Jan Lewandowski

Czy darwinowska teoria ewolucji wyjaśnia pochodzenie moralności?

dodane: 2024-07-19
Ateiści często twierdzą, że darwinowska teoria ewolucji z powodzeniem wyjaśnia istnienie moralnych zachowań wśród ludzi. Czyżby? Sprawdźmy zasadność tego postulatu.

    U ateistów odpowiednikiem chrześcijańskiego Boga Stwórcy jest darwinowska ewolucja. Jeśli nie wiesz skąd się coś bierze w światopoglądzie ateisty, to pospiesznie „wyjaśni” ci on, że sprawiła to ewolucja. Tak też jest z zagadnieniem pochodzenia moralności.


    Jednak w darwinowskiej ewolucji brak jest desygnatu dobra i zła, gdyż darwinowska ewolucja jest procesem czysto materialistycznym, ślepym i bezcelowym. W materialistycznym świecie złożonym z przypadkowo drgających atomów, pól, fal i cząstek nie ma nic, co byłoby moralne lub nie. Nie ma nic, co byłoby moralnie dobre lub złe. Wyobraźmy sobie wyschniętą rzekę pełną martwych ryb. Wyschnięcie rzeki jest zdarzeniem fizycznym. Czy to zdarzenie jest samo w sobie dobre lub złe? Nie, to tylko zdarzenie. To pytanie po prostu nie ma sensu z punktu widzenia jakiejkolwiek moralności lub aksjologii etycznej. Tak też i w świecie bez Boga są jedynie zdarzenia, które nie są ani dobre, ani złe. Nie ma logicznego przeskoku między „jest” i „powinno być”. Między tymi dwoma postulatami istnieje przepaść nie do zasypania. Kłania się tak zwana gilotyna Hume'a. W świecie ateisty istnieje więc tylko materia i cząsteczki, nic więcej. Decyzje jakie podejmuje człowiek są tylko kwestią reakcji elektrochemicznych w mózgu. Gdy podejmujesz jakąś decyzję, w tym moralną, to ateista uważa, że w twoim mózgu przeskoczył jedynie jakiś impuls elektryczny między neuronami i synapsami. Przypuśćmy, że chcesz komuś uratować życie. Według ateisty ta decyzja jest tylko impulsem elektrycznym w twoim mózgu, reakcją elektrochemiczną, przeskokiem iskry. A teraz przypuśćmy, że jakiś morderca postanowił komuś odebrać życie. Dla ateisty jest to znowu tylko impuls elektryczny w mózgu mordercy, reakcja chemiczna i przeskok iskry. W świecie ateisty nie ma żadnej różnicy między tymi impulsami. Pod względem moralnym są one nie do odróżnienia. Impuls elektryczny lub reakcja chemiczna w mózgu nie są ani dobre, ani złe. One po po prostu są. Nie ma najmniejszego sensu stwierdzenie, że impuls elektryczny lub reakcja chemiczna w mózgu są dobre lub złe. Nawet decyzja o oddaniu moczu jest dla ateisty sprowadzona jedynie do impulsu elektrycznego w mózgu, w niczym nieodróżnialnego od impulsu elektrycznego, który skłonił kogoś do oddania za ciebie życia. Wszystkie te reakcje elektrochemiczne są z punktu widzenia ateisty jednakowe. A zatem ateista nie ma skąd wziąć systemu moralnego. Musi wytworzyć go zupełnie arbitralnie, biorąc go z sufitu. W rzeczywistości ateista kradnie system moralny z judeochrześcijaństwa.


    A zatem zło i dobro nie istnieje w świecie pozbawionym ostatecznego odniesienia do niezmiennych norm moralnych, które może ustalić tylko Stwórca. W świecie bez Boga istnieją tylko zdarzenia i tymczasowe umowy społeczne. Na przykład jednego dnia rząd ustanawia prawo, zgodnie z którym aborcja jest nielegalna. Po tym rządzie przychodzi nowy rząd, który zmienia prawo i decyduje, że aborcja jest legalna. Zabijanie Żydów w społeczeństwie niemieckim było kiedyś postrzegane jako dobre, a teraz jest postrzegane jako złe. Jaką mamy gwarancję, że zabijanie Żydów w społeczeństwie niemieckim już na zawsze będzie postrzegane jako złe? Nie mamy na to żadnej gwarancji. Wystarczy, że zmieni się rząd i tak zwany nastrój społeczny. Tym samym w świecie bez Boga nie istnieje dobro i zło. Istnieją tylko zdarzenia, tymczasowe umowy społeczne i nietrwałe konsensusy.

    Ateista czasem twierdzi, że systemy moralne istniały już przed chrześcijaństwem i są one niezależne od religii Abrahamowych lub od religii w ogóle. Ale ateista zmienia tu temat. Nie rozmawiamy o tym czy istnieją systemy etyczne poza chrześcijaństwem. Rozmawiamy o tym czy da się uzasadnić jakikolwiek system etyczny bez odwołania się do niezmiennego standardu moralnego, jakim jest Bóg. I wiemy, że nie da się uzasadnić żadnego systemu etycznego bez odwołania się do Boga. Bez Boga każdy system etyczny jest jedynie relatywizmem moralnym, który w każdej chwili może zostać zmieniony i zrewidowany, a nawet odrzucony całkowicie, jak to bywało już nie raz w historii. Tak więc gdy ateista odpowie ci, że systemy etyczne istnieją niezależnie od religii, to po prostu zmienił on temat. Mamy tu do czynienia z typową dla ateistów strategią czerwonego śledzia (Red herring), która polega na zmyleniu oponenta i przekierowaniu go na fałszywy trop.


    Co bardziej przytomni ateiści zdają sobie sprawę z tego, że bez Boga nie można mówić o tym, że coś jest dobre lub złe. Jeden z ateistów przyznał to w przypływie szczerości:


„Fundamentaliści religijni mają rację: bez Boga nie ma moralności” (J. Marks, An Amoral Manifesto, Part I).


    Pamiętacie słynną sentencję z Braci Karamazow Fiodora Dostojewskiego: jeśli Boga nie ma, to wszystko jest dozwolone? O to tu właśnie chodzi. Nie powiedział on dokładnie w ten sposób, ale sens jest dokładnie taki.


    Ateistyczna teza, która mówi nam o rzekomym „wprogramowaniu” norm moralnych w ludzkość przez ewolucję jest bez sensu również dlatego, że istnieje wiele sprzecznych między sobą etyk. Którą z tych sprzecznych między sobą etyk „wprogramowała” w nas rzekomo ewolucja? Nie ma odpowiedzi na to pytanie.


    Darwinowska teoria ewolucji nie wyjaśnia nam kompletnie nic w kwestii pochodzenia naszej moralności (pomijając brak dowodów na darwinowską teorię ewolucji), gdyż ewolucją można tłumaczyć nawet sprzeczne zachowania jednego człowieka. W naszym świecie Władimir Putin grabi, najeżdża na suwerenne narody i morduje. Czy z punktu widzenia darwinowskiej ewolucji jego zachowanie jest niemoralne lub złe? Wcale nie. Z punktu widzenia darwinowskiej ewolucji zachowanie Putina jest jak najbardziej korzystne, gdyż zgodnie z zasadą doboru naturalnego i przetrwania najsilniejszych jest on zwycięzcą wśród najlepiej przystosowanych. A zatem ewolucja właśnie „wyjaśniła” nam, że zachowanie Putina jest „dobre” w tym sensie, że jest dla niego korzystne ewolucyjnie. A teraz załóżmy, że istnieją wieloświaty w alternatywnej rzeczywistości względem naszej rzeczywistości i tam Władimir Putin jest działaczem charytatywnym. W tej alternatywnej rzeczywistości wieloświata ewolucjoniści będą twierdzić, że znowu „wyjaśnili” pochodzenie moralności. Jako działacz charytatywny Putin jest „dobry” w tym sensie, że przyczynia się do przetrwania swego gatunku. A zatem niezależnie od tego czy Putin morduje, czy ratuje życia, darwiniści będą twierdzić, że ewolucja za każdym razem „wyjaśnia” nam jego zachowania. Problem w tym, że jeśli jakaś koncepcja rości sobie prawo do tego, że wyjaśnia wszystko, nawet sprzeczne zachowania i zdarzenia, to tym samym nie wyjaśnia ona nic. Jest niefalsyfikowalna. Tak było choćby z koncepcjami Freuda. Freudyzm „wyjaśniał” wszystko, czyli nic. Był niefalsyfikowalny i dlatego upadł. Teraz darwinizm twierdzi, że „wyjaśnia” wszystko, nawet sprzeczne zachowania i zdarzenia, czyli tak naprawdę nie wyjaśnia on nic. Freud już upadł. Czas na Darwina. Upadek Darwina jest tylko kwestią czasu.


    Reasumując: twierdzenie ateistów, że darwinowska teoria ewolucji wyjaśnia nam pochodzenie moralności, nie tylko nie jest w żaden sposób udowodnione, ale jest wręcz piramidalnym nonsensem. Jest to postulat całkowicie niedorzeczny.


    Jan Lewandowski, lipiec 2024.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane