Dlaczego starotestamentalny Bóg kazał mordować kobiety i dzieci?
Mam wrażenie, iż dzieje się tak chyba dlatego, że częstym argumentem teistów przeciwko ateistom jest stwierdzenie, że „Bóg jest dobry”. Wówczas ateiści wyciągają swoje asy z rękawa i ukazują nam, że sprawa ma się zupełnie inaczej, ponieważ to właśnie Bóg Jahwe w Starym Testamencie kazał mordować Kananejczyków i inne narody pogańskie, nie oszczędzając kobiet i dzieci (jak np. w Ezechiela 9.4-7; 1 Księga Samuela 15:2-3). „I to ma być wasz dobry i miłosierny Bóg, w którego wierzycie?” - pytają. Tutaj często można spotkać się z zarzutem, że to właśnie Bóg w Starym Testamencie ustanowił prawo „Oko za oko, ząb za ząb”, co dla nich jest równoznaczne z ustanowieniem prawa zemsty.
Niewątpliwie z punktu widzenia naszej kultury i naszych czasów, w których żyjemy, te fragmenty czyta się z uczuciem grozy i w poczuciu zwątpienia w Bożą dobroć. Nowy Testament jest już napisany w zupełnie innym tonie, ukazuje zupełnie inny stosunek do zła, do przemocy, do zemsty, do wrogów. Jezus Chrystus wyraźnie nas poucza, że to co było obecne w Starym Testamencie powinno być radykalnie zmienione. Dla przykładu:
Mt 5,38 Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. (39) A Ja wam mówię: Nie zwalczajcie zła złem, lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi. (40) A temu, kto chce się z tobą procesować o tunikę, oddaj także płaszcz. (41) Jeśli cię ktoś zmusza, żebyś szedł z nim tysiąc kroków, idź z nim dwa tysiące. (42) Daj temu, kto cię prosi, i nie odmawiaj temu, kto chce od ciebie pożyczyć. (43) Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela będziesz nienawidził. (44) A Ja wam mówię: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za waszych prześladowców.
To właśnie Jezus zabronił uczniom zesłania ognia na miasto samarytańskie Łk 9,51-56, gdy ci nie przyjęli go, gdy zmierzał do Jerozolimy, to On zabronił kamienować kobietę przyłapaną na cudzołóstwie J 8,3-11, to On zabronił uczniom podejmować walki zbrojnej, gdy byli w ogrodzie Oliwnym (Mt 26:52) - tam padają słynne słowa: „kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Św. Paweł w swoich listach również wyraźnie nauczał, aby nie dać się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężać (Rz 12,21). I w końcu również położył kres innym starotestamentalnym naukom, które zostały ustanowione przez Mojżesza - tutaj kluczowym wątkiem jest zniesienie prawa rozwodów - co w dalszej części posłuży mi na wyjaśnienie tego całego problemu.
Nasuwa się pytanie: Dlaczego Bóg tych nauk nie wprowadził wcześniej, od samego początku? Przecież już ustanawiając swoje prawo na górze Synaj mógł powiedzieć „będziecie miłować swoich nieprzyjaciół i będziecie nastawiać drugi policzek” zamiast „oko za oko, ząb za ząb”.
Myślę, że zanim przejdę do próby wyjaśnienia, warto jeszcze na chwilę przyjrzeć się temu prawu „oko za oko, ząb za ząb”, które odnajdujemy np. w Wj 21,24. To co nam się wydaje na pierwszy rzut oka, to jest to ustanowienie jakiegoś obowiązku zemsty, nawet gdyby osoba pokrzywdzona nie miała potrzeby jej wymierzać. Niestety, tak nam się wydaje z perspektywy naszych czasów i naszej mentalności, bo czasy ST były trochę inne. Wówczas prawo zemsty było świętym, naturalnym i niepohamowanym prawem, które było tak oczywiste, że aż nie do pomyślenia, aby tego zaniechać. Starożytny lód miał mentalność taką, że za wybicie jednego zęba gotów był wybić sprawcy wszystkie zęby, wydłubać oczy, połamać wszystkie kości i na dokładkę wybić pół rodziny. Prawo „oko za oko” w istocie ograniczało tę żądzę okrutnej zemsty do jednego zęba za jeden ząb i tylko jednego oka za jedno oko. Oprócz tego miało to znaczenie wychowawcze, aby wymusić wprowadzenie jakiegoś porządku i systemu kar, który odstraszał przed łamaniem prawa.
Pwt 19,16-21 Jeżeli przeciw komuś wystąpi fałszywy świadek, aby go oskarżyć o przestępstwo, (17) wtedy obaj mężczyźni, między którymi powstał spór, stawią się przed PANEM, wobec kapłanów i sędziów, którzy w tym czasie będą sprawować urząd. (18) Sędziowie pilnie zbadają sprawę, a gdy się okaże, że fałszywy świadek złożył kłamliwe świadectwo przeciwko bratu, (19) wtedy uczynicie mu to samo, co on zamierzał uczynić swojemu bratu. W ten sposób usuniecie zło spośród was. (20) Gdy inni dowiedzą się o tym, będą się bać i już nigdy więcej nie zostanie popełniona podobna niegodziwość wśród was.(21) Nie okażesz litości: życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę, noga za nogę.
Tak więc tym samym jedyną formą wymuszającą poszanowania prawa jest wprowadzenie systemu kar, który odstrasza przed różnymi wykroczeniami. W tamtym okresie właśnie taki szeroki wachlarz kar włącznie z karą śmierci, mieścił się w powszechnych standardach ówczesnej kultury głęboko zakorzenionej w świadomości tych ludów.
Gdy czytamy te biblijne fragmenty o tym, jak to Bóg kazał zabijać Kanaanejczyków to czasami podświadomie może nam się jawić obraz pogańskich ludów, którzy żyją sobie spokojnie, w harmonii, nikogo nie zaczepiają, aż tu nagle ten rządny krwi Bóg nakazuje Izraelitom powstać i wymordować bogu ducha winne miasto Kanaanu nie oszczędzając kobiet, dzieci i zwierząt. W rzeczywistości te realia mogły wyglądać trochę inaczej. Tamtejsza rzeczywistość drastycznie odbiegała od tego, co obserwujemy w dzisiejszych czasach. Wojny terytorialne w takiej postaci, jakiej znamy z podręczników do historii, dawno się skończyły na terenie Europy, a w państwach, które posiadają największą potęgę militarną rządzi tzw. „demokracja”, więc naturalnie rządzący muszą się liczyć z opinią publiczną i w zasadzie obecnie wojny toczą się tylko w tych miejscach, które nie chcą się podporządkować narzuconym standardom tejże „demokracji”. Żyjemy w czasach, kiedy obraza słowna może być odebrana jako napaść i forma agresji, lubieżny wzrok jako forma molestowania seksualnego, danie wychowawczego klapsa swojemu dziecku może być odebrane jako przemoc wobec dzieci, a niewłaściwe dokarmianie psa jako znęcanie się nad zwierzętami – w każdym z tych przypadków można się spotkać z surowymi konsekwencjami prawnymi. Rzeczywistość, w której powstawały opowieści Starego Testamentu była zupełnie inna. Tam grabieże, mordowanie, tortury, gwałty, wojny, masowe wybijanie ludności i prawo zemsty były na porządku dziennym. Mentalność tamtych ludów była zupełnie inna i pozbawić kogoś prawa surowej zemsty było czymś takim jakby pozbawić współczesnego obywatela prawa do odwołania się od decyzji administracji państwowej. To były czasy, w których panowało przekonanie, że jeśli my ich nie wybijemy, to z pewnością oni wybiją nas.
W tym miejscu, zanim wyjaśnię istotę tego problemu, pozwolę sobie na pewną dygresję. Otóż w dzisiejszych czasach z pewnością też jest wiele ludów, które jakby mogły, to by wtargnęły na inne terytoria, zagrabiłyby mienie, dopuściły by się mordów, gwałtów itp. Jednak w wielu przypadkach powstrzymuje je świadomość, że w takiej sytuacji wjadą do nich czołgami i zaprowadzą porządek w jeden dzień przy poklasku społeczności z całego świata, a przy okazji ubiją na tym całkiem niezły interes. Oczywiście to powyższe dzieje się w granicach Europy, bo poza jej granicami, to taka brutalna rzeczywistość jest obecna i w naszych czasach, czego nie uświadczymy w głównych wydaniach wiadomości – wystarczy spojrzeć tylko na sytuację na bliskim wchodzie – Syria, Irak i inne państwa, w których dominują fundamentaliści Islamscy – tutaj wielkie państwa, którzy stoją na straży porządku i ładu raczej nie kwapią się a jakąkolwiek interwencją, a jeśli sporadycznie podejmują działania, to raczej nie ma to związku z obroną uciśnionych, ale z potrzebą przetestowania w praktyce swoich technologii wojskowych. Nie można też zapomnieć o takich głośnych wydarzeniach jak masakra w Rwandzie (co zostało dość dobrze ukazane w filmie o nazwie „Shooting dogs”). Totalna bierność ONZ-u przy obecności ich uzbrojonego wojska doprowadziła do jednego z największych ludobójstw (plemiennych walk) ostatnich dwóch dekad na terenie Rwandy, gdzie tylko w ciągu ok, 100 dni śmierć poniosło pomiędzy 800 000 a 1 mln ludzi. I co ciekawe, plemię Hutu, które wymordowało plemię Tutsi, było plemieniem, do którego dotarła Ewangelia Chrystusowa, którą przyjęli, a słowa Ewangelii mówiące o miłości nieprzyjaciół i wezwanie do nastawiania drugiego policzka, słyszeli nie raz. Lecz to najwyraźniej niewiele im pomogło, skoro plemię Tutsi uważało za podludzi i zakwestionowali ich prawo do życia.
Takie realia nie były obce dla Izraelitów w pradawnych czasach. Nie byli oni pod ochroną czegoś takiego jak ONZ i wszystko wskazuje na to, że rzeczywistość, w której „albo my zabijemy ich, albo oni zabiją nas” mogła być im dobrze znana. Ludzie pod względem drapieżności, dzikości i potencjalnego zagrożenia czasem mogą się niewiele różnić od zwierząt. Ojciec Jacek Salij wspomina o zachowanej kamiennej inskrypcji Meszy, króla Moabu, z IX wieku przed Chrystusem gdzie chwali się on, że zmasakrował izraelskie miasto Ataroth1:
"Zabiłem wszystkich, siedem tysięcy mężów, chłopców, kobiet, dziewcząt i służebnic, ponieważ poświęciłem ich bogu Asztar-Kemosz".
Dlatego też prawo wojny, zemsty dla starożytnych ludów zdawało się być podstawowym prawem, które pozwalało im przetrwać. Gdyby tylko istniało cokolwiek, co by im zabraniało, lub nawet cokolwiek, co by nie aprobowało takich praktyk, to przypuszczam, że taki system prawny z góry byłby skazany na odrzucenie przez tamtejsze ludy. Współczesny człowiek najchętniej widziałby opcję, w której Bóg Starego Testamentu wpoił swojemu ludowi od samego początku to, o czym uczył Jezus w Nowym Testamencie - tzn. „miłujcie waszych nieprzyjaciół i nastaw drugi policzek”, ale przypuszczam, że wówczas takiej postawy tamtym ludom o takiej a nie innej mentalności tego nie dało się wszczepić. Dlatego też Bóg na przestrzeni wieków zmuszony był kształtować tę moralność stopniowo, lecz jego finalnym zamysłem była dopiero nauka Chrystusowa. Potwierdzeniem takiego problemu może być chociażby kwestia poligamii i rozwodów. Jak wiadomo, w czasach Starego Testamentu jedno i drugie było dozwolone, a zniesione dopiero przez Jezusa Chrystusa w nauce Nowego Testamentu. I tutaj też możemy zadać pytanie: Dlaczego Bóg Starego Testamentu od razu nie zabronił rozwodów, tylko pozwolił dać list rozwodowy swojej żonie. Ten przykład jest o tyle dobry, że odpowiada na to sam Jezus Chrystus:
Mt 19,3-9 Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? (4) On odpowiedział: Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? (5) I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. (6) A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela. (7)Odparli Mu: Czemu więc Mojżesz przykazał dać jej list rozwodowy i odprawić ją? (8) Odpowiedział im: Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było.(9) A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba że w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.
Ten przykład dobitnie nam pokazuje, że Bóg na kartach Biblii kształtuje moralność stopniowo i zwyczajnie dostrzega, że ludzka mentalność nie jest jeszcze gotowa na przyjęcie zasad doskonałej świętości. Dlatego odpowiedzią na ten zarzut może być to, że gdyby Bóg wprowadził obowiązek miłowania nieprzyjaciół i nastawiania drugiego policzka, zabronił wszelkich form agresji wobec wrogów na kartach Starego Testamentu, mógłby się spodziewać zupełnego odrzucenia Jego osoby przez ówczesny lud (lub w przypadku nie odrzucenia można by się było spodziewać nieprzetrwania tego narodu), z którego przecież miał się narodzić przyszły Zbawiciel świata. Innymi słowy, Bóg mając do wyboru: albo narzuciś temu ludowi zasady doskonałej świetości i tym samym wiedzieć, że ten lud o twardym karku nie przystanie na takie warunki i odrzuci Boga po całości i tym samym pogrąży się w totalnym zepsuciu moralnym, albo kształtować tę moralność stopniowo - wybrał to drugie.
Uzupełnienie 25 października 2019.
Do tego problemu można podejść jeszcze od innej strony. Zwróćmy uwagę, że głównym zarzutem wykrzykiwanym przez ateistów jest to, że Bóg każe dobierać życie jakimś tzw. Bogu ducha winnym ludziom. Już abstrahując od tego, czy ci ludzie byli winni tylko ducha Bogu, czy też ich wina miała trochę szersze znaczenie i większy zakres (lecz oczywiście załóżmy tutaj, że kara śmierci była niewspółmierna do ich winy, oraz zastosowanie tak drastycznego środka nie było konieczne dla utrzymania bezpieczeństwa Izraelitów), to należy zauważyć, że tym ludom wymordowanym przez Izraelitów z polecenia Boga działa się faktycznie krzywda, ale... tylko z ateistycznego punktu widzenia. Jeśli założymy, że Boga nie ma (ateistyczny model), to faktycznie - Izraelici odbierają ludziom to, co dla nich jest najcenniejsze - ich życie. Ateistom dobrze znane jest przecież powiedzenie "życie ma się tylko jedno". Lecz w takim modelu, którym nie ma Boga, to też nie ma sensu oskarżać Go o cokolwiek, bo skoro też Go nie ma, to oznacza, że On wcale nie kazał tego zrobić. Natomiast w jeśli przyjmiemy model teistyczny, w którym Bóg istnieje, a Biblia jest Jego natchnionym słowem i tym samym sam Bóg kazał ich pozabijać, to... wówczas nieprawdą jest to, że śmierć cielesna jest końcem ich życia. W tej sytuacji Bóg zabijając jakiś lud nie unicestwia tych istnień, ponieważ ich życie zmienia jedynie formę - z cielesnej na duchową. Wartość życia cielesnego w stosunku do życia wiecznego jest jakby podzielić 100 lat przez nieskończoną liczbę lat - a to zawsze równa się dokładnie zero! W teistycznym modelu życie cielesne ma znikomą wartość w stosunku do życia wiecznego, ale jednak ma ogromne znaczenie, ponieważ jakość tego skończonego życia ma wpływ na nasze życie wieczne - czy skończy się ono chwałą, czy hańbą. Dlatego też Bóg odbierając życie doczesne wcale nie musi robić tego na szkodę tej istoty, bo czasem w ten sposób może pozbawić jej możliwości szkodzenia samej sobie z perspektywy życia wiecznego. Tym samym odbieranie życia z inicjatywy Boga wcale nie uprawnia nas do negatywnego osądu.
1 http://mateusz.pl/ksiazki/js-pn/js-pn_14.htm