Pięć dowodów na istnienie Boga - były ateista Edward Feser
Ostatnie lata to prawdziwy wysyp książkowych arcydzieł apologetycznych, również w języku polskim, co staram się w miarę na bieżąco omawiać na niniejszym portalu. W roku 2022 wydawnictwo W drodze wydało znakomitą książkę Edwarda Fesera, pt. Pięć dowodów na istnienie Boga. Książka ta jest po prostu wyśmienita. Edward Feser jest profesorem filozofii na Pasadena City College w Kalifornii. Sprawa jest o tyle ciekawa i nietypowa, że Feser jest byłym ateistą, który nawrócił się na katolicyzm dzięki klasycznym dowodom na istnienie Boga. W powszechnej świadomości ateistów i wielu teistów, klasyczne dowody na istnienie Boga trafiły już do lamusa ponieważ rzekomo zostały „obalone”. Feser zadaje kłam temu twierdzeniu i rehabilituje klasyczne dowody na istnienie Boga, podkreślając, że wcale nie zostały one przez nikogo „obalone”. To jedynie taka ateistyczna propaganda. Co więcej, Feser wskazuje również na to, że obecnie w światowej filozofii trwa renesans teologii naturalnej, która nawraca do tradycyjnych dowodów na istnienie Boga i rozwija je oraz udoskonala. Dla teistów, a zwłaszcza dla apologetów, sytuacja ta jest niewątpliwie godna zainteresowania. Postanowiłem więc tym bardziej uszczknąć coś z książki Fesera w niniejszym omówieniu. Feser uważa wręcz, że klasyczne dowody na istnienie Boga są nawet bardziej pewne niż twierdzenia fizyki, która regularnie rewiduje swe tezy. Tymczasem klasyczne dowody na istnienie Boga mają w sobie dużą ścisłość i w zasadzie są dedukcyjnie pewne. Feser wykazuje to na bazie pięciu wybranych przez siebie klasycznych dowodów na istnienie Boga. Dodatkowo, w ostatnim rozdziale swej książki Feser odpiera wszystkie najbardziej znane zarzuty ateistów przeciw teologii naturalnej i klasycznym dowodom na istnienie Boga. Feser czyni to z iście wirtuozerskim rozmachem i prywatnie jestem przekonany o tym, że ostatni rozdział z jego książki powinien być wydany jako oddzielna publikacja. Warto też wspomnieć, że Feser jest autorem również innych książek apologetycznych. Jedna z jego książek nosi wymowny tytuł: Ostatni Zabobon: Obalenie Nowego Ateizmu (The Last Superstition: A Refutation of the New Atheism, 2008). Nic dodać, nic ująć.
Argumentacja Fesera jest niezwykle złożona i rozbudowana. Nie ma tu banałów. Wystarczy wspomnieć, że jego książka ma ponad trzysta stron. Feser nie tylko broni klasycznych dowodów na istnienie Boga przed zarzutami ateistów, które niby miały je obalić, ale dodatkowo rozwija te klasyczne dowody na istnienie Boga przy pomocy nowatorskich ujęć i doprecyzowań. Książka Edwarda Fesera jest bezcenna ponieważ zadaje kłam ateistycznej propagandzie, która nachalnie głosi, że nie istnieją żadne przesłanki na istnienie Boga.
Jednak wziąwszy pod uwagę to, że argumentacja Fesera jest bardzo złożona i rozbudowana, nie będę w niniejszym omówieniu streszczał jego dowodów na istnienie Boga. Ograniczę się do omówienia kilku przysłowiowych rodzynków z jego książki. Poniżej w nawiasach podaję numery stron do wspomnianego polskiego wydania książki Fesera.
Nie mamy powodu sądzić, że fizyka dostarcza nam choćby w przybliżeniu wyczerpującego opisu rzeczywistości. Sukcesy prognostyczne fizyki również nie są dowodem na to, że dostarcza nam ona wyczerpującego opisu rzeczywistości. Po prostu brak tu wynikania (s. 46, 282-284).
Skoro równania fizyczne są tylko równaniami, tylko abstrakcjami, to tym samym świat musi być czymś więcej niż one opisują (s. 47). Fizyka nie może dostarczać wyczerpującego opisu rzeczywistości ponieważ fizyka wyklucza ze swego opisu wszystko to, co nie poddaje się matematyzacji. A świat wymyka się matematyzacji w wielu swoich aspektach (s. 48, 55, 282, 288). Jakościowe cechy Wszechświata nie dadzą się ująć w opisie matematyczno-fizycznym. Obraz świata prezentowany przez naukę jest więc niekompletny (s. 49, 53) ponieważ jest ilościowy, a nie jakościowy (s. 282). Nieobecność czegoś w opisie nauki nie jest dowodem nieobecności tego czegoś w ogóle. Opis nauki pomija rzeczy, które nawet istnieją (s. 53, 55).
Nauka opiera się na filozoficznych i metafizycznych podstawach. Filozofia może istnieć bez nauki ale nauka bez filozofii już nie. To filozofia ma zatem priorytet poznania i uzasadniania nad nauką oraz to filozofia jest lepszym kandydatem na wzór racjonalności niż nauka (s. 59, 278, 280-281, 285). Feser nawet stwierdza w pewnym momencie, że to prawdy teologii naturalnej są bardziej pewne niż twierdzenia fizyki ponieważ twierdzenia fizyki są zawodne i zmienne (s. 281, 312). To bardzo odważne stwierdzenie ale tym bardziej mi się podoba. Feser zauważa też, że żadne dowody empiryczne nie są w stanie obalić klasycznych dowodów na istnienie Boga ponieważ dowody na istnienie Boga opierają się na filozoficznych przesłankach, które każda nauka musi założyć aby w ogóle funkcjonować (s. 312).
Założenia filozoficzne, na których opiera się nauka, to między innymi założenie o regularności i poznawalności świata, a nawet samo założenie o istnieniu świata. Nauka nie może tego udowodnić bez wpadnięcia w błędne koło bo musi to wpierw założyć aby móc cokolwiek udowodnić. Nauka potrzebuje też filozofii do interpretacji swych wyników. A jeśli nauka potrzebuje co chwila filozofii, to scjentyzm jest fałszywy gdyż scjentyzm twierdzi, że tylko poznanie naukowe jest wiarygodne (s. 280, 289-290). Scjentyzm upada też wtedy gdy uświadomimy sobie, że prawdy logiki i matematyki są wynikiem operacji myślowych a nie eksperymentów naukowych (s. 291). A fizyka de facto nie istnieje bez matematyki.
Ateiści obalają dowody kosmologiczne przy pomocy chochołów. Jednym z takich chochołów jest często spotykane twierdzenie, że skoro wszystko ma przyczynę, to również i Bóg musi mieć przyczynę. A jeśli nie wszystko musi mieć przyczynę, to również i Wszechświat nie musi mieć przyczyny. Feser jednak zauważa, że jest to po prostu chochoł. Zwolennicy argumentu kosmologicznego nigdy nie twierdzili, że wszystko musi mieć przyczynę, ale jedynie to co przygodne musi mieć przyczynę ponieważ równie dobrze mogłoby nie istnieć. Bóg zaś nie jest bytem przygodnym ale koniecznym i z definicji nie ma przyczyny, a nawet nie może mieć przyczyny (s. 256-257). Feser dokonał nawet historycznego przeglądu zwolenników argumentu kosmologicznego i odkrył, że żaden z nich nigdy nie twierdził, że wszystko musi mieć przyczynę. Ateiści kopiują więc jedynie od siebie chochoła, którego nigdy nie sprawdzili (s. 261). Chochoł ten jest już bardzo rozpowszechniony ale jest równie błędny co rozpowszechniony (s. 262-263, 265). Zwolennicy różnych wersji arystotelesowskiego dowodu nie twierdzili wcale, że wszystko ma przyczynę, ale że to co przechodzi od możności do rzeczywistości ma przyczynę (s. 41). Feser dość obszernie polemizuje z ateistami, którzy próbowali obalić teistyczne dowody kosmologiczne za pomocą nieudowodnionej hipotezy, że nie jest potrzebny żaden Stwórca ponieważ Wszechświat sam z siebie cyklicznie kończy się i odradza od nieskończonej ilości czasu (Wszechświat nie ma początku, na co ateiści oczywiście żadnych dowodów nie mają). Tymczasem Feser stwierdza, że nie obala to konieczności Kreatora ponieważ ateistyczna hipoteza nadal nie wyjaśnia skąd Wszechświat ma moc do ciągłego odradzania się. Skoro Wszechświat jest bytem przygodnym, to równie dobrze mógłby nie istnieć i nie tłumaczy sam siebie w kwestii cyklicznego odradzania się. Nawet gdyby istniał pędzel z nieskończenie długim uchwytem i miałby się rzeczywiście poruszyć, to i tak musiałoby istnieć coś poza nim, co rzeczywiście ma wbudowaną moc przyczynowania ruchu tego pędzla (s. 24, 66, 136). Samo drewno pędzla nie zawiera w sobie nic, co mogłoby być przyczyną poruszania się pędzla (s. 66). Nawet gdyby więc istniał nieskończony szereg przyczyn we Wszechświecie, to i tak będzie musiała istnieć przyczyna zewnętrzna, która udziela mocy przyczynowej wszystkim ogniwom szeregu (s. 136, 271-273). Nawet jeśli stwierdzimy, że szereg przyczyn istnieje odwiecznie, to i tak nie wyjaśnia to tego skąd ten szereg w ogóle się wziął. Szereg taki nadal jest jedynie przygodny i mógłby równie dobrze nie istnieć (s. 159, 271-273).
Feser polemizuje również z ateistami, którzy twierdzą, że nie trzeba odwoływać się do Boga jako przyczyny Wszechświata i Wszechświat tłumaczy sam siebie bez Boga. Feser jednak odpiera ten argument i pisze, że Wszechświat nie może być wyjaśnieniem samego siebie bo jest bytem przygodnym i równie dobrze mógłby nie istnieć. A w tej sytuacji musi być coś innego, co go wyjaśnia. Prawa fizyki i wieloświaty również nie są samowystarczalnymi wyjaśnieniami siebie samych oraz naszego Wszechświata ponieważ są to byty przygodne i uwarunkowane przez coś innego, które to byty mogłyby tym samym nie istnieć lub być inne. Nie mogą one same siebie wyjaśniać bo same wymagają wyjaśnienia (s. 267-268, 279). Stwierdzenie, że Wszechświat sam siebie wyjaśnia jest arbitralne (s. 268). Na łamach całej swej książki Feser bardzo obszernie i drobiazgowo uzasadnia to twierdzenie więc odsyłam do jego pracy, aby ktoś nie odniósł wrażenia, że to jedyne argumenty jakie Feser przedstawia w kwestii klasycznych dowodów na istnienie Boga. Moje omówienie jest naprawdę bardzo skrótowe i wybrałem jedynie kilka ciekawostek aby choć trochę oddać klimat tej książki. Podkreślam – to nie jest cała argumentacja Fesera w kwestii dowodów z Pierwszej Przyczyny. Jest ona dużo bardziej rozbudowana i uzasadniona, a zatem jeśli komuś się wydaje, że nic więcej Feser nie zaproponował w kwestii argumentu z Pierwszej Przyczyny, to się bardzo myli.
Ateiści często argumentują, że prawa fizyki są wystarczającym wyjaśnieniem istnienia świata. Feser nie pozostawia suchej nitki na takim pseudoargumencie i pisze, że metafizyczny aspekt praw natury jest tak sporny, że aż dziw bierze, że ateiści uznali to za ostateczne wyjaśnienie istnienia świata. Niektórzy filozofowie kwestionują nawet to, że w ogóle istnieją jakieś prawa natury. Tak zwane prawa natury nie są żadnym wyjaśnieniem istnienia świata ale są one jedynie opisem tego co wymaga wyjaśnienia (s. 268, 279, 284). Skoro prawa natury muszą zakładać istnienie Wszechświata to nie mogą go zarazem wyjaśniać (s. 284).
Mechanika kwantowa również nie jest żadnym ostatecznym wyjaśnieniem istnienia Wszechświata, jak sądzą niektórzy ateiści, z racji tego, że również i ona sama wymaga wyjaśnienia (s. 270). Niektórzy ateiści twierdzą też, że być może żadne wyjaśnienie istnienia Wszechświata nie istnieje. Feser jednak zauważa, że to stwierdzenie jest czysto arbitralne i jałowe (s. 270, 292).
Feser polemizuje też bardziej szczegółowo z tezą takich jak Hawking, Mlodinow i Krauss, którzy stwierdzili, że Wszechświat powstał sam z siebie i z niczego. Problem jednak w tym, że to co Hawking, Mlodinow i Krauss proponują jako „nic”, nie jest „niczym”. Grawitacja nie jest „niczym” i w dodatku nie wyjaśnia jak Wszechświat powstał „z niczego” (s. 278-279). Stanowisko Kraussa jest szeroko i powszechnie krytykowane (s. 278, przypis nr 41). Wszyscy kandydaci Kraussa na „nicość”, która miała samoistnie wyłonić Wszechświat, okazali się być prędzej „czymś” niż „niczym”. Również grawitacji kwantowej nie można uznać za „nic” (s. 279). Dodatkowy problem polega na tym, że jeśli to nicość stworzyła Wszechświat sama z siebie, to fizyka nic o tym nie może wiedzieć ponieważ nicość nie jest bytem empirycznym. A fizyka bada tylko byty empiryczne (s. 279). Od siebie dodam, że nicość nie mogła stworzyć Wszechświata bo otrzymujemy sprzeczność. „Coś” nie może być przyczyną siebie samego i „coś” nie jest „niczym”.
Jednym z ciekawszych stwierdzeń w książce Fesera jest uwaga, że ateiści w ogóle nie znają bardzo rozbudowanej argumentacji tomistów. Widać to choćby po tym, argumentuje Feser, że często spotykamy się z ateistycznym chochołem, wedle którego nawet jeśli udowodnilibyśmy, że istnieje Pierwsza Przyczyna jako Bóg, to nie wynikałoby z tego, że to właśnie Bóg chrześcijański. Tymczasem święty Tomasz znał ten problem i na ponad dwustu stronach swej Summa contra gentiles wykazał, że Absolut tomistów ma dokładnie te same cechy i atrybuty co Bóg chrześcijański. Feser odnotowuje, że ateiści są kompletnie nieświadomi tej argumentacji, a co dopiero mówić o tym, że jakikolwiek ateista to obalił (s. 274, 295). Samo przyznanie ateisty, że istnieje jakiś Bóg, który jest Pierwszą Przyczyną, wystarczająco mocno obala ateizm, a kwestia, czy to jest Zeus, czy Jahwe, nie jest obaleniem teizmu ponieważ jest to kwestia do przedyskutowania już tylko pomiędzy teistami (s. 298). Przyznam, że ten kontrargument Fesera naprawdę mi się podoba.
Feser podejmuje też zagadnienie teodycei i odpierając zarzut ateistów o istnienie zła na świecie stwierdza, że pewne dobra jakie Bóg chce uzyskać nie są możliwe do uzyskania inaczej niż przez tymczasowe tolerowanie zła. Pozbycie się niektórych postaci zła pociągnęłoby za sobą jeszcze większe zło (s. 300). Nie możesz mieć w sobie odwagi jeśli nie ma niebezpieczeństwa. Nie możesz dokonać heroicznych czynów i poświęceń jeśli nie ryzykujesz życiem (s. 302). Nawet główni ateistyczni krytycy teodycei, tacy jak J.L. Mackie, przyznali z czasem, że istnienie zła na świecie nie przeczy istnieniu dobrego Boga (s. 303). Bóg dopuszczając istnienie zła na świecie wyprowadza z niego pewne dobra, które nie byłyby możliwe bez istnienia zła (s. 303, przypis nr 59). W przyszłym życiu Bóg będzie w stanie wytworzyć dobra, które przeważą nad wszelkimi przypadkami zła w życiu doczesnym (s. 305).
Na samym końcu Feser w podsumowaniu swej książki stwierdza, że klasyczne argumenty teistyczne na istnienie Boga nie zostały nigdy obalone przez ateistów (s. 309). Feser rozprawia się też szerzej z ateistyczną propagandą, która twierdzi, że klasyczne dowody na istnienie Boga zostały „już dawno obalone”. Nic takiego nie miało miejsca. Mniemanie ateistów, że te dowody zostały „obalone” jest jedynie biciem chochoła i przejawem ignorancji oraz żałosnej niekompetencji. Ateiści powtarzają to swoje mniemanie bez sprawdzenia i tym samym mniemanie to nic nie obala. Samo stwierdzenie bez pokrycia, że klasyczne dowody teistyczne zostały „obalone”, nie jest dowodem na ich obalenie. Feser zwraca również uwagę na to, że ateiści niekonsekwentnie stawiają takie wygórowane wymogi klasycznym dowodom na istnienie Boga, jakich nie postawiliby żadnym swoim dowodom lub argumentom. Ateiści stosują podwójne standardy w kwestii dowodów na istnienie Boga, co zauważył nawet taki znany filozof jak Hilary Putnam (s. 311, s. 312, przypis nr 70, s. 313).
Reasumując, książka Edwarda Fesera jest po prostu wyśmienita. Każdy teista powinien mieć ją w domu. Powyższe streszczenie jest bardzo wybiórcze i niekompletne, dlatego też zachęcam do zapoznania się z książką Fesera w całości. Dopiero wtedy można w pełni doświadczyć tego jak bardzo solidna jest to praca. Książka Edwarda Fesera jest bardzo odważna i śmiała, a przy tym jest jednocześnie bardzo pomysłowa w swej polemice z ateistami. A takich właśnie publikacji jest wciąż stanowczo za mało na rynku księgarskim i tym bardziej warto ją znać.
Edward Feser, Pięć dowodów na istnienie Boga, Poznań 2022.
Jan Lewandowski, maj 2023.