O.K.

Patmos -wyspa Objawienia (recenzja)

dodane: 2024-06-20
0
Patmos -wyspa Objawienia (recenzja)
Recenzja książki o. prof. Adama Sikory „Św. Jan Apostoł i wyspa Apokalipsy”.

Adam Ryszard Sikora OFM, „Św. Jan Apostoł i wyspa Apokalipsy: Tajemnice zesłania na Patmos”, Fronda 2022

 

Tradycja chrześcijańska głosi, że kiedy św. Jan Apostoł został za głoszenie Chrystusa zesłany na małą, jałową grecką wyspę Patmos na Morzu Egejskim w pobliżu dzisiejszej Turcji, w dzień Pański (zazwyczaj interpretowany jako niedziela) miał doznać zachwycenia i ujrzeć niezwykłą wizję przyszłości i ostatecznych losów całej ludzkości. Objawienie (po grecku ἀποκάλυψις, apokalypsis, Apokalipsa) to miał spisać w księdze, posłanej razem z listami do siedmiu kościołów w Azji Mniejszej, reprezentujących kościoły wszech czasów. Księga Apokalipsy jest ostatnią (w na ogół przyjmowanym układzie ksiąg biblijnych, niekoniecznie chronologicznie!) księgą Nowego Testamentu, pieczęcią Biblii. I równocześnie najbardziej tajemniczą i kontrowersyjną, budzącą nieraz grozę, ale też i nadzieję, bo po to przede wszystkim została ona napisana.

I choć tradycyjnie przypisuje się ją Janowi Apostołowi, Umiłowanemu Uczniowi Chrystusa i autorowi Czwartej Ewangelii, to jednak w epoce nowożytnej zostało to zakwestionowane przez liberalną biblistykę, podobnie jak zresztą autorstwo wszystkich pism Nowego Testamentu, a już szczególnie tych przypisywanych Apostołowi Janowi. Księgę Apokalipsy oderwano od tradycyjnego autora, doszukiwano się w niej rozmaitych warstw redakcyjnych, kompilacji z wielu okresów, rzekomych źródeł itd. Szeroko powtarzanym rzekomym akademickim konsensusem stało się twierdzenie, że księga ta z historycznym Apostołem nie ma nic wspólnego, że jak już, to napisał ją jakiś inny Jan, albo też (to już rzadszy wariant), jeśli nawet chodziłoby o Jana Apostoła, to nie miałby on być Janem Ewangelistą itd. Krótko mówiąc, krytyka próbowała oderwać tekst od historycznej postaci autora i miejsca, w którym miał on spisać swoje dzieło. Czyli wyspy Patmos, realnej lokalizacji na mapie, ze swoją specyfiką geograficzną, tradycją i historią, której najważniejszym wydarzeniem miał być właśnie pobyt tam Jana Apostoła.

W dotychczasowej polskiej literaturze trudno było znaleźć pozycje o działalności Jana Apostoła na wyspie Patmos, co się dokładnie działo, gdy został on tam zesłany i jakie mamy podstawy, by wierzyć, że rzeczywiście on tam był i pod koniec swego życia oglądał Objawienie. Zazwyczaj mamy tylko wzmiankę, że Jan przebywał na Patmos i tyle. Czy można podać jakieś szersze uzasadnione, że to rzeczywiście prawda? Toteż gdy w ręce wpadła mi omawiana w niniejszej recenzji książka franciszkanina, ojca profesora Adama Sikory i gdy zacząłem przeglądać jej zawartość, od razu pomyślałem sobie „Rewelacja! Takiej książki szukałem!”. Jest to bowiem przewodnik-kompendium o Patmos, jej warunkach i tradycjach związanych z postacią św. Jana Apostoła, co też on podczas przymusowego wygnania na tej wyspie porabiał (oprócz doznawania objawień) i skąd o tym wiemy. Poniżej streszczę pobieżnie zawartość książki Sikory, o czym ona z grubsza jest. Jednak myślę, że to moje skromne streszczenie jest tylko zachętą do zapoznania się z jej treścią, która jest o wiele bogatsza, niż to, co pozwoliłem sobie w wielkim skrócie wynotować. Niektóre bowiem książki stają się bowiem lekturą obowiązkową przedmiotu, które wykładają, a w przypadku kwestii pobytu Jana Apostoła na Patmos do takich należy zaliczyć książkę Sikory.

 

We wprowadzeniu Sikora wspomina, że właśnie, wyspa Patmos na ogół nie występuje w świadomości współczesnego chrześcijanina, pomimo ogromnej roli, jaką odegrała. To właśnie tu św. Jan dostąpił ostatniego biblijnego objawienia o sprawach ostatecznych, jeżeli chodzi o los tak całej ludzkości, jak i każdego pojedynczego człowieka. Główną tego przyczyną jest niestety tragiczna schizma wschodnia, jaka od 1054 r. podzieliła chrześcijaństwo na Wschodnie i Zachodnie, przy czym to pierwsze z przyczyn oczywistych pielęgnowało pamięć o miejscu spisania Apokalipsy. Swoją rolę odegrało także względne odizolowanie Patmos i fakt, że wyspa była często plądrowana podczas wojen przez rozmaitych korsarzy. Jednak gdy sytuacja się zmieniła, wiedza o wyspie zaczęła docierać także na Zachód. A wieloletnie badania licznych uczonych w ostatnim stuleciu pozwoliły znacznie poszerzyć naszą wiedzę o wyspie i jej tradycjach. Sikora napisał swoją książkę jako swoisty przewodnik duchowy po Patmos śladami św. Jana, partycypując w jego doświadczeniach, niezależnie od tego, czy sami kiedyś rzeczywiście się na tę wyspę wybierzemy, czy też nie. Bo nie ma dla chrześcijan wyspy ważniejszej niż Patmos.

 

Rozdział 1 stanowi charakterystyka geograficzna wyspy Patmos: topografii, geologii, klimatu, flory i fauny, a także lokalnej ludności i gospodarki. Rozdział 2 omawia dzieje wyspy od czasów mitycznych, do przybycia na nią pod koniec I w. Jana Apostoła. Patmos jest bardzo rzadko wymieniana w źródłach klasycznych, większość wiedzy o jej historii czerpiemy ze źródeł archeologicznych oraz kilku znalezionych inskrypcji z okresu hellenistycznego. Przypuszcza się, że Patmos zamieszkiwali najpierw Karowie, później greccy Dorowie i Jonowie. Na wyspie rozwinął się kult Artemidy, który, jak wiemy z inskrypcji i wykopalisk, miał być tam być praktykowany nieprzerwanie aż do IV w. po Chrystusie, kiedy zaczęło dominować chrześcijaństwo. Wedle greckiego mitu, bogini, urzeczona pięknem podmorskiej skały w świetle księżyca, miała wyprosić Zeusa o wyniesienie jej na powierzchnię. Miał się tu też -przynajmniej w jednej wersji mitu, -schronić Orestes, syn wodza wyprawy przeciw Troi Agamemnona, zamordowanego podstępnie przez swoja żonę Klitajmestrę. Orestes został zmuszony do matkobójstwa, by pomścić śmierć ojca, zbiegł do Taurydy, gdzie spotkał swoją siostrę Ifigenię, poświęconą przed wyprawą trojańską przez Agamemnona Artemidzie. Rodzeństwo miało sprowadzić na wyspę święty posąg Artemidy. W epoce hellenistycznej wyspa podlegała pobliskiemu Miletowi, jako kolonia wojskowa dla weteranów. Za czasów rzymskich Patmos stała się jedną z wielu odizolowanych wysp na Morzu Egejskim, na które zsyłano na wygnanie niewygodnych więźniów politycznych. Cieszyli się oni co prawda względną wolnością osobistą, ale nie mogli opuścić danej wyspy, by w ocenie władz siać niepokoje. Jednym z takich zesłańców miał być właśnie Jan Apostoł.

 

Rozdział 3 opisuje właśnie świadectwa o zesłaniu Jana na wyspę Patmos. W samej Apokalipsie mamy zaledwie jedną wzmiankę: Ja, Jan, wasz brat i współuczestnik w ucisku i królestwie, i wytrwałości w Jezusie, byłem na wyspie, zwanej Patmos, z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa(Ap 1,9). Wzmianka ta sama w sobie, w oderwaniu od świadectw Tradycji, była różnie interpretowana, co jakiś Jan (bo pozostaje problem identyfikacji, czy chodzi o Jana Apostoła, czy jakiegoś innego Jana) robił na Patmos. Dalej Sikora przytacza świadectwa wczesnochrześcijańskiej Tradycji o pobycie Jana Apostoła na Patmos, w zasadzie te same, które zamieściłem w biografii Jana Ewangelisty na naszym portalu (link). Zdecydowana większość świadectw przypisuje autorstwo Apokalipsy Janowi Apostołowi, tak samo, jak Ewangelii Jana i tylko nieliczne głosy (Dionizy Wielki z połowy III w., Euzebiusz z Cezarei z początku IV w., i podobno Gajusz z Rzymu z przełomu II i III w., chociaż to niepewne) się temu sprzeciwiały. Przy czym w przypadku najwcześniejszych świadectw, powstałych zaledwie kilkadziesiąt lat po domniemanej dacie spisania Apokalipsy (co do której też istnieją rozbieżności, jednak za najpewniejszą uznaje się końcówkę panowania cesarza Domicjana, zamordowanego w 96 r., mniejsza ilość głosów opowiada się za Neronem, zmuszonym do samobójstwa w 68 r., są również pojedyncze głosy za Klaudiuszem czy Trajanem), panuje pełna zgodność, że chodzi o Jana Apostoła. Przeciw tym głosom wytacza się argumenty z analizy wewnętrznej księgi, mianowicie głównie różnice językowe między Apokalipsą a Ewangelią Jana, które zauważył już Dionizy i nieco innych pomniejszych argumentów, takie jak m.in., że autor Apokalipsy nie podaje się za Apostoła i nie powołuje się na swoje osobiste wspomnienia z czasów życia Jezusa na Ziemi. Sikora zwalcza te pomniejsze argumenty, jednak jego odpowiedź na kwestie leksykalne sprowadza się do odmiennego stanu duchowego autora, będącego w stanie ekstazy. Nie jest to w pełni satysfakcjonujące rozwiązanie problemu (można pewnie podać lepsze, w biografii Jana Apostoła sugerowałem, że Apostoł słabo znał grekę, Apokalipsa pokazuje jego prawdziwy stan opanowania tego języka, natomiast poprawny język Ewangelii i Listów Jana wynika z ingerencji sekretarza, na bieżąco poprawiającego błędy językowe Apostoła). Jednak mimo to Sikora uznaje, że najbardziej przekonujące argumenty przemawiają za utrzymaniem tradycyjnej tezy, że chodzi o Jana Apostoła. I ja się z nim zgadzam, argumentów bardzo silnej i wczesnej Tradycji nie należy lekceważyć.

Dalej Sikora opisuje wzmianki o tym, co Jan Apostoł porabiał podczas zesłania na Patmos. Zastanawia się też, jaki konkretnie rodzaj kary został nałożony na Apostoła. Były trzy rodzaje, damnatio ad metalla (zesłanie do kopalń), deportatio in insulam (dożywotnie zesłanie na wyspę, związane z utratą praw obywatelskich), relegatio in isulam, zwykle nakładane przez lokalnych urzędników, często kara jedynie czasowa, niewiążąca się z utratą obywatelstwa czy majątku, a więzień w miejscu zesłania cieszył się swobodą osobistą. Sikora opowiada się, ze w przypadku Jana zastosowano właśnie tę ostatnią, najlżejszą karę.

Jeśli chodzi zaś o bezpośrednie czyny Jana na Patmos, to Sikora zauważa, że naszym podstawowym źródłem, z którego wywodzi się niemal cała tradycja, jest apokryf datowany zazwyczaj z V w. Dzieje Jana Pseudo-Prochora. Autor podaje się za Prochora, jednego z siedmiu pierwszych diakonów (Dz 6,5) i twierdzi, że był towarzyszem Jana Apostoła. W rzeczywistości jest to powstała kilka wieków później nowelka, opisująca barwne przygody dwójki głównych bohaterów. Znaczna część utworu rozgrywa się właśnie na Patmos. Wydaje się jednak, że prawdziwy autor apokryfu na Patmos nigdy nie był, utwór, pomimo wartkiej fabuły, pełen jest nieścisłości i przeinaczeń tak historycznych, jak i geograficznych. Same rozmiary wyspy zostają w tej księdze znacznie przeszacowane. Jednak mimo to, Sikora się nie zraża, i nie odrzuca z góry całego apokryfu jako jedynie produktu wybujałej fantazji. Być może jednak tkwią w nim ziarna prawdy. Sikora zastanawia się nad źródłami, z jakich korzystał Pseudo-Prochor, prawdziwy autor. Przypuszczalnie żył on w Palestynie lub Syrii (o których podaje rzetelne informacje geograficzne), ale nigdy nie był w Azji Mniejszej czy na Patmos, znał tę wyspę jedynie z opowieści przebywających na niej pielgrzymów. I choć np. rozmiary wyspy w swoim dziele przeszacował, to jednak pewne szczegóły stanowią odzwierciedlenie realnych warunków, które panowały na wyspie, np. fakt, że wyspa była zamieszkana przez stosunkowo sporą liczbę mieszkańców, istniały tam struktury rzymskiej władzy, był tam mocno rozpowszechniony kult Artemidy. W czasach najnowszych prace greckich historyków i archeologów potwierdziły wiele tych elementów, obecnych w opowiadaniu Pseudo-Prochora i pozwoliły zidentyfikować z dużym prawdopodobieństwem lokalizację przynajmniej niektórych miejsc, o których on w swym dziele wspomina. Czyli zapewne było tak: na wyspie w czasach Pseudo-Prochora istniało centrum kultu chrześcijańskiego związane z upamiętnieniem pobytu Jana Apostoła na wyspie, istniały lokalne tradycje, przybywali pielgrzymi. Później opowieści tychże pielgrzymów posłużyły Pseudo-Prochorowi do napisania dzieła o przygodach Jana Apostoła na wyspie, które to dzieło, po zniszczeniu ośrodków chrześcijańskich na samej Patmos w wyniku najazdów muzułmańskich, stało się podstawą chrześcijańskiej tradycji o pobycie Jana Apostoła na Patmos…

Natomiast co do nieścisłości historycznych, wydaje się, że Pseudo-Prochor w swoim dziele dość swobodnie kompresuje wiele wydarzeń z różnych epok (np. zburzenie pogańskich świątyń, które wcale nie było takie powszechne, jak sugerują to apokryfy i niektórzy popularni współcześni antychrześcijańscy autorzy) w jedną opowieść o powstaniu i utrwaleniu chrześcijaństwa na Patmos i w innych miejscach, przypisując wszystkie zasługi Janowi Apostołowi. Nie należy oceniać tego za pomocą kryteriów uczonej historiografii (tak w starożytności, jak i współcześnie), ściśle trzymającej się dokładnego przebiegu faktów. Sikora porównuje to z analogią o Beduinie, który na pytanie europejskiego podróżnika „jaki był twój ojciec?”, zaczyna snuć fantazyjną opowieść o w dużej mierze wyssanych z palca wyczynach myśliwskich swojego ojca. Gdy podróżnik zwrócił mu uwagę na niedorzeczności tejże opowieści, Beduin odpowiedział, że pytanie nie brzmiało „kim był mój ojciec”, tylko „jaki był”, a zmyślone opowieści miały to zobrazować. Czyli jeśli da się to opisać za pomocą rzeczywistych zdarzeń, to się je relacjonuje, jeśli nie, to się fakty zmyśla, co nie znaczy, że wszystko w tej opowieści musi być z góry bujdą… Co ciekawe, najstarsze wersje Dziejów Jana Pseudo-Prochora nie zawierają relacji o spisaniu na Patmos Apokalipsy, lecz wstawiają opowieść o spisaniu Ewangelii Jana. „Luka” ta została „poprawiona” w późniejszych przeróbkach utworu, wspominających spisanie tak Ewangelii, jak i Apokalipsy (które Sikora dalej w kolejnych rozdziałach przedstawia), jednak sugeruje to, że utwór powstał oryginalnie w czasie, kiedy wokół kanoniczności Apokalipsy ciągle jeszcze toczyły się spory (w Syrii wątpliwości trwały do V w.)

 

Rozdział 4, najdłuższy, to wycieczka po Patmos w poszukiwaniu miejsc związanych z tradycją Janową na Patmos, z Dziejami Jana Pseudo-Prochora (których obszerne fragmenty przytacza Sikora) w ręku. Tu Apostoł Jan miał ścierać się z pogańskim magiem Kynopsem, tam uzdrowić chorego na puchlinę wodną, tam nawrócić miejscowego żydowskiego uczonego w Piśmie czy namiestnika wyspy itd. Każde miejsce dokładnie zaznaczone na kolejnych mapkach plus fotografie. Sikora wspomina również miejsca, wokół których lokalna tradycja na wyspie wytworzyła kolejne ustne legendy, nieopisane w starożytnych Dziejach Pseudo-Prochora. Trzeba jednak przyznać, ze nie wszystkie miejsca wymienione w Dziejach Pseudo-Prochora zostały jednoznacznie zidentyfikowane, a i moim zdaniem, w przypadku tych, którym przypisuje się konkretną lokalizację, dobrze by było podać szerzej podstawy dla takiej, a nie innej identyfikacji, jak bardzo jest ona wiarygodna. Mamy w książce Sikory co nieco odniesień do względnych odległości między poszczególnymi miejscami, do pewnych szczegółów topograficznych, czy obecności starożytnych ruin, które mogły być scenerią dla danego epizodu (lub pozostałościami po wzniesionych później dla upamiętnienia danego wydarzenia wczesnochrześcijańskich kościołach i kaplicach). Jednak wydaje mi się, że dla większej pewności i dokładniejszych szczegółów trzeba by sięgnąć do bardziej specjalistycznych oryginalnych prac badaczy eksplorujących Patmos.

Szczególnie istotna jest Grota Apokalipsy, gdzie wedle miejscowej tradycji Jan Apostoł miał doznać zachwycenia w dzień Pański (Ap 1,10), miejsce to miało być początkiem jego objawień, spisanych w księdze Apokalipsy. Jednak Dzieje Pseudo-Prochora, przynajmniej w najstarszej wersji, nie podają, że stało się to dokładnie w grocie, podają jedynie przybliżoną lokalizację w stosunku do stolicy wyspy. Identyfikacja Groty jako miejsca objawień musiała nastąpić później, tradycja przypisała to bizantyńskiemu mnichowi św. Janowi Chrystodulosowi, który pod koniec XI w. zaczął odbudowę chrześcijańskiego sanktuarium na wyspie, lecz nawet to nie jest pewne, bo w jego zachowanych pismach nie ma o tym wzmianki. W każdym razie Sikora dokładnie opisuje wnętrze groty i tradycje z nią związane.

Na końcu rozdziału mamy próby poszukiwania w tekście Apokalipsy aluzji do realiów religijnych i geograficznych wyspy Patmos, choć jak Sikora sam przyznaje, próby te nie dały jednoznacznych rezultatów.

 

Rozdział 5 opisuje dalsze dzieje Patmos, odkąd Jan Apostoł ją opuścił, aż do czasów współczesnych. O pierwszych wiekach chrześcijaństwa na wyspie (od II do połowy VII) wiemy bardzo mało. W zasadzie najważniejszym bezpośrednim świadectwem jest inskrypcja z VI w. mówiąca o poświęceniu ołtarza w lokalnej bazylice św. Jana przez ówczesnego biskupa imieniem Epithymios. Później, od VII w. w wyniku ekspansji islamu i częstych rajdów arabskich piratów, wyspa niemal całkowicie opustoszała. Odrodzenie nastąpiło pod koniec XI w. za sprawą przybycia w 1088 r. bizantyjskiego mnicha Jana Chrystodulosa, który na miejscu ruin dawnej bazyliki (i jeszcze dawniejszej świątyni Artemidy) zbudował istniejący do dzisiaj Monastyr św. Jana. Wokół Monastyru zaczęło się koncentrować życie coraz liczniej przybywających na wyspę nowych mieszkańców. W kolejnych wiekach coraz bardziej rozwijająca się (lecz również regularnie pustoszona podczas licznych wojen przez korsarzy wszystkich stron, mimo prób zachowania pewnej autonomii) wyspa przechodziła kolejno pod zwierzchnictwo Wenecji, zakonu Joannitów, osmańskiej Turcji, a w XX w. Włoch, by po II wojnie światowej zostać w końcu przyłączoną do współczesnego państwa greckiego. W 1999 r. Monastyr Jana Teologa, Klasztor Apokalipsy i stare miasto Chory, stolicy wyspy, zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

 

Zakończenie książki stanowi refleksja teologiczna na temat działalności Jana Apostoła na tejże niewielkiej, odizolowanej wysepce na Morzu Egejskim, epizodach opisanych w apokryficznych Dziejach Jana Pseudo-Prochora, i ich przełożeniu na wartości uniwersalne. Sikora pisze: Patmos jest także wielkim symbolem tej rzeczywistości, którą człowiek nosi w sobie (str. 275). Mały odizolowany skrawek lądu, swoiste więzienie, zminiaturyzowana wersja świata, a jednak to właśnie tam, święty Jan otrzymał ostateczne Objawienie od Boga o tym: co potem musi się stać(Ap 4,1).

 

Podsumowując i przechodząc do refleksji końcowych, cóż można powiedzieć? Powtórzę jeszcze raz, to tylko skrót z ogromnej liczby informacji we w sumie niedużej (niecałe 300 stron) książki Sikory. Nie tylko pełnej wiedzy, ale równocześnie bardzo bogato ilustrowanej. Praktycznie na co drugiej stronie mamy wspaniałe zdjęcia i ilustracje ukazujące czy to poszczególne miejsca na wyspie, zabytki historyczne, znaleziska archeologiczne, czy to dzieła sztuki, zdjęcia lokalnej przyrody i zwyczajów. Wspominałem na początku, powtórzę na końcu, książka jest dla mnie rewelacją, przy czym chciałbym zaznaczyć, że nie jest to pozycja ściśle naukowa, raczej na wpół popularna, ale i też nie jest to zwyczajny przewodnik turystyczny, raczej właśnie takie podręczne kompendium, w którym łatwo można znaleźć wszystkie istotne i potrzebne informacje na temat Patmos jej historii i związków ze św. Janem. Informacji, których często nie sposób znaleźć gdziekolwiek indziej, przynajmniej w polskiej literaturze, w tym wielu bezcennych odniesień do źródeł i relacji historycznych.

Przejdźmy zatem od samej książki do jej głównego tematu, co możemy powiedzieć o pobycie Jana Apostoła na Patmos? Przede wszystkim samo to wydarzenie wydaje się niezbitym faktem. Koncepcja, że sztucznie powiązano postać Apostoła, z jakimś nieznanym chrześcijaninem o imieniu Jan, który miał twierdzić, że zesłany na wyspę doznał jakichś objawień, w świetle bardzo wczesnych i precyzyjnych poświadczeń Tradycji, wydaje się niedorzeczna, mogła się zrodzić tylko w głowach oderwanych akademików, oderwanych od twardego gruntu, konkretnego tu i teraz. To jest twardy fakt, do którego należałoby dostosowywać literackie teorie na temat Apokalipsy, a nie na odwrót. Natomiast jeśli chodzi o dalsze szczegóły pobytu Jana Apostoła na Patmos, to jak wynika z książki Sikory, sytuacja jest specyficzna. Naszym podstawowym źródłem pisanym jest bowiem dość fantazyjny apokryf z V w., Dzieje Jana Pseudo-Prochora. Jednak jak pokazał Sikora, pomimo wszystkich zastrzeżeń, nie należy tego źródła z góry w całości przekreślać. Widzimy, że współcześnie zmienia się podejście do apokryfów -zamiast bezrefleksyjnie uznawać je wszystkie za jedynie bezwartościowe historycznie bajki, stara się wyciągnąć z nich jak najwięcej wiarygodnych historycznie informacji.

Patmos jest jedną z bardzo wielu lokalnych starożytnych społeczności, o których dziejach mamy bardzo mało informacji w korpusie zachowanych antycznych źródeł pisanych, przede wszystkim w dziełach wielkich historyków (których wcale nie było tak wielu, raptem może kilkudziesięciu przez całą starożytność, a samych greckich miast-państw było ponad 1000), literatów, erudytów czy mężów stanu. Dotyczy to zarówno okresu pogańskiego, jak i później chrześcijańskiego (dopiero w okresie średniowiecza mamy liczne lokalne kroniki pisane przez miasta czy klasztory). Wystarczy zobaczyć, że większość informacji o dziejach Patmos czerpiemy z inskrypcji, czy to o kapłankach Artemidy, czy o biskupie konsekrującym ołtarz w lokalnej bazylice. Wyspa miała swoją historię, ale nie powstało (lub też się nie zachowało) żadne dzieło profesjonalnego antycznego historyka (w stylu Tukidydesa, Tacyta, Liwiusza, Polibiusza, Józefa Flawiusza, Diodora Sycylijskiego itp.), który by ją spisał. Natomiast w V w. opowieść o działalności Jana na Patmos napisał Pseudo-Prochor. Będąc literackim amatorem, pisał w stylu popularnych nowelek, romansów. Nie mając pojęcia o metodzie historycznej, swobodnie mieszał historyczne tradycje ze swoimi fantazjami. Tak, by jego dzieło byłojak najbardziej atrakcyjne dla jemu podobnych odbiorców. Kiedy po podbojach arabskich Patmos została zrujnowana przez muzułmańskich korsarzy, bezpośrednia tradycja istniejąca na Patmos została przerwana. I łącznikiem pozwalającym ją odtworzyć, stała się apokryficzna powiastka Pseudo-Prochora. Stąd też wydaje się, że zaszedł taki paradoksalny ciąg zdarzeń:

 

Lokalna tradycja o pobycie Jana na Patmos → powstanie sanktuarium → opowieści pielgrzymów → opowieść Pseudo-Prochora → zniszczenie sanktuarium przez arabskich piratów → odtworzenie tradycji o pobycie Jana na Patmos na podstawie Pseudo-Prochora → odbudowa sanktuarium

 

Nie znaczy to, że Dzieje Pseudo-Prochora musiały być jedynym źródłem dla tradycji Janowej na Patmos. Być może bizantyńscy mnisi, którzy pod koniec XI w. pod wodzą Jana Chrystodulosa ponownie zasiedlili Patmos, mieli dostęp do jeszcze innych, dzisiaj zaginionych źródeł. A być może mogli na wyspie znaleźć o wiele więcej łatwo dostępnych ruin czy inskrypcji pozostałych po zniszczonym przez Arabów sanktuarium wczesnochrześcijańskim. W każdym razie pokazuje to, jak bardzo poplątanymi ścieżkami mogą być przekazywane tradycje historyczne, obok głównego nurtu narracji. I nie znaczy to, że nie opowiada to prawdy. Opowieści chrześcijańskie to wcale nie bajki zmyślone dla niańczenia potulnych dziatek, to rzeczywista historia. Jeśli chodzi o kwestię, co dokładnie Jan Apostoł robił, przebywając na wyspie Patmos, to wydaje się, że jesteśmy dopiero na początku drogi, by wiedzę o tym odtworzyć. Poprzez kolejne badania, szperanie i wyszukiwanie perełek w mało znanych, często późnych i pozornie bezwartościowych źródłach, czy analizę i układanie puzzli z kolejnych znalezisk archeologicznych. Byle się nie zrażać i nie ulegać uprzedzeniom szyderców, a raczej z wiarą szukać.

 

Czerwiec 2024

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości