O.K.

Fałszerstwa i fałszerskie obsesje w książce Barta Ehrmana (recenzja)

dodane: 2024-10-12
0
Recenzja książki Barta Ehrmana o fałszywych księgach Nowego Testamentu i literatury wczesnochrześcijańskiej.

Bart D. Ehrman, „Fałsz. Kto pisał w imieniu Boga i dlaczego autorzy Biblii nie są tymi, za których ich mamy”, Wydawnictwo Filtry 2024, polskie tłumaczenie: Maciej Studencki

 

Oto recenzja kolejnej popularnonaukowej pozycji Barta Dentona Ehrmana (biografia na Wikipedii), amerykańskiego profesora biblistyki i słynnego celebryty, brylującego w mediach swoimi kontrowersyjnymi wykładami na temat Nowego Testamentu. Ehrman (którego podręcznik wprowadzający do Nowego Testamentu zrecenzowaliśmy w artykule „Bart D. Ehrman: Nowy Testament dla niewierzących i niemyślących (recenzja)”link) stał się dla wielu niewierzących swoistym guru, jeśli chodzi o Nowy Testament i obecnie głównym autorytetem, na który się powołują. Bardzo niedawno, zaledwie kilka tygodni temu (koniec września 2024) Wydawnictwo Filtry wydało jego najnowszą popularnonaukową książkę o powyższym, wielce prowokacyjnym tytule. W rzeczywistości książka nie jest wcale nowa, pierwowzór angielski pod tytułem „Forged. Writing in the Name of God. Why the Bible’s Authors Are Not Who We Think They Are” wydany został w 2011 r. Tak czy siak, ponieważ Ehrman w tytule rzuca mocne stwierdzenie, że Biblia (a konkretnie Nowy Testament, bo tylko nim się Ehrman zajmuje) została sfałszowana, a przynajmniej imiona autorów jej ksiąg, to wypada sprawdzić, jak bardzo jest ono uzasadnione. Tym bardziej że należy się spodziewać, że zaraz ateiści zaczną się powoływać na tę książkę, jako ostateczną wyrocznię. Toteż przeczytałem tę książkę i sprawdziłem, czy za mocnymi stwierdzeniami Ehrmana idą mocne i oryginalne argumenty. Następujące przedstawienie treści książki to tak naprawdę moje robione na gorąco podczas czytania notatki. Więc można to traktować jako lekturę na żywo, w czasie rzeczywistym.

 

We Wstępie Ehrman opowiada swoją historię, jak to w wieku nastoletnim został przyłapany przez ojca na kopceniu cygar i chlaniu piwska z kolegą. Po czym obiecał ojcu, że już więcej nie będzie kłamał. Później opisuje swoje studia na ewangelikalnej uczelni, gdzie obowiązywały surowe zasady (żadnych fajek i alkoholu!) i bezwzględne oddanie prawdzie. I jak przez to oddanie „prawdzie” (rozumianej w bezwzględny, fundamentalistyczny zero-jedynkowy sposób) w końcu utracił wiarę. Resztę Wstępu zajmują porównania religii pogańskich (których nie obchodziła prawdziwość ich wierzeń) z chrześcijaństwem i rozważania, na jakim autorytecie opiera się prawda chrześcijaństwa. Pobieżnie omawia rozwiązanie sukcesji apostolskiej, z góry je odrzucając, ze względu na rzekome sprzeczności między naukami poszczególnych kościołów wywodzących się od różnych apostołów i że przywódcy poszczególnych wspólnot jakoby nie znali apostołów oraz ich uczniów. Dlatego powoływano się na pisma apostołów, co Ehrman odrzuca, wmawiając analfabetyzm apostołów, różne pisma obecnie uznawane za apokryfy przypisywane apostołom (ewangelie Piotra, Filipa, Marii, Tomasza i Jakuba, różne listy apostolskie itd.). Ehrman odrzuca usprawiedliwienia pseudoepigrafii, twierdząc, że była ona potępiana również w starożytności. I twierdzi, że od stu lat uczeni zdają sobie sprawę, że pisma Nowego Testamentu są fałszerstwami osób podających się za apostołów. Po czym na koniec stwierdza, że planował napisać akademicką monografię o fałszerstwach pism w starożytności, ale w końcu napisał popularnonaukową książkę dla „wszystkich czytelników, którzy są podobnie jak ja zainteresowani prawdą”.

Rozdział 1 Świat oszustw i falszerstw

Ehrman przytacza przykład sfałszowanych pamiętników Hitlera, które swego czasu stały się wielką sensację (dopóki nie udowodniono fałszerstwa) i innych współczesnych fałszerstw. Stwierdza, że są i były one powszechne. Dalej opowiada o starożytnym filozofie Dionizosie Odstępcy od doktryny stoików, który fałszywą sztuką Sofoklesa oszukał innego filozofa Heraklidesa z Pontu. Opowiada też o apokryfach Nowego Testamentu. Stwierdza, powołując się na 2 Tes 2,2 (gdzie autor, który wedle Ehrmana nie jest Pawłem, ostrzega przed fałszywymi listami Pawła), że fałszywe pisma krążyły już w czasach Nowego Testamentu. Przytacza wczesnochrześcijańskie dyskusje nad autentycznością niektórych ksiąg Nowego Testamentu (Apokalipsy Jan, Listu Judy, 2 Listu Piotra, Listów do Tymoteusza, do Hebrajczyków). Dalej tłumaczy terminologię (dzieła ortonomiczne -prawdziwy autor, homonimiczne -inny autor o tym samym imieniu, pseudonimiczne -ktoś podaje się za kogoś, anonimowe) oraz motywacje fałszerzy na wielu starożytnych przykładach i reakcje ludzi na odkryte przypadki fałszerstw. Opisuje też metody stosowane przez fałszerzy pism, naśladowanie słownictwa i stylu danego autora, czy celowe wprowadzanie do tekstu pewnych uwag i komentarzy uwiarygadniających jego kontekst i tworzenie opowieści o odkryciu danego tekstu ukrytego przez wieki.

 

Rozdział 2 Fałszerstwa w imieniu Piotra

Ehrman zaczyna rozdział od rozważań, czym różnią się prawdziwe opowieści od fikcji literackiej i moralizujących legend, i jak te granice były bardziej rozmyte w starożytności niż obecnie. Dalej omawia wczesnochrześcijańskie opowieści apokryficzne o Piotrze, według niego niemal w całości zmyślone przez gawędziarzy. Dalej omawia niekanoniczne apokryfy przypisywane Piotrowi: Ewangelię Piotra (którą streszcza bardzo szczegółowo), List Piotra do Jakuba z Pseudoklementyn, Apokalipsę Piotra. I przechodzi do Listów Piotra w Nowym Testamencie. Patrz tekst „Autentyczność listów św. Piotra i Judy -polemika z Bartem Ehrmanem i Peterem Kirbym”,link , gdyż Ehrman używa w tym rozdziale praktycznie dokładnie tych samych obalonych tamże argumentów. Jak rozważania nad stopniem piśmienności w starożytności, który jego zdaniem był bardzo niski (patrz artykuł „Analfabetyzm Apostołów?”, polemizujący z zarzutami, iż analfabetyzm był nieprzezwyciężalną przeszkodą,link). Ehrman omawia także stopień hellenizacji Galilei, polemizując ze stwierdzeniami, że Galilea była wielojęzyczna i Piotr mógł się jakoś tej greki nauczyć. Powołuje się na badania Marka Chanceya, twierdzącego, że w Galilei ludność grecka skupiała się prawie wyłącznie w dwóch miastach, Seforis i Tyberiadzie, a większość ludności żydowskiej żyła na wsi i nie miała z nimi kontaktu. Omawia także Kafarnaum, gdzie mieszkał Piotr, które było lokalną żydowską mieściną, gdzie wszyscy mówili tylko po aramejsku (setnik, który zbudował tam synagogę, a którego sługę Jezus uzdrowił też? Jak się z nim porozumiewali? Patrz Mt 8,5-14; Łk 7,1-10). Ehrman przytacza znowu na owo stwierdzenie z Dz 4,13, że Piotr i Jan byli agrammatoi.

 

Rozdział 3 Fałszerstwa w imieniu Pawła

Początek rozdziału to opowiadanie o tym, jak Ehrman jako nastolatek, wyczytał w jakiejś religijnej powieści o życiu Pawła, zmyśloną relację, że Paweł miał stać się gorliwym wyznawcą judaizmu, by zagłuszyć sumienie po nastoletniej inicjacji seksualnej z jakąś niewolnicą. Oraz jak to wpłynęło na osobowość nastoletniego „nowonarodzonego chrześcijanina” Ehrmana (zanim zdał sobie sprawę, że to tylko fikcja). Później podobnie jak w przypadku Piotra omawia legendy o Pawle z apokryficznych Dziejów Pawła i Tekli, a także apokryfy przypisywane Pawłowi: ocenzurowane wersje listów Pawła i listy apokryficzne przypisywane heretykowi Marcjonowi z II w. i jego zwolennikom, 3 List do Koryntian, korespondencja Pawła z Seneką. Po czym przechodzi do kwestii autentyczności listów Pawła w Nowym Testamencie. Najpierw omawia Listy Pasterskie (przetłumaczone jako „listy pastoralne”, pastoral epistles po angielsku), które uważa za pochodzące od jednego autora, na podstawie podobnego słownictwa. Ehrman polemizuje z próbami przypisania obu Listom do Tymoteusza różnych autorów. Przytacza za to standardowy zarzut przeciw Listom Pasterskim, czyli różnice w słownictwie z listami powszechnie uważanymi za autentyczne. Choć przyznaje, że na podstawie statystyki da się dowieść niemal wszystkiego, a każdy z nas używa różnych słów przy różnych okazjach i dysponuje o wiele większym zasobem słownictwa niż ten, który jest poświadczony w korpusie listów Pawła. W listach pasterskich niektóre terminy (np. wiara) używane są w innym znaczeniu niż w pozostałych listach Pawła. I Ehrman uważa, że za czasów Pawła oczekiwano bliskiej paruzji i nie było przywódców gmin chrześcijańskich, hierarchii, która jest wspominana w Listach Pasterskich. Natomiast liczne informacje i polecenia prywatne w 2 Liście do Tymoteusza, Ehrman uważa za celowe uwiarygadnianie kontekstu listu. Dalej się zastanawia, kto i dlaczego miałby sfałszować Listy Pasterskie i że miałby to być chrześcijanin następnego pokolenia, rozpatrujący problemy, którymi nie zajmował się Paweł, jak przywództwo w gminach chrześcijańskich. Omawia także tezy Dennisa MacDonalda, który sugerował, że Listy Pasterskie zostały napisane jako przeciwwaga dla opowieści o Tekli, uczennicy Pawła z apokryficznych Dziejów Pawła, które prezentowały poglądy profeministyczne i enkratyczne, sprzeciwiające się małżeństwu i pożyciu seksualnemu. Uważa je jednak za mało prawdopodobne ze względu na chronologię powstania tych pism, choć przypuszcza, że w gminach założonych przez Pawła mogły istnieć różne powołujące się na Apostoła stronnictwa pro i antyfeministyczne.

Dalej mamy 2 List do Tesaloniczan. Ehrman zaczyna od rozważań na temat współczesnych pisarzy ogłaszających scenariusze rychłej apokalipsy (i sprzedających swoje książki w wysokich nakładach). I dalej omawia różnice między 1 Listem do Tesaloniczan, w którym Paweł mówi o rychłym nadejściu paruzji z 2 Tes, którego autor stwierdza, że paruzja nie nadejdzie tak szybko. Dla Ehrmana to przepaść, której on nie potrafi pogodzić i dlatego uważa 2 Tes za sfałszowany. Twierdzi też, że autor, usiłuje uprawdopodobnić swoje pismo jako pochodzące od Pawła, przestrzegając w 2 Tes 2,2 przed fałszywymi listami i podkreślając w 2 Tes 3,17 oryginał podpisu Pawła.

Następny jest List do Efezjan. Ehrman kwestionuje styl listu, jako że zawiera on wiele długich złożonych zdań. Rzekomo też poglądy autora Listu do Efezjan są inne niż poglądy Pawła w jego autentycznych listach. Podobnie uważa o zbliżonym stylistycznie Liście do Kolosan. Powołuje się na prace niemieckiego uczonego Waltera Bujarda, który analizował częstotliwości występowania poszczególnych części mowy. I podaje liczby występowania spójników przeciwstawnych, wynikowych, podrzędnych, dla listów o porównywalnej długości Ga, Flp, 1 Tes oraz Kol. Wynikać z nich miałoby, że w Kol pojawiają się one najrzadziej, ale nawet z tych liczb widzimy, że relatywnie równie duże różnice widzimy między listami uznawanymi za autentyczne. W podsumowaniu Ehrman stwierdza, że we wspólnotach wczesnochrześcijańskich krążyła pewna liczba sfałszowanych tekstów Pawła. „Niektóre z tych listów są uważane za fałszerstwa przez wszystkich naukowców na tej planecie, jak na przykład Listy Pawła i Seneki” (co wcale nie jest prawdą, bo istnieją nieliczni uczeni, uważający przynajmniej cześć owych apokryficznych listów za autentyczne). „Inne stanowią przedmiot poważnych naukowych dyskusji, ale większość uczonych przyznaje”, skracając, że siedem listów Pawła jest autentycznych, 6 jest innego autorstwa. Już to wtrącenie o „poważnych naukowych dyskusjach” pokazuje, że sprawa wcale nie jest tak jednoznaczna, jak chciałby to wmówić Ehrman.

Generalnie prawie cała argumentacja Ehrmana przeciw autentyczności owych sześciu listów Pawła jest taka sama jak w jego podręczniku do Nowego Testamentu (poza paroma drobnymi wtrętami wymienionymi wyżej). Odsyłam do opracowania: „Autentyczność listów św. Pawła -polemika z Bartem D. Ehrmanem”,link, gdzie można znaleźć polemikę z tymi twierdzeniami.

 

Rozdział 4 Czy kłamstwa i oszustwa da się wyjaśnić jakoś inaczej?

Kolejna wzmianka autobiograficzna Ehrmana tyczy, się jak jako jeszcze konserwatywny chrześcijanin na studiach wierzył w całkowitą autentyczność Biblii, powołując się na cytat 2 Tm 3,16: Wszelkie Pismo od Boga natchnione [jest] i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości (Biblia Tysiąclecia) i inne wersety biblijne zapewniające o prawdomówności Boga. Dalej są rozważania na temat, czy Biblia może zawierać pomyłki i że pseudoepigrafy są w Starym Testamencie. Dalej się dziwi uczonym, którzy nie chcą uznawać domniemanych pseudoepigrafów Nowego Testamentu za fałszerstwa, mimo iż zgadzają się, że nie wyszły spod pióra domniemanych autorów. Mamy rozważania, polemikę z tymi, co uważają, że pseudoepigrafy nie miały nikogo oszukiwać, a ich autorzy nie byli potępiani, praktyka ta była powszechna w okresie Starego Testamentu. Przykład z prorokiem Izajaszem, którego nowożytna krytyka podzieliła na Proto-, Deutero- i Tryto-Izajasza, piszących na przestrzeni 200 lat, mimo iż w okresie Nowego Testamentu uznawano jedność księgi pochodzącej od jednego proroka Izajasza (i moim zdaniem może być w tym o wiele więcej racji, niż wmówiła nam nowożytna krytyka). Dalej Ehrman porównuje rzekomą pseudoepigrafię w Nowym Testamencie, z podobnymi praktykami w przypadku pogańskich szkół filozoficznych, twierdząc, że autorzy Nowego Testamentu nie byli kontynuatorami tradycji judaistycznej, tylko nawróconymi na chrześcijaństwo poganami. Z czym się zupełnie nie zgadzam, niemal wszyscy autorzy Nowego Testamentu, poza Łukaszem Ewangelistą, byli Żydami. Ehrman twierdzi, że pisanie w imieniu mistrza danej szkoły filozoficznej nie było powszechną praktyką w starożytności. Wedle Ehrmana, tego twierdzenia są powtarzane bez dowodów, ponieważ większość specjalistów od Nowego Testamentu uważa to za pewnik, to powołują się na siebie nawzajem. I (tu moja uwaga) o ironio, czy nie jest tak też w innych kwestiach, w tym podważaniu tradycyjnego autorstwa ksiąg Nowego Testamentu, Ewangelii, listów Apostołów?! Tak naprawdę nikt nie udowodnił, że jakakolwiek księga Nowego Testamentu nie została napisana przez tradycyjnego autora, ale w świecie liberalnej biblistyki jest to powszechnie uznawany fakt (konsensus, na który w swych publikacjach tak często powołuje się Ehrman). Rzekomo tak miało być w przypadku sekty pitagorejczyków, o czym miał rzekomo pisać Porfiriusz. Ehrman jednak pokazuje, że w dziełach Porfiriusza (również tych zachowanych tylko po arabsku, na podstawie tłumaczenia, o które poprosił Carla Ernsta, specjalistę od średniowiecznych pism arabskich), nie ma takiego cytatu, a jest mowa o uczniach Pitagorasa piszących księgi pod własnymi imionami, oraz o potępianych fałszerzach pism Pitagorasa. Taki cytat znajduje się w pismach współczesnego Porfiriuszowi Jamblicha i Ehrman uważa, że takie praktyki nie były typowe.

Dalej Ehrman rozważa kwestię sekretarzy, którzy mieli pisać pisma na zlecenie prawdziwych autorów. Powołuje się na pracę E. Randolpha Richardsa o domniemanych sekretarzach Pawła Apostoła, który przeanalizował również inne przypadki wykorzystywania sekretarzy w świecie antycznym. Ehrman twierdzi, że z sekretarzy korzystali tylko przedstawiciele klas wyższych, sekretarze rzadko poprawiali styl autorów, lub pisali za nich prace. A Ehrman nie potrafi sobie wyobrazić, jak niewykształcony, nieznający greki Piotr miał współpracować z sekretarzem przy komponowaniu 1 Listu Piotra. To tylko pokazuje brak wyobraźni Ehrmana oraz że, wbrew twierdzeniom Ehrmana, analizy Richardsa są bardzo pobieżne, bo w starożytności (jak i zawsze, aż do czasów współczesnych) istniało powszechnie komponowanie złożonych tekstów na czyjeś zlecenie (logografowie attyccy w starożytnych Atenach piszący za pieniądze mowy sądowe dla klientów) i ghostwriting. Więcej na ten temat w artykule: „Autentyczność listów św. Piotra i Judy -polemika z Bartem Ehrmanem i Peterem Kirbym”, link.

W każdym razie Ehrman w podsumowaniu rozdziału upiera się, że fałszerstwa są fałszerstwami, nie można ich usprawiedliwić, nie tolerowano ich w starożytności i że niektóre księgi Nowego Testamentu są fałszerstwami.

 

Rozdział 5 Fałszerstwa w konfliktach z Żydami i poganami

Początek to rozważania wokół cytatu Mt 10,34 (Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz), czy chrześcijanie przynieśli światu więcej dobrego, czy przemocy i militarne nawiązania w tekstach Nowego Testamentu. I że oszustwa fałszerstwa, były bronią chrześcijan w konfliktach z przeciwnikami. Dalej rozważa, dlaczego Żydzi nie uznali Jezusa za Mesjasza, pomimo tylu proroctw, które miał On wypełnić i przyznaje rację żydowskiej interpretacji tych proroctw. I rozważa motywy antyżydowskie w literaturze wczesnochrześcijańskiej, szczególnie w kontekście męki Chrystusa (apokryfy jak Ewangelia Piotra, Nikodema, cykl opowieści o Piłacie). Dalej opowiada o pismach przypisywanych samemu Jezusowi, wymieniając na początku opowieść o kobiecie cudzołożnej (J 8,1-11) będącej bezpośrednim świadectwem, że Jezus umiał pisać. Wzmiankuje o liście polecającym Jezusa dla Dobrego Łotra, pisanym z krzyża do anielskich cherubinów w Opowiadaniu Józefa z Arymatei. O dziwo Ehrman tu uznaje, że ów pseudoepigraf pisany był w dobrej wierze, a jego autor nie uważał, że czytelnicy wezmą to na poważnie. Dalej gnostycki list Druga Nauka Wielkiego Seta z biblioteki z Nag Hammadi i korespondencja Jezusa z królem Edessy Abgarem V.

Druga część tego rozdziału opowiada o konfliktach z poganami. Ehrman opisuje poglądy pogan na chrześcijaństwo. W końcu przechodzi do rzekomych fałszerstw, jakimi posługiwali się chrześcijanie, broniąc się przed zarzutami pogan. Jednak najpierw stwierdza, że niektóre z nich już omawiał, a fałszerstwa i księgi można produkować jednocześnie z wielu powodów. Po czym czyni rozważania, po co on, Ehrman, napisał swoją książkę. I mamy okrągłą liczbę 7 kolejnych zdań zaczynających się od słowa „chciałbym”, gdzie Ehrman opowiada, co chciałby osiągnąć, pisząc tę książkę. Po czym wraca do omawiania cyklu Piłata, korespondencji Pawła z Seneką czy 1 Listu Piotra. Na końcu mamy omówienie Wyroczni Sybillińskich.

 

Rozdział 6 Fałszerstwa w konfliktach z fałszywymi nauczycielami

Na początku rozdziału Ehrman opowiada o pożytkach z dyskusji w kręgu znajomych czy studentów na kontrowersyjne tematy, szczególnie z pozycji przeciwstawnych do własnych poglądów. Następnie porównuje to z dyskusjami we wczesnym chrześcijaństwie. Zaczyna od sporów św. Pawła z jego oponentami. Następnie kwestionuje, że pierwotny Kościół miał jednolite poglądy, przedstawiając różne poglądy z pierwszych wieków sprzeciwiające się ortodoksji. Zwraca uwagę na to, że w pierwszych wiekach nie było ustalonego kanonu Nowego Testamentu. Uciekano się do fałszowania pism apostołów, by wesprzeć własne poglądy. Następnie stwierdza, że poglądy wielu grup można zrekonstruować tylko z pism ich ortodoksyjnych oponentów, co utrudnia wiarygodną rekonstrukcję tychże poglądów, i czy nie zostały one zniekształcone lub zmyślone. Podaje przykład Listu do Kolosan i prób rekonstrukcji poglądów przeciwników autora. Dalej atakuje autentyczność Listu Judy (patrz artykuł: „Autentyczność listów św. Piotra i Judy -polemika z Bartem Ehrmanem i Peterem Kirbym”, link, bo argumenty są te same). Dalej opisuje Pseudoklementyny, jak sprzeciwiały się naukom św. Pawła. Następnie omawia List Jakuba i przeciwstawia go poglądom Pawła (szczególnie szeroko dyskutowaną kwestię wiara a uczynki. Ehrman uważa, że między poglądami Pawła i Jakuba nie ma sprzeczności, a Jakub sprzeciwia się późniejszym zwolennikom nauk Pawła, podając jako przykład List do Efezjan, rzekomo sprzeczny z poglądami samego Pawła i nienapisany przez niego. I dlatego też Ehrman, datując List do Efezjan na lata 80-te I w., próbuje zanegować autentyczność Listu Jakuba, gdyż Jakub poniósł męczeństwo w 62 r. Próbuje też wmawiać, że Jakub uważał, że chrześcijanie powinni stosować się do wymogów żydowskiego Prawa. I standardowo podaje argument, że Jakub miałby być analfabetą, a List Jakuba napisany jest dobrą greką i bazuje na Septuagincie. Z żadnym z tych argumentów bym się nie zgodził, a wszystkie one zostały odparte w zamieszczonej na naszym portalu biografii Jakuba („Jakub Sprawiedliwy, „brat Pański”-biografia”, link).

Dalej Ehrman twierdzi, że Listy Piotra zostały sfałszowane, by zamaskować rzekomy konflikt Pawła z Piotrem i pokazać, że obydwaj apostołowie mieli zgodne poglądy. Czyli powtarzanie starej, XIX w. tezy Szkoły z Tubingen, dawno już przez większość uczonych zarzuconej, że Piotr i Paweł stanowili dialektyczne przeciwieństwa. Następnie Ehrman atakuje autentyczność Dziejów Apostolskich. Podkreśla i wyolbrzymia rzekome różnice pomiędzy ich narracją, a narracją w listach Pawła (odpowiedź na te twierdzenia można znaleźć w artykule „Czy opisy powołania Świętego Pawła i Soboru Jerozolimskiego w Liście do Galatów są sprzeczne z relacjami Dziejów Apostolskich?”, link), szczególnie jeśli chodzi o postawę Piotra (znowu powtarzanie tez Szkoły z Tubingen o wrogości między Piotrem a Pawłem). Próbuje wmawiać, że postać Łukasza, tradycyjnego autora Dziejów Apostolskich i Ewangelii Łukasza, została zmyślona, a raczej „wydedukowana” z fałszywego (zdaniem Ehrmana) Listu Pawła do Kolosan (Kol 4,10-14), gdzie Łukasz jest wspomniany jako lekarz i jeden z trzech pogańskich towarzyszy Pawła (a Dzieje sprzyjają chrześcijanom pogańskiego pochodzenia). Wyolbrzymiając różnice między opisami w Dziejach Apostolskich a listach Pawła, Ehrman chce zanegować, że autorem Dziejów jest towarzysz Pawła, a same Dzieje zdaniem Ehrmana miałyby być fałszerstwem. Jest to totalny nonsens i wymysł Ehrmana, który chce zaatakować wiarygodność Dziejów (potwierdzoną licznymi świadectwami zewnętrznymi historii i archeologii), podstawowego źródła do poznania historii chrześcijaństwa. W których jak najbardziej dzieją się cuda, których świadkiem miał być ich autor, a to przeszkadza niewierzącym. Dla Ehrmana jedynymi autentycznymi dokumentami jest siedem listów Pawła, które przecież zostały wydatowane na podstawie porównania z (rzekomo wedle Ehrmana sfałszowaną) relacją Dziejów. Nie wiem, czy sam Ehrman zdaje sobie z tego sprawę. A o wiarygodności tradycji o autorstwie Łukasza, patrz jego biografia na naszym portalu, link.

Na końcu rozdziału Ehrman omawia apokryfy gnostyckie i wraca do sprzeciwiających się im apokryfów ortodoksyjnych, takich jak 3 List do Koryntian i List Apostołów. I w podsumowaniu pisze tak. „Chrześcijanie ustalali, w co powinno się wierzyć, za pomocą kłamstw, próbując oszustwem przekonać czytelników do swoich racji”.

 

Rozdział 7 Nieprawdziwe atrybucje, fabrykacje i zafałszowania: zjawiska związane z fałszerstwami

Początek to stwierdzenia Ehrmana, że istnieją różne rodzaje fałszerstw. Dalej stwierdza, że Cztery Ewangelie, List do Hebrajczyków i listy Jana są fałszywymi atrybucjami, gdzie anonimowe dzieła przypisano apostołom. Podaje przykład dzieła „Przeciw wszystkim herezjom”, błędnie przypisanego Tertulianowi. Wspomina List Klemensa do Koryntian i uważa (nie podając ku temu żadnych argumentów), że został on przypisany papieżowi Klemensowi I (pontyfikat ok. 91-101), by podnieść jego znaczenie, mimo iż imienia Klemensa nie ma w tym Liście, wystosowane jest ono w imieniu całego rzymskiego Kościoła.

Dalej Ehrman przystępuje do ataku na tradycyjne autorstwo Czterech Ewangelii. Choć na samym początku zastanawia się, dlaczego w niektórych dziełach nie ma wymienionego imienia autora i dochodzi do wniosku, że niekiedy nie było to potrzebne, bo odbiorcy dobrze wiedzieli, kim był autor (Ehrman podaje przykład 2 i 3 Listu Jana, którego autor przedstawia się jako „prezbiter”). Tylko jakoś Ehrman nie chce przyjąć, że wiedza ta mogła być przechowana do dzisiaj, również w przypadku ksiąg Nowego Testamentu. Próbuje wmawiać, że księgi Ewangelii rozpowszechniano nadal bez przypisanych im imion twórców. No cóż, najstarsze znaleziska papirusowe (papirusy P4, P66 oraz P75, patrz artykuł „Starożytne wzmianki o autorstwie Czterech Ewangelii”, link) sugerują, że do rękopisów Czterech Ewangelii zawsze były przypisane imiona, kto to napisał. Ehrman porównuje anonimowość Czterech Ewangelii z anonimowością ksiąg historycznych Starego Testamentu. Wzmiankuje, że w połowie II w. Justyn Męczennik cytuje fragmenty Czterech Ewangelii, nie wymieniając ich autorów z imienia. Po raz pierwszy imiona Czterech Ewangelistów podaje piszacy pod koniec II w. Ireneusz z Lyonu. Dalej próbuje zanegować wzmianki Papiasza z początku II w. jakoby mówiły o znanych nam Ewangeliach Mateusza i Marka. I podobnie jak w przypadku Łukasza, Ehrman próbuje wymyślić, w jaki sposób miano przypisać autorstwo Ewangelii Mateusza i Jana. Natomiast jeśli chodzi o Marka i Łukasza, to Ehrman twierdzi, że mieliby być oni dużo bardziej znani we wczesnym chrześcijaństwie, niż sądzi się obecnie. Mnie wydaje się wprost przeciwnie, to dzisiaj jako Ewangeliści wydają się bardziej znaczącymi postaciami, niż uważano we wczesnym chrześcijaństwie. W sumie, jeśli chodzi o autorstwo Czterech Ewangelii, nie ma tu nic nowego. Wszystko to zostało obalone w cyklu o autorstwie Czterech Ewangelii na naszym portalu (patrz Wstęp do tego cyklu, link i tam linki do kolejnych części), polemice z artykułami Macieja Owczarzaka z protalu Testimonia (który prawdopodobnie opierał swoje tezy na pracach Ehrmana i innych podobnie myślących autorów).

Podobnie Ehrman uważa, że przypisano List do Hebrajczyków Pawłowi, a Listy Jana Janowi. Ehrman uważa, bez głębszego uzasadnienia, że ich kontekst historyczny jest inny niż Ewangelii Jana, więc zostały napisane przez inną osobę. Dla mnie to nonsens, a Ewangelia i Listy Jana są tak zbliżone do siebie językowo i stylistycznie, że większość biblistów uznaje wspólne autorstwo. Zgodziłbym się natomiast, że przypisanie Listu do Hebrajczyków Pawłowi jest sztuczne i robione na siłę, by powiązać pismo uważane za kanoniczne z postacią Apostoła. Ale zdawali sobie z tego sprawę i wcześni chrześcijanie, którzy jednogłośnie przyjmowali tradycyjne autorstwo innych pism Nowego Testamentu.

Dalej Ehrman obrzydza pozakanoniczny List Barnaby, w którym imię Barnaby jako autora też nie pada wprost, ale widnieje w rękopisach w tytule. Ehrman uważa, że atrybucja ta została dokonana przez przeciwników Marcjona. Następnie Ehrman czepia się apokryfów Nowego Testamentu, uważając je za fabrykacje, i strasznie oburzając się, bo przecież niektórzy czytelnicy brali je za prawdziwe historie. Streszcza ewangelie dzieciństwa Jezusa: Protoewangelię Jakuba, Ewangelię Pseudo-Mateusza, Ewangelię Dzieciństwa Tomasza. Później stwierdza, że wiele opowieści w kanonicznych Czterech Ewangeliach i Dziejach Apostolskich jest również zmyśleniami. Nawet jak ich autorzy nie mieli zamiaru zwodzić słuchaczy to i tak zwodzili. Oszustwa, oszustwa, wrzeszczy Ehrman! Jedyne uzasadnienie -odwołanie do innej swojej książki (kupcie, wydajcie kasę, to se przeczytacie!).

Na końcu Ehrman zajmuje się fałszerstwami w rękopisach Nowego Testamentu. Uważa epizod o kobiecie cudzołożnej za zmyślenie (patrz artykuł Jana Lewandowskiego „Czy ewangeliczna opowieść o kobiecie cudzołożnej jest fałszerstwem?”, link). Podobnie dłuższe zakończenie Ewangelii Marka (patrz artykuł Jana Lewandowskiego „Sfałszowane zakończenie Ewangelii Marka?”, link). Atakuje także fragment 1 Kor 15,33-35 jako rzekomo antyfeministyczne fałszerstwo. Następnie omawia zjawiska plagiatu w starożytności i święcie się oburza się, że niektóre księgi wczesnochrześcijańskie (ewangelie synoptyczne, 2 List Piotra i List Judy, apokryfy) kopiują materiał jedne od drugich.

 

Rozdział 8 (i ostatni) Fałszerstwa, kłamstwa, oszustwa i pisma Nowego Testamentu

W rozdziale tym Ehrman omawia XIX i XX w. fałszerstwa i oszustwa mające na podstawie rzekomych odkryć, przedstawiać „rzeczywiste” życie Jezusa. I podsumowując, znowu powtarza, że fałszerstwa były powszechne od początku chrześcijaństwa. Na końcu wdaje się w dywagacje nad moralnością kłamstwa.

 

Podsumowanie:I jak tu całość podsumować? Nihil novi. Nie ma tu w tej książce praktycznie nic nowego, czego nie było we wcześniejszych publikacjach Ehrmana. Wiadomo, jakie ma on poglądy. Strata czasu i pieniędzy (no cóż, nie moich, ja miałem szczęście, że udało mi się wypożyczyć tę książkę i nie zapłaciłem ani grosza!). Jeśli kogoś interesują wczesnochrześcijańskie apokryfy, to lepiej, żeby sobie samemu przeczytał bezpośrednio te teksty (aszug napisał na naszym portalu artykuł „Kościół i apokryfy, czyli o "tajemnych pismach, które Kościół katolicki chciałby ukryć przed światem"”, link, zawierający kompletny wykaz publikacji o apokryfach i ich tłumaczeń wydanych w Polsce), niż streszczenia Ehrmana. Natomiast co do tytułowej tezy książki Ehrmana, że Nowy Testament jest w przeważającej większości „fałszerstwem”, napisanym przez innych autorów, niż się tradycyjnie podaje, to wszystkie te twierdzenia zostały już obalone w odpowiednich artykułach na naszym portalu. Czasem w książce Ehrman próbuje niekiedy polemizować z krytykami jego poglądów, lecz jak widać z opisu książki powyżej, robi to bardzo nieporadnie.

Książka ta tutaj recenzowana jest po prostu zwykłą popularną papką przybliżającą literaturę wczesnochrześcijańską niewyrobionemu czytelnikowi i topornie wbijającą mu do głowy określony pogląd na jej wiarygodność. Co widać już po samych tytułach rozdziałów. Ehrman zdaje się mieć jakąś obsesję na punkcie fałszerstw. W każdym rozdziale są opinie wartościujące, dywagacje co się powinno liczyć jako fałszerstwo, a co nie, klasyfikacji różnych rodzajów oszustw i zmyśleń, pełno jest wrzasków Ehrmana: fałszerstwa, oszustwa, manipulacje, zmyślenia, zafałszowania, plagiaty (itp.)! Jakie to wszystko nieuczciwe i zwodnicze! Ehrman stara się chyba na siłę sprawić, żeby w umysłach czytelników zostało skojarzenie, że Nowy Testament i chrześcijaństwo w ogóle to jedno wielkie oszustwo. Nie stwierdza tego wprost (nawet jak księgi Nowego Testamentu zostały napisane przez innych autorów, niż się sądzi, to ich relacje mogą być prawdziwe), ale mocno to sugeruje i moralizuje na potęgę, jak to chrześcijanie bezwzględnie wykorzystywali kłamstwo w imię w swoim przekonaniu wyższych celów.

Natomiast moim zdaniem, najciekawszymi fragmentami książki są jego wstawki autobiograficzne, szczególnie opisujące jego młodość, jak palił fajki, chlał i podniecał się scenami erotycznymi, które jak widać, wstawiano nawet do literatury religijnej, najpewniej po prostu, by podnieść jej sprzedaż… I jakie miał z tego powodu kompleksy, wyrzuty sumienia, i jak chciał żyć uczciwie i w zgodzie z prawdą. Coś mi się zdaje, że prawdziwym w duchu chrześcijaninem to on w życiu nie był i to bynajmniej nie ze względu na grzeszki młodości. A środowisko fundamentalistycznych ewangelistycznych protestantów, w którym wzrastał, mimo surowych zasad i szczytnych deklaracji o umiłowaniu prawdy itp., było pełne hipokryzji, która i jemu się udzieliła. Co spowodowało chyba ten cały jego światopoglądowy dysonans i odejście od wiary, przy skrajnie sztywnym, fundamentalistycznym pojęciu „prawdy”, gdzie wiele pojęć rozumiano zero-jedynkowo, nie rozumiejąc, że spektrum możliwości jest dużo większe, że jest o wiele więcej stopni swobody. Stąd pozorne sprzeczności między niektórymi tekstami biblijnymi, które ubzdurał sobie Ehrman (np. między różnymi listami przypisanymi tradycyjnie Pawłowi), dające się zupełnie łatwo wyjaśnić przy odrobinie wyobraźni, której jak widać brakuje Ehrmanowi. Ma on też w głowie zupełnie anachroniczną wizję wczesnego chrześcijaństwa, które wyobraża sobie na kształt współczesnego ewangelikalizmu, gdzie nie ma ustalonych autorytetów, dominuje prywata i każdy może mieć swój własny punkt widzenia, co generuje tylko chaos. Tymczasem pierwotne chrześcijaństwo to nie ewangelikalizm, to katolicyzm, gdzie zawsze był apostolski (i przede wszystkim Piotrowy!) autorytet. Kościół to zawsze była pewna (starannie i mądrze prowadzona) organizacja, gdzie panowały określone reguły, była hierarchia i obowiązywało posłuszeństwo przełożonym. I który pilnował wiernego przekazu nauczania i Tradycji, także tego, które księgi są autorytatywne i kto je napisał. To heretycy robili sobie taki ewangelikalizm, gdzie wszystko wolno, dominuje prywata, dowolność poglądów, a każdy naucza, czego chce, opierając się, na czym chce, bazując na wymyślonych mitach, a nie relacjach świadków (jak pisze to autor 2 Listu Piotra, Piotr jak sądzę choć przyznaję bez 100 % dowodu, a nie jakiś przebieraniec, jak chce tego Ehrman, 2 P 1,16)

Ehrman, który wychował się w takim, a nie innym środowisku, tego najwyraźniej nie rozumie i się miota. Wrzeszczy, że wszystko oszustwo, fałszerstwo, że chrześcijaństwo  zbudowane jest na bazie oszustw, że nie wiadomo gdzie jest prawda. Sam zapewnia o swoim oddaniu prawdzie, a w swoich publikacjach manipuluje ile wlezie, wdając się jeszcze w dywagacje ze samym sobą, czy wolno kłamać w imię wyższego dobra, czy wyższej prawdy (czy to nie tyczy się samego Ehrmana, z jego antyewangelikanizmem, będącym niejako lustrzanym odbiciem, również, jeśli chodzi o postawę czy metody?). Faktem jest, że w ciągu wieków w historii chrześcijaństwa dokonano wielu pobożnych fałszerstw. Że zdecydowana większość opowieści apokryficznych to wymysły i fikcja (co nie znaczy, że nie można znaleźć tam również i wielu elementów prawdziwych!). Tylko że Kościół nigdy nie opierał się na apokryfach, tylko na własnej Tradycji, obok Biblii. Apokryfy nigdy nie były autorytatywne, najwyżej bazowały na prawdziwym przekazie Tradycji. Faktem jest też, że w starożytności podrabiano masę dzieł, było to na porządku dziennym. Późniejsi adepci szkół filozoficznych czy prądów religijnych przypisywali swoje dzieła mistrzom sprzed wieków. Potępiano to i owszem, gdy sprawa się wykryła, na co zwraca uwagę Ehrman, ale praktykowano to powszechnie. Co też pokazuje hipokryzję. Współczesne podejście postępowych akademickich biblistów (tak protestanckich, jak i katolickich), odrzucających tradycyjne autorstwo pism Nowego Testamentu, ale równocześnie usprawiedliwiających postawę ich autorów podszywających się pod Apostołów, też jest karkołomne, pełne hipokryzji i wynika tylko z politycznej poprawności, by nie urazić pobożnych chrześcijan. Tu przyznałbym rację Ehrmanowi. Tyle, że moim zdaniem, nie ma żadnych przekonujących dowodów, by odrzucać tradycyjne autorstwo jakiejkolwiek księgi Nowego Testamentu (z tą uwagą, że List do Hebrajczyków przypisano Pawłowi na siłę, z wątpliwości tejże atrybucji zdawali sobie sprawę pierwsi chrześcijanie). Nie, Nowy Testament nie jest fałszem. Jest prawdą, tak jak Chrystus jest Prawdą.

Październik 2024

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości