O.K.

Cuda cesarza Wespazjana a cuda Jezusa

dodane: 2024-06-16
0
Cuda cesarza Wespazjana a cuda Jezusa
Jezus i rzymski cesarz Wespazjan mieli czynić podobne cuda. Czy opisy cudów jednego miały być skopiowane na podstawie opisów cudów drugiego? Czy pretensje do boskości Wespazjana i Jezusa są równie siebie warte?

Podczas tych miesięcy, w których Wespazjan w Aleksandrii stałej pory powiewu letnich wiatrów i bezpiecznej podróży morskiej oczekiwał, liczne zdarzyły się cuda, które na łaskę niebios i jakowąś przychylność bóstw dla Wespazjana wskazywały. Pewien Aleksandryjczyk z gminu, znany z zaniku wzroku, przypadł mu do kolan, prosząc wśród jęków o uleczenie swej ślepoty za wskazówką boga Serapisa, którego lud ten zabobonom oddany ponad innych czci bogów, i błagał cesarza, aby raczył jego lica i powieki wydzieliną ust pomazać. Inny z bezwładną ręką, za radą tego samego boga, prosił Cezara, aby stopą na niego nastąpił. Wespazjan z początku ich wyśmiał i odepchnął; lecz kiedy nań nalegali, obawiając się z jednej strony plotek w razie niepowodzenia, z drugiej nabierając otuchy wskutek zaklęć tych ludzi i słów pochlebców — kazał ostatecznie lekarzom zbadać, czy taka ślepota i ułomność dadzą się przy pomocy środków ludzkich pokonać. Lekarze rozmaicie wykładali: że u tego siła wzroku jeszcze nie wygasła i wróci, jeżeli się usunie przeszkody; tamten ma zwichnięte członki, które o ile się zbawiennych zabiegów użyje, mogą do pierwotnego powrócić stanu. Może na tym bogom zależy, a cesarz za narzędzie niebios obrany został; wreszcie sława dokonanego uzdrowienia Cezarowi, śmieszność nieudałego — tym nieszczęśliwcom przypadnie. Więc Wespazjan, w tym przekonaniu, że dla jego szczęścia wszystko stoi otworem, a nic odtąd nieprawdopodobne nie jest, wesołą przybiera minę i wśród otaczającego go z napięciem tłumu żądania wykonuje. I natychmiast ręce wróciła władza, a ślepemu znowu dzień zajaśniał. O obydwu tych cudach naoczni świadkowie jeszcze dziś opowiadają, kiedy kłamstwo żadnego im zysku przynieść nie może.

Stąd głębsza Wespazjana ogarnęła żądza zwiedzenia świętego przybytku, aby odnośnie do swych rządów rady zasięgnąć; wszystkich z dala od świątyni trzymać każe. Wchodzi tam i zatopiony całkowicie w adoracji bóstwa spostrzega, oglądając się, w tyle za sobą jednego ze znakomitszych Egipcjan, któremu na imię było Bazylides, a o którym dobrze wiedział, że zatrzymany chorobą w odległości wielu dni marszu od Aleksandrii przebywa. Zapytuje kapłanów, czy w tym dniu Bazylides do świątyni wchodził, bada także napotkanych ludzi, czy go w mieście widzieli; wreszcie przez wysłanych jeźdźców wywiaduje się, że w owej chwili był on o osiemdziesiąt mil oddalony; wtedy zjawisko to jako nadnaturalne, a znaczenie wyroczni według imienia Bazylidesa wyjaśniał. (Tacyt, Dzieje IV,81-82, przekład: Seweryn Hammer)

Brakowało jeszcze Wespazjanowi powagi i jakby pewnej świętości, mianowicie z powodu jego nagłego i jeszcze niedawnego wyniesienia na pryncypat. Lecz i to także przyszło. Ktoś z ludu ociemniały, a ktoś drugi z bezwładną nogą jednocześnie podeszli do wzniesienia, na którym siedział cesarz, prosząc o pomoc w chorobie, jaką im wskazał Serapis w widzeniu sennym: niewidomy odzyska wzrok, jeśli Wespazjan zwilży mu śliną powieki, chromy odzyska władzę w nodze, jeśli Wespazjan zechce go dotknąć piętą. Nikt nie chciał uwierzyć w ogóle w skuteczność takiego zabiegu. Wespazjan nie miał odwagi nawet spróbować tego. Wreszcie za namową przyjaciół na publicznym zebraniu spróbował jednego i drugiego zabiegu, skutek okazał się pomyślny. W tym samym czasie w Tegei, w Arkadii, za wskazówką wróżbitów wykopano w miejscu poświęconym naczynia starożytnej roboty, wśród nich posąg bardzo podobny do Wespazjana. (Swetoniusz, Żywoty Cezarów VIII,7, przekład: Janina Niemirska-Pliszczyńska)

Gdy Wespazjan przybył do Aleksandrii, Nil podniósł się o dłoń wyżej niż zwykle i wylał w przeciągu zaledwie jednego dnia. Mówiono że coś takiego zdarzyło się przedtem tylko raz. Sam Wespazjan uzdrowił dwie osoby, mianowicie ślepca i kogoś z uschniętą ręką. Przyszli oni do niego dzięki widzeniom sennym. Jednego uleczył przez nadepnięcie ręki, a drugiego przez naplucie na oczy. (Epitoma bizantyńskiego historyka Jana Ksifilina do Historii rzymskiej Kasjusza Diona LXV, 8,1 przekład: Marta Kaźmierczak i Dorota Latanowicz-Domecka)


Czynienie cudów przypisywano w I wieku nie tylko Jezusowi i Jego uczniom. Oprócz nich do cudotwórców miał się zaliczać również panujący w latach 69-79 rzymski cesarz Wespazjan (pełne imię Tytus Flawiusz Wespazjanus). Okres panowania jego oraz jego synów, Tytusa 79-81 i Domicjana 81-96 jest określany jako dynastia Flawiuszów. Jednak Flawiusze nie doszli do władzy metodą pokojowej sukcesji, przeciwnie Wespazjan okazał się zwycięzcą w wojnie domowej, do jakiej doszło w Imperium Rzymskim w 69 r. po obaleniu i samobójstwie Nerona rok wcześniej i zabójstwie jego następcy Galby, zbuntowanego namiestnika Hiszpanii. Rok 69 zapisał się w historii jako tzw. „rok czterech cesarzy”. Jednym z nich i ostatecznym zwycięzcą był Wespazjan, dowódca legionów, które w tym czasie pacyfikowały w Judei tragiczne powstanie żydowskie przeciwko Rzymowi. Wespazjan pozostawił ostateczną rozprawę z żydowskimi buntownikami w rękach swego syna Tytusa, a sam podążył do Egiptu, by zabezpieczyć kontrolę nad tamtejszymi legionami oraz najżyźniejszą prowincję cesarstwa, która miała kluczowe znaczenie dla zaopatrzenia stolicy, Rzymu, w zboże. Tam też 1 lipca 69 r. został przez swoje wojska ogłoszony cesarzem i miał, jako rzekomo wcielenie egipskiego boga Serapisa (którego kult promowała szczególnie panująca przed rzymskim podbojem w Egipcie grecka dynastia Ptolemeuszów), dokonać cudów opisanych przez historyków rzymskich we wzmiankach wymienionych powyżej. Co ciekawe, o cudach tych nie wspomina nasze najstarsze źródło i bezpośredni świadek tamtych wydarzeń, żydowski historyk, dawny powstaniec i jeniec Wespazjana (któremu przepowiedział tytuł cesarski), czyli Józef Flawiusz, w swojej Wojnie Żydowskiej napisanej ok. 75 roku. Pozostałe relacje są nieco późniejsze (Tacyt ok. 106-110 r., Swetoniusz ok. 122 r., Kasjusz Dion pisał na początku III w. choć fragmenty o dziejach Flawiuszów znamy tylko z późniejszych wypisów bizantyjskich pisarzy). Milczenie Józefa Flawiusza (jak widać, milczał on o wielu sprawach, nie tylko o pożarze Rzymu w 64 r. czy Rzezi Niewiniątek -patrz mój artykuł „Czy rzeź niewiniątek jest fikcją, bo Józef Flawiusz o niej nie pisze?”, link) nie zaprzecza wcale temu, że do takiego wydarzenia, publicznego „uzdrowienia” przez Wespazjana dwóch kalek, rzeczywiście doszło. Mamy co prawda drobne niezgodności w relacjach (czy Wespazjan uleczył bezwładną rękę, według Tacyta i Kasjusza Diona, czy nogę, wedle Swetoniusza -wydaje się, że raczej rękę, a wersja z bezwładną nogą mogła powstać przez przekręcenie relacji o metodzie uzdrowienia, czyli że Wespazjan nadepnął swoją stopą na bezwładną kończynę), nie są one jednak aż tak duże, by zaprzeczyć historyczności tego wydarzenia. (podobnie jak w przypadku rzekomych niezgodności w relacjach ewangelicznych). W relacji Tacyta jest element apologetyczny; jeszcze po kilkudziesięciu latach za jego czasów mieli o tym opowiadać naoczni świadkowie tych wydarzeń, kiedy już po śmierci Wespazjana i jego synów nie mogą liczyć na żadne nagrody za przypochlebianie się władzy (co poniekąd przypomina, że zarówno Tacyt, jak i Swetoniusz zaczęli swoje kariery za rządów dynastii Flawiuszów).

Teraz, w czym problem. Otóż dawno zauważono, że opisy cudownych uzdrowień, jakich miał dokonać w Aleksandrii Wespazjan, są bardzo podobne do opisów cudów Jezusa. W szczególności opis uzdrowienia ślepego za pomocą śliny jest podobny do uzdrowienia śliną ślepego, jakiego dokonuje Jezus w Ewangelii Marka:

(Mk 8): 22 Potem przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. 23 On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: «Czy widzisz co?» 24 A gdy przejrzał, powiedział: «Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa». 25 Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał [on] zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie. 26 Jezus odesłał go do domu ze słowami: «Tylko do wsi nie wstępuj!».

(wszystkie teksty biblijne przedstawiam za tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia)

A jeśli chodzi o uzdrowienie ręki, najbliższą paralelą będzie uzdrowienie człowieka z uschłą ręką (Mk 3,16, por. Mt 12,9-14; Łk 6,6-11):

(Mk 3): 1 Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschłą rękę. 2 A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć. 3 On zaś rzekł do człowieka, który miał uschłą rękę: «Stań tu na środku!». 4 A do nich powiedział: «Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie ocalić czy zabić?» Lecz oni milczeli. 5 Wtedy spojrzawszy wkoło po wszystkich z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serca, rzekł do człowieka: «Wyciągnij rękę!». Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa. 6 A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.

Podobieństwa cudów przypisywanych Jezusowi i Wespazjanowi rodzą szereg kwestii do dyskusji.

Po pierwsze niektórzy racjonaliści, uważający, że Cztery Ewangelie zostały spisane późno (po roku 70 i stłumieniu przez Rzymian powstania żydowskiego i zburzeniu Jerozolimy) usiłują wmawiać, że relacje o tychże cudach Jezusa miałyby być rzekomo zmyślone na podstawie opowieści o cudach cesarza Wespazjana (patrz np. wpis Neila Godfreya „Jak cesarz Wespazjan uzdrowił plwociną niewidomego, czyli o późnym datowaniu Ewangelii Marka” na portalu Testimonia, link). Analogiczne opowieści ewangelistów o cudach Jezusa miałyby rzekomo stanowić polemikę z pretensjami Flawiuszy, że to Jezus, a nie cesarz Wespazjan jest prawdziwym żydowskim Mesjaszem. To, że Wespazjan miał być przepowiadanym przez Pismo Święte Mesjaszem, miał rzekomo stwierdzić Józef Flawiusz. Jednak jego wzmianka na ten temat jest tak naprawdę mocno niejednoznaczna (Ale tym, co ich najbardziej do wojny pobudziło, była niewyraźna przepowiednia, również znaleziona w pismach świętych, że w owym czasie pewien mąż z ich kraju stanie się władcą ziemi zamieszkanej. Oni zrozumieli, że to będzie jakiś ich rodak i nawet wielu mędrców dawało zupełnie błędne wyjaśnienia. Oni zrozumieli, że to będzie jakiś ich rodak i nawet wielu mędrców dawało zupełnie błędne wyjaśnienia. W rzeczywistości przepowiednia ta oznaczała objęcie władzy przez Wespazjana, którego na ziemi judejskiej obwołano cezarem. Jednak ludzie nie mogą uniknąć swego losu, nawet gdyby go przewidzieli. Tedy Żydzi niektóre z tych znaków tłumaczyli sobie podług swojego życzenia, inne zupełnie zlekceważyli, aż zajęcie miasta i zguba przekonały ich o własnej głupocie. -Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, VI, 5,4 (312-315), tłumaczenie: Jan Radożycki)

Ciekawym artykułem na temat cudów przypisywanych cesarzowi Wespazjanowi jest: Trevor S. Luke, „A Healing Touch for Empire: Vespasian's Wonders in Domitianic Rome”, Greece & Rome , Volume 57 , Issue 1 , kwiecień 2010 , str. 77 – 106. Choć nie porusza kwestii podobieństw między cudami przypisywanymi Jezusowi i Wespazjanowi, to jednak szeroko omawia kwestie związane z cudami przypisywanymi Wespazjanowi i ich roli w cesarskiej propagandzie. Luke, wbrew twierdzeniom Godfreya na blogu Testimonia uważa np. że opowieści o cudach, jakich miał dokonywać Wespazjan (Luke celowo nie porusza kwestii tego, ile jest prawdy w tychże opowieściach) początkowo nie odgrywały większej roli w propagandzie Flawiuszy (stąd też i milczenie Józefa Flawiusza, które można wytłumaczyć na wiele sposobów), a zaczęły być szeroko rozpowszechniane dopiero za rządów Domicjana, który za życia rościł sobie o wiele mocniej pretensje do boskości, niż jego ojciec i brat.

Na zarzuty, że Ewangelia Marka kopiuje opowieści o cudach Wespazjana, można odpowiedzieć, że kiedy Wespazjan przybył do Aleksandrii, to jej autor, Marek Ewangelista prawdopodobnie już od kilku miesięcy nie żył, zlinczowany 25 kwietnia 69 r. przez tłum pogan, którzy ciągnęli go uwiązanego za szyją liną okrętową po aleksandryjskim bruku. A sama księga Ewangelii Marka z dużym prawdopodobieństwem istniała już od blisko 30 lat, napisana najpewniej w okolicach 45 r. (o tych kwestiach pisałem w biografii Marka Ewangelisty, link). Zatem, jeśli już coś, to bardziej prawdopodobne jest nie to, że Ewangelia Marka kopiuje cuda Wespazjana, lecz na odwrót -Wespazjan naśladuje cuda Jezusa.

Być może, ale nie jest to wcale przesądzone. Luke np. prezentuje szereg pogańskich paraleli do opisów cudownych uzdrowień przypisywanych Wespazjanowi (m.in. w kulcie Asklepiosa, boga czy też herosa uzdrowiciela, ale także i w kulcie Serapisa). Podobieństwa do przebiegu uzdrowień dokonywanych przez Jezusa mogą być więc zupełnie przypadkowe. Przy czym jak zwykle w takich sytuacjach, powinniśmy bacznie zwrócić uwagę nie tylko na zbieżności w opisach, ale również na bardzo istotne różnice.

Co prowadzi do drugiej istotnej kwestii, mianowicie czy jeśli zarówno Jezusowi, jak i Wespazjanowi przypisywano czynienie podobnych cudów ozdrowień, to pretensje obydwu do boskości są równie uzasadnione, czy też raczej jak chcieliby ateiści, nieuzasadnione? Dlaczego, jako chrześcijanie, mamy wierzyć w to, że Jezus jest Bogiem, a odmawiać boskiego statusu rzymskiemu cesarzowi Wespazjanowi? Czy cuda Jezusa są wiarygodne, a Wespazjana nie? A może zarówno jedne, jak i drugie opowieści o cudach dokonywanych przez obu to zmyślone bajki? Jakimi kryteriami się posłużyć?

Są tacy, co sugerowali, że cuda przypisywane Wespazjanowi zostały celowo sfingowane w jakiś sposób przez niego samego i jego zwolenników, by na takim właśnie spektaklu zbudować legitymizację do objęcia przez niego tronu cesarskiego. Jednak po niemal 2 tysiącach lat nie jesteśmy tego w żaden sposób udowodnić. Nie wiemy, co tak naprawdę się wówczas w Aleksandrii wydarzyło. I ja nie mam zamiaru twierdzić, że Wespazjan nie czynił autentycznych cudów (podczas gdy Jezus tak) ani też ich deprecjonować, sugerując, że są one efektem działania jakiejś demonicznej siły czy czegoś podobnego. Skupiłbym się raczej na czym innym, mianowicie na istocie twierdzeń o boskim statucie tak Jezusa, jak i Wespazjana i czym się one różniły. A różniły się one diametralnie, bowiem pogańskie i chrześcijańskie spojrzenie na boskość w człowieku były radykalnie odmienne.

Od czasów Aleksandra Wielkiego poprzez monarchów epoki hellenistycznej aż do czasów cesarstwa rzymskiego upowszechnił się zwyczaj kultu władców, oddawania im boskiej czci. Jednak zwyczaj ten zawsze budził pewne kontrowersje, a podstawy, na jakich opierano przekonanie, że władca jest wcielonym bogiem, były niejasne i różnorako interpretowane. Wszelako, nawet jeśli monarchów uznawano za bogów, zawsze pozostawali oni śmiertelnymi ludźmi, mającymi swoje ograniczenia. W starożytnym Rzymie przyjął się zwyczaj oficjalnej deifikacji przez uchwałę Senatu danego cesarza dopiero po jego śmierci. Generalnie w świecie pogańskim panowało przekonanie, że rzeczywiście bóstwo może wcielić się w człowieka, nawet jeśli on sam nie będzie tego w pełni świadom. Dotyczyło to jednostek wybitnych, niejako z góry predestynowanych do dokonania wielkich czynów, szczególnie władców miłościwie nam panujących. To jednak, czy dany władca rzeczywiście był wcieleniem bóstwa, można było ostatecznie określić dopiero po jego śmierci, podsumowując cały rejestr jego rządów, czy cechowały się pomyślnością. Dlatego Senat przyznawał oficjalnie boski tytuł tylko „dobrym” (w mniemaniu senatorskiej elity) władcom (takim jak Juliusz Cezar, Oktawian August, Klaudiusz, Wespazjan, czy Tytus), odmawiając go władcom „złym”, tyranom, uzurpatorom, prześladowcom arystokratycznej elity (Tyberiusz, Kaligula, Neron, Galba, Oton, Witeliusz czy Domicjan). Władca może i był, w pogańskim mniemaniu, bogiem, ale to nie znaczy, że dysponował nieograniczoną boską wszechmocą i mógł czynić cuda do woli. Przeciwnie, nadal posiadał ludzkie ograniczenia, jednak rzekomo przejawiała się w nim niekiedy na różne sposoby jakaś boska moc, wychodząca ponad śmiertelne człowieczeństwo, a rezultatem rządów władcy-boga była przede wszystkim pomyślność poddanych. Luke zwraca uwagę, że przed Wespazjanem, żadnemu rzymskiemu cesarzowi nie przypisywano bezpośrednio czynienie cudów -a po Wespazjanie tylko kilku, choć i tak relacje były dość dwuznaczne (Pliniusz Młodszy w Panegiryku na cześć Trajana 22,3 pisał, że chorzy wierzyli, że spojrzenie na cesarza ich uzdrowi, Hadrian miał samym swoim przybyciem do Afryki zakończyć pięcioletnią suszę, Historia Augusta, Hadrian 22,14, oraz na łożu śmierci miał uzdrowić dwóch ślepców, tamże 25,1-4, Markowi Aureliuszowi przypisywano cudowne sprowadzenie deszczu).

Richmond Lattimore („Portents and Prophecies in Connection with the Emperor Vespasian”, The Classical Journal, Vol. 29, No. 6 (marzec 1934), str. 441-449) podaje ciekawą statystykę niezwykłych znaków, mających zapowiadać przyszłą wielkość danego cesarza, odnotowanych w „Żywotach Cezarów” Swetoniusza. Na pierwszym miejscu jest Oktawian August (17 znaków), na drugie wysuwa się Wespazjan (12 znaków), reszta jest daleko w tyle (Galba 6, Tyberiusz 5, Witeliusz 3, Kaligula 1, Klaudiusz, Neron i Oton 0). Oczywiście nie należy traktować tego jako obiektywnej miary boskości danego cesarza, raczej pewne wybiórcze zestawienie przez Swetoniusza. W każdym razie pokazuje to, że jeśli chodzi o cesarzy, których z takich czy innych powodów uważano za wielkich (August i Wespazjan), to bardziej zwracano uwagę na niezwykłe wydarzenia w ich życiu, które miały zwiastować ich wielkość. Sam Wespazjan miał natomiast mieć do tych wszystkich znaków i pretensji do jego boskości wysuwanych przez jego otoczenie dość luźny stosunek; niezbyt się tym przejmował. Czy była to szczera postawa, czy też dobrze zainscenizowana gra pozorów, mająca podkreślić skromność i ludzką stronę ambitnego rzymskiego wodza, niejako „zmuszonego” do objęcia tronu cesarskiego, tego już się nie da rozstrzygnąć. Gdy śmiertelnie zachorował, miał ironicznie stwierdzić: biada mi, sądzę, że już bogiem się staję (Swetoniusz, Żywoty Cezarów VIII,23, przekład: Janina Niemirska-Pliszczyńska).

Tak samo w przypadku owych cudów, jakich Wespazjan miał dokonać w Aleksandrii, widzimy, że najpierw okazywał on publicznie sceptyczną postawę, jakby nie dowierzając, że jest w stanie dokonać tychże cudownych uzdrowień, dopóki sam doświadczeniem się nie przekonał, że jednak potrafi. Przedtem miał on konsultować się lekarzy, którzy mieli stwierdzić, że takie cudowne uzdrowienie jest możliwe. Mamy tu pewne odniesienie do popularnych w okresie grecko-rzymskich tendencji panteistycznych, utożsamiających w jakiś sposób bóstwo z naturą, także swoiste racjonalizowanie cudu. Wespazjan swoją boską mocą, która w niego wstąpiła, dokonał uzdrowień, jednak nie wykraczało to poza prawa natury. W innym przypadku mogło to jednak nie zadziałać, a Wespazjan i inni cesarze nadal byli w pełni ludźmi z ludzkimi ograniczeniami. To, że Wespazjan uzdrowił raz dwóch kalekich, nie znaczyło to, że zaraz zaczęły się do niego pchać tłumy chorych, błagając o cudowne uzdrowienie. A zresztą, nawet gdyby chcieli (jak w przypadku Trajana), nie zostaliby najpewniej przed cesarski majestat dopuszczeni.

Porównajmy to z postawą Jezusa, która jest diametralnie różna. Jezus także uzdrawiał i w wielu przypadkach (jak w przypadku uzdrowienia śliną ślepca w Betsaidzie w Mk 8,22-26) nie chciał, by rozgłaszano wieść o dokonanych przez niego cudach. A mimo to wieść się roznosiła i ciągle przychodzili do Niego ludzie, wręcz Mu się narzucali, prosząc o uzdrowienie. A Jezus nigdy nie odmawiał. Patrz np. pierwsze uzdrowienia w Kafarnaum, teściowej Piotra i licznych chorych, jakich Jezusowi znoszono, gdy tylko w tym małym miasteczku rozeszła się wieść:

(Mk 1): 29 Zaraz po wyjściu z synagogi przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. 30 Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. 31 On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę, gorączka ją opuściła. A ona im usługiwała.
32 Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; 33 i całe miasto było zebrane u drzwi. 34 Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.

W paralelnej relacji Mateusza jest mowa, że Jezus uzdrowił wszystkich:

(Mt 8): 16 Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił.

Tak więc w przeciwieństwie do Wespazjana, który miał nie wierzyć w to, że posiada on boski dar uzdrowienia tych dwóch konkretnych kalek, którzy ponoć (wedle Kasjusza Diona) dowiedzieli się o tym z widzeń sennych, Jezus uzdrawiał wszystkich, którzy o to prosili i wierzyli, że jest On w stanie ich uzdrowić. Podczas gdy Wespazjan był świadom swoich ograniczeń, cudowne uzdrowienia w jego przypadku to jednostkowe zdarzenie, to Jezusowi nigdy nie przydarzyła się kompromitująca „wpadka”, że nie potrafił uleczyć kogoś błagającego o pomoc. Z mnóstwa relacji ewangelicznych wybierzemy tylko dwie, z rzekomo (wedle racjonalistów) najwcześniejszej Ewangelii Marka (pominiemy paralelne opisy u Mateusza i Łukasza). Pierwszym będzie uzdrowienie kobiety cierpiącej na krwotok:

(Mk 5): 25 A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy 26 i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. 27 Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. 28 Mówiła bowiem: «Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa». 29 Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. 30 A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: «Kto się dotknął mojego płaszcza?» 31 Odpowiedzieli Mu uczniowie: «Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął». 32 On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. 33 Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. 34 On zaś rzekł do niej: «Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!».

Zrozpaczona kobieta, wedle Prawa Mojżeszowego permanentnie nieczysta, w desperacji ucieka się wręcz do myślenia magicznego. „Łudzi” się, marzy, że choćby dotknięcie płaszcza obdarzonego nadziemską mocą męża, jakim wydaje się jej Jezus, ją uzdrowi -choć wedle wykładni judaistycznej powinno to poprzez kontakt tylko rytualnie zanieczyścić Jezusa (dlatego kobieta stara się to zrobić ukradkiem, by nikt nie widział). A jednak, choć wydawałoby się, że jej czyn i w ogóle postawa zasługuje na potępienie, zostaje cudownie uzdrowiona przez Jezusa, który po ludzku zdawałby się nie czynić tego świadomie. Co wyklucza jakąś zmowę czy ukartowane oszustwo, które niektórzy zarzucają Wespazjanowi.

Drugi przykład to wyrzucenie złego ducha z młodego chłopca, którego do apostołów przyprowadził jego ojciec, a którego to ducha apostołowie nie potrafili wypędzić:

(Mk 9): 14 Gdy przyszli do uczniów, ujrzeli wielki tłum wokół nich i uczonych w Piśmie, którzy rozprawiali z nimi. 15 Skoro Go zobaczyli, zaraz podziw ogarnął cały tłum i przybiegając, witali Go. 16 On ich zapytał: «O czym rozprawiacie z nimi?» 17 Odpowiedział Mu jeden z tłumu: «Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha niemego. 18 Ten, gdziekolwiek go chwyci, rzuca nim, a on wtedy się pieni, zgrzyta zębami i drętwieje. Powiedziałem Twoim uczniom, żeby go wyrzucili, ale nie mogli». 19 On zaś rzekł do nich: «O plemię niewierne, dopóki mam być z wami? Dopóki mam was cierpieć? Przyprowadźcie go do Mnie!» 20 I przywiedli go do Niego. Na widok Jezusa duch zaraz począł szarpać chłopca, tak że upadł na ziemię i tarzał się z pianą na ustach. 21 Jezus zapytał ojca: «Od jak dawna to mu się zdarza?» Ten zaś odrzekł: «Od dzieciństwa. 22 I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!». 23 Jezus mu odrzekł: «Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy». 24 Natychmiast ojciec chłopca zawołał: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!» 25 A Jezus widząc, że tłum się zbiega, rozkazał surowo duchowi nieczystemu: «Duchu niemy i głuchy, rozkazuję ci, wyjdź z niego i nie wchodź więcej w niego!». 26 A on krzyknął i wyszedł wśród gwałtownych wstrząsów. Chłopiec zaś pozostawał jak martwy, tak że wielu mówiło: «On umarł». 27 Lecz Jezus ujął go za rękę i podniósł, a on wstał. 28 Gdy przyszedł do domu, uczniowie Go pytali na osobności: «Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?» 29 Rzekł im: «Ten rodzaj można wyrzucić tylko modlitwą <i postem>».

Spośród wszystkich Synoptyków relacja Marka jest najbardziej szczegółowa i zawiera bardzo intrygujące obserwacje, wzięte zapewne z relacji z pierwszej ręki od samego Piotra. Mamy tłum, całe wydarzenie jest publiczne, uczniowie są bezradni, wokół siedzą nieprzychylnie nastawieni uczeni w Piśmie, czyhający na każdą wpadkę Jezusa. Do apostołów przyszedł ojciec opętanego chłopca, prosząc o wypędzenie demona, jednak uczniowie są bezradni. Sprawę w swoje ręce musi wziąć sam Mistrz. Lecz podłamany ojciec, nie dowierzając i nie oczekując już od Jezusa, że rozwiąże w pełni sprawę, zwraca się do Niego z warunkową prośbą: jeśli możesz. Z perspektywy ojca jest to wyraz pewnej uprzejmości, nie chcąc deprecjonować umiejętności Jezusa, jeśli Mu się nie uda, co z drugiej strony wskazuje również na to, że w zasadzie ów ojciec chłopca traktował Jezusa jako jakiegoś wędrownego uzdrowiciela, dysponującego niezwykłą, acz raczej ograniczoną mocą. Jezus gani jego niedowiarstwo «Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy», na co doprowadzony już do skrajności ojciec wykrzykuje: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!». I Jezus na oczach tłumu w spektakularny sposób wypędza demona, którego można wyrzucić tylko modlitwą. Bo w gruncie rzeczy rozpaczliwe wołanie ojca chłopca, «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!», czym innym jest, jak nie modlitwą? Przecież w tej scenie Jezus w ogóle się nie modli! To On rozkazuje demonowi, pokazując, że ma nad nim władze, że jest wszechmocny, a któż jest wszechmocny jak nie Bóg?

Cudotwórczą działalność Jezusa można podsumować w Jego odpowiedzi dla uczniów Jana Chrzciciela (Mt 11,2-6; por. Łk 7,18-23):

(Mt 11): 2 Tymczasem Jan, skoro usłyszał w więzieniu o czynach Chrystusa, posłał swoich uczniów 3 z zapytaniem: «Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?» 4 Jezus im odpowiedział: «Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: 5 niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci doznają oczyszczenia, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię. 6 A błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi».

Tym przejawia się aktywność Jezusa na ziemi, budowane przez Niego królestwo, jakże odmienne od Imperium Rzymskiego, rządzonego czy to przez Wespazjana, czy innych cesarzy, dobroczyńców i cudotwórców od święta.

(Łk 17): 20 [Jezus] Zapytany przez faryzeuszów, kiedy przyjdzie królestwo Boże, odpowiedział im: «Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; 21 i nie powiedzą: "Oto tu jest" albo: "Tam". Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest».

Podsumowując zatem porównanie Wespazjana i Jezusa, ich cudów i pretensji do boskości, to można powiedzieć tak. Wespazjan umarł jak każdy człowiek i choć z woli rzymskiego Senatu stał się bogiem, to jednak jego boskość odeszła wraz całą pogańską religią starożytnego Rzymu, nieważne, jakich to cudów nie dokonał. A Jezus żyje i Jest odwiecznym wszechmocnym Bogiem. Zaś Jego królestwo:

(Mk 4): 26 «Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. 27 Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. 28 Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarnko w kłosie. 29 A gdy stan zboża na to pozwala, zaraz zapuszcza się sierp, bo pora już na żniwo». 30 [...] «Z czym porównamy królestwo Boże lub w jakiej przypowieści je przedstawimy? 31 Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. 32 Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu».

 

 

Czerwiec 2024

 

 

 

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości