Czy religię wybieramy losowo?
Jednym z najlepszych przykładów, dobitnie pokazujących jak niedojrzale ateiści pojmują religię, jest ich przekonanie, że religie niczym nie różnią się między sobą. Zdaniem ateistów wybór pomiędzy religiami jest czysto losowy i w zasadzie zależy od kultury w jakiej ktoś się narodził. Czyżby?
Ateista nigdy nie zrozumiał religii i dlatego właśnie jest ateistą. Myśli, że wybór religii jest jak losowanie pomiędzy kolorowymi kulkami w pudełku. Nigdy bowiem nie wybrał świadomie własnej religii, którą już wcześniej porzucił, co z reguły uczynił równie nieświadomie. Ateista nie dokonał więc nigdy w swoim życiu wyboru religii za pomocą argumentów. Religia była mu co najwyżej przez kogoś narzucona. Pozbył się jej ze wstrętem, jak ciała obcego, które nigdy nie było integralną częścią jego osobowości. Potem mniej więcej to samo zrobił ze swoim ateizmem i też niejednokrotnie wybrał go nieświadomie, z powodu błędnego rozumowania lub po prostu z lenistwa.
Ateista wierzy też, że fakt wielości religii i zachodzące między nimi różnice światopoglądowe hurtowo i z automatu dowodzą fałszywości ich wszystkich. Pogląd ten jest absurdalny. Aby to zrozumieć wystarczy spojrzeć choćby na wielość poglądów ludzkich w niemal każdej dowolnej innej dziedzinie. Mamy różne gusta kulinarne, odmienne a wręcz sprzeczne poglądy polityczne, jako ludzie różnimy się w zasadzie w kwestii każdego poglądu na świat. Spójrzmy zresztą na gusta kulinarne. W tej kwestii panuje niezaprzeczalna rywalizacja światopoglądowa i zauważalne zamieszanie. Jedni lubią kuchnię włoską, inni azjatycką, jeszcze inni meksykańską. Często nawet w obrębie zwolenników danej kuchni istnieją sprzeczności, na przykład jedni preferują dania na ostro, inni wolą zadowalać swoje podniebienia łagodnie przyprawionymi specjałami. Skoro więc istnieją sprzeczności i niezgodności w zakresie gustów kulinarnych, to oznacza to, że każda kuchnia się myli? Do takich właśnie wniosków dochodzi ateista na podstawie podobnych różnic między religiami.
Ale może ktoś uważa przykład z różnymi kuchniami za niewystarczająco dobitny, sięgnijmy więc do nauki. Tak więc nawet w samych naukach ścisłych rywalizują ze sobą różniące się w swoich poglądach szkoły. Einstein ze smutkiem stwierdzał, że mechanika kwantowa jest sprzeczna z jego teorią względności, z kolei teoria względności była i jest sprzeczna z fizyką newtonowską. Patrząc na historię nauki nie da się niestety w żaden sposób wykluczyć, że wcześniej czy później powstanie jakaś nowa odrębna gałąź fizyki, która będzie sprzeczna z fizyką kwantową. Czy więc ateista potraktuje w tym momencie naukę dokładnie tak samo jak to robi z religią, czyli odrzuci obie?
Spójrzmy jeszcze na politykę: wszyscy doskonale znamy, choćby na własnym przykładzie, drastyczne różnice w społeczeństwie jeśli chodzi o poglądy polityczne. Każdy z nas ulega czasem sezonowemu rozpolitykowaniu, szczególnie przy okazji wyborów, często nawet wtedy gdy od polityki na co dzień odżegnujemy się. Istnieje więc ewidentnie wielość zapatrywań politycznych i wielość partii politycznych. Nie tylko poglądy polityczne poszczególnych ludzi różnią się między sobą, często ekstremalnie, ale jest też powszechnie wiadome, że programy polityczne partii także różnią się między sobą. Programy polityczne poszczególnych partii są wręcz sprzeczne między sobą. Ustrój demokratyczny sam w sobie dopuszcza więc z zasady wielość partii i preferuje różnice polityczne. Mało tego, nawet w obrębie poszczególnych partii politycznych występują niekiedy skrajne różnice w poglądach pomiędzy członkami tych partii. A zatem demokracja z definicji nie tylko sprzyja sprzecznościom w poglądach politycznych poszczególnych frakcji i odłamów, ale wręcz do nich nakłania. Czy więc ateista postanowi, analogicznie jak to robi w przypadku religii, że należy uznać ustrój demokratyczny za bezsens i zdelegalizować wszystkie partie polityczne jako z góry fałszywe?
Jak więc widać po tych wielu przykładach, sam fakt istnienia różnic w danym zakresie światopoglądowym nie sprawia od razu i z automatu, że wszystkie elementy należące do tego zbioru są fałszywe. Tyczy się to również religii. Ze względu na zamierzoną zwięzłość tego eseju nie podejmuję się tu rozstrzygania odnośnie kwestii, które argumenty danej religii są słuszne. Rozstrzyganie w tym zakresie pozostawiam więc każdemu z osobna. Na marginesie warto odnotować, że nawet pomiędzy samymi ateistami istnieją różnice w poglądach, niekiedy są to nawet różnice tak dobitne, że dochodzi do sprzeczności w twierdzeniach poszczególnych ateistów. Jedni ateiści na przykład twierdzą, że należy bezwzględnie zwalczać i wykorzeniać wszelkie religie jako zabobon, inni ateiści zaś upierają się, że dopóki religia nie zagraża niczyjej wolności to należy ją tolerować. Jedni ateiści bezwzględnie zaprzeczają życiu po śmierci, spotykałem jednak ateistów, którzy pomimo niewiary w Boga wierzyli w wędrówkę dusz. Klasyfikację podobnych podziałów w poglądach ateistów można by z powodzeniem kontynuować.
Jest jeszcze jedna kwestia: ateista czasem stwierdza, że nie trzeba wybierać pomiędzy religiami. Wystarczy po prostu nic nie wybierać i zawiesić osąd. Jego zdaniem wstrzymanie się od głosu jest jeszcze lepsze niż wybór, którego wcale nie trzeba dokonywać. Czyżby? Nie jest to jednak wcale takie proste. Brak wyboru też jest w sumie wyborem. Nie widzę żadnej różnicy pomiędzy wyborem danej religii, a wyborem o niewybieraniu. Ateista zresztą prawie nigdy nie wybiera jedynie zawieszenia osądu i z reguły posiada raczej zdecydowanie negatywną opinię o Bogu i wszystkich religiach. Twierdzi on niejednokrotnie, że nie musi wierzyć w nieistnienie Boga gdyż po prostu „wie”, że Boga nie ma, tak samo jak „wie”, że wszystkie religie są fałszywe. Nie tylko trudno skojarzyć taką postawę z brakiem osądu, ale nie ma to też nic wspólnego z brakiem wyboru. Wygłaszanie twierdzeń negatywnych w zakresie religii jest jak najbardziej jeszcze jednym wyborem.
Reasumując, bez względu na to, czy coś wybierzemy, czy pozornie nic nie wybierzemy, wciąż obracamy się w obszarze jakichś wyborów. Zagadnienie to jest oczywiste. Tak samo jak oczywiste jest to, że wielość poglądów w danej dziedzinie nie oznacza z automatu, że wszystkie te poglądy są z góry fałszywe. Przyjrzyjmy się więc jeszcze jednej kwestii na koniec: ateista bardzo często zarzuca teiście, że to dany krąg kulturowy, w jakim urodziliśmy się, decyduje za nas o wyborze określonej religii. Czyżby? Jeśli tak jest to jak ateista wytłumaczy fakt, że bez względu na krąg kulturowy istnieją w nim wyznawcy praktycznie wszystkich religii? Można też zapytać o to jak ateista wytłumaczy fakt, że wielu niewierzących w dzieciństwie wybiera określoną religię w dorosłym życiu. Jak widać można wybrać religię świadomie, kierując się określonymi argumentami w tym wyborze. Można też oczywiście nie wybrać religii świadomie i wielu nawet tak robi, bezmyślnie przyjmując religię danego kręgu kulturowego, do którego przynależą. Niemniej jednak nie jest to żaden argument przeciw religii, tym bardziej, że dokładnie w ten sam sposób można bezmyślnie wybrać ateizm i też wielu tak robi.
Jan Lewandowski, styczeń 2017