Czy określenie „teistyczny naukowiec” jest oksymoronem?
Niektórzy ateiści twierdzą, że naukowiec uprawiający jakąś dziedzinę nauki i jednocześnie wyznający teizm w życiu osobistym, popada w swego rodzaju schizofrenię i niekonsekwencję światopoglądową. Zdaniem tych ateistów nie można być zarazem naukowcem i teistą. „Prawdziwy naukowiec” powinien być ateistą aby zachować konsekwencję i ciągłość pomiędzy życiem zawodowym i osobistym. Czyżby?
W rzeczywistości twierdzenia tego typu pokazują, że ateiści kompletnie nie rozumieją czym jest nauka i jej założenia metodologiczne. Pierwszym błędnym założeniem jakie ateiści popełniają w tym miejscu jest scjentyzm. Scjentyzm jest przestarzałym i błędnym poglądem gdyż wynosi naukę do rangi nieomylnego absolutu poznawczego w komplementarnym wymiarze czasoprzestrzennym, czyli po prostu w zakresie całego Wszechświata. Gdyby nauka rzeczywiście była czymś takim to wtedy istotnie pojęcie „teistyczny naukowiec” mogłoby już być wewnętrznie sprzeczne. Ale nauka nie jest niczym takim. Nauka informuje nas jedynie o pewnych wycinkach świata i niczym więcej. W swych wnioskach nie posługuje się dużym kwantyfikatorem ogólnym. Jej informacje o otaczającej nas rzeczywistości nie są komplementarne i wyczerpujące. Tym samym nie może ona wykluczać istnienia czegokolwiek, w tym istnienia Boga, lub formułować orzeczeń o charakterze ontologicznym. Nauka nie ma po prostu takiej mocy ani zasięgu w wymiarze absolutnym.
Aby to zilustrować wyobraźmy sobie naukowca, który codziennie wchodzi do laboratorium i całe jego życie zawodowe polega na przykład na obserwacji wirusów przez mikroskop. Albo wyobraźmy sobie innego naukowca, który jest zatrudniony przy budowie reaktorów atomowych i obserwuje różne zjawiska związane z tą dziedziną. Jak takie obserwacje mogłyby wykluczyć istnienie Boga, skoro dostarczają one jedynie wycinkowej informacji o świecie? Twierdzenia ateistów są po prostu bez sensu. W tym miejscu przypomina mi się anegdota o Gagarinie, który poleciał w kosmos po czym stwierdził po powrocie, że nie spotkał tam Boga.
Nawet gdyby nauka była w stanie formułować orzeczenia o zasięgu absolutnym w wymiarze czasoprzestrzennym, to jej tezy nadal nie byłyby w stanie zanegować teizmu ponieważ charakter twierdzeń naukowych jest jedynie hipotetyczny. Hipotezy są zaś jedynie przypuszczeniami a przypuszczenia nie są w stanie obalić czegokolwiek lub zaprzeczyć czemukolwiek, w tym teizmowi. Jak pokazuje historia, poszczególne koncepcje naukowe upadały i były zastępowane nowymi koncepcjami, które mogą tak samo upaść i zostać zastąpione czymś zupełnie innym. Proces ten może trwać w nieskończoność.
Zabarwiony scjentyzmem ateizm popełnia podstawowy błąd polegający na tym, że nie odróżnia naturalizmu metodologicznego od naturalizmu ontologicznego i ten ostatni przypisuje nauce. Naturalizm ontologiczny jest światopoglądem błędnokołowym gdyż tłumaczy siebie samego na mocy siebie samego (błąd logiczny idem per idem) i nie jest ponadto w stanie dowieść tezy, że istnieje wyłącznie świat naturalny. Aby to bowiem dowieść należałoby sprawdzić cały Wszechświat w wyczerpującym zakresie czasoprzestrzennym, co jest oczywiście niewykonalne fizycznie. Nauka przyjmuje więc jedynie naturalizm metodologiczny, który polega na tym, że w badaniach nie bierze się pod uwagę czynników pochodzących ze świata nadprzyrodzonego. Jednak nie branie pod uwagę takich czynników nie jest równoznaczne z zanegowaniem ich istnienia, jak błędnie wnioskują z tego scjentyczni ateiści. Jak podaje anglojęzyczna Conservapedia (stan na sierpień 2016) pod hasłem Metodologiczny Naturalizm, „niektórzy naukowcy wierzą, że jest możliwe, iż czynniki nadnaturalne (jak Bóg i aniołowie) mogą istnieć, jednak przyjmują, że wszelkie nadnaturalne działanie może być arbitralne i ryzykowne, nie podlegające tym samym możliwości regularnego badania” (some scientists believe it is possible that supernatural causes (such as God and angels) may exist, but they assume that any supernatural action would be arbitrary or haphazard and therefore impossible to study systematically). Tak więc naturalizm metodologiczny w nauce, na który próbują się powoływać ateiści mylący go z naturalizmem ontologicznym, nie wyklucza wcale istnienia świata nadprzyrodzonego. Niektórzy naukowcy wręcz przyjmują za jak najbardziej możliwe jego istnienie.
Twierdzenia ateistów sugerujących, że naukowiec powinien być ateistą aby uprawiać w sposób konsekwentny naukę, są absurdalne. Przypominają one twierdzenia kogoś kto stwierdził, że trzeba być ateistą aby skutecznie i konsekwentnie praktykować również gotowanie na podstawie przepisów przedstawionych w książce kucharskiej. Książka kucharska też przecież nigdzie nie wzmiankuje o Bogu, prezentując zarazem skutecznie działające przepisy w praktyce. Ta sama książka kucharska nie wzmiankuje też nic na temat fizyki kwantowej lub zagadnień związanych z gramatyką języka japońskiego, co wcale nie oznacza, że neguje istnienie tych obszarów tematycznych.
Reasumując, nie ma żadnego konfliktu pomiędzy światopoglądem naukowym i teistycznym u osoby uprawiającej zawodowo naukę. Konflikt taki pojawia się jedynie wtedy gdy ateista dokonuje scjentyzacji nauki i dodaje do niej filozoficzny naturalizm ontologiczny, którego ona nie zawiera. Scjentyzacja nauki wynosi ją do rangi wszechstronnego narzędzia poznawczego o charakterze pewnym, absolutnym i wyczerpującym. Nauka nie jest jednak niczym takim, nie posługuje się w swych wnioskach dużym kwantyfikatorem ogólnym, tak więc ateista przemycający scjentystyczną interpretację nauki w swej argumentacji popełnia karygodny błąd o charakterze metodologicznym.
Jan Lewandowski, grudzień 2016