Verificator

Łukasz Wybrańczyk ośmieszył się w kwestii teodycei

dodane: 2025-01-20
Polemika z Łukaszem Wybrańczykiem z youtubowego kanału Śmiem Wątpić w temacie zarzutu ze zła i cierpienia wobec teizmu chrześcijańskiego.

   W ramach apologetyki chrześcijańskiej istnieje dziedzina, która jest zwana teodyceą. Teodycea jest dyscypliną teologiczną, która polega na tym, że apologeta broni Boga przed oskarżeniami o zło i cierpienie na świecie. Teodycea odniosła wystarczająco dobitny sukces. Alvin Plantinga na przykład bezdyskusyjnie wykazał, że nie istnieje sprzeczność między zdaniem „Bóg jest nieskończenie dobry i miłosierny”, a zdaniem „istnieje zło i cierpienie na świecie”. Rozważania Plantingi są do bólu logiczne, ścisłe i precyzyjne niczym mechanizm szwajcarskiego zegarka. Możecie z tymi rozważaniami zapoznać się tutaj:


https://apologetyka.co/etyka/zlo/dlaczego?fbclid=IwAR3ivc3mB7QQ_pcWfs4HudhxhXhtx76LH0NNZcNVwBdW9ywVuKVRZd1H7UA


    Tak więc nie da się wykazać logicznej sprzeczności między tezą, że istnieje nieskończenie dobry i miłosierny Bóg, a tezą, że istnieje zło i cierpienie na świecie. Teista bez problemu może wykazać, że Bóg dopuszcza zło i cierpienie na świecie w tym celu, aby wydobyć z tego jeszcze większe dobro, którego osiągnięcie byłoby niemożliwe bez dopuszczenia zła i cierpienia na świecie. Teodycea z powodzeniem odpiera zatem zarzut przeciw Bogu, który to zarzut jest oparty na istnieniu zła i cierpienia na świecie. Co więc pozostaje ateistom w tym momencie? Ano niewiele. Uciekają się oni w tym temacie już tylko do błędnej logicznie sofistyki zwanej argumentum ad misericordiam. Sofistyka ta polega na oddziaływaniu jedynie na emocje odbiorcy, gdyż nie istnieje żaden logicznie poprawny argument, którym można by tego odbiorcę przekonać. To właśnie robią ateiści. Nikogo nie powinno więc dziwić, że ateiści lubują się w prezentowaniu odbiorcom przypadków dzieci chorych na raka, a następnie używają tego do uderzania w Boga. Niemniej jednak trudno taką retorykę uznać za poprawną logicznie, jak już wspomniałem. Jest to właśnie błąd logiczny argumentum ad misericordiam.

 
    Nie będzie chyba dla nikogo zaskoczeniem, że do tej prymitywnej emocjonalnej sofistyki sięgnął też Łukasz Wybrańczyk na swym youtubowym kanale Śmiem Wątpić. Kto to jest Łukasz Wybrańczyk? Łukasz Wybrańczyk to taki gość, który nie radzi sobie z najprostszymi rozumowaniami, a mimo to uważa się za kogoś, kto obalił chrześcijaństwo. Znacie go dobrze. Obaliliśmy wygadywane przez niego bzdury już w wielu rozbudowanych tekstach i filmach. Wszystkie nasze teksty polemizujące z Wybrańczykiem można znaleźć w szybki i prosty sposób choćby pod tymi tagami:


https://www.apologetyka.info/tag/%25C5%2581ukasz%2520Wybra%25C5%2584czyk/


https://apologetyka.org/category/lukasz-wybranczyk/


    Tym razem postanowimy Wybrańczykowi włożyć jeszcze parę szpilek. Jest to bowiem całkiem sympatyczne i miłe zajęcie. Nikt tak bardzo nie podkłada się jak Łukaszek. Wierzcie mi.


    Wybrańczyk zabrał się za problem zła i cierpienia w swym filmiku pt. Czemu chrześcijański Bóg nie istnieje odc.3 - Problem zła. Tytuł dość efekciarski, co równie tandetny, no i oczywiście teza szumnie postawiona w tytule tego „dzieła” nie została dowiedziona. Całe to filmidło Wybrańczyka jest tylko kolejnym jednym wielkim zlepkiem nonsensów i bredni, które pozują na bycie czymś mądrym i błyskotliwym. Wbrew szumnemu i efekciarskiemu tytułowi tego filmu, żadnego nieistnienia chrześcijańskiego Boga Wybrańczyk w tym głupiutkim filmie oczywiście nie wykazał, tak jak nie wykazał tego w żadnym innym filmie. Problem zła i cierpienia, zwany teodyceą, był już wielokrotnie omawiany przez wielu chrześcijańskich myślicieli, którzy wykazali, że nie ma logicznej sprzeczności między istnieniem zła oraz cierpienia i istnieniem chrześcijańskiego Boga. Na końcu podam odpowiednie linki do prac tych myślicieli, którzy operują na dużo bardziej zaawansowanym poziomie niż infantylny Wybrańczyk. Oczywiście problem zła i cierpienia może powodować u nas różne frustracje emocjonalne związane z naszym stosunkiem do istnienia Boga. Nie przeczę temu i nie bagatelizuję problemu zła i cierpienia na świecie. Jednak nasze emocje nie decydują o niczym, a tym bardziej o tym, czy istnieje nasz Stwórca lub jakikolwiek inny byt. Nasze problemy emocjonalne nie mają przełożenia ontologicznego. Musimy przepracować je sami.


    Przechodzę do omówienia wspomnianego wyżej filmidła Wybrańczyka. Tradycyjnie będę zaznaczał w nawiasach momenty czasowe na tym filmie, do których się odnoszę. To tak, aby nikt nie posądził mnie o to, że zamiast z Wybrańczykiem polemizuję jedynie z własnymi chochołami i wymysłami.


    Cały film Wybrańczyka pełen jest arbitralnych i bezpodstawnych twierdzeń, gdzie jedno nie wynika z drugiego (przysłowiowe non sequitury). Tak rażące i niechlujne rozumowania są bardzo charakterystyczne dla Wybrańczyka. Nie zauważa tego oczywiście cała ta zachwycona nim dzieciarnia internetowa, która niestety również nie ma najmniejszego pojęcia o tym, na czym polegają precyzyjne rozumowania. Kto by się tym w ogóle przejmował. Ważne jest przecież to, że Łukaszek strzela różne efekciarskie popisówki, którymi maskuje tę całą masę niechlujności w swoich wypocinach. Tak mamy już od samego początku omawianego filmiku Wybrańczyka. A mianowicie od 4:50 Wybrańczyk sobie bezpodstawnie stwierdził, że ostatnią rzeczą, jaką można powiedzieć o chrześcijaństwie jest to, że jest ono proste i oszczędne. A przepraszam bardzo, Łukaszku, na jakiej podstawie sobie to stwierdziłeś? Na żadnej podstawie. Jest to stwierdzenie czysto arbitralne. Zagadnienie prostoty i oszczędności jest bardzo obszernie dyskutowane przez filozofów. Wielu z nich dochodzi do wniosku, że nie da się zdefiniować co to jest „prostota”. Filozofowie wskazują na przykłady, z których wynika, że jedna rzecz może być zarazem prosta i skomplikowana. Więcej na ten temat pisaliśmy choćby tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-brzytwa-ockhama-neguje-istnienie-boga,387.htm


    A tu Łukaszek sobie nagle bezpodstawnie i z zadowoleniem stwierdza, że on już wie co to jest „prostota i oszczędność”. Zabawne, no nie? Gimboateizm pełną gębą. A tak w ogóle to kto powiedział, że to co prostsze jest zarazem bardziej prawdziwe? Ta teza też jest jedynie arbitralna.


    Następnie od 4:56 Wybrańczyk zupełnie bezpodstawnie stwierdza (znowu?!), że już na wstępie chrześcijaństwo jest mniej prawdopodobne niż inne systemowe rozwiązania zła. Przepraszam, ale z czego to niby wynika, Łukaszku? Nie ma tutaj żadnego wynikania względem poprzedniego członu twojego stwierdzenia, które też zresztą było bezpodstawne. Mówiąc bez ogródek - walisz tutaj już na dzień dobry jednego wielkiego non sequitura. Jeszcze zabawniejsze u Wybrańczyka jest to, że chwilę później (od 5:02 do 5:04) rzucił on nawet liczbę procentową tego rzekomo „mniejszego prawdopodobieństwa” chrześcijaństwa: 25%. Skąd ta liczba? Z sufitu, jak wszystko, co podaje wam do wierzenia Łukaszek. Jak Wybrańczyk tę liczbę wyliczył? Nigdy się tego nie dowiecie, z tej prostej przyczyny, że on jej wcale nie wyliczył i jedynie chlapnął sobie to z niczego. Kto tam się będzie tym w ogóle przejmował. Na pewno nie ta tiktokerska gimbaza, która go ogląda.


    W 5:25-26 Wybrańczyk stwierdza, że „chrześcijaństwo jest najprawdopodobniej fałszem”. Najprawdopodobniej? Teraz już tylko „najprawdopodobniej”? Czemu więc nie napisałeś w tytule swojego filmidła, Łukaszku, że chrześcijański Bóg „najprawdopodobniej” nie istnieje, a zamiast tego napisałeś, że po prostu nie istnieje? Może zapomniałeś? Oczywiście, że nie. Widzimy tutaj jak Wybrańczyk manipuluje swoją widownią przez nieuczciwe podmienianie pewnych istotnych pojęć. Ale kto by się tym w ogóle przejmował. Ważne, że tiktokerska gimbaza dobrze się bawi.


    Od 5:27 do 5:31 Wybrańczyk po raz kolejny stwierdza sobie zupełnie bezpodstawnie, że hipoteza obojętności jest „dużo lepszym wyjaśnieniem” świata niż chrześcijaństwo. Przepraszam, że co? A z której to niby tezy chrześcijaństwa wynika, że w naszym doczesnym świecie nie będzie obojętności? Pierwsze słyszę. Nie twierdzi tego nigdzie ani Biblia, ani nauka Kościoła. Znowu Wybrańczyk bzdury wygaduje i kompromituje się przez swoją ignorancję i brak wiedzy o podstawach chrześcijaństwa, które tak nieudolnie próbuje krytykować. Łukaszek walczy jedynie ze swoimi chochołami, a nie z tym co naprawdę twierdzi chrześcijaństwo. Bóg co prawda nie jest wobec nas obojętny w żadnym momencie i na Boskim sądzie wyrówna wszelką niesprawiedliwość, co w żaden sposób nie implikuje tego, że w życiu doczesnym nie będziemy odbierać świata w taki sposób, jakby był on wobec nas obojętny (patrz choćby Rz 8,22, na który to tekst sam Wybrańczyk się o dziwo powołuje w swym filmie). To zresztą kolejne zagadnienie z dziedziny wrażeń subiektywnych, podobnie jak nasze emocje związane z Bogiem i cierpieniem na świecie. A argumentacja czysto subiektywna i emocjonalna nie ma żadnego przełożenia na rzeczową i obiektywną logikę.


    Następnie od 5:32 do 8:21 Wybrańczyk zanudza nas trywializmami i banałami, z których wynika, że cierpienie i przyjemność sprzyjają przetrwaniu naszych genów i w obojętnym świecie tego właśnie należy się spodziewać. Ale to jest właśnie trywialny banał, Łukaszku, gdyż w nieobojętnym świecie stworzonym przez Boga należy się spodziewać dokładnie tego samego. Bóg wyposażył nas w uczucia bólu i przyjemności, abyśmy unikali niebezpieczeństw i dążyli ku temu co dobre i miłe, sprzyjając w ten sposób naszemu przetrwaniu i przetrwaniu naszych bliźnich.


    Od 8:38 Wybrańczyk znowu robi w konia słuchacza i stwierdza, że Bóg nie będzie chciał, aby świat zawierał bezcelowe i niepotrzebne cierpienia. Jednak które cierpienie jest bezsensowne, a które nie? Łukaszek już nam tego nie wyjaśnia. Wybrańczyk stwierdza też (od 9:03), że wiele z tego co robimy sprawia nam przyjemność jedynie z punktu widzenia biologicznej funkcji, jakbyśmy byli tylko zwierzętami. Zaraz zaraz, Łukaszku, ty tak na serio? Naprawdę jedynie takie przyziemne i zwierzęce przyjemności sprawiają ci radość? Serio? Nic więcej? To strasznie płytkie jest, Łukaszku. Mi przyjemność sprawia patrzenie na zachód Słońca nad morzem. Mogę wtedy wysławiać Boga. Jaka jest biologiczna funkcja takiej przyjemności? Żadna. A takim właśnie aktom kontemplacji Boga Wybrańczyk odmawia przyjemności (9:51-53). Wielu wierzących zarzuca ateistom, że są prymitywni i zezwierzęceni. Podejrzewam, że mogliby widzieć oni potwierdzenie tego w zachowaniu Wybrańczyka i w tym co on wygaduje na tym filmie.


    Od 9:56 do 10:00 Wybrańczyk szydzi, że gdyby Bóg naprawdę stworzył nasz obecny świat, to........ uwaga to będzie mocne - chodzenie na roraty sprawiałoby nam większą przyjemność niż jeżdżenie na rollercoasterze. Otóż Łukaszku, mi rollercoaster nie sprawia żadnej przyjemności, natomiast chodzenie na roraty sprawia mi przyjemność. A tobie odwrotnie? Łukaszku, ty naprawdę jakiś dziwny jesteś. Zresztą wystarczy cię choć przez 5 minut pooglądać i wszystko na twój temat jest jasne dla każdego normalnego człowieka.


    Łukaszek szydzi też, że gdyby Bóg naprawdę stworzył świat, to monogamiczne związki powinny być zawsze tak samo ekscytujące jak na początku (10:01 do 10:07). Otóż są, Łukaszku. A w miarę upływu czasu są nawet dużo bardziej ekscytujące niż na początku. Trzeba tylko umieć budować udane i dojrzałe związki. Sam spróbuj. Ty najwyraźniej jesteś pod tym względem dopiero początkujący. Przy okazji po raz kolejny widać jak infantylny jest Wybrańczyk. Nie odróżnia on nawet miłości od zakochania. To typowe dla nastolatków i gimbazy. Oto internetowy ateizm w pełnej krasie. Taka jest właśnie jego rzeczywista natura.


    Następnie dalej Wybrańczyk błaznuje i drwi w podobnym stylu, gdy stwierdza (od 10:08 do 10:12), że czytanie Biblii powinno „wypełniać nas najgłębszego rodzaju przyjemnością od razu”. Mnie wypełnia, tak jak kilka miliardów chrześcijan, a ciebie nie wypełnia, Łukaszku? To najwidoczniej jesteś w tym zakresie wybrakowany. Pomyślmy przez chwilę, Łukaszku. Wiem, że myślenie sprawia ci problemy, ale spróbujmy. Według różnego rodzaju źródeł, w tym nawet według laickiej Wikipedii, na świecie jest jakieś zaledwie od 2 do 3% ateistów:


„a ateiści około 2,3%”


„2,3% – ateiści: osoby praktykujące ateizm, sceptycyzm lub niewiarę, łącznie z antyreligijnymi (sprzeciwiającymi się wszystkim religiom)”.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Ateizm


    Tak samo jak w skali globalnej, wygląda to w Polsce:


„według badań Eurobarometru z tego samego roku ateiści stanowili w Polsce 2% społeczeństwa”


„odsetek Polaków nienależących do żadnego wyznania (ateistów) wynosi 3,1%, (...). Deklarujących się jako niewierzący (zadeklarowany ateista) odsetek wynosi 2,6%”


https://pl.wikipedia.org/wiki/Ateizm_w_Polsce


    A zatem jasno z tego wynika, że zarówno w Polsce, jak i w skali globalnej, ateizm jest zjawiskiem marginalnym, wręcz śladowym. Można potraktować go jako swego rodzaju wybrakowanie duchowe. Tak jest, Łukaszku, w skali globalnej po prostu odstajesz od szeroko przyjętych zachowań populacji. Jeśli zatem ty nie odczuwasz radości podczas czytania Biblii, to co to w ogóle jest za argument? Kogo to w ogóle obchodzi, Łukaszku?


    Następnie od 10:14 do 10:24 Wybrańczyk palnął kolejną bzdurę. Stwierdził mianowicie, że Bóg mógłby w jedną chwilę rozwiązać fizyczne problemy, takie jak ogień. To byłby rzekomo lepszy świat, bardziej oczekiwany. Że co? Łukaszku, o czym ty znowu nawijasz? Słuchasz ty siebie w ogóle? Po co Bóg miałby likwidować ogień na świecie? Wiele osób lubi na przykład piec sobie kiełbaski na ognisku, albo patrzeć na przytulny kominek w swoim domu, przed którym mogą ogrzać swoje nogi. Czemu Bóg miałby ich tej przyjemności pozbawiać, Łukaszku? Bo ty się boisz ognia? Nie radzisz sobie z ogniem? No w sumie mnie to w ogóle nie dziwi. Ty sobie w zasadzie z niewieloma rzeczami radzisz, więc nic dziwnego, że nie radzisz sobie też z ogniem. A co dopiero z Bogiem.


    Od 10:24 do 10:48 Wybrańczyk palnął kolejną bzdurę. Stwierdził mianowicie, że w chrześcijańskim świecie cierpienie i przyjemność nie muszą być w ogóle użyteczne. Cierpienie nie musi w ogóle istnieć, zdaniem Wybrańczyka. Istnieją moralne interakcje, które nie wymagają istnienia bólu. Na przykład zabijanie nie wymaga bólu, zdaniem Wybrańczyka. Jednak Łukaszek nie zauważa, że wygadując takie bezsensy zaprzecza temu, co sam dopiero co zaprezentował w swoim filmiku. Mianowicie, od 6:03 Wybrańczyk przytoczył przykład dziewczyny, która dzięki uczuciu bólu uciekła z płonącego hotelu pozbawionego alarmu przeciwpożarowego, po czym założyła rodzinę. Od 6:30 do 7:19 Wybrańczyk omawia zagadnienie analgezji wrodzonej, która polega na nieumiejętności odczuwania bólu. Wybrańczyk przyznaje, że takie osoby zazwyczaj nie dożywają trzeciego roku życia. Przytacza też przykład chłopca z analgezją, który zasnął przy kaloryferze i sprawiło to, że mięso z jego pleców dosłownie odkleiło się i usmażyło. Tak, Łukaszku, Bóg dobrze wiedział co robi, gdy wyposażył nas w uczucie bólu. Bóg wie co robi. Ty nie wiesz. Ty nawet nie pamiętasz co wygadywałeś pięć minut wcześniej.


    Jak już wiemy, zdaniem Wybrańczyka doczesny świat bez bólu jest osiągalny dla chrześcijańskiego Boga. Jednak taki świat miałby istotne braki, których nie ma obecny świat z bólem i cierpieniem. Pominąwszy wspomniane już przed chwilą problemy, które generowałby taki świat (wszyscy bylibyśmy jak ci chorzy na analgezję wrodzoną), byłby on też światem płytkim, w którym nie byłby możliwy na przykład heroizm. Świat bez bólu i trosk niczego też by nas nie uczył. W takim świecie jakikolwiek rozwój moralny i mentalny byłby niemożliwy. To co wygaduje Wybrańczyk w tym temacie jest problemem wynikającym z dużo szerszej perspektywy niż sam Wybrańczyk. Wynika to generalnie z tego, że ateiści krytykujący Boga są hedonistami. Tak, właśnie, nie przesłyszeliście się. Ateiści zawsze będą krytykować Boga za to, że ich życie nie jest jednym wielkim hedonistycznym błogostanem, w którym Bóg będzie jedynie spełniał zachcianki i kaprysy ateistów. Ale Bóg nie jest od spełniania kaprysów i zachcianek ateistów pokroju Wybrańczyka. Bóg daje nam różne wyzwania i przeszkody w życiu, z czym wiąże się niekiedy ból i cierpienie. Dzięki temu się rozwijamy i uczymy czegoś. Mamy też dzięki temu sposobność do heroicznych czynów, które nie byłyby możliwe w świecie bez zła i cierpienia. Tak to działa i inaczej działać nie chce. Oczywiście hedonistycznie nastawieni ateiści pokroju Wybrańczyka nie rozumieją już takich odrobinę głębszych spraw. Zachowują się oni jak rozkapryszone dziecko względem swego rodzica, od którego oczekują jedynie spełniania zachcianek. Inaczej rodzic jest „zły”. Tak właśnie ateiści traktują Boga. Bóg jest „zły”, bo nie spełnia zachcianek i kaprysów ateistów. Ale Bóg realizuje swoje cele, a nie zachcianki i kaprysy ateistów oraz Wybrańczyka. Niech sobie ateiści stworzą własny świat, w którym będą rządzić po swojemu. Ciekawe jak to zrobią. Życzę powodzenia i oczekuję na rezultaty.


    Cierpienie i zło na świecie nie są jakimś szczególnie silnym argumentem przeciwko wiarygodności chrześcijaństwa. Zarzuty ze zła i cierpienia na świecie przeciw istnieniu Boga mają wymiar przede wszystkim emocjonalny. Jak już wspomniałem wcześniej, każdy, kto formułuje przeciw Bogu zarzuty ze zła i cierpienia na świecie popełnia błąd logiczny argumentum ad misericordiam. Na gruncie intelektualnym zarzuty ze zła i cierpienia na świecie można bez większych problemów odeprzeć. Zrobię to pokrótce teraz. W utopijnym świecie, pozbawionym zła i cierpienia oraz idącej w ślad za tym naszej wolności, istoty ludzkie nie odczuwałyby potrzeby Boga z Jego pomocą, opieką i przebaczeniem. Kiedy cierpimy bywamy bardziej wrażliwi i ulegli, co może pobudzić nas do wzrostu duchowego, współczucia, odwagi, działalności dobroczynnej i heroizmu. Pewne wspaniałe dobra mogą zostać osiągnięte tylko wtedy, gdy Bóg zezwoli na zło i cierpienie w doczesnym świecie. Bóg przechytrzy szatana oraz człowieka i ostatecznie z każdego zła i cierpienia uczyni nieskończone dobro. Wtedy ujawni się Jego bezkresna mądrość, na przekór krytykantom. Na końcu dziejów świata nie będziemy niczego żałować. Wtedy wszystkie złe doświadczenia ludzkości rozpłyną się w mrokach niepamięci, przyćmionej nieskończoną dobrocią Boga. Tych wszystkich głębszych aspektów ateiści pokroju Wybrańczyka już oczywiście nie uwzględniają w swoim płytkim i hedonistycznym ujęciu świata. Łukaszku, powiedz mi, jak byłby możliwy heroizm i prawdziwe oddanie w twojej propozycji świata, w którym nie istnieje ból i cierpienie, a istnieją jedynie bezbolesne interakcje? Na to proste pytanie Łukaszek już wam nie odpowie. Zapomnijcie. Żaden ateista wam na to pytanie w ogóle nie odpowie. Tym bardziej możecie zapomnieć.


    Tak więc to nie zło i cierpienie są problemem dla teizmu, ale fakt, że większość ateistów jest hedonistami. Problem zła i cierpienia na świecie jest problemem głównie dla hedonistów. Ale Bóg nie jest hedonistą, a przynajmniej nie musi nim być. Ateistyczny hedonista pokroju Wybrańczyka nie rozumie tego, że doceniamy tylko to, co osiągnęliśmy przez jakiś wysiłek i trudności. A to, co otrzymaliśmy jako gotowe i na tacy z reguły jawi się nam jako bezwartościowe. Zwracam też uwagę na pewną interesującą sprzeczność, która występuje u ateistycznych hedonistów. Bardzo często krytykują oni chrześcijańską wizję nieba za to, że będzie tam monotonna sielanka. Jednocześnie oni sami krytykują doczesność za to, że nie jest sielanką i kosztuje ludzi wiele trudów. W głębi duszy nawet ateistyczni hedoniści nie wierzą w wieczny piknik. Ponadto obecność zła i cierpienia w świecie nie powinna przeszkadzać konsekwentnemu naturaliście, dla którego zło i cierpienie są tak samo naturalne jak drzewa i kwiaty. Jeśli współczesny świat jest naprawdę aż tak świecki, jak wmawiają nam sekularyści, to skąd w nim takie zainteresowanie problemem zła i cierpienia, który to problem ma pochodzenie religijne? Bóg dopuszcza zło i cierpienie na zasadzie instrumentu. Tylko w świecie, w którym możliwe jest zło i cierpienie możemy być prawdziwie wolni i ofiarni. Inaczej bylibyśmy bezwolnymi automatami. Ale Bóg chciał stworzyć nas na swoje podobieństwo jako istoty moralne, takie jak On sam. Bóg wcielił się w człowieka i przeszedł przez ziemskie trudności, aby zbliżyć się w ten sposób do nas. Cierpienie nie jest Mu więc obce. Jak cierpienie w świecie może być sprzeczne z Bożą miłością, skoro Bóg cierpiał za nas z miłości na krzyżu?


    Od 10:47 do 10:57 Wybrańczyk stwierdza, że chrześcijanie wierzą, iż w niebie istnieje wolna wola, choć nie ma tam cierpienia. To rzekomo unieważnia chrześcijański argument, zgodnie z którym zło na świecie jest wynikiem wolnej woli. Otóż znowu nic nie zrozumiałeś, Łukaszku. Wytłumaczę ci to więc cierpliwie: w niebie będą żyli już tylko ludzie, którzy wcześniej w doczesności mogli wybrać zło i zrozumieli jak negatywne konsekwencje to powoduje. W niebie ich wolna wola będzie kierowała się już tylko ku dobru, ale właśnie dlatego, że wcześniej w doczesności wybierali zło i zrozumieli jak negatywne konsekwencje to przyniosło. Dlatego wolne wybory w niebie są już inne niż wybory w doczesności i dlatego wolne wybory jedynie dobra w niebie nie byłyby możliwe bez wolnych wyborów zła w doczesności. Etap zła i cierpienia w świecie doczesnym jest zatem niezbędny do tego, aby przejść do następnych etapów. Niebo jest dalszym etapem duchowego rozwoju człowieka. Bez wcześniejszych etapów (wybory zła w doczesności) nie byłyby możliwe wybory jedynie dobra w niebie. Wola człowieka w niebie utwierdza się ku dobru. W niebie człowiek wybiera już tylko dobro nie dlatego, że nie jest wolny, ale dlatego, że nienawidzi zła tak samo mocno jak Bóg. I właśnie dlatego Bóg również nie wybiera zła. Łukaszek bezsensownie argumentuje tutaj jak ktoś, kto twierdzi, że możemy od razu uczyć się całek i różniczek, bez całego tego przechodzenia przez wcześniejsze nauczanie matematyki w podstawówce i szkole średniej. Takie argumentowanie to jest zatem błąd kategorialny, Łukaszku. Wiedziałeś o tym? Pewnie nie. Na marginesie wspomnę, że ateiści często popełniają ten błąd kategorialny niepoprawnie argumentując, że skoro w niebie wolna wola nie wybiera już zła, to nigdy nie musieliśmy go wybierać. Otóż musieliśmy, bo bez wyborów zła w doczesności nasza świadomość nie zostałaby w odpowiedni sposób poszerzona. Wybrańczyk, nigdy nie przeskoczysz faktu, z którego jasno wynika, że nasze wybory mogą być w pełni wolne tylko wtedy, kiedy są wzbogacone o wybory zła w doczesności. Tylko tak wygląda pełne spektrum wolności. To co ty proponujesz, Wybrańczyk, czyli wybory oparte jedynie na możliwości wyboru dobra, to nie jest żadna wolność. Wolność w kierunku wyboru jedynie dobra w świecie doczesnym zawsze będzie z definicji mniejszą wolnością niż wolność w kierunku wyboru zarówno zła jak i dobra. I tego nie przeskoczysz, Łukaszku, że to co proponujesz jako wybór jedynie dobra w świecie doczesnym, to tylko atrapa wolności, a nie pełna wolność.


    Wybrańczyk nie rozumie też czemu wolność jest tak ważna dla Boga i czemu miałaby być wielkim dobrem z chrześcijańskiej perspektywy (10:58 do 11:03). Otóż Łukaszku, znowu nic nie zrozumiałeś, więc ci ponownie wyjaśnię. Jestem cierpliwym pedagogiem. Wolność dla Boga ma właśnie dlatego tak wielkie znaczenie, gdyż tylko osoby w pełni wolne mogą w sposób całkowicie dobrowolny wybierać i kochać Boga oraz bliźnich. To samo tyczy się więc w ogóle naszych wyborów odnośnie do kogokolwiek lub czegokolwiek. I dlatego Bóg bardzo słusznie postawił na wolność jako najwyższy priorytet. Bo z tym nieodłącznie wiąże się możliwość prawdziwej miłości. A ta jest dla Boga dobrem najwyższym. Innego sposobu nie ma, jak tylko osiągnięcie prawdziwej miłości przez pełną wolność. Wiem, że i tak tego nie zrozumiałeś, Łukaszku. Ale mimo to wytłumaczyłem ci.


     Od 11:03 do 11:19 Wybrańczyk znowu dowodzi tylko tego, że nic nie zrozumiał w kwestii Boga. Otóż Wybrańczyk zarzuca, że Bóg może czynić tylko dobro i Bóg tak samo mógł utworzyć nas „bardziej na swoje podobieństwo”, że bylibyśmy wolni tylko ku czynieniu dobra. Jednak Łukaszek znowu się tu pogubił. Już przed chwilą, w poprzednich dwóch akapitach tłumaczyłem dlaczego. Przy okazji Wybrańczyk kłamie, że Bóg nie ma moralnej wolności (od 11:03 do 11:10). Otóż ma, tyle tylko, że Bóg może czynić zło, ale nie chce. Czyni więc tylko dobro. Jest na najbardziej doskonałym etapie, gdzie można czynić już tylko dobro. Bóg ma wszechwiedzę i z góry wie, że powinno się czynić tylko dobro. Z nami jest jednak inaczej. My nie mamy wszechwiedzy odnośnie do naszych wyborów i konsekwencji czynienia zła i dobra. Aby uzyskać wiedzę w tym temacie musimy niestety przejść również przez konsekwencje wyborów złych. Jest zatem różnica między nami i Bogiem w tej kwestii. Nie można więc stawiać pod tym względem znaku równości między nami i Bogiem. Oczywiście Łukaszek znowu tego nie zrozumiał. Pogubił się w tym, choć to proste. Pamiętajcie o tym, że ateista jest ateistą właśnie dlatego, że nie zrozumiał religii i Boga.


    A zatem dotychczasowe wnioski Wybrańczyka opierają się tu na błędnych przesłankach. Właśnie to dobitnie i wszechstronnie wykazałem.


    Od 11:24 do 13:12 Wybrańczyk uderza w tony odnoszące się do cierpienia zwierząt (typowa dla ateistów niepoprawna logicznie sofistyka argumentum ad misericordiam przeciw teizmowi). Jednak od 13:25 do 13:30 Wybrańczyk nieoczekiwanie stwierdza, że gdyby nie ból i cierpienie, to zwierzęta miałyby dużo mniejszą szansę na przetrwanie i reprodukcję. W ten sposób Łukaszek niechcący sam dostarczył racjonalnego wyjaśnienia cierpienia zwierząt i przy okazji odparł własny zarzut. Dodatkowo od 13:55 do 14:12 Wybrańczyk przyznaje, że zgodnie z Biblią śmierć dotknęła cały świat przez upadek moralny pierwszego człowieka. A więc Wybrańczyk znowu znalazł kolejne wyjaśnienie takiego stanu rzeczy i po raz kolejny odparł swoje własne zarzuty.


    Od 14:12 do 14:14 Wybrańczyk stwierdza, że to co mówi Biblia jest jednak sprzeczne z faktami naukowymi. Łukaszku, z jakimi niby „faktami naukowymi”? Czyżbyś miał na myśli bajeczki o ewolucji? To nie są żadne „fakty naukowe”. Teoria ewolucji w ogóle nie jest nauką. To jedynie oparta na teologii negatywnej koncepcja metafizyczna. Od 14:20 do 14:25 Wybrańczyk powołuje się na jakieś skamieliny zwierząt, które mają inne zwierzęta w żołądkach. Łukaszku, ale czego to niby ma dowodzić? Problem w tym, że niczego.


    Od 14:28 do 15:48 Wybrańczyk znowu rozwodzi się nad cierpieniem zwierząt i pyta po co to wszystko (ponownie jest to typowa dla ateistów niepoprawna logicznie sofistyka argumentum ad misericordiam). Otóż Łukaszek znowu zapomniał, że już wcześniej sam sobie udzielił odpowiedzi na to pytanie (od 13:25 do 13:30 i od 13:55 do 14:12). Biedny Łukaszek, znowu zapomniał co wygadywał zaledwie chwilę wcześniej.


    Wybrańczyk twierdzi też zupełnie bezpodstawnie i arbitralnie, że cierpienie zwierząt jest „niezasłużone” (15:28 do 15:30). Skąd Łukaszku wiesz, że cierpienie zwierząt jest niezasłużone? Masz wszechwiedzę o świecie i wszystkich czasach? Nie doczytałeś Biblii. Bóg Jahwe właśnie wężowi jako pierwszemu obiecał podły los za zwiedzenie pierwszych ludzi (Rdz 3,14).


    Od 15:17 do 15:21 Wybrańczyk twierdzi, że cierpienie zwierząt nie pomogło nikomu bardziej rozwinąć swojego charakteru moralnego lub stać się bardziej cnotliwym. Ależ pomogło, Łukaszku. Dzięki cierpieniu zwierząt mnóstwo ludzi staje się bardziej wrażliwymi i empatycznymi osobami. Te osoby na przykład zakładają schroniska dla zwierząt. Wybrańczyk kłamie też, że Bóg nie wynagrodzi zwierzętom cierpienia w niebie (15:24-26). Bóg nie musi tego robić w niebie. Biblia mówi, że zwierzęta będą żyły na rajskiej Ziemi (Iz 65,25). Dogmatyka katolicka nie neguje takiej opcji (patrz choćby Eschatologia biblijna Nowego Testamentu, o. A. Jankowski OSB, Kraków 1987, s. 135).


    Od 15:49 do 17:00 Wybrańczyk wyśmiewa chrześcijańską koncepcję, zgodnie z którą grzech Adama sprowadził śmierć i cierpienie na zwierzęta. Według Wybrańczyka jest to „absurd” (od 16:02 do 16:03). Otóż Łukaszku, z tego, że nazwałeś sobie to bezpodstawnie i arbitralnie „absurdem” nie wynika jeszcze, że to jest absurd. Ma to jak najbardziej sens, tylko tego sensu zwyczajnie nie zrozumiałeś. Wytłumaczę ci to teraz, choć i tak tego nie zrozumiesz, bo jesteś w stanie moralnego buntu przeciw Bogu. Otóż grzech Adama musiał nieuchronnie spowodować, że zło i cierpienie rozlało się na cały świat stworzony, nawet retrospektywnie. Dlaczego tak jest? Czy to jest niesprawiedliwe ze strony Boga? Nie, nie jest to niesprawiedliwe ze strony Boga. Jest to jak najbardziej sprawiedliwe i co więcej - jest to jedyna logiczna opcja. Wolność upadłego świata ku złu może być jedynie totalna, albo żadna. Trzeciej opcji tu nie ma. I tak jak nie można być jedynie w połowie w ciąży, tak i świat nie może być jedynie w połowie wolny ku złu po upadku pierwszych ludzi. Świat musi być totalnie wolny ku złu po upadku pierwszych ludzi. Dlatego jest tak duża ilość cierpienia w naturze, która dotyka również zwierzęta. Stwarzanie świata innego niż świat totalnie wolny po upadku pierwszych ludzi nie miałoby po prostu sensu. Inaczej Bóg nie stworzyłby świata w ogóle. Bóg wybrał jednak opcję świata totalnie wolnego (albo raczej: maksymalnie wolnego), aby jak największa ilość stworzeń miała szansę na zbawienie wieczne i wieczną szczęśliwość. A o krótkie i tymczasowe cierpienie zwierząt i ludzi na świecie nie martw się, Łukaszku. W wieczności to wszystko będzie sprawiedliwie wynagrodzone i zapomniane. Zastanów się lepiej Łukaszku gdzie ty będziesz w wieczności, bo póki co twoja sytuacja jest tragiczna pod względem zbawienia. Jesteś na prostej drodze do wiecznego potępienia, gdyż wstąpiłeś na ścieżkę wojny ze Stwórcą Wszechświata. I zapomnij, że wygrasz.


    Od 16:37 do 17:00 Wybrańczyk zanudza swoich naiwnych słuchaczy opowieściami o pasożytach. Jednak nic to nie zmienia. Jest to tylko dalszy ciąg opisu upadku grzesznego świata, o którym wyraźnie wspomina Biblia od pierwszych swych rozdziałów (Rdz 3,14-24; Rz 8,20-22).


    Od 17:00 do 17:15 Łukaszek znowu się pogubił i plącze się o własne nogi. Pyta czemu dzieło Boga nie jest doskonałe i czemu Bóg nie jest sprawiedliwy. Otóż Łukaszek ponownie zapomniał, że już wcześniej sam sobie udzielił odpowiedzi na to pytanie (od 13:25 do 13:30 i od 13:55 do 14:12). Biedny Łukaszek, znowu zapomniał co wygadywał zaledwie kilka chwil wcześniej. Na jakiej podstawie Wybrańczyk oskarża Boga o to, że Bóg nie jest sprawiedliwy? Znowu nie wiemy. Może Łukaszek jest bardziej sprawiedliwy od Boga? Nie sądzę. Wszelka sprawiedliwość na świecie może pochodzić jedynie od Boga, który jest ostatecznym standardem w tej kwestii. Jednak Wybrańczyk neguje to, że Bóg jest sprawiedliwy, a nawet to, że Bóg w ogóle istnieje. W tej sytuacji Wybrańczyk pozbawia się jakichkolwiek standardów w kwestii osądów dotyczących sprawiedliwości. Słowo „sprawiedliwość” w ustach Wybrańczyka w niczym nie różni się od dowolnego bezsensownego zlepka słów, na przykład lfkppekgpmpogkr. Tak, Łukaszku. Nie generujesz nic poza bełkotem i bezsensownymi zlepkami słów. To jest zresztą problem wszystkich ateistów, którzy nie mają żadnej podstawy do osądów moralnych (w tym wobec Boga), a mimo to te osądy moralne co chwila ferują. Odsyłam ponownie do naszych tekstów na ten temat, gdzie obszernie to uzasadniamy:


https://www.apologetyka.info/ateizm/ateisci-a-etyka,983.htm


https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_etyka2017.html


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-darwinowska-teoria-ewolucji-wyjasnia-pochodzenie-moralnosci,1644.htm


    Od 17:19 do 17:24 Wybrańczyk podsumowując swoje dotychczasowe wywody triumfuje, że coś tu niby „udowodnił”. Problem w tym, że Wybrańczyk nic nie udowodnił. Wygłosił jedynie bezpodstawne tezy i w zasadzie nie przedstawił nic poza wyłącznie emocjonalną sofistyką argumentum ad misericordiam, która jest niepoprawna logicznie.


    Od 18:08 do 18:11 Wybrańczyk twierdzi, że cierpienie wywołane przez chorobę na raka jest bezużyteczne i nikt na tym rzekomo nie zyskuje. Tu znowu wychodzi na jaw infantylizm Wybrańczyka i ta cała płycizna myślowa, która jest tak charakterystyczna dla ateistów. Otóż są osoby, które dziękują Bogu za nowotwór. Tak, nie przesłyszeliście się. Mówią one, że dopiero nowotwór pozwolił im spokornieć i zbliżyć się do Boga, a gdy ich zapytacie o to czy zdają sobie sprawę z tego, że umrą, to potrafią odpowiedzieć, że każdy i tak umrze, a lepiej umrzeć będąc blisko Boga niż będąc w stanie buntu przeciw niemu. Samo istnienie ludzi cierpiących na nowotwory stwarza ogromną okazję do niesienia ofiarności w ich stronę, prób ulżenia im w cierpieniu, zakładania hospicjów. Ile hospicjów założyli ateiści? Nie słyszałem o żadnym. Za to słyszałem o hospicjach zakładanych przez Kościół. Czy Łukasz Wybrańczyk założył jakieś hospicjum? Nie zadawajmy głupich pytań. Tak właśnie wygląda „ofiarność” ateistycznych hedonistów. Oczywiście nie muszę wspominać, że Wybrańczyk znowu przy pomocy błędnej logicznie sofistyki argumentum ad misericordiam próbuje swych naiwnych słuchaczy szczuć na Boga i od 18:24 rozgaduje się o nowotworach dziecięcych. To tak, aby spotęgować swój nienawistny przekaz przeciw Bogu. To bardzo charakterystyczne dla ateistycznych manipulatorów.


    Od 19:30 do 19:37 Wybrańczyk stwierdza, że „żaden nieskończenie dobry moralnie stworzyciel się nami nie interesuje, więc bezcelowe cierpienie nie jest zaskakujące”. Jednak jest to tylko kolejne zupełnie bezpodstawne i arbitralne stwierdzenie Wybrańczyka. Jak wszystkie jego stwierdzenia. Wyżej już pokazałem, że te stwierdzenia nie wynikają z żadnych przesłanek przedstawionych przez Wybrańczyka.


    Istny kabaret zaczyna się od 19:37 do 20:23. Wybrańczyk nagle zaczyna twierdzić, że z punktu widzenia ewolucji cierpienie jak najbardziej ma sens. Dzięki cierpieniu jesteśmy w stanie lepiej przetrwać, gdyż cierpienie ostrzega nas przed niebezpieczeństwami. Jak widać, Wybrańczyk po prostu zamienił Boga na ewolucję, co zresztą jest dość typowe dla ateistów. Ewolucja, ten nowy bóg Wybrańczyka, może wprowadzać już do woli rzeź w przyrodzie i to już Wybrańczykowi nie przeszkadza. Fiku miku, pstryk. Wystarczy, że ateista zamieni sobie Boga na jakiegoś bardziej ulubionego boga stwórcę (na przykład na ewolucję) i już wszystko jest w porządku.


    W 20:32 Wybrańczyk ponownie powtarza swój bezpodstawny i arbitralny zarzut, że cierpienie na świecie jest nieużyteczne z punktu widzenia Boga. Ale chwileczkę, bo Łukaszek miał przebłysk. Otóż od 20:34 do 20:56 Wybrańczyk na chwilę dopuścił opcję, że cierpienie na świecie może prowadzić do jakiegoś większego dobra lub sprawia, że dzięki cierpieniu Bóg uniknął jakiegoś większego zła. Tak właśnie jest, zgodnie z nauką chrześcijańską, Łukaszku. I nie musimy znać tego większego dobra w tej chwili, aby dopuścić możliwość, że takie większe dobro istnieje (o czym Wybrańczyk mówi od 20:56 do 22:00).


    Na samym końcu Wybrańczyk znowu się ośmiesza i przy pomocy twierdzenia Bayesa preparuje wynik, zgodnie z którym nieistnienie chrześcijańskiego Boga z powodu zła na świecie wynosi..... aż 93% (od 23:28 do 23:31). Jednak całe to komiczne wyliczenie Wybrańczyka jest nic nie warte. Nie uzasadnił on bowiem swych przesłanek, co drobiazgowo pokazałem wyżej punkt po punkcie. A co z pozostałymi siedmioma procentami, Łukaszku? Jeśli tam właśnie chrześcijański Bóg się schował, to będziesz miał przerąbane. Pomijając już to, że całe to wyliczenie Wybrańczyka jest kompletnie nic nie warte i można spuścić je do kosza, to należy też koniecznie wspomnieć o tym, że Wybrańczyk przyznaje możliwość hipotezie, zgodnie z którą Bóg ma racjonalne powody, aby dopuszczać całe to zło na świecie. I nie musimy na razie tych powodów znać (od 21:52 do 22:00). Jednocześnie Wybrańczyk uważa, że równie prawdopodobnie mogłoby być też tak, że Bóg miałby racjonalne powody, aby do tego całego cierpienia nie dopuszczać. Jednak wbrew temu co się Wybrańczykowi wydaje ta opcja nie znosi tej pierwszej. Ta pierwsza opcja nadal pozostaje w mocy i przychylając się do tej opcji Wybrańczyk w zasadzie za jednym zamachem obalił wszystkie swoje wywody w całym swoim filmie. Dziękujemy ci, Łukaszku. Ta opcja wcale nie „poległa”, jak bezpodstawnie twierdzisz (23:18-19).


    W przedostatniej i ostatniej minucie swego lipnego filmiku Wybrańczyk stwierdza, że żadna ilość argumentów kosmologicznych i teleologicznych oraz spełnionych proroctw i cudów nie pomoże chrześcijanom, ponieważ jego zarzuty ze zła są nie do odparcia (od 23:50 do 24:02). Otóż Łukaszku, właśnie te twoje „zarzuty” odparłem i pokazałem, że są błędne i bezpodstawne. Żadna z przedstawionych przez ciebie przesłanek nie jest nawet poprawna, a co dopiero mówić o tym, że któraś z nich byłaby bezdyskusyjna. Przegrałeś. I jeszcze na koniec sam obaliłeś wszystkie swoje wypociny przez dopuszczenie aż w pięćdziesięciu procentach opcji, że Bóg ma racjonalne powody, aby dopuszczać całe to zło na świecie (od 23:13 do 23:15). Tym samym funta kłaków warte są też twoje nawoływania do tego, żeby przestać wierzyć w to, iż chrześcijański Bóg istnieje. Wybrańczyk bowiem nawołuje do tego, że jeśli nie będziemy w stanie zaprzeczyć jego argumentacji, to powinniśmy przestać wierzyć, że chrześcijański Bóg istnieje (od 24:12 do 24:19). Ale ja właśnie Łukaszku zaprzeczyłem całej twojej „argumentacji”. Chrześcijański Bóg ma się świetnie. A ty się tylko publicznie ośmieszasz.


    Zresztą Wybrańczyk sam zaprzeczył całej swojej argumentacji, gdy na końcu swego filmu, w ostatnim zdaniu przyznał, że - uwaga - „być może istnieje nawet wszechwiedzący i wszechmogący Bóg, ale to nie ten twój” (od 24:19 do 24:25). A dlaczego nie ten mój? Łukaszku, znowu zapomniałeś uzasadnić to co powiedziałeś i tylko coś sobie ot tak chlapnąłeś. Ty już tak po prostu masz. Ale nam wystarczy to, że tym zaledwie jednym zdaniem na sam koniec Wybrańczyk obalił dosłownie wszystkie swoje wypociny z całego swojego filmiku. Łukasz - jeszcze raz dzięki. Chrześcijanie wierzą właśnie w tego wszechwiedzącego i wszechmocnego Boga, o którym tu wspomniałeś.


    Przy okazji na koniec warto dodać, że od 11:38 do 11:44 Wybrańczyk twierdzi, że mamy obowiązek moralny nie powodować cierpienia zwierząt. Łukaszku, a z czego to niby wynika w twoim światopoglądzie bez Boga? Kto ci taki obowiązek niby wyznaczył, skoro w twoim światopoglądzie istnieje jedynie bezcelowa, ślepa ewolucja, która zupełnie przypadkowo doprowadziła do twojego istnienia i istnienia zwierząt? Z punktu widzenia ewolucji ludzkość i wszystkie zwierzęta to tylko suma błędów w losowych mutacjach genetycznych utrwalonych przez dobór naturalny. Nic więcej. Wybrańczyk produkuje tu więc kolejne arbitralne i bezpodstawne stwierdzenie. Warto punktować niekonsekwencję ateistów w tym miejscu. Odsyłam do naszych tekstów, w których wykazywaliśmy już, że w świecie ateisty moralność nie istnieje i nie ma prawa istnieć:


https://www.apologetyka.info/ateizm/ateisci-a-etyka,983.htm


https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_etyka2017.html


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-darwinowska-teoria-ewolucji-wyjasnia-pochodzenie-moralnosci,1644.htm


    Odsyłam też do świetnych filmów na YouTube na ten temat, które zostały zamieszczone na kanale Teistacji:


https://youtu.be/UMoNbKcXDMQ?si=8vPtLdPS2vVJI1NX


https://youtu.be/4cYyOiIZKtY?si=-CQrtX3L8h-12aM8


    Kłania się słynna gilotyna Hume'a, Łukaszku.


    Podsumowanie


    Kilka słów podsumowania mojej polemiki z Łukaszkiem na sam koniec. Nawet całe obecne na świecie cierpienie i zło nie przeczą istnieniu dobrego i miłosiernego chrześcijańskiego Boga. Wykazał to już dawno temu po mistrzowsku Alvin Plantinga, w tekście, do którego odsyłałem już na początku niniejszej rozprawki:


https://apologetyka.co/etyka/zlo/dlaczego?fbclid=IwAR3ivc3mB7QQ_pcWfs4HudhxhXhtx76LH0NNZcNVwBdW9ywVuKVRZd1H7UA


    Pisaliśmy też o tym my:


https://www.apologetyka.info/ateizm/bog-a-kwestia-cierpienia,317.htm


https://www.apologetyka.info/ateizm/bog-a-cierpienie-teodycea-raz-jeszcze,997.htm


    Do tych tekstów odsyłam jako do świetnego uzupełnienia mojej powyższej polemiki z Wybrańczykiem.


    Reasumując - ateista nie rozumie religii. W ogóle wszystko to, co wiąże się z jakąś głębszą myślą, sprawia mu problem. Właśnie dlatego jest ateistą. Tyczy się to również Wybrańczyka. Bóg ma spełniać zachcianki i kaprysy ateisty. Inaczej Bóg jest „zły”, według ateisty. Ateista mówi Bogu jak ma rządzić światem. Jest to trochę zabawne i oczywiście aroganckie. To tak jakbyś zatrudnił się w firmie Microsoft i zaczął pouczać Billa Gatesa jak ma zarządzać swoją firmą. To samo robi ateista w stosunku do Boga. To oczywiście efekt ideologii świeckiego humanizmu w naszej kulturze, gdzie to człowiek stawia siebie na pierwszym miejscu zamiast Boga. Ale to Bóg jest na pierwszym miejscu, a nie człowiek. To cele Boga będą zrealizowane na końcu czasów, a nie nasze prywatne cele, kaprysy i zachcianki. To Bóg jest stwórcą i właścicielem Wszechświata, a nie my. Masz więc tylko dwa wyjścia: podporządkowujesz się Bogu, albo odpadasz. Oczywiście większość ludzi wybierze własny egocentryzm zamiast Boga. I to jest właśnie sedno ateizmu. Sednem ateizmu jest bunt wobec Boga. Nie przyczyny intelektualne i racjonalne. Ateista nie posiada żadnych racjonalnych powodów do odrzucenia teizmu, gdyż ateizm jest irracjonalny z definicji już u samych swych podstaw. To, co przedstawia ateista, to tylko wykręty i preteksty. Ludzkość i cała nasza kultura, z akademicką na czele, generalnie jest w stanie moralnego buntu przeciw Bogu. Widać to na każdym kroku, wystarczy spojrzeć choćby na ideę tak zwanego rozdziału religii od państwa. To nic innego jak komunikat całej naszej współczesnej kultury w kierunku Boga: nie będziemy słuchać Twych przykazań i wypowiadamy Tobie posłuszeństwo. Jesteśmy zbuntowani, jak pierwsi rodzice. A zatem jeśli wszedłeś na drogę walki ze Stwórcą Wszechświata, kolego ateisto, to ci gratuluję. Znalazłeś sobie fascynujące zajęcie. Na pewno wygrasz. Oczywiście ironizuję. Jedyną twoją wygraną będzie to, że pociągniesz za sobą w otchłań innych. Należy ci tylko współczuć.


    Ateista chciałby tylko czerpać samą przyjemność z życia a potem umrzeć i nie mieć z Bogiem nic wspólnego. Jest tak dlatego, że ateista jest z reguły skrajnym egoistą. Natomiast Bóg wymaga od nas poświęceń i umieścił nas w świecie pełnym cierpienia i zła właśnie po to, żebyśmy nie byli egoistami i żebyśmy nie żyli jedynie dla samych siebie. Dlatego właśnie ateista jest skonfliktowany z Bogiem: cele Boga i ateisty wykluczają się wzajemnie. Ateista nie lubi, gdy ktokolwiek mu coś każe. Jeszcze bardziej ateista nie lubi, gdy ktokolwiek każe mu się poświęcać dla innych. Dlatego właśnie ateista tak bardzo nienawidzi Boga. Ateizm polega na skrajnym buncie wobec Boga. To jest prawdziwa przyczyna ateizmu, zapomnijcie o tych wszystkich niby intelektualnych przyczynach ateizmu, które tak naprawdę nie istnieją i są jedynie pretekstami i wymówkami. Jednak to Bóg rządzi światem, a nie ateista. Bogu nie są potrzebni cyniczni egoiści. Tacy są chwastami, którzy pójdą na spalenie, jak zapowiadał Jezus (Mt 13,30). Aby uderzyć w Boga ateiści często udają, że niby przejmują się losem dzieci chorych na raka. Jednak nigdy nie widziałem żadnego ateisty lub żadnej ateistycznej organizacji, która pomagałaby dzieciom chorym na raka. Za to bez trudu można znaleźć chrześcijańskie organizacje lub kościelne hospicja, które pomagają dzieciom chorym na raka, starając się ulżyć im w cierpieniach lub przynajmniej stworzyć im warunki do godnej śmierci, jeśli tylko jest to możliwe. W tym samym czasie ateiści walczą o powszechny dostęp do aborcji, dzięki czemu miliony niechcianych dzieci będą mogły zostać zabite jeszcze w łonach swych matek.


    Cierpienie innych ludzi stwarza nam okazję do bycia ofiarnymi i heroicznymi. W hedonistycznym świecie bez cierpienia, którego to hedonistycznego świata tak bardzo pragnie ateista, prawdziwa ofiarność i heroizm nie byłyby możliwe. Ateista pokroju Wybrańczyka nie chce tego zrozumieć i dlatego ciągle czepia się Boga o to, że na świecie tymczasowo zostało dopuszczone zło i cierpienie. Gdzie są ateiści, gdy można się poświęcać dla innych? Ateiści uważają poświęcanie się dla innych za stratę czasu. Próżno szukać charytatywnych organizacji zakładanych przez ateistów. Dla ateisty jesteś tylko przypadkowym zlepkiem komórek, ubocznym wytworem ewolucji, którego Wszechświat nigdy nie miał na myśli. Dla ateisty jesteś jedynie sumą błędów w losowych mutacjach genetycznych utrwalonych przez dobór naturalny. Jeśli natura uzna, że masz umrzeć, to ateista nie będzie tracił na ciebie czasu. Po co ci pomagać, skoro w tym czasie ateista może sprawiać sobie przyjemność i folgować swemu egoizmowi oraz hedonizmowi. A gdy już zdrowie mu na to nie pozwoli, to wtedy podda się eutanazji (jeśli będzie akurat legalna w jego kraju).


    Ateiści oceniają zatem Boga z punktu widzenia swego egocentryzmu. Bóg ma spełniać ich zachcianki i kaprysy. Jeśli tego nie robi, to jest „zły”. Czy Wybrańczyk przedstawia jakieś dobre argumenty przeciw teizmowi? Nic z tego. Ateista nie przedstawia argumentów. Ateista przedstawia jedynie preteksty i wykręty, które mają uchronić go przed ustosunkowaniem się do argumentów teisty. Ateizm to jeden wielki efekt wyparcia i budowanie takich właśnie domków z kart. Nigdy nie widziałem, żeby ateista odniósł się do sedna argumentacji teisty. Zawsze mamy tylko festiwal off-topów, red herringów i uciekania w tematy zastępcze. Ateista nigdy nie odnosi się do sedna argumentacji teistycznej i generalnie mówi nie na temat lub w najlepszym wypadku gdzieś obok tematu. Nic dziwnego. Gdyby ateista spojrzał w sedno argumentów teistycznych, to wtedy jego ateizm załamałby się niczym domek z kart. Dlatego ateiście pozostaje jedynie wieczne uciekanie w tematy zastępcze przed sednem argumentów teisty. Na tym dokładnie polega ateizm. Ci zaś, którzy nie myślą zbyt wnikliwie, łapią się na te erystyczne zagrywki ateisty i jeszcze do tego mylą te zagrywki z objawami inteligencji, bystrości i elokwencji. Wszystko to dotyczy w równym stopniu tego, co prezentuje publicznie Łukasz Wybrańczyk.


    Verificator, styczeń 2025.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane