedzialni za tworzenie nowego kodeksu prawa najpierw dokładnie zapoznali się z konstytucjami i prawami innych krajów. Prawa Platona z ok. 350 roku p.n.e. zawierały przepisy zezwalające wyższym urzędnikom na wyjazdy na obce ziemie na okres do dziesięciu lat w celu obserwacji praw i praktyk innych narodów, a po ich powrocie na raportowanie swoich ustaleń grupie ekspertów prawnych, którą Platon przewidywał jako stałe doradztwo dla kolonii kreteńskiej.
Arystoteles zalecił, aby nauki polityczne były oparte na dogłębnym studiowaniu konstytucji i praw innych narodów (Arystoteles, Etyka Nikomachiańska 10.1181a-b; Arystoteles, Polityka 2.1260b-1274b; Arystoteles, Retoryka 1.1360a), a około 325 roku p.n.e. zgromadził w tym celu, z pomocą swoich uczniów w liceum, konstytucje 158 państw z regionu Morza Śródziemnego.
Jego wybitny uczeń i następca Teofrast z Eresos ukończył później podobne międzynarodowe studia prawnicze. Studia komparatystyki prawnej rozkwitły w ten sposób w późnych klasycznych i wczesnych czasach hellenistycznych, zwłaszcza na studiach nauk politycznych w Atenach, gdzie szeroka wiedza o systemach prawnych i ich historycznej skuteczności była uważana za niezbędną dla dobrego rządzenia.
https://testimonia.pl/platon-i-powstanie-biblii-hebrajskiej-cz-11-12/
[Pogrubienia ode mnie].
A więc greckie prawodawstwo organizacji życia społecznego było w dużej mierze kompilacją praw sąsiadów. Dlaczego więc Gmirkin nie chce uznać, że pewne prawa Grecy pożyczali od Żydów? Przecież greccy mędrcy sami do tego zachęcali swych prawodawców. To w sumie ostatecznie przekreśla argument Gmirkina, że to właśnie Grecy wpływali na prawodawstwo Tory, a nie na odwrót. Jak najbardziej mogło być też na odwrót więc upada ostatecznie teza Gmirkina o zależności prawa żydowskiego akurat od Greków. Gmirkin nie ma na to żadnych dowodów i dane jakie przedstawia mogą świadczyć równie dobrze o czymś przeciwnym. I możemy to stwierdzić nie na podstawie naszego widzimisię ale na podstawie tego co zapodaje nam sam Gmirkin.
Na blogu Testimonia czytamy też (nie mam pewności czy to jest spostrzeżenie samego Gmirkina), że grecki tytuł pierwszej księgi Pentateuchu, u nas zwanej Księgą Rodzaju, to Genesis – i taki też był grecki tytuł pierwszej księgi Babyloniaka, przez łacinników zwanej też Procreatio! Jednak grecki tytuł dzieła Berossosa nijak ma się tutaj do daty powstania Pięcioksięgu, gdyż wiadomo, że jest on późniejszy niż sam Pięcioksiąg. Skąd więc ta cała ekscytacja onomastyką porównawczą w tym miejscu, to nie wiem.
Poniżej przedstawiam aluzje i bezpośrednie nawiązania do Pięcioksięgu w pozostałych księgach Biblii Hebrajskiej Starego Testamentu, które powstały dużo wcześniej niż Septuaginta. Fragmenty te wprost obalają tezę Gmirkina, że Pięcioksiąg powstał od razu po grecku dopiero gdzieś w połowie trzeciego wieku przed Chrystusem. Zaznaczam przy tym, że podaję tylko kilka przykładów z brzegu i można znaleźć tego dużo więcej.
Streszczenia Pięcioksięgu znajdujemy już w najstarszych księgach Starego Testamentu. Niektóre z nich, jak choćby Księga Jozuego, powstały nawet kilkaset lat przed redakcją Septuaginty: Joz 24,2-10; Ps 105,6-44; 106,7-46. Patrz też Syr 45 (cały rozdział).
Na przestrzeni całego Starego Testamentu znajdujemy liczne aluzje do Pięcioksięgu, na przykład: 1 Krl 8,9.53.56; 2 Krl 18,4.6.12; 21,8; 23,25; 1 Krn 6,34; 15,15; 21,29; 22,13; 2 Krn 1,3; 5,10; 8,13; 24,6.9; 30,16; 33,8; 35,6; Neh 1,7-8; 9,14; 10,30; 2 Mch 1,29; 2,10-11; 7,6.30; Ps 77,21; 90,1; 99,6-8; 103,7; Syr 24,23; 46,7; Iz 63,11-16; Jr 15,1; Ba 1,20; Dn 13,62; Mi 6,4-5; Ml 3,22.
Poniżej przedstawiam również fragmenty, w których najstarsze teksty Starego Testamentu wspominają już jednoznacznie o istnieniu Pięcioksięgu Mojżesza na długo przed powstaniem Septuaginty. W niektórych miejscach księgi przypisywane Mojżeszowi są nawet wyraźnie cytowane i dziś odnajdujemy te cytaty jedynie w Pięcioksięgu, stąd możemy być w sumie pewni, że chodzi tu właśnie o Torę i nic innego. Wszystkie cytaty podaję za Biblią Tysiąclecia i wszelkie kursywy w tekście pochodzą ode mnie:
„Wtedy Jozue zbudował ołtarz dla Pana, Boga Izraela, na górze Ebal, jak rozkazał Mojżesz, sługa Pana, Izraelitom: jak napisano w księdze Prawa Mojżesza: Ołtarz z kamieni surowych, nie ociosanych żelazem. Na nim złożono Panu ofiary uwielbienia i biesiadne. Jozue sporządził tamże na kamieniach odpis Prawa, które Mojżesz spisał dla Izraelitów” (Joz 8,30-32).
„Następnie Jozue odczytał wszystkie słowa Prawa, błogosławieństwo i przekleństwo, wszystko dokładnie, jak napisano w księdze Prawa. Nie opuścił Jozue ani jednego polecenia danego przez Mojżesza, ale odczytał je wobec całego zgromadzenia Izraela, w obecności kobiet, dzieci i cudzoziemców, którzy zamieszkali wśród ludności” (Joz 8,34-35).
„Okażcie się mężnymi, by strzec i wypełniać wszystko, co napisane w księdze Prawa Mojżesza, nie odstępując od niego ani na prawo, ani na lewo,” (Joz 23,6).
„Będziesz strzegł zarządzeń Pana, Boga twego, aby iść za Jego wskazaniami, przestrzegać Jego praw, poleceń i nakazów, jak napisano w Prawie Mojżesza, aby ci się powiodło wszystko, co zamierzysz, i wszystko, czym się zajmiesz,” (1 Krl 2,3).
„Lecz nie skazał na śmierć synów zabójców - zgodnie z tym, co jest napisane w księdze Prawa Mojżeszowego, gdzie Pan przykazał: Ojcowie nie poniosą śmierci za winy swych synów ani synowie za winy ojców. Każdy umrze za swój własny grzech” (2 Krl 14,6).
„Król wydał całemu ludowi następujący rozkaz: «Świętujcie Paschę na cześć Pana, Boga waszego, jak jest napisane w tejże księdze przymierza»” (2 Krl 23,21).
„I Jojada ustanowił straż dla świątyni Pańskiej z kapłanów i lewitów, których Dawid podzielił na zmiany w świątyni Pańskiej, aby składali Panu całopalenia, jak napisano w prawie Mojżeszowym, wśród wesela i śpiewów, według rozporządzeń Dawidowych” (2 Krn 23,18).
„Lecz nie skazał na śmierć ich synów, zgodnie z tym, co jest napisane w księdze Prawa Mojżeszowego, gdzie Pan przykazał: Ojcowie nie poniosą śmierci za winy synów ani synowie za winy swych ojców. Każdy umrze za swój własny grzech” (2 Krn 25,4).
„Potem oddzielili części przeznaczone na całopalenie, wręczając je grupom utworzonym według rodów, synom ludu, aby je złożono w ofierze dla Pana, jak napisane jest w księdze Mojżesza” (2 Krn 35,12).
„wtedy zgromadził się cały lud, jak jeden mąż, na placu przed Bramą Wodną. I domagali się od pisarza Ezdrasza, by przyniósł księgę Prawa Mojżeszowego, które Pan nadał Izraelowi. Pierwszego dnia miesiąca siódmego przyniósł kapłan Ezdrasz Prawo przed zgromadzenie, w którym uczestniczyli przede wszystkim mężczyźni, lecz także kobiety oraz wszyscy inni, którzy byli zdolni słuchać. I czytał z tej księgi, zwrócony do placu znajdującego się przed Bramą Wodną, od rana aż do południa przed mężczyznami, kobietami i tymi, którzy rozumieli; a uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa” (Neh 8,1-3).
„I w Prawie, które Pan nadał przez Mojżesza, znaleźli przepis, by Izraelici podczas święta w siódmym miesiącu mieszkali w szałasach” (Neh 8,14).
„W owym czasie czytano z Księgi Mojżesza przed ludem i natrafiono w niej na taki przepis: «Ammonita ani Moabita nigdy nie wejdzie do społeczności Bożej, albowiem oni nie powitali Izraelitów chlebem i wodą, lecz przekupili przeciw nim Balaama, aby ich przeklął; lecz Bóg nasz zmienił tę klątwę na błogosławieństwo»” (Neh 13,1-2).
„I do służby Bożej w Jerozolimie ustanowili kapłanów według ich oddziałów, a lewitów według ich ugrupowań, zgodnie z przepisem księgi Mojżeszowej” (Ezd 6,18).
„A Jozue, syn Josadaka, i bracia jego kapłani oraz Zorobabel, syn Szealtiela, i bracia jego przystąpili do zbudowania ołtarza Boga izraelskiego, aby na nim złożyć całopalenia, jak przepisano w Prawie Mojżesza, męża Bożego” (Ezd 3,2).
„Ten to Ezdrasz wyszedł z Babilonu; a był on uczonym, biegłym w Prawie Mojżeszowym, które nadał Pan, Bóg izraelski” (Ezd 7,6).
„Myśmy ją jedli stosownie do podanego w Prawie Mojżeszowym przepisu i stosownie do zaleceń Debory, matki Ananiela, mojego ojca, ponieważ ojciec mój umarł pozostawiając mnie sierotą” (Tb 1,8).
„Wiem, że Raguel nie będzie mógł ci jej odmówić lub zaręczyć z innym. Narazi się on na śmierć, według wyroku księgi Prawa Mojżeszowego, bo on wie, że tobie przed innym jakimkolwiek mężczyzną należy się wziąć w dziedzictwie jego córkę” (Tb 6,13).
„I rzekł mu Raguel: «Ja to robię. Ona jest dana tobie zgodnie z postanowieniem księgi [Prawa] Mojżesza i niebo też postanowiło, abym ci ją dał. Weź więc swoją siostrę! Od teraz ty jesteś jej bratem, a ona twoją siostrą. Jest ona dana tobie od dziś na zawsze. Niech Pan nieba będzie, dziecko, łaskawy dla was tej nocy i niech okaże wam miłosierdzie i da pokój!». Potem zawołał Raguel córkę swoją Sarę, i przyszła do niego. A on ujął jej rękę i oddał ją Tobiaszowi, i rzekł: «Weź ją zgodnie z postanowieniem i wyrokiem zapisanym w księdze [Prawa] Mojżesza, że należy ci ją dać za żonę” (Tb 7,12-13).
„Nigdzie pod niebem nie było ono tak spełnione, jak je spełnił w Jeruzalem według tego, co było napisane w Prawie Mojżeszowym,” (Ba 2,2).
„Spadło na nas przekleństwo [poparte] przysięgą, które zostało zapisane w Prawie Mojżesza, sługi Bożego; zgrzeszyliśmy bowiem przeciw Niemu. Spełnił więc swoje słowo, jakie wypowiedział przeciw nam i naszym władcom, którzy panowali nad nami, że sprowadzi na nas wielkie nieszczęście, jakiego nie było pod całym niebem, a jakie spadło na Jerozolimę. Tak jak zostało napisane w Prawie Mojżesza, przyszło na nas całe to nieszczęście” (Dn 9,11-13).
„Rodzice jej byli sprawiedliwi i wychowali swą córkę zgodnie z Prawem Mojżesza” (Dn 13,3).
Kilka ostatnich odnośników i cytatów pochodzi z młodszych ksiąg Starego Testamentu, które powstały niedługo przed tłumaczeniem LXX lub być może nawet w czasie jego opracowywania, co wcale nie oznacza, że nie mówiły one o Torze istniejącej już wcześniej. Uznałem je za warte przytoczenia, tak dla porządku. Ukazują one bowiem ciągłość relacji o Mojżeszu i Torze, która jest wzmiankowana na przestrzeni całego Starego Testamentu, włącznie z najstarszymi tekstami Biblii Hebrajskiej, takimi jak choćby bardzo stara Księga Jozuego, która powstała jeszcze przed niewolą babilońską. To wszystko razem wzięte obala w sumie jednoznacznie postulat Gmirkina, że Pięcioksiąg Mojżesza jest późnym wymysłem epoki hellenistycznej i powstał on dopiero razem z Septuagintą. Jak widać po tym wszystkim co przedstawiłem wyżej, hipoteza Gmirkina po prostu nie trzyma się kupy i jest arbitralna. To ona sama jest wymysłem.
Na zakończenie warto wspomnieć jeszcze o tym, że każdy kto w nauce występuje przeciw przyjętemu wspólnym wysiłkiem uzgodnieniu wielu badaczy, sam powinien przedstawić coś lepszego, bardziej spójnego i jeszcze dokładniej uzasadnionego. Hipoteza Gmirkina o bardzo późnym powstaniu Pięcioksięgu nie jest niczym takim. Jest ona arbitralna, bezzasadna, niespójna, sprzeczna z historią i niepoprawna pod względem logicznym. A przede wszystkim jest ona niezgodna z większością dostępnych danych z zakresu biblistyki. Należy ją więc odrzucić.
PS Dziękuję koledze O.K. i koledze Grzegorzowi Żebrowskiemu za cenne uwagi dodatkowe, które wykorzystałem w niniejszym tekście. Były one niezwykle pomocne i pozwoliły poszerzyć moje poszukiwania oraz polemikę o dalsze obszary tematyczne.