O.K.

Modernistyczne mity Marcina Majewskiego o Bożym Narodzeniu

dodane: 2025-01-17
0
Modernistyczne mity Marcina Majewskiego o Bożym Narodzeniu
Polemika z wykładem na YouTube dr hab. Marcina Majewskiego, w którym neguje on historyczność opowieści o Bożym Narodzeniu.

Spis treści

 

 

 

Wstęp

 

Dr hab. Marcin Majewski (biografia na Wikipedii) jest biblistą, wykładowcą na Uniwersytecie Jana Pawła II w Krakowie. Jednocześnie prowadzi popularny kanał z wykładami o biblistyce na YouTube: https://www.youtube.com/@Marcin.Majewski Popularność tego kanału (ponad 100 tys. regularnych subskrybentów) sprawiła, że Majewski stał się swoistym celebrytą w Internecie i działających tam mediach. Choć Majewski jest katolikiem, to jednak chodzą słuchy, że tak w swojej pracy naukowej, jak i popularyzatorskiej prezentuje niekiedy poglądy modernistyczne. Modernizm był racjonalistycznym ruchem mającym na początku XX w. dość silne wpływy wśród katolickich egzegetów. Pod wpływem filozofii pozytywizmu i liberalnej biblistyki protestanckiej postulował on „unowocześnienie” wiary katolickiej, poprzez usunięcie z niej rzekomo zakwestionowanych przez naukę elementów cudownych i nadnaturalnych, podważenie historycznej wiarygodności Biblii, jej tradycyjnego autorstwa itd. Modernizm został w 1907 r. potępiony jako herezja przez papieża Piusa X. Mimo to pewne idee, które można by nazwać modernistycznymi, zaczęły powracać i stopniowo przenikać do katolickiej biblistyki, szczególnie po Soborze Watykańskim II (kiedy kościelna dyscyplina w badaniach katolickich biblistów została znacznie poluzowana), choć ich zwolennicy oficjalnie odżegnywali się na różne sposoby od modernizmu.

Nie twierdzę, że wszystkie poglądy Majewskiego są złe. Osobiście nie oglądałem wszystkich wykładów Majewskiego na jego kanale, a tylko kilka wybranych. W większości z tych wykładów Majewski prezentuje w danym temacie kwestie zupełnie podstawowe, jakie można łatwo znaleźć w standardowych podręcznikach i opracowaniach na temat biblistyki, a nawet w artykułach na Wikipedii. Jedynie w nielicznych swoich wykładach Majewski prezentuje bardziej zaawansowane kwestie (jak np. w omówieniu początkowych rozdziałów Księgi Rut). Z tych kilku wybranych wykładów co obejrzałem, większość wydaje mi się w miarę porządna, bez większych kontrowersji. Ale jest jeden wykład absolutnie HANIEBNY! Mianowicie film zatytułowany „Ewangelie o narodzeniu Jezusa -mit czy rzeczywistość?”, opublikowany nieco ponad rok temu, 18 grudnia 2023 r., tuż przed Świętami Bożego Narodzenia, link. I to właśnie z tym filmem będziemy polemizować.

W swoim niemal 70-minutowym wykładzie Majewski atakuje historyczność opowieści o narodzinach Jezusa Chrystusa w Ewangeliach według Mateusza i Łukasza. Neguje niemal każdy element tychże opowieści, które uważa za późne dodatki do właściwych narracji ewangelicznych o działalności dorosłego Jezusa. Majewski twierdzi, że ewangelie dzieciństwa Mateusza i Łukasza są sprzeczne, że nie było żadnej Gwiazdy Betlejemskiej, ani Mędrców ze Wschodu, którzy przybyli oddać pokłon nowo narodzonemu Jezusowi, nie było też żadnego spisu ludności, na który udali się do Betlejem w Judei św. Józef i brzemienna Maryja, nie było też ucieczki Świętej Rodziny do Egiptu i zarządzonej przez Heroda Wielkiego rzezi niewiniątek, chłopców w wieku do lat dwóch w Betlejem i okolicy. Jedyne co Majewski jest skłonny uznać za historyczne, to fakt, że Jezus narodził się w Betlejem Judzkim i że Jego ziemscy rodzice mieli na imię Józef i Maryja. Jest to typowo modernistyczne podejście i zestawienie standardowych racjonalistycznych twierdzeń na temat ewangelicznych opowieści Bożego Narodzenia, twierdzeń, z którymi zarówno my na naszym portalu, jak i inni apologeci polemizowali wielokrotnie. Majewski jednak jak się zdaje, chyba nie czytał owych polemik na naszym portalu, albo je zupełnie zignorował, tak jak i inne podobne, z którymi na pewno musiał się gdzieś, kiedyś zetknąć.

Negowanie historyczności opowieści Bożego Narodzenia, uznawanie jej jedynie za pobożną, bajeczną legendę, fantazyjną opowieść mającą w barwny sposób wyrazić prawdy wiary, stało się wyrazem politycznej poprawności w liberalnej biblistyce, a ci, co ośmielają się uważać inaczej, są po prostu przez to środowisko wręcz szykanowani. W swoim wykładzie Majewski nieraz stwierdza, że jego wnioski są powszechnie podzielane przez innych badaczy, biblistów także katolickich. Powołuje się na autorytety innych profesorów biblistyki, w tym także i księży. Jednak prawda jest taka, że raz, te poglądy wcale nie są podzielane przez wszystkich uczonych. A dwa, te twierdzenia tak naprawdę nie mają nic wspólnego z rzetelnie uprawianą nauką. Stanowią jedynie przestarzałe dzisiaj racjonalistyczne i modernistyczne mity, jakie rozpleniły się w akademickiej biblistyce i są przez nią usilnie podtrzymywane, wbijane do głowy jako pewniki i dogmaty kolejnym pokoleniom biblistów i egzegetów, mimo ich, jak to dalej w polemice wykażę, ich zupełnej bezpodstawności. Mity te opierają się tak naprawdę na zupełnej ignorancji wśród zdecydowanej większości akademickich biblijnych egzegetów osiągnięć w innych dziedzinach nauki, gdzie rozpatrywane są podobne problemy: historii starożytnej, historii astronomii, orientalistyki itd. Kontekstu historycznego opowieści o dzieciństwie Jezusa. A także nowszych badań i teorii nad strukturą i redakcją Czterech Ewangelii, innych niż nadal powszechnie wykładana jako pewnik stara teoria źródeł, zakładająca pierwszeństwo Ewangelii Marka (która nie zawiera opowieści o dzieciństwie Jezusa) i dopiero na jej podstawie oraz hipotetycznego źródła Q późniejszej redakcji Ewangelii Mateusza i Łukasza. Ciągle pokutuje pogląd, jakoby ta teoria była dowiedzionym niezbitym faktem, mimo iż tak nie jest. Istnieją inne podejścia, które są co najmniej równie dobre, jeśli nie lepsze, i skutkują zupełnie innymi wnioskami, jeśli chodzi o genezę i rolę ewangelii dzieciństwa u Mateusza i Łukasza.

Popularność i stopień naukowy Marcina Majewskiego sprawia, że wielu widzów jego kanału uważa go za niekwestionowany autorytet. Także w tematyce narodzin i dzieciństwa Jezusa. Mnie jednak, oglądając ten jego film, i słysząc, ile zupełnych bzdur ów człowiek w nim wygaduje, włos mi się na głowie jeżył i krew mnie po prostu zalewała! Studiowałem systematycznie problematykę historii narodzin Jezusa od wielu, wielu lat, szczególnie w okresie Bożego Narodzenia. Zgromadziłem przez te lata wiele opracowań, prezentujących różne hipotezy i teorie, bogatą bazę źródłową. Wiele ciekawych spostrzeżeń na podstawie analiz podobnych zagadnień, jak te, które istnieją w tematyce historii Bożego Narodzenia. Plon tych badań publikowałem w artykułach na tematy wokół Bożego Narodzenia na naszym portalu. I teraz nagle wychodzi taki dr hab. Marcin Majewski i ewidentnie nie mając zielonego pojęcia, o czym on w ogóle wygaduje, wymądrza się przed tysiącami widzów (do 14 stycznia 2025 r. film miał ponad 174 tys. wyświetleń), że wszystko to jedna wielka bajka!

Toteż należało zareagować. Planowałem zrobić polemikę na Święta Bożego Narodzenia następnego 2024 r. Jednak inne obszerne projekty nad artykułami o tematyce bożonarodzeniowej oraz ogrom materiału sprawiły, że polemika z filmem Majewskiego nieco się opóźniła. I dlatego pojawia się dopiero teraz.

Swój wykład Marcin Majewski podzielił na kilka sekcji omawiających poszczególne tematy: Historyczność (gdzie stwierdza, że opowieści o dzieciństwie Jezusa są późno zredagowanym mitycznym dodatkiem o pochodzeniu wielkiej postaci), Porównanie obu tekstów (w której wmawia, że opowieści Mateusza i Łukasza są ze sobą sprzeczne), Gwiazda? (w której neguje istnienie Gwiazdy Betlejemskiej), Mędrcy ze wschodu? (których wizytę Majewski uważa jedynie za barwną wschodnią legendę), Cytat z Mi 5,1 (przytaczany w Mt 2,6, Majewski omawia różnice w tych tekstach), Rzeź niewiniątek? (mało historycznie wiarygodne opowiadanie wedle Majewskiego), Podróż do Egiptu? (która wedle Majewskiego jest jedynie elementem wymyślonym dla powiązania z proroctwem Oz 11,1), Spis powszechny? (którego wedle Majewskiego nie było), Betlejem? (Majewski uważa, że Jezus rzeczywiście urodził się w Betlejem w Judei) i Podsumowanie (Majewski stwierdza, że liczy się dane przez Ewangelistów przesłanie opowieści o Bożym Narodzeniu, a nie jej historyczność). Toteż podzieliłem niniejszą polemikę na analogiczne sekcje. Ponieważ te tematy były już omawiane w artykułach na naszym portalu (i nie tylko), to na początku głównych sekcji (Porównanie obu tekstów, Gwiazda?, która łączy się z sekcją Mędrcy ze wschodu?, Rzeź niewiniątek?, Spis powszechny?) zamieściłem odnośniki do wcześniejszych opracowań, które w bardziej szczegółowo omawiały poszczególne tematy. Teoretycznie polemika mogłaby się sprowadzać do samego tylko przytoczenia odnośników do wcześniejszych opracowań, które obalały główne twierdzenia Majewskiego. Uznałem jednak, ze warto tę polemikę rozszerzyć, przytoczyć nowe argumenty i odnieść się wprost do każdego pojedynczego twierdzenia Majewskiego. Szczegółowo sprawdzić ich rzetelność i zasadność, czy naprawdę mają one oparcie w rzeczywistości. Przytoczyć źródła, których Majewski w swym uproszczonym i powierzchownym wykładzie nie przytacza. I zaprezentować wiele istotnych i wartościowych informacji, pokazać czego Wam, Drodzy Czytelnicy nie powiedział Majewski w swoim wykładzie. Zobaczycie, że problematyka historyczności opowieści o Bożym Narodzeniu wygląda zupełnie inaczej, niż Wam to przedstawia Majewski i inni moderniści, racjonaliści czy liberalni bibliści. Przy okazji byłaby to dobra synteza moich poprzednich artykułów na bożonarodzeniowe tematy.

Zanim przejdziemy do polemiki, trzeba omówić nieco spraw porządkowych.

W polemice najpierw zaznaczam czas w filmie Majewskiego, wedle standardowej konwencji godziny:minuty:sekundy. Po czym podsumowuję poszczególne twierdzenia Majewskiego, na które później podaję szczegółową Odpowiedź.

Jeśli chodzi o cytowane teksty Nowego Testamentu, to fragmenty z Ewangelii Mateusza zaś na niebiesko, fragmenty z Ewangelii Łukasza zaznaczone są na czerwono, fragmenty Ewangelii Marka zaznaczam na zielono, Ewangelii Jana na fioletowo, Dziejów Apostolskich kolorem jasnofioletowym, zaś fragmenty z listów Pawła kolorem brązowym. Inne teksty starożytne zaznaczone są kursywą. Natomiast cytaty z publikacji współczesnych autorów zaznaczone są na barwnym tle.

O ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie teksty biblijne przedstawiam za tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia. Cytaty pochodzące zaś ze Septuaginty (oznaczonej skrótem LXX) starożytnego greckiego przekładu Starego Testamentu dokonanego w III-II w. p.n.e. przedstawiam w tłumaczeniu Remigiusza Popowskiego. Tłumaczenia pism Józefa Flawiusza wedle następujących wydań: Dawne dzieje Izraela”, tłum. Zygmunt Kubiak & Jan Radożycki, wstęp: Eugeniusz Dąbrowski, Rytm 1979; Wojna żydowska”, tłum. Jan Radożycki, św. Wojciech 1980. Cytaty z „Żywotów cezarów” pióra rzymskiego historyka Swetoniusza w tłumaczeniu Janiny Niemirskiej-Pliszczyńskiej. Cytaty z dzieł Orygenesa w przekładach Stanisława Kalinkowskiego. Cytaty z „Historii naturalnej” Pliniusza Starszego, za: Gajusz Pliniusz Sekundus, „Historia Naturalna Tom I: Kosmologia i geografia, księgi II-VI”; tekst, wstęp, przekład i komentarz: Ireneusz Mikołajczyk, Natalia Rataj, Emilia Twarowska-Antczak, Krzysztof Antczak; Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 2017. Przy pozostałych cytatach podano nazwisko tłumacza, a jak go nie ma, to odpowiedzialność za tłumaczenie spada na mnie.

Najbardziej autorytatywnym katalogiem chińskich obserwacji komet, gwiazd nowych i supernowych jest nadal skompilowany ponad pół wieku temu katalog Ho Peng Yoke (żył w latach 1926-2014), wywodzącego się od malezyjskich Chińczyków historyka nauki, „Ancient and mediaeval observations of comets and novae in Chinese sources”, Vistas in Astronomy, 5, 1, str. 127-225 (1962). Jednak w chińskich nazwach zastosowałem dzisiaj powszechnie stosowaną transkrypcję pinyin, podczas gdy Ho Peng Yoke używał dawniejszej transkrypcji Wade’a. Kilka słów o chińskich terminach na oznaczenie komet i gwiazd nowych. Standardowym chińskim terminem na gwiazdę jest ‘xing’ (w transkrypcji Wade: ‘hsing’). Do tego dodaje się przedrostek określający cechę. Mamy zatem ‘huixing’ (w skrócie ‘hui’, Wade: ‘hui-hsing’) - „gwiazda miotła”. Termin ten zazwyczaj oznacza kometę (choć w niektórych mniej wiarygodnych źródłach w ten sposób określano supernowe z lat 1006 i 1572). Drugim terminem jest ‘xingbo’ (‘bo’, Wade: ‘po-hsing’, w skrócie ‘po’) -”gwiazda krzaczasta”, „najeżona”, „rozmyta”. Jest to najbardziej zróżnicowany termin. Zazwyczaj używa się go do niewyraźnych komet bez widocznego ogona, ale może oznaczać też każda kometę, czy gwiazdę nową. Kolejny termin to ‘kexing’ (‘ke’, Wade: ‘kho-hsing’, ‘kho’) -„gwiazda gość’. Termin ten standardowo używany jest na oznaczenie gwiazd nowych, ale bywało, że tak określano również komety. Istnieje oczywiście o wiele więcej chińskich terminów na oznaczenie różnych typów gwiazd, ale te są najczęściej używane.

Artykuły znajdujące się w antologii tekstów z konferencji w Groningen w październiku 2014 r. poświęconej problematyce Gwiazdy Betlejemskiej i Magów ze Wschodu [The Star of Bethlehem and the Magi: Interdisiciplinary Perspectives from Experts on the Ancient Near east, the Greco-Roman World and Modern Astronomy, redakcja Peter Barthel i George van Kooten, Brill, 2015] oznaczono skrótem w: „Barthel & Kooten” i odpowiednie numery stron.

Przejdźmy do polemiki.

 

 

 

 

Historyczność

 

Do 1:00 Majewski czyni wprowadzenie i stawia problem: czy opowiadania ewangeliczne o Bożym Narodzeniu są mitem, czy rzeczywistością? Czy te fragmenty Ewangelii są legendami, czy rzeczywistymi wydarzeniami, jaka jest wartość historyczna tych opowiadań i o czym one są i o co tak naprawdę w nich chodzi.

1:05 Majewski twierdzi, że Ewangelie pierwotnie nie zajmowały się tematem narodzenia i dzieciństwa Jezusa. Pierwotnie historia zaczynała się od wystąpienia Jana Chrzciciela, natomiast w dwóch ewangeliach, według Mateusza i Łukasza, dodano pewien rodzaj prologu opowiadający o narodzinach Jezusa. Twierdzi, że jest to szersza tendencja w literaturze starożytnej, gdzie w biografiach sławnych osób wtórnie zastanawiano się nad ich narodzinami, którym często miały towarzyszyć cudowne okoliczności. Majewski podaje przykłady Sargona, Aleksandra Wielkiego, Mojżesza, Samsona czy proroka Samuela. Sądzi, że podobne zjawisko wystąpiło w przypadku Jezusa. Przytacza pierwsze wystąpienia chrześcijan i sformułowania kerygmatu, mowy Piotra i Pawła w Dziejach Apostolskich, czy wzmianki w Didache, koncentrujące się na nauczaniu dorosłego Jezusa. Dopiero później zaczęto się zastanawiać, jak to było z narodzinami Jezusa, na podobieństwo innych opowiadań o dzieciństwie wielkich postaci ze starożytności.

Odpowiedź: Fakt, że pierwsze sformułowania o Jezusie, mowy Piotra czy Pawła w Dziejach Apostolskich (mowy Piotra: Dz 2,14-40; 3,12-26; 10,34-43; mowy Pawła: Dz 13,16-41; 17,22-31) koncentrowały się nawet nie tyle na dorosłym życiu Jezusa, ile na znaczeniu Jego misji. Na tym, że Jezus jest zapowiadanym przez proroctwa Mesjaszem, Zbawicielem tak Żydów, jak i pogan, że należy przyjąć Jego naukę, że Jezus przyjdzie z powrotem jako Sędzia itd. Niewiele tam było odniesień do wydarzeń z ziemskiego życia Jezusa, a jeśli już, to tylko do najważniejszych. Bo fakty z życia Jezusa były ogólnie znane. Mowa Piotra w domu pogańskiego setnika Korneliusza w Cezarei, Dz 10,37-38: Wiecie, co się działo w całej Judei, począwszy od Galilei, po chrzcie, który głosił Jan. Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. I podobnie było w przypadku Pawła (patrz artykuł „Ewangelia według świętego Pawła”, link, gdzie wymieniono wzmianki w listach św. Pawła nawiązujące do ziemskiego życia Jezusa). Didache to już w ogóle pisemko katechetyczno dydaktyczne, w ogóle niezajmujące się życiem Jezusa, choć nawiązujące do Jego nauk.

Ewangelia Marka, która zaczyna się od wystąpienia Jana Chrzciciela (Początek Ewangelii o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym. […] Wystąpił Jan Chrzciciel na pustyni i głosił chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów -Mk 1,1.4), zgodna jest ze schematem, które w swoich mowach nakreślił Piotr (Dz 1,21-22; 10,37-43, mowa podczas wyboru Dwunastego Apostoła w miejsce Judasza, oraz w domu setnika Korneliusza), czyli opisowi wydarzeń od wystąpienia Chrzciciela, aż do wniebowstąpienia Jezusa. Tradycja twierdzi, że Marek spisał nauki Piotra (patrz biografia Marka Ewangelisty, link), który nie był świadkiem narodzin Jezusa. Piotr, jak się zdaje, opowiadał tylko to, o czym mógł sam bezpośrednio zaświadczyć, czyli od czasu wystąpienia Jana Chrzciciela. Dlatego też opowiadania o narodzinach Jezusa opuścił. Natomiast Ewangelia Jana, poza mistycznym wstępem, prologiem o Słowie i Jego preegzystencji, również zaczyna się od działalności Chrzciciela, którego Apostoł Jan najpewniej był uczniem (patrz biografia Jana Ewangelisty, link) . Podobnie mamy tutaj bezpośrednie świadectwo Apostoła. Ewangelia Jana jest jednak specyficzna, nie opisuje wszystkich wydarzeń z życia Jezusa, a jedynie wybrane (J 21,25: Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać), a ponadto jak się wydaje, została spisana najpóźniej ze wszystkich Czterech Ewangelii, ok. 100 r. n.e.

Pozostają Ewangelie Mateusza i Łukasza. Tylko że tutaj też nic nie wskazuje na to, by opowieści o narodzinach Jezusa miały być w tych księgach późniejszym dodatkiem. Przeciwnie, jednolitość stylu w obu tych księgach wskazuje, że ewangelie dzieciństwa od początku były ich integralną częścią, a nie zostały później w sposób sztuczny dodane. Przykładowo, opis dzieciństwa Jezusa w Ewangelii Mateusza ma interesujące paralele z finałowym opisem zmartwychwstania Chrystusa w tej księdze. Ewangelia dzieciństwa: Mt 1,1: „Księga początku”; Mt 1,23: „Bóg z nami” (Immanuel); Mt 2,11: Mędrcy „widzą” Jezusa; Mt 2,11: pokłon Mędrców; 2,19-23: Jezus w Galilei. Opis zmartwychwstania Chrystusa: Mt 28,20: „aż do skończenia świata”; Mt 28,20: „Ja jestem z wami”; Mt 28,17: uczniowie „widzą” Jezusa; Mt 28,17: pokłon uczniów; 28,16: Jezus w Galilei. [cytuję niemal dosłownie z książki: Ks. Janusz Pycia, Specyfika Łukaszowego orędzia o zmartwychwstaniu Jezusa, BIBLOS, Tarnów 2018, str. 104 przypis 188]. Podobnie u Łukasza, Jezus np. przybywa do Jerozolimy nie mniej ni więcej tylko dokładnie 3 razy (Łk 2,22 podczas ofiarowania po narodzinach, 2,42n w wieku dwunastu lat i ostatnia podróż od 9,51). Co bez opowieści o dzieciństwie nie byłoby spełnione. Jeśli już doszukiwać się jakiejś odrębności opowieści o dzieciństwie w Ewangelii Łukasza, dwóch pierwszych rozdziałów, to w tym, że jest w nich nadzwyczaj dużo semityzmów i odniesień do tradycji Izraela [Józef Kudasiewicz, Ewangelia Łukasza w: Wstęp do Nowego Testamentu, Pallottinum 1996, str. 237-238]. Co wskazuje, że Łukasz z dużym prawdopodobieństwem bazował na jakimś wcześniejszym judeochrześcijańskim źródle, bardzo możliwe, że pochodzącym z pierwotnej gminy żydowskich chrześcijan, które przeredagował, wplatając ją płynnie w strukturę własnej opowieści o Jezusie. Ewangelię Łukasza uważa się niemal powszechnie za późniejszą od Ewangelii Marka, niezawierającej opowieści o narodzinach Jezusa. Natomiast z Ewangelią Mateusza sprawa nie jest już tak jednoznaczna (patrz biografia Mateusza Ewangelisty, link, a także artykuł Jana Lewandowskiego „Czy Ewangelista Mateusz jedynie przepisywał z Ewangelii Marka?”, link). Wrócimy do tego w dalszym ciągu naszej polemiki. W każdym razie nie ma żadnych dowodów, nic nie wskazuje na to, by opowieści o dzieciństwie Jezusa miały być spisane później, niż opowieści o dorosłym życiu Jezusa, czy być powstałymi długo po fakcie legendami, by ubarwić Jego biografię.

Natomiast co do biografii innych sławnych postaci ze starożytności, to też nikt nie jest w stanie wykazać, że wszystkie niezwykłe wydarzenia z ich dzieciństwa muszą być jedynie fantazjami powstałymi długo po fakcie, by propagować legendę tych postaci. Niektóre pewnie i tak (szczególnie te najbardziej fantastyczne), ale niekoniecznie wszystkie. Życie pełne jest niezwykłych przypadków i zdawałoby się a priori nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności. Zamiast wymyślać banialuki, często lepiej jest rozgłaszać podania o rzeczach wprawdzie niezwykłych, ale które wydarzyły się naprawdę. A da się takich często całkiem sporo znaleźć, jak się na nie zwraca uwagę. A co do postaci biblijnych. Jak ktoś jest wierzący, to cudowne zdarzenia w dzieciństwie wybranych świętych mężów jak Jakub, Mojżesz, Samson czy Samuel nie stanowią dla niego żadnego problemu, raczej znak działania Bożej Opatrzności. Nawet w przypadku pogańskich wybitnych wodzów, nie wszystkie niezwykłe historie muszą być bajkami. Jestem w stanie jak najbardziej zaakceptować, że Sargon, został porzucony przez matkę kapłankę, czy też świątynną prostytutkę w unoszącym się na rzece koszyku (a wieki później, znając historię Sargona lub też nie, podobnie uczyniła Jokebed, matka Mojżesza, dyskutowaliśmy te historie w artykule „Łukasz Niesiołowski-Spano i Radio Naukowe: Starego Testamentu datowanie i kitu publice wciskanie”, link). Czy że Romulus, legendarny założyciel Rzymu został razem z bratem bliźniakiem Remusem wykarmiony przez wilczycę (choć sami starożytni Rzymianie, jak historyk Tytus Liwiusz powątpiewali w tę opowieść). Podobne przypadki zostały udokumentowane w nowożytnych czasach (artykuł „Do animals really raise human babies as their own?” na Open University, link). Tematem na osobne badawcze studium jest zaś to, czy może rzeczywiście niezwykłe wydarzenia z dzieciństwa mają wpływ na osobowość przyszłych liderów i wielkich ludzi. Czy jeśli takie wypadki pewnym ludziom się rzeczywiście w dzieciństwie przydarzyły, czy mogą ich motywować, napędzać ich ambicję, poprzez przekonanie, że są oni, przez jakkolwiek pojmowaną opatrzność, przeznaczeni do wielkich czynów. I niektórzy, wierząc w to gorąco, rzeczywiście owych wielkich czynów dokonują.

 

 

Porównanie obu tekstów

 

W sekcji tej Majewski dokonuje porównania historii o narodzinach i dzieciństwie Jezusa w pierwszych dwóch rozdziałach obu Ewangelii Mateusza i Łukasza. Próbuje wmawiać, że są to opowiadania sprzeczne.

Główne opracowania do polemiki na tematy poruszone w tej sekcji:

 

  • Ewangelie dzieciństwa -uzgodnienie”, link. Porównanie opowiadań Ewangelii Mateusza i Łukasza o dzieciństwie Jezusa i uzgodnienie ich w jedną spójną historię, wraz z dodatkowo wzmiankami o pochodzeniu Jezusa w listach św. Pawła oraz w Ewangeliach Marka i Jana

  • Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”, link. Podobnie porównanie opowiadań o dzieciństwie Jezusa, ale tym razem łącznie z opowiadaniami apokryficznej Protoewangelii Jakuba z II w. Komentarz i ocena historycznej wiarygodności Protoewangelii Jakuba.

  • Czy Ewangelie zawierają sprzeczne podania na temat dzieciństwa Jezusa?”, link. Artykuł Jana Lewandowskiego podejmujący ogólne zagadnienie rzekomych sprzeczności pomiędzy tekstami, w odniesieniu do ewangelii dzieciństwa Mateusza i Łukasza

  • Boże Narodzenie - Sprzeczności w Biblii #3”, link. Film Polskiego Inkwizytora poruszający zagadnienie rzekomych sprzeczności w ewangeliach dzieciństwa. Porównania opowieści ewangelicznych do starożytnych biografii i sposobów, w jakie je pisano.

 

3:58 Majewski pokazuje tabelę „Porównanie ewangelii dzieciństwa” porównującą wydarzenia z Mt i Łk. Pisze w tej tabeli: „Żadne opowiadanie się nie powtarza!”. Przedstawia w dwóch kolumnach wydarzenia opisane w Ewangelii Mateusza i Łukasza.

Odpowiedź: To ja przedstawię swoją własną tabelę wziętą z Podsumowania artykułu „Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”. Zawiera ona zestawienie epizodów opowiadanych przez trzy najstarsze ewangelie dzieciństwa Jezusa; kanoniczne Mateusza i Łukasza oraz apokryficzną Protoewangelię Jakuba. Pominięto epizody z dzieciństwa Maryi, o którym opowiada tylko Protoewangelia Jakuba.

 

Epizod

Ewangelia Mateusza

Ewangelia Łukasza

Protoewangelia Jakuba

Zwiastowanie Zachariaszowi narodzin Jana Chrzciciela

-

Jest

Aluzje

Maryja i Józef są zaręczeni, nie są jeszcze pełnym małżeństwem

Jest

Jest (Łk 1,27 ἐμνηστευμένην, emnēsteumenēn, „zaręczonej”)

Jest

Maryja i Józef mieszkają w Nazarecie

nieokreślone

Jest

Nieokreślone wprost, ale Protoewangelia implikuje, że mieszkają w Jerozolimie

Zwiastowanie Maryi

-

Jest

Jest

Maryja odwiedza Elżbietę

-

Jest

Jest

Pieśń Maryi (Magnificat)

-

Jest

-

Narodziny Jana Chrzciciela, cudowne odzyskanie mowy przez Zachariasza

-

Jest

Implikowane

Józef planuje oddalić Maryję

Jest

-

Jest

Sen Józefa

Jest

-

Jest

Oskarżenie Józefa i Maryi. Próba wody

-

-

Jest

Spis ludności i podróż Józefa i Maryi do Betlejem

-

Jest

Jest

Wizja Maryi przed narodzeniem Jezusa

-

-

Jest

Narodziny Jezusa w grocie

-

-

Jest

Wizja Józefa podczas narodzin Jezusa

-

-

Jest (w większości rękopisów)

Epizod z położnymi

-

-

Jest

Żłóbek

-

Jest

W innym kontekście niż u Łukasza (ukrycie Jezusa przed żołnierzami Heroda, a nie bezpośrednio po narodzinach)

Pokłon pasterzy

-

Jest

-

Obrzezanie Jezusa

-

Jest

-

Ofiarowanie Jezusa w Świątyni

-

Jest

Antycypowane

Gwiazda Betlejemska i wizyta Mędrców ze Wschodu

Jest

-

Jest

Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu

Jest

-

Przemilczane (w większości rękopisów) z uzasadnionych z punktu widzenia opowieści racji

Rzeź niewiniątek

Jest

-

Jest

Ucieczka Elżbiety z Janem Chrzcicielem

-

-

Jest

Śmierć męczeńska Zachariasza

Być może nawiązanie w dalszej części Ewangelii (Mt 23,35)

Być może nawiązanie w dalszej części Ewangelii (Łk 11,50-51)

Jest

Rozruchy po śmierci Heroda

-

-

Jest

Powrót do Nazaretu

Jest

Jest

Opowieść kończy się wcześniej

Jak widzimy, wszystkie te trzy teksty mają zarówno opowiadania wspólne, jak i każdy z nich ma jakieś elementy, których nie ma w dwóch pozostałych. Protoewangelia Jakuba, choć ma wszystkie epizody wspólne z Ewangelią Mateusza, to jednak parę epizodów z Ewangelii Łukasza jest w niej nieobecnych (pokłon pasterzy, natomiast epizod ze żłóbkiem jest zupełnie odmienny niż w Ewangelii Łukasza, pomimo nawet takich samych zwrotów!). Co skłania do refleksji, czy aby na pewno Protoewangelia bazuje na dziele Łukasza. A jeśli nawet, to jak widzimy, nie musi brać z niego wszystkich epizodów.

I podobnie jest z innymi utworami. Weźmy kolejną apokryficzną ewangelię dzieciństwa, późniejszą o kilka wieków wczesnośredniowieczną łacińską Ewangelia Pseudo-Mateusza (siglum PsMt, opublikowana w: Apokryfy Nowego Testamentu, Tom I, Ewangelie Apokryficzne, Część 1, redakcja Marek Starowieyski, WAM, Kraków 2003, str. 291-316, tłumaczenie: Kazimierz Obrycki -tekst został upubliczniony na portalu Opoka, link). Autor PsMt bez wątpienia zna wszystkie Cztery Ewangelie, a także (bezpośrednio lub pośrednio) Protoewangelię Jakuba, której opowiadania powtarza (przerabiając je jednak, by pasowały do zwyczajów życia w zakonach benedyktyńskich), to jednak pomija opisane w Protoewangelii zabójstwo Zachariasza, dodaje opis objawienia aniołów pasterzom (choć nie samego hołdu pasterzy Jezusowi, którego w Protoewangelii brak, PsMt 13,6), stwierdza, że Maryja złożyła Jezusa w żłobie w stajni trzy dni po Jego narodzeniu (i po wyjściu z groty, PsMt 14,1). Ponadto uważa, że obrzezanie i ofiarowanie Jezusa w Świątyni nastąpiło w ósmym dniu po narodzeniu (błędnie, o ile chłopców obrzezywano w ósmym dniu, to wedle przepisów Kpł 12 złożenie ofiar w Świątyni za syna następowało 40 dni po narodzinach).

Na końcu swojego filmu „Boże Narodzenie - Sprzeczności w Biblii #3” Polski Inkwizytor daje ciekawe porównanie opisów młodości cesarza Oktawiana Augusta w dwóch starożytnych biografiach, pióra żyjącego na przełomie naszej ery Mikołaja z Damaszku (którego Żywot Cezara Augusta zachował się tylko w skrócie sporządzonym za panowania w latach 913-959 r. bizantyńskiego cesarza Konstantyna Porfirogenety) oraz piszącego ok. 122 r. Swetoniusza. Pokazuje w nim, że Mikołaj z Damaszku i Swetoniusz często opisują różne epizody z młodości Oktawiana Augusta, a także zaprzeczają sobie w opisie niektórych szczegółów w partiach opisujących te same zdarzenia. I takie postępowanie jest powszechne w przypadku relacji starożytnych. Tacyt np. tak oto podsumowuje karierę zmarłego w 21 r. n.e. Publiusza Sulpicjusza Kwiryniusza (o którym wspomina Łukasz w notatce o spisie ludności jako namiestniku Syrii, Łk 2,2):

Około tegoż czasu [21 r. n.e.] zażądał [cesarz Tyberiusz] od senatu, aby zmarłemu Sulpicjuszowi Kwiryniuszowi uroczysty pogrzeb na koszt państwa sprawiono. Ten Kwiryniusz bynajmniej nie należał do starej i patrycjuszowskiej rodziny Sulpicjuszów, gdyż rodem był z municypalnego miasta Lanuwium; ale jako niestrudzony wojak i dzięki gorliwej swej służbie osiągnął za boskiego Augusta konsulat, potem odznaki triumfalne, kiedy zdobył fortece Homonadensów w Cylicji; dodany zaś za kierownika Gajuszowi Cezarowi, gdy ten Armenię w zarząd otrzymał, z szacunkiem odnosił się także do bawiącego na Rodos Tyberiusza. To teraz Tyberiusz przed senatem wyjawił, przy czym z pochwałą wspomniał o wyświadczonych mu przysługach, a skarżył się na Marka Lolliusza, którego o nakłonienie Gajusza Cezara do przewrotności i niezgody posądzał. Lecz wszyscy inni nie zachowali o Kwiryniuszu miłego wspomnienia, ponieważ Lepidę, jak wspomniałem, na niebezpieczeństwa naraził, a na starość brudnym był skąpcem i nadmierne miał wpływy. -Tacyt, Roczniki III,48

Tacyt w tej wzmiance w ogóle nie wspomina m.in. o tym, że Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii w 6/7 r. n.e. (o czym wspominają Józef Flawiusz i inne źródła)! Co pokazuje, że postępując ze źródłami do historii starożytnej w taki sposób, w jaki z opowieściami o dzieciństwie Jezusa postępują różnej maści „postępowi” bibliści i historycy, bez przerwy schodzilibyśmy na manowce. Niczego w historii starożytnej nie potrafilibyśmy ustalić, bo raz po raz natykalibyśmy się na pozorne „niezgodności”, bo ktoś o czymś nie pisał, tylko pisał o czymś innym. Argumenty z milczenia naprawdę nie mają wartości. A przypominająca puzzle rekonstrukcja przebiegu wydarzeń na podstawie wielu (niekiedy sprzecznych) źródeł to podstawa pracy historyka.

Nieraz naprawdę bardzo trudno odtworzyć tok procesów myślowych pisarzy sprzed wielu wieków, dlaczego oni pisali tak, a nie inaczej. Autorzy starożytni i z każdego innego okresu, nie musieli pisać o wszystkim, czasami wedle własnego uznania wybierali tylko wybrane opowiadania, czasami je jeszcze przerabiali, czasami nie rozumieli swoich źródeł itd. To, że Łukasz i Mateusz przedstawiają różne opowiadania, różne epizody, nie świadczy wcale o tym, że sobie przeczą. A tym bardziej że są to opowieści zmyślone.

Relacje Mateusza i Łukasza można ze sobą połączyć i zharmonizować na wiele sposobów. Ja sam byłbym w stanie na szybko wymyślić przynajmniej pół tuzina różnych takich sposobów. Jeden, najprostszy, przedstawiony jest w artykule „Ewangelie dzieciństwa -uzgodnienie”. Jest to takie same rozwiązanie, jakie ok. 170 roku zastosował Tacjan Syryjczyk w swoim dziele o nazwie „Diatessaron”, harmonii łączącej wszystkie Cztery Ewangelie w jedno spójne opowiadanie. Inne rozwiązanie podał ok. 400 r. św. Augustyn z Hippony, w swoim dziele „O zgodności Ewangelistów” w księdze II, rozdział 5,17. Augustyn podobnie łączy tam odpowiednie fragmenty Ewangelii Mateusza i Łukasza, z tym że umieszcza on Mt 1,18-25 (zwiastowanie św. Józefowi) po Łk 1,56 (odwiedziny Maryi u Elżbiety), a przed Łk 1,57 (narodziny Jana Chrzciciela). Później umieszcza Mt 2,1-12 (wizyta Magów ze Wschodu) po Łk 2,21 (obrzezaniu Jezusa), a przed Łk 2,22-39 (ofiarowanie Jezusa w Świątyni). Później mamy Mt 2,13-23, czyli całą podróż do Egiptu i z powrotem do Nazaretu i końcowy epizod Łk 2,41-52 opowiadający o odnalezieniu dwunastoletniego Jezusa w Świątyni.

Ale oczywiście profesor biblistyki Marcin Majewski, wmawiając rzekome sprzeczności, pewnie w ogóle nawet się nie zapoznał z tymi klasycznymi wczesnochrześcijańskimi opracowaniami….

5:55 Majewski twierdzi, że obie ewangelie dzieciństwa Mateusza i Łukasza są zupełnie różnymi tekstami. Twierdzi też, że są one miejscami sprzeczne. Majewski twierdzi, że według Mateusza rodzice Jezusa mieszkali w Betlejem, a wedle Łukasza mieszkali w Nazarecie i dlatego Łukasz pisze o spisie ludności.

Odpowiedź: W żaden sposób z opowieści Mateusza nie można wywnioskować jednoznacznie, że Józef i Maryja przed narodzinami mieszkali w Betlejem, a nie w Nazarecie. Mateusz nigdzie o tym nie pisze ani wprost, ani nie można udowodnić takiej implikacji.

6:34 Majewski twierdzi, że Mateusz opisuje ucieczkę do Egiptu, natomiast Łukasz opisuje powrót Świętej Rodziny do Nazaretu zaraz po ofiarowaniu małego Jezusa w Świątyni.

Odpowiedź: Łukasz nigdzie nie precyzuje, ile konkretnie czasu minęło między ofiarowaniem Jezusa w Świątyni a powrotem do Nazaretu -i czy w międzyczasie nie wydarzyło się coś jeszcze, co Łukasz z jakichś powodów przemilczał.

7:05 Majewski stwierdza na podstawie powyższych przykładów, że obie opowieści o dzieciństwie Jezusa, Mateusza oraz Łukasza, są niezależne od siebie. Obydwaj ewangeliści tworzą swoje opowieści niezależnie od siebie, opierając się na innych danych, źródłach i przesłankach. Te dwie opowieści są nieprzystające do siebie, pomimo pewnych podobieństw, które Majewski wymienia (Jezus narodził się cudownie w Betlejem za panowania Heroda z rodziców Józefa i Maryi). Ewangelie dzieciństwa nie mogą uchodzić za źródło stricte historyczne. Często w biblistyce przyjmuje się, że opowieść Mateusza pisana jest z perspektywy Józefa, perspektywy mężczyzny i skierowanej do rodowitych Izraelitów. Natomiast opowieść Łukasza pisana jest z perspektywy Maryi, na co on sam wskazuje (Łk 2,19.51).

Odpowiedź: Sprawa wcale nie jest taka prosta, jak twierdzi Majewski. Jak widzimy, choćby na przykładzie harmonii przedstawionej w artykule „Ewangelie dzieciństwa -uzgodnienie”, oba opowiadania o dzieciństwie u Mateusza i Łukasza można od siebie w bardzo łatwy sposób rozseparować. One nie nakładają się na siebie i co najważniejsze, wbrew temu, co mówi Majewski, nie ma między nimi żadnej sprzeczności ani explicite (wprost), ani implicite (czyli na podstawie tego, co można z nich jednoznacznie wywnioskować). Co już powinno bardzo skłonić do zastanowienia.

Dla porównania, następna w kolei ewangelia dzieciństwa, apokryficzna Protoewangelia Jakuba z II w. posiada sprzeczność implicite z Ewangelią Łukasza. Można wykazać (patrz artykuł „Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”), że Protoewangelia pośrednio zakłada, że przed narodzinami Jezusa Józef i Maryja mieszkają w Jerozolimie i stamtąd udają się do Betlejem na spis ludności. Nazwa Nazaret w ogóle nie pada w Protoewangelii! Co pokazuje, że jej autor, Pseudo-Jakub, jeśli zna Ewangelię Łukasza, to jej zaprzecza, albo przez pomyłkę, albo celowo. Albo być może jej nie zna, a obie księgi, Ewangelia Łukasza i Protoewangelia Jakuba, bazują na tych samych albo pokrewnych ze sobą wcześniejszych źródłach, z których przekopiowują obszerne fragmenty, takie same wyrażenie, ze względu na olbrzymią ilość podobieństw, pomimo paru drobnych, ale istotnych rozbieżności.

Tymczasem pomiędzy Ewangeliami Mateusza i Łukasza ŻADNYCH takich rozbieżności czy sprzeczności nie ma! Jedyny problem jest taki, że Łukasz z jakichś powodów zupełnie pomija całą opowieść Mateusza o magach, Gwieździe, uciecze do Egiptu i rzezi niewiniątek, od razu przechodząc do powrotu Świętej Rodziny do Nazaretu. Ale o tym później.

Na razie najistotniejszą kwestią jest to, czy obie te opowieści Mateusza i Łukasza są ze sobą w jakiś sposób powiązane, czy też nie, powstały one niezależnie od siebie, ich autorzy nie znali nawzajem swoich dzieł. Według ciągle jeszcze najczęściej pokutującej teorii dwóch źródeł, Ewangelie Mateusza i Łukasza są od siebie niezależne, obie powstały mniej więcej w tym samym czasie jako rozwinięcie krótszej Ewangelii Marka, niezawierającej opowieści o dzieciństwie Jezusa o materiał pochodzący z hipotetycznego źródła Q i materiały znane tylko Mateuszowi i Łukaszowi odpowiednio. Czyli wedle schematu:

Mateusz/Łukasz =Marek+Q+materiał własny Mateusza/Łukasza

Tylko że wbrew temu, co się często wmawia, nie jest to wcale jedyne słuszne rozwiązanie i niekoniecznie musi być najlepsze, czy najbardziej prawdopodobne. Problem synoptyczny, zależności między ewangeliami synoptycznymi Mateusza, Marka i Łukasza, próbowano rozwiązywać na wszelkie możliwe sposoby (co pokazuje nawet artykuł na Wikipedii: Problem synoptyczny). Żadnego z tych sposobów nie da się w jednoznaczny sposób ani udowodnić, ani obalić tylko na podstawie analizy tekstów ewangelicznych. Wszystko zależy od zewnętrznych założeń, wziętych czy to z chrześcijańskiej tradycji, czy to po prostu odgórnie przyjętych przez konkretnych badaczy.

Jednym z badaczy kwestionujących teorię dwóch źródeł był zmarły w 2021 r. ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk, autor kilku książek o problemie synoptycznym (Wpływ typologii oraz tekstów Starego Testamentu na redakcję Ewangelii Mateusza”, Bernardinum 2004, „Geneza Ewangelii Marka”, Bernardinum 2004, „Geneza Ewangelii Łukasza”, Bernardinum 2006 i inne). Książki Kowalczyka zostały darmowo udostępnione na stronie FederacjiBibliotek Kościelnych „Fides”, link.Kowalczyk podważał istnienie źródła Q, opowiadał się za tradycyjną kolejnością powstania Ewangelii Synoptycznych: po kolei Mateusza, Marka i Łukasza, przy czym każdy z kolejnych ewangelistów miał znać księgi poprzedników i przeredagowywać ich materiał, tak by dostosować go do potrzeb adresatów swojej księgi.

Mateusz miał zredagować swoją Ewangelię jako pierwszy, jako nową Torę (a szerzej Heksateuch, obejmujący Pięcioksiąg Mojżeszowy oraz Księgę Jozuego) przyniesioną przez nowego Prawodawcę, nowego Mojżesza, jakim był Chrystus. Co wpłynęło na taki, a nie inny układ Ewangelii Mateusza i specyficzny dobór materiału, który nie obejmował wszystkich zdarzeń z życia Jezusa, a jedynie starannie wybrane według specyficznego klucza. Książka Kowalczyka „Wpływ typologii…” jest wprost wypełniona zestawieniami liczbowymi porównującymi opisy w Ewangelii Mateusza z opisami w Heksateuchu. Ewangelia Mateusza 42 razy opisuje miejsce pobytu Jezusa, dokładnie tyle samo wedle Lb 33,1-49 było miejsc pobytu Izraelitów na pustyni przed przybyciem do Ziemi Obiecanej. Mamy 12 przypadków sprzeciwu wobec działalności Jezusa, dokładnie tyle samo ile buntów przeciw Mojżeszowi. Jezus 7 razy wyrzuca duchy nieczyste, Mojżesz 7 razy zwycięża nad ludami pogańskimi, Jezus 5 razy przebywa na górze, Mojżesz i Izraelici 5 razy przebywają w górach. Opis męki Jezusa u Mateusza i Marka dzieli się na 10 epizodów, dokładnie tyle samo było plag egipskich. W drugiej części Ewangelii Mateusza rozgrywającej się w Judei (Mt 19,1-27,56) Jezus toczy 12 polemik z przeciwnikami, zaś Jozue w Księdze Jozuego odnosi 12 zwycięstw nad poganami. Itd.

Natomiast w opisie dzieciństwa Jezusa w Ewangelii Mateusza (po genealogii, stanowiącej oczywiste nawiązanie do Księgi Rodzaju) mamy nie mniej, nie więcej, jak pięć wydarzeń z dzieciństwa Jezusa (1. poczęcie i narodziny 1,18-25; 2. hołd Magów ze Wschodu 2,1-12; 3. ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu 2,13-15; 4. rzeź niewiniątek 2,16-18; 5. powrót Świętej Rodziny do Nazaretu 2,19-23). Mamy również nie mniej, nie więcej, jak pięć wypełnionych proroctw, które Mateusz explicite podaje (1. poczęcie z dziewicy: Iz 7,14 – Mt 1,23-24; 2. narodziny w Betlejem: Mi 5,2 – Mt 2,5-6; 3. wezwanie syna z Egiptu: Oz 11,1 – Mt 2,15; 4. żałoba Racheli; Jr 31,15 – Mt 2,17-18; 5. proroctwo o Nazarejczyku: nie jest do końca jasne, o jakie dokładnie chodzi, może Iz 11,1 lub 53,2 ? – Mt 2,23; oczywiście nawiązań do różnych proroctw Starego Testamentu jest w opisie dzieciństwa u Mateusza o wiele więcej, lecz Mateusz nie wymienia ich wprost). Taki układ nie pozostawiał miejsca na wydarzenia opisane w Ewangelii Łukasza i np. tłumaczenie, w jaki sposób Józef i Maryja mieszkający w Nazarecie znaleźli się w Betlejem. Miejsce ich zamieszkania przed narodzinami Jezusa pozostaje po prostu w Ewangelii Mateusza nieokreślone.

Marek następnie, wykorzystując ustne opowiadanie Piotra do opisu wydarzeń, skrócił Ewangelię Mateusza, dostosowując jej opowiadanie do mentalności czytelników pogańskich, jakimi byli rzymscy żołnierze, słuchacze nauk Piotra. Marka nie interesowały problemy stricte żydowskie, jakie dyskutowane są przez Mateusza, a jedynie głoszenie kerygmatu, podstawowego przesłania o zbawieniu, jakie przyniósł Chrystus. Według Kowalczyka (Geneza Ewangelii Marka str. 177-178) Marek opuścił opowiadanie Mateusza o dzieciństwie Jezusa, dlatego że pokazując Jezusa jako bezbronne dziecko, nie pasowało ono do obrazu Jezusa jako pełnego mocy Syna Bożego. Kowalczyk o tym nie wspomina, ale możemy tu dopowiedzieć, że właśnie tę historię dzieciństwa z Ewangelii Mateusza z tych właśnie powodów wyszydzał piszący ok. 178 r. pogański krytyk chrześcijaństwa Celsus (patrz artykuł „Boże Narodzenie-polemika Celsusa i Orygenesa”, link).

Po czym na końcu Łukasz zredagował swoją Ewangelię, wykorzystując zarówno Ewangelię Mateusza, jak i Marka, tzn. bazując na Ewangelii Marka, uzupełniał ją wybranym materiałem z Ewangelii Mateusza, który to materiał przeredagowywał, dostosowując ją do własnej koncepcji księgi, skierowanej dla chrześcijan pochodzenia pogańskiego. A na końcu wplótł materiał własny, którego nie zawierają Ewangelie Mateusza i Marka. Dowodów na to, że Łukasz znał także Ewangelię Mateusza, Kowalczyk doszukuje się m.in. w występowaniu tzw. minor agreements (fragmentów, w których Mateusz i Łukasz zgadzają się ze sobą przeciw wersji Marka) oraz ze względu na zjawisko wyrażeń połączonych (conflations), gdzie Marek zawiera w swoim tekście pewne pleonazmy, zbędne wyrażenia powtarzające tę samą treść, przy czym Mateusz zawiera jedną część wyrażenia Markowego, a Łukasz tą drugą, tak jakby świadomie dokonywał wyboru, by odróżnić się od Mateusza. Oczywiście wywody Kowalczyka są bardziej skomplikowane (odsyłam do książek), tu podaję jedynie przykładowe argumenty.

Dlaczego zatem, jeśli Łukasz miał znać Ewangelię Mateusza i zawarte w niej opowiadanie o dzieciństwie Jezusa, to jego opowiadanie jest zupełnie inne? Kowalczyk twierdzi, że z powodu innej koncepcji dzieła niż Mateusz. Chciał on przedstawić wydarzenia mesjańskie, poczynając od zwiastowania narodzin Jana Chrzciciela. Nie interesowało go spełnienie się proroctw ani porównania Jezusa do Mojżesza, lecz rola Maryi, z którą niewątpliwie się spotkał, a także przepowiadanie Dobrej Nowiny, w tonie optymizmu, pogody i radości. Opowieść o rzezi niewiniątek, będąca konkluzją historii o przybyciu Magów ze Wschodu, zupełnie się tu nie mieści. Ponadto wydarzenia opisane przez Mateusza nie harmonizowały, przyjmując ludzki sposób myślenia z godnością Jezusa jako Syna Bożego oraz Jego ziemskich rodziców, Józefa i Maryi. Wątpliwości Józefa, ucieczka do Egiptu, rzeź niewiniątek, lęk Józefa przed synem i następcą Heroda, Archelaosem, mogły być uznane przez pogan za znaki negatywne (Geneza Ewangelii Marka str. 209-210, Geneza Ewangelii Łukasza str. 142, co ciekawe w obu swych książkach Kowalczyk przedstawia różne argumenty, podobnie jak Mateusz i Łukasz przedstawiają różne zdarzenia!).

Generalnie zgadzam się z powyższymi argumentami Kowalczyka, ale chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze co innego. Mianowicie znowu powtórzę: pomiędzy opowiadaniami o dzieciństwie Jezusa w Ewangeliach Mateusza i Łukasza nie ma ŻADNYCH sprzeczności! Co byłoby skrajnie nieprawdopodobne, gdyby obie te opowieści (albo przynajmniej jedna) stanowiły niezależnie zmyśloną fikcję, bez wiedzy o tej drugiej. Późniejsze fantazyjne opowiadania o narodzinach Jezusa, rozszerzające narrację Mateusza i Łukasza o baśniowe wątki, co rusz przeczą sobie wzajemnie w różnych szczegółach (i nikt się tym nie przejmuje). Czyli wygląda na to, że jeden ewangelista (na ogół przyjmuje się, że Łukasz) musiał znać wcześniejsze opowiadanie drugiego (zapewne Mateusza, które jak wspomnieliśmy, zbudowane jest wokół pięciu wydarzeń powiązanych z pięcioma proroctwami, przez co Mateusz ignoruje inne wydarzenia). Albo po prostu oba te opowiadania są prawdziwe, a ewangeliści niczego nie zmyślali, nawet jeśli późniejszy z nich nie znał pracy tego wcześniejszego. Doskonała separacja wydarzeń opisanych przez Mateusza i Łukasza jednak stanowi bardzo mocny argument, że Łukasz znał opowieść Mateusza i celowo skomponował swoje opowiadanie w przeciwstawny sposób. Pominął wydarzenia opowiedziane przez Mateusza z perspektywy przede wszystkim Józefa, dopełniając je innymi wydarzeniami opisanymi z perspektywy Maryi (pomijając perspektywę Józefa, np. jak zareagował na kłopotliwą ciążę Maryi).

Koncepcja Łukasza wydaje się taka, żeby paralelnie przedstawić poczęcie, narodziny i dzieciństwo zarówno Jana Chrzciciela, jak i Jezusa, przy czym odpowiednie sceny z dzieciństwa Chrzciciela mają swoje odpowiedniki w opowieści o dzieciństwie Jezusa niosące uzupełniające się, czasem zaś przeciwstawne przesłanie. Sceny te mają również swoje odpowiedniki w dalszej części Ewangelii Łukasza. Zresztą całość dzieła Łukasza przenika zjawisko tzw. dwuczłonowości, polegające na tym, że poszczególne fragmenty szczególnie Ewangelii Łukasza składają się z dwóch członów, i to zarówno w skali poszczególnych wypowiedzi, zdań, jak i większych jednostek, rozdziałów, czy wręcz całego dorobku Łukasza (składającego się z dwóch ksiąg: Ewangelii i Dziejów Apostolskich)! Jest to równie skomplikowany schemat kompozycyjny, jak w Ewangelii Mateusza, opierający się na pewnej odgórnie założonej symetrii, narzucający wybór określonych epizodów. Ciekawie przedstawia to protestancki biblista David Gooding w książce „Według Łukasza: nowe spojrzenie na trzecią Ewangelię”, Wydawnictwo Ewangeliczne, Poznań 1992, str. 9-70.

Gooding dzieli ewangelię dzieciństwa Łukasza na 10 opowieści, które przedstawia w tabeli na str. 29:

 

Numer opowieści

Treść

1

Łk 1,5-25 Zachariasz w Świątyni

2

1,26-38 Zwiastowanie Maryi

3

1,39-56 Wizyta Maryi u Elżbiety; Magnificat

4

1,57-66 Narodzenie i nadanie imienia Janowi (Chrzcicielowi)

5

1,67-80 Proroctwo Zachariasza

6

2,1-7 Narodzenie Jezusa w Betlejem

7

2,8-21 Anioł kieruje pasterzy do żłóbka

8

2,22-35 Proroctwo Symeona

9

2,36-40 Proroctwo Anny

10

2,41-52 Dwunastoletni Jezus w Świątyni

Dalej Gooding zauważa, że Łukasz, poza pierwszą i ostatnią opowieścią, opowieści środkowe grupuje w pary, przerywając je podsumowaniami, lub uwagami na temat czasu, jaki pomiędzy nimi upłynął. Co Gooding przedstawia w tabeli na str. 30:

 

Opowieść 1 Łk 1,5-25 Zachariasz w Świątyni

24 Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. 25 «Tak uczynił mi Pan - mówiła - wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi».

Opowieść 2 1,26-38 Zwiastowanie Maryi

Opowieść 3 1,39-56 Wizyta Maryi u Elżbiety; Magnificat

56 Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu.

Opowieść 4 1,57-66 Narodzenie i nadanie imienia Janowi (Chrzcicielowi)

Opowieść 5 1,67-80 Proroctwo Zachariasza

80 Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem.

Opowieść 6 2,1-7 Narodzenie Jezusa w Betlejem

Opowieść 7 2,8-21 Anioł kieruje pasterzy do żłóbka

21 Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki].

Opowieść 8 2,22-35 Proroctwo Symeona

Opowieść 9 2,36-40 Proroctwo Anny

40 Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Opowieść 10 2,41-52 Dwunastoletni Jezus w Świątyni

52 Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.

Później Gooding omawia te poszczególne opowieści i ich kluczowe z punktu widzenia kompozycji Łukasza elementy. Podsumowując, zauważa pewne symetrie i to jak poszczególne opowieści wzajemnie przeciwstawiają sobie pewne elementy. Przedstawia to w tabeli na str. 68:

 

1 Opowieść 1

Stary człowiek w Świątyni. Kwestia cudownego rodzicielstwa? Niewiara Zachariasza.

2 Opowieść 2 i 3

Radość Maryi przy wcieleniu; słowa Gabriela i Elżbiety; czas wizyty Maryi u Elżbiety.

3 Opowieść 4 i 5

Celowo zerwana tradycja rodzinna przy narodzeniu, nadaniu imienia i obrzezaniu Jana.

4 Opowieść 6 i 7

Starannie zachowana tradycja rodzinna (o pochodzeniu z narodu Izraela i domu Dawida, proroctwo o pochodzeniu z Betlejem) przy narodzeniu, nadaniu imienia i obrzezaniu Jezusa.

5 Opowieść 8 i 9

Boleść Maryi przy Krzyżu; słowa Symeona i Anny, czas wizyty Maryi w Świątyni

6 Opowieść 10

Młody chłopiec w Świątyni. Kwestia nadnaturalnego rodzicielstwa? Niezdolność Maryi i Józefa do zrozumienia.

Widzimy zatem, że obydwaj Ewangeliści, Mateusz i Łukasz, kierują się pewnymi założeniami kompozycyjnymi, wykraczającymi znacznie szerzej niż tylko prosty opis wydarzeń w kolejności chronologicznej. Które to założenia dyktują, jakie opowiadania umieszczają oni w swoich księgach, a jakie pomijają. Bo to, że pomijają, że znają znacznie szerszą historię, jest ewidentne i można to wykazać. Przykładowo, w Ewangelii Mateusza (Mt 21,31-32) Jezus mówi do arcykapłanów i starszych: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości, a wyście mu nie uwierzyli. Celnicy zaś i nierządnice uwierzyli mu. O ile Mateusz opisuje nawrócenie celników (w scenie po swoim powołaniu, Mt 9,9n), to jednak nie opisuje nigdzie nawrócenia żadnej nierządnicy.

Tak samo jasne jest, że Łukasz pomija pewne wydarzenia, które są niewygodne lub niepotrzebne dla jego narracji. Łukasz nie wspomina o konflikcie Piotra i Pawła w Antiochii (Ga 2,11-14), czy ucieczce uczniów podczas aresztowania Jezusa, oraz prośbie synów Zebedeusza i ich matki o uprzywilejowane miejsca w Królestwie Jezusa (Mt 20,20-23; Mk 10,35-40). Łukasz pomija opis biczowania Jezusa, wspomina tylko, że Piłat sugerował to jako alternatywę dla kary ukrzyżowania (Łk 23.16.22, jednak w Łk 18,33 Jezus zapowiada, że zostanie On ubiczowany). W 2 Kor 11,24-25, św. Paweł wspomina:

Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego.Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej.

Łukasz jednak spośród tych wszystkich epizodów wspomina tylko jedno ukamienowanie Pawła w Listrze (Dz 14,19) oraz, jeden epizod bezprawnego ubiczowania Pawła, obywatela rzymskiego w Filippi (Dz 16,16-40). Nie wspominał zaś chociażby o trzykrotnym rozbiciu się statku z Pawłem na pokładzie, jedynie późniejsze rozbicie się na Malcie statku, którym razem płynęli z Pawłem do Rzymu (Dz 27,39-28,1).

W Ewangelii Łukasza pozostały również pewne ślady, świadczące o tym, że Łukasz znał dużo szerszą historię. Przede wszystkim Łk 1,80 stwierdza o Janie Chrzcicielu: Chłopiec zaś rósł i wzmacniał się duchem, a żył na pustkowiu aż do dnia ukazania się przed Izraelem. Łukasz nigdzie nie wyjaśnia, dlaczego Jan Chrzciciel jako dziecię żył na pustkowiu! Archanioł Gabriel, przynajmniej w przemowie do Zachariasza, jaką przytacza Łukasz (Łk 1,13-20), choć nakazuje, by Chrzciciel od łona matki był nazarejczykiem (i nie pił alkoholu), to jednak nigdzie nie nakazuje posłać dziecka na pustynię! Podobnie, choć Łukasz mówi, że Maryi w Nazarecie zwiastował archanioł Gabriel, to jednak w przemowie do Maryi zanotowanej przez Łukasza, Gabriel nigdzie nie przedstawia się z imienia (Łk 1,26-38, to skąd Maryja znała imię anioła?-Gabriel przedstawia się jedynie Zachariaszowi w Łk 1,19, pozostali aniołowie w księgach Łukasza są anonimowi)!

11:23 Majewski przyjmuje, że Łukasz mógł się coś dowiedzieć o narodzinach Jezusa osobiście od samej Maryi. I przez to opowieść Łukasza miałaby być prawdopodobniejsza, bo prawdopodobniejszy jest pokłon pastuszków niż to, że do Betlejem przyjechali jacyś Królowie czy Mędrcy ze Wschodu.

Odpowiedź: Majewski jako katolicki biblista uznaje, że Łukasz rzeczywiście dowiedział się o historii Bożego Narodzenia od Maryi. No fajnie. Tylko dlaczego później wmawia, że cała historia o spisie ludności, na który udała się Maryja z Józefem, jest fikcją? Ponadto, sam Łukasz relacjonuje, że po wniebowstąpieniu Jezusa:

(Dz 1): 12 Wtedy wrócili do Jerozolimy z góry, zwanej Oliwną, która leży blisko Jerozolimy, w odległości drogi szabatowej. 13 Przybywszy tam weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, Jakub i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda, [brat] Jakuba 14 Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego.

Czyli Maryja przebywała razem z apostołami w Wieczerniku, była znana w pierwotnym Kościele. A Mateusz Ewangelista był jednym z Dwunastu Apostołów i tak samo znał osobiście Maryję, która była najpewniejszym (jeśli nie wręcz w wielu przypadkach jedynym czy też najbardziej pierwotnym) źródłem informacji o wydarzeniach związanych z narodzinami Jezusa (od kogo mogła wyjść relacja o zwiastowaniu archanioła Gabriela, jeśli nie od Niej?). W tej sytuacji, twierdzenia, że pierwotny Kościół nie znał historii narodzenia Chrystusa, to jeden wielki nonsens.

A co do twierdzeń, że opowieść Łukasza jest prawdopodobniejsza, bo prawdopodobniejszy jest pokłon jakichś bezimiennych, lokalnych pastuszków, niż to, że do Betlejem przybyli jacyś Trzej Królowie czy inni Mędrcy ze Wschodu. Cynicznie zauważę, że jest to nie tyle prawdopodobniejsze, ile wygodniejsze dla uważających się za oświeconych, modernistycznych biblistów. Bo nikt już nie sprawdzi, czy jakimś lokalnym pastuchom ukazali się pewnej nocy aniołowie, w przeciwieństwie do tego, czy wówczas na niebie była jakaś niezwykła Gwiazda Betlejemska, co już można weryfikować przez źródła zewnętrzne.

13:20 Majewski stwierdza, że obaj Ewangeliści budują swoje opowiadania o dzieciństwie Jezusa na podstawie cytatów ze Starego Testamentu, przy czym Mateusz głównie cytuje wprost Stary Testament, natomiast Łukasz zapożycza słowa i czyni aluzje do greckiego tłumaczenia Septuaginty. Wedle Majewskiego historyczność opisów ustępuje chrystologii, tzn. odpowiedzi na podstawowe pytanie: Kim jest Jezus? Starożytni budowali teologię nie przez traktaty, tylko poprzez hagady, święte opowieści zawierające określone przesłanie.

Odpowiedź: To, że Ewangeliści nawiązywali do Starego Testamentu, zwracając uwagę na proroctwa, czy zapożyczając niektóre zwroty z ksiąg Starego Testamentu, w żaden sposób nie dowodzi, że opowiadania o dzieciństwie Jezusa zostały zmyślone, a nie są dokładnym opisem rzeczywistych wydarzeń. Oczywiście głównym celem opowiadań o dzieciństwie Jezusa było głoszenie w pewien sposób przesłania, że Jezus od dzieciństwa był Kimś niezwykłym. Ewangeliści czynili to jednak, wykorzystując wiedzę o tym, co się naprawdę wydarzyło. Natomiast żydowskie hagady, to barwne opowieści stanowiące pewien komentarz do Biblii. Hagady mogą być oparte się na prawdziwych wydarzeniach, ale nie muszą (i najczęściej nie są), bo nikt od nich tego nie wymaga. Ich cel jest zupełnie inny. Natomiast w przypadku Jezusa, kwestia Jego tożsamości, czy w Jego dzieciństwie wypełniły się takie, czy inne proroctwa Pisma, była kluczowa. Tu chodziło o prawdę, a nie o jakieś pobożne, pouczające wymysły. Czy chrześcijanie mieli oszukiwać innych i przede wszystkim samych siebie, swoich współwyznawców?

 

 

 

Gwiazda?

 

(Mt 2): 1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». 3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. 4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok:

6 A ty, Betlejem, ziemio Judy,

nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,

albowiem z ciebie wyjdzie władca,

który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».

7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. 8 A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». 9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. 10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. 11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. 12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.

W tej sekcji Majewski atakuje opowiadanie Ewangelii Mateusza o Gwieździe Betlejemskiej (Mt 2,1-12) uważając ją za wymysł oparty na domniemanym przekonaniu, że narodzinom wybitnych ludzi muszą towarzyszyć niezwykłe znaki na niebie, oraz proroctwach mesjańskich związanych z tematyką gwiazdy.

Główne opracowania do polemiki na tematy poruszone w tej sekcji:

  • Gwiazda Betlejemska -polemika”, link. Artykuł polemizujący z Lucjanem Ferusem z portalu Racjonalista.pl, przy okazji szeroko omawiający tematykę Gwiazdy Betlejemskiej. Liczne referencje do specjalistycznych opracowań.

  • Trzej Królowie, ignorancja i plagiat (recenzja)”, link. Artykuł polemizujący z twierdzeniami Romana Zająca na temat Gwiazdy Betlejemskiej w jego książce o legendzie Magów ze Wschodu. Uzupełnia artykuł „Gwiazda Betlejemska -polemika” kolejnymi informacjami.

  • Gwiazda Betlejemska - „absurd” wytłumaczony”,link. Krótki artykuł polemizujący z filmem z kanału ufologicznego „Kosmiczne opowieści”. Analiza interpretacji podstawowej relacji o Gwieździe Betlejemskiej w Ewangelii Mateusza i porównanie z analogicznymi relacjami starożytnymi Diodora Sycylijskiego i Józefa Flawiusza.

  • Gwiazda Betlejemska - czy to absurd? Odp. dla Kosmiczne Opowieści”,link. Film Grzegorza Żebrowskiego omawiający problem Gwiazdy Betlejemskiej i stosujący bardziej cudowne niż astronomiczne podejście.

 

16:11 Majewski chce przeanalizować „przynajmniej niektóre elementy” z punktu widzenia historycznego. Czy opowiadanie o Gwieździe jest historyczne, czy raczej jest mitem, legendą czy baśnią. Powołuje się na badania powtarzane przez wielu egzegetów, biblistów, które skumulował.

16:50 Majewski stwierdza, że brak jest jakichkolwiek innych świadectw o Gwieździe, przede wszystkim w Ewangelii Łukasza (jego zdaniem niemożliwe jest, by Łukasz to przemilczał), ale też u Józefa Flawiusza (a Flawiusz szczegółowo opisuje różne aspekty z Jerozolimy, Judei i Betlejem).

Odpowiedź: I zapewne Majewski w swojej kompletnej ignorancji nie zdaje sobie sprawy, że nie jest to jakaś sytuacja wyjątkowa, lecz wprost przeciwnie, jest to sytuacja absolutnie TYPOWA w starożytności, że obserwacje jakiegoś niezwykłego ciała niebieskiego wzmiankowane są tylko przez jedno źródło historyczne. I można na to podać cały szereg przykładów (a nawiasem wspominając, ostatnia wzmianka u Józefa Flawiusza o Betlejem pojawia się w Dawnych Dziejach Izraela VIII,10,1, w spisie miast ufortyfikowanych przez króla Roboama, syna Salomona, ale czy Majewski w ogóle ma o tym pojęcie?).

Dobrym analogiem dla problemu Gwiazdy Betlejemskiej jest problem Komety Cezara, jaka miała zostać zaobserwowana w lipcu 44 r. p.n.e. po zabójstwie Juliusza Cezara i zostać uznana za jego duszę wziętą do nieba i zaliczoną w poczet bogów [podstawowym opracowaniem na temat Komety Cezara jest praca: John T. Ramsey, A. Lewis Licht, The Comet of 44 B.C. and Ceasar's Funeral Games, American Philological Association. 1997]. Okazuje się, że wszystkie relacje grecko-rzymskich historyków o Komecie Cezara, tak naprawdę bazują na jednej i tej samej relacji i to strony wybitnie zainteresowanej. Mianowicie relacji samego cesarza Oktawiana Augusta w jego napisanej ok. 20 r. p.n.e. autobiografii, która się nie zachowała, ale której fragment cytuje Pliniusz Starszy:

Tylko w jednym miejscu na całym świecie, a mianowicie w Rzymie, oddaje się cześć w świątyni komecie, którą boski cesarz August uznał za szczególnie pomyślną dla siebie. Pojawiła się ona na początku jego rządów, podczas igrzysk, które urządził na cześć Matki Wenus, wkrótce po śmierci swego <przybranego> ojca, Cezara, w założonym przez niego kolegium. 94 Swą radość wyraził tymi słowami:

Podczas igrzysk, które urządziłem, przez siedem dni, w północnej części nieba widoczna była gwiazda z warkoczem. Zaczęła wschodzić około godziny jedenastej za dnia [tj. na godzinę przed zachodem Słońca], była bardzo jasna i widoczna ze wszystkich miejsc na Ziemi. Prosty lud wierzył, że pojawienie się gwiazdy oznacza, iż dusza Cezara została przyjęta w poczet nieśmiertelnych bogów i z tego powodu ten znak gwiazdy dodano do wizerunku jego głowy, który niedawno poświęciliśmy na forum.”

Tak mówił publicznie. W duszy zaś cieszył się, ponieważ tłumaczył sobie, że owa kometa pojawiła się dla niego i że on się pod nią urodził; i powiedzmy prawdę, było to pomyślne dla świata. -Pliniusz Starszy, Historia Naturalna, II,93-94

Natomiast o Komecie Cezara nie wspomina słynny rzymski polityk i mówca Cyceron (żył w latach 106-43 p.n.e.) -pomimo iż mamy masę jego listów z tego okresu, które na bieżąco informują nas o rozwoju sytuacji i rozgrywkach politycznych w ówczesnym Rzymie, w które to rozgrywki Cyceron był osobiście zaangażowany (co przypłacił życiem). To analogiczna, a nawet jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja, jak z milczeniem Łukasza i Józefa Flawiusza o Gwieździe Betlejemskiej. I Ramsey oraz Licht w swojej książce starają się podać jakieś wyjaśnienie, dlaczego Cyceron nigdy nie wspomina o Komecie Cezara.

Za to połączyli oni wzmiankę Oktawiana Augusta o komecie z lipca 44 r. p.n.e. ze wzmianką w chińskich i koreańskich kronik o komecie w maju-czerwcu 44 r. p.n.e.:

W czwartym miesiącu piątego roku panowania cesarza Han Yuandi [od 18 maja do 16 czerwca 44 r. p.n.e] „hui” [termin zwykle oznacza kometę] została zauważona na północnym zachodzie. Była czerwonożółta i mierzyła około 8 chi [długości, 1 chi =0,9856 stopnia] Po kilku dniach miała ponad 1 zhang [tj. 10 chi] i była skierowana na północny wschód. Znaleziono ją następnie w stacji księżycowej Shen [odpowiadającej rektascensji gwiazdozbioru Oriona]. -zapis z dzieła historycznego „Księgi Wcześniejszych Hanów” (Han-shu), ukończonej około 111 r. n.e., oficjalnej chińskiej historii dziejów tejże dynastii.

W czwartym miesiącu czternastego roku króla Hyeokgeose [tradycyjnego założyciela koreańskiego królestwa Silla, który panować miał od 57 r. p.n.e. do 4 r. n.e.] „bo”[„gwiazda krzaczasta”, kometa albo gwiazda nowa] zostałazaobserwowana w Shen. - zapis z koreańskiej „Kroniki Trzech Królestw” (Samguk Sagi) napisanej w 1145 r. - jest to najstarsze zachowane koreańskie dzieło historyczne (napisane w klasycznym języku chińskim, uznawanym na Dalekim Wschodzie za język literacki, podobnie jak łacina na Zachodzie, starsze koreańskie dzieła historyczne zaginęły podczas niszczących Koreę najazdów).

Co pozwoliło obliczyć przybliżoną orbitę owej komety, przyjmując, że chodzi o ten sam obiekt. Do obliczenia wszystkich sześciu elementów orbitalnych komety -patrz artykuł Elementy orbitalne na Wikipedii -potrzebujemy trzech obserwacji w różnych odstępach czasu (trzy razy dwa niezależne parametry, rektascensja i deklinacja, które można przełożyć matematycznie na sześć niezależnych elementów orbity), jednak zakładając paraboliczność orbity (co zwykle w przypadku komet długookresowych jest dobrym przybliżeniem) i zakładając jakąś rozsądną odległość peryhelium, możliwe jest oparcie się na dwóch obserwacjach (procedurę Ramsey i Licht w swojej książce opisali w Appendix VIII: The determination of a parabolic orbit from two sightings plus perihelion distance, str. 195-197). Po wyliczeniu elementów orbity kometa została oficjalnie wpisana do bazy danych komet pod oznaczeniem C/-43 K1 (C- kometa nieokresowa -43 rok odkrycia wedle astronomicznej konwencji z rokiem zerowym odpowiadającym 1 r. p.n.e., K1 -pierwsza kometa odkryta w pierwszej połowie czerwca tegoż roku). Ramsey i Licht oszacowali jasność tej komety i inne jej parametry -mimo iż jak przyznawał w przedmowie do ich książki wybitny brytyjski specjalista od komet Brian G. Marsden, całkowitej pewności, że Kometa Cezara rzeczywiście istniała (a nie była jedynie propagandowym wymysłem), tak naprawdę nie ma (chociaż wydaje się prawdopodobne że jednak istniała). Ramsey i Licht wykonali tytaniczną robotę, naukowo uprawdopodabniając i podając sensowne przesłanki za tym, że rzeczywiście istniała, mimo iż te przesłanki w niektórych aspektach wydają się mocno naciągane i a priori nieprawdopodobne (jak nagłe pojaśnienie komety po kilku miesiącach do -4 wielkości gwiazdowej, choć jest to możliwe).

Inny przykład to (prawdopodobna) supernowa z 185 r. n.e., (oznaczona jako SN185), uznawana za najstarszą supernową odnotowaną w zapiskach historycznych. A właściwie to w jednym jedynym zapisie, z „Księgi Późniejszych Hanów”, ukończonej w 510 r. n.e. oficjalnej chińskiej historii dynastycznej Wschodniej Dynastii Han (dynastia Han rządziła Chinami w latach 206 p.n.e. do 220 n.e. z przerwą w latach 9-25 n.e. stąd podział na wcześniejszą -Zachodnią -i późniejszą -Wschodnią -dynastię Han):

Drugi rok ery Zhanping, 10 miesiąc, dzień guihai [7 grudnia 185 r. n.e.] “Gwiazda gość” pojawiła się wewnątrz gwiazdozbioru Namnen [tworzonego przez gwiazdy alfa i beta Centauri]. Miała wielkość połowy maty bambusowej, podczas gdy blask jej pięciu kolorów oscylował. Stopniowo malała i w szóstym miesiącu następującego roku zniknęła.

Na ogół uważa się, na podstawie starannej astronomiczno-filologicznej analizy tejże wzmianki, że chodzi tu o supernową. Zazwyczaj identyfikuje się ją z pozostałością po supernowej G315.4-2.3 (znaną też szerzej pod oznaczeniem RCW86, natomiast w przypadku pozostałości po supernowych oznaczenia jak G315.4-2.3 oznaczają kolejno długość i szerokość galaktyczną, na podobieństwo szerokości i długości geograficznej, tyle że liczone względem płaszczyzny galaktyki), choć wysuwano jeszcze parę innych kandydatur na pozostałość. Jednak jest to wniosek wciąż budzący pewne kontrowersje, dlatego że, jak się okazuje, parametry tej domniemanej supernowej są na granicy obserwowalności (i z paru jeszcze innych przyczyn, wedle daty obserwacji i pozycji RCW86, supernową zauważono tuż nad horyzontem za dnia o poranku). Było też kilku astronomów, którzy podważali, że wzmianka ta mówi o supernowej, uważając, że chodzi tu o kometę, lub też mamy tu do czynienia z pomyłką w tekście. Większość jednak astronomów i historyków astronomii obstaje przy supernowej i identyfikuje ją z RCW86.

Były próby doszukiwania się wzmianek lub aluzji do SN185 w źródłach rzymskich [Stothers, Richard (1977). "Is the Supernova of A.D. 185 Recorded in Ancient Roman Literature?". Isis. 68 (3): 443–447]. Stothers proponował dwie wzmianki, jedną w dziele piszącego ok. 250 r. Herodiana, drugą w zbiorze biografii cesarzy znanym pod nazwą Historia Augusta, zwykle datowaną na IV w.:

Około tego czasu wystąpiły też pewne znaki wróżebne. Raz po raz dawały się widzieć przy dniu gwiazdy na niebie, przy czym niektóre z nich były wyciągnięte na długość, tak że wydawały się, jakby zawisły w powietrzu. -Herodian, Historia Cesarstwa rzymskiego I,14 (tłumaczenie: Ludwik Piotrowicz)

W ciągu jego [cesarza Kommodusa] panowania [180-192 r.]pojawiły się takie oto znaki dotyczące państwa i jego samego. Ukazała się kometa. Na forum spostrzeżono ślady bogów, którzy je opuścili. Przed wojną ze zbiegami [bunt legionistów ok. 186 r.] zapłonęło niebo. -Historia Augusta, Żywot cesarza Kommodusa 16 (tłumaczenie: Hanna Szelest)

Wzmianki te jak najbardziej mogą odnosić się do SN185, jednak bez chińskiej notatki nie potrafilibyśmy ich w ten sposób zinterpretować, domyślić się, że przypuszczalnie chodzi o supernową.

[Wybrana literatura o SN185: F. Richard Stephenson, David A. Green, „Historical Supernovae and their Remnants”, Oxford University Press 2002, str. 187-202; Zhao FY; Strom RG; Jiang SY (2006). "The Guest Star of AD185 Must Have Been a Supernova". Chinese Journal of Astronomy and Astrophysics. 6 (5): 635–40 https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1009-9271/6/5/17; Vink, Jacco, et al. "The X-ray synchrotron emission of RCW 86 and the implications for its age." The Astrophysical Journal 648.1 (2006): L33. https://iopscience.iop.org/article/10.1086/507628; Williams, B.J., Blair, W.P., Blondin, J.M., Borkowski, K.J., Ghavamian, P., Long, K.S., Raymond, J.C., Reynolds, S.P., Rho, J., & Winkler, P.F. (2011). RCW 86: A TYPE Ia SUPERNOVA IN A WIND-BLOWN BUBBLE. The Astrophysical Journal, 741. https://iopscience.iop.org/article/10.1088/0004-637X/741/2/96]

Innym przykładem jest również prawdopodobna supernowa z roku 393 n.e. (SN393). Istnieje o niej tylko jedna znana relacja, zachowana w dwóch chińskich dziełach historycznych, które wzięły ja ze wspólnego źródła. Pierwszym jest oficjalna historia dynastii Jin (rządzącej południowymi Chinami w IV w.), napisana w VII w., a drugim jest traktat astronomiczny w historii kolejnej dynastii Song (panującej po dynastii Jin w latach 420-479), napisanej przez uczonego Shen Yue (441-513), który uwzględnił starsze zapiski dynastii Jin. Tak czy siak, oba te dzieła podają tę samą notatkę:

Osiemnasty rok ery Taiyuan [panowania cesarza Xiaowu, 393 r.], 2 miesiąc [27 luty -28 marca] . „Gwiazda gość” była w środku gwiazdozbioru Wei [tj. w żądle gwiazdozbioru Skorpiona]. Trwała aż do dziewiątego miesiąca [22 października -19 listopada], gdy znikła.

Sugerowano, że o obserwacji owej gwiazdy pisał rzymski poeta Klaudian Klaudiusz w wierszu na cześć cesarza Honoriusza (syna cesarza Teodozjusza Wielkiego, który w 393 r. uczynił go współcesarzem zachodniego cesarstwa rzymskiego, podczas gdy jego brat Arkadiusz otrzymał część wschodnią -co przypieczętowało rozpad cesarstwa rzymskiego na dwie części), jednak na ogół uważa się, że chodzi tu o obserwację planety Wenus za dnia w maksimum jasności.

Wysuwano kilka kandydatur na domniemaną SN393 obecnie najprawdopodobniejszym, niemal pewnym kandydatem wydaje się pozostałość G347.3-00.5 (inne oznaczenie RX J1713.7-3946, wzięte z katalogu satelitarnego obserwatorium rentgenowskiego ROSAT, który ja odkrył w 1996) po karłowatej supernowej typu Ib lub Ic, powstałej po zapadnięciu się wyewoluowanej masywnej gwiazdy.

[Wybrana literatura o SN393: F. Richard Stephenson, David A. Green, „Historical Supernovae and their Remnants”, Oxford University Press 2002, str. 176-187; Fesen, Robert A., Kremer, Richard, Patnaude, Daniel, and Milisavljevic, Dan. 2012. "The SN 393-SNR RX J1713.7-3946 (G347.3-0.5) Connection." The Astronomical Journal, 143, (2). https://doi.org/10.1088/0004-6256/143/2/27; Naomi Tsuji, Yasunobu Uchiyama, Expansion measurements of supernova remnant RX J1713.7−3946, Publications of the Astronomical Society of Japan, Volume 68, Issue 6, December 2016, 108, https://doi.org/10.1093/pasj/psw102; Katsuda, Satoru, et al. "Evidence for thermal x-ray line emission from the synchrotron-dominated supernova remnant RX J1713. 7-3946." The Astrophysical Journal 814.1 (2015): 29, https://iopscience.iop.org/article/10.1088/0004-637X/814/1/29; Susanne M Hoffmann, Nikolaus Vogt, A search for the modern counterparts of the Far Eastern guest stars 369 CE, 386 CE and 393 CE, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society, Volume 497, Issue 2, September 2020, Pages 1419–1433, https://doi.org/10.1093/mnras/staa1970]

I tak dalej. Takich przykładów można by mnożyć. Bowiem z całej starożytności, jedyne systematyczne zapisy o zjawiskach na niebie, jakie mamy, pochodzą z cywilizacji chińskiej. A i te są systematycznie zachowane dopiero od ok. 200 r. p.n.e., ze względu na niesławny edykt Pierwszego Cesarza Qin Shi Huang (władcy totalitarnie rządzonego królestwa Qin, który zjednoczył Chiny w 221 r. p.n.e. i panował do 210 r. p.n.e.) nakazujący zniszczenie wszystkich ksiąg (poza garstką uznawanych za praktyczne), których przechowywanie karane było śmiercią. Czystka kulturowa mająca za cel zatarcie pamięci o dawnych chińskich królestwach spowodowała, że zachowało się niewiele zapisków astronomicznych z wcześniejszego okresu. Chińscy astronomowie na zlecenie cesarzy, prowadzili regularne, systematyczne obserwacje nieba, odnotowując wszelkie niezwykłe zjawiska (komety, gwiazdy nowe, meteory, zaćmienia, koniunkcje planet i Księżyca, plamy słoneczne, zorze polarne, różne niezwykłe zjawiska pogodowe itp. patrz: Zhenatao Xu, David W. Pankenier, Yaotiao Jiang, „East Asian Archaeoastronomy: historical records of astronomical observations of China, Japan and Korea”, Gordon and Breach Science Publishers 2000), jakie zdołali zaobserwować. Chińczycy wierzyli bowiem, że boskie Niebo zsyła znaki, adresowane szczególnie do panującego Syna Nieba (cesarza), na temat tego, czy dobrze sprawuje rządy. Znaki te zapisywano później (w skrótowej formie) w oficjalnych kronikach dynastycznych (pisanych wedle zwyczaju po upadku jednej dynastii przez kolejną dynastię) i starano się zinterpretować ich znaczenie, czy panuje ogólna harmonia, czy trzeba coś poprawić. System ten utrzymał się aż do upadku cesarstwa chińskiego na początku XX w. Zwyczaj ten przejęły inne cywilizacje dalekowschodnie (Korea i Japonia), które jednak wkroczyły na odpowiedni poziom cywilizacyjny i zaczęły prowadzić własne samodzielne obserwacje i zapiski dopiero kilka stuleci po narodzinach Chrystusa. Najwcześniejsze koreańskie zapisy o zjawiskach astronomicznych w najstarszej zachowanej koreańskiej „Kronice Trzech Królestw” (Samguk Sagi) z 1145 r. n.e. (takie jak wyżej wymieniona wzmianka o Komecie Cezara) są jedynie przypadkowo wybranymi wypisami z chińskich źródeł, patrz: F.Richard Stevenson, Astronomical Records in the "Samguk Sagi" during the Three Kingdoms Period: Earliest Times to A.D. 668, Korean Studies, Vol. 37 (2013), str. 171-224.

Natomiast nie mamy żadnych takich systematycznych zapisów zjawisk astronomicznych w źródłach greckich, rzymskich czy żydowskich w rodzaju tych, jakie prowadzili starożytni Chińczycy. Owszem, mamy całkiem sporo relacji o niezwykłych zjawiskach na niebie (w stylu wymienionych powyżej przy okazji omawiania supernowej z 185 r. n.e.), jednak są to czysto incydentalne wzmianki w dziełach poszczególnych historyków. Jeśli dany autor uznał, że w swoim dziele warto wspomnieć o jakimś niezwykłym zjawisku na niebie, to o nim pisał, jeśli nie, to nie pisał. Najbliższy chińskiej praktyce jest chyba tylko Tytus Liwiusz, rzymski historyk z czasów cesarza Augusta, który w swojej monumentalnej pracy „Dzieje Rzymu od założenia miasta” (Ab urbe condita) odnotowywał różne znaki wróżebne zgłoszone w danym roku rzymskiemu senatowi (w tym komety i meteory). Ale nawet jemu daleko do systematyczności i profesjonalności chińskich astronomów (większa część Ab urbe condita zaginęła, ale znaki wróżebne wypisał z niej w IV w. n.e. w swoim dziele Prodigiorum liber niejaki Julius Obsequens).

Mamy w źródłach grecko-rzymskich sporo wzmianek o kometach (jeśli chodzi o grecko-rzymskie relacje o obserwacjach komet John T. Ramsey, A Catalogue of Greco-Roman Comets from 500 B.C. to A.D. 400, Journal for the History of Astronomy, Volume: 38 issue: 2, str. 175-197 (2007) http://adsabs.harvard.edu/abs/2007JHA....38..175R , a także starszy katalog: A. A. Barrett, Observations of comets in Greek and Roman sources before A.D. 410, Journal of the Royal Astronomical Society of Canada, Vol 72 (1978), str. 81–106 https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/1978JRASC..72...81B/abstract , który dodatkowo zawiera oryginalny tekst wzmianek, ale jest mocno niekompletny), czy meteorach, ale prawie w ogóle o gwiazdach nowych czy supernowych. Richard Stothers w przypisie do swojej pracy o SN185 ["Is the Supernova of A.D. 185 Recorded in Ancient Roman Literature?" str. 443 przypis 1] wymienia kilka możliwych wzmianek, ale uznaje je za wątpliwe. Najsłynniejszą z nich jest wzmianka Pliniusza Starszego o żyjącym w II w. p.n.e. słynnym astronomie Hipparchu, który miał jakoby odkryć nową gwiazdę. Niektórzy sądzą, że chodzi tu o obserwację gwiazdy nowej, lecz budzi to kontrowersje, bo nie wiadomo czy nie chodzi o obserwacje jakiejś słabej komety, ze względu na wzmiankę o ruchu po niebie (choć ruch ten mógł wynikać także z błędów pomiarowych pozycji gwizdy w kolejnych dniach):

Ten sam Hipparch, którego nigdy nie można nachwalić i który bardziej niż ktokolwiek inny, wykazał pokrewieństwo gwiazd z ludźmi oraz to, że nasze dusze są częścią nieba, odkrył nową gwiazdę, która pojawiła się w jego czasach. Z powodu jej ruchu w tym dniu, w którym zabłysła, zaczął powątpiewać, czy nie zdarza się to częściej i czy te <gwiazdy> które uważamy za stałe, również się nie poruszają. I dlatego odważył się zrobić coś, co nie przystoi nawet bóstwu; policzyć gwiazdy dla potomnych oraz sporządzić katalog ich nazw, wymyśliwszy specyficzne przyrządy, za pomocą których mógłby określić położenie i wielkość poszczególnych gwiazd, aby na tej podstawie łatwo można było rozstrzygnąć nie tylko to, czy <gwiazdy> umierają i się rodzą, ale czy w ogóle zmieniają swoje położenie i poruszają się, a także czy powiększają się i zmniejszają. Pozostawił w spadku niebo dla wszystkich; gdyby tylko znalazł się ktoś, kto podjąłby się wykonania tego testamentu. -Pliniusz Starszy, Historia Naturalna, II 95

Zachowany jedynie we fragmentach katalog co najmniej 850 gwiazd Hipparcha (niektóre fragmenty odkryto niedawno na palimpsecie z VI w. n.e., patrz Francesca Schironi, Hipparchus Star Catalogueshttps://arxiv.org/abs/2410.19228), stał się jednak podstawą zachowanego katalogu żyjącego 300 lat później, w II w. n.e. kolejnego astronoma Klaudiusza Ptolemeusza, autora słynnego dzieła Μαθηματικὴ Σύνταξις, Mathematike Syntaxis („Synteza matematyczna”), szerzej znanego pod arabskim tytułem jako Almagest -podstawy naszej wiedzy o greckiej naukowej astronomii. W 1718 r. angielski astronom Edmund Halley, na podstawie katalogu Ptolemeusza, porównując zamieszczone tam pozycje Arktura i Syriusza ze zmierzonymi w jego czasach po upływie 1800 lat, odkrył ruch własny gwiazd, wykonując tym samym testament Hipparcha i potwierdzając jego hipotezę, że gwiazdy poruszają się w przestrzeni.

Wiemy też, że systematyczne obserwacje astronomiczne prowadzili starożytni Babilończycy. Dzięki wykopaliskom archeologicznym udało się odnaleźć znaczną ilość glinianych tabliczek z zapisanymi pismem klinowym rejestrami obserwacji. Dokumenty te zawierają olbrzymią ilość informacji o zjawiskach na niebie, ale notują także np. pogodę oraz ważne zjawiska historyczne (np. bitwę pod Gaugamelą 1 października 331 r. p.n.e., kiedy Aleksander Wielki pokonał perskiego króla Dariusza III). Jednak jeśli chodzi o obserwacje astronomiczne, to babilońskie zapisy astronomiczne koncentrują się niemal wyłącznie na obserwacjach pozycji planet. Znaleziono jednak także babilońskie obserwacje komet -na razie zaledwie 9. Trzeba jednak pamiętać, że znaleziska tabliczek z pismem klinowym przez archeologów mają charakter przypadkowy (co się znajdzie, to się znajdzie) i nie roszczą sobie w żadnym wypadku pretensji do kompletności. A zresztą do tej pory odczytano tylko niewielką ilość znalezionych tabliczek.

Co do pozostałych ówczesnych cywilizacji, systematycznych zapisków astronomicznych brak.

A zatem sytuacja, że w starożytności o obserwacji danego niezwykłego zjawiska na niebie informuje nas tylko jedno źródło, a inne milczą, jest czymś powszechnym. Szczególnie jeśli ograniczymy się do źródeł z obszaru grecko-rzymskiego (do których należy także Nowy Testament czy pisma Józefa Flawiusza). Ramsey (A Catalogue of Greco-Roman Comets from 500 B.C. to A.D. 400 str. 191-192) podaje przykład Tacyta, który nie wymienia komety z 54 r. n.e. pośród znaków zapowiadających morderstwo cesarza Klaudiusza (Roczniki XII, 64,1), mimo iż jest ona potwierdzona w innych grecko-rzymskich relacjach, jak również w chińskich zapiskach. Czyli po raz kolejny mamy tu podobną sytuację jak w przypadku Mateusza i Łukasza. Jak powtarzam, systematyczne zapiski o zjawiskach na niebie mamy tylko ze starożytnych Chin. Ale nawet chińskie zapiski nie są w pełni kompletne i występują w nich luki, z niejasnych przyczyn. Dla przykładu chińskie źródła odnotowują obserwacje komety Halleya w 240 r. p.n.e. Kometa Halleya powróciła także w 164 r. p.n.e. i w 87 r. p.n.e. Przy czym powrót z 87 r. p.n.e. jest odnotowany przez chińskich kronikarzy, ale o powrocie z 164 r. p.n.e. już nie ma wzmianki w żadnym chińskim źródle! Jest on za to odnotowany (jak również powrót z 87 r. p.n.e.) na babilońskich tabliczkach klinowych [Stephenson, F., Yau, K. & Hunger, H. Records of Halley's comet on Babylonian tablets. Nature 314, 587–592 (1985)]. Nie jest jasne, dlaczego Chińczycy nie odnotowali komety Halleya w 164 r. p.n.e. Niektórzy uczeni sugerują, że przyczynił się do tego selektywny wybór zjawisk na niebie, które na podstawie oryginalnych zapisów umieszczano w pisanych nieraz kilka wieków później kronikach dynastycznych, według określonej koncepcji historiograficznej. Tzn. umieszczano zapiski o tych znakach, które pasowały do z góry założonej interpretacji historycznej (czy dany cesarz był dobry, czy zły), natomiast te, które nie pasowały do tego obrazu, po prostu pomijano. Tak samo działali przecież i historycy grecko-rzymscy, czy, nie ma co ukrywać, nawet autorzy biblijni, jak Mateusz i Łukasz, o czym już wspominaliśmy w poprzednich sekcjach.

Sytuację może poprawić porównanie zapisków czynionych niezależnie w różnych kręgach cywilizacyjnych, grecko-rzymskim, babilońskim i chińskim, czy wspominają o obserwacjach tego samego obiektu. Co też poczynili Ramsey i Licht z Kometą Cezara, łącząc relację Oktawiana Augusta z domniemanym odpowiednikiem w chińskich zapiskach. I podobnie można szukać odpowiedników Gwiazdy Betlejemskiej w chińskich relacjach. Wskazuje się na dwie relacje z chińskich źródeł (z „Księgi Wcześniejszych Hanów”) o obiektach z 5 i przypuszczalnie 4 r. p.n.e. Obiekt z 5 r. p.n.e. to zapewne kometa, co do obiektu z 4 r. p.n.e. trudno jednoznacznie powiedzieć:

W drugim roku ery Jìanpíng [panowania cesarza Han Aidi, 5 r. p.n.e.] w drugim miesiącu [pomiędzy 10 marca a 7 kwietnia] „hui” [czyli przypuszczalnie kometa] pojawiła się w gwiazdozbiorze Qianniu [„Wołu”, fragment gwiazdozbioru Koziorożca z gwiazdami α i β Capricorni], widoczna była przez ponad 70 dni.

Trzeci rok ery Jìanpíng, trzeci miesiąc, dzień jiyou [24 kwietnia 4 r. p.n.e.]. Kanclerz [Ping] Dong umarł. „Bo” [„gwiazda krzaczasta”, kometa albo gwiazda nowa] była widoczna w gwiazdozbiorze Hegu. [fragment gwiazdozbioru Orła z α Aql -powszechna nazwa Altair,oraz β i γ Aql]

O tym drugim obiekcie wspomina także koreańska „Kronika Trzech Królestw”:

W dniu jiyou, w drugim [pomyłka, powinien być trzeci] miesiącu 54 roku króla Hyeokgeose „bo” była widoczna w gwiazdozbiorze Hegu.

Możliwe, że któryś z tych obiektów jest odpowiednikiem Gwiazdy Betlejemskiej, chociaż nie sposób tego jednoznacznie udowodnić. Ale pokazuje to, że opowieść Ewangelii Mateusza nie musi być jedyną historyczną relacją o Gwieździe Betlejemskiej. Zresztą nawet biorąc pod uwagę źródła chrześcijańskie, nie możemy stwierdzić, czy aby na pewno relacja Mateusza o Gwieździe jest jedyną niezależną. Weźmy np. fragment listu św. Ignacego do Efezjan (19,2-3, tłumaczenie: Anna Świderkówna) napisanego ok. 107 r.:

Zabłysła na niebie gwiazda ponad wszystkie gwiazdy, a światło jej było niewysłowione i zadziwiała swoją nowością. Wszystkie inne gwiazdy razem ze Słońcem i Księżycem chórem ją otoczyły, a ona dawała więcej światła niż wszystkie pozostałe. I zaniepokoiły się, skąd ta nowość tak do nich niepodobna.

Nie wiemy, czy wzmianka ta opiera się tylko na Ewangelii Mateusza, czy też nawiązuje do niezależnych informacji przekazywanych przez chrześcijańską tradycję (jasność Gwiazdy), czy należy ją rozumieć tylko czysto symbolicznie (Gwiazda jest utożsamiana z Chrystusem), czy także historycznie. Niektórzy próbują, słusznie lub nie, doszukać się tradycji o Gwieździe, astronomicznych aluzji w słynnym 12 rozdziale Apokalipsy św. Jana opowiadającym o Niewieście Obleczonej w Słońce i narodzinach Mesjasza. Co pokazuje, że sprawa z Gwiazdą Betlejemską nie jest wcale taka jednoznaczna (że wspomina ją tylko Mateusz, który miał ją zmyślić), jak uważa wielu ludzi w tym Majewski. Natomiast oczekiwanie, że o Gwieździe Betlejemskiej powinny rozpisywać się wszystkie dzieła historyczne świata starożytnego, jest totalną naiwnością.

A do kwestii, dlaczego o Gwieździe Betlejemskiej milczą Łukasz i Józef Flawiusz jeszcze wrócimy.

17:25 Niezwykła gwiazda jest popularnym motywem literackim opowieści o narodzinach niezwykłych postaci. Pojawia się choćby w opowieściach o narodzinach Aleksandra Wielkiego czy Oktawiana Augusta. W starożytności było głębokie przekonanie, że przyjściu na świat wybitnej postaci towarzyszą znaki na niebie.

Odpowiedź: Przejrzałem tę pozycję: Gary W. Kronk, Cometography: A Catalog of Comets, Volume 1: Ancient-1799, Cambridge University Press (1999) -najpełniejszy katalog historycznych obserwacji komet od starożytności, aż po dzień dzisiejszy (w kolejnych tomach). Kronk w swojej pracy zamieszcza na końcu także dodatek o niepotwierdzonych obserwacjach komet (Appendix I, Uncertain Objects, chodzi głównie o te obiekty niemające odpowiednika w chińskich źródłach). Przejrzałem cytowany powyżej A Catalogue of Greco-Roman Comets from 500 B.C. to A.D. 400 Ramseya. Ponieważ, jak wspominałem wyżej w starożytności w relacjach grecko-rzymskich prawie nie ma informacji o obserwacjach gwiazd nowych, to uznałem, że możemy się ograniczyć tylko do komet. I nie, NIGDZIE nie ma zmyślonej starożytnej relacji (tzn. niepotwierdzonej w niezależnych źródłach chińskich czy babilońskich), że narodzinom jakiejś wybitnej historycznej postaci miała towarzyszyć na niebie jakaś kometa! To są BZDURY, to jest po prostu MIT zmyślony przez jaśnie oświeconych racjonalistów i powtarzany przez niedouczonych i barwnie gadających popularyzatorów, takich jak Majewski, dla naiwnej publiczności. To są takie same KŁAMSTWA, jak twierdzenia, że w średniowieczu Kościół nauczał o płaskiej Ziemi, czy masowo palił czarownice! Jeśli już bywały jakieś niepotwierdzone relacje o kometach, to raczej w przypadku śmierci danej postaci historycznej (jak np. cesarza Augusta), a nie w przypadku jej narodzin. Za to mamy jeden spektakularny przykład POTWIERDZONEJ komety podczas narodzin wybitnej postaci, tzn. Mitrydatesa VI Eupatora („z dobrego ojca”), króla Pontu (ok. 135 r. p.n.e. -63 r. p.n.e.). Inna potwierdzona spektakularna kometa jaśniała na niebie w czasie gdy obejmował tron ok. 119 r. p.n.e., o czym informuje nas rzymski historyk Justynus:

Przyszłą wielkość Mitrydatesa zapowiadały także niezwykłe zjawiska na niebie. Oto zarówno w roku jego urodzin, jak i objęcia tronu, za każdym razem przez siedemdziesiąt dni tak jasno świeciła kometa, że zdawało się płonąć całe niebo. Swoją wielkością nie tylko ogarnęła czwartą część nieba, ale i swoim blaskiem przyćmiła światło Słońca. Czas od jej pojawienia się aż do zniknięcia wynosił cztery godziny.-Marek Junianus Justynius, Zarys dziejów powszechnych starożytności na podstawie Pompejusza Trogusa, Księga XXVII,4 (przekład Ignacy Lewandowski)

O pierwszej z tych komet wzmiankuje także filozof Seneka Młodszy:

Za panowania Attalosa [Attalosa III, króla Pergamonu w latach 138-133 p.n.e.] ukazała się kometa, początkowo średniej wielkości, ale później się wzniosła, rozprzestrzeniła, sięgając aż do równika, tak że niezmierną wielkością stała się równa strefie nieba nazwanej Drogą Mleczną. -Lucjusz Anneusz Seneka, O zjawiskach natury VII,15,2 (tłumaczenie: Leon Joachimowicz)

Natomiast w źródłach chińskich mamy następujące zapiski. Najstarsze znajdują się „Zapiskach historyka” (Shiji) chińskiego „ojca historii”, Sima Qiana (żył w latach 145 -86 p.n.e.) mamy taki zapis:

W erach Yuanguang [134-129 p.n.e.] i Yuanshou [122-117 p.n.e., obie ery za rządów cesarza Han Wudi, panującego przez rekordowe 54 lata od 141 do 87 r. p.n.e., podczas którego dynastia Han, będąca u szczytu potęgi, dokonała największych podbojów terytorialnych] sztandar Chi You pojawił się ponownie. Później armie wyruszyły ze stolicy w cztery strony świata.

A w kolejnej księdze „Zapisków historyka” poświęconej składaniu ofiar:

Po trzech latach [w 114 r. p.n.e.] pewien urzędnik rzekł: „Pomyślne znaki Nieba zostały właściwie użyte jako nazwy Yuan [cesarskich er]. Numerowanie 1,2... nie było właściwe. Pierwszy Yuan zwano Jian [„początkowy” od 141 r. p.n.e.]. Drugi Yuan zwano Guang [„wspaniały”] od changxing [tłumaczone zazwyczaj jako „długa gwiazda”]. Trzeci Yuan zwano Shou [„zwierzęcy”] od schwytanego jednorożca”.

Natomiast w „Księdze Wcześniejszych Hanów” mamy takie oto wzmianki:

W szóstym miesiącu szóstego roku ery Jianyuan [cesarza] Wudi [3 lipca -1 sierpnia 135 r. p.n.e.] „bo” była w północnej ćwiartce nieba.

W ósmym miesiącu szóstego roku ery Jianyuan [31 sierpnia -29 września 135 r. p.n.e.] changxing zjawiła się we wschodniej ćwiartce [nieba]. Długa na całe niebo. Po 30 dniach zniknęła. Wróżbita powiedział: „To sztandar Chi You!” [w transkrypcji Wade: Chi’h’yu, mityczny rywal legendarnego Żółtego Cesarza, przeciw któremu się zbuntował, lecz został pokonany, czczony jako bóstwo wojny].

Nie jest jasne, czy chodzi o dwie różne komety, czy jedną tę samą, zauważoną dwukrotnie. Okres od lipca do września odpowiada 70 dniom raportowanym w dziele Justyniusa. Seneka wzmiankuje, że kometa początkowo była średniej wielkości, później się rozprzestrzeniła.

W komentarzu do dzieła „Istotny wybór z historii powszechnej” (Thung Chien Kang Mu, napisanego w roku 1189, które na podstawie starszych źródeł opisuje historię Chin i świata od roku 402 p.n.e. do 959 n.e.), mamy uzupełniającą wzmiankę:

W ósmym miesiącu pierwszego roku ery Yuanguang [21 sierpnia -18 września 134 r. p.n.e.] changxing rozciągnęła się wzdłuż niebios.

Wydaje się, że komentator pomylił rok, jako że pojawienie się komety uznano jako znak do zmiany cesarskiej ery.

Znowu w „Księdze Wcześniejszych Hanów” o komecie z 119 r. p.n.e.:

W czwartym miesiącu czwartego roku ery Yuanshou [8 maja -6 czerwca 119 r. p.n.e.] changxing znowu widziano na północnym zachodzie.

Istotny wybór z historii powszechnej” dodaje uzupełniającą wzmiankę:

Wiosną czwartego roku „bo” pojawiła się na północnym wschodzie, a latem changxing widziano na północnym zachodzie.

Patrz: J. K. Fotheringham, The New Star of Hipparchus and the Dates of Birth and Accession of Mithridates, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society 79.3 (1919) 162-167 https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/1919MNRAS..79..162F/abstract oraz John T. Ramsey, Mithridates, the Banner of Ch'ih-Yu, and the Comet Coin, Harvard Studies in Classical Philology Vol. 99 (1999), str. 197-253.

No dobra, ale jeszcze dla pewności sprawdziłem gwiazdy nowe. I jedyną wzmianką, jest to, że podczas narodzin rzymskiego cesarza Aleksandra Sewera (ur. 208 r.panował w latach 222-235), miano w dzień widzieć na niebie gwiazdę:

Podobno w pierwszym dniu po przyjściu na świat Aleksandra [1 października 208 r. n.e.] widziano przez cały dzień w pobliżu Arka Cezarea [w Fenicji] gwiazdę pierwszej wielkości, a w pobliżu domu jego ojca słońce otoczone błyszczącym kręgiem. -Historia Augusta, Żywot cesarza Aleksandra Sewera 13 (tłumaczenie: Hanna Szelest)

W źródłach chińskich brak jest potwierdzenia tej obserwacji. Może jednak znowu, jak w przypadku cesarza Honoriusza, chodzić o obserwację planety Wenus za dnia, która 1 października 208 r. znajdowała się w pobliżu maksymalnej elongacji ok. 42 stopnie od Słońca i w pobliżu dążącego do pierwszej kwadry Księżyca (w odległości 9 stopni). Nie ma dowodu, że ta obserwacja została wyssana z palca. Richard Stothers w przypisie do swojej pracy o SN185 ["Is the Supernova of A.D. 185 Recorded in Ancient Roman Literature?" str. 443 przypis 1] uważa zaś, że wzmianka ta mogła być wzorowana właśnie na historii Gwiazdy Betlejemskiej, jako że Aleksander Sewer i jego otoczenie miało kontakty z chrześcijanami (jego matka Julia Mamaea miała uczyć się filozofii od Orygenesa), a według Historia Augusta (która jednak uznawana jest za niezbyt wiarygodne źródło, omówienie w: Ignacy Lewandowski, „Historiografia rzymska”, Wydawnictwo poznańskie 2007, str. 398-414), miał on czcić Chrystusa, jednak na sposób pogański:

Zanim przejdę do wojen, wypraw i zwycięstw Aleksandra, powiem kilka słów o jego życiu codziennym i domowym. Tryb jego życia był taki: najpierw, jeśli mógł, to znaczy jeśli nie spędzał nocy z żoną, w godzinach porannych spełniał obrzędy religijne w swojej domowej kaplicy; miał tam zarówno wizerunki ubóstwionych cesarzy (wybrał jedynie najlepszych), jak i ludzi szczególnie szlachetnych, między nimi Apoloniusza [z Tiany], i jak twierdzi historyk jego czasów — Chrystusa, Abrahama, Orfeusza oraz innych ludzi tego rodzaju, a także wizerunki przodków. -Historia Augusta, Żywot cesarza Aleksandra Sewera 29 (tłumaczenie: Hanna Szelest)

Widzimy, że jest to zupełny wyjątek, a nie reguła. Majewski twierdzi, że niezwykła gwiazda jest popularnym motywem literackim opowieści o narodzinach niezwykłych postaci (jak widzimy to bzdura) i że pojawia się choćby w opowieściach o narodzinach Aleksandra Wielkiego czy Oktawiana Augusta. Tylko że to nieprawda. Nie ma żadnych relacji o pojawieniu się niezwykłej gwiazdy podczas ich narodzin. Swetoniusz (Żywoty Cezarów, August 94) podaje wiele niezwykłych znaków związanych z narodzinami Oktawiana Augusta. Nie ma tam jednak wzmianki o żadnej niezwykłej gwieździe (choć są odniesienia do horoskopu Oktawiana, o czym dalej).

Tak samo z Aleksandrem Wielkim. W podstawowych źródłach historycznych o jego życiu (Diodor Sycylijski, Plutarch, Kurcjusz Rufus, Flawiusz Arrian, Justynius), choć też są opisywane niezwykłe znaki towarzyszące jego narodzinom i młodości (szczególnie u Plutarcha), to jednak nie ma wzmianek o żadnej niezwykłej gwieździe. Jedyną relacją, która ma jakieś powiązania z astronomią, jest relacja w fantastycznym Romansie o Aleksandrze (mylnie przypisywanym Kallistenesowi z Olintu, historykowi Aleksandra Wielkiego, którego jednak Aleksander za udział w rzekomym spisku skazał na śmierć w 327 r. p.n.e., stąd autora nazywa się Pseudo-Kallistenesem), którego najstarsza znana grecka wersja (i zawierająca najmniej elementów bajecznych w stosunku do późniejszych wersji), jak się dzisiaj na ogół przyjmuje, została zredagowana w III w. po Chrystusie (choć źródła, na których się opierał, mogą być wcześniejsze). W Romansie o Aleksandrze nie ma jednak wzmianki o niezwykłych gwiazdach, są za to odniesienia astrologiczne.

Tu trzeba powiedzieć, że astrologia, przynajmniej w wersji grecko-rzymskiej, jako sztuka układania horoskopów, pojawiła się dopiero na przełomie II i I w. p.n.e. wraz z upadkiem (i zwulgaryzowaniem) niezwykle wcześniej wyrafinowanej nauki epoki hellenistycznej. Według Witruwiusza, rzymskiego autora z czasów Oktawiana Augusta, pierwszą szkołę astrologii założył Berosus (Berossos), żyjący na przełomie IV i III w. p.n.e. zhellenizowany kapłan babiloński (autor zaginionego dzieła Babyloniaka o historii Babilonii w trzech księgach, zachowały się jedynie fragmenty i to bardzo pośrednio), osiadły na greckiej wyspie Kos:

Resztę zagadnień z zakresu astrologii, a mianowicie badanie wpływów, jakie wywiera dwanaście gwiazdozbiorów, pięć planet, słońce i księżyc na życie ludzkie, musimy pozostawić obliczeniom Chaldejczyków, gdyż znają oni sztukę stawiania horoskopów i przepowiadania faktów i przyszłości na podstawie praw właściwych gwiazdom. Wykazując wielką bystrość umysłu, odkrycia te pozostawili synowie ludu chaldejskiego. Pierwszy Berosus osiadłszy na wyspie i mieście Kos otworzył tam szkołę, po nim z równym zapałem Antypater, a potem Atenodorus, który pozostawił zasady stawiania horoskopów opartych nie tylko na chwili urodzenia, lecz i na chwili poczęcia. -Witruwiusz, O architekturze ksiąg dziesięć, IX 6,2 (tłumaczenie: Kazimierz Kumaniecki)

Nawet jeśli to prawda, to astrologia rozpowszechniła się na większą skalę dopiero 200 lat później. Pośród egipskich papirusów, przynajmniej do lat 70-tych XX w., nie znaleziono żadnego horoskopu, czy to napisanego po grecku, czy egipskim pismem demotycznym, datowanego wcześniej niż ok. 80 r. p.n.e. (Lucio Russo, Zapomniana rewolucja: grecka myśl naukowa, a nauka nowoczesna, Universitas, Kraków 2005, str. 301 przypis 82, odwołujący się do: Otto Neugebauer, A History of Ancient Mathematical Astronomy, Springer-Verlag 1975 wykres 1 na str. 1371, gdzie ukazano rozkład czasowy znalezionych horoskopów -maksimum wypada ok. 100 r. n.e., zaś horoskopów pisanych pismem demotycznym nie ma nawet 20 -przy kilkuset greckich. Wbrew mitowi, Egipcjanie nie zajmowali się astrologią, która jest wynalazkiem greckim. I prawie w ogóle nie zajmowali się astronomią, Neugebauer, pisząc swoje fundamentalne dzieło na niemal 1500 stron o starożytnej astronomii świata Zachodu, poświęcił str. 559-568 napisaniu, że o egipskiej astronomii nie ma on co pisać).

W każdym razie w Romansie o Aleksandrze, w pierwszej księdze [polski przekład: Krzysztof Nawotka (przekład, wstęp i komentarz), "Fontes Historiae Antiquae XIV: Pseudo-Kallistenes, Romans o Aleksandrze", Wydawnictwo naukowe Uniwersytetu Adama Mickiewicza 2014, na stronie Attalus.org dostępne są tłumaczenia angielskie: http://www.attalus.org/info/alexander.html] opisana jest zupełnie apokryficzna historia narodzin Aleksandra Wielkiego. Miał on zostać spłodzony przez egipskiego faraona Nektanebo II, władcy Egiptu w latach 360-342 p.n.e., kiedy to Egipt, po podbiciu przez perskiego króla Kambyzesa w 525 r. p.n.e., zbuntował się przeciw władzy Persów (którzy jednak w końcu obalili Nektanebo i na powrót poddali ten kraj swej władzy, aż w 332 r. p.n.e. zdobył go Aleksander Wielki). Według Romansu o Aleksandrze, Nektanebo, wielki mag i astrolog, uciekł do Macedonii. Tam czarami uwiódł królową Olimpias, żonę macedońskiego króla Filipa II i przyszłą matkę Aleksandra (który przyszedł na świat w 356 r. p.n.e., kiedy historyczny Nektanebo II ciągle rządził w Egipcie). I po sprawdzeniu horoskopu obojga, obcował z nią płciowo, wmawiając jej, że będzie ona kochała się z bogiem, którego widziała we śnie (który Nektanebo magicznymi ziołami na nią celowo sprowadził) i spłodzi dziecko, które pomści krzywdy, jakich doznała od swego męża Filipa. Później mamy scenę narodzin Aleksandra, gdy Nektanebo studiując położenie ciał niebieskich i związane z tym astrologiczne wróżby, zmusza królową do wstrzymywania porodu, aż nadejdzie właściwa pora:

Gdy dopełnił się okres ciąży i zbliżał czas rozwiązania, Olimpias usiadła na zbawczym dla położnic krześle i zaczęła odczuwać bóle porodowe. Nektanebo stanął obok niej, zmierzył drogi gwiazd na nieboskłonie stosownie do ruchu kręgów zodiaku i rzekł: „Wstań na moment z krzesła i zażyj przechadzki, bo teraz Skorpion wyznacza los narodzin i promienny Helios w czterokonnym zaprzęgu, gdy widzi tłum stworzeń powietrznych idących z tyłu, zupełnie odsunie z nieba urodzonego w tej godzinie. Dostojna pani, kontroluj się jeszcze i w czasie będącym pod wpływem tej gwiazdy, bo teraz los narodzin wyznacza Rak i Kronos -ofiara spisku swych dzieci po tym, gdy on sam uciął (ojcu) oba jądra, a potem ustąpił przed władcą morza Posejdonem, podziemnym Plutonem i władającym niebieskim tronem Zeusem. Narodzony w tej godzinie -to bez wątpienia istota bezsilna. Powstrzymaj się na moment jeszcze i w tej chwili, bo rogata Mene w wozie zaprzężonym w woły opuściła najwyższy punkt nieba i zeszła na Ziemię, by objąć pięknego pasterza, chłopca Endymiona. Dlatego teraz urodzony umrze od ognia. Też i to miejsce na niebie nie jest korzystne dla porodu, bo miłująca łoże Afrodyta, matka łucznika Erosa, utraci ugodzonego przez dzika Adonisa. Urodzony w tej godzinie przyjmie blask kobiet z Byblos i wznieci hałas wokół siebie i pokaże lwie usposobienie jak Ares. Jego, miłośnika koni i wojownika, bezbronnego i nagiego, Helios wystawił na pokaz leżącego na łożu cudzołóstwa: dlatego będą lekceważyć urodzonego w tej godzinie. Przeczekaj jeszcze królowo gwiazdę Hermesa, obok Koziorożca o znienawidzonym imieniu, bo możesz urodzić niebywale uczonego i kłótliwego szaleńca -twoje dziecko: w tej godzinie urodziłabyś monstrum. A teraz królowo usiądź wygodnie na dobroczynnym krześle i poczuj mocniejsze i bardziej energiczne bóle porodowe. A miłujący panny Zeus ukazujący donoszonego w udzie bachicznego Dionizosa jest teraz pogodny w zenicie i między Wodnikiem a Rybami staje się baraniorogim Amonem, aby umożliwić powrót Egipcjanina władcy świata króla”. W chwili gdy to mówił, a dziecko spadało na ziemię, rozbłysła błyskawica, zagrzmiał grzmot, nastąpiło trzęsienie ziemi, które zakołysało całym światem. -Pseudo-Kallistenes, Romans o Aleksandrze Wielkim I,12 (wersja grecka α) I,12 (tłumaczenie: Krzysztof Nawotka).

Co pokazuje, że astrologia potrafi się dopasować do każdej sytuacji, skoro rzekomo odpowiedni układ gwiazd może się zmienić w każdej minucie, co miałoby niby tłumaczyć rozbieżności losów ludzi urodzonych w tym samym dniu.

Podobnie odniesienia astrologiczne mamy w biografii Oktawiana Augusta:

Przebywając chwilowo na wywczasach w Apolonii August w towarzystwie Agryppy odwiedził obserwatorium astrologa Teogenesa. Gdy ten przepowiadał Agryppie, który pierwszy o swój los zapytywał, wspaniałą i wręcz niezwykłą przyszłość. August uparcie taił datę swych urodzin i nie chciał jej wyjawić z obawy i ze wstydu, żeby jego przyszłość nie okazała się mniej sławna. Wreszcie po długich naleganiach i bardzo niechętnie podał August dzień swych urodzin. Teogenes aż skoczył z miejsca i rzucił mu się do nóg w hołdzie. Odtąd nabrał August takiego zaufania do swych losów, że podał do wiadomości publicznej swój horoskop i wybić kazał srebrny pieniądz z odciskiem znaku Koziorożca, pod którym się urodził [Oktawian August urodził się 23 września 63 r. p.n.e. kiedy Słońce wstępuje do znaku Wagi - Swetoniusz, August 5, choć Swetoniusz jest niekonsekwentny- 9 miesięcy wcześniej Oktawian począł się w znaku Koziorożca].-Swetoniusz, Żywoty Cezarów, August 94

Pozostaje jeszcze kwestia, dlaczego Pliniusz Starszy, po zacytowaniu we wcześniej przytoczonej wzmiance fragmentu autobiografii Oktawiana Augusta, pisze dalej o nim, że w duszy zaś cieszył się, ponieważ tłumaczył sobie, że owa kometa pojawiła się dla niego i że on się pod nią urodził. A przecież kometa pojawiła się w lipcu 44 r. p.n.e. niemal 19 lat po narodzinach Oktawiana! Ramsey i Licht [The Comet of 44 B.C. and Ceasar's Funeral Games, podrozdział The SIDUS IULIUM and Octavian’s Birth Sign Capricorn, str. 147-153] stawiają taką oto hipotezę, którą tu w uproszczeniu streszczę. Otóż po obliczeniu orbity Komety Cezara doszli oni do wniosku, że w lipcu 44 r. p.n.e. wschodziła ona w tym samym czasie, na około godzinę przed zachodem Słońca, co Koziorożec, który Oktawian August zaadoptował jako swój znak Zodiaku. Ponieważ wedle niektórych astrologów (takich jak Marek Maniliusz, żyjący w czasach Augusta, autor traktatu Astronomica), znaki podczas wschodu otrzymują własną siłę i uwalniają ją dalej (et ortu accipiunt proprias vires ultraque remittunt, Astronomica IV,503-504) to Oktawian uznał pojawienie się komety jako specjalny znak dla siebie. Co więcej, Koziorożec, jako najbardziej na południe wysunięty wówczas gwiazdozbiór zodiakalny, był uważany, za „studnię dusz”, skąd wracały one do swojej odwiecznej nieśmiertelności, zaliczone w poczet bogów (o czym świadczą teksty późnoantyczne jak Komentarz do snu Scypiona I,12,2 Makrobiusza). Łącząc wszystkie te przesłanki, Oktawian mógł uznac, że boski Juliusz Cezar pod postacią komety, niedługo po tym, jak zaadoptował Oktawiana na syna i następcę, który teraz narodził się jako kolejny bóg.

Jak widać, zapatrywania starożytnych (ale przypominam, że powyżej opisany scenariusz, to tylko hipoteza i pewna interpretacja!) na rolę zjawisk niebieskich w życiu jednostek, mogły być zupełnie dziwaczne i niezrozumiałe dla nas, żyjących w niby racjonalnej epoce.

Podobnie również i Gwiazdę Betlejemską próbowano tłumaczyć nie jako pojedynczy konkretny niezwykły obiekt na niebie, tylko jako zjawisko astrologiczne, które zostało w niejasny sposób przedstawione przez Mateusza -czy to z racji niezrozumienia historii, czy też celów, jako pewną zakodowaną wiadomość. Opowieść Mateusza nie odnosi się bowiem wprost do terminów, jakie znamy z pism starożytnych astrologów. Teorii astrologicznych była masa -najbardziej znana, to klasyczna teoria o potrójnej koniunkcji Jowisza i Saturna w rybach w 7 r. p.n.e. Ale istnieją też inne.

Popularność w ciągu ostatnich 30 lat zdobyła hipoteza amerykańskiego astronoma Michaela Molnara. Na podstawie reguł wyłożonych w grecko-rzymskich traktatach astrologicznych, Marka Maniliusza, Klaudiusza Ptolemeusza, Wettiusza Walensa, Juliusza Firmicusa Maternusa i innych -przyjmując, że astrologia o podstawie hellenistycznej dominowała w tym okresie na Wschodzie, odtworzył możliwy horoskop Króla Żydowskiego. Kluczową rolę odgrywały tu zakrycia Jowisza przez Księżyc 20 marca i 17 kwietnia 6 r. p.n.e. Swoje dociekania Molnar przedstawił w pracyThe Magi's Star from the Perspective of Ancient Astrological Practices, Quarterly Journal of the Royal Astronomical Society, Vol. 36, str.109-126 (1995) http://adsabs.harvard.edu/abs/1995QJRAS..36..109M oraz w książce: The Star of Bethlehem, The Legacy of the Magi, Rutgers Univeristy Press, 1999. Hipoteza Molnara wzbudziła zainteresowanie, gorące dyskusje i polemiki, zdobyła zarówno zwolenników, jak i zagorzałych przeciwników, co doprowadziło do poświęconej jej konferencji na Uniwersytecie w Groningen w 2014. Jej efektem była monografia, The Star of Bethlehem and the Magi: Interdisiciplinary Perspectives from Experts on the Ancient Near east, the Greco-Roman World and Modern Astronomy, redakcja Peter Barthel i George van Kooten, Brill, 2015. Streszczenie hipotezy Molnara polski czytelnik znajdzie w pracy Jarosława Włodarczyka, Tajemnica Gwiazdy Betlejemskiej, Świat Książki 2005, str. 135-156.

Czy któreś z tych teorii astrologicznych na temat Gwiazdy Betlejemskiej mają jakieś pokrycie w rzeczywistości, tego nie wiem. Problemem jest bowiem jak zawsze, interpretacja opisu zachowania Gwiazdy w Ewangelii Mateusza -i czy da się go dopasować do znanych nam procedur starożytnych astrologów. A te znamy słabo i jak to zawsze było z astrologią -były niejednoznaczne i niekonsekwentne. Toteż w przypadku astrologii, w temacie Gwiazdy Betlejemskiej wszystko jest możliwe i niczego nie potrafimy ani udowodnić, ani z całą pewnością wykluczyć.

A jak w starożytnej astrologii interpretowano pojawienie się komet? Bardzo różnie, nie tylko, jak się często wmawia, jedynie jako zapowiedź nieszczęścia. Pliniusz Starszy tak opisywał znaczenie przypisywane różnym rodzajom komet:

92 Uważa się, iż ma znaczenie, w którym kierunku zmierza kometa albo od jakiej gwiazdy czerpie <swoją> siłę, do czego jest podobna i w których miejscach rozbłyśnie. 93 Jeśli <kometa> podobna jest do tibii [instrument muzyczny z dwiema piszczałkami], zwiastuje coś sztuce muzycznej; jeśli <znajduje się> w intymnych miejscach jakiegoś znaku Zodiaku, zapowiada nieprawość obyczajów; jeżeli <kometa> tworzy z jakimiś gwiazdami trójkąt lub czworokąt równoboczny, wskazuje na talenty i erudycję; kiedy znajduje się w głowie północnego lub południowego Węża, oznacza to otrucie.-Pliniusz Starszy, Historia Naturalna II,92-93

Istnieje za to ciekawa wzmianka w komentarzu do Eneidy Wergiliusza, przypisywanym niejakiemu Maurusowi Serwiuszowi Honoratusowi (znanemu tez jako Serwiusz Gramatyk), który miał żyć na przełomie IV i V w. Serwiusz w swoim obszernym encyklopedycznym komentarzu komentował każdy szczegół wzmiankowany w Eneidzie. W tym opis komet w X księdze:

Nie inaczej wśród nocy pogodnej w pomroce

Komety krwawo płoną lub Syriusz migoce -Wergiliusz, Eneida X,272-273 (tłumaczenie: Tadeusz Karyłowski)

Sergiusz w swoim komentarzu omawia obszernie znaczenie wielu rodzajów komet, jakie wyszczególniali starożytni i co one wróżą, powołując się na Pliniusza Starszego i Rufusa Festusa Awienusa żyjącego w IV w. rzymskiego autora traktatów geograficznych (zachowanych jedynie fragmentarycznie). Komety najczęściej rzeczywiście zwiastowały różne nieszczęścia. Ale jest jeden ciekawy fragment, który mówi co innego:

Est etiam alter cometes, qui vere cometes appellatur; nam comis hinc inde cingitur. hic blandus esse dicitur. qui si orientem attenderit, laetas res ipsi parti significat; si meridiem, Africae aut Aegypto gaudia; si occidentem inspexerit, terra Italia voti sui compos erit. hic dicitur apparuisse eo tempore quo est Augustus sortitus imperium; tunc denique gaudia omnibus gentibus futura sunt nuntiata. si septemtrionem attenderit, prospera universa significat.

Istnieje również inna kometa, którą tak naprawdę nazywa się kometą [tzn. dosłownie „owłosioną”]; ponieważ jest otoczona włosami z obu stron. Ta podobno jest pochlebna. Jeśli zwraca się na wschód, oznacza szczęśliwe wydarzenia dla tej części świata. Jeśli na południe, Afryka lub Egipt się radują. Jeśli spojrzy na zachód, ziemia Italii będzie w jej władzy. Mówią, że taka się pojawiła, kiedy Augustowi powierzono Imperium. Wtedy w końcu radosną przyszłość dla wszystkich narodów ogłoszono. Jeśli zwraca się ku północy, oznacza to uniwersalną pomyślność. -Sergiusz Gramatyk, Komentarz do Eneidy X,272

No właśnie. A powszechnie wmawiane twierdzenia, że w starożytności komety mogły być interpretowane tylko jako zapowiedź nieszczęścia i wobec tego Gwiazda Betlejemska nie mogła być kometą, są kolejnym bzdurnym mitem! Nie wiemy co prawda, co szczególnego mogło być w komecie z roku 5 p.n.e., jeśli to ona była Gwiazdą Betlejemską i dlaczego Magowie ze Wschodu mieliby uznać ją za zapowiedź narodzin Króla Żydowskiego. Ale sprawa pozostaje otwarta. Ramsey i Licht [The Comet of 44 B.C. and Ceasar's Funeral Games, podrozdział Astrological Interpretations of Comets, str. 145-147] stwierdzają, że wzmianka Sergiusza Gramatyka jak i inne podobne późnoantyczne wzmianki w dziełach Hefajstiona z Teb (autor napisanego ok. 415 r. traktatu astrologicznego Prognostyki) i Jana Lydosa (bizantyński historyk z VI w.) mogły się wywodzić z pierwotnego źródła napisanego zapewne w II w. p.n.e. i przypisywanego rzekomym egipskim astrologom Petosirisowi i Nechepsosowi. Choć oczywiście jest tu masa niepewności.

18:06 Majewski zwraca uwagę, że Mt 2,2 mówi o jego (Mesjasza) gwieździe. Twierdzi, że wedle przekonania starożytnych najwybitniejszym postaciom towarzyszą największe gwiazdy na niebie. Kiedy jakiś człowiek się rodzi, na niebie pojawia się jakaś nowa gwiazda, która gaśnie, gdy człowiek umiera.

Odpowiedź: Jedyne co kojarzę na temat takiego przekonania w starożytności, to wzmianka Pliniusza Starszego, który jednak polemizuje z tym poglądem, przypisując go pospólstwu. Na pewno nie był to pogląd powszechny, raczej wprost przeciwnie:

28 Gwiazdy, o których powiedzieliśmy, że są przytwierdzone do sklepienia niebieskiego, nie są, jak uważa pospólstwo, przydzielone każdemu człowiekowi, jasne bogatym, mniejsze biednym, a ciemne całkowicie zubożałym, i nie towarzyszą one swoim światłem każdemu z ludzi w jego losie ani nie rodzą się razem z przypisanym im człowiekiem, ani ich spadanie nie oznacza, że ktoś umarł. 29 Nie mamy tak wielkiej więzi z niebem, żeby nasz ludzki los miał wpływ na blask gwiazd tam w górze. Kiedy wydaje się, że spadają, w rzeczywistości wyrzucają ognistym wybuchem nadmiar wchłoniętej wilgoci; coś podobnego możemy zauważyć u płonących lamp oliwnych. 30 Ponadto ciała niebieskie, które są wplecione w niebo i umocowane w tym wpleceniu, mają wieczną naturę. Na Ziemię zaś wywierają wpływ przede wszystkim te, które z uwagi na ich skutki oddziaływania, blask i wielkość można było dokładnie poznać, co ukażemy w odpowiednim miejscu. -Pliniusz Starszy, Historia Naturalna II,28-30

Na ogół uważano, przynajmniej w świecie Zachodu, ilość gwiazd za stałą i niezmienną. I, w przeciwieństwie do cywilizacji Dalekiego Wschodu (Chin, Korei i Japonii) nie wypatrywano na niebie nowych gwiazd. Przypadki dostrzeżenia nowej gwiazdy aż do renesansu były sporadyczne (choć były, czego przykładem jest wspomniana wzmianka Pliniusza o Hipparchu czy europejskie wzmianki o supernowej z 1006 r.). O słynnej supernowej z 1054 r. n.e., która utworzyła Mgławice Krab, nie mamy żadnych jednoznacznych wzmianek z Europy! Pomimo iż mamy masę zachowanych źródeł ze średniowiecza, a SN1054 w gwiazdozbiorze Byka powinna być w Europie doskonale widoczna -pomimo licznych prób, nie udało się do tej pory znaleźć świadectw, które można jednoznacznie powiązać z tą supernową [F.Richard Stephenson, David, A. Green, „Was the supernova of AD 1054 reported in European history?”, Journal of Astronomical History and Heritage (ISSN 1440-2807), Vol. 6, No. 1, p. 46 - 52 (2003), link w ADS, patrz także: F. Richard Stephenson, David A. Green, „Historical Supernovae and their Remnants”, Oxford University Press 2002, str. 117-149]. Dopiero jednak słynna supernowa z 1572 r., o której wieści szybko rozniosły się po całej Europie (przeżywającej rozkwit kultury dzięki wynalazkowi druku) i którą tak bardzo szczegółowo badał słynny duński astronom Tycho Brahe, zmieniła te zapatrywania i zaczęto kwestionować przyjmowany za coś oczywistego pogląd o stałej liczbie gwiazd i wypatrywać nowych.

19:05 Gwiazda to symbol mesjański i królewski w Biblii. Majewski zwraca uwagę na proroctwo Balaama w Lb 24,17, gdzie gwiazda jest zestawiona z berłem królewskim. Podobnie w tekstach gminy z Qumran oraz w targumie palestyńskim gwiazda jest utożsamiana z osobą Mesjasza. I podobnie czyni Mateusz.

Odpowiedź: To, że epizod z Gwiazdą Betlejemską nawiązuje do proroctwa Balaama, wydaje się niemal pewne, chociaż Mateusz nie stwierdza tego wprost. Wpierw jednak przytoczmy całą czwartą wyrocznię Balaama syna Beora, słynnego pogańskiego wieszczka z czasów Mojżesza. Balaam został wezwany przez Balaka, króla Moabitów, by za odpowiednią odpłatą rzucił czary, przekleństwo przeciw zdążającemu do Ziemi Obiecanej Izraelowi. Jednak za każdym razem, gdy Balaam usiłował przeklinać Izraela, Bóg obracał jego słowa w błogosławieństwo. W tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia, opartej na hebrajskim Tekście Masoreckim, czwarta wyrocznia Balaama brzmi tak:

(Lb 24): 12 Balaam odpowiedział Balakowi: «Czyż nie powiedziałem wyraźnie posłańcom, których do mnie wysłałeś: 13 Choćby mi Balak dawał tyle srebra i złota, ile pałac jego pomieści, to przecież nie mogę przekroczyć rozkazu Pana i czynić samowolnie czy to źle, czy też dobrze. Co Pan mówi, to tylko oznajmię. 14 Dobrze więc, wrócę teraz do mojego ludu, lecz zbliż się jeszcze, bo chcę ci oznajmić, co lud ten kiedyś uczyni twojemu ludowi».15 I wygłosił swoje pouczenie, mówiąc:

17 Widzę go, lecz jeszcze nie teraz,
dostrzegam go, ale nie z bliska:
wschodzi Gwiazda z Jakuba
a z Izraela podnosi się berło.

Ono to zmiażdży skronie Moabu,
a także czaszki wszystkich synów Seta.

18 Stanie się Edom podbitą krainą,
<Seir też będzie podbitą krainą>.
A Izrael urośnie w potęgę.

19 Zapanuje Jakub nad nieprzyjacielem
i zbiegów z Seiru wyniszczy

20 Dostrzegł następnie Amalekitów i wygłosił swą przepowiednię, mówiąc:
«Amalek jest pierwszym pośród narodów,
lecz przeznaczony jest na wieczną zagładę».

21 Ujrzał Kenitów i wygłosił swoje proroctwo, mówiąc:
«Mocne jest twoje mieszkanie
i na skale zbudowane twe gniazdo;

22 lecz i ono jest przeznaczone na zgubę,
wtedy gdy Aszszur cię weźmie w niewolę».

23 I głosił dalej swoje pouczenie, mówiąc:
«Biada! Któż się ostoi,
kiedy Bóg to uczyni?

24 Przybędą bowiem okręty Kittim,
pognębią Aszszur, pognębią też Eber,
ale i oni przepadną na zawsze».

25 Wtedy podniósł się Balaam i odszedł do swojej ojczyzny, również i Balak odszedł swoją drogą.

Natomiast w greckim przekładzie LXX proroctwo to brzmi tak (tłumaczenie Remigiusza Popowskiego z moimi uwagami):

(Lb 24): 17 Pokażę mu[αυτώ, jego? -O.K.], ale jeszcze nie teraz;

uszczęśliwię, ale jeszcze nie jest blisko.

Wzejdzie gwiazda z Jakuba,[ἀνατελεῖ ἄστρον ἐξ ᾿Ιακώβ-anatelei astron ex Iakob]

powstanie mąż[άνθρωπος -anthropos]z Izraela,

pokruszy wodzów Moabu,

ograbi wszystkich synów Setha.

18Edom stanie się cudzym dziedzictwem,

podobnie Ezaw, jego wróg, stanie się cudzym dziedzictwem,

bo Izrael zadziała z mocą.

19 Wyłoni się z Jakuba

i zniszczy to co ocalało z miasta.

20 Potem ujrzał Amalekitów i podejmując swą pieśń, powiedział:

Amalek jest pierwszy wśród ludów, lecz ich plemię wyginie”.

21 Potem ujrzał Kenitów i podejmując swą pieśń, powiedział:

Warowna twoja siedziba,

lecz choćbyś na skale umieścił swoje gniazdo

22 i choćby Beor miał gniazdo przemyślnie ukryte,

i tak Asyryjczycy uprowadzą cię do niewoli”.

23 Potem ujrzał Oga i podejmując swą pieśń, powiedział:

Och, och! Kto utrzyma się przy życiu, gdy Bóg to postanowi?

24 Spełni się to za sprawą Kittim:

pognębią Asszur i pognębią Hebrajczyków,

lecz potem sami gromadnie wyginą”.

Widzimy więc, że proroctwo odnosi się do jakiegoś potężnego wladcy, który w przyszłości zapanuje na Wschodzie i pokona swoich wrogów. Wymienionych tu nazw etnicznych (Moab, Edom, Asszur -Asyria, Eber -tu w znaczeniu raczej Habiru, synów Ebera z Rdz 10,24, ogólnie plemion bezpaństwowych nomadów niż Hebrajczyków-Izraelitów, chociaż interpretacja jest niejasna, Kittim, synowie Seta itd.) niekoniecznie należy odczytywać dosłownie, stanowią one raczej kryptonimy oznaczające wrogów Izraela, tak w wymiarze dosłownym ze Wschodu i Zachodu, jak i przenośnym.

A teraz przejdźmy do tekstów z Qumran. Podstawowymi opracowaniami na ich temat w języku polskim są: Piotr Muchowski, Rękopisy znad Morza Martwego, Enigma Press, Kraków 1996, zawierające tłumaczenia tych tekstów, oraz tegoż autora uzupełniający tom Komentarze do rękopisów znad Morza Martwego, Wydawnictwo naukowe Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Poznań 2005, który zawiera omówienia poszczególnych utworów znalezionych wśród rękopisów znad Morza Martwego. W temacie wyroczni Balaama w tekstach z Qumram korzystam też z następującego artykułu: Helen R. Jacobus, „Balaam’s ‘Star oracle’ (Num 24:15-19) in the Dead Sea Scrolls and Bar Kohba” w:Barthel & Kooten, str. 399-429. Także w języku polskim: Anna Kuśmirek, „Gwiazda Jakuba” (Lb 24,17) i jej interpretacje, Verbum Vitae 29 (2016) 41-65, link.

W rękopisach znad Morza Martwego odniesienie do proroctwa Lb 24,17 znajduje się w trzech tekstach, w Zwoju Wojny (oznaczonym 1QM, liczba przed Q oznacza numer jaskini, w której znaleziono rękopisy) opisującym przebieg eschatologicznej wojny między siłami światłości i ciemności, w zbiorze testimoniów 4Q175 [oznaczanym również jako 4QTestimonia, rękopis datowany na pierwszą połowę I w. p.n.e.], czyli wypisów cytatów z Pisma Świętego, mających znaczenie mesjańskie, a także w 4Q266 [4QDa]. Ten ostatni zawiera fragment tzw. Dokumentu Damasceńskiego, którego dwa większe fragmentaryczne rękopisy (oznaczone jako Cda i Cdb z X oraz XI-XII w. odpowiednio) znaleziono w 1897 r. w genizie synagogi ben Ezry w Kairze.

A oto te fragmenty. Najpierw w Zwoju Wojny, gdzie cytat Lb 24,17 przytaczany jest jako zachęta do walki:

4 Do ciebie należy walka! I od ciebie pochodzi męstwo. 5 Nie należy ono do nas i to nie nasza siła, nie tężyzna naszych rąk dokonują bohaterskich czynów, lecz twoja siła i moc twej wielkiej potęgi. Tak [jak] oznajmiłeś 6 nam z dawien dawna mówiąc: Wyjdzie gwiazda z Jakuba, powstanie berło z Izraela. Roztrzaska skronie Moabu i zniszczy wszystkich synów Seta. 7 Wyjdzie z Jakuba i zgładzi tych, którzy pozostali z miasta. Wróg stanie się jego posiadłością, a Izrael dokona bohaterskich czynów (Lb 24,17-19). -Zwój wojny 1QM, fragment kolumny 11 (tłumaczenie: Rękopisy znad Morza Martwego str. 51-52)

W Dokumencie Damasceńskim cytat ten znajduje się podczas wykładu norm etycznych, jakimi miała kierować się, jak się dzisiaj na ogół uważa, wspólnota Esseńczyków, żydowskiej sekty zamieszkałej w Qumran nad Morzem Martwym. I pośród tego wykładu znajduje się fragment midraszu opartego na cytatach z księgi proroka Amosa złączonych z proroctwem Balaama Lb 24,17 i proroctwem Izajasza Iz 7,17 -wzięte z tej samej mowy Izajasza do króla Achaza, gdzie parę wersetów wcześniej znajduje się słynne proroctwo o narodzonym z Dziewicy Immanuelu Iz 7,14 (które jednak nie jest nigdzie cytowane w tekstach z Qumran i nie wiemy, jak się do niego odnosili Esseńczycy i ogólnie Żydzi w czasach przedchrześcijańskich):

9 Wszyscy którzy odrzucają to, gdy Bóg nawiedzi kraj, otrzymają zapłatę niegodziwych, 10 gdy ziści się słowo, które jest zapisane pośród słów Izajasz, syna Amosa, proroka, 11 który powiedział: Nadejdą dla ciebie, dla twego ludu i domu twego ojca dni, jakie <nie> 12 nadchodziły od dnia odstąpienia Efraima od Judy (Iz 7,17). Gdy rozdzieliły się dwa domy Izraela, 13 Efraim odstąpil od Judy,wszyscy odstępcy zostali wydani pod miecz, zaś ci, którzy przetrwali, 14 uciekli do północnego kraju tak, jak powiedział: wygnam sikkut waszego króla 15 i kijjun waszych obrazów z mego namiotu do Damaszku (Am 5,26-27). Księgi prawa to sukkat 16 króla tak, jak powiedział: Wzniosę upadły sukkat Dawida(Am 9,11). Król 17 to społeczność. Zaś podstawa obrazów to księgi proroków, 18których słowami Izrael wzgardził. Gwiazda to ten, który wyjaśnia prawo, 19 który przybędzie do Damaszku, jak jest napisane: Wyjdzie gwiazda z Jakuba i powstanie 20 berło z Izraela (Lb 24,17). Berło to książę całego zgromadzenia. Gdy wystąpi, roztrzaska 21 wszystkich synów Seta. Ci uratowali się w pierwszym okresienawiedzenia, kol.8 1 zaś odstępcy zostali [wydani] pod miecz. -Dokument Damasceński, rękopis A, fragment kolumn 7 i 8 (Rękopisy znad Morza Martwego str. 198-199)

Fragment ten znaleziono także w 4Q266, ale w znacznie bardziej poszatkowanej formie. W nawiasach kwadratowych [] zamieszczono rekonstrukcję tekstu na podstawie rękopisu z kairskiej genizy:

1 który po[wiedział: Nadejdą dla ciebie, dla twego ludu i domu twego ojca dni, jakie] 2 nie nadchodzi[ły od dnia odstąpienia Efraima od Judy (Iz 7,17). Gdy rozdzieliły się dwa domy Izraela,] 3 wszyscy [odstępcy zostali wydani pod miecz, zaś ci, którzy przetrwali, uciekli do północnego kraju,] 6 [ Król to spo]łeczność. [Zaś podstawa obraz]ów to k[sięgi] prorok[ów,] 7 [których] s[łowami Izrael wzgardził. Gwiazda] to ten, który wyjaś[nia] prawo, 8 [który przybędzie] do Damaszku, jak jest napisane: Wyjdzie [gwiazda z Jakuba] 9 [i powstanie ber]ło z Izraela (Lb 24,17). Berło t[o] książę [całe]go [zgromadzenia.] 10 [Gdy wystąpi, roztrzaska] wszystkich synów Seta. Ci [uratowali się w] pierwszym [okresie] 11 [nawiedzenia,] zaś odstępcy zostali [wydani] pod miecz. -4Q266 (alternatywnie oznaczany 4QDa, tłumaczenie za: Piotr Muchowski, Rękopisy znad Morza Martwego, Enigma Press, Kraków 1996 str. 212-213)

Nie wiadomo, czy „gwiazda” =”wyjaśniający Prawo” i „berło”=”książę całego zgromadzenia” to jedna czy dwie osobne postacie.

Trzeci i najobszerniejszy fragment znajduje się w zbiorze testimoniów w 4Q175.

1 I… rzekł do Mojżesza, mówiąc: Słyszałeś brzmienie słów 2 tego ludu, które wypowiadali do ciebie. Mieli słuszność we wszystkim, co mówili. 3 Oby było mi dane, żeby to ich serce czuło bojaźń przede mną i przestrzegało wszystkich 4 moich przykazań przez wszystkie dni, by dobrze się działo im i ich synom, zawsze (Pwt 5,28-29). 5 Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty. I włożę me słowa 6 w jego usta, by mówił im wszystko, co mu polecę. Jeśli będzie kto, 7 kto nie będzie słuchał mych słów, które wypowie prorok w moim imieniu, ja 8 zgłoszę roszczenie wobec niego (Pwt 18,18-19). I podjął swą przypowieść, mówiąc: przepowiednia Balaama, syna Beora. Przepowiednia męża 10 o przenikliwym oku. Przepowiednia słyszącego słowa boże i znającego wiedzę Najwyższego, który 11 widzi wizję Wszechmocnego, upada i otwiera oko. Widzę go, lecz nie teraz. 12 Przyglądam się mu, lecz nie z bliska. Gwiazda wyszła z Jakuba /i/ berło /powstało/ z Izraela. Zmiażdży 13 przywódców Moabu i wytnie wszystkich synów Seta (Lb 24,15-17). 14 I o Lewim mówi: Daj Lewiemu twoje tummim i twoje urim, twemu pobożnemu człowiekowi, którego 15 wypróbowałeś w Massa, i z którym spierałeś się nad wodami Meriba. /On, który/ powiedział do swego ojca {…} 16 {…} i do swej matki: Nie znam cię, i swych braci nie poznał, i swego syna nie 17 znał. Bowiem przestrzegał twego słowa i twe przymierze zachowywał. /Sprawili, że zajaśniały/ twe wyroki dla Jakuba, 18 twe prawo dla Izraela. Złożyli kadzidło przed twymi nozdrzami i całopalenie na twym ołtarzu. 19 Pobłogosław, …, jego dzielność i w czynie jego ręki znajdź upodobanie! Zmiażdż /biodra/ tych, którzy powstają przeciw niemu i nienawidzą go, 20 żeby nie powstawali! (Pwt 33,8-11). -4Q175 (alternatywnie oznaczany 4QTest, zbiór testimoniów, tłumaczenie za: Piotr Muchowski, Rękopisy znad Morza Martwego, Enigma Press, Kraków 1996 str. 122-123)

Dalsza część rękopisu przeklina „człowieka Beliala” i jego synów, wykorzystując cytaty z apokryficznej księgi psalmów Jozuego.

Zbiór testimoniów łączy fragmenty z Pwt z proroctwem Balaama o gwieździe wychodzącej z Jakuba. Badacze zwykle interpretują to jako oczekiwanie przez sektę z Qumran trzech postaci mesjasza: proroka podobnego Mojżeszowi, mesjasza królewskiego (do którego odnosi się proroctwo Balaama i mesjasza kapłańskiego z pokolenia Lewiego [Piotr Muchowski, Komentarze do rękopisów znad Morza Martwego, Wydawnictwo naukowe Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Poznań 2005 str. 141-143; Geza Vermes, The complete Dead Sea Scrolls in English, Penguin Books 2004, str. 527-528]. Należy pamiętać, że to tylko współczesna hipotetyczna interpretacja tego tekstu. Ogólnie interpretacja tekstów znad Morza Martwego jest bardzo trudna i niejednoznaczna, bo nie znamy kontekstu, w jakim powstawały te teksty, pełne kryptonimów, zrozumiałych dla wtajemniczonych. Nie wiemy, co ich autorzy mieli w głowach, gdy je spisywali. Musimy ten kontekst rekonstruować, opierając się w dużej mierze na domysłach i bardzo niepełnych przesłankach. Wydaje się niewątpliwe, że proroctwo Lb 24,17 miało dla wspólnoty z Qumran znaczenie mesjańskie -ale jakie dokładnie? Tego nie wiadomo.

Warto jeszcze wspomnieć, że Kittim w komentarzu do księgi Habakuka z Qumran (1QpHab) identyfikowani są z Rzymianami, na podstawie wzmianki, że składają ofiarę swym sztandarom (1QpHab 6,4-5, podobnie pisze Józef Flawiusz, Wojna Żydowska VI,6,1, Komentarze do rękopisów znad Morza Martwego str. 121)

Przejdźmy do targumów, czyli aramejskich tłumaczeń (najczęściej bardzo swobodnych parafraz) i komentarzy do tekstów hebrajskiego Starego Testamentu, czytanych w synagogach podczas liturgii. Zazwyczaj czytaniu tekstu hebrajskiego, często niezrozumiałego już dla większości ówczesnych żydów, towarzyszyło symultaniczne tłumaczenie i komentarz (przy czym tłumacz nie miał prawa spojrzeć do tekstu pisanego, musiał uczyć się komentarza na pamięć). Z czasem jednak komentarze te zostawały spisane jako targumy. Do najważniejszych zachowanych targumów należą Targumy Neofiti i Onkelosa, których powstanie datuje się na pierwsze wieki naszej ery, a także Targum Pseudo-Jonatana, który został zredagowany około VII w. n.e. Jednak wszystkie targumy bez wątpienia zawierają stare tradycje mogące sięgać do czasów Chrystusa i wcześniej. I z nich przytoczymy odpowiednie fragmenty proroctwa Balaama Lb 24,17-18 (wszystkie tłumaczenia fragmentów targumów za: Wprowadzenie do Biblii aramejskiej, Mirosław Stanisław Wróbel, Wydawnictwo Archidiecezji Lubelskiej Gaudium 2017 str. 240-241):

Widzę go, lecz nie teraz; dostrzegam go, lecz nie z bliska. Powstanie Król spośród tych z domu Jakuba, wybawiciel i władca spośród tych z domu Izraela. On zabije ludzi potężnych spośród Moabitów i zniszczy wszystkich synów Seta, i spustoszy posiadających bogactwa. I stanie się Edom własnością, i stanie się góra Gabla własnością jego wrogów. A Izrael zdobędzie wiele posiadłości. -Targum Neofiti do Lb 24,17-18

Widzę go, lecz jeszcze nie teraz; dostrzegam go, lecz nie z bliska. Gdy zapanuje potężny król spośród tych z domu Jakuba i będzie Mesjasz i potężne berło z Izraela, zabije przywódców Moabitów i spustoszy wszystkie dzieci Seta, wojska Goga, który w przyszłości stanie w szyku do walki z Izraelem, i padną ich wszystkie martwe ciała przed nim. A oni zostaną wypędzeni i Gablaici zostaną wypędzeni przed Izraelem, ich wrogami, a Izrael umocni się w bogactwie i weźmie ich w posiadanie. […] Na końcu, w dniach Króla Mesjasza, wraz ze wszystkimi dziećmi Wschodu ustawią szyki do boju z domem Izraela, lecz końcem ich, każdego z nich będzie zagłada na wieki.[…] Końcem każdego z nich będzie wpadnięcie w rękę Króla Mesjasza i zagłada na wieki. -Targum Pseudo-Jonatana do Lb 24,17-18.20.24

Widzę go, lecz nie teraz; oglądam go, lecz nie jest blisko; gdy powstanie król z Jakuba i będzie Mesjasz z Izraela, wtedy zabije przywódców Moabu i będzie władać nad całą ludzkością. I stanie się Edom własnością i stanie się Seir własnością jego wrogów, a Izrael zdobędzie posiadłości. -Targum Onkelosa do Lb 24,17-18

Jak widać, targumy również interpretowały proroctwo Balaama jako zapowiedź potężnego władcy, który podporządkuje sobie wszystkie ludy Wschodu co najmniej, a targumy Onkelosa i Pseudo-Jonatana wprost określają, że chodzi o Mesjasza, władcę całej ludzkości na końcu czasów. Gdybym był Magiem ze Wschodu, szczerze wierzył w te zapowiedzi i zaobserwował jakiś znak na niebie, który miałby zwiastować narodziny owego władcy, tym szybciej leciałbym do Judei z podarunkami, ze złotem, kadzidłem i mirrą, by się wkupić w łaski, pokłonić przyszłemu Mesjaszowi jeszcze w kolebce.

Septuaginta, pisma Esseńczyków z Qumran oraz targumy interpretowały terminy „gwiazda” i „berło” z proroctwa Lb 24,17 na różne sposoby:

gwiazda” =”wyjaśniający Prawo” (Dokument Damasceński) = ”król” (Targumy Onkelosa, Neofiti i Pseudo-Jonatana)

berło” = ”człowiek” (LXX)=”książę całego zgromadzenia” (Dokument Damasceński) =„wybawiciel i władca” (Targum Neofiti) =”Mesjasz” (Targumy Onkelosa i Pseudo-Jonatana)

Generalnie jednak wydaje się, że istniał konsensus, że proroctwo odnosi się do jakiegoś człowieka (lub kilku ludzi) obdarzonego ogromnym autorytetem i zesłanego przez Boga by panował nad Izraelem i poskromił jego wrogów. Człowiek ten, czy też ludzie, oznaczeni są symbolami gwiazdy i berła.

Teraz, jedynym obiektem astronomicznym, którego wygląd na niebie może przypominać berło, rozciągnięty na długość pręt, jest kometa. Może ewentualnie jeszcze meteor, ale bardzo niewielu jest zwolenników interpretowania Gwiazdy Betlejemskiej jako meteoru, czy meteorów. Wyjątkiem był może znany brytyjski popularyzator astronomii Patrick Moore („The Star of Bethlehem”, ‎ Canopus Publishing 2001), który interpretował ją jako dwa niezwykłe meteory, które spadły w odpowiednich momentach, ale Moore był znany z tego, że trzymał się bardzo ekscentryczne poglądów. W każdym razie do komety jako berła wrócimy dalej.

A teraz przejdźmy do czego innego, mianowicie do kolejnego przekazu łączącego proroctwo Lb 24,17 z osobą domniemanego Mesjasza. Tylko nie chodzi tu o Jezusa, a o Szymona ben Kosibie -szerzej znanym jako Szymon bar Kochba, „Syn Gwiazdy”, przywódcy powstania żydowskiego przeciw Rzymianom w latach 132-135 n.e. Mesjaszem miał go ogłosić wielki żydowski autorytet i znawca Prawa, rabbi Akiba ben Josef, o czym informuje nas słynna wzmianka w Talmudzie:

Rabin Szymon bar Jobaj nauczał: „Akiba, mój mistrz, objaśnił: „Gwiazda wzejdzie z Jakuba” [Lb 24,17], jako „Kozeba wyszedł z Jakuba”. „Kiedy rabin Akiba widział Ben Kozebę, mawiał: „To jest Król Mesjasz!” Rabin Johanan ben Torta powiedział mu: „Akiba, trawa wyrośnie na twoich policzkach, a Syn Dawida nadal nie przyjdzie”. -Taanit 4,6 (68d)

Trzeba jednak wziąć pewną poprawkę. Talmud we wspomnianej wzmiance mówi o Ben Kozebie, co tłumaczy się jako „syn kłamstwa”, albo „syn rozczarowania”. Jest to typowo żydowska gra słowna na oryginalnym nazwisku Szymona ben Kosiba. Jednak wydaje się, że jest to późniejszy zabieg redaktorski, po tym, jak powstanie upadło, a zarówno Szymon, jego przywódca, oraz rabbi Akiba, który ogłosił go Mesjaszem, ponieśli śmierć z rąk Rzymian -podobnie jak pół miliona Żydów. Na ogół przyjmuje się, że w oryginale imię brzmiało: Bar Kochba - „Syn Gwiazdy”. Poświadczają to ówczesne źródła chrześcijańskie, takie jak Justyn Męczennik, czy Aryston z Pelli (autor zaginionego „Dialogu między Jazonem a Papiskusem”, znany ze wzmianek późniejszych pisarzy chrześcijańskich):

I tak w niedawno zakończonej wojnie żydowskiej przywódca powstania żydowskiego Barchochebas rozkazał samych tylko chrześcijan poddać okrutnym mękom, jeśli nie zaprą się Jezusa Chrystusa i nie będą bluźnić przeciw Niemu. -Justyn Męczennik, 1 Apologia 66,3 (tłumaczenie: Leszek Misiarczyk)

Wodzem Żydów był naonczas Barchochebas, a imię to znaczy tyle co gwiazda. Był to skądinąd pospolity zbój i łotr, ale dla imienia swego zawładnął nimi jak pan niewolnikiem, bo im naplótł, że przyszedł do nich z nieba jak gwiazda, by im świecić w nieszczęsnej ich doli. […] Tak opowiada Aryston z Pelli. -Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościoła VI 6, 2-3 (tłumaczenie Arkadiusza Lisieckiego)

Szerzej o Szymonie ben Kosibie i jego imionach można przeczytać np. w artykule holenderskiego historyka Jony Lenderinga, prowadzącego portal Livius.org o historii starożytnej: https://www.livius.org/articles/religion/messiah/messianic-claimant-18-simon-ben-kosiba/

Istnieje także słynna moneta z powstania Bar Kochby, przedstawiająca Świątynię Jerozolimską z (jak się na ogół przyjmuje) wizerunkiem gwiazdy unoszącym się nad nią. Szerzej o tym powiemy w dalszej części tej sekcji o Gwieździe Betlejemskiej, kiedy przejdziemy do omawiania monet z wizerunkami gwiazd.

Czyli wiemy, że przywódca żydowskiego powstania z lat 132-135 n.e. Szymon ben Kosiba został ogłoszony przez rabbiego Akibę Szymonem bar Kochbą, „Synem Gwiazdy” i Mesjaszem na podstawie Lb 24,17. Ale czy tylko na tej podstawie? A co na to Niebo? Czy coś na nim w tamtych latach było? Ano owszem, BYŁO! Znowu musimy odwołać się do starożytnych chińskich astronomów prowadzących systematyczne przeglądy nieba. Mamy następujące chińskie zapisy. Pierwszy z Księgi Późniejszych Hanów:

W dniu renshen w dwunastym miesiącu szóstego roku ery Yongjian cesarza Shun z dynastii Han [29 stycznia 132 r. n.e., Ho Peng Yoke mylnie podawał rok 131, co zostało później skorygowane: Kronk, Cometography str. 39] „gwiazda gość” była widoczna. Jej promienie mierzyły 2 chi i skierowane były na południowy zachód. Miała szary kolor i znaleziono ją na 6 -tym du [du -miara kątowa, nieco mniej niż 1 stopień, kąt pełny =365,25 du, tyle ile dni w roku] stacji księżycowej Qianniu[„Wołu”- fragment gwiazdozbioru Koziorożca z gwiazdami alfa i beta Capricorni, Chińczycy dzielili niebo na 28 stacji księżycowych -odpowiadających obiegowi gwiazdowemu Księżyca wokół nieba w okresie 27,3 dnia- liczonych wzdłuż równika niebieskiego według charakterystycznych gwiazdozbiorów].

Dzieło „Istotny wybór z historii powszechnej” dodaje uzupełniającą wzmiankę:

Podczas szóstego roku ery Yongjian „hui” pojawiła się w stacjach księżycowych Nandou [fragment gwiazdozbioru Strzelca o analogicznym kształcie co Wielki Wóz, który zwany jest przez Chińczyków Beidou] i Qianniu. Zniknęła w stacjach księżycowych Xu [fragmenty gwiazdozbiorów Wodnika z β Aqr i Źrebięcia z α Equ] i Wei [fragmenty gwiazdozbiorów Wodnika z α Aqr i Pegaza z ε Peg].

Co ciekawe, jest to ten sam gwiazdozbiór Koziorożca, w którym pojawiła się kometa z 5 r. p.n.e.!

Z Księgi Późniejszych Hanów mamy jeszcze wzmiankę o kolejnej komecie w następnym roku:

W dniu wuzi 12 (przestępnego) miesiąca pierwszego roku ery Yangjia [8 lutego 133 r. n.e.], „gwiazda gość” z białym obłokiem mierzącym 2 chi szerokości i 5 zhang długości [czyli 2 stopnie szerokości i 50 stopni długości], była widoczna na południowym zachodzie w gwiazdozbiorze Tianyuan [„Niebiańskie Pastwiska”, odpowiadające gwiazdozbiorowi Erydanu]

W komentarzu do Księgi Późniejszych Hanów mamy podobną wzmiankę, jednak zmieniającą datę na dzień następny i dodaje parę szczegółów:

W dniu jichou miesiąca przestępnego pierwszego roku ery Yangjia [9 lutego 133 r. n.e.], w nocy był biały obłok w gwiazdozbiorze Tianyuan, który biegł w stronę Zuozu [nie ma takiego gwiazdozbioru, zapewne jakaś pomyłka kopisty] i wszedł do Yujing [„Nefrytowe źródło”, fragment gwiazdozbioru Erydanu z β Eri, tuż przy granicy gwiazdozbioru Oriona obok Rigela, β Ori]. W kolejnych dniach wygasł.

Na poniższych rysunkach przedstawiono widok nieba z Louyang, stolicy Późnej Dynastii Han [położenie: 34 stopnie 45 minut N 112 stopni 28 minut E.], 8 lutego 133 r. n.e. godzinę po zachodzie Słońca. Wykorzystując fakt, że warkocz komety ustawiony jest zawsze w kierunku przeciwnym do Słońca, pokazano odcinek kątowy od chińskiego gwiazdozbioru Tianyuan do pozycji Słońca, wynoszący około 50 stopni, czyli 5 zhang według chińskiej miary odnotowanej w Księdze Późniejszych Hanów. Rysunki pokazują mapy nieba z uwzględnieniem i bez uwzględnienia horyzontu, a także zarówno chińskie, jak i współczesne zachodnie gwiazdozbiory.

Mapy wykonano za pomocą popularnego darmowego programu Stellarium: https://stellarium.org/pl/

 

Odcinek kątowy od Słońca do chińskiego gwiazdozbioru Tianyuan długości ok. 50 stopni (5 zhang) symbolizujący kometę z lutego 133 r. n.e. (komety rozciągają warkocz w stronę przeciwną do Słońca).

Ten sam widok nieba na tle zachodnich gwiazdozbiorów.

Ten sam widok nieba tym razem z linią horyzontu na tle chińskich gwiazdozbiorów.

Ten sam widok nieba z linią horyzontu na tle zachodnich gwiazdozbiorów.

A tu analogiczne rysunki, tylko tym razem na podstawie wersji z komentarza do Księgi Późniejszych Hanów, który twierdzi, że warkocz rozciągał się aż do gwiazdozbioru Yujing, czyli miał ok. 90 stopni długości licząc od Słońca. Widocznie w kolejnych dniach warkocz stał się rozleglejszy:

Odcinek kątowy od Słońca do chińskiego gwiazdozbioru Yuijing symbolizujący kometę z lutego 133 r. n.e. (komety rozciągają warkocz w stronę przeciwną do Słońca).

Ten sam widok nieba na tle zachodnich gwiazdozbiorów.

Ten sam widok nieba tym razem z linią horyzontu na tle chińskich gwiazdozbiorów.

Ten sam widok nieba z linią horyzontu na tle zachodnich gwiazdozbiorów.

Czyli mamy dwie komety, jedną prawdopodobnie tuż przed wybuchem powstania Bar Kochby, drugą w jego trakcie. Przy czym ta druga wydłużonym kształtem swego warkocza jak najbardziej mogła przypominać długi pręt, unoszące się z ziemi berło!

Fałszywy Mesjasz, Ben Kozeba, „syn kłamstwa” i prześladowca chrześcijan, razem ze swymi zwolennikami z synagogi szatana, spośród tych, którzy mówią o sobie, że są Żydami - a nie są nimi, lecz kłamią (Ap 3,9, por. fragment listu św. Pawła do Rzymian, Rz 2,28-29: Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery), też najwyraźniej (chociaż żadne źródło nie stwierdza tego wprost) miał swoją „Gwiazdę Betlejemską”…

A wracając do kwestii, dlaczego Łukasz, który przedstawia Jezusa jako lojalnego poddanego cesarza Rzymu, milczy o Gwieździe Betlejemskiej. Jak wiemy z Justynusa, komety miały zapowiadać narodziny i wstąpienie na tron Mitrydates VI, władcy wschodniego królestwa Pontu i wielkiego wroga Rzymian, którzy stoczyli z nim wiele okrutnych i krwawych wojen, zanim Mitrydates został ostatecznie pokonany. Proroctwo Balaama z Księgi Liczb o Gwieździe i berle zapowiada potężnego władcę, wielkiego wojownika, który pokona swoich wrogów, podporządkuje sobie ludy Wschodu, a może i cały świat. Do wrogów należą też Kittim z Zachodu, w tekstach znad Morza Martwego utożsamiani z Rzymianami. Powszechnie uważa się, że w 1 Liście Piotra (1 P 5,13) „Babilon”, wroga Ludowi Wybranemu stolica, oznacza Rzym -i podobnie w Apokalipsie św. Jana. Na Wschodzie, skąd przybyli Magowie, dominowało królestwo Partów, wrogie wobec Rzymian. Przez te wszystkie skojarzenia Łukasz, piszący dla Teofila, zapewne urzędnika rzymskiej administracji, zapewne w prowincji Achaja, gdzie, wedle starołacińskiego prologu z pierwszych wieków, napisana miała zostać Ewangelia Łukasza (patrz biografia Łukasza Ewangelisty, link), nie mógł sobie pozwolić na jawne opisanie historii o Gwieździe Betlejemskiej.

Tak samo Józef Flawiusz. W swojej „Wojnie Żydowskiej” podaje on różne znaki, które miały zapowiadać zniszczenie Jerozolimy. W tym pojawienie się komety -przypuszczalnie Komety Halleya, która powróciła w 66 r. n.e.:

Tak to w owym czasie szarlatani i oszuści podający się fałszywie za posłańców Boga zwodzili biedny lud, lecz na wyraźne znaki, które zapowiadały bliskie spustoszenie, nikt nie zwracał uwagi ani nie dawał im wiary. Ludzie jakby byli gromem porażeni i postradali oczy i rozum, pozostawali głusi na ostrzeżenia Boże. Tak było, kiedy nad miastem stanęła [ἔστη -este -to samo słowo co w Ewangelii Mateusza] gwiazda o kształcie miecza i kometa tkwiąca na niebie przez cały rok. Tak samo było i wtedy, kiedy jeszcze przed powstaniem i zaburzeniami wiodącymi do wojny naród zebrał się na obchód Święta Przaśników — było to w ósmym dniu miesiąca Ksantyku [odpowiadający żydowskiemu miesiącowi Nisan, marzec-kwiecień] — i koło dziewiątej godziny w nocy zajaśniał tak silny blask wokół ołtarza Przybytku, że wydało się, iż nastał biały dzień. A trwało to pół godziny. Nieświadomi rzeczy uznali to za dobry znak, lecz uczeni w księgach świętych od razu dali wyjaśnienie zgodne z późniejszymi wydarzeniami.-Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, VI, 5,3

Józef Flawiusz stwierdza, że zajaśnienie ołtarza lud uznał za dobry znak, choć była to zapowiedź klęski, podobnie jak kometa. Czy jednak lud także uznał kometę za dobry znak Flawiusz nie mówi. Istnieje za to dzieło historyczne w pięciu księgach zatytułowane „O zniszczeniu Jerozolimy” z końca IV w., będące swobodną łacińską parafrazą Wojny Żydowskiej Flawiusza. Dzieło to mylnie przypisywano Hegezypowi, chrześcijańskiemu pisarzowi z końca II w. (opisywał on m.in. śmierć Jakuba Sprawiedliwego i prześladowanie przez cesarza Domicjana wnuków św. Judy), znanego tylko z kilku fragmentów cytowanych przez Euzebiusza z Cezarei w jego „Historii Kościoła”. Stąd autora nazywa się Pseudo-Hegezypem (autorstwo próbowano przypisać też św. Ambrożemu). Pseudo-Hegezyp pisze tak:

Przez niemal cały rok nad samą Świątynią płonęła kometa, na podobieństwo ognia i miecza, zwiastując żelazem i ogniem nadchodzące zniszczenie ludu, królestwa i samego miasta. Cóż bowiem zapowiadał kształt miecza, jeśli nie wojnę, co ogień, jeśli nie spalenie? Co więcej, widziano ją, zanim lud odłączył się od Rzymian. W same dni Paschy, ósmego dnia miesiąca Ksantyk i przez każdą noc około dziewiątej godziny, świątynia i jej ołtarz tak świeciły światłem, jakby był dzień, przez prawie pół godziny dniało, co tłum sobie objaśnił jako znak, że lud został tu zgromadzony gdyż nadszedł czas odzyskania wolności. Mądrzejsi myśleli przeciwnie, ponieważ ten typ gwiazdy zwykle zapowiada wojny. -Pseudo-Hegezyp, O zniszczeniu Jerozolimy V,44

Pseudo-Hegezyp twierdzi, że lud tak samo tłumaczył sobie kometę, jako znak wyzwolenia! Nie jest jednak jasne, czy jest to tylko wymysł Pseudo-Hegezypa, jego swobodna interpretacja tekstu Flawiusza, czy też uzupełnia on relację Flawiusza, opierając się na jakichś innych zaginionych źródłach, które stwierdzały, że kometa, podobnie jak podczas późniejszego powstania Bar Kochby została odebrana jako pozytywny znak.

Wróćmy do oryginalnej relacji Józefa Flawiusza. Dalej w Wojnie Żydowskiej stwierdza on, że żydowskie proroctwa mesjańskie o wyjściu z władcy z Judei (takie jak zapewne m.in. proroctwo Balaama) tak naprawdę zapowiadały objęcie władzy przez cesarzy z dynastii Flawiuszów, Wespazjana, a później jego synów, Tytusa i Domicjana:

Ale tym, co ich [Żydów] najbardziej do wojny pobudziło, była niewyraźna przepowiednia, również znaleziona w pismach świętych, że w owym czasie pewien mąż z ich kraju stanie się władcą ziemi zamieszkanej. Oni zrozumieli, że to będzie jakiś ich rodak i nawet wielu mędrców dawało zupełnie błędne wyjaśnienia. Oni zrozumieli, że to będzie jakiś ich rodak i nawet wielu mędrców dawało zupełnie błędne wyjaśnienia. W rzeczywistości przepowiednia ta oznaczała objęcie władzy przez Wespazjana, którego na ziemi judejskiej obwołano cezarem. Jednak ludzie nie mogą uniknąć swego losu, nawet gdyby go przewidzieli. Tedy Żydzi niektóre z tych znaków tłumaczyli sobie podług swojego życzenia, inne zupełnie zlekceważyli, aż zajęcie miasta i zguba przekonały ich o własnej głupocie. -Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, VI, 5,4

Józef Flawiusz przepowiedział (Wojna Żydowska III,8,9) Wespazjanowi objęcie tronu cesarstwa rzymskiego -i dzięki temu został on po pojmaniu przez Wespazjana uwolniony z niewoli. Nie gryzie się przecież łaskawej ręki wybawcy i nie pisze się tego, czego raczej nie chciałby usłyszeć, że może być zapowiadany niegdyś przez niezwykłą Gwiazdę inny pretendent do władzy nad światem…

Podobnie o owych przepowiedniach, jakoby powszechnych na Wschodzie, opowiadają rzymscy historycy, Tacyt i Swetoniusz, odnosząc ją do objęcia rządów przez cesarzy z dynastii Flawiuszów:

Zdarzyły się cudowne znaki, których jednak ani ofiarami, ani ślubami zażegnywać nie uważa za rzecz godziwą ten lud [Żydzi], zabobonowi wprawdzie oddany, lecz praktykom religijnym przeciwny. Widziano na niebie ścierające się wojska, czerwono lśniące zbroje, a nagłe ognie z obłoków świątynię oświetliły. Gwałtownie otwarły się bramy przybytku i usłyszano nadludzki głos: „Bogowie wychodzą!" — a równocześnie ogromny ruch wychodzących. Niewielu te znaki w sensie trwogi tłumaczyło: większość przekonana była, że w dawnych pismach kapłanów zawarta jest myśl, iż w tym właśnie czasie spotężnieje Wschód, a ludzie, którzy wyruszą z Judei, światem zawładną. Te zagadkowe słowa przepowiadały Wespazjana i Tytusa; lecz gmin zwyczajem ludzkich namiętności to tak wielkie przeznaczenie na swoją korzyść wyjaśniał, a nawet nieszczęścia ku prawdzie go nie nawróciły. -Tacyt, Dzieje V,13 (tłumaczenie: Seweryn Hammer)

Oto na całym Wschodzie rozniosła się dawna i uparta pogłoska, że według przeznaczenia ci, którzy w tym czasie wyjdą z Judei, będą rządzić światem. Jak okazało się później na podstawie dalszych wypadków, przepowiednia dotyczyła cesarza rzymskiego. Tymczasem Żydzi, odnosząc ją do siebie, podnieśli bunt, namiestnika swego zabili [Gesjusza Florusa, o czym milczy Józef Flawiusz!], legata konsularnego Syrii, przybywającego z pomocą, zmusili do odwrotu, zdobywszy na nim orła. -Swetonisz, -Swetoniusz, Żywoty Cezarów, Wespazjan 4

Wspominanie o gwiazdach mogło być również niebezpieczne dla historyków takich jak Józef Flawiusz niebezpieczne -cesarze z dynastii Flawiuszów woleliby o tym nie słyszeć. Kometa z roku 79 miała przepowiedzieć śmierć Wespazjana:

W chwili śmiertelnej obawy i grozy ostatecznej przed zgonem [Wespazjan] nie powstrzymał się od żartów. Mianowicie gdy wśród innych znaków złowieszczych zdarzyło się, że Mauzoleum nagle się otwarło, a gwiazda z warkoczem ukazała się na niebie, mówił, że pierwszy znak odnosi się do Junii Kalwiny z rodu Augusta, drugi do króla Partów, który ma długie włosy. -Swetoniusz, Żywoty Cezarów, Wespazjan 23

Jasne jest, że z tych, jak i innych powodów, prorzymscy autorzy tacy jak Łukasz Ewangelista czy Józef Flawiusz nie mogli sobie pozwolić na opisywanie historii Gwiazdy Betlejemskiej. Czy Majewski naprawdę tego nie rozumie?

20:53 Na starożytnych monetach nad głowami władców umieszczano gwiazdę, jako symbol ich królewskości. Majewski na slajdzie wymienia Antiocha IV, Oktawiana Augusta i Heroda Wielkiego.

Odpowiedź:Bywało, że władcy umieszczali na monetach gwiazdy, jako symbol królewski, ale były to raczej specyficzne przypadki, a nie norma. Natomiast dopiero w okresie cesarstwa rzymskiego częste stały się na monetach motywy astrologiczne.

Teraz przejdźmy omawiać monety tych władców, którzy według Majewskiego mieli mieć gwiazdę nad głową. Jako pierwszego wymienia Antiocha IV, ale nie wspomina, o którego dokładnie władcę mu chodzi (i czy w ogóle ma o tym pojęcie). Raczej nie o Antiocha IV Epifanesa, władcę królestwa Seleucydów (panował w latach 175-164 p.n.e.), który swoim dekretem prześladującym Żydów doprowadził do wybuchu powstania Machabeuszów. Chodzi raczej o Antiocha IV (tez Epifanesa -boga objawionego) władcę Kommageny, małego królestwa w północnej Syrii w latach 38-72 n.e. -kiedy został zdetronizowany przez Rzymian za rzekome układy z wrogim królestwem Partów. Co po raz kolejny pokazuje, że Łukasz Ewangelista i będący na pasku ówczesnego cesarza Wespazjana Józef Flawiusz raczej woleli pominąć opowieść o Gwieździe Betlejemskiej i Magach ze Wschodu.

Ów Antioch IV wybijał zaś monety z licznymi motywami astrologicznymi, m.in. z wizerunkiem znaku Koziorożca z gwiazdą -ale też ze znakiem Skorpiona. Poniżej jedna z monet z Koziorożcem i gwiazdą. Inne monety Antiocha IV z Kommageny można obejrzeć na stronie: http://www.wildwinds.com/coins/greece/commagene/kings/antiochos_IV/t.html

Moneta Antiocha IV króla Kommageny z Koziorożcem i gwiazdą. Na awersie podobizna i napis: BAΣI MEΓAΣ ANTIOCOΣ EΠI [„K(ról) Wielki Antioch Epi(fanes)]. Na rewersie Koziorożec z gwiazdą u góry i kotwica u dołu i napis KOMMAΓHNΩN (Kommagene).

 

Dalej mamy Oktawiana Augusta. Jak wiadomo z fragmentu jego autobiografii przytoczonego przez Pliniusza Starszego, po ukazaniu się w lipcu 44 r. p.n.e. komety, nakazał on dodać do wizerunku głowy Juliusza Cezara znak gwiazdy. Znane są także liczne monety Oktawiana Augusta na których, na rewersie, przedstawia on wizerunek gwiazdy z warkoczem utożsamianej z Juliuszem Cezarem. Poniżej jedna przykładowa -więcej na stronie Coin Archives: https://www.coinarchives.com/a/results.php?search=Augustus+comet

Moneta Oktawiana Augusta z ok. 19-18 r. p.n.e. Na awersie wizerunek Oktawiana Augusta z napisem CAESAR AVGVSTVS. Na rewersie wizerunek gwiazdy z ogonem i napisem DIVVS IVLIV[S] [„Boski Juliusz”].

Swetoniusz wspomniał, że zachwycony horoskopem, jaki wykazał mu astrolog Teogenes, Oktawian August kazał wybić monety ze znakiem Koziorożca, pod którym się począł. Istnieją również liczne takie monety (można je zobaczyć na stronie Coin Archives: https://www.coinarchives.com/a/results.php?search=Augustus+denarius+capricorn&s=0) Tu mamy przykładową:

Moneta Oktawiana Augusta z jego wizerunkiem na awersie. Na rewersie napis AVCVSTVS oraz wizerunek znaku Koziorożca (tradycyjnie z rybim ogonem) trzymającym w łapach ziemski glob (co ciekawe z wyraźnie zaznaczonymi południkami i równoleżnikami!). Ponad Koziorożcem cornucopia, czyli Róg Obfitości.

Koziorożec trzymający w łapach ziemski glob oczywiście symbolizuje władzę Augusta nad całym światem, co podkreślała jego propaganda, rezonująca jeszcze wiele lat później. Łukasz Ewangelista pisze (Łk 2,1), że August nakazał przeprowadzenie spisu całego świata οἰκουμένη,oikumene (choć starsze wydania Biblii Tysiąclecia dla ułatwienia tłumaczą to jako spis ludności w całym państwie). A Róg Obfitości wskazuje na to, że za cesarza Augusta sytuacja ekonomiczna świata antycznego rzeczywiście na powrót się poprawiała, po zapaści w późnej epoce hellenistycznej, rzymskich podbojach i wojnach domowych.

Dalej Majewski wymienia Heroda Wielkiego. Nie istnieją monety z wizerunkami Heroda Wielkiego czy innych żydowskich władców, bo religia judaistyczna zabraniała tworzenia wizerunków. Wszystkie przedstawienia ograniczały się do symboli. Co nie wykluczało wcale symboli astrologicznych. Ciekawy opis roli astrologii w polityce władców żydowskich przedstawai Kocku von Stuckrad, „Stars and powers: astrological thinking in imperial politics from the Hasmoneans to bar Kochba” w: Barthel & Kooten, str. 387-398, chociaż w końcowym akapicie swego artykułu stwierdza, że uważa on Gwiazdę Betlejemską za fikcję zbudowaną na bazie potrójnej koniunkcji Jowisza i Saturna, jaka nastąpiła w 7 r. p.n.e. w Rybach i związanym z nią mitem o narodzinach żydowskiego władcy świata. Von Stuckrad w swoim artykule ciągle odnosi się do tej klasycznej teorii wyjaśniającej Gwiazdę Betlejemską, choć zauważa też podobne koniunkcje w dziejach innych żydowskich władców. W każdym razie stwierdza on, że wbrew często powtarzanemu przekonaniu, jeśli chodzi o astrologię, Herod Wielki nie był zupełnym ignorantem i utrzymywał on kontakty z pogańskimi astrologami.

Istnieją rzeczywiście monety Heroda Wielkiego z symbolem gwiazdy, zamieszczonym na czubku hełmu symbolizującego Heroda. Przypuszcza się, że jest to odniesienie do gwiazdy z proroctwa Lb 24,17, symbolu władzy królewskiej nad Izraelem.

Moneta Heroda Wielkiego z symbolem gwiazdy na hełmie. Na rewersie trójnóg, ceremonialne laski i napis BASILEWS RWDOY („króla Heroda”).

Innym wcześniejszym władcą żydowskim był Aleksander Janneusz z dynastii hasmonejskiej (panował w latach 103-76 p.n.e.). Pierwszymi władcami z dynastii hasmonejskiej, którzy przyjęli diadem, hellenistyczny odpowiednik korony, byli panujący w latach 104-103 p.n.e. Arystobul (Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela, XIII, 11, 1 (301)), oraz jego brat i następca, Aleksander Janneusz (Strabon, Geografia, XVI, 2, 40, na monetach Janneusza po raz pierwszy pojawiają się wzmianki o godności królewskiej). Co wśród prawowiernych Żydów budziło niesmak: czyż Bóg nie obiecał wiecznego królowania dynastii Dawidowej, podczas gdy Hasmoneusze wywodzili się z rodu kapłańskiego? Dlatego też na monetach Aleksandra Janneusza często występuje motyw ośmioramiennego koła, przypominającego gwiazdę (choć interpretacje są różne, czy chodzi o gwiazdę, Słońce, czy coś jeszcze). Co nawiązuje zapewne do proroctwa Lb 24,17, jako rzekoma legitymizacja jego władzy królewskiej. Von Stuckrad zauważa, że w 126 r. p.n.e. (kiedy mniej więcej urodził się Aleksander Janneusz, Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela XIII,15,5 podaje, że kiedy umierał w 76 r. p.n.e. miał 51 lat) miała miejsce podwójna koniunkcja Jowisza i Saturna w Rybach. Józef Flawiusz pisze o Janneuszu:

Gdy Arystobul umarł, jego żona Salina /Salome/, zwana przez Greków Aleksandrą, uwolniła jego braci, których — jak się rzekło — Arystobul trzymał w więzach, a na króla wyznaczyła Janneusza, znanego także pod imieniem: Aleksander, który najbardziej się do tego nadawał z uwagi na wiek i charakter pełen umiaru. Taki był jego los, że kiedy tylko się urodził, ojciec [Jan Hirkan, arcykapłan i etnarcha Żydów w latach 134-104 p.n.e.] go znienawidził i aż do swej śmierci nigdy nie dopuścił przed swe oblicze. Nienawiść ta, jak powiadają, miała następującą przyczynę: Ze wszystkich synów Hirkan najbardziej kochał dwóch najstarszych: Antygona i Arystobula. A kiedy pewnego razu ujrzał we śnie Boga i zapytał, który z jego synów ma po nim objąć panowanie, Bóg ukazał mu litery imienia Aleksandra. Strapił się Hirkan, że ten właśnie ma odziedziczyć wszystkie jego dobra; i skoro chłopiec się urodził, od razu oddał go na wychowanie do Galilei. Ale Bóg nie zwiódł Hirkana. Właśnie Aleksander odzierżył królestwo po śmierci Arystobula; i tego spośród swoich braci, który chciał sięgnąć po władzę królewską, zgładził, a drugiego, który wolał żyć z dala od spraw państwa, miał we czci. -Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela XIII,12,1

Co jest legendą o legitymizacji władzy Janneusza od Boga. Jednak w tradycji żydowskiej Aleksander Janneusz został zapamiętany, obok Heroda Wielkiego, jako jeden z największych tyranów. Flawiusz podaje (Dawne Dzieje Izraela XIII,14,2) ze po jednym z buntów Janneusz kazał ukrzyżować 800 Żydów (i na ich oczach wymordować ich rodziny), podczas gdy sam ucztował sobie ze swoimi nałożnicami, przyglądając się zbiorowej egzekucji. Stąd też zapewne i motyw gwiazdy na monetach Janneusza, jako podkreślenie jego jakoby królewskich praw. Poniżej przykładowa moneta. Wiele innych można zobaczyć na stronie: https://www.wildwinds.com/coins/greece/judaea/alexander_jannaeus/i.html

Moneta Aleksandra Janneusza. Na awersie kotwica, symbol władzy krolewskiej Seleucydów i napis BASILEOS ALEXANDROU („króla Aleksandra”). Na rewersie ośmioramienne koło albo gwiazda i hebrajski napis Yehonatan Król.

Wreszcie monety z powstania bar Kochby, czyli rzekomego „syna Gwiazdy”. Istnieje co najmniej kilka monet powstańczych, przedstawiających Świątynię Jerozolimską z czymś, co wygląda na gwiazdę ponad jej dachem. Jeden taki przykład poniżej:

Moneta z powstania bar Kochby, przedstawiająca na awersie hebrajski napis „Szymon”, a także Świątynię Jerozolimską z Arką Przymierza w środku i czymś na kształt gwiazdy ponad dachem. Na rewersie lulaw, palma używana podczas Święta Namiotów i hebrajski napis „za wolność Jerozolimy”.

Oczywiście ze względu na swoją niewyraźność, domniemany symbol gwiazdy budzi kontrowersje wśród uczonych, czy to rzeczywiście jest gwiazda, czy coś innego, jakiś element dekoracyjny nad Świątynią, nie wiadomo po co. Kontrowersja wiąże się z problemem, czy bar Kochba rzeczywiście został ogłoszony (fałszywie) Mesjaszem i Gwiazdą (co nie wszystkim współczesnym Żydom, którzy w bar Kochbie chcieliby widzieć wyidealizowanego bojownika o wolność, a nie oszusta i podszywacza, się podoba), czy też nie -mimo wyraźnych twierdzeń źródeł chrześcijańskich. I mimo tego, co już wspomnieliśmy, że w 132 i 133 r. n.e. na niebie były komety, wspomniane przez starożytnych Chińczyków! Natomiast von Stuckrad, nawiązując do klasycznej teorii potrójnej koniunkcji w Rybach w 7 r. p.n.e., zauważa, że w 134 r. n.e. miała miejsce podwójna koniunkcja Jowisza i Saturna w Strzelcu.

Wiele monet z powstania Bar Kochby pokazuje artykuł David M. Jacobsona, Insights on the Bar Kokhba Revolt from the Coins, ELECTRUM, 2022, Volume 29, pp. 171 - 196 https://doi.org/10.4467/20800909EL.22.012.15782 , który jest jednak sceptyczny co do identyfikacji gwiazdy. Zwraca uwagę na podobną monetę cesarza Domicjana z 95 r.n.e. przedstawiająca świątynię Kybele z małą podobizną bogini jadącą na lwie, co kształtem przypomina gwiazdę (Fig. 18 na str. 186 w artykule Jacobsona). Nie wszystkie monety powstańców pokazują domniemaną gwiazdę nad dachem Świątyni -pojawia się ona w drugim roku powstania (czyli ok. 133 r.) i znika w ostatnich latach. Co może wskazywać na rozczarowanie postacią bar Kochby jako domniemanego Mesjasza i wycofanie jego mesjańskich pretensji.

Kolejne ciekawe przykłady to właśnie król Pontu Mitrydates VI Eupator, podczas którego narodzin i intronizacji na niebie świeciły komety. Chińskie zapiski nie podają jednak dokładnego położenia tych komet, wspominają tylko ogólnie, że były na północy albo na wschodzie. John T. Ramsey, [„Mithridates, the Banner of Ch'ih-Yu, and the Comet Coin”] wskazuje jednak, że kometa zapewne ukazała się w konstelacji Pegaza. Główną przesłanką jest to, że Mitrydates emitował wiele monet z wizerunkami konia, tudzież Pegaza oraz gwiazdy, niekiedy z ogonem. Jedną z nich przedstawiam poniżej:

Moneta z wczesnego okresu panowania Mitrydatesa VI. Na awersie głowa konia z gwiazdą, na rewersie wizerunek gwiazdy z ogonem.

A tu kolejny przykład z nieco późniejszego okresu:

Moneta Mitrydatesa VI z lutego 87 r. p.n.e. Na awersie wizerunek Mitrydatesa, na rewersie Pegaz z gwiazdą na półksiężycu. Napis BAΣIΛEΩΣ („król”, dalej z boku HΣ (210, w domyśle rok), dalej MIΘPAΔATOY EYΠATOPOΣ (Mitrydatesa Eupatorosa) i E (5, w domyśle miesiąc).

Podobne monety Mitrydatesa VI z Pegazem i gwiazdą można zobaczyć na stronie: https://www.wildwinds.com/coins/greece/pontos/kings/mithradates_VI/i.html

Monety te pokazują, że Mitrydates, władca wschodniego królestwa Pontu (gdzie łączyły się wpływy greckie i orientalne) oficjalnie zaadoptował kometę, jako symbol swojej władzy, uznając ją za pomyślny znak.

To jeszcze podajmy przykład kolejnego wschodniego władcy, króla Armenii Tigranesa II urodzonego mniej więcej w tym samym czasie (może odrobinę wcześniej) co Mitrydates, z którym zawarł sojusz. Wykorzystując wojny domowe w Rzymie i w królestwie Partów znacznie rozszerzył on granice Armenii, zajmując państwo Seleucydów (współczesną Syrią), jak również Medię , podporządkowując sobie państwa Kaukazu (Kolchidę, Iberię i Albanię). Dopóki nie został pokonany przez rzymskiego wodza Pompejusza Wielkiego, który zmusił go do zrzeczenia się zdobyczy i podporządkowania się Rzymowi. W szczycie powodzenia jednak Tigranes przyjął perski tytuł Króla Królów i mezopotamski tytuł Króla Czterech Stron świata. I w wielkich ilościach bił monety z własnym wizerunkiem w tiarze oznaczonej symbolem gwiazdy. Niekiedy (choć są to raczej nieliczne przypadki) owa gwiazda miała ogonek -tak jak w przykładzie poniżej:

Moneta króla Armenii Tigranesa II bita w Antiochii Syryjskiej, zajętej przez Tigranesa w 83 r. p.n.e. Na awersie wizerunek Tigranesa w tiarze z gwiazdą z ogonem. Na rewersie wizerunek bogini losu Tyche, patronki Antiochii. Napis BAΣIΛEΩΣ TIΓPANOY („króla Tigranesa”).

Inne monety Tigranesa można oglądać na stronie: https://www.wildwinds.com/coins/greece/armenia/tigranes_II/i.html

Paru armeńskich uczonych zasugerowało [V.G. Gurzadyan, R. Vardanyan, Halley's comet of 87 BC on the coins of Armenian king Tigranes?, Astronomy & Geophysics, Volume 45, Issue 4, str. 4.06 https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/2004A%26G....45d...6G/abstract], że moneta Tigranesa z gwiazdą z ogonem została zainspirowana pojawieniem się Komety Halleya w 87 r. p.n.e. Być może, choć komety w 84 i 69 r. p.n.e. a także przypuszczalna nowa w 77 r. p.n.e.

W każdym razie pokazuje to po raz kolejny, że Tigranes, Wielki Król całego Wschodu (przynajmniej we własnym mniemaniu) zaadoptował jakąś nową gwiazdę czy kometę, jako symbol swej władzy. Kometa jak najbardziej mogła być, zwłaszcza na Wschodzie, zapowiedzią powstania nowego wielkiego władcy. Tak samo kometa w 5 r. p.n.e., która mogła być Gwiazdą Betlejemską.

Przykłady te pokazują, że władcy, jeśli bili na monetach symbol gwiazdy lub jakieś symbole astrologiczne, nie czynili to na podstawie wyssanych z palca wymysłów, lecz prawdziwych wydarzeń na niebie, które interpretowali na swoją korzyść. Kłamstwo na niewiele by się zdało i zostałoby łatwo zdyskredytowane. Według historyka Flawiusza Arriana (Wyprawa Aleksandra Wielkiego, wstęp do dzieła) Ptolemeusz, adiutant Aleksandra, później władca Egiptu i założyciel dynastii, będąc później sam królem, bardziej unikać musiał kłamstwa niż ktokolwiek inny(tłumaczenie: Helena Gesztoft-Gasztold). Mądrzy władcy kierowali się opinią ludu (i potrafili ją kształtować). Ludzie mimo wszystko obserwowali niebo i wiedzieli co się na nim dzieje, czy świadectwa o jakichś niezwykłych gwiazdach są wiarygodne, czy też nie.

21:10 Fakt, że o Gwieździe nikt poza Mateuszem nie wspomina, choć gwiazda ma taką głęboką symbolikę, sugeruje, że Gwiazda Betlejemska ma charakter legendarny i wskazuje na to, kim jest Jezus.

Odpowiedź: Jedyne co Majewski tu wykazał, to swój kompletny brak wiedzy o starożytnej astronomii.

21:30 Majewski wspomina o próbach astronomicznej identyfikacji Gwiazdy Betlejemskiej, bo Ewangelię przez setki lat czytano historycznie. Wspomina astronoma Johannesa Keplera, który miał rzekomo twierdzić, że Gwiazda Betlejemska była koniunkcją planet czy jaka to gwiazda zapaliła się na niebie. Majewski dystansuje się od tych badań, bo nie dotykają one istoty przesłania Ewangelii. Symbol gwiazdy stosowany przez Mateusza jest symbolem narodzin Króla-Mesjasza.

Odpowiedź: Majewski przytacza tu obiegowe twierdzenia na temat Keplera, powtarzane w popularnych publikacjach, bez sprawdzenia, jak to dokładnie było. Poglądy Keplera na Gwiazdę Betlejemską omawia znany historyk astronomii Owen Gingerich w artykule Kepler’s de Vero Anno (1614)w:Barthel & Kooten, str. 3-16 (choć też z pewnymi nieścisłościami, nie wierzcie profesorom! :-) Patrz także: A. J. Sachs, C. B. F. Walker, Kepler's View of the Star of Bethlehem and the Babylonian Almanac for 7/6 B.C., Iraq, Vol. 46, No. 1 (1984), str. 43-55

Kepler po studiach w Tybindze został w 1594 r., zamiast jak oczekiwał luterańskim pastorem, nauczycielem matematyki w szkole w Graz w południowej Austrii. Tam zainteresował się ideami astrologicznymi, w tym koniunkcjami planet w określonych znakach Zodiaku. Wedle średniowiecznych idei astrologicznych, każdy ze znaków Zodiaku był powiązany z jednym z czterech Arystotelesowskich pierwiastków: ziemią, woda, powietrzem i ogniem. W 1583 r. nastąpiła wielka koniunkcja Jowisza i Saturna w Rybach, znaku powiązanym z wodą (obok Raka i Skorpiona). Natomiast w 1603 r., kiedy Kepler przeniósł się do Pragi, nastąpiła ona w Strzelcu, znaku powiązanym z ogniem (obok Baran i Lwa, tzw. Ognisty Trygon). Rok później, w październiku 1604 r. w gwiazdozbiorze Wężownika pojawiła się supernowa (ostatnia, jaką do tej pory zaobserwowano gołym okiem w naszej Galaktyce, Drodze Mlecznej, oznaczona SN 1604, zwana też Supernową Keplera). Kepler przeprowadził intensywne badania nowej gwiazdy. Efektem była wydana w 1606 r. książka De Stella Nova in pede serpentari [„O gwieździe nowej w stopie Wężownika”]. W październiku 1604 r. SN1604, położona w pobliżu ekliptyki, była w koniunkcji z Jowiszem, Saturnem i Marsem. Kepler, w czasie pisania swej książki, musiał załatwić pewne sprawy rodzinne w okolicach Graz. Natrafił wówczas na opublikowaną wówczas na Uniwersytecie w Graz rozprawę polskiego jezuity, Wawrzyńca Susłygi (po łacinie znanego jako Laurentius Suslyga) zatytułowaną: Velificatio seu theoremata de anno ortus ac mortis domini, deque vniuersa Iesu Christi in carne oeconomia [„Weryfikacja twierdzenia dotyczącego roku narodzin i śmierci Pana oraz powszechnej ekonomii Jezusa Chrystusa w ciele, skan na Internet Archive, link]. Susłyga był pierwszym, który na podstawie analizy dzieł historycznych Józefa Flawiusza zauważył, że konwencjonalne datowanie początku naszej ery, narodzin Chrystusa oraz śmierci Heroda Wielkiego, należy przesunąć co najmniej o 4 lata, gdyż z jego obliczeń chronologicznych Herod zmarł w 4 r. p.n.e. Pisma Józefa Flawiusza były znane chrześcijanom co najmniej od końca II w., ale jak widać, potrzeba było 1400 lat, by owo chronologiczne przesunięcie zostało zauważone (mimo iż wykazy chronologiczne chrześcijańscy uczeni jak Sekstus Juliusz Afrykańczyk, Euzebiusz z Cezarei, Hieronim i inni opracowywali od starożytności, a jeszcze dzisiaj niektórzy historycy próbują na powrót przesuwać datę śmierci Heroda na 1 r. n.e. lub jeszcze inne daty)! Kepler przeanalizował dane chronologiczne, przeliczył pozycje planet. I wyszło mu, że w 7 r. p.n.e. była potrójna koniunkcja Jowisza i Saturna w znaku Ryb, natomiast w 6 r. p.n.e. w lutym i marcu, miały miejsce koniunkcje Marsa z Saturnem w Rybach i Marsa z Jowiszem w Baranie, podobnie jak w 1604 r. Kepler, zafascynowany astrologią i różnymi dziwnymi matematycznymi koincydencjami, uważał, że wielka koniunkcja w Ognistym Trygonie, jaka zdarza się raz na 800 lat, sygnalizuje zmianę epoki w dziejach świata i pojawienie się wielkiej postaci:

 

Numer epoki

Datacja wedle narodzenia Chrystusa

Datacja od biblijnego początku świata

Znaczące postaci

Rzeczy powiązane, Czytelniku, uważaj, że Trygon je przepowiedział.

1

4000 p.n.e

0

Adam

Powstanie świata

2

3200 p.n.e

800

Enoch

Rozboje, miasta, sztuka, tyranie

3

2400 p.n.e.

1600

Noe

Potop

4

1600 p.n.e

2400

Mojżesz

Wyjście z Egiptu. Prawo Mojżeszowe

5

800 p.n.e.

3200

Eliasz

Era Greków, Babilończyków i Rzymian

6

Narodziny Chrystusa

4000

Chrystus Pan

Cesarstwo rzymskie. Odnowienie świata.

7

800 r.n.e.

4800

Karol Wielki

Cesarstwo Zachodu i imperium Saracenów

8

1600 r. n.e.

5600

Cesarz Świętego Cesarstwa Rzymskiego Rudolf II [który Keplerowi płacił, choć nieregularnie -O.K.]

Życie, los & nasze śluby, które mamy różne.

9

2400 r. n.e.

6400

 

Gdzie wtedy my i nasza najświetniejsza Germania? A kim są nasi następcy? Czy oni także będą o nas pamiętać? Jeśli świat przetrwa.

Epoki historyczne powiązane według Keplera z wielkimi koniunkcjami w Ognistym Trygonie co 800 lat. Tabela w jego De Stella Nova str. 29.

Oczywiście ten cały schemat astrologiczno-chronologiczny jest potwornie naciągany pod tezę. Żeby uzyskać koniunkcję w Ognistym Trygonie, Kepler musiał choćby uwzględnić koniunkcję Marsa z Jowiszem w Baranie w 6 r. p.n.e.

Razem z 212 stronicową De Stella Nova Kepler wydał w jednym tomie liczący 35 stron dodatekDe Jesu Christi servatoris nostri vero anno natalitio -„O prawdziwym roku narodzin naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa”. O czym Gingerich w swoim artykule nie wspomina -a współczesne dostępne w Internecie skany zwykle rozdzielają te dwie części! Tak np. skan De Stella Nova dostępny na Google Books, link. Jednak tekst De Jesu Christi servatoris nostri vero anno natalitio można znaleźć w zbiorczym wydaniu dzieł Keplera z 1863 r. (skan na Google Books, link). Traktat ten, opierając się na pracy historycznej Susłygi, omawia problem daty narodzin Chrystusa. W 1614 r. Kepler wydał rozszerzoną, 180 stronicową książkę De vero Anno, quo aeternus Dei Filius humanam naturam in Utero benedictae Virginis Mariae assumpsit -„O prawdziwym Roku, w którym wieczny Syn Boży przyjął naturę ludzką w łonie błogosławionej Dziewicy Maryi” [skan na Google Books, link], pracę historyczną, w której omawia ów problem bardziej szczegółowo.

Kepler uważał, że Chrystus narodził się w 5 r. p.n.e. W ciągu dwóch wcześniejszych lat, miała miejsce seria wspomnianych wyżej koniunkcji, które, wedle astrologicznych przekonań Keplera, sygnalizowały zmianę epoki w dziejach świata. Równocześnie, jego zdanie, pojawiła się na niebie niezwykła Gwiazda Betlejemska, podobna do nowej gwiazdy z 1604 r. Kepler opierał się na Mt 2,16: Herod […] kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców, z którego to wersu wziął okres dwóch lat. Pasowało mu to doskonale do schematu chronologicznego (SN1604 była przez niego obserwowana od października przez rok, a obserwowana przez Tychona Brahego SN1572 przez półtora roku). Jednak, co należy podkreślić, sama koniunkcja planet nie była dla Keplera tożsama z Gwiazdą Betlejemską, była tylko zapowiedzią owej cudownej gwiazdy, znaku danego bezpośrednio od Boga.

Kepler, zawsze ciekawski i chętny do rozwiązywania łamigłówek, w błyskotliwy sposób łączył przesłanki pochodzące z jego przekonań religijnych, a także tych poglądów, które w naszych oczach wydają się irracjonalne (jak astrologia czy zalatujące magią poglądy neoplatońskie) z tymi, które uważamy za rezultaty całkowicie racjonalnych badań naukowych (jak pomiar paralaksy nowej gwiazdy czy obliczenia pozycji ciał niebieskich na podstawie eliptycznego kształtu orbit). Co pokazuje, że wiara religijna bynajmniej nie przeszkadza, a wręcz może stymulować w rozwoju nauki, a inspiracją mogą być poglądy dalekie od naturalizmu metodologicznego.

Niemniej jednak Kepler nie był wcale pierwszą osobą, która uważała, że wielkie koniunkcje sygnalizują zmianę ery w dziejach świata, albo łączyła je z narodzinami Chrystusa. Najstarsze znane tego typu koncepcje wyrażał żyjący w VIII-IX w. perski astrolog Maszallah ibn Athari (zachowały się fragmenty jego dzieła o koniunkcjach), który zwrócił uwagę na koniunkcję w znaku Lwa (jednego ze znaków Ognistego Trygonu) w 26 r. p.n.e., jako zapowiedź nowej epoki.

W kronice opactwa w Worcester w Anglii pod datą 1285 r. znajdujemy taką wzmiankę:

Saturnus et Jupiter eodem anno erant in conjunctione in Aquario, quod non contigit post Incarnationem, nec multo tempore secundum astronomicos iterum eveniet ut aestimatur.

W tym właśnie roku Saturn i Jowisz znajdowały się w koniunkcji w znaku Wodnika, co nie miało miejsca po Wcieleniu [Chrystusa] i według szacunków astronomicznych nie zdarzy się to jeszcze przez długi czas.

Koniunkcja miała miejsce 31 grudnia 1285 r. (niedługo po Bożym Narodzeniu) podczas, gdy koniunkcja w 7 r. p.n.e. miała miejsce w Rybach, ale zdaje się, że ówcześni astronomowie źle to przeliczyli [A. J. Sachs, C. B. F. Walker, Kepler's View of the Star of Bethlehem..., str. 44-45].

W komentarzu do Księgi Daniela napisanym w 1496 r. przez żydowskiego rabbiego Izaaka Abrabanela (1437-1508) znajduje się wzmianka, że koniunkcja Jowisza i Saturna w znaku Ryb w kwietniu 1464 r. ma być znakiem zapowiadającym przyjście żydowskiego Mesjasza. Stąd wzięła się często bezmyślnie powtarzana w różnych popularnych publikacjach (bez jakiejkolwiek refleksji, by sprawdzić źródło!) „prawda”, że w starożytności Ryby miały być uznawane za znak Żydów. O ile wiem, nie znamy starożytnego źródła które, by to stwierdzało i nie wiemy, na czym tak naprawdę opierał się Abrabanel. Oczywiście możliwe jest, by w starożytności jakaś szkoła astrologów wiązała Żydów z Rybami (podobnie jak z dowolnym innym znakiem Zodiaku), bowiem w starożytności różni astrologowie przypisywali różnym krajom różne znaki Zodiaku. Jednak jedynym znanym starożytnym traktatem astrologicznym, w którym Żydom przypisano powiązanie z konkretnym znakiem Zodiaku, jest Tetrabiblos („Czworoksiąg”) Klaudiusza Ptolemeusza. I tak się składa, że według Ptolemeusza, znakiem przypisanym Judei były nie Ryby, a Baran:

Pozostałe części tej ćwierci, położone w pobliżu centrum całego zamieszkanego świata (Idumea, Celesyria, Judea, Fenicja, Chaldea, Orchenia, Arabia Szczęśliwa), w północno-zachodniej części całej ćwierci, przybierają dodatkowo powinowactwo z trójkątem północno-zachodnim (obejmującym Barana, Lwa i Strzelca), za współwładców otrzymały zaś Jowisza, Marsa, a ponadto Merkurego. Dlatego też [ich mieszkańcy] mają silniej od innych rozwinięty zmysł handlowy i [mają] głowę do interesu, są przebieglejsi, tchórzliwi, a zarazem lekceważący [innych], podstępni, o duszach niewolników i w ogóle zmienni i kapryśni ze względu na wpływ wzajemnego układu tych planet. Spośród nich z kolei mieszkańcy Celesyrii, Idumei i Judei są bardziej spowinowaceni z Baranem i Marsem, przez co na ogół bywają śmiali, bezbożni i podstępni; natomiast Fenicjanie, Chaldejczycy i Orcheńczycy - z Lwem i Słońcem, dzięki czemu są bardziej prostolinijni i uprzejmi, z upodobaniem zajmują się badaniem gwiazd i najbardziej ze wszystkich czczą Słońce; wreszcie mieszkańcy Arabii Szczęśliwej - ze Strzelcem i Jowiszem, z czego wynika, zgodnie z nazwą tej krainy, jej urodzajność i obfitość przypraw oraz wonności, a także skłonność ludzi do wielkoduszności w codziennym życiu, w stosunkach z innymi i w interesach. -Klaudiusz Ptolemeusz, Czworoksiąg II,3,29-32 (tłumaczenie: Grzegorz Muszyński)

Ptolemeusz przedstawia zestawienie krajów przypisanych poszczególnym znakom Zodiaku w tabeli w Księdze II,4,1-4.

Naturalistyczne interpretacje Gwiazdy Betlejemskiej zaczęto jednak wysuwać dopiero w dobie Oświecenia, jako odpowiedź na twierdzenia racjonalizmu wykluczające cuda z naszego obrazu świata. Jako swoiste racjonalizowanie dawnych opowieści w celu obrony ich historyczności. Pierwszymi, którzy w latach 20-stych XIX w. zaproponowali, że Gwiazda Betlejemska był potrójną koniunkcją w Rybach w 7 r. p.n.e. byli duński teolog Friedrich Münter (który studiował komentarz Abrabanela) oraz niemiecki astronom i historyk Christian Ludwig Ideler na podstawie idei Müntera, które połączył ze zmodyfikowanymi ideami Keplera [Patrz dwa opracowania w: The Star of Bethlehem and the Magi: Interdisiciplinary Perspectives from Experts on the Ancient Near east, the Greco-Roman World and Modern Astronomy,redakcja Peter Barthel i George van Kooten, Brill, 2015 Aaron Adair, A Critical Look at the History of Interpreting the Star of Bethlehem in Scientific Literature and Biblical Studies, str. 43-84, tu zwłaszcza str. 57-58, oraz Teije de Jong, De Ster der Wijzen (1920): A forgotten early publication about the Star of Bethelehem str. 138-158, tu zwłaszcza str. 141-142]. W każdym razie większość współczesnych teorii na temat Gwiazdy Betlejemskiej odnoszących się do potrójnej koniunkcji z 7 r. p.n.e. (i ewentualnie jakichś powiązanych z nią zjawisk) stanowi wariacje na temat teorii Keplera. Która to teoria także nie pojawiła się znikąd, mając wcześniejsze inspiracje.

Czy i w jaki sposób dotyka to przesłania Ewangelii? Niech każdy sobie odpowie sam. A o Gwieździe jako symbolu narodzin Króla-Mesjasza pomówimy jeszcze na końcu kolejnej sekcji „Mędrcy ze wschodu?”.

 

 

Mędrcy ze wschodu?

 

22:29 Majewski stwierdza, że dosłownie w Ewangelii Mateusza użyty jest termin „Magowie”, popularnie zwanymi „Mędrcami ze Wschodu”. Po czym stwierdza, że opowieść o Mędrcach ze Wschodu ma charakter wyraźnie legendarny. Przypomina ona kilka epizodów biblijnych i ma rys teologicznego przesłania. Przypomina wizytę Królowej Saby u króla Salomona. Przede wszystkim stanowi czytelną aluzję do: Ps 72,10-11 i Iz 60,3-6. Mateusz powtarza te same dary co w tych proroctwach. W Starym Testamencie istnieje więcej wzmianek o hołdzie złożonym Mesjaszowi przez ludy Wschodu. Opowieść Mateusza jest midraszem czy hagadą na ten temat. Jest to też motyw pogan poszukujących zbawienia w Izraelu i obraz Kościoła otwartego na pogan.

Odpowiedź: Opowieść o Magach ma charakter legendarny? A co w niej niby nierealistycznego? Jak najbardziej istniało w starożytności pośród Medów plemię Magów, pełniące funkcję kapłanów, a także wróżbitów. Później termin ten rozciągnięto na wszelkiej maści wróżbitów, astrologów i czarowników, zwłaszcza tych ze Wschodu. Tak więc jednoznaczna identyfikacja wspomnianych w Ewangelii Mateusza Magów ze Wschodu jest niemożliwa, o kogo dokładnie chodzi. Bardzo niewiele wiemy o poglądach na starożytnym Wschodzie, z którego zachowało się niewiele źródeł i to zwykle wieloznacznych w interpretacji. Wschód na przełomie naszej ery pełny był różnych synkretycznych wierzeń, hellenistycznych amalgamatów myśli orientalnej i greckiej. Kompletny misz-masz poglądów najróżniejszego pochodzenia, także pewnie i w jakimś stopniu żydowskiego. Nie będziemy tu wchodzić w analizowanie rozmaitych późniejszych legendarnych i apokryficznych opowieści o Magach ze Wschodu, bo to zbyt obszerny temat. W popularny sposób opisał je w swojej książce Roman Zając, choć rozdział o Gwieździe Betlejemskiej zawiera masę okrutnych błędów, za co go dość okrutnie zjechałem w recenzji tejże książki, „Trzej Królowie, ignorancja i plagiat (recenzja)”, link. Ale reszta książki jest w miarę porządna.

Przytoczę może jedynie poglądy Orygenesa na temat tożsamości Magów, które opisał on w swoich dziełach, „Przeciw Celsusowi” i Homiliach o Księdze Liczb. Szerzej omawiałem je w artykule „Boże Narodzenie-polemika Celsusa i Orygenesa”, link.

58. Następnie Celsusowy Żyd zamiast o wspomnianych w Ewangelii magach mówi o Chaldejczykach:

,,Wedle słów Jezusa Chaldejczycy poruszeni jego narodzinami przybyli, żeby jemu - małemu chłopcu - pokłonić się jako Bogu. I objawili to Herodowi, który był tetrarchą . Herod zaś posłał swych siepaczy, aby zabili wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co Jezus, sądząc, że w ten sposób zabije również jego, aby nie mógł objąć władzy królewskiej, gdy dojdzie do odpowiedniego wieku".

Zwróć uwagę, że przesłyszał się ten człowiek, który nie odróżnia magów od Chaldejczyków, i nie rozumiejąc, iż ich poglądy różnią się między sobą, fałszuje tekst Ewangelii. Nie rozumiem, dlaczego przemilczał przyczynę poruszenia magów i nie powiedział, że była nią gwiazda, którą, zgodnie ze słowami Pisma, ujrzeli na Wschodzie.

Zastanówmy się nad stosowną odpowiedzią. Sądzę, że gwiazda, którą magowie ujrzeli na Wschodzie, była nową gwiazdą, niepodobną do żadnej ze zwyczajnych gwiazd oglądanych na firmamencie albo w niższych sferach, i należała do tego gatunku ciał niebieskich, które się niekiedy pojawiają - jak meteory podobne z kształtu do warkocza, belki, brody, beczki albo do innych przedmiotów, z którymi Grecy zwykle porównują różne takie zjawiska.

Dowodzimy tego w sposób następujący:

59. Stwierdzono, że podczas ważnych wydarzeń i w czasie istotnych zmian spraw ziemskich pojawiają się na niebie takie gwiazdy, które zapowiadają upadek królestw, wojny albo coś, co może spotkać ludzi i spowodować zamieszanie w świecie ziemskim. W rozprawie stoika Chajremona "O kometach" czytałem, iż komety zapowiadają również zjawiska korzystne; Chajremon przytacza na to przykłady.

Jeżeli więc w czasie powstawania nowych królestw albo podczas innych nadzwyczajnych wydarzeń na ziemi pojawia się tak zwana kometa albo jakaś inna gwiazda tego rodzaju, to cóż dziwnego, iż pojawiła się gwiazda w chwili narodzin Tego, który miał wskazać rodzajowi ludzkiemu nowe drogi i przedstawić swą naukę nie tylko Żydom, lecz również wielu Grekom i ludom barbarzyńskim?

Jeśli idzie o komety, to mogę stwierdzić, że nie ma żadnego proroctwa, w którym by powiedziano, że w owym czasie pojawi się określona kometa odnosząca się do jakiegoś królestwa; natomiast o gwieździe, która pojawiła się przy narodzeniu Jezusa, prorokował Balaam, który wedle świadectwa Mojżesza stwierdził: „Wzejdzie gwiazda z Jakuba i powstanie mąż z Izraela".

Jeśli zaś trzeba będzie zastanowić się nad tym, co napisano o magach i o gwieździe, którą widzieli w czasie narodzin Jezusa, to mogę przytoczyć stosowne argumenty - inne w dyskusji z Grekami, a inne w rozmowie z Żydami.

60. Powiem więc Grekom: magowie, którzy mają do czynienia z demonami i którzy wzywają ich zgodnie ze swymi umiejętnościami i chęcią, czynią to, dopóki nie pojawi się jakaś boska istota, silniejsza od demonów, albo nie zostanie wypowiedziane zaklęcie potężniejsze od ich zaklęć: gdy pojawi się istota boska, moc demonów ginie, ponieważ nie mogą one patrzeć na blask Majestatu Bożego.

Jest więc rzeczą prawdopodobną, że w chwili narodzenia Jezusa, jak napisał Łukasz i jak ja głęboko wierzę, „mnóstwo zastępów niebieskich wielbiło Boga i mówiło: «Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi pokój ludziom dobrej woli»". Demony wówczas osłabły i stały się bezsilne, ich czary rozpadły się, a ich moc została rozbita, nie tylko zresztą przez aniołów, które przybyły na ziemię z okazji narodzin Jezusa, lecz również przez duszę Jezusa i Majestat Boży, który w Nim tkwił. Magowie zatem pragnęli czynić to, co zwykle czynili, ale nie mogli dokazać tego, czego dokazywali zwykle za pomocą zaklęć i czarów; szukali więc przyczyny swoich niepowodzeń, a domyślali się, że jest ona bardzo ważna, i ujrzawszy znak Boży na niebie zapragnęli dowiedzieć się, co on oznaczał. Sądzę, że dysponując proroctwem Balaama, które spisał Mojżesz, sam zresztą biegły w tej sztuce, i znalazłszy w nim zdanie: „Ukażę jemu, ale nie zaraz; błogosławię go, ale się nie zbliży", uznali, że z pojawieniem się gwiazdy przyszedł na świat człowiek zapowiedziany przez proroka, a uznawszy Go za istotę potężniejszą od wszystkich demonów i postaci, które im się zwykle ukazywały, zapragnęli Mu się pokłonić. Przybyli więc do Judei w przekonaniu, że urodził się jakiś król, choć nie rozumieli istoty Jego królestwa i nie wiedzieli, gdzie się miał urodzić.

Nieśli ze sobą symboliczne dary, które złożyli Mu jako istocie składającej się, jeśli można się tak wyrazić, z Bóstwa i śmiertelnego człowieka. Złoto podarowali Mu jako królowi, mirrę jako istocie śmiertelnej, kadzidło jako Bogu. Złożyli te dary wówczas, gdy dowiedzieli się o miejscu Jego narodzenia. Ponieważ jednak Bogiem był ów Zbawiciel rodzaju ludzkiego, wyniesiony ponad aniołów opiekujących się ludźmi, anioł odpłacił magom za ich pobożność, która przejawiła się w pokłonie złożonym Jezusowi: dał im wskazówkę, aby „nie wracali do Heroda, lecz inną drogą udali się do swojej ojczyzny". -Orygenes, Przeciw Celsusowi I,58-60

Jeśli bowiem jego [Balaama] proroctwa zostały zamieszczone przez Mojżesza w świętych księgach, to tym bardziej zapisane zostały przez ówczesnych mieszkańców Mezopotamii, wśród których Balaam uchodził za znakomitość i którzy, jak wiadomo, byli uczniami jego sztuki. Wszak to podobno od niego wywodzi się ród magów oraz ich nauka w krajach Wschodu. To oni, mając u siebie wszystkie proroctwa Balaama, posiadali i ten zapis: „Wzejdzie gwiazda z Jakuba i powstanie człowiek w Izraelu”. Zapisy te magowie mieli u siebie i dlatego, gdy urodził się Jezus, poznali gwiazdę i zrozumieli, że proroctwo się spełniło; oni zrozumieli je lepiej aniżeli lud izraelski, który wzgardził słowami świętych proroków. Oni zatem wyłącznie z pism pozostawionych przez Balaama poznali, że nadszedł czas, przyszli więc, a znalazłszy Jezusa, natychmiast oddali Mu cześć i aby dowieść, że wielka jest ich wiara, małego chłopca uwielbili jak króla.- Orygenes, Homilia 13o Księdze Liczb, 7

Orygenes opowiada, że Magowie ze Wschodu, którzy przybyli do Betlejem pokłonić się nowo narodzonemu Królowi Żydowskiemu, byli następcami Balaama i kierowali się jego proroctwem o „Gwieździe wschodzącej z Jakuba”. A Gwiazda Betlejemska była czymś na kształt komety (w przeciwieństwie do interpretacji astrologicznych, które przypisywano „Chaldejczykom”, ściśle Chaldejczycy to plemię semickie, które w I tys. p.n.e. zajęło Babilonię i stworzyło imperium nowobabilońskie, ale termin ten później zaczął być wykorzystywany jako synonim astrologów), czyli konkretnym obiektem na niebie. Pytanie zasadnicze: czy to są tylko spekulacje Orygenesa oparte na egzegezie Pisma Świętego? Czy może kierował się on jakimś znanym sobie opowiadaniem, może zaginionym obecnie wczesnochrześcijańskim apokryfem, który, może w nieco zniekształcony i ubarwiony sposób, ale jednak przedstawiał przebieg rzeczywistych wypadków? W Homilii o Księdze Liczb przedstawia to (choć może to zabieg retoryczny) jako przebieg rzeczywistych zdarzeń, a nie jakieś domysły! Wiadomo też, że wiele elementów wykładu Orygenesa nie są jego oryginalnymi inwencjami, tylko elementami przekazywanymi przez chrześcijańska Tradycję. Np. symboliczna interpretacja darów Magów jest po raz pierwszy poświadczona u Ireneusza z Lyonu ok. 180 r. (Przeciw herezjom III,9,2) -ale Ireneusz także mógł ją przejąć od kogoś jeszcze wcześniejszego. Można by wyliczać jeszcze więcej przykładów, ale to temat na osobne opracowanie. Szerzej na temat hipotetycznego zaginionego apokryfu o powiązaniach Balaama i Magów ze Wschodu pisze Darrell D. Hannah, The Star of the Magi and the Prophecy of Balaam in Earliest Christianity, with Special Attention to the Lost Books of Balaam w:Barthel & Kooten, str. 433-462.

Wróćmy do polemiki z Majewskim. Podobieństwa między wizytą Magów ze Wschodu u Jezusa w Betlejem a wizytą Królowej Saby u Salomona są jedynie powierzchowne. Łączy je jedynie egzotyczne wschodnie tło. Królowa Saby przybyła do Salomona z wizytą dyplomatyczno handlową. Magowie ze Wschodu, z nieokreślonego kraju, szukali przepowiedzianego Króla Żydowskiego. W Partii istniała prężna diaspora żydowska, natomiast wedle Księgi Daniela, babiloński władca Nabuchodonozor ustanowił Daniela zwierzchnikiem nad mędrcami Babilonu, Dn 2,48: Potem wywyższył król Daniela: dał mu wiele bogatych darów i uczynił go rządcą nad całą prowincją babilońską i zwierzchnikiem nad wszystkimi mędrcami Babilonu. Zagadnienie powiązań pomiędzy judaizmem a wierzeniami irańskimi nie ma jednoznacznego rozwiązania (zbyt wiele tu niewiadomych, patrz film Polskiego Inkwizytora „Chrześcijaństwo a zaratusztrianizm”, link), kto i kiedy wpływał na kogo. Stąd też Magowie mogli się zainteresować proroctwami żydowskimi. Być może to właśnie w księgach żydowskich znaleźli wytłumaczenie zaobserwowanego przez siebie znaku Gwiazdy. I do proroctw żydowskich dostosowali swe podarunki, złoto, kadzidlo i mirrę, które Mateusz wprost wymienia -te trzy właśnie na podstawie proroctw, choć Magowie mogli Świętej Rodzinie dać więcej darów, które jednak Mateusza nie interesują.

Przejdźmy do tych proroctw, które Majewski wymienia, Iz 60,3-6 i Ps 72,10-11. Aluzje do opisu w Ewangelii Mateusza wizyty Magów ze Wschodu są w tych proroctwach wyraźne. Ale to nie znaczy, że Mateusz zmyślił swoją opowieść o Magach na podstawie tych tekstów! Bowiem opisy w tych tekstach radykalnie odbiegają od historii Mateusza. Iz 60 to poemat opiewający chwałę przyszłej odnowionej Jerozolimy:

(Iz 60): 1 Powstań [Jeruzalem -dodaje LXX]! Świeć, bo przyszło twe światło
i chwała Pańska rozbłyska nad tobą.

2 Bo oto ciemność okrywa ziemię
i gęsty mrok spowija ludy,
a ponad tobą jaśnieje Pan,
i Jego chwała jawi się nad tobą.

3 I pójdą narody do twojego światła,
królowie do blasku twojego wschodu.

4 Podnieś oczy wokoło i popatrz:
Ci wszyscy zebrani zdążają do ciebie.
Twoi synowie przychodzą z daleka,
na rękach niesione twe córki.

5 Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz,
a serce twe zadrży i rozszerzy się,
bo do ciebie napłyną bogactwa zamorskie,
zasoby narodów przyjdą ku tobie.

6 Zaleje cię mnogość wielbłądów -
dromadery z Madianu i z Efy.
Wszyscy oni przybędą ze Saby,

zaofiarują złoto i kadzidło,
nucąc radośnie hymny na cześć Pana.

7 Wszystkie stada Kedaru zbiorą się przy tobie,
barany Nebajotu staną na twe usługi:
podążą, by je przyjęto na moim ołtarzu,
tak iż uświetnię dom mojej chwały.

8 Kto to są ci, co lecą jak chmury
i jak gołębie do okien swego gołębnika?

9 O tak, to statki zbierają się dla Mnie,
a okręty Tarszisz w pierwszym szeregu,
ażeby przywieźć twych synów z daleka,
ich srebro i złoto wraz z nimi,
przez wzgląd na imię Pana, Boga twego,
przez wzgląd na Świętego Izraelowego,
tego, który ciebie uświetnia.

10 Cudzoziemcy odbudują twe mury,
a ich królowie będą ci służyli.
Bo uderzyłem cię w moim gniewie,
lecz w mojej łasce okazałem ci litość.

11 Twe bramy zawsze stać będą otworem,
nie zamkną się we dnie ni w nocy,
by wpuszczać do środka bogactwo narodów
i królów ich, którzy je prowadzą.

12 <Bo naród i królestwo, które by ci nie służyły, wyginą,
i poganie zostaną całkiem wygładzeni>.

13 Chluba Libanu przyjdzie do ciebie:
razem cyprysy, wiązy i bukszpan,
aby upiększyć moje miejsce święte.
I wsławię miejsce, gdzie stoją me nogi.

14 I pójdą do ciebie z pokłonem
synowie twoich ciemięzców,
i padną do twoich stóp wszyscy,
co tobą wzgardzili.
I nazwą cię "Miastem Pana",
"Syjonem Świętego Izraelowego".

15 Za to, iż byłoś opuszczone,
znienawidzone i bez przechodniów,
uczynię cię wieczystą chlubą,
rozradowaniem wszystkich pokoleń.

16 Ssać będziesz mleko narodów
i piersi królewskie ssać będziesz.
I uznasz, że Ja jestem Pan, twój Zbawca,
i Wszechmocny Jakuba - twój Odkupiciel.

17 Sprowadzę złoto zamiast miedzi,
a srebro - na miejsce żelaza,
sprowadzę brąz zamiast drzewa,
a żelazo - na miejsce kamieni.
Ustanowię pokój twoim zwierzchnikiem,
a sprawiedliwość twą władzą.

18 Już się nie usłyszy o krzywdzie w twym kraju,
o spustoszeniu i zagładzie w twoich granicach.
Murom twoim nadasz miano "Ocalenie",
a bramom twoim "Chwała".

19 Już słońca mieć nie będziesz w dzień jako światła,
ani jasność księżyca nie zaświeci tobie,
lecz Pan będzie ci wieczną światłością
i Bóg twój - twoją ozdobą.

20 Twe słońce nie zajdzie już więcej
i księżyc twój się nie zaćmi,
bo Pan będzie ci światłością wieczną
i skończą się dni twej żałoby.

21 Cały twój lud będzie ludem sprawiedliwych,
którzy posiądą kraj na zawsze,
nowa odrośl z mojego szczepu,
dzieło rąk moich, abym się wsławił.

22 Z bardzo małego stanie się tysiącem,
z najnieznaczniejszego - narodem potężnym.
Ja, Pan, zdziałam to szybko
w swoim czasie».

Natomiast Ps 72 to hymn koronacyjny, jak się wydaje mający opisywać ustanowienie przez umierającego Dawida swojego syna Salomona współregentem -jednak stanowiący również wielkie mesjańskie proroctwo i zapowiedź potomka Dawida, wielkiego króla czasów ostatecznych, którym Salomon się jednak nie okazał. Należało czekać na jego następcę, Mesjasza:

(Ps 72): 1 Salomonowy.
O Boże, przekaż Twój sąd królowi
i Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.

2 Niech sądzi sprawiedliwie Twój lud
i ubogich Twoich - zgodnie z prawem!

3Niech góry przyniosą ludowi pokój,
a wzgórza - sprawiedliwość!

4 Otoczy opieką uciśnionych z ludu,
ratować będzie dzieci ubogich,
a zetrze ciemiężyciela.

5 I będzie trwał długo jak słońce,
jak księżyc przez wszystkie pokolenia.

6 Zstąpi jak deszcz na trawę,
jak deszcz rzęsisty, co nawadnia ziemię.

7 Za dni jego zakwitnie sprawiedliwość
i wielki pokój, dopóki księżyc nie zgaśnie.

8 I panować będzie od morza do morza,
od Rzeki aż po krańce ziemi.

9 Nieprzyjaciele będą mu się kłaniać,
a jego przeciwnicy pył będą lizali.
10
Królowie Tarszisz i wysp
przyniosą dary,
królowie Szeby i Saby
złożą daninę.

11I oddadzą mu pokłon wszyscy królowie,
wszystkie narody będą mu służyły.

12 Wyzwoli bowiem wołającego biedaka
i ubogiego, i bezbronnego.

13 Zmiłuje się nad nędzarzem i biedakiem
i ocali życie ubogich:

14 uwolni ich życie od krzywdy i ucisku,
a krew ich cenna będzie w jego oczach.

15 Przeto będzie żył i dadzą mu złoto z Saby,
zawsze będą się modlić za niego,
nieustannie mu błogosławić.

16 Obfitość zboża niech będzie na ziemi,
szczyty gór niech zaszumią [lasami]!
Jak Liban [niech wzrasta] plon jego,

niech zakwitną jego łodygi jak polna trawa!
17
Imię jego niech trwa na wieki;
jak długo świeci słońce, niech wzrasta jego imię!
Niech się wzajemnie nim błogosławią!
Niech wszystkie narody ziemi życzą mu szczęścia!

18 Błogosławiony Pan, Bóg Izraela,
który sam jeden czyni cuda!

19 Błogosławione na wieki chwalebne Jego imię;
niech się cała ziemia napełni Jego chwałą!
Niech się tak stanie - niech się stanie!

20 (Skończyły się modlitwy Dawida, syna Jessego).

To właśnie z tych proroctw późniejsza egzegeza wywnioskowała, że Magowie ze Wschodu byli Trzema Królami. Jednak hołd Magów to dopiero namiastka, pierwociny przyszłej chwały Mesjasza, jaką opisują te proroctwa. Mateusz, choć kierował się biblijnymi proroctwami, nie zmyślał fikcyjnych opowieści, bo gdyby to robił, mógłby wymyślić dużo bardziej spektakularną opowieść (dlaczego nie uczynić Magów od razu królami Szeby, Saby, a także Tarszisz i wysp, które leżały na Zachodzie, a nie na Wschodzie?). Mateusz opisywał rzeczywiste wydarzenia, choć dostrzegał ich biblijne znaczenie. W tym także nawrócenie i przyjęcie do Kościoła pogan, które się dokonało w jego czasach.

26:58 Majewski zwraca uwagę na słowa Mędrców, którzy szukają nowo narodzonego Króla Żydowskiego. Mamy antytezę między nieprawowiernym królem Herodem a prawowiernym Mesjaszem.

Odpowiedź: No i fajnie, że Majewski zauważa, że chodzi o nowo narodzone dziecko. A skąd Magowie mogli się domyślić, że szukając Króla Żydowskiego, będą musieli szukać dziecka, a nie dorosłego mężczyzny? Jak już wspomnieliśmy, biblijni Magowie zapewne inspirowali się proroctwami żydowskimi. I w Księdze Izajasza mogli znaleźć słynny passus (odczytywany w kościołach w Boże Narodzenie podczas pasterki) o narodzinach cudownie poczętego z Dziewicy Immanuela -„Boga z nami”:

(Iz 9): 1 Naród kroczący w ciemnościach
ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków
światło zabłysło.

2 Pomnożyłeś radość,
zwiększyłeś wesele.
Rozradowali się przed Tobą,
jak się radują we żniwa,
jak się weselą
przy podziale łupu.

3 Bo złamałeś jego ciężkie jarzmo
i drążek na jego ramieniu,
pręt jego ciemięzcy
jak w dniu porażki Madianitów.

4 Bo każdy but pieszego żołnierza,
każdy płaszcz zbroczony krwią,
pójdą na spalenie, na pastwę ognia.

5 Albowiem Dziecię nam się narodziło,
Syn został nam dany,

na Jego barkach spoczęła władza.
Nazwano Go imieniem:
Przedziwny Doradca, Bóg Mocny,
Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.

6 Wielkie będzie Jego panowanie
w pokoju bez granic
na tronie Dawida
i nad Jego królestwem,
które On utwierdzi i umocni
prawem i sprawiedliwością,

odtąd i na wieki.
Zazdrosna miłość Pana Zastępów tego dokona.

Antyteza między Herodem a Jezusem oczywiście istnieje i będzie wykorzystywana przez późniejszych egzegetów (patrz mowy papieża Leona I Wielkiego na koniec tejże sekcji o Mędrcach ze Wschodu). Ale to już kwestie późniejsze. Na razie zastanówmy się, jak ta wizyta Magów mogła być odebrana wtedy, kiedy właśnie nastąpiła. Oczywiście musiało być tam pewne dyplomatyczne napięcie. Magowie prawdopodobnie pochodzili z terenów kontrolowanych przez Partów, z którymi Herod miał wcześniej zatarg podczas początków swego panowania. W 40 r. p.n.e.Partowie dokonali inwazji i zajęli Jerozolimę, popierając ostatniego z Hasmoneuszy, Antygona II. Herod odbił zaś Jerozolimę w 37 lub 36 r. p.n.e. obejmując nadane mu przez rzymski Senat królestwo w posiadanie.

Tak więc już sama wizyta Magów i informacja o potencjalnym nowym królu żydowskim zakrawa na prowokację. Nie oznacza to jednak wprost podważania legitymacji władzy królewskiej Heroda, co byłoby powodem do wojny. Mt 2,3 nazywa Heroda królem. Później już mówi tylko o Herodzie (bez tytułu król), ale w Mt 2,9 pisze o Magach: Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. Magowie ciągle uznają Heroda za króla. Poszukiwany przez nich nowo narodzony Król Żydowski ma objąć władzę w bliżej nieokreślonej przyszłości, zapewne już po naturalnej śmierci aktualnie panującego króla Heroda, kiedy berło Izraela przejdzie z jego potomków na Dziecię zapowiadane przez Gwiazdę. Rozumiał to pogański krytyk chrześcijaństwa Celsus, który pisał, wyszydzając Jezusa:

,,Wedle słów Jezusa Chaldejczycy poruszeni jego narodzinami przybyli, żeby jemu - małemu chłopcu - pokłonić się jako Bogu. I objawili to Herodowi, który był tetrarchą. Herod zaś posłał swych siepaczy, aby zabili wszystkie dzieci urodzone w tym samym czasie co Jezus, sądząc, że w ten sposób zabije również jego, aby nie mógł objąć władzy królewskiej, gdy dojdzie do odpowiedniego wieku". [] „Jeżeli Herod postąpił tak ze strachu, żebyś nie pozbawił go władzy, gdy dorośniesz, to dlaczego nie jesteś królem, skoro już dorosłeś, lecz będąc Synem Bożym stałeś się podłym żebrakiem, drżysz ze strachu i tułasz się po świecie?” -Celsus u Orygenesa, Przeciw Celsusowi I,58.61

Tak czy siak, Herodowi mającemu aktualnie na głowie kwestię sukcesji i spiski w rodzinie, niezbyt się ta wieść podobała. I postanowił działać. Mniej więcej w tym samym czasie, jakiś czas po przysiędze narodu żydowskiego na wierność cesarzowi Augustowi (najpewniej połączonej ze wspomnianym przez Łukasza Ewangelistę spisem ludności, patrz sekcja „Spis powszechny?”), miał takie oto przepowiednie:

Była zaś wtenczas w Judei sekta, której wyznawcy szczycili się ścisłym przestrzeganiem obyczajów i praw ojczystych. Podawali się za umiłowanych przez Boga i pozyskali sobie wspomniane kobiety. Nazywali się Faryzeuszami i mogli być wielką podporą dla króla. Byli to ludzie przebiegli, gotowi stanąć do otwartej walki i zdolni wiele szkody wyrządzić. Gdy cały naród żydowski złożył przysięgę wierności Cezarowi i swemu królowi, oni tylko, a było ich ponad sześć tysięcy, przysięgi odmówili. Herod za to ukarał ich grzywną, którą zapłaciła za nich żona Ferorasa [młodszego brata Heroda]. Z wdzięczności za tę przysługę przepowiedzieli (według ogólnego mniemania mieli znać przyszłość z natchnienia Boga), że Herod i jego potomkowie z wyroków Bożych utracą panowanie, a tron przejdzie na nią, Ferorasa i ich dzieci. Doniesiono o tym królowi — rzecz bowiem nie ukryła się przed Salome [siostrą Heroda] — przy czym ujawniono, że zdołali przekupić także niektórych z jego dworzan. Król tedy zabił najbardziej winnych spośród Faryzeuszy oraz eunucha Bagoasa i swego ukochanego chłopca Karusa, który uchodził wówczas za najpiękniejszego młodzieńca. Nadto stracił wszystkich spośród dworzan, którzy dawali wiarę przepowiedniom Faryzeuszów. Bagoasa Faryzeusze wbili w dumę twierdząc, że będzie nazwany ojcem i dobroczyńcą tego, który ma być przepowiedzianym przez nich królem; król ten posiądzie władzę nad wszystkim, a Bagoasa obdarzy znów zdolnością pożycia z żoną i posiadania prawowitych dzieci. -Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela XVII,2,4

A teraz jeszcze Magów ze Wschodu, z wrogiej Partii gadających o jakiejś tam gwieździe i kolejnym pretendentem do tronu na dodatek… Dziwna koincydencja, zwłaszcza że ów zapowiadany przez faryzeuszy król z rodu Ferorasa nie miał być zwykłym ziemskim władcą, skoro miał przywrócić męskość eunuchowi…

To, że wschodni magowie mieli przepowiadać przyszłość określonych jednostek, nie jest czymś unikatowym u Mateusza. Mamy dwie relacje o tym, że magowie (czasem utożsamiani z Chaldejczykami, a czasem od nich odróżniani, jak czyni to Orygenes) mieli przewidywać wielką przyszłość rzymskiemu politykowi (i później dyktatorowi) Lucjuszowi Korneliuszowi Sulli, kiedy po raz pierwszy spotkali go w 92 r. p.n.e. podczas jego namiestnictwa nad Cylicją i interwencji w Kapadocji podczas wojen z Mitrydatesem VI. Tylko nie z układów gwiazd, a ze znaków na ciele:

Podczas pobytu w Azji do Sulli jako pierwszego z Rzymian przybyli posłowie partyjscy. Wśród nich byli magowie, którzy ze znaków na ciele przepowiedzieli mu boski żywot i pamięć u przyszłych pokoleń. -Welejusz Paterkulus, Historia rzymska II,24,3 (tłumaczenie: Edward Zwolski)

W czasie pobytu Sulli nad Eufratem zjawił się u niego poseł króla Arsakesa, Part Orobadzos, chociaż dotychczas oba te narody nie utrzymywały jeszcze z sobą żadnych bliższych stosunków. I oto spotkało Sullę to wielkie szczęście, że pierwszy z Rzymian prowadził układy z Partami przychodzącymi z propozycją przymierza i nawiązania przyjaznych stosunków. Sulla kazał wtedy - jak piszą - ustawić trzy fotele: jeden dla Ariobardzanesa [króla Kapadocji osadzonego na tronie przez Sullę], drugi dla Orobadzosa, a trzeci dla siebie, i zająwszy miejsce pośrodku udzielał im posłuchania. Lecz za to Orobadzosa król partyjski ukarał potem śmiercią. Sullę natomiast jedni chwalili, że tak dumnie postąpił z przedstawicielami barbarzyńców, inni zaś zarzucali mu w tym brak taktu i niewczesną ambicję. Opowiadają także, że jakiś Chaldejczyk, jeden z orszaku Orobadzosa, spojrzawszy wtedy Sulli w twarz obserwował z baczną uwagą jego myśli i ruchy ciała z punktu widzenia przepisów swojej wieszczej sztuki, po czym powiedział, że przeznaczeniem tego męża jest stać się największym człowiekiem. Równocześnie wyraził zdziwienie, jak on potrafi znieść, że jeszcze w tej chwili nie jest pierwszym ze wszystkich. -Plutarch, Sulla 5,4-6 (tłumaczenie: Mieczysław Brożek)

Napięcie w wizycie Magów podnosi jeszcze to, że według proroctwa Balaama (Lb 24,18-19):

18 Stanie się Edom podbitą krainą,
<Seir też będzie podbitą krainą>.
A Izrael urośnie w potęgę.

19 Zapanuje Jakub nad nieprzyjacielem
i zbiegów z Seiru wyniszczy

lub w wersji LXX:

18Edom stanie się cudzym dziedzictwem,

podobnie Ezaw, jego wróg, stanie się cudzym dziedzictwem,

bo Izrael zadziała z mocą.

19 Wyłoni się z Jakuba

i zniszczy to co ocalało z miasta.

A Herod z pochodzenia był Idumejczykiem, czyli Edomitą…

O kontekście wizyty Magów u Heroda Wielkiego szeroko pisze: George van Kooten: Matthew, the Parthians, and the Magi: A Contextualization of Matthew’s Gospel in Roman-Parthian Relations of the First Centuries bce and cew:Barthel & Kooten, str. 496-646

27:54 Majewski przytacza cytat z komentarza ks. prof. Antoniego Paciorka, który sprzeciwia się historyczności opowieści o Magach. Paciorek wskazuje na milczenie Łukasza Ewangelisty i Józefa Flawiusza. Czepia się również sformułowania Mateusza, że przeraził się cała Jerozolima, podczas gdy wiadomość o narodzinach Mesjasza wywołałaby wśród nienawidzących Heroda Żydów entuzjazm. Majewski, komentując to, zwraca uwagę, że Mateusz antycypuje dalsze wypadki, kiedy Jerozolima potępi Jezusa. Paciorek dziwi się także, że Herod nie posłał do Betlejem szpiegów, by informowali o ruchach Magów. Dla Majewskiego wydaje się dziwne, że Herod miał czekać dwa lata na informację od Magów. Paciorek zwraca także uwagę na to, że nic nie wiadomo na temat dalszych losów darów od Magów: złota, kadzidła i mirry.

Odpowiedź: O milczeniu Józefa Flawiusza i Łukasza Ewangelisty dyskutujemy cały czas i jeszcze będziemy. Co do sformułowania Mt 2,3, że przeraziła się cała Jerozolima, sam Majewski daje odpowiedź Paciorkowi. U Mateusza „Jerozolima” oznacza pyszne i wywyższające się elity stolicy, rody arcykapłańskie i uczonych w Piśmie, do których zamieszkały w Galilei Mateusz ma wyraźną awersję. Poza tym Magowie pochodzili zapewne z królestwa Partów, dominującego na Wschodzie, Mieszkańcy Jerozolimy mogli po wizycie Magów spodziewać się powtórki inwazji z 40 r. p.n.e.

Czy Herod wysłał do Betlejem szpiegów, czy też nie, tego nie wiemy. Może tak, może nie, może Magowie ich wykiwali. Nie znamy dokładnego przebiegu wypadków. Nigdzie w Ewangelii nie ma, wbrew twierdzeniom wielu komentatorów, stwierdzenia, że Herod czekał dwa lata na informacje od Magów. To tylko pewna (moim zdaniem mało prawdopodobna) interpretacja wzmianki, że Herod kazał zabić chłopców w wieku do lat dwóch (choć samo to określenie można różnie interpretować, ile to dokładnie oznacza czasu, od 1 roku -najprawdopodobniej chodzi tylko o niemowlęta -do 3). A to, że Mateusz nie mówi, co się stało z darami od Magów, złotem, kadzidłem i mirrą (a co się stanie tematem opowieści apokryficznych), to żaden zarzut. Mateusza, skrótowo opisującego wydarzenia, to po prostu nie interesuje.

32:40 Paciorek dziwi się, po co Gwiazda miała prowadzić Mędrców do Betlejem i jak można stwierdzić, że światło zatrzymało się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Majewski porównuje opis zachowania Gwiazdy do reflektora i stwierdza, że to historycznie się nie klei.

Odpowiedź: Majewski oczywiście nie przeczytał mojego artykułu „Gwiazda Betlejemska - „absurd” wytłumaczony”,link, gdzie pokazałem, jak łatwo można wytłumaczyć opis ruchu Gwiazdy Betlejemskiej w Ewangelii Mateusza. I teraz przytoczę tu odpowiednie fragmenty tego artykułu, z niewielkimi jedynie redakcyjnymi modyfikacjami.

Tekst grecki Mt 2,9 stwierdza:και ιδου ο αστηρ ον ειδον εν τη ανατολη προηγεν αυτους εως ελθων εσταθη επανω ου ην το παιδιον.

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.

Tłumacząc zaś słowo po słowie:

A oto gwiazda -και ιδου ο αστηρ -kai idou o aster, którą widzieli na Wschodzie/wschodzie/wschodzącą -ον ειδον εν τη ανατολη -on eidon en te anatole, szła przed nimi -προῆγεν αὐτούς -proegen autous , aż przyszedłszy stanęła- ἕως ἐλθὼν ἐστάθη -eos elthon estathe -ponad gdzie [było] Dziecię -ἐπάνω οὗ ἦν τὸ παιδίον -epano hou en to paidion.

Teraz najprostsza (choć nie jedyna możliwa) interpretacja jest taka. Mateusz stwierdza, że poruszająca się po niebie (w jakikolwiek sposób, by ów „ruch” zinterpretować) Gwiazda, w którymś momencie była widoczna ponad bliżej niesprecyzowanym miejscem, gdzie było Dziecię. Podobne wyrażenia występują w języku potocznym. Patrz np. wiersz Teresy Bogusławskiej, nastoletniej poetki z czasów II Wojny Światowej, „Jakże tu można zasnąć?”(Serwis Wolne Lektury, link):

Jakże tu można zasnąć,

Kiedy księżyc stanął ponad sosną

lub też fragment książki znanego „łowcy komet” Davida H. Levy („Niebo: poradnik użytkownika”,Prószyński i Spółka, 1996, tłumaczenie: Michał Szymański,str. 110):

Pewnego letniego dnia 1964 roku próbowałem wieczorem obserwować Jowisza za pomocą 20-centymetrowego teleskopu zwierciadlanego. Planeta właśnie wschodziła nad domem mojego sąsiada.

Nikt tych wyrażeń nie interpretuje w równie absurdalny sposób, jak podobnego opisu Gwiazdy Betlejemskiej!

Podobne wyrażenia do tych stosowanych przez Mateusza znajdujemy także w innych dziełach starożytnych. Oto wzmianka o komecie widocznej podczas wyprawy Tymoleona z Koryntu na Sycylię (w 344 r. p.n.e.), która znajduje się u piszącego w I w. p.n.e. Diodora Sycylijskiego (Biblioteka historyczna XVI, 66,3):

ἴδιον δέ τι καὶ παράδοξον συνέβη γενέσθαι τῷ Τιμολέοντι κατὰ τὸν πλοῦν, τοῦ δαιμονίου συνεπιλαβομένου τῆς ἐπιβολῆς καὶ προσημαίνοντος τὴν ἐσομένην περὶ αὐτὸν εὐδοξίαν καὶ λαμπρότητα τῶν πράξεων: δι᾽ ὅλης γὰρ τῆς νυκτὸς προηγεῖτο λαμπὰς καιομένη κατὰ τὸν οὐρανὸν μέχρι οὗ συνέβη τὸν στόλον εἰς τὴν Ἰταλίαν καταπλεῦσαι.

W czasie żeglugi przydarzyła się rzecz niezwykła i osobliwa. Otóż samo bóstwo wsparło jego plany, zapowiadając jego przyszłą sławę i świetność czynów. Przez całą bowiem noc płonęła na niebie pochodnia, prowadząc flotę aż do brzegów Italii. (przekład: Tomasz Polański)

Pochodnia” (λαμπὰς, lampas) to w źródłach greckich i rzymskich bardzo częste określenie komety (choć może oznaczać również i jasny meteor). Kometa-pochodnia prowadziła flotę – προηγεῖτο, proegeito. Jest to niemal dokładnie to samo wyrażenie, co προῆγεν -proegen, w przypadku relacji Mateusza.

Podobnie stwierdza Plutarch w biografii Tymoleona:

[Tymoleon] wypłynął więc z portu z siedmiu okrętami korynckimi i dwoma dostarczonymi przez Korcyrę; dziesiątego wreszcie okrętu dostarczyli mu mieszkańcy Leukady. A gdy nocą znalazł się na pełnym morzu i płynął przy pomyślnym wietrze, widziano, jak nagle niebo rozdarło się nad jego okrętem rzucając dokoła silne i bardzo jasne światło. Z tego powstała z kolei pochodnia podobna do tych, jakich się używa przy misteriach [ἐκ δὲ τούτου λαμπὰς ἀρθεῖσα ταῖς μυστικαῖς ἐμφερὴς], i razem z nimi posuwała się szybko w tę właśnie stronę [καὶ συμπαραθέουσα τὸν αὐτὸν δρόμον], w którą sternicy kierowali się ku Italii, po czym tamże zapadła [κατέσκηψεν]. -Plutarch, Tymoleon 8 (przekład: Mieczysław Brożek)

Wzmianka Plutarcha sugeruje raczej meteor, jasny bolid, ale sprawa jest niejednoznaczna, Jak najbardziej mogła to być kometa z głową znajdującą się pod zachodnim horyzontem, podobnie jak w przypadku komety z 133 r. n.e. podczas powstania Bar Kochby.

Dodajmy jeszcze relację Józefa Flawiusza o komecie, jaka była zapowiedzią upadku Jerozolimy:

τοῦτο μὲν ὅτε ὑπὲρ τὴν πόλιν ἄστρον ἔστη ῥομφαίᾳ παραπλήσιον καὶ παρατείνας ἐπ᾽ ἐνιαυτὸν κομήτης.

Tak było, kiedy nad miastem stanęła gwiazda o kształcie miecza i kometa tkwiąca na niebie przez cały rok – Józef Flawiusz, Wojna Żydowska VI,5,3

Wyrażeniu „stanęła” odpowiada w greckim oryginale słowo ἔστη, este. Wyrażenie to jest stosowane u Mateusza w przypadku większości rękopisów bizantyńskich (pochodzących z tego samego okresu co rękopisy Flawiusza), z których w epoce nowożytnej ułożono tzw. Textus Receptus („tekst przyjęty”) Nowego Testamentu, stosowany do XIX w. (nowsze wydanie krytyczne Nestle Alanda, oparte w większości na starożytnych rękopisach ma pokrewną formę ἐστάθη, estathe).

Łącząc więc wzmianki Diodora i Flawiusza o kometach, otrzymujemy niemal dokładnie opis zachowania się Gwiazdy Betlejemskiej w Ewangelii Mateusza. Mamy tam stosowane praktycznie te same wyrażenia. Jedyna różnica jest taka, że Flawiusz używa słowa ὑπὲρ, yper - „ponad”, zaś Mateuszἐπάνω – epano, które może oznaczać zarówno „ponad” (np. Mt 27,37: A nad [epano] głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: „To jest Jezus, Król Żydowski”, albo Łk 4,39: On [Jezus] stanąwszy nad [epano] nią [teściową Szymona-Piotra] rozkazał gorączce, i opuściła ją ), jak i „na” (np. Mt 23,18: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na [epano] nim, ten jest związany przysięgą). Mogłoby to sugerować, że Gwiazda zbliżyła się na niewielką odległość do Dziecięcia, co jest fizycznym absurdem. Jednak nikt nie jest w stanie powiedzieć, gdzie kończy się ἐπάνω a zaczynaὑπὲρ, więc wbrew zdaniu niektórych krytyków (takich jak np. Aaron Adair, autor ultrasceptycznej, choć mocno pouczającej książki „Star of Bethlehem: A skeptical view”, Onus Books 2013, minimalnie tylko skrócona wersja A Critical Look at the History of Interpreting the Star of Bethlehem in Scientific Literature and Biblical Studies w: Barthel & Kooten, str. 43-84) nie ma tu nic fizycznie niemożliwego.

Zauważmy przy okazji, że opisy zarówno Diodora, jak i Flawiusza również są w pewnym stopniu niejasne. W przypadku Diodora nie mamy całkowitej pewności, czy chodzi o kometę (są to czasy przed spaleniem w Chinach ksiąg przez Pierwszego Cesarza Qin Shi Huang w 213 r. p.n.e., stad niewiele astronomicznych zapisków się zachowało). Ponadto naiwnie odczytując tekst, można by pomyśleć, że Tymoleon zdoła dopłynąć z Koryntu do Italii w jedną noc. Zaś w przypadku Flawiusza, niejasne jest, czy tekst mówi o jednym, czy o dwóch ciałach niebieskich. Prawdopodobnie Flawiusz chce wyrazić dwie cechy gwiazdy, że była „o kształcie miecza” -jak często klasyfikowano komety w tamtych czasach (Pliniusz Starszy, Historia Naturalna II,89) oraz „długowłosa” -κομήτης, kometes. Ponadto nie wiemy, jak długo przed upadkiem Jerozolimy się to działo, i w ogóle, choć znamy z innych źródeł kilka komet w latach 60-tych I wieku, to jednak żadna nie była widoczna przez cały rok. Widzimy zatem, że możliwości nadinterpretacji jest tu nie mniej niż w przypadku relacji Mateusza, gdyby te wzmianki u Diodora i Flawiusza interpretowano równie bezmyślnie, co opowiadanie o Gwieździe Betlejemskiej!

Dlaczego Mateusz Ewangelista napisał swoją relację o zachowaniu Gwiazdy Betlejemskiej w taki właśnie sposób? Otóż chodzi o pewną grę słowną. Mateusz wykorzystał podwójne znaczenia słowa ἐπάνω, by zasugerować TOŻSAMOŚĆ Dziecięcia z Gwiazdą, interpretując w ten sposób Lb 24,17, proroctwo Balaama o Gwieździe wschodzącej z Jakuba. Mateusza nie interesuje precyzyjny opis tego, co dokładnie się w rzeczywistości z Gwiazdą wydarzyło i w jaki sposób tak naprawdę Magowie odnaleźli w Betlejem Jezusa. Mateusz chce za to pokazać, że Jezus jest Gwiazdą -jest Mesjaszem. Starożytni chrześcijanie, tacy jak św. Mateusz Apostoł, doskonale znali rozróżnienie między płaszczyzną dosłowną, realistyczną opowieści i płaszczyzną znaczeniową, alegoryczną. Tu św. Mateusz Ewangelista dokonuje ich przecięcia.

Podobnych gier słownych jest wiele w Ewangelii Mateusza. Weźmy przykład często atakowany przez racjonalistów. Tylko Mateusz pisze, że w Niedzielę Palmową, kiedy Jezus uroczyście wjechał do Jerozolimy, uczniowie przywiedli do Jezusa dwa osły, matkę wraz ze źrebięciem. Pozostali Ewangeliści piszą tylko o jednym osiołku. Czy wobec tego wersja Mateusza może być prawdziwa? Wydaje się, że jak najbardziej tak, gdyż mogło być tam rzeczywiście źrebie z matką, odwiązanie oślicy ułatwiało przyprowadzenie źrebięcia, które w ten sposób nie musiało się bać, iż oddzielają je od matki. Pozostali Ewangeliści wspominają tylko jedno oślę, to, na którym Jezus siedział. Więcej o problemie dwóch osłów opowiada Polski Inkwizytor w filmie „@ŚmiemWątpić‬, proroctwa i problem prezentyzmu”, od 2:45 do 7:20, link.

(Mt 21):1 Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów 2 i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie! 3 A gdyby wam kto co mówił, powiecie: "Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści"». 4 Stało się to, żeby się spełniło słowo Proroka: 5 Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do Ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy. 6 Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. 7 Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich.

Jest to nawiązanie do proroctwa Za 9,9 w wersji LXX, które zdaje się mówić o dwóch osłach:

(Za 9,9 LXX): Wesel się wielce, córo Syjonu, rozgłaszaj swą radość, córo Jeruzalem! Oto idzie do Ciebie twój Król! On jest sprawiedliwy i niesie ocalenie. Łagodny, dosiada zwierzęcia jucznego i młodego oślęcia. (tłumaczenie Remigiusza Popowskiego, ze zmianami -Popowski nie wprowadza słówka „i” między dwoma zwierzętami, rozumiejąc, że pełni ono rolę przecinka)

Mt 21,7 stwierdza, że uczniowie przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. Mamy tu celową niejednoznaczność, na czym usiadł Jezus, na płaszczach uczniów (położonych zdaje się na oba osły), czy na obydwu osłach (co wydaje się trochę absurdalne, aczkolwiek nie jest całkiem niemożliwe)? W ten sposób Mateusz dopasowuje swoją opowieść do proroctwa Za 9,9 LXX, nigdzie nie przekłamując rzeczywistej historii. Proroctwo Za 9,9 cytowane przez Mateusza jest nieco zmodyfikowane, pierwsza część jest wzięta z Iz 62,11: Powiedzcie Córze Syjońskiej. Natomaist z trzech stychów proroctwa Za 9,9 LXX Mateusz opuścił środkowy i zmienił szyk wyrazów w trzecim stychu (ἐπὶ ὑποζύγιον καὶ πῶλον νέον), zamieniając słowo νέον (neon, „młody”) na υιον, huion, „synu”. (και επι πωλον υιον υποζυγιου). Uzyskał w ten sposób trzy stychy po 11 sylab (Kowalczyk, „Wpływ typologii…” str. 174).

A co do tego, jak Mateusz potrafi niekiedy streszczać i kondensować historię (zacierając szczegóły, jaki był dokładny przebieg wypadków), dobrym przykładem jest historia wskrzeszenia córki przełożonego synagogi Jaira. Porównajmy relacje Ewangelii Mateusza i Marka (relacja Łukasza, Łk 8,40-56 jest zbliżona do Marka, choć dodaje on, że córka była jedynaczką, Łk 8,42). Pominiemy przy tym dziejący się w międzyczasie epizod uzdrowienia kobiety cierpiącej na krwotok:

(Mt 9): 18 Gdy to mówił do nich, pewien zwierzchnik [synagogi] przyszedł do Niego i, oddając pokłon, prosił: «Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i włóż na nią rękę, a żyć będzie». 19 Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim. […] 23 Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, 24 rzekł: «Usuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go. 25 Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. 26 Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.

(Mk 5): 21 Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. 22 Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: 23 «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». 24 Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. […] 35 Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» 36 Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!». 37 I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. 38 Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, 39 wszedł i rzekł do nich: «Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi». 40 I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. 41 Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: «Talitha kum», to znaczy: "Dziewczynko, mówię ci, wstań!" 42 Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. 43 Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.

Przyjmijmy, że relacja Marka, oparta na opowiadaniu Piotra opisuje dokładnie przebieg wypadków. Wersja Mateusza jest zaś wyraźnie skróconą opowieścią (co nie znaczy, że Mateusz musiał opierać się na Marku, a nie na ustnym świadectwie Piotra -sam Mateusz nie został przez Jezusa dopuszczony do domu Jaira -kwestia pierwszeństwa obu Ewangelistów pozostaje otwarta). I nieco zmodyfikowaną. Według Mateusza nienazwany zwierzchnik, gdy przychodzi do Jezusa, stwierdza, że jego córka już skonała i w pełni wiary prosi Jezusa o wskrzeszenie. Natomiast z opowiadania Marka wiemy, że sytuacja była bardziej skomplikowana, córka jeszcze żyła, kiedy Jair przyszedł do Jezusa, umarła w międzyczasie, kiedy Jair wracał z Jezusem do swego domu. To Jezus pomimo wieści o zgonie dziewczynki zachęcił Jaira do wiary w możliwość wskrzeszenia. Mateusz zaś idealizuje postawę Jaira, który uwierzył we władzę Jezusa nad życiem i śmiercią już wtedy, kiedy poszedł z prośbą do Jezusa. Stawia go jako wzór, niezależnie od tego, jaki był rzeczywisty przebieg wypadków. Podobnie, nie wiemy, jaki był rzeczywisty przebieg wypadków w przypadku podróży Magów do Betlejem i Gwiazdy Betlejemskiej, która ich tam do Jezusa zaprowadziła, choć nie wiadomo, czy rzeczywiście dosłownie i w jaki sposób. Mateusz dostosowuje swoją narrację do proroctw Starego Testamentu oraz motywów teologicznych, ale robi to w niezwykłe elegancki, subtelny sposób. Podobnie też jest z opisem zachowania Gwiazdy Betlejemskiej.

Ciekawe jest też porównanie opowieści Mateusza o Magach i Gwieździe Betlejemskiej z następnym w kolejności opowiadaniem Protoewangelii Jakuba. Jest ono niemal dokładnym powtórzeniem relacji Ewangelii Mateusza jednak z małymi modyfikacjami i dodatkami. Szerzej opisałem to w artykule „Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”. Stamtąd tez wziąłem poniższą tabelę, porównująca opis zachowania się Gwiazdy według Mateusza i w Protoewangelii (podkreślono słowa w Protoewangelii, których nie ma w tekście Mateusza). Trzeba jednak powiedzieć, że rękopisy Protoewangelii prezentują różne warianty tekstowe. Jedne (w tym najstarszy Papirus Bodmer V, datowany na III-IV w., który jednak jest nietypowy i prezentuje wersję skróconą) stwierdzają, że Gwiazda stanęła nad głową (κεφαλή, kefale) Dziecięcia, inne, że nad głową (w sensie szczytem, stropem) groty, w której narodził się Chrystus:

Ewangelia Mateusza

Protoewangelia Jakuba

και ιδου ο αστηρ ον ειδον εν τη ανατολη προηγεν αυτους εως ελθων εσταθη επανω ου ην το παιδιον.

 

 

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. -Biblia Tysiąclecia.

 

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie/wschodzie/wschodzącą, szła przed nimi, aż przyszedłszy stanęła ponad/na gdzie [było] Dziecię -przekład dosłowny.

Καὶ ἰδοὺ ὃν εἶδον ἀστέρα ἐν τῇ ἀνατολῇ προῆγεν αὐτοὺς ἕως εἰσῆλθαν ἐν τῷ σπηλαίῳ,καὶ ἔστη ἐπὶ τὴν κεφαλὴν τοῦ παιδίου.

 

 

I oto gwiazda, którą ujrzeli na wschodzie prowadziła ich, aż weszli do groty, i zatrzymała się nad głową Dzieciątka. -Marek Starowieyski

 

Inny wariant:

 

καὶ ἰδοὺ ὁ ἀστήρ, ὅν εἶδον ἔν τῇ ἀνατολῇ, προῆγεν αὐτῶν, ἕως οὗ ἐλθὼν ἔστη εἰς τὸ σπήλαιον ἐπὶ τῆς κεφαλῆς τοῦπαιδίου.

 

A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie/wschodzie/wschodzącą, prowadziła ich, aż gdzie przyszedłszy, stanęła w tej grocie nad głową/na głowie Dziecięcia. -przekład dosłowny.

 

Niektóre rękopisy zamiast: ἐπὶ τῆς κεφαλῆς τοῦ παιδίου mają: ἐπὶ τῆς κεφαλῆς τοῦ σπήλαιου, czyli: nad głową [tzn. wejściem do, albo stropem] jaskini.

 

Przekład Władysława Smereki: A oto gwiazda, którą przedtem widzieli na wschodzie, wiodła ich, aż weszli do groty i zatrzymała się nad nią.

 

Natomiast wersja starosłowiańska w przekładzie Antoniego Troniny łączy te dwa tropy: Wiodła ich ona, aż przyszła i zatrzymała się nad grotą nad głową Dzieciątka.

Teraz można zastanawiać się nad tym, która wersja w Protoewangelii była pierwotna. W każdym razie wersję z gwiazdą stojącą nad głową Dziecięcia znał już Ireneusz z Lyonu (który co prawda poprawia opowiadanie Protoewangelii, zgodnie z kanoniczną Ewangelią Mateusza, że Gwiazda weszła do domu):

I znów mówi Mojżesz: „Wzejdzie gwiazda z Jakuba i powstanie wódz z Izraela”. Bardzo wyraźnie ukazuje, że według porządku zbawienia jego cielesne narodzenie nastąpi wśród Żydów i ten, który się urodzi, będzie z pokolenia Jakuba i z pokolenia żydowskiego, a zstąpi z nieba przyjmując porządek zbawienia: gwiazda bowiem ukazuje się na niebie. Wskazuje także na wodza i króla: bo to on jest królem wszystkich zbawionych. Gwiazda ukaże się, gdy on się urodzi, tym, którzy mieszkają na wschodzie, magom. Przez nią dowiedzieli się o narodzonym Chrystusie i przybyli do Judei prowadzeni przez gwiazdę, aż gwiazda doszła do Betlejem, gdzie się narodził Chrystus, weszła do domu, gdzie złożony był chłopiec, owinięty w pieluszki, stanęła nad jego głową ukazując magom Syna Bożego, Chrystusa. -Ireneusz z Lyonu, Wykład nauki apostolskiej 58 (tłumaczenie: Wincenty Myszor)

Jeśli chodziło o głowę Dziecięcia, to takie zachowanie jest oczywiście naturalistycznie niemożliwe. Protoewangelia po prostu wówczas bezpośrednio pokazuje to, co Mateusz przekazuje za pomocą bardzo subtelnej gry słownej: Jezus jest zapowiadaną przez Balaama Gwiazdą z Jakuba. Ale jeśli pierwotna jest wersja ze szczytem jaskini, to jest to jak najbardziej naturalnie możliwe, że Gwiazda w pewnym momencie znalazła się pozornie nad szczytem groty, zaadaptowanej na mieszkanie Świętej Rodziny (częsta praktyka w Palestynie), co ułatwiło Magom jej odnalezienie (może weszli z ciekawości, by sprawdzić, co jest w środku i od razu trafili do celu). W Betlejem istnieje jednak mało znany franciszkański Kościół św. Józefa, kilkaset metrów od Bazyliki Narodzenia Pańskiego: https://www.custodia.org/en/news/prayer-shrine-house-st-joseph-bethlehem/ Miało to być mieszkanie Józefa w Betlejem, gdzie Święta Rodzina żyła po narodzeniu Jezusa (Mateusz pisze, że Magowie weszli do domu). Tradycja o tym miejscu sięga podobno V wieku, jednak współczesny kościół został tam zbudowany dopiero w 1893 r.

A zatem, jak dokładnie było, tego nie wiemy.

Można oczywiście wzmiankę Mateusza o zachowaniu się Gwiazdy Betlejemskiej tłumaczyć też na różne inne sposoby, doszukiwać się tam jakichś odniesień do terminów astrologicznych (jeżeli potrzebne to jest do jakiejś teorii o identyfikacji Gwiazdy) itd. Wedle osobistych preferencji. W każdym razie relacja Mateusza nie odbiega jakoś specjalnie od innych starożytnych relacji o zachowaniu się ciał niebieskich. Przytoczmy jeszcze raz opis Pliniusza zachowania się komet:

Jedne komety poruszają się tak samo jak gwiazdy błądzące [planety], a inne stoją nieruchomo w jednym miejscu [w oryginale: Moventur autem aliae errantium modo, aliae inmobiles haerent]. -Pliniusz Starszy, Historia Naturalna II,91

Wzmianka o nieruchomych kometach może jednak również dotyczyć gwiazd nowych i supernowych, które w historii niekiedy również -ze względu na swoje nagłe pojawienie się i z braku lepszego określenia, nazywano kometami. W wyobrażeniu starożytnych nie było jakimś wielkim problemem, by poruszająca się kometa nagle się zatrzymała gdzieś nad jakimś miejscem. Szczególnie w ruchu pozornym względem Ziemi. Tak, starożytni znali heliocentryzm (nie tylko słynny Arystarch z Samos)! I nawet istnieją pewne przesłanki, że być może potrafili obliczać orbity komet. Powyżej przytoczyliśmy wzmiankę Pliniusza o tym, że niektórzy w starożytności uważali komety za planety. To teraz przytoczmy kolejną, którą Pliniusz przytacza bezpośrednio po opisie Komety Cezara:

Niektórzy spośród ludzi wierzą, że te gwiazdy [komety] są wieczne i mają swoje własne orbity, ale są widoczne tylko wtedy, gdy oddalają się od Słońca. Inni z kolei uważają, że powstają one przypadkowo z <połączenia> wilgoci oraz ognia i dlatego <na te elementy> się rozpadają. -Pliniusz Starszy, Historia Naturalna, II,94

A dalej przytoczmy co nieco fragmentów z dzieła Seneki Młodszego „O zjawiskach natury”, z siódmej księgi „O kometach” (w przekładzie Leona Joachimowicza). Powołując się na bliżej nieznanego Apoloniusza z Myndos, stwierdził, że „Chaldejczycy” (termin ten może oznaczać zarówno rodowitych babilońskich astronomów, jak i greckich uczonych zamieszkałych na terenie dawnego królestwa Seleucydów) obliczyli orbity komet!:

Jedno jest pewne, że dwaj uczeni, Epigenes i Apoloniusz z Myndos, ten ostatni był także wybitnym specjalistą w stawianiu horoskopów, nie zgadzają się z sobą w tym punkcie. Obaj twierdzą, że studiowali astronomię u Chaldejczyków, ale według relacji Apolloniusza, astronomowie chaldejscy zaliczają komety do planet i już oznaczyli orbity po jakich biegną. Epigenes twierdzi przeciwnie, że Chaldejczycy nie mają jeszcze konkretnych pozytywnych wyników w danym zakresie, ale tylko ogólną koncepcję, że komety są to ognie, jakie zapalają się w swego rodzaju trąbie powietrza wprawionego w potężną i zawrotną rotację. -Seneka, O zjawiskach natury, VII 4,1

Dalej Seneka, po omówieniu i skrytykowaniu argumentów Epigenesa, opisuje twierdzenia astronoma czy astrologa Apoloniusza z Myndos (znanego tylko ze wzmianek u Seneki, generalnie uważa się, że działał w II w. p.n.e. przed żyjącym na przełomie II-I w. p.n.e. Posejdoniosem z Apamei, na którym prawdopodobnie opierał się Seneka):

Apolloniusz z Myndos wyznaje inną teorię. Twierdzi, że ani jedna kometa nie tworzy się z połączenia wielu planet, ale, na odwrót, że z wielu komet powstają właśnie planety. Kometa, twierdził, nie jest ani złudzeniem optycznym, ani smugą ognia na pograniczu dwóch gwiazd, zbliżonych do siebie, ale odrębną i samoistną gwiazdą, podobnie jak słońce i księżyc. Ma też własną formę, nie skoncentrowaną w okrągłą tarczę, lecz bardziej smukłą i wydłużoną. [Lucio Russo, Zapomniana rewolucja str. 337-339 uważa, że Seneka pomylił kształt komety z kształtem eliptycznej orbity komety -coś, co wykombinował dopiero Johannes Kepler na początku XVII w.!] Zresztą jej orbita nie jest zbadana. Przemierza najwyższe rejony kosmosu i jest rozdzielona dopiero wtedy, kiedy się znajdzie na samym dole swej trasy. Nie upoważnia to jednak do wysuwania wniosku, że kometa, która się ukazała za panowania Klaudiusza [w 54 r. n.e.], była tą samą, którą oglądaliśmy za czasów Augusta [za czasów Augusta było kilka komet, Kometa Cezara z 44 r. p.n.e., kometa w 32 r. p.n.e., Kometa Halleya z 12 r. p.n.e., w 13 r. n.e. i kilka innych niepotwierdzonych przez Chińczyków], ani że inna kometa, która zjawiła się za Nerona Cezara [w 60 r. n.e., ale kolejne komety ukazywały się w 64 r. i 66 r. -Kometa Halleya, ale Seneka został przez Nerona zmuszony do popełnienia samobójstwa w 65 r.] i przywróciła dobre imię wszystkim kometom, była podobna do tej, która po śmierci Juliusza Cezara zabłysła na horyzoncie około godziny jedenastej w południe podczas igrzysk na cześć Wenus Rodzicielki [Kometa Cezara z lipca 44 r. p.n.e.]. -Seneka, O zjawiskach natury, VII 17,1-2

Seneka nawiązuje tu do okresowości komet, które co jakiś czas powracają w pobliże Słońca. Najsłynniejszą z nich jest kometa Halleya, jedyna znana kometa okresowa widoczna gołym okiem o okresie krótszym niż czas życia ludzkiego (okres komety Halleya wynosi średnio 75 lat, ale może się wahać pomiędzy 72 a 80 lat pomiędzy kolejnymi powrotami, ze względu na zaburzenia orbity). W Talmudzie Babilońskim, w gemarze (komentarzu) do pewnego passusu w traktacie Miszny, mamy taką oto wzmiankę o gwieździe powracającej co 70 lat:

Jest to podobne do incydentu, kiedy Rabban Gamaliel [Gamaliel Młodszy, wnuk Gamaliela Starszego, nauczyciela św. Pawła] i Rabbi Joszua [ben Hananiasz] podróżowali razem statkiem. Rabban Gamaliel wziął tyle chleba, by wystarczyło na podróż. Rabbi Joszua również wziął tyle chleba, by wystarczyło na podróż, a dodatkowo wziął mąkę. Podróż jednak trwała dłużej, niż oczekiwano, a chleb Rabbana Gamaliela się skończył. Polegał na mące Rabbiego Joszui, by się wyżywić. Rabban Gamaliel powiedział do Rabbiego Joszui: Czy wiedziałeś od początku, że będziemy mieli tak duże opóźnienie? Czy to dlatego wziąłeś ze sobą mąkę? Rabbi Joszua powiedział do Rabbana Gamaliela: Jest jedna gwiazda, która wschodzi raz na siedemdziesiąt lat i wprowadza w błąd żeglarzy na morzu, powodując przedłużenie ich podróży. I powiedziałem sobie: Być może ta gwiazda wzejdzie podczas naszej podróży i wprowadzi nas w błąd. -Talmud, Gemara do traktatu Horajot 10a.

Wracamy do Seneki. W kolejnym rozdziale podaje argumenty przeciw teorii planetarnej Apolloniusza:

Na powyższe rozumowanie Apoloniusza trzeba odpowiedzieć najprościej w ten sposób, że czym innym są komety, czym innym wszystkie gwiazdy. Komety mają całą swą wielkość gotową w pierwszej chwili, gdy się ukażą, a gdyby były gwiazdami, musiałyby wzrastać, w miarę jak zbliżają się do nas. Komety jednak zachowują swój pierwszy wygląd aż do czasu, gdy zaczną znikać. Po drugie, przeciw teorii Apoloniusza trzeba powtórzyć zarzuty stawiane autorom, którzy już wcześniej głosili podobne poglądy. To znaczy, gdyby kometa była wędrowną gwiazdą, czyli gdyby była planetą, musiałaby się poruszać w granicach zodiaku, ponieważ w tym rejonie każda planeta dokonuje swoich obrotów. -Seneka, O zjawiskach natury, VII 18,1-2

Czyli podobnie bezsensowne zarzuty jak te Majewskiego przeciw historyczności opowieści o Bożym Narodzeniu. Ale kilka rozdziałów dalej sam Seneka je odpiera:

Ale -odpowiesz- jeżeli kometa jest wędrującą gwiazdą, musi krążyć w granicach zodiaku. -Tak, ale kto wyznaczył gwiazdom granice? Kto zamknął w ciasnej przestrzeni te boskie istoty? Przecież nawet te gwiazdy, które wyłącznie, jak sobie wyobrażacie, są obdarzone zdolnością ruchu, mają każda inną orbitę. Dlaczego nie mogą istnieć gwiazdy, które na ustroniu, z daleka od nich krążyłyby po własnych i specjalnych orbitach? Dlaczego jakaś strefa nieba ma być zamknięta dla ruchu? Jeżeli sądzisz, że każda planeta może krążyć po niebie tylko pod warunkiem, że przechodzi przez zodiak, wiedz, że kometa może mieć inną orbitę i tylko jakąś częścią zahaczać o zodiak, co wprawdzie nie jest konieczne, ale możliwe. -Seneka, O zjawiskach natury, VII 24,1-2

W następnym rozdziale Seneka omawia zjawisko ruchu wstecznego planet:

Jak więc wytłumaczyć, że niektóre gwiazdy wydają się wracać do tyłu? Przyczyną jest spotkanie ze słońcem, które nadaje im taką złudną powolność ruchu. Przyczyną jest także naturalny układ ich orbit i obrotów regulowanych w ten sposób, że w określonych momentach zwodzą obserwatora, tak samo jak okręt, choć płynie przy rozwiniętych żaglach, sprawia jednak wrażenie, że stoi. -Seneka, O zjawiskach natury, VII 25,7

Jest to ewidentne wyjaśnienie heliocentryczne (którego Seneka, przytaczając z jakiejś książki, zapewne Posejdoniosa, ewidentnie nie zrozumiał, patrz: Lucio Russo, Zapomniana rewolucja, str. 312-315).

No cóż… Nawet najbardziej uczeni z Rzymian, jak Seneka Młodszy czy Pliniusz Starszy, nie rozumieli i przeinaczali wywody greckich naukowców, z których prac przepisywali ich rezultaty. W późnym okresie hellenistycznym i rzymskim nauka podupadła, staczając się w irracjonalizm i zabobony. W miejsce naukowej astronomii rozpowszechniła się astrologia, korzystająca z procedur obliczeniowych astronomii, ale jedynie czysto użytkowo. Nikt już nie wie, jak zbudować tak wyrafinowane przyrządy, jak Mechanizm z Antykithiry, znalezione w 1902 r. we wraku statku z I w. p.n.e. astronomiczne urządzenie obliczeniowe oparte na kołach zębatych, które niekiedy określa się jako starożytny mechaniczny komputer. W Almageście Klaudiusza Ptolemeusza, jedynym zachowanym systematycznym wykładzie starożytnej naukowej astronomii, dominuje geocentryczny model Wszechświata -który wyparł teorię heliocentryczną na kolejnych czternaście wieków! Wzmiankowane w Almageście datowane obserwacje ciał niebieskich (dokonane przez babilońskich i greckich astronomów) zaczynają się w 721 r. p.n.e., później mamy duże nasilenie w epoce hellenistycznej (IV-II w. p.n.e.), po czym w 127 r. p.n.e. urywają się. A następne obserwacje są dopiero z 92 r. naszej ery (patrz: Olaf Pedersen, A Survey of the Almagest, Springer 2011, str. 408-422, Lucio Russo, Zapomniana rewolucja, str. 300, w angielskim wydaniu The forgotten revolution, Springer 2004, str. 283 mamy histogram obserwacji).

Histogram datowanych obserwacji w Almageście Klaudiusza Ptolemeusza, w przedziałach 20-letnich. Lucio Russo, The forgotten revolution: how science was born in 300 BC and why it had to be reborn, Springer 2004, Figure 10.1 na str. 283.

A co do babilońskiej naukowej astronomii, to wypada zauważyć, że była ona bardzo skoncentrowana w jednym lub dwóch centralnych ośrodkach. Przywołując kolejne starożytne świadectwo Strabona, greckiego geografa żyjącego na przełomie naszej ery:

W Babilonii wydzielono osadę dla lokalnych filozofów, Chaldejczyków, jak ich nazywają, którzy zajmują się głównie astronomią; ale niektórzy z nich, którzy nie są akceptowani przez innych, twierdzą, że są genetlialogami [układają horoskopy według daty narodzin, jak widać, astrologia od zawsze wywoływała kontrowersje]. Istnieje również plemię Chaldejczyków i terytorium zamieszkane przez nich, w sąsiedztwie Arabów i Morza Perskiego, jak się je nazywa. Istnieje również kilka plemion chaldejskich astronomów. Na przykład niektórzy nazywani są Orcheni, inni Borsippeni, a kilku innych różnymi nazwami, jakby podzieleni na różne sekty, które trzymają się różnych twierdzeń na te same tematy.A matematycy wspominają niektórych tych ludzi; jak na przykład Kidenasa [astronom babiloński Kidinnu, żył w IV w. p.n.e., wspomniany w tekstach klinowych], Naburianusa [inny babiloński astronom wspomniany w tekstach klinowych] i Sudinusa [kolejny z babilońskich astronomów, żył w III w. i był później doradcą panującego w latach 241-197 p.n.e. króla Pergamonu Attalosa I]. Seleukos z Seleucji jest również Chaldejczykiem, podobnie jak wielu innych godnych uwagi mężów. -Strabon, Geografia XVI, 1,6

Więcej o babilońskich astronomach w artykule Jony Lenderigna, Kidinnu, the Chaldaeans, and Babylonian Astronomy na Livius.org: https://www.livius.org/articles/person/kidinnu-the-chaldaeans-and-babylonian-astronomy/

Natomiast ów wspomniany przez Strabona na końcu Seleukos, na co wskazuje greckie imię, był albo Grekiem, albo mocno zhellenizowanym tubylcem. I podobno mocnym zwolennikiem heliocentryzmu, choć -jak w przypadku wielu innych -jego pisma się nie zachowały. Plutarch w jednym ze swoich filozoficznych pism wspomina:

Czyżby myślał on [Timajos, główna postać w dialogu Platona o tym tytule], że Ziemię zaprojektowano nie jako ograniczoną i nieruchomą, lecz obracającą się i wirującą, jak później twierdzili Arystarch i Seleukos, pierwszy przyjmując jedynie hipotetycznie, Seleukos natomiast wykazując to [lub dowodząc tego]? -Plutarch, Platonicae quastiones 1006C (za: Lucio Russo, Zapomniana rewolucja str. 332)

Niemal wszystkie teksty naukowej (matematycznej) astronomii na tabliczkach zapisanych pismem klinowym pochodzą albo z Babilonu, albo z Uruk, z paru zniszczonych centralnych archiwów (Otto Neugebauer, A History of Ancient Mathematical Astronomy, Springer-Verlag 1975 str. 347-353). Większość jest datowana na epokę hellenistyczną i jest w stanie bardzo fragmentarycznym. Nie mamy potwierdzenia, że babilońscy czy greccy astronomowie zamieszkali na Wschodzie potrafili obliczać heliocentryczne orbity komet. Ale to, co mamy i to, co udało się odczytać na tabliczkach klinowych, to są jedynie żałosne szczątki babilońskiej astronomicznej wiedzy.

Do II w. n.e. zapiski na tabliczkach pismem klinowym zanikają. Babilon podupada. Podobnie położona w pobliżu współczesnego Bagdadu grecka Seleucja nad Tygrysem, (jedna z dwóch stolic królestwa Seleucydów, obok Antiochii Syryjskiej, licząca pół miliona mieszkańców), naprzeciw której po drugiej stronie rzeki Partowie wybudowali swoją stolicę -Ktezyfon. Oba miasta zostają wielokrotnie splądrowane podczas rzymskich najazdów w II w. n.e. Dawny ośrodek matematycznej astronomii znika z historii…

Ale Majewski razem z drugim genialnym profesorem, Łukaszem Niesiołowskim-Spano, obydwaj idole ateistycznych trolli, oczywiście wiedzą wszystko… Że żadnej Gwiazdy Betlejemskiej i Magów ze Wschodu na pewno nie było.

Podsumowując: To nie opis zachowania się Gwiazdy Betlejemskiej w Ewangelii Mateusza jest absurdalny. To nadinterpretacje racjonalistów, modernistów, liberalnych krytyków biblijnych i różnych przeciwników chrześcijaństwa, którzy chcą wyszydzić opowieść o Bożym Narodzeniu, są właśnie absurdalne!

A przy okazji pisząc tę sekcję, znalazłem takie oto coś, mianowicie, jak to określili, „żydowski komentarz na Trzech Króli”, 6 stycznia 2025 r., jaki napisała dla Centrum Heschela Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, dr Faydra Shapiro, dyrektor Izraelskiego Centrum Relacji Żydowsko-Chrześcijańskich. Za Gościem Niedzielnym https://www.gosc.pl/doc/9101550.Zydowski-komentarz-na-Trzech-Kroli, choć ten komentarz przytacza wiele mediów. Dr Faydra Shapiro pisze tam m.in.:

Wiele osób włożyło ogromny wysiłek w ukazanie znaczenia gwiazdy betlejemskiej jako wypełnienia mesjańskiego proroctwa ze Starego Testamentu, z 24 rozdziału Księgi Liczb:

Widzę go, lecz jeszcze nie teraz,

dostrzegam go, ale nie z bliska:

wschodzi Gwiazda z Jakuba,

a z Izraela podnosi się berło".

Bez wątpienia proroctwo to było wykorzystywane w przesłaniach mesjańskich przez różne grupy żydowskie, w tym zelotów i społeczność Qumran. Tutaj jednak, moim zdaniem, zaczynają się różne trudności. Czy Jezus jest gwiazdą (która wyjdzie z Jakuba), czy też gwiazda (z naszego czytania) wskazuje na niego? W tym komentarzu będę chciała unikać stwierdzeń typu: „Jezus jest gwiazdą poranną", z którą spotykamy się w Księdze Apokalipsy. Będę raczej starała się wyodrębnić samo pojawienie się „gwiazdy betlejemskiej" i zastanowić się nad tym, co ono może oznaczać.

[…]

Myślę, że możemy znaleźć cenną wskazówkę w 4. rozdziale Księgi Powtórzonego Prawa. Tekst ten jest ważnym ostrzeżeniem przed mylną interpretacją znaków:

Gdy podniesiesz oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy, i wszystkie zastępy niebios, obyś nie pozwolił się zwieść, nie oddawał im pokłonu i nie służył, bo Pan, Bóg twój, przydzielił je wszystkim narodom pod niebem" (Pwt 4,19).

Biblia Hebrajska wyraźnie łączy gwiazdy i inne zjawiska naturalne z poganami, przypominając nam, że słońce, księżyc i gwiazdy zostały dane wszystkim „narodom pod niebem". Nie przynależą tylko dla Izraela, nie są wyjątkowe. One są dziełem Stwórcy.

Jeśli chodzi o Mędrców ze Wschodu, to mamy do czynienia z przypadkiem, w którym poganie robią to, czego się nie spodziewamy: oni wiedzą, kogo szukają i dostrzegają różnicę pomiędzy znakiem, który wskazuje drogę, a samym Dzieciątkiem[podkreślenie moje -O.K.]. To właśnie jest zapowiedzią tego, że narody niekoniecznie są bałwochwalcze. One są tymi, którzy są w stanie odróżnić obrazy lub znaki od rzeczywistości, którą ukazują.

A właśnie i w tym tkwi klucz problemu! Wiadomo przecież, że Żydzi odrzucili Jezusa jako Mesjasza, zapowiadanego przez Gwiazdę z proroctwa Balaama. I Żydzi, jak widać, są doskonale świadomi, o co tu w tym wszystkim chodzi. Ale niekoniecznie wszyscy chrześcijanie są tego świadomi -i dlatego to podkreślam, by nie dawali się robić Żydom w jajo.

A dla przeciwwagi parę kolejnych fragmentów z mów papieża św. Leona I Wielkiego (pontyfikat 440-461) na Objawienie Pańskie (w tłumaczeniu Kazimierza Tomczaka):

Jakże niedociągnięta ich wiedza, o Żydzi, cóż za niedouctwo w ich uczoności! Na pytanie, gdzie „gdzie się miał Chrystus narodzić” [Mt 2,4] odpowiadacie z prawdą, i z pamięci recytujecie Pismo: „W Betlejem judzkim; bo tak jest napisane przez proroka: I ty Betlejem, żadną miarą nie jesteś najpodlejsze między książęty Judzkimi; albowiem z ciebie wynijdzie wódz, który by rządził lud mój izraelski” [Mt 2,5 Mich 5,1-2]. Narodzenie tego wodza zwiastowali pasterzom aniołowie [Łk 2,9], wam zaś pasterze [Łk 2,18]. Ludy dalekiego Wschodu dowiedziały się o nim ze zjawienia się nowej gwiazdy o niezwykłym blasku. Aby zaś nie miały żadnej wątpliwości co do miejsca urodzenia króla, wasza uczoność ponadto zdradziła im to, czego im gwiazda nie dopowiedziała. Czemuż to otwieracie drogę innym, a zamykacie ją przed sobą? Skądże wątpliwość i niewiara wasza, skoro tak jasna jest wasza odpowiedź? Na podstawie Pisma wskazujecie miejsce narodzin, a że ich czas nadszedł, niebo i ziemia wam świadczą. Jednak stwardniało w niewierze wyczucie wasze w momencie, gdy duch Heroda wybucha żądzą prześladowania.-Leon Wielki, Mowa 32 (2 na Objawienie Pańskie), 3

Wstępują tedy do stolicy żydowskiego państwa, i tutaj, w siedzibie króla żądają, by im wskazano tego, o kim wiedzieli, że do królewskiego urodził się berła. Heroda ogarnia trwoga [Mt 2,3]. Obawia się o życie swoje, lęka o władzę. Od kapłanów i doktorów Zakonu wywiaduje się, co Pismo przepowiada o narodzeniu Chrystusa, zapoznaje się z proroctwem. Prawda oświeca Magów, niewiara zaślepia uczonych w Piśmie. Cielesny Izrael nie pojmuje, co czyta, nie widzi, co sam wskazuje, przytacza teksty, nie wierzy w ich treści. -Leon Wielki, Mowa 33 (3 na Objawienie Pańskie), 3

Ci Żydzi znowu, co woleli pozostać poza królestwem Chrystusa, i dzisiaj znajdują się jakby pod panowaniem Heroda. I kiedy włada nimi wróg Zbawiciela obcemu służą władcy, jakby nie znali zupełnie Jakubowego proroctwa: „Nie będzie odjęte berło od Judy, ani wódz z biódr jego, aż przyjdzie który ma być posłan, a on będzie oczekiwaniem narodów” [Rdz 49,10]. Nie zrozumieli oni dotąd tego, czemu zaprzeczyć nie mogą; nie ima się ich umysłów, co ze słów Pisma św. jasno bije w oczy. Dla ich rabinów prawda jest kamieniem obrazy, dla ich nauczycieli światło obraca się w ciemność. Kiedy ich zapytasz, odpowiedzą ci trafnie, ze w Betlejem narodzi się Chrystus [Mt 2,4], ale z wiedzy swojej -choć innym ją głoszą -sami nie wyciągają dla siebie wniosku. Dlatego utracili swoich królów, swoje ofiary przebłagalne, swoje miejsca kultu, i swój stan kapłański. A chociaż życie i doświadczenie wykazuje im jasno, że już to wszystko dla nich zamknięte i skończone, nie chcą tego widzieć, że przeszły one na Chrystusa. -Leon Wielki, Mowa 35 (5 na Objawienie Pańskie), 2

I jeszcze dwa cytaty biblijne, z Księgi Izajasza oraz z początku Ewangelii według św. Jana, ze słynnego prologu o Słowie:

(Iz 1): 2 Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu,
bo Pan przemawia:
«Wykarmiłem i wychowałem synów,
lecz oni wystąpili przeciw Mnie.

3 Wół rozpoznaje swego pana
i osioł żłób swego właściciela,
Izrael na niczym się nie zna,
lud mój niczego nie rozumie»

(J 1):10 Na świecie było [Słowo],
a świat stał się przez Nie,
lecz świat Go nie poznał.
11 Przyszło do swojej własności,
a swoi Go nie przyjęli.

 

 

Cytat z Mi 5,1

 

(Mt 2): 4 [Herod] zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok:

6 A ty, Betlejem, ziemio Judy,

nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy,

albowiem z ciebie wyjdzie władca,

który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».

4 και συναγαγων παντας τους αρχιερεις και γραμματεις του λαου επυνθανετο παρ᾿ αυτων που ο Χριστος γενναται.

5 οι δε ειπαν αυτω, Εν Βηθλεεμ της Ιουδαιας· ουτως γαρ γεγραπται δια του προφητου·

6 Και συ, Βηθλεεμ γη Ιουδα, ουδαμως ελαχιστη ει εν τοις ηγεμοσιν Ιουδα· εκ σου γαρ εξελευσεται ηγουμενος, οστις ποιμανει τον λαον μου τον Ισραηλ.

33:23 Majewski porównuje tekst masorecki, LXX i wersję Mateusza proroctwa z Księgi Micheasza 5,1 mówiący o pochodzeniu władcy Izraela (Mesjasza) z Betlejem. Zwraca uwagę na modyfikacje Mateusza, który podkreśla, że Betlejem jest ziemi Judy, zmienia stwierdzenie, że Betlejem jest „najmniejsze” na to, że „nie jest najlichsze”, a także umieszcza wzmiankę, że władca będzie pasterzem ludu Bożego. Mateusz swobodnie cytuje proroctwa Starego Testamentu, bo zależy mu na wykazaniu tajemnicy Jezusa.

Odpowiedź: I była to powszechna praktyka w ówczesnym judaizmie. Cytaty modyfikowano i łączono ze sobą różne fragmenty biblijne, by lepiej je dostosować do aktualnego kontekstu. Rolę cytatów starotestamentalnych omawia Kowalczyk, Wpływ typologii oraz tekstów Starego Testamentu na redakcję Ewangelii Mateusza”, rozdział V Cytaty ze Starego Testamentu, str. 159-179. Na 41 wyraźnych cytatów ze Starego Testamentu, 21 różni się zarówno od hebrajskiego Tekstu masoreckiego, jak i od LXX. Kowalczyk uważa, że było to efektem świadomej redakcji cytatów przez Mateusza.

Proroctwo Mi 5,1 w wersji LXX brzmi: και σύ, Βηθλεέμ, οἶκος τοῦ ᾿Εφραθά, ὀλιγοστὸς εἶ τοῦ εἶναι ἐν χιλιάσιν ᾿Ιούδα· ἐκ σοῦ μοι ἐξελεύσεται τοῦ εἶναι εἰς ἄρχοντα ἐν τῷ ᾿Ισραήλ, καὶ αἱ ἔξοδοι αὐτοῦ ἀπ᾿ ἀρχῆς ἐξ ἡμερῶν αἰῶνος -Ty Betlejem, domu Efrata, jesteś zbyt małe, aby się liczyć wśród tysięcy Judy. Z ciebie jednak wyjdzie mi ten, który będzie władca w Izraelu; jego narodzenie od początku, od dni wieczności.

W przypadku proroctwa Micheasza, cytowanego w Mt 2,6, Mateusz łączy cytaty LXX, Mi 5,1 z 2 Sm 5,2 (nawiązanie do władcy-pasterza: καὶ ἐχθὲς καὶ τρίτην ὄντος Σαοὺλ βασιλέως ἐφ᾿ ἡμῖν, σὺ ἦσθα ὁ ἐξάγων καὶ εἰσάγων τὸν ᾿Ισραήλ, καὶ εἶπε Κύριος πρὸς σέ· σὺ ποιμανεῖς τὸν λαόν μου τὸν ᾿Ισραήλ, καὶ σὺ ἔσῃ εἰς ἡγούμενον ἐπὶ τὸν λαόν μου ᾿Ισραήλ - Już wczoraj i przedwczoraj, choć naszym królem był Saul, ty zajmowałeś się sprawami Izraela, bo tobie powiedział Pan: Ty będziesz pasterzem mojego ludu Izraela; ty będziesz przewodnikiem Izraela.) i nawiązuje do 1 Sm 9,21 (καὶ ἀπεκρίθη Σαοὺλ καὶ εἶπεν· οὐχὶ ἀνδρὸς υἱὸς ᾿Ιεμιναίου ἐγώ εἰμι τοῦ μικροῦ σκήπτρου φυλῆς ᾿Ισραὴλ καὶ τῆς φυλῆς τῆς ἐλαχίστης ἐξ ὅλους σκήπτρου Βενιαμίν -Na to rzekł Saul: „Czyż ja nie jestem synem Beniamina, spod berła tak bardzo małego plemienia Izraela i z najmniejszego rodu pod całym berłem Beniamina?”) podkreślając skromność Betlejem, tak jak Saul wybrany przez Boga na króla podkreślał własne skromne pochodzenie. Mateusz zamienia tytuł ἄρχων (árchōn -władca) w Mi 5,1 LXX na ἡγούμενος, hēgoumenos -prowadzący, liderujący, rządzący, na podstawie ἡγούμενον – przewodnikiem, jakim określony jest Dawid w 2 Sm 5,2 (Kowalczyk, „Wpływ typologii…” str. 163-164). Kowalczyk uważał (tamże str. 177-178), że Mateusz zakładał dużą znajomość Starego Testamentu u czytelników wyłożonej przez siebie Ewangelii, a niektóre zamieszczonej w jego księdze złożone cytaty i aluzje skierowane są do specjalistów, do uczonych w Piśmie dobrze znających wszystkie jego księgi i przepisy prawne Tory. Od siebie dodam, że właśnie ów niedoszły rabin, który z jakichś życiowych powodów został celnikiem, a później powołanym przez Jezusa Apostołem, pokazał, że mimo zawirowań kariery, znał się na swoim powołaniu, na egzegezie Pisma i jego kompozycji, redakcji świętej księgi i zamieszczaniu w niej wielu wyrafinowanych elementów, nawet lepiej od zawodowych uczonych w Piśmie.

 

 

Rzeź niewiniątek?

 

(Mt 2): 16 Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał [oprawców] do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. 17 Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza:

18 Krzyk usłyszano w Rama,

płacz i jęk wielki.

Rachel opłakuje swe dzieci

i nie chce utulić się w żalu,

bo ich już nie ma.

W sekcji tej Majewski podważa historyczność rzezi niewiniątek. Główne opracowania do polemiki na tematy poruszone w tej sekcji:

  • Problemat "rzezi niewiniątek" w Mt 2,16-18”, link. Artykuł Jana Lewandowskiego prezentujący klasyczne argumenty broniące historyczności rzezi niewiniątek.

  • Czy rzeź niewiniątek jest fikcją, bo Józef Flawiusz o niej nie pisze?”, link. Mój artykuł na temat rzezi, analizujący powody, dlaczego rzeź niewiniątek nie jest wspomniana w dziełach żydowskiego historyka Józefa Flawiusza i czy jest wspomniana w innych źródłach.

 

35:28 Wedle Majewskiego jest to opowiadanie historycznie mało wiarygodne. Bo inne ewangelie nie wspominają o pobycie Jezusa w Egipcie, a Ewangelia Łukasza mówi, że zaraz po ofiarowaniu w Świątyni wrócili do Nazaretu.

Odpowiedź: I znowu argument z milczenia Łukasza. Który w Łk 2,39 wcale nie stwierdza, że od razu po ofiarowaniu Jezusa w Świątyni, Święta Rodzina wróciła do Nazaretu i nie działo się coś w międzyczasie, co Łukasz celowo pominął. Tak jak pominął np. opis ubiczowania i ukoronowania cierniem Jezusa (zapewne jako nazbyt upokarzający), mimo iż ma wcześniej zapowiedź ubiczowania Jezusa (Łk 18,31-33, por. Mt 20,17-19; Mk 10,32-34 i relację o biczowaniu u Marka, z którego Łukasz zapewne korzystał, Mk 15,16-19). Patrz znowu artykuł „Ewangelie dzieciństwa -uzgodnienie”.

Łukasz, jak się zdaje, celowo pomija wydarzenia opisane przez Mateusza w tym przede wszystkim całą historię z Gwiazdą Betlejemską i wizytą Magów ze Wschodu oraz jej konsekwencjami w postaci rzezi niewiniątek i ewentualnie zabójstwa Zachariasza (jeśli opowiadanie o jego męczeństwie w Protoewangelii Jakuba opiera się na rzeczywistym wydarzeniu). Pisze on dla Teofila prawdopodobnie jakiegoś wysokiego urzędnika w rzymskiej administracji i generalnie dla audiencji grecko-rzymskiej. Zważywszy na to, że Wschód zapewne oznacza wrogie Rzymowi Królestwo Partów, to Łukasz wolałby pominąć wzmiankę, że wysłannicy stamtąd mieli jakieś konszachty z Jezusem, nawet jak był On w kolebce. Ponadto Łukasz kreuje narrację wedle zupełnie odmiennego schematu niż Mateusz, paralelnie zestawiając wydarzenia z dzieciństwa Jezusa i Jana Chrzciciela. Przede wszystkim jednak opowieść Łukasza ma zupełnie inny nastrój niż Mateusza (który podkreśla wypełnienie się proroctw i odrzucenie Jezusa przez Żydów, za to oddanie Mu hołdu przez Narody), radosny i pogodny, bo to w końcu Ewangelia, Dobra Nowina o zbawieniu, jak również wywyższeniu ubogich. Wszyscy się cieszą z miłosierdzia Boga i dziwią się Jego niezwykłymi cudami. Natomiast opisanie pełnej historii, radykalnie odwróciłoby ten nastrój, zmieniłoby opowieść w tragedię o prześladowaniu rodzin Jezusa i Chrzciciela, rzezi niemowląt i zabójstwie Zachariasza.

36:00 Mateusz nie opisuje szczegółów podróży do Egiptu. Chce upodobnić Jezusa do Mojżesza i pokazać, że jest On drugim Mojżeszem. Krótką wzmiankę Mateusza o pobycie Jezusa w Egipcie uzupełni literatura apokryficzna. Majewski nawiązuje do legendy, że Jezus w Egipcie miał się nauczyć sztuki czarnoksięskiej.

Odpowiedź: To, że Mateusz ogranicza się do krótkiej wzmianki o pobycie Świętej Rodziny w Egipcie i nie podaje szczegółów, to nie jest żaden zarzut. Jezus zstępuje do Egiptu, a następnie z niego wychodzi, podobnie jak kiedyś rodzina Jakuba zstąpiła do Egiptu (ale z innych powodów, panującego głodu), a później ich potomkowie, lud Izraela stamtąd wyszli. Taki był zamiar Boży, który Mateusz nie zmyśla, a po prostu relacjonuje.

A co do legendy, że Jezus w Egipcie miał się nauczyć sztuki czarnoksięskiej, to chodzi o rozpowszechniane przez Żydów zarzuty, mające zdyskredytować cuda, jakie czynił dorosły Jezus. Mamy o tym wzmianki w Talmudzie (który na określenie Jezusa posługuje się kryptonimami, takimi jak „syn Stady”, czy „syn Pandiry”):

Rabbi Eleazar przekazał mędrcom następująca naukę: „Syn Stady przywiózł z Egiptu zaklęcia magiczne [zapisane] w nacięciach na jego skórze”. Odrzekli mu: „On był głupcem, a od głupca nie należy wymagać świadectwa”. Ów syn Stady znany był też jako syn Pandiry.-Talmud, Szabat 104b, tłumaczenie: Krzysztof Bardski, Apokryfy Nowego Testamentu, Tom I, Ewangelie Apokryficzne, Część 1, pod redakcją Marka Starowieyskiego, WAM 2003, str. 167

Zarzuty Żydów przyjął pogański krytyk chrześcijaństwa Celsus, który, jak się przyjmuje ok. 178 r., napisał antychrześcijański paszkwil „Prawdziwe Słowo”. Znamy je z polemiki piszącego ok. 248 r. Orygenesa (patrz artykuł: „Prawdziwe Słowo” Celsusa z adnotacjami do „Przeciw Celsusowi” Orygenesa, link, także „Boże Narodzenie-polemika Celsusa i Orygenesa”, link). A oto fragment o pobycie Jezusa w Egipcie:

Następnie Celsus wprowadza na scenę postać fikcyjnego Żyda, który w dyskusji z Jezusem stawia Mu szereg infantylnych i nielicujących z powagą filozofa zarzutów. Ów Żyd stawia Jezusowi wiele zarzutów, a przede wszystkim ten, że Jezuspodaje się kłamliwie za syna dziewicy, podczas gdy w rzeczywistości urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej jako syn miejscowej biednej wyrobnicy". Twierdzi też, żejej mąż, cieśla, wypędził ją, gdy jej dowiódł cudzołóstwa, a ona, wygnana przez męża i zhańbiona tułała się po świecie, aż potajemnie urodziła Jezusa. Jezus zaś przyparty biedą najął się do pracy w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi, jakimi chełpią się Egipcjanie, a po powrocie do ojczyzny popisywał się tymi sztuczkami i zaczął się głosić Bogiem". -Orygenes, Przeciw Celsusowi I, 28

To daje dodatkowy powód, dla którego piszący dla czytelników pogańskich Łukasz, mógł celowo ominąć epizod z podróżą Jezusa do Egiptu, który to kraj w oczach wykształconych Greków i Rzymian uchodził za wylęgarnię szarlatanów i różnych dziwnych kultów.

37:10 Majewski stwierdza brak jakiegokolwiek potwierdzenia rzezi w źródłach chrześcijańskich, żydowskich czy rzymskich, choć powinno takie potwierdzenie się pojawić.

Odpowiedź: Odpowiemy na to wkrótce. Na razie pójdźmy dalej z wykładem Majewskiego i poświęćmy nieco uwagi podobieństwom historii dzieciństwa Mojżesza i Jezusa i hagadzie o narodzinach Mojżesza. Później wrócimy do kwestii niezależnych od Ewangelii Mateusza relacji o rzezi niewiniątek.

37:49 Majewski dostrzega kolejną aluzję do życia Mojżesza. Stwierdza, że Herod istotnie był postacią historyczną i był paranoicznym despotą. Majewski cytuje ks. prof. Antoniego Paciorka, który stwierdza to samo. Paciorek uważał, że Herod nie czekałby aż tak długo, by musieć uciekać się do rzezi niewiniątek. Stwierdza także podobieństwa do opowiadania o Mojżeszu na początku Księgi Wyjścia i opowiadaniu (hagady) o narodzinach Mojżesza w Dawnych Dziejach Izraela Józefa Flawiusza. I że „należyta interpretacja” opowiadania polega nie tyle na jego historycznej weryfikacji, co przede wszystkim odkryciu głównych teologicznych idei.

Odpowiedź: A czy ks. prof. Antoni Paciorek siedział w głowie Heroda Wielkiego, by wiedzieć, że zastosowałby on jakieś inne rozwiązanie? Zresztą nie wiemy, jak długo czekał Herod, raczej kilka dni, niż rzekome dwa lata, jak interpretują niektórzy (moim zdaniem niewłaściwie) wzmiankę Mt 2,16 o chłopcach do lat dwóch. Jaki był dokładnie przebieg wypadków, tego nie wiemy -mamy jedynie skrótową relację Mateusza. W każdym razie Herod postanowił zastosować rozwiązanie totalne i dla pewności wymordować wszystkich małych chłopców w Betlejem i okolicy.

Natomiast w historii dzieciństwa Jezusa są niewątpliwie pewne podobieństwa z historią dzieciństwa Mojżesza, które podkreśla Mateusz, w tym przede wszystkim to, że zarówno Jezus, jak i Mojżesz, będąc małymi dziećmi uniknęli śmierci z rąk despotycznego władcy. Mamy podkreślone podobieństwa w apokryficznym opowiadaniu o dzieciństwie Mojżesza, które przytacza Józef Flawiusz. Najpierw jednak podamy kanoniczną historię biblijną:

(Wj 1): 1 Oto imiona synów Izraela, którzy razem z Jakubem przybyli do Egiptu. Każdy zaś przyszedł ze swoją rodziną: 2 Ruben, Symeon, Lewi, Juda; 3 Issachar, Zabulon i Beniamin: 4 Dan, Neftali, Gad i Aser. 5 Było zaś wszystkich potomków Jakuba siedemdziesiąt osób, Józef zaś już był w Egipcie. 6 Potem umarł Józef i wszyscy jego bracia, i całe to pokolenie. 7 A synowie Izraela rozradzali się, pomnażali, potężnieli i umacniali się coraz bardziej, tak że cały kraj się nimi napełnił. 8 Lecz rządy w Egipcie objął nowy król, który nie znał Józefa. 9 I rzekł do swego ludu: «Oto lud synów Izraela jest liczniejszy i potężniejszy od nas. 10 Roztropnie przeciw niemu wystąpmy, ażeby się przestał rozmnażać. W wypadku bowiem wojny mógłby się połączyć z naszymi wrogami w walce przeciw nam, aby wyjść z tego kraju». 11 Ustanowiono nad nim przełożonych robót publicznych, aby go uciskali ciężkimi pracami. Budowano wówczas dla faraona miasta na składy: Pitom i Ramses. 12 Ale im bardziej go uciskano, tym bardziej się rozmnażał i rozrastał, co jeszcze potęgowało wstręt do Izraelitów. 13 Egipcjanie bezwzględnie zmuszali synów Izraela do ciężkich prac 14 i uprzykrzali im życie uciążliwą pracą przy glinie i cegle oraz różnymi pracami na polu. Do tych wszystkich prac przymuszano ich bezwzględnie.

15 Potem do położnych u kobiet hebrajskich, z których jedna nazywała się Szifra, a druga Pua, powiedział król egipski 16 te słowa: «Jeśli będziecie przy porodach kobiet hebrajskich, to patrzcie na płeć noworodka. Jeśli będzie chłopiec, to winnyście go zabić, a jeśli dziewczynka, to zostawcie ją przy życiu». 17 Lecz położne bały się Boga i nie wykonały rozkazu króla egipskiego, pozostawiając przy życiu [nowo narodzonych] chłopców. 18 I wezwał król egipski położne, mówiąc do nich: «Czemu tak czynicie i czemu pozostawiacie chłopców przy życiu?» 19 One odpowiedziały faraonowi: «Kobiety hebrajskie nie są podobne do Egipcjanek, one są zdrowe, toteż rodzą wcześniej, zanim zdoła do nich przybyć położna». 20 Bóg dobrze czynił położnym, a lud [izraelski] stawał się coraz liczniejszy i potężniejszy. 21 Ponieważ położne bały się Boga, również i im zapewnił On potomstwo. 22 Faraon wydał wtedy całemu narodowi rozkaz: «Wszystkich nowo narodzonych chłopców Hebrajczyków należy wyrzucić do rzeki, a dziewczynki pozostawić przy życiu».

(Wj 2): 1 Pewien człowiek z pokolenia Lewiego przyszedł, aby wziąć za żonę jedną z kobiet z tegoż pokolenia[Amram i Jokebed wg Wj 6,20; Lb 26,59]. 2 Ta kobieta poczęła i urodziła syna, a widząc, że jest piękny, ukrywała go przez trzy miesiące. 3 A nie mogąc ukrywać go dłużej, wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła ją żywicą i smołą, i włożywszy w nią dziecko, umieściła w sitowiu na brzegu rzeki. 4 Siostra zaś jego [Miriam: Wj 15,20; Lb 26,59; 1 Krn 5,29] stała z dala, aby widzieć, co się z nim stanie. 5 A córka faraona zeszła ku rzece, aby się wykąpać, a jej służące przechadzały się nad brzegiem rzeki. Gdy spostrzegła skrzynkę pośród sitowia, posłała służącą, aby ją przyniosła. 6 A otworzywszy ją, zobaczyła dziecko: był to płaczący chłopczyk. Ulitowała się nad nim mówiąc: «Jest on spośród dzieci Hebrajczyków». 7 Jego siostra rzekła wtedy do córki faraona: «Chcesz, a pójdę zawołać ci karmicielkę spośród kobiet Hebrajczyków, która by wykarmiła ci to dziecko?» 8 «Idź» - powiedziała jej córka faraona. Poszła wówczas dziewczyna zawołać matkę dziecka. 9 Córka faraona tak jej powiedziała: «Weź to dziecko i wykarm je dla mnie, a ja dam ci za to zapłatę». Wówczas kobieta zabrała dziecko i wykarmiła je.10 Gdy chłopiec podrósł, zaprowadziła go do córki faraona, i był dla niej jak syn. Dała mu imię Mojżesz mówiąc: «Bo wydobyłam go z wody».

A zatem mamy historię narodzin Mojżesza w Biblii. Jak jednak łatwo zauważyć, jest to historia niekompletna, a raczej zlepek różnych opowiadań ciągnących różne wątki, o rozroście liczby Izraelitów, ich prześladowaniach, o położnych i wreszcie o porzuceniu małego Mojżesza. Świadczą o tym pewne niekonsekwencje narracji. Opowiadanie pełne jest przesadni, hiperbol podkreśla rozrost Izraelitów w wielki naród i związane z tym obawy Egipcjan, by Izraelici nie przewyższyli ich liczebnie. Z tejże też jakoby przyczyn, faraon egipski decyduje się zastosować, jak to się dzisiaj na to mówi „kontrolę urodzeń” wśród Izraelitów. Po czym następuje opowiadanie o położnych, w liczbie dwóch, którym faraon zleca monitorowanie płci noworodków Izraelitów, czego te dwie położne o konkretnie podanych imionach nie wykonują. Trudno sobie wyobrazić, by dwie położne miały obsłużyć wszystkie rodziny izraelskie (nawet jeśli Izraelitów było mniej niż biblijne sześćset tysięcy) i by sam faraon osobiście je nadzorował. Dalej faraon wydaje rozkaz zabijania wszystkich nowo narodzonych chłopców Izraelitów. Wydawać by się mogło, z chęci depopulacji Izraelitów. Czy taki rozkaz był w ogóle wykonalny? Raczej należy w to wątpić, by nawet totalitarne państwo tak skrupulatnie kontrolowało rozmnażanie się populacji. A Egipt to mimo wszystko nie Chiny. Ponadto jak długo ten rozkaz miał obowiązywać? Wedle Biblii, Mojżesz wyprowadził Izraelitów z Egiptu dopiero w wieku 80 lat (Wj 7,7), więc przez ten czas mimo wszystko wśród Izraelitów rodzili się chłopcy. Asystent i następca Mojżesza, Jozue w Wj 33,11 jest nazwany młodzieńcem, choć wedle Lb 32,12 miał ponad 20 lat, kiedy Izraelici zbuntowali się w Kadesz-Barnea. Ponadto opowiadanie nie podaje imion krewnych Mojżesza, które przytoczone są dopiero w dalszym ciągu narracji biblijnej.

Wszystkie te niejasności i niekonsekwencje starała się na różne sposoby wyjaśnić i wypełnić tradycja żydowska. A oto i wspomniane opowiadanie o Mojżeszu przytoczone przez żydowskiego historyka Józefa Flawiusza w drugiej księdze jego dawnych Dziejów Izraela:

2. Gdy Izraelici znajdowali się w takiej niedoli, zaszło zdarzenie, które skłoniło Egipcjan do wzmożenia starań o zniszczenie naszego plemienia. Otóż jeden z kapłanów (a są tam kapłani bardzo biegli w przepowiadaniu przyszłości) oznajmił królowi, że teraz właśnie ma się urodzić wśród Izraelitów dziecię, które, gdy wyrośnie na męża, ukróci potęgę Egipcjan, a wzmocni Izraelitów, przewyższając wszystkich ludzi męstwem i zdobywając sławę wiecznotrwałą. Uląkł się król; i za radą owego kapłana rozkazał, by każde nowo narodzone dziecię płci męskiej z rodziców izraelskich topiono w rzece i pilnowano połogów niewiast hebrajskich; polecił, by te połogi obsługiwane były przez egipskie położne, wiedział bowiem, że one, jako Egipcjanki, nigdy nie przekroczą zarządzenia królewskiego. Każdy zaś Izraelita, który by ośmielił się sprzeciwić woli króla i potajemnie zachować swoje dziecko, miał być zamordowany wraz z całą rodziną. To okrutne zarządzenie strasznym i nieukojonym żalem napełniło dusze Izraelitów, i to nie tylko dlatego, że wydzierano im dzieci, że jako rodzice musieli sami przyczyniać się do zagłady swego potomstwa, ale przede wszystkim dlatego, że zabijanie nowo narodzonych groziło wygaśnięciem plemienia po śmierci starszego pokolenia. W takiej oto znaleźli się niedoli. Ale przeciw woli Bożej żaden człowiek nic poradzić nie zdoła, choćby tysiące wymyślił przebiegłych podstępów. Toteż chłopiec, którego przepowiedział kapłan, uchował się przed zamachami króla, a potem czynami swymi potwierdził prawdziwość zwiastowanego o nim proroctwa. Było to tak:

3. Amaram /Amram/, jeden z dobrze urodzonych Hebrajczyków, trwożąc się o całe plemię, by nie wyginęło z powodu braku nowego potomstwa, i trapiąc się groźbą, która nad nim samym zawisła (albowiem żona jego była właśnie brzemienna), nie wiedział, co począć; i zaczął błagać Boga, by wreszcie ulitował się nad ludźmi, którzy nigdy nie uchybili w należnej Mu czci, i by wyzwolił ich od ciążącej nad nimi niedoli i od niebezpieczeństwa zupełnej zagłady ich plemienia. Ulitował się nad nim Bóg, wzruszony jego błaganiem, i ukazując mu się we śnie upomniał go, by nie tracił nadziei na poprawę losu, On bowiem pamięta o ich pobożności i nigdy nie przestanie wynagradzać ich za nią; przecież z Jego to łaski nieliczni przodkowie Izraelitów rozmnożyli się w plemię tak potężne; przecież gdy Abraham przeniósł się z Mezopotamii do krainy chananejskiej i zażywał pomyślności, której jedyną skazą była bezpłodność jego żony, wreszcie z woli Bożej Sara stała się zdolna do rodzenia dzieci; i przeznaczył Bóg dla Izmaela i jego potomków krainę arabską, dla synów Katury /Cetury/ ziemię Trogloditis, a dla Izaaka krainę chananejską. „A ileż to razy — rzekł Bóg — Abraham zwyciężał w bitwach, dzięki mojej pomocy. Gdybyście o tym nie pamiętali, okazalibyście bezbożność. Jakub zaś zdobył i synom swoim przekazał tak wspaniałe bogactwa, że sława jego rozbrzmiała nawet wśród obcych ludów. A z siedemdziesięciu ludzi, których przywiódł do Egiptu, rozmnożyliście się w plemię liczące więcej niż sześćset tysięcy. Wiedzcie, że powziąłem teraz zamysł, który wam wszystkim przyniesie pożytek, a ciebie wsławi. Albowiem twoje dziecko będzie właśnie tym chłopcem, którego Egipcjanie chcieliby zniszczyć przez wytracanie całego potomstwa Izraelitów. Ocaleje on od rąk czyhających na jego zgubę, wychowa się w przedziwnych okolicznościach i wyzwoli plemię Hebrajczyków z niewoli egipskiej, dokonując czynów, którymi zyska sławę wieczystą nie tylko wśród swych rodaków, ale i wśród obcych ludów: taką ja łaskę przeznaczyłem tobie i twoim potomkom. A obok niego będzie stał jego brat, by sprawować moje kapłaństwo, które pozostanie w rękach jego potomków po wszystkie czasy".

4. Otrzymawszy taką zapowiedź we śnie, Amaram /Amram/, skoro tylko się zbudził, opowiedział o tym Jochabeli /Jochabedzie/, żonie swojej. Zapowiedź owa jeszcze bardziej wzmogła ich niepokój. Odtąd bowiem lękali się nie tylko o dziecko, ale również o wspaniały los jemu obiecany. Potwierdzeniem zapowiedzi Bożej stał się połóg niewiasty, który uszedł uwagi szpiegów dzięki temu, że był bardzo łagodny, wolny od gwałtownych bólów. Przez trzy miesiące trzymali dziecko po kryjomu u siebie. Potem jednak Amaram /Amram/, bojąc się, by go nie wykryto i by przez gniew króla nie stracił życia on sam i dziecię, przez co zniweczona zostałaby zapowiedź Boża — postanowił powierzyć ocalenie syna raczej Bożej opiece niż niepewnej nadziei ukrywania go w domu, które pociągało za sobą niebezpieczeństwo nie tylko dla dziecka, ale i dla niego.

A ufał, że Bóg wszelkimi sposobami zatroszczy się o to, by wypełniła się Jego zapowiedź.

Powziąwszy takie postanowienie, Amaram /Amram/ i jego żona upletli koszyk z sitowia podobny do koszyków używanych w gospodarstwie domowym, na tyle obszerny, by dziecko mogło w nim leżeć wygodnie, i uszczelnili go smołą, by woda nie przedostała się do wnętrza. Włożyli dziecko do kosza i spuścili je na rzekę, Bogu powierzając jego ocalenie. Rzeka poniosła kosz, a Mariame /Maria/, siostra owego dziecka, na rozkaz matki poszła brzegiem obok płynącego kosza, by zobaczyć, dokąd woda go zaniesie. Wtedy okazał Bóg, że niczym są wszelkie ludzkie zabiegi, a wszystko, co On postanowi, osiąga pomyślny wynik; że niepowodzenie spotyka tych, którzy dla własnego bezpieczeństwa innym knują zgubę najbardziej przemyślnymi staraniami, natomiast ci, nad którymi zawisła groza zagłady, mogą z woli Bożej ocaleć wbrew wszelkiej nadziei, z samego dna niedoli, i osiągnąć pomyślność. Dzieje owego dziecka były właśnie jeszcze jednym jawnym potwierdzeniem tej mocy Bożej. -Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela II, 9,2-4

Opowiadanie Józefa Flawiusza, choć mocno przegadane, rozszerza historię biblijną i prawdę mówiąc, ma od niej więcej logicznego sensu (co nie znaczy, że na pewno jest prawdziwe, a nie zmyślone). Motywem przewodnim staje się tu przepowiednia, która dotarła do faraona, że jedno z dzieci hebrajskich stanie się przyczyną klęsk, jakie spadną na Egipt (czyli biblijnych plag egipskich). Dlatego postanawia on wymordować nowo narodzonych chłopców Izraelitów. Jest to zarządzenie chwilowe i dotyczące prawdopodobnie tylko wąskiej elity pochodzenia izraelskiego, do której należeli Amram i Jokebed. Elity, która zapewne w społeczeństwie egipskim miała dość wysoką pozycję i otrzymała staranne wykształcenie (wśród Izraelitów byli pisarze, Wj 5,14-15.19). Jej członkowie mogli znać język akkadyjski (używany w ówczesnej dyplomacji, o czym świadczą znalezione listy z Amarna od władców kananejskich do egipskich faraonów) i literaturę akkadyjską -w tym może i historię Sargona, wielkiego władcy Akkadu ok. 2300 r. p.n.e. który miał być (wedle fragmentów dwóch tabliczek klinowych z biblioteki asyryjskiego króla Aszurbanipala w Niniwie z VII w. p.n.e.) porzucony na rzece w koszyku przez matkę kapłankę. Amram otrzymał cudowny sen od Boga, zapowiadający zbawczą rolę swego przyszłego syna. Stąd taka troska o jego ocalenie.

Natomiast autor, napisanej mniej więcej w tym samym czasie co dzieła Józefa Flawiusza tzw. „Księgi starożytności biblijnych” (zwany Pseudo-Filonem, gdyż dzieło to błędnie przypisywano żydowskiemu filozofowi Filonowi z Aleksandrii, polskie wydanie: Księga starożytności biblijnych, przekład i opracowanie: Łukasz Laskowski, Wydawnictwo WAM, Kraków 2015), pisze, że sen od Boga zapowiadający wyzwolenie Izraela przez później spłodzonego Mojżesza, miała jego starsza siostra Miriam:

A duch Boży zstąpił na Marię w nocy i miała ona sen; rano zaś opowiedziała [o tym] swoim rodzicom, mówiąc: „Widziałam tej nocy, jak mąż odziany w szatę z bisioru stanął i powiedział mi: «Oto ot [dziecię], które z was się narodzi, będzie wrzucone do wody, ponieważ przez nie wody wyschną. A dokonam przez nie znaków i uwolnię mój lud, ono zaś samo na zawsze będzie sprawować swoją godność». A gdy Maria opowiedziała swój sen, jej rodzice jej nie uwierzyli. -Pseudo-Filon, Księga starożytności biblijnych 9,10

W opowiadaniu Pseudo-Filona Egipcjanie chcą zabić wszystkich chłopców Izraelitów, a dziewczynki dać za żony swoim niewolnikom. Oburzeni tym Izraelici postanawiają dobrowolnie powstrzymać się od płodzenia potomstwa, z czego wyłamuje się Amram, wierzący w przymierze Boga z Abrahamem, który obiecał mu liczne potomstwo, które wyjdzie po czterystu latach z Egiptu.

Sam prawdziwy Filon z Aleksandrii napisał również biografię „O życiu Mojżesza”, jednak nie wspomina tam o żadnym cudownym śnie zapowiadającym jego przyszłość. Ani o spławieniu Mojżesza w koszyku, jest on po prostu pozostawiony przez rodziców nad brzegiem rzeki (wbrew Józefowi Flawiuszowi i popularnym przedstawieniom, Biblia nie mówi, że koszyk z Mojżeszem pływał swobodnie po rzece, córka faraona znalazła go pośród sitowia!), a później odnaleziony na brzegu przez jedyną i w dodatku bezdzietną córkę faraona (O życiu Mojżesza III-IV, można zastanawiać się nawet, czy przekazanie dziecka nie było z nią tak naprawdę z góry ukartowane!). Widzimy, że w owym czasie krążyły różne pozabiblijne tradycje o narodzinach Mojżesza. Księga starożytności biblijnych wielokrotnie pomija bądź krótko podsumowuje, dobrze znane biblijne epizody, koncentrując się na innych, apokryficznych wątkach, stanowiących niejako uzupełnienie, interpretację biblijnych przekazów. Podobnie zatem Łukasz mógł pominąć opowiadania o dzieciństwie Jezusa znane z Ewangelii Mateusza i nie było to nic nadzwyczajnego. Opowieści biblijne, tak w Starym, jak i Nowym Testamencie jak najbardziej mogły być niekompletne i były uzupełniane przez kolejne historie (które z kolei znowu pomijały pewne dobrze znane wcześniejsze wątki) tak biblijne, jak i apokryficzne. Było to normą.

A uwagi ks. prof. Paciorka o „należytej interpretacji” możemy chyba sobie darować. Teologiczne idee nie muszą kłócić się z prawdziwością historii.

37:10 (cofamy się nieco) Majewski stwierdza brak jakiegokolwiek potwierdzenia rzezi w źródłach chrześcijańskich, żydowskich czy rzymskich, choć powinno takie potwierdzenie się pojawić.

Odpowiedź: I takie potwierdzenie się pojawia w źródłach chrześcijańskich, żydowskich i rzymskich, ale o tym zaraz. Najpierw należy stwierdzić, że jeśli chodzi o dzieła chrześcijańskie, księgi Nowego Testamentu, to poza Ewangelią Łukasza (co już omówiliśmy), nie widzę jakiegoś specjalnego powodu, by gdziekolwiek indziej rzeź niewiniątek miałaby być wspomniana.

Głównym argumentem wszelkiej maści racjonalistów, modernistów i liberalnych biblistów, negujących opowieść o rzezi niewiniątek, jest znowu to, że milczą o niej Łukasz (co już omawialiśmy wyżej) i przede wszystkim Józef Flawiusz. Powody, dla których Flawiusz mógł milczeć o rzezi niewiniątek, szczegółowo analizowaliśmy w artykule „Czy rzeź niewiniątek jest fikcją, bo Józef Flawiusz o niej nie pisze?”, z którego zaczerpniemy dalej co nieco materiału. W każdym razie potencjalne rozwiązania tego problemu można podzielić na trzy główne kategorie (oczywiście zakładając na wstępie, że historia z Ewangelii Mateusza jest prawdziwa):

A) Józef Flawiusz nic nie wiedział o tych wydarzeniach (Gwieździe Betlejemskiej, wizycie Magów ze Wschodu i rzezi niewiniątek)

B) Józef Flawiusz wiedział o nich i wiedział, że powiązane są one z osobą Jezusa Chrystusa

C) Józef Flawiusz wiedział o nich, ale nie wiedział, że odnoszą się one do Jezusa Chrystusa

Jeśli chodzi o rozwiązania kategorii A) to musielibyśmy przyjąć, że Józef Flawiusz nie miał dostępu do źródeł, które o tych wydarzeniach opowiadały. Nic nie pisał o tym Mikołaj z Damaszku, główny jego informator, ani inne źródła o Herodzie, którymi dysponował Flawiusz. Milczenie Mikołaja z Damaszku jest całkiem możliwe, bo był on przyjacielem zarówno Heroda, jak i jego syna Archelaosa, który objął władze po Herodzie oraz cesarza Augusta. Nie było w jego interesie rozgłaszanie zasłyszanych od Magów wieści, że oto jakaś gwiazda oznajmiła pojawienie się pretendenta do tronu Judei, potencjalnego w przyszłości Mesjasza, władcy Wschodu, który mógłby rzucić kiedyś wyzwanie Augustowi i jego następcom. Natomiast inne, bardziej krytyczne źródła o Herodzie, z których Flawiusz korzystał, mogły nie mieć informacji o tym epizodzie. Betlejem było małym miastem i liczba zabitych chłopców nie była zapewne duża, najwyżej kilkadziesiąt. Flawiusz musiałby także nie zaglądać do Betlejem i nie znać miejscowej tradycji o rzezi, co jest bardziej problematyczne, bo Betlejem, miasto rodzinne króla Dawida, leży zaledwie kilka kilometrów od Jerozolimy.

Kategoria B) zakłada, że Flawiusz znał chrześcijańską tradycję, Ewangelię Mateusza lub opowiadania w niej zawarte. Wówczas możliwość ta rozbija się na kilka podwariantów, w zależności od stosunku Flawiusza do Jezusa i chrześcijaństwa:

B1) Flawiusz miał negatywny stosunek do Jezusa i chrześcijaństwa. Testimonium Flavianum jest albo w całości chrześcijańskim fałszerstwem, albo zostało częściowo zinterpolowane lub też należy je interpretować na niekorzyść Jezusa. Wówczas Flawiusz po prostu celowo pominął niezwykłe wydarzenia z dzieciństwa Jezusa.Podobnie zapewne postąpił współczesny mu Justus z Tyberiady, autor niezachowanejKroniki królów żydowskich w postaci tablicy genealogicznej”, którą znamy tylko ze streszczenia w dziele „Biblioteka” IX w. patriarchy Konstantynopola, Focjusza (Biblioteka 33). Pisze on, że w swym dziele Justus nie zostawił najmniejszej wzmianki o narodzinach Chrystusa ani też o związanych z Nim wydarzeniach, czy o cudach, jakich dokonał (Biblioteka 33, tłumaczenie: Oktawiusz Jurewicz).

B2) Flawiusz miał neutralny lub pozytywny stosunek do Jezusa, lecz nie chciał zanadto eksponować Jego postaci, pisząc o cudownych wydarzeniach z Jego dzieciństwa i zamachu na Niego ze strony Heroda.

B3) Flawiusz uważał, że politycznie niebezpiecznym byłoby o tym wspomnieć -patrz podwariant C2 poniżej.

Także kategoria C), zakładająca, że Flawiusz nie znał chrześcijańskiej tradycji i nie wiedział, do kogo odnoszą się wydarzenia z Gwiazdą, Magami i rzezią niewiniątek, rozbija się na dwa podwarianty:

C1) Flawiusz mógł uznać, ze zapowiedź Magów się nie wypełniła, więc nie warto o tym pisać. Jednak Flawiusz wspominał niekiedy również i fałszywe przepowiednie, jak przepowiednię faryzeuszy wygłoszoną w okresie przysięgi na wierność Cezarowi, że władza w Judei przejdzie w ręce brata Heroda Ferorasa i jego potomków.

C2) Wspomnienie tych wydarzeń mogło być politycznie niewygodne. Otóż propaganda cesarzy z dynastii Flawiuszy, Wespazjana, Tytusa i Domicjana utrzymywała, że wypełnili oni proroctwa żydowskie o tym, że z Judei wyjdzie władca świata. Sam Józef Flawiusz przepowiedział to Wespazjanowi i dzięki temu odzyskał wolność. W Wojnie Żydowskiej VI, 5,4 (312-315) wypowiada słynne stwierdzenie, cytowane wyżej, że proroctwa mesjańskie odnosiły się do Wespazjana. Tak więc przywołanie epizodu Gwiazdy Betlejemskiej (i jej następstw jak rzeź niewiniątek) było politycznie niewygodne. Mogło sugerować, choć cały epizod rozegrał się blisko 100 lat wcześniej, że rywalizujący z Flawiuszami pretendent do władzy nad Judeą i światem wciąż żyje, albo żyją jego potomkowie. Wedle Euzebiusza z Cezarei, powołującego się na świadectwo żyjącego w II wieku Hegezypa, Domicjan uważał potomków Dawida za potencjalnych rywali do władzy. Dopiero gdy się przekonał, że ostatni żyjący wnukowie Judy, krewnego Jezusa, żyją jako prości rolnicy, a królestwo Chrystusa nie pochodzi z tego świata, dał im spokój:

Ten sam Domicjan wydał rozkaz zgładzenia wszystkich, którzy się wywodzili z rodu Dawidowego, a stare podanie mówi, że jacyś heretycy oskarżyli potomków Judy, brata Zbawiciela naszego, iż to oni właśnie się wywodzą z rodu Dawidowego i są krewnymi samego Chrystusa. Podaje to Hegesippos, który tak mówi dosłownie: „Z rodziny Pańskiej żyli jeszcze wnukowie Judy, tak zwanego brata Pańskiego według ciała. O nich to doniesiono, że pochodzą z rodu Dawidowego. Ewokat stawił ich przed cesarzem Domicjanem, który się lękał przyjścia Chrystusowego tak właśnie jak Herod. I spytał ich, czy pochodzą od Dawida. A oni odpowiedzieli, że tak. Tedy pytał ich, jak wielkie mają posiadłości, albo jak wielki jest ich majątek. Oni zaś rzekli, że obydwaj razem posiadają tylko dziewięć tysięcy denarów, każdy po połowie, i to, jak mówili, nie w gotówce, ale w wartości 39 pletrów ziemi, z której opłacają podatki, i z której uprawy się utrzymują. Po czym pokazali ręce swoje, a na dowód swej pracy pokazali szorstkie swe ciało, i na swych rekach odciski jako ślady roboty codziennej. Zapytani zaś o Chrystusa i Jego królestwo, jakie by ono było, i gdzie i kiedy się zjawi, odrzekli, że nie jest z tego świata, ani z tej ziemi, ale że jest niebieskie i anielskie, że się urzeczywistni na końcu świata, kiedy On przyjdzie w chwale, i sądzić będzie żywych i umarłych i każdemu odda według czynów jego. Wobec tego Domicjan żadnej się w nich nie dopatrzył winy, ale odwrócił się od nich ze wzgardą, jak od prostaków. Puścił ich wolnych i rozkazał zaniechać prześladowania Kościoła. Oni zaś po swym uwolnieniu zarządzali kościołami, jako męczennicy i krewni Pańscy, a że nastał pokój, żyli do czasów Trajana.” -Euzebiusz z Cezarei, Historia Kościoła III 19,4-20,7 (tłumaczenie Arkadiusza Lisieckiego)

Jak widzimy, istnieje multum potencjalnych powodów, dlaczego Józef Flawiusz mógł nie pisać o wydarzeniach z historii dzieciństwa Jezusa w Ewangelii Mateusza. Flawiusz, jak w artykule „Czy rzeź niewiniątek jest fikcją, bo Józef Flawiusz o niej nie pisze?” pokazaliśmy na konkretnych przykładach, wiele spraw przemilczał, wspominał jedynie mimochodem przy innej okazji lub zmieniał sens opowiadania. Z różnych powodów, najczęściej dlatego, że były to dla niego sprawy niewygodne. Ale Majewski, szarżując ciągle argumentami z milczenia, najwyraźniej nie ma zielonego pojęcia o kontekście historycznym tamtej epoki.

Teraz wracamy do kwestii, czy istnieją niezależne od Ewangelii Mateusza chrześcijańskie, żydowskie i pogańskie potwierdzenia rzezi niewiniątek? Tak, prawdopodobnie jak najbardziej istnieją, choć jest to też kwestia ich interpretacji.

Zacznijmy od możliwego chrześcijańskiego potwierdzenia. Większość wzmianek w dziełach chrześcijańskich o rzezi niewiniątek to po prostu powtórzenia historii z Ewangelii Mateusza. Jednak przyjrzyjmy się ponownie najstarszemu apokryfowi o narodzeniu Chrystusa, czyli Protoewangelii Jakuba. Nie ulega wątpliwości, że bazuje ona na Ewangelii Mateusza. Jednak podaje ona również inne tradycje (patrz artykuł „Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”). Np. pisze ona (Protoewangelia Jakuba 22,2-3, tłumaczenie: Marek Starowieyski):

2 I gdy usłyszała Maryja, że dziecię ma być zabite, pełna lęku wzięła dziecko, i owinęła je w pieluszki, i złożyła w żłobie, który służył wołom.3 Elżbieta natomiast usłyszawszy, że poszukują Jana, wzięła go i udała się w krainę górzystą, i rozglądała się wokoło, gdzie go ukryć, i nie było tam miejsca ukrytego. Wtedy westchnąwszy, rzekła: "Góro Pańska, przyjmij mnie, matkę wraz z dzieckiem". Elżbieta nie mogła odejść przejęta lękiem. I wtedy góra rozstąpiła się i przyjęła ją. I przez górę przenikało do niej światło, bowiem Anioł Pański, który ich strzegł, był z nimi i czuwał nad nimi.

Mamy tu opis, jak Maryja wzięła Dziecko, i owinęła je w pieluszki, i złożyła w żłobie. Jednak, co zaskakujące, kontekst położenia małego Jezusa w żłóbku jest w Protoewangelii zupełnie inny niż w Ewangelii Łukasza (patrz Łk 2,7-20! Łukasz bowiem pisze, że Maryja położyła Jezusa w żłobie bezpośrednio po narodzeniu, z braku miejsca w gospodzie (czy jakkolwiek tłumaczyć termin kataluma). Po czym w nocy anioł pasterzom mówił: Chrystus się wam narodził, w Betlejem nie bardzo podłym mieście, narodził się w ubóstwie Pan wszego stworzenia. I jeszcze: A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. Pasterze poszli, znaleźli Niemowlę w żłobie, jak im anioł powiedział. U Łukasza Żłóbek jest znakiem, jaki anioł oznajmił pasterzom, by mogli znaleźć Chrystusa. Natomiast Pseudo-Jakub zna zupełnie inną tradycję o położeniu małego Jezusa w żłobie: miała to zrobić Maryja, ukrywając Dziecię przed żołnierzami Heroda, którzy mieli rozkaz Go zabić. Tradycja ta nie jest pozbawiona historycznego prawdopodobieństwa. Zważywszy na to, że odległość z Jerozolimy do Betlejem wynosi ok. 8-9 km, a Herod zapewne nie wyprawił do Betlejem swoich żołdaków na piechotę, tylko wysłał kawalerię (co utrudnia ucieczkę) i to z zaskoczenia nocą (na co wskazuje ostrzeżenie Józefa przez anioła we śnie). W tej sytuacji wcześnie ostrzeżony Józef miał góra pół godziny na to, by wziąć Maryję, Jezusa i najpotrzebniejsze manatki i uciekać z Betlejem najszybciej jak się tylko da. Co nadal nie gwarantowało sukcesu ucieczki. Jak najbardziej mógł nadejść moment kryzysowy, gdy trzeba było się uciekać do środków desperackich, jak ukrywanie małego Jezusa w żłobie. O dziwo jednak w Protoewangelii napisano, że Maryja, ukrywając Dziecię w żłobie, owinęła je w pieluszki. Używa dokładnie tego samego wyrażenia (ἐσπαργάνωσεν -esparganōsen) co Łukasz (Łk 2,7). Czyżby Pseudo-Jakubowi pomieszały się dwie tradycje o położeniu małego Jezusa w żłobie? Wedle Orygenesa zachowała się relikwia żłóbka, którą pokazywano w Betlejem, podobnie jak i Grotę Narodzenia:

Jeśli komuś nie wystarcza proroctwo Micheasza i historia spisana w Ewangeliach przez uczniów Jezusa, lecz zażąda innego dowodu na to, że Jezus urodził się w Betlejem, niechaj się dowie, iż w Betlejem istnieje grota, w której się urodził Jezus, i żłób, w którym Go położono owiniętego w pieluszki, a wszystko to się zgadza z opisem Jego narodzin zawartym w Ewangeliach. Miejsce to słynie w całej okolicy, nawet wśród niewierzących, z tego, że urodził się tam Jezus, którego czczą i któremu się kłaniają chrześcijanie. -Orygenes (Przeciw Celsusowi I 51)

Skoro Pseudo-Jakub w swojej księdze opowiada o Grocie Narodzenia, to nie omieszkał wspomnieć także o żłobie, o którym opowiadali miejscowi.

Dalej mamy opowieść o prześladowaniu rodziców Jana Chrzciciela, ucieczce z nim jego matki, św. Elżbiety i (w kolejnych rozdziałach 23 i 24) opis zabicia jego ojca, Zachariasza, podczas służby w Świątyni. Oczywiście te relacje napotykają na takie same (a może nawet większe, zważywszy na potencjalnie głośny skandal z zabiciem kapłana w Świątyni na służbie), problemy, jak opis rzezi niewiniątek u Mateusza. Czyli milczenie Łukasza i Józefa Flawiusza. Problemy te jednak można rozwiązać analogicznie, jak w przypadku rzezi niewiniątek, co pokazaliśmy powyżej. Łukasz i Józef Flawiusz, nawet jak o tym wiedzieli, z różnych powodów woleli o tym nie wspominać w swoich księgach. Co istotne, owe tradycje z Protoewangelii Jakuba, jeśli są prawdziwe (przekazywane przez tradycję ustną lub zaginione obecnie dokumenty), to są przynajmniej częściowo niezależne od Ewangelii Mateusza i uzupełniają jej narrację.

Innym potencjalnym chrześcijańskim potwierdzeniem może być tradycja przytoczona przez anonimowego pielgrzym z Piacenzy, który pozostawił opis swojej pielgrzymki do Ziemi Świętej odbytej ok. 570 r.:

Pół mili od Betlejem, na przedmieściu, spoczywa ciało Dawida, a także Salomona, jego syna -dwa grobowce. <Jest tu bazylika, która> nazywa się „Przy świętym Dawidzie”. Także i dzieci, które Herod kazał zgładzić, mają w tym miejscu swój grobowiec i wszystkie razem w nim spoczywają. Gdy się go otworzy, widać ich kości. - Anonimowy pielgrzym z Piacenzy, Itinerarium 29 (tłumaczenie: Piotr Iwaszkiewicz)

Według tej relacji w Betlejem istniała miejscowa tradycja o rzezi niewiniątek i przechowywano tam ich relikwie. Nie znam co prawda wcześniejszego potwierdzenia tej tradycji, ale nie jest to zaskakujące. Informacje o sanktuariach i relikwiach w Ziemi Świętej zawarte w relacjach pielgrzymowi i innych historycznych źródłach są bowiem niezwykle wybiórcze, zależą od tego, co dany autor uzna za interesujące, by wspomnieć. Jest jednak możliwe, że ta tradycja, podobnie jak inne tradycje o Grocie Narodzenia i przechowywanych relikwiach Żłóbka (które wspomina Orygenes) sięga pierwszych wieków chrześcijaństwa (choć Orygenes relikwii Świętych Młodzianków akurat nie wspomina, lecz ten argument z milczenia niczego nie dowodzi)

Oczywiście te przykłady pewnie nie przekonają racjonalistów. Ale pokazują, że jak najbardziej mogły istnieć chrześcijańskie tradycje o rzezi niewiniątek niezależne od przekazu Ewangelii Mateusza.

Jeśli chodzi o możliwe żydowskie potwierdzenie rzezi niewiniątek, to istnieje pewien żydowski apokryf zatytułowany „Wniebowzięcie Mojżesza” lub też „Testament Mojżesza”, zachowany w łacińskim tłumaczeniu (polskie tłumaczenie: Marek Parchem, „Testament Mojżesza: wprowadzenie oraz przekład z objaśnieniami”, Collectanea Theologica 76/2, 79-103, 2006, link). Przyjmuje się, że większa część apokryfu powstała w czasach machabejskich w II w. p.n.e., jednak później na przełomie naszej ery dodano rozdziały 6 i 7, w których mamy wyraźne aluzje do rządów Heroda Wielkiego i powstania Żydów po jego śmierci, stłumionego przez rzymskiego namiestnika Syrii Publiusza Kwinktyliusza Warusa. Kluczowy fragment poniżej:

2 A po nich nastąpi zuchwały król, który nie będzie (pochodził) z rodu kapłańskiego, człowiek nikczemny i okrutny. Będzie sądził ich tak, jak na to zasłużyli: 3 zabije ich przywódców mieczem, pochowa ich ciała w nieznanych miejscach, aby nikt nie wiedział, gdzie ich ciała się znajdują. 4 Zabije starych i młodych i nie oszczędzi (nikogo). 5 Wtedy nastanie przejmujący strach z jego powodu w ich ziemi. 6 Będzie on wykonywał na nich wyroki, jak (czynili to) Egipcjanie, przez trzydzieści cztery lata [przyjmuje się na ogół, że Herod panował w latach 37-4 p.n.e.], i będzie ich karał. 7 I wyda na świat potomstwo, które następując po nim będzie panować w krótszych okresach (czasu). 8 Kohorty nadejdą na ich terytorium, i ukaże się potężny król z zachodu [Warus], który ich pokona 9 i weźmie ich w niewolę. Spali w ogniu część ich Przybytku, a niektórych z nich ukrzyżuje dookoła ich miasta. -Wniebowzięcie (Testament) Mojżesza 6,2-9

Kluczowe są tu fragmenty: zabije starych i młodych i nie oszczędzi (nikogo) oraz będzie on wykonywał na nich wyroki, jak (czynili to) Egipcjanie. Wydaje się, że jest to nawiązanie (o zabójstwach młodych) do właśnie historii dzieciństwa Mojżesza (który w apokryfie dyktuje swój testament z proroctwami o rzeczach przyszłych Jozuemu). Wzmianka o zabójstwach młodych wraz z nawiązaniem do zbrodni Egipcjan sugeruje, że może chodzić właśnie o epizod mordu na niemowlętach dokonanego na polecenie Heroda: rzezi niewiniątek. Nie jest to jednak pewne, bo wzmianki te są niejasne, zapewne celowo. Stanowią pewne luźno zawoalowane aluzje, które czytelnicy mogą łatwo dopasować do konkretnych współczesnych sobie wydarzeń, jako rzekomo dokładnie wypełnione starożytne proroctwa. Zawsze jest jednak ryzyko, że my po wielu wiekach źle odgadujemy te łatwo zrozumiałe dla współczesnych aluzje.

Natomiast co do pogańskich świadectw o rzezi niewiniątek, to do takich można zaliczyć słynną anegdotę o cesarzu Oktawianie Auguście. Jest ona zamieszczona w „Saturnaliach’ (II,4,11), napisanym ok. 400 r. n.e. przez rzymskiego pisarza Ambrozjusza Teodozjusza Makrobiusza dialogu będącym zbiorem informacji o tradycjach dawnego pogańskiego Rzymu.

A oto i owa wzmianka:

Cum audisset inter pueros quos in Syria Herodes rex Iudaeorum intra bimatum iussit interfici filium quoque eius occisum, ait: „Melius est Herodis porcum esse quam filium.”

Gdy usłyszał [August] że pośród chłopców poniżej dwóch lat, których w Syrii Herod, król żydowski, kazał zgładzić, znalazł się również jego własny syn, powiedział wówczas: „Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem”

[tłumaczenie własne, polski często przytaczany przekład Jerzego Łanowskiego: Dowiedziawszy się, że pośród małych dzieci, które kazał w Syrii zamordować Herod, znalazł się też synek Heroda, robiąc aluzję do żydowskiego zwyczaju powstrzymywania się od wieprzowiny, powiedział August: Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem, jest tak naprawdę luźną parafrazą, która zaciera kluczową frazę intra bimatum]

Wypowiedź ta znajduje się pośród wielu innych zabawnych anegdot o cesarzu Auguście, jakie wygłasza jeden z uczestników dialogu („Saturnaliów” do tej pory nie przełożono na język polski, jednak anegdoty te były zamieszczane w zbiorach anegdot ze świata antycznego: Jerzy Łanowski, „Antologia anegdoty antycznej: teraz powtórnie wydane historyjki budujące i niebudujące z autorów greckich i rzymskich”, Ossolineum 1970 oraz Stanisław Kalinkowski, „Anegdoty Greków i Rzymian”, Wydawnictwo Veda 2005). Niczym na tle pozostałych anegdot się nie wyróżnia, Makrobiusz w żaden sposób jej nie komentuje. Mamy zatem drugą, obok Ewangelii Mateusza, relację o Rzezi Niewiniątek, jednak bardzo specyficzną, bo przekazaną w tak problematycznej dla historyka formie, jaką jest anegdota. I dlatego, co typowe dla anegdoty, zniekształca ona rzeczywiste wydarzenia. Uważa się, że Makrobiusz zaczerpnął anegdoty o cesarzu Auguście z jakiegoś zbioru z I wieku. Krytycy są na ogół zgodni, że wypowiedź Augusta „Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem” jest zapewne autentyczna. Wydaje się, że August oryginalnie wypowiedział swoją opinię o Herodzie w języku greckim, ze względu na nieprzetłumaczalną grę słów: ὗς, hus -”wieprz”, oraz υἱός, huios -”syn”. Jednak druga część anegdoty nawiązująca do rzezi niewiniątek stanowi dla racjonalistów problem, toteż starają się oni jak najbardziej umniejszać jej znaczenie. Podam tu dwa przykłady. W fundamentalnym zbiorze na temat grecko-rzymskich odniesień do Żydów, Menahem Stern pisze:

It is generally agreed that Macrobius drew on ancient sources, and we may assume that the joke about Augustus and Herod also goes back substantially to an Augustan source; see G.Wissowa, Hermes XVI (1881), p. 499; see also Norden, p. 429, n. 3. However, the original joke seems to have been contaminated by the Christian tradition as represented by Matthew; see E. Meyer I, p.58 n. 2.

Ogólnie panuje zgoda, że Makrobiusz korzystał ze starszych źródeł i możemy założyć, że żart o Auguście Herodzie także zasadniczo pochodzi ze źródła z epoki Augusta, patrz G.Wissowa, Hermes XVI (1881), p. 499; patrz także Norden, p. 429, n. 3 Jednakże wygląda na to, że oryginalny żart został zniekształcony przez chrześcijańską tradycję reprezentowaną przez Mateusza, patrz E. Meyer I, p.58 n. 2.

[Menahem Stern, „Greek and latin authors on Jews and Judaism, Vol. I-III”, Israel Academy of Sciences and Humanities, Jerozolima 1974-84, tom II str. 666]

Natomiast tłumacz „Saturnaliów” na język angielski usiłuje forsować niczym tak naprawdę nieuzasadnioną opinię, że Makrobiusz zamieszczając tę anegdotę, chciał się przypodobać w ten sposób chrześcijańskim czytelnikom:

Robert A. Kaster, Saturnalia, księgi 1-2, Loeb Classical Library, Harvard University Press 2011, wprowadzenie str. XXI-XXIV: The witticism in its present form can derive only from a Christian source, and Macrobius assumes that his Christian audience will need no explanation. (Dowcip ten w obecnej formie może pochodzić tylko z chrześcijańskiego źródła i Makrobiusz zakłada, że jego chrześcijańscy czytelnicy nie będa potrzebowali wyjaśnień, str. XXIII).

Czy aby na pewno tak jest? Przekonajmy się!

To, że bezpośrednie źródło, „Saturnalia” zostały napisane późno, bo po upływie 400 lat, to najmniejszy kłopot, bo jak widzimy, oryginalne źródło anegdot jest uznawane za współczesne Augustowi.

Druga rzecz to to, że anegdota zdaje się mieszać ze sobą dwa pozornie niezwiązane epizody: mianowicie rzeź niewiniątek i zgładzenie syna Heroda. Istotnie, jak wiemy z pism Józefa Flawiusza (a o czym z kolei Nowy Testament nie wspomina, więc widzimy, że „argument z milczenia” to miecz obosieczny), pod koniec swojego życia Herod nakazał zgładzenie swoich synów, których podejrzewał o spiskowanie, najpierw Aleksandra i Arystobula, potem Antypatra (który odegrał niebagatelną rolę w uprzednim straceniu swoich przyrodnich braci). Ci byli jednak dorosłymi mężczyznami, podczas gdy Makrobiusz pisze o chłopcach poniżej dwóch lat. Wiemy jednak od Józefa Flawiusza, iż egzekucje synów Heroda musiały być osobiście zatwierdzane przez cesarza Augusta, który zapewne wówczas wypowiedział ową słynną kwestię o wieprzach i synach Heroda. Jeśli chodzi o chronologię, to z relacji Józefa Flawiusza wiemy, że egzekucja Aleksandra i Arystobula miała miejsce za czasów namiestnika Syrii Sencjusza Saturnina (za którego czasów, wedle Tertuliana, odbył się spis ludności, połączony z przysięgą na wierność cesarzowi Augustowi, o której wspomina Flawiusz, patrz dalej sekcja o spisie ludności), który (na podstawie analizy opowiadania Flawiusza) zakończył kadencję ok. roku przed śmiercią Heroda, natomiast egzekucja Antypatra, którego sprawa była rozpatrywana przed trybunałem Augusta, nastąpiła pięć dni przed śmiercią Heroda Wielkiego. Chronologicznie bardzo dobrze to pasuje do historii Bożego Narodzenia.

W anegdocie nie ma żadnego odniesienia do Jezusa, Gwiazdy Betlejemskiej, czy wizyty Magów, nic, co by wprost wskazywało na chrześcijańskie pochodzenie tego elementu. Także wzmianka o tym, że działo się to w Syrii, jest typowo pogańska, bo poganie powszechnie uważali Judeę czy Palestynę za część Syrii (np. Strabon, Geografia XVI,2,2n., Appian, Historia Rzymska, Wstęp 2; XI,50;XII,106). Chrześcijanin prawdopodobnie napisałby ściślej, że Herod był władcą w Judei. Wreszcie informacja o dzieciach poniżej dwóch lat to u Makrobiusza intra bimatum, podczas gdy Wulgata i przekłady starołacińskie mają a bimatu et infra, co jest dosłowną kalką ἀπὸ διετοῦς καὶ κατωτέρω -apo dietous kai katotero -„od dwuletnich i poniżej” -z oryginalnego greckiego tekstu Ewangelii Mateusza. Racjonaliści usiłują tu niekiedy wmawiać, że fraza ta miałaby suponować zależność Makrobiusza od Mateusza, ale równie dobrze może być tak, że pochodzi ona ze wspólnego źródła -oryginalnego rozkazu samego Heroda.

Uważa się, że Makrobiusz był poganinem -a nawet jeśli przyjął chrzest, był przesiąknięty, zafascynowany dawną kulturą pogańską, z której jak najwięcej chciał zachować i neoplatonizmem, stojącym wówczas często (choć nie zawsze) w opozycji do chrześcijaństwa. Choć w jego czasach chrześcijaństwo było wszechobecne, a pogaństwo zanikało, nigdzie w swoich dziełach nie odwołuje się do wątków chrześcijańskich.

Nic nie wskazuje na to, by informacja o śmierci syna Heroda u Makrobiusza była zaczerpnięta z dzieł Józefa Flawiusza. Jedynym pisarzem pogańskim korzystającym z Flawiusza jest Porfiriusz, poza tym z Flawiusza korzystali tylko chrześcijanie (a wedle niektórych Porfiriusz mógł być chrześcijańskim apostatą, zatem wywodził się z tego samego środowiska -patrz np. Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła III, 23).

Można przypuszczać, że doniesienia o Rzezi Niewiniątek oraz wyroku na któregoś z synów Heroda pomieszały się w plotkach ówczesnej rzymskiej arystokracji na dworze Augusta. Przez co ta pokręcona nieco historia trafiła do jakiegoś napisanego wówczas zbioru anegdot o cesarzu Auguście, skąd 400 lat później zaczerpnął ją Makrobiusz. A zatem wieść o rzezi niewiniątek mogła dojść do samego Rzymu, stolicy cesarstwa!

Dzieło antykwarysty Makrobiusza dostarcza nam wielu informacji o obyczajach dawnego pogańskiego Rzymu, jest bezcenne, chociażby dla rekonstrukcji dawnego rzymskiego kalendarza z czasów królestwa i Republiki. A więc dlaczego nie dać mu wiary także w sprawie anegdoty o rzezi niewiniątek? Otóż bowiem na rzekomą zależność Makrobiusza od Ewangelii Mateusza nie ma tak naprawdę ŻADNYCH dowodów.

Tymczasem argumenty racjonalistów przeciw Rzezi to typowe BŁĘDNE KOŁO: nie było rzezi niewiniątek, bo żadne źródło niezależne od Ewangelii Mateusza jej nie potwierdza. Ale przecież jest relacja Makrobiusza? No, ale ich zdaniem musi być zależna od Ewangelii Mateusza, bo przecież nie było Rzezi Niewiniątek… Paragraf 22 po prostu!

Ciekawy jest także fragment mowy papieża św. Leona I Wielkiego (pontyfikat w latach 440-461) na święto Objawienia Pańskiego:

Od wschodu słońca aż do zachodu” [Ps 50,1] ma promieniować wcielenie prawdziwego króla, skoro i kraje wschodnie otrzymują pewną o nim wiadomość i rzymskiemu imperium nie jest ono tajne. Tak pokierowanemu biegowi sprawy nawet sam okrutny Herod oddaje nieświadomie usługę. Kiedy bowiem pragnie zgładzić już w kolebce podejrzanego sobie króla i pochłonięty myślą dzikiej zbrodni ściga nieznane sobie chłopię mordowaniem dzieci bez wyboru, idzie w świat fama tego niesłychanego czynu, a z nią wieść o narodzinach władcy, zwiastowanych przez aniołów, rozchodzi się tym szybciej i dokładniej, im bardziej uderza i objawienie z nieba i nikczemność krwiożerczego prześladowcy. -Leon Wielki, Mowa 32 (2 na Objawienie Pańskie), 1 (tłumaczenie: Kazimierz Tomczak)

Fragment ten, jego sformułowania (rzymskiemu imperium nie jest ono tajne...idzie w świat fama tego niesłychanego czynu... rozchodzi się tym szybciej i dokładniej, im bardziej uderza i objawienie z nieba i nikczemność krwiożerczego prześladowcy) sugerują, że Leon, wykształcony rzymski arystokrata, znał jakieś źródła wspominające o rzezi niewiniątek niezależnie od Ewangelii Mateusza. Na których bazować mógł także Makrobiusz! A które zaginęły podczas wieków ciemnych, kiedy Rzym (którego populacja zmniejszyła się równocześnie z miliona mieszkańców do kilkudziesięciu tysięcy) został splądrowany przez Wandali w 455 r., przez Ostrogotów w 546 i 550 r., przez Arabów w 846 r. i przez Normanów w 1084 r. (nie licząc Sacco di Roma w 1527 r.).

Wreszcie mamy interesujący fragment w biografii cesarza Augusta pióra Swetoniusza:

Juliusz Maratus podaje, że na kilka miesięcy przed przyjściem na świat Augusta zaszło w Rzymie na oczach całego miasta dziwne zjawisko, które tłumaczono w ten sposób, że natura ma wydać na świat króla narodowi rzymskiemu. Senat wystraszony tą możliwością powziął uchwałę, że nie wolno utrzymać przy życiu żadnego chłopca w tym roku urodzonego. Jednak ci, którzy mieli żony w ciąży, żywiąc nadzieję, że do każdego z nich może się wróżba odnosić, zatroszczyli się o to, aby uchwała senatu nie została złożona w skarbcu. -Swetoniusz, Żywoty Cezarów, August 94

Swetoniusz powołuje się na niezachowaną biografię cesarza Augusta napisaną przez niejakiego Juliusza Maratusa. Jest on znany tylko z przekazu Swetoniusza, który tak go wcześniej opisuje:

Juliusz Maratus, Augusta wyzwoleniec i archiwista, podaje wzrost jego na 5 i 3/4 stopy -Swetoniusz, Żywoty Cezarów, August 79

Patrz też: Ignacy Lewandowski, „Historiografia rzymska”, Wydawnictwo poznańskie 2007, str. 235. Lewandowski wspomina tam również, że niezachowane biografie Augusta pisali również Gajusz Druzus, Juliusz Saturninus, Akwiliusz Niger i Bebiusz Macer. I dzieło każdego z nich mogło potencjalnie być źródłem dla Makrobiusza, z którego zaczerpnął on swoją słynną anegdotę o Herodzie, czy Leona Wielkiego.

W każdym razie Juliusz Maratus podawał niezwykłą historię, iż wówczas kiedy urodził się Oktawian August (23 września 63 r. p.n.e.), Senat rzymski zaopiniował, że należy zabić wszystkich chłopców urodzonych w tym roku. Jednak ustawa ta nie weszła w życie, za sprawą ambicji rzymskiej arystokracji -nie mówiąc już o tym, że wyegzekwowanie jej w starożytnym Rzymie (który nie był aż tak restrykcyjnym państwem, jak totalitarne Chiny Pierwszego Cesarza Qin Shi Huangdi panujący w latach 247 -210 p.n.e.) było niewykonalne. Wydaje się to zupełnie fantastyczną historią stworzoną, by przypodobać się cesarzowi Augustowi (lub wręcz z jego inspiracji, August trzymał senat w garści i żaden z senatorów nie odważyłby się otwarcie stwierdzić, że to bujda), który w 2 r. p.n.e. z aklamacji Senatu i Ludu Rzymskiego został ogłoszony Ojcem Ojczyzny. Ale która to historia ma bardzo wyraźne podobieństwa z historią narodzin Mojżesza (szczególnie z przytoczoną przez Józefa Flawiusza hagadą). Czyżby Juliusz Maratus się nią inspirował? A może Józef Flawiusz się inspirował opowieścią Maratusa? I oczywiście opowieść Maratusa ma też uderzające podobieństwa z historią rzezi niewiniątek w Ewangelii Mateusza. To może Mateusz inspirował się opowieścią Maratusa? To w końcu, w tym całym trójkącie, kto inspirował się kim?

Czyż, biorąc pod uwagę anegdotę przytoczoną przez Makrobiusza, z jakiegoś zbioru anegdot z czasów cesarza Augusta, nie wydaje się najbardziej prawdopodobne, że to właśnie Maratus zainspirował się prawdziwym wydarzeniem, o którym wieść dotarła do samego Rzymu, do samego cesarza Augusta (jak to mówił papież Leon Wielki, idzie w świat fama tego niesłychanego czynu, a z nią wieść o narodzinach władcy, zwiastowanych przez aniołów, rozchodzi się tym szybciej i dokładniej, im bardziej uderza i objawienie z nieba i nikczemność krwiożerczego prześladowcy) -czyli dokonaną przez Heroda rzezią niewiniątek?

Oczywiście racjonaliści i moderniści tego Wam nie powiedzą. Tak jak wielu innych rzeczy związanych z historią chrześcijaństwa. A wzmiankę Makrobiusza, tak jak Testimonium Józefa Flawiusza, zwalczają fanatycznie, za wszelką cenę chcąc pogrzebać ich znaczenie. Zbyt wiele mają do stracenia.

39:46 Jezus jako nowy Mojżesz- Majewski pokazuje, że w ten sposób przedstawia Jezusa Mateusz Ewangelista. I wypunktowuje podobieństwa między historią Mojżesza a historią dzieciństwa Jezusa w Ewangelii Mateusza:

-te same okoliczności narodzin: prześladowanie zarządzone przez despotycznego władcę

-jak faraon z Księgi Wyjścia lękał się o władzę, tak Herod lękał się o władzę

-jak faraon nakazał zabijanie hebrajskich dzieci płci męskiej, tak Herod nakazuje to samo

-jak mały Mojżesz w cudowny sposób uniknął śmierci z rąk tyrana, tak samo unika jej mały Jezus

-jak Mojżesz ucieka przed despotycznym faraonem, gdyż jego życiu zagraża niebezpieczeństwo (Wj 2), a następnie wraca do Egiptu na polecenie Boga, tak samo Jezus…

Wedle Majewskiego analogia jest tak uderzająca, że nie pozostawia nam innej możliwości interpretacyjnej niż to, że Mateusz na bazie historycznej postaci Heroda buduje opowiadanie mające upodobnić Jezusa do Mojżesza. Majewski powraca do hagady o Mojżeszu w Dawnych Dziejach Izraela.

Odpowiedź: Podobieństwa między historiami dzieciństwa Mojżesza i Jezusa niewątpliwie istnieją, ale istnieją też poważne różnice. W obu historiach mamy despotę, który lękając się przepowiedzianego dziecka płci męskiej, nakazuje zbiorowy mord nowo narodzonych chłopców. Jednak już tu jest pierwsza różnica, faraon nie lęka się o własną władzę, lecz rozrostu Izraelitów i (wedle Józefa Flawiusza) klęsk, jakie na Egipt ma sprowadzić nowo narodzone izraelskie dziecko. Jezus i Mojżesz, jako dzieci unikają w śmierci w sposób niezwykły, lecz u każdego z nich różny. W historii Mojżesza u Józefa Flawiusza i u Pseudo-Filona mamy cudowne sny (różne), podobnie jak w Ewangelii Mateusza. Ale ściśle rzecz biorąc, nie mamy nawet pewności, czy motyw snu aby nie jest późniejszy od Ewangelii Mateusza i na niej wzorowany (choć moim zdaniem prawdopodobnie jednak jest starszy), bo Józef Flawiusz i Pseudo-Filon pisali po Mateuszu.

Choć nie ulega wątpliwości, że Mateusz podkreśla podobieństwa między życiem Mojżesza i życiem Jezusa, czyni to na podstawie rzeczywistych wydarzeń, a nie własnych zmyśleń. Świadczą o tym owe różnice. A zresztą problem podobieństw historycznych jest dużo bardziej skomplikowany, niż twierdzą racjonaliści, moderniści i liberalni bibliści. W historii mnóstwo jest niezależnych od siebie epizodów, które wydarzyły się w podobny sposób lub w podobnych okolicznościach. Pokazuje to nawet strona na angielskiej Wikipedii, Historic recurrence, sekcja Similarities, która podaje wiele takich przykładów: https://en.wikipedia.org/wiki/Historic_recurrence#Similarities Prymas ówczesnej Polski, św. Stanisław ze Szczepanowa został zamordowany przez króla Bolesława Śmiałego w 1079 r. Prymas Anglii, arcybiskup Canterbury, św. Thomas Becket został zamordowany przez króla Henryka II w 1170 r. Uniwersytet Jagielloński w Krakowie został odnowiony za pieniądze ze sprzedaży klejnotów królowej Jadwigi w 1399 r., zaś Uniwersytet Stanforda w Kalifornii został odnowiony ze sprzedaży klejnotów żony założyciela Lelanda Stanforda, Jane. Żeglarz i odkrywca Ferdynand Magellan zginął w 1521 r. na Filipinach, przeciwstawiając się z garstką ludzi agresywnym tubylcom i podobnie brytyjski żeglarz i odkrywca James Cook, na Hawajach w 1779 r. W Biblii Abimelek, który ogłosił się królem Izraela, zginął podczas oblężenia Tebes, gdy pewna kobieta z murów zrzuciła mu na głowę kamień młyński. Po doznaniu śmiertelnych obrażeń został dobity mieczem (Sdz 9,50-54). Tysiąc lat później, Pyrrus, król Epiru (ten, co nad Rzymianami odnosił pyrrusowe zwycięstwa), zginął w 272 r. p.n.e. podczas oblężenia Argos, gdy pewna kobieta zrzuciła mu na głowę dachówkę -po czym został dobity mieczem. Itd. Ale również jest możliwe, że podobne wydarzenia znane z historii mogą inspirować w przyszłości naśladownictwo. Jest całkiem możliwe, jak już pisałem, że Amram i Jokebed znali historię Sargona z Akkadu, porzuconego w koszyku na rzece, i podobnie postąpili z własnym synem Mojżeszem. Natomiast co do Heroda, choć nie siedziałem w jego głowie (to już pytanie do psychiatrów co myślą tacy paranoiczni tyrani), to jednak skoro na pewno znał on historię Mojżesza i faraona, to mógł się nią zainspirować w swoim pomyśle na rzeź niewiniątek. A historią Heroda i rzezi niewiniątek, o której wedle Makrobiusza wieść dotarła do Rzymu, do cesarza Augusta, zainspirował się biograf Augusta, jego wyzwoleniec Juliusz Maratus... Wydaje mi się to całkiem możliwe. Ale racjonalistom, modernistom i biblijnym liberałom z ich brakiem wyobraźni to nawet pewnie nie przychodzi do głowy. Oni potrafią tylko grać na jedną nutę: zmyślenie, fałszerstwo, podrabianie historii. Jakby sami nie potrafili nic innego, jak tylko odpisywać jeden od drugiego te same brednie. Zmieńcie wreszcie paradygmat, zdejmijcie już z gramofonu wreszcie tę starą zdartą płytę!

Koncepcja Jezusa jako nowego Mojżesza, przedstawiona w Ewangelii Mateusza, pozwala nam również spojrzeć inaczej na to, dlaczego Łukasz pomija całe opowiadanie Mateusza o dzieciństwie Jezusa, Gwieździe Betlejemskiej, wizycie Magów, ucieczce i powrocie z Egiptu. I dlaczego po ofiarowaniu w Świątyni mówi w Łk 2,39 bezpośrednio o powrocie do Nazaretu. Łk 2,39 stwierdza o Świętej Rodzinie, że oni wypełnili (ἐτέλεσαν), czy też wykonali wszystko według Prawa Pańskiego:

(Łk 2): 39 A gdy wypełnili (ἐτέλεσαν) wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta - Nazaret.

Od czasownika τελέω, teleó -wypełnić, wykonać, dokonać, skończyć itp. (od τέλος, telos -koniec, spełnienie).Przypatrzmy się, gdzie jeszcze Łukasz w swoich księgach używa tego słowa:

(Łk 12): 49 Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął 50 Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie (τελεσθῇ).

(Łk 18): 31 Potem wziął Dwunastu i powiedział do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy i spełni się (τελεσθήσεται) wszystko, co napisali prorocy o Synu Człowieczym.

(Łk 22): 37 Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić (τελεσθῆναι) na Mnie: Zaliczony został do złoczyńców.

(Dz 13): [fragment mowy św. Pawła w Antiochii Pizydyjskiej] 29 A gdy [mieszkańcy Jerozolimy i ich zwierzchnicy] wykonali (ἐτέλεσαν) wszystko, co było o Nim napisane, zdjęli Go z krzyża i złożyli w grobie.

Łukasz zatem używa tego słowa na określenie wykonania się najczęściej zapowiedzi prorockich o Chrystusie. Podobnie Jan Ewangelista używa form słowa τελέω przytaczając ostatnie słowa Jezusa na krzyżu:

(J 19): 28 Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało (τετέλεσται), aby się wypełniło Pismo, rzekł: «Pragnę». 29 Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. 30 A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: «Wykonało się! (Τετέλεσται)» I skłoniwszy głowę oddał ducha.

Później Łukasz przytacza przemowę zmartwychwstałego Jezusa do uczniów, w której podkreśla On, że wszystkie Jego losy stanowią wypełnienie zapowiedzi Starego Testamentu:

(Łk 24): 44 Potem rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić (πληρωθῆναι) wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach».

Od czasownika πληρόω, pléroó -wypełnić, napełnić, od πλήρης, plérēs -pełny.

W takiej sytuacji odczytanie Łk 2,39 może być celowo dwuznaczne i zawierać pewien niewypowiedziany, ironiczny przekaz -co jest częste we wszystkich Czterech Ewangeliach. W pierwszym bowiem znaczeniu Łk 2,39 mówi o dopełnieniu przepisów kultowych Prawa Mojżesza -o obrzezaniu Jezusa, a następnie wykupieniu pierworodnego i złożeniu przepisowej ofiary za Dziecię w Świątyni. Ale tekst ten może zawierać znacznie szersze znaczenie, które ironicznie zamieszcza tam Łukasz. Celowo pomija on całą opowieść Mateusza (o której zapewne wie), jako nieodpowiednią dla czytelników z obszaru grecko-rzymskiego, podległego cesarstwu rzymskiemu, jednak w ukryty sposób nawiązuje do niej, mówiąc, że członkowie Świętej Rodziny wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego. Tzn. nie tylko wypełnili obrzędy, ale coś więcej. Przed powrotem do Nazaretu wypełnili proroctwa, powtórzyli historie ludu Izraela, Jezus stał się Gwiazdą wschodzącą z Jakuba i zstąpił do Egiptu, by ponownie z niego powrócić do ziemi Izraela.

 

 

Podróż do Egiptu?

 

(Mt 2): 13 Gdy oni odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». 14 On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; 15 tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego.

(Mt 2): 19 A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się anioł Pański we śnie, 20 i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia». 21 On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. 22 Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w strony Galilei. 23 Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem.

43:00 Powrót z Egiptu to wedle Mateusza realizacja proroctwa Oz 11,1: Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu, które w Księdze Ozeasza dotyczy całego Izraela. Mateusz przedstawia Jezusa jako tego, kto powtarza dzieje Narodu Wybranego.

Odpowiedź: Co jest powszechnie znane.

45:00 Majewski czepia się, że Archelaos, syn Heroda Wielkiego, nigdy nie był królem.

Odpowiedź: Jak sam Majewski pokazuje, Mateusz Ewangelista pisze: ακουσας δε οτι Αρχελαος βασιλευει της Ιουδαιας αντι του πατρος αυτου Ηρωδου. Wyraz βασιλευει, basileuei, ściśle można przełożyć „króluje”, od βασιλεύς, basileus -„król”. A Archelaos, w przeciwieństwie do swego ojca, Heroda Wielkiego, nigdy nie nosił tytułu królewskiego, a jedynie tetrarchy. Królestwo Heroda Wielkiego, na mocy decyzji cesarza Oktawiana Augusta zostało podzielone na cztery tetrarchie przydzielone trzem synom Heroda Wielkiego (Archeloasowi, Antypasowi i Filipowi) i jego siostrze Salome, przy czym nikt nie nosił jako zwierzchnik tytułu królewskiego. Archeloasowi przydzielono Judeę i Samarię, skąd po skardze starszyzny żydowskiej został stamtąd przez Rzymian usunięty w 6 r. n.e. -Judea stała się wówczas prowincją rzymska zarządzaną przez rzymskich prefektów. Jest to jednak zwykłe czepialstwo, bo w praktyce dla zwykłych poddanych nie miało to znaczenia i Archelaos (i pozostali), choć nie miał tytułu królewskiego, jak najbardziej był władcą absolutnym i mógł sobie „królować”. Spośród Czterech Ewangelistów jedynie Łukasz konsekwentnie używa oficjalnej tytulatury władców z dynastii herodiańskiej. Choć często określa ich po prostu imieniem Herod, co w starożytności myliło prostych chrześcijan, nieznających historii Józefa Flawiusza. Marek (Mk 6,14) nazywa Heroda Antypasa królem, zaś Mateusz raz tetrarchą (Mt 14,1) a raz królem (Mt 14,9). Jednak w Nowym Testamencie nigdy nie jest on nazwany Antypasem, zawsze Herodem, podobnie jak Herod Agryppa I w 12 rozdziale Dz. Syn tego ostatniego Herod Agryppa II jest nazwany przez Łukasza w Dz 25-26 Agryppą, ale nigdy Herodem.

45:45 Majewski czepia się, że Nazaret nie był miastem, lecz co najwyżej niewielką osadą.

Odpowiedź: W starożytności to nie wielkość osady decydowała, czy można było ją nazwać miastem (πόλις, polis), lecz samorządność. Czy stanowi niezależną jednostkę administracyjną, zdolną samodzielnie się rządzić komunę, z podstawowymi instytucjami. Nazaret miał swoją własną synagogę (Mt 13,54; Mk 6,2; Łk 4,16) był więc miastem, w przeciwieństwie do okolicznych wsi (Mk 6,6: Potem [Jezus] obchodził okoliczne wsie [κώμας, kōmas] i nauczał). Na Bliskim Wschodzie nawet obozowiska nomadów były nazywane miastami (np. na tabliczkach z Mari z II tysiąclecia p.n.e., Michał E. Bieniada, „Pomiędzy Kanaanem a Izraelem: geneza ludu biblijnego z perspektywy archeologii”, Pułtusk 2006, str. 141, choć to praca minimalistyczna).

47:12 Majewski omawia Proroctwo o Nazarejczyku (Mt 2,23: Tak miało się spełnić słowo Proroków: Nazwany będzie Nazarejczykiem), którego nie ma wprost w Starym Testamencie. Majewski podaje kilka hipotez identyfikacji proroctw: rzekomego ślubu nazireatu Jezusa, odniesień do Iz 11,1: I wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści się odrośl [necer]z jego korzeni.

albo Rdz 49,26:

Błogosławieństwa ojca twego niech dłużej trwają

niż błogosławieństwa mych przodków,

jak długo trwać będą pagórki odwieczne -

niechaj spłyną na głowę Józefa,

na głowę tego, który jest księciem [nazir] wśród swoich braci!

albo Iz 49,6:

A mówił: «To zbyt mało, iż jesteś Mi Sługą
dla podźwignięcia pokoleń Jakuba
i sprowadzenia ocalałych
[nacur] z Izraela!
Ustanowię cię światłością dla pogan,
aby moje zbawienie dotarło
aż do krańców ziemi».

Odpowiedź: Jezus nazirejczykiem -na pewno nie, bo ślub nazireatu (opisany w Lb 6) zobowiązywał do abstynencji alkoholowej, podczas gdy jak wiadomo, Jezus pił wino (Mt 11,19; Łk 7,34 gdzie Jezus stwierdza, że On je i piej, a szydercy nazywają Go pijakiem). Przede wszystkim jednak nie wiemy, skąd wzięła się nazwa Nazaret. Zwykle odnosi się ja do Iz 11,1 i odrośli [necer] rodu Dawida. Inni wyprowadzają ją od aramejskiego czasownika nasar, „strzec”, „pilnować”. Miałoby to sugerować, że pierwotnie znajdowała się tam wojskowa strażnica. Być może, według niektórych teorii, właśnie w pobliżu tej strażnicy osiedlili się potomkowie rodu Dawida syna Jessego, pobratymcy Jezusa, zakładając niewielkie miasteczko, które, poprzez podobieństwo nasar z necer i pamięci o proroctwie Izajasza, nazwali Nazaretem. Ponieważ, jak widzieliśmy, Mateusz wielokrotnie łączy ze sobą różne proroctwa Starego testamentu, tak samo tutaj nie odnosi się do jednego konkretnego proroctwa, ale do kilku, być może tych proponowanych jako wyjaśnienie, a może jeszcze innych.

49:50 Według Majewskiego, poza paroma elementami wspólnymi z Ewangelią Łukasza, jak narodzenie w Betlejem i imiona rodziców Jezusa, cała otoczka ewangelii dzieciństwa Mateusza -Gwiazda, Magowie, ich hołd oddany Jezusowi, proskineza. Majewski czepia się proskinezy Magów, którzy uznają Jezusa za boskiego króla. Według Majewskiego Mateusz dodaje do krótkiej pierwotnej informacji o narodzeniu w Betlejem całą otoczkę opowiadania, które ma wprowadzić czytelnika w głąb mesjańskiego misterium Jezusa.

Odpowiedź: No nie no, czy Majewski ma aż tak elementarne braki w wiedzy? Proskineza (zazwyczaj interpretowane jako padanie na twarz) to był powszechny w Persji obyczaj oddawania hołdu władcy, coś, co wydawało się za to śmieszne starożytnym Grekom (kiedy Aleksander Wielki po zdobyciu Persji zaczął żądać dla siebie tego hołdu od swoich macedońskich żołnierzy i towarzyszy, wywoływało to bunty). Toteż to, że Magowie, po znalezieniu zapowiadanego przez Gwiazdę przyszłego władcę Wschodu i świata, w ten sposób oddają hołd Jezusowi, to jest czymś jak najbardziej spodziewanym. A reszta jak już omówiliśmy. Nie ma w opowieści Mateusza nic nierealistycznego. Opis historycznych faktów, a nie żadna tam zmyślona otoczka.

51:23 Majewski cytuje ks. prof. Ryszarda Kempiaka, który w swoim wykładzie stwierdził, że Ewangelia Mateusza jest ewangelią wypełnienia (się proroctw mesjańskich).

Odpowiedź: I dlatego Mateusz bazuje na historycznych faktach -a nie na swoich rzekomych wymysłach.

 

 

Spis powszechny?

 

(Łk 2): 1 W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. 2 Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. 3 Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. 4 Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, 5 żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.

W sekcji tej Majewski usiłuje zanegować relację Ewangelii Łukasza o zarządzonym przez cesarza Augusta spisie powszechnym (tzw. spisie Kwiryniusza, który jako namiestnik Syrii jest wymieniony w Łk 2,2), który zmusił św. Józefa i Maryję do podróży do Betlejem, gdzie urodził się Jezus.

Główne opracowania do polemiki na tematy poruszone w tej sekcji:

  • Spis ludności za Kwiryniusza z Łk 2,1-2”, linkoraz Problemat kwestii spisu ludności w Ewangelii Łukasza”, link. Dwa powiązane artykuły Jana Lewandowskiego (pierwszy to opracowanie ogólne, drugi to polemika z artykułem Mariusza Agnosiewicza z portalu Racjonalista.pl) obalające szereg najczęściej wysuwanych zarzutów wobec historyczności spisu Kwiryniusza.

  • O spisie ludności podczas narodzin Jezusa raz jeszcze”, link. Artykuł przedstawiający problematykę spisu, podający wprost wzmianki historyczne mające znaczenie dla odtworzenia historii owego spisu ludności, dyskutujący problematykę chronologii wydarzeń, a także sposobów, w jaki przeprowadzano spisy ludności w starożytnym Izraelu.

  • Czy spis Kwiryniusza przeczy wiarygodności Ewangelii ?”, link oraz Spis Gajusza Sencjusza Saturninusa a Jezus Chrystus”, link. Dwa krótkie (po 5 min każdy) filmy na YouTube autorstwa odpowiednio Apologety Niekwalifikowanego i Polskiego Inkwizytora pokrótce przedstawiające problematykę spisu ludności podczas narodzin Chrystusa.

 

51:58 Majewski stwierdza, że według Łukasza Józef i Maria mieszkali w Nazarecie, a nie -jak u Mateusza -w Betlejem. Jakim więc sposobem narodziny Jezusa nastąpiły w Betlejem? Łukasz konstruuje historię o spisie ludności. Ale Mateusz Ewangelista nie podaje żadnej informacji o spisie ludności. Majewski twierdzi, że wedle naszej najlepszej wiedzy, cesarstwo rzymskie nie zarządzało ogólnopaństwowych spisów ludności, jedynie lokalne, np. w poszczególnych prowincjach. Według niego nie mamy żadnego potwierdzenia, aby spis musiał być dokonany w miejscu pochodzenia, co generowałoby jedynie olbrzymi chaos. Majewski uważa również, że nierealistycznie brzmi scenariusz, w którym Józef bierze do Betlejem brzemienną i spodziewającą się bliskiego rozwiązania Maryję, bo według niego kobiet nie obowiązywało uczestnictwo w spisie. Tym bardziej że Józef i Maryja byli dopiero zaręczeni i nie mieszkali razem. Majewski uważa też, że nie pasuje ani spis za czasów Sencjusza Saturninusa, wielkorządcy Syrii (8-6 r. przed Chr.), ani spis za czasów Kwiryniusza (którego Majewski omyłkowo nazywa prokuratorem Judei, mimo iż był legatem Syrii, której podlegała Judea) w Judei (6-7 r. po Chr.), gdyż nie zgadzają się ani miejsce (spis był dokonywany w Syrii), ani czas spisu. Łukasz na pewno słyszał o spisie za czasów Kwiryniusza i mógł sobie wymyślić, że taki spis dokonał się wcześniej w czasie narodzin Jezusa. Majewskiemu przeszkadza również to, że Galilea i Judea stanowiły różne prowincje (Galilea stanowiła tetrarchię Heroda Antypasa, syna Heroda Wielkiego, a Judea po usunięciu drugiego syna Heroda tetrarchy Archelaosa została w 6/7 r. n.e. przekształcona w prowincję pod władzą rzymskich namiestników -tu już moje dopowiedzenie).

Odpowiedź: To, że Mateusz nie podaje informacji o spisie ludności, nie jest żadnym problemem, bo jak po raz kolejny powtarzam, Mateusz przytacza jedynie pięć wybranych epizodów z dzieciństwa Jezusa nawiązujących do pięciu wybranych proroctw. I w tym schemacie nie ma miejsca na opis spisu ludności i podróży Józefa i Maryi z Nazaretu do Betlejem. Mateusz celowo to pominął. Tak samo stwierdzenie, że Józef i Maryja byli dopiero narzeczeństwem, jest nie na miejscu, bo Mateusz Ewangelista wprost stwierdza, że byli już małżeństwem (Mt 1,24: wziął swoją Małżonkę do siebie, choć Łk 2,5 ciągle jeszcze używa zwrotu ἐμνηστευμένην, emnēsteumenē,zaręczoną”, podobnie jak w Łk 1,27).

A co do reszty zarzutów na temat spisu ludności, pomijając już to, że Majewski co rusz miesza się w niezrozumiałych dla niego szczegółach, to ciągle powtarza on bezmyślnie stare propagandowe bzdury wysunięte przez niemieckiego liberalnego protestanckiego teologa Emila Schürera (1844-1910) w ekskursie o spisie Kwiryniusza w jego słynnej książce z 1891 r. o historii Żydów w czasach Chrystusa [Emil Schürer, Geza Vermes, Fergus Millar: The history of the Jewish people in the age of Jesus Christ (175 B.C.-A.D. 135), tom 1, Edynburg, 1973, Excursus I -The census of Quirinus, Luke 2:1-5, str. 399-427]. Nie pozostaje mi chyba nic innego, jak dokonać autoplagiatu i zrobić kopiuj/wklej odpowiednich fragmentów podsumowania artykułu „O spisie ludności podczas narodzin Jezusa raz jeszcze” (do którego odsyłam po szczegółową analizę wszystkich danych):

Czy cesarz Oktawian August dokonał spisu ludności całego Imperium Rzymskiego, wliczając w to królestwa sprzymierzone, takie jak królestwo Heroda Wielkiego?

Na podstawie wzmianek Tacyta (Roczniki I,11) i Swetoniusza (August 101) wiemy, że cesarz August dysponował osobistym dokumentem, w którym spisano liczbę ludności i stan zasobów całego Imperium Rzymskiego, w tym także królestw sprzymierzonych (wiadomo z innej wzmianki Tacyta, Roczniki VI,41, że Rzymianie zmuszali także królestwa sprzymierzone do przeprowadzania spisów). Dokument ten musiał być rezultatem systematycznych spisów przeprowadzonych w poszczególnych prowincjach i królestwach sprzymierzonych, zapewne nie w wyniku jednorazowego edyktu, lecz działań prowadzonych przez wiele lat, ale w myśl z góry zaplanowanego celu. Łukasz w swojej wzmiance upraszcza sprawę, pisząc o jednym rozporządzeniu (δόγμα, dogma) Augusta. Natomiast bazując na wzmiance Orozjusza (lekceważonej przez Schürera i innych ze względu nastawienie Orozjusza piszącego z prochrześcijańskiej perspektywy, Schürer sądził, że piszący 400 lat po fakcie Orozjusz jedynie powtarza twierdzenia Ewangelii Łukasza) możemy wnioskować, że cesarz August zażądał od mieszkańców Imperium, w tym także królestw sprzymierzonych, złożenia jemu osobistej przysięgi na wierność, zanim został on ogłoszony przez Senat w 2 r. p.n.e. Ojcem Ojczyzny. Prawdopodobnie wiązało się to z przeprowadzanymi wówczas równocześnie spisami ludności. Dokładnie analizując jednak tekst Historii przeciw poganom Orozjusza, możemy dostrzec, że mimo wyraźnej chęci dopasowania historii do tradycji chrześcijańskiej, Orozjusz nie opierał się tylko na Biblii, lecz także na niezależnych źródłach zewnętrznych. Najprawdopodobniej na zaginionych obecnie księgach Dziejów Tacyta, do których miał dostęp także Tertulian, piszący o spisie ludności za czasów namiestnika Syrii Sencjusza Saturninusa. Zatem do 2 r. p.n.e., niedługo po śmierci Heroda w 4 r. p.n.e. (chyba że rację mają ci, co przesuwają ją na 1 r. p.n.e.), całe Imperium Rzymskie wraz z królestwami sprzymierzonymi zostało systematycznie spisane, zgodnie ze wzmianką św. Łukasza. Co nie wykluczało oczywiście późniejszych spisów, aktualizujących informacje w ręku pierwszego rzymskiego cesarza. Do tych kolejnych spisów należał ten przeprowadzony w Syrii w 6/7 r. n.e. przez Kwiryniusza i równocześnie spis przeprowadzony w Judei przyłączonej wówczas bezpośrednio do cesarstwa jako nowa prowincja, o czym informuje nas Józef Flawiusz.

Czy w Judei w ostatnich latach panowania Heroda Wielkiego odbył się spis ludności?

A więc, skoro do 2 r. p.n.e. spisy przeprowadzono we wszystkich prowincjach i królestwach sprzymierzonych cesarstwa rzymskiego, to spis musiał odbyć się również w Judei, zapewne w ostatnich latach panowania Heroda Wielkiego. Wskazówką jest tu mimochodem rzucona wzmianka Józefa Flawiusza o przysiędze na wierność Herodowi i cesarzowi Augustowi, której złożenia odmówiło 6 tys. faryzeuszów. Z przebiegu relacji Flawiusza wiemy, że przysięga ta miała miejsce za czasów urzędowania w Syrii Sencjusza Saturnina. Doskonale to koresponduje ze wzmiankami Tertuliana o spisie za czasów Saturnina oraz Orozjusza o ogólnej przysiędze ludów Imperium na wierność Augustowi. Prawdopodobnie brakującym ogniwem łączącym te wszystkie relacje, są zaginione księgi Dziejów Tacyta. Wprawdzie nie mamy bezpośredniej wzmianki o spisie ludności w Judei za czasów Heroda, to jednak wydaje się, że owa przysięga była powiązana ze spisem powszechnym (choć są też i tacy, którzy ten związek przysięgi ze spisem z jakichś własnych powodów podważają). Twierdzenia Schürera (które powtarzał m.in. Aleksander Krawczuk w popularnej biografii „Herod, król Judei”, Wiedza Powszechna 1988, podrozdział „Kwiryniusz i spis ludności”, str. 183-186), że żadnego spisu w Judei za Heroda nie mogło być, bo raz królestwo Heroda było rzekomo oficjalnie niezależnym państwem, a dwa, że taki spis na pewno wywołałby bunt Żydów, o którym musiałby napisać Józef Flawiusz, to zwykłe wciskanie kitu. Wiadomo, że Herod wobec „życzeń” Augusta nie miał nic do gadania i nieraz by przypodobać się Augustowi, łamał żydowskie Prawo. A Flawiusz pisze o buncie faryzeuszy w związku z przysięgą wierności wobec Augusta (który to bunt i przysięga jest tylko dla niego tylko dygresją w szerszym opowiadaniu o spisku Antypatra, syna Heroda, przeciwko ojcowi). Niedługo zresztą potem, po śmierci Heroda i tak doszło do powstania wcześniej sterroryzowanych przez niego Żydów.

W jaki sposób przeprowadzono ów spis ludności? Czy Żydzi musieli udawać się do miejsc pochodzenia przodków, by dać się zapisać?

Uznajemy zatem, że Herod rzeczywiście na życzenie Augusta przeprowadził w Judei spis ludności. Ale w jaki sposób został on przeprowadzony? Schürer i jego kontynuatorzy usiłował wmawiać, że spis, którego jego zdaniem nie było, musiał być przeprowadzony na sposób rzymski i wiązać się z opodatkowaniem ludności. Tymczasem Łukasz tak naprawdę w swojej relacji nic nie wspomina o tym, że spis miał się wiązać z nałożeniem w Judei na Żydów rzymskich podatków (mimo iż w wielu tradycjach chrześcijańskich te sprawy łączono, tak np. angielska Biblia Króla Jakuba z 1604 r., tłumaczenie o podobnej renomie w krajach anglosaskich jak u nas Biblia Jakuba Wujka z 1599 r. tłumaczy Łk 2,1: And it came to pass in those days, that there went out a decree from Caesar Augustus that all the world should be taxed). Spis odbył się zatem po prostu dla informacji Augusta o liczbie ludności i zapewne też dla złożenia przysięgi. A za jego organizację i przeprowadzenie odpowiadał Herod. Choć Żydzi mieli ogólną niechęć do spisów i liczenia ludności, musieli się podporządkować. Wszystko wskazuje na to, że spis przeprowadzono tradycyjną w Izraelu metodą zliczania poszczególnych pokoleń i rodów (nawet jeśli Schürer w to powątpiewa, twierdząc, że wielu Żydów nie było w stanie wówczas udokumentować swojego pochodzenia). Wedle Tory przynależność do Narodu Wybranego wiązała się z niezbywalnym prawem do dziedzicznego działu w Ziemi Obiecanej. Podziału między pokolenia miano dokonać bezpośrednio po jej podbiciu jeszcze za czasów Jozuego. Dlatego przynależność rodowa była kluczowa, jeśli chodzi o prawo do własnej ziemi (nawet jeśli w praktyce ze względu na stosunki ekonomiczne było to iluzoryczne). Zatem spis ludności polegał najpewniej na odnowieniu, uaktualnieniu oficjalnych list rodowych, jakie od wieków prowadzili Izraelici. Stąd też może i wzięła się legenda, przytaczana 200 lat później przez Sekstusa Juliusza Afrykańskiego, że Herod zniszczył stare listy rodowe (zastępując je nowymi). Należało zatem iść do ziemi rodowej, do miasta przypisanego danemu pokoleniu i rodowi izraelskiemu (czyli w przypadku Józefa i Maryi do Betlejem) i zapisać się na listę rodową prowadzoną przez miejscowych urzędników, podając jednocześnie swój rodowód. Jak nie poszedłeś się zapisać albo nie byłeś w stanie wykazać swojego pochodzenia, no to paszoł won, nie masz prawa do działu dziedzicznej ziemi w Izraelu. Proste.

Informacja o tym, że wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta, bywała używana do atakowania wiarygodności Łukasza, co to za dziwna procedura, Łukasz wszystko zmyślił, by wykazać pochodzenie Jezusa z Betlejem, zgodnie z proroctwem Micheasza (Mi 5,1). A mnie wydaje się, że jest dokładnie na odwrót. Ta dziwna procedura, która wydaje się niezrozumiała w świecie grecko-rzymskim, świadczy właśnie o wiarygodności relacji Łukasza, odwołującego się do praktyk i zwyczajów w świecie semickim, a w szczególności do przepisów Prawa Izraela.

Czy w spisie ludności uczestniczyły także kobiety? Czy i dlaczego będąca w zaawansowanej ciąży Maryja musiał udać się z Nazaretu do Betlejem na spis ludności?

Schürer nie potrafił zrozumieć, dlaczego Maryja, mimo zaawansowanej ciąży i ryzyka dla zdrowia, udała się, a raczej była zmuszona do udania się w podróż z Józefem z Nazaretu do Betlejem. Według niego, wystarczyłoby, by w rzymskim spisie ludności uczestniczyła głowa rodziny, która płaciła podatki, czyli Józef. Znowu, jest to fałszywy trop (lub po angielsku red herring) usiłujący wmówić, że spis wiązał się z podatkami i został przeprowadzony na sposób rzymski. Nawet gdyby tak było, to przykład Babaty, Żydówki z II w. pokazuje, że gdyby kobieta posiadała jakiś, choćby i skromny majątek, musiała iść na spis go zarejestrować, nawet jeśli musiała zrobić to za pośrednictwem mężczyzny, opiekuna prawnego (zazwyczaj męża). Niekiedy próbuje się takie rozwiązanie zastosować w przypadku Maryi, mówiąc, że chodziło o majątek pozostawiony jej w posagu przez jej rodziców (wedle tradycji sięgającej apokryficznej Protoewangelii Jakuba z II w., Joachima i Annę). Takie rozwiązanie przyjmuje np. Michael Hesemann, Miriam z Nazaretu: historia, archeologia, legendy, Wydawnictwo W drodze 2014, str. 211-212. Moim zdaniem jednak błędnie, bo chociaż Protoewangelia Jakuba 1,1 opisuje Joachima jako rzekomo wielkiego bogacza, to kłóci się to z faktem, że Łk 2,24 opisuje jak Maryja i Józef składają dwa gołębie lub synogarlice, czyli ofiarę ubogich (Kpł 12,8) dla oczyszczenia matki po porodzie (Kpł 12). Ofiara ta była przepisana tym, których nie stać było na złożenie baranka. Maryja nie mogła posiadać w Betlejem wielkiego majątku, najwyżej jakiś drobny kawałek ziemi.

Znacznie lepsze jest inne rozwiązanie, również bazujące na tradycjach opisanych w Protoewangelii Jakuba. Mianowicie wedle jej relacji, Maryja, pochodząca podobnie jak Józef z rodu Dawida, była jedynaczką, i jako tako obowiązywały Ją przepisy Tory o córkach dziedziczkach. Tzn. jeśli dany mężczyzna nie miał synów, a tylko córki, to jego dział dziedziczny przechodził na nie -ale mogły one poślubić tylko mężczyzn z tego samego pokolenia (a najczęściej wręcz rodu), by nie zmieniały się granice ziem przypisanych poszczególnym pokoleniom. Z tego też powodu, jak się wydaje, w izraelskich spisach rejestrowano także i kobiety, chociaż nie uwzględniano ich zwykle w wykazach genealogicznych. W każdym razie, ciąża czy nie, pochodząca z rodu Dawida Maryja, jedyna córka Joachima, musiała udać się z mężem Józefem do Betlejem, by wykazać prawo do własnego działu ziemi, który przechodził na Józefa. Niezależnie od tego, czy ten dział ziemi realnie posiadała.

Jaki związek ze spisem ma Kwiryniusz i dlaczego Łukasz wymienia go w swojej relacji?

Jest to najbardziej skomplikowana kwestia, jednak mająca najmniej znaczenia dla samej opowieści. Nawet jeśli Łukasz omyłkowo połączył fakt spisu podczas narodzin Chrystusa z osobą Kwiryniusza, za którego urzędowania przeprowadzono pierwszy spis po tym już, jak Judea stała się prowincją rzymską, to nie zaprzecza to temu, że wcześniej spis mógł i najprawdopodobniej został dokonany pod koniec życia Heroda Wielkiego na życzenie cesarza Augusta. Byłaby to minimalna ludzka pomyłka, jakich wiele w starożytnych relacjach historycznych. Istnieje jednak wiele proponowanych rozwiązań tego problemu, uwalniających Łukasza, natchnionego biblijnego pisarza, od zarzutu pomyłki. Niektóre są lepsze, inne gorsze, niekiedy wywołują kontrowersje, jak próba odczytania wzmianki Łk 2,2 jako mówiącej, że chodzi o spis dokonany przed urzędowaniem Kwiryniusza.

Problem polega na tym, że nie mamy wszystkich danych umożliwiających pełne zrekonstruowanie ówczesnego rzymskiego systemu. Zrozumienie zasad rzymskiej biurokracji to zadanie godne bogów olimpijskich (jak mieli okazję się przekonać Asteriks z Obeliksem). Nie wiemy np. czy jedna osoba mogła za czasów Augusta zostać dwukrotnie namiestnikiem tej samej prowincji albo czy daną prowincją mogło zarządzać jednocześnie dwóch lub więcej namiestników. Nie znamy też pełnego przebiegu kariery Kwiryniusza.

Głównym zarzutem jest to, że dla Kwiryniusza nie ma miejsca na zrekonstruowanej liście namiestników Syrii w ostatniej dekadzie p.n.e. Tymczasem kluczowy element owej rekonstrukcji okazuje się najbardziej nieprzystającym elementem całej tej układanki związanej z problemem Kwiryniusza i spisu ludności. Chodzi mianowicie o trzy datowane monety przypisywane następcy Sencjusza Saturnina (za którego namiestnictwa Syrii miała miejsce przysięga na wierność Augustowi prawdopodobnie tożsama ze spisem ludności) Publiuszowi Kwinktyliuszowi Warusowi (podczas którego kadencji zmarł Herod). Wyraźnie kłóci się to nie tylko z danymi ewangelicznymi, ale także z relacją Józefa Flawiusza, z której wynikałoby, że Saturninus zakończył kadencję ok. rok przed śmiercią Heroda, a nie 2-3 lata, jak by wynikało z identyfikacji monet [czyli jego kadencja mogłaby wypadać na lata 8/7 do 6/5 p.n.e., a nie jak się zwykle na podstawie monet przyjmuje 10/9 do 7/6 p.n.e.] Ciężko mi się wypowiadać na tematy numizmatyczne, ale gdyby przyjąć proponowana alternatywną interpretację, tzn. nie są to monety Warusa, lecz innego namiestnika Terencjusz Warrona (a lata na monetach liczone są od bitwy pod Farsalos w 48 r. p.n.e., a nie bitwy pod Akcjum w 31 r. p.n.e.), to te problemy znikają. Łatwiej także dopasować datowanie spisu ludności do hipotez na temat tożsamości Gwiazdy Betlejemskiej. Można wówczas również hipotetycznie postulować namiestnictwo Kwiryniusza albo przed Saturninusem, powiedzmy w latach 11/10 do 9/8 p.n.e. Alternatywnie Kwiryniusz mógł być namiestnikiem Syrii ok. 2 r. p.n.e. Łukasz, pochodzący z Antiochii Syryjskiej, mógłby zatem przypisać dokonanie spisu Kwiryniuszowi, albo dlatego, że ok. 8 r. p.n.e. cesarz August zaczął proces systematycznego przeprowadzania spisów połączonych z przysięgą wierności (i być może wówczas odbył się taki spis w Syrii), albo dlatego, że do 2 r. p.n.e., kiedy August został ogłoszony Ojcem Ojczyzny, proces ten został zakończony. Jest to rozwiązanie, do którego osobiście najbardziej bym się przychylał, aczkolwiek inne możliwe rozwiązania są dla mnie równie satysfakcjonujące.

57:32 Majewski stwierdza, że styl Łukasza szczególnie naśladuje tu styl biblijny, znany z Septuaginty, a opis objawienia się Anioła Pańskiego pasterzom (Łk 2,8-20) naśladuje styl podniosły, charakterystyczny do starotestamentowej literatury objawieniowej i apokaliptycznej.

Odpowiedź: Nie widzę w fakcie stosowania stylu podniosłego, naśladującego opowiadania starotestamentalne niczego, co by podważało historyczność opowiadania Łukasza.

58:18 Majewski na slajdzie przedstawia cytat z książki ks. prof. Franciszka Mickiewicza, który również powątpiewa w historyczność opisu w Ewangelii Łukasza. Ks. prof. Franciszek Mickiewicz dziwi się, że Józef zamieszkały w Betlejem miał problemy ze znalezieniem godnego miejsca dla porodu dla swojej żony Maryi co kłoci się ze wschodnią gościnnością. I że te problemy pozwalają sądzić, że Łukasz zamieszcza jedynie „echo wspomnień” prawdziwych wydarzeń, których przebiegu nie usiłuje rekonstruować. A celem opowiadania jest ukazanie teologicznego znaczenia wydarzeń. Plus identyczne uwagi o spisie ludności jak u Majewskiego.

Odpowiedź: To są urojone problemy ks. prof. Franciszka Mickiewicza polemizującego z jasełkową tradycją. Słowo przetłumaczone w Biblii Tysiąclecia jako „gospoda” to w oryginale greckim κατάλυμα, katalumai jego interpretacja stała się przedmiotem dyskusji. Oprócz Łk 2,7 w Nowym Testamencie występuje jeszcze w Mk 14,14 i paralelnym Łk 22,11 gdzie oznacza Wieczernik (Gdzie jest izba -κατάλυμα-, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami?). Tak więc sama κατάλυμα(której odpowiednikiem w łacińskiej Wulgacie Hieronima jest diversorium) może oznaczać różne rzeczy w zależności od kontekstu. Zarówno gospodę, zajazd, salę gościnną, jak główną (a często jedyną) izbę w domu mieszkalnym, gdzie przebywali wszyscy domownicy. W kulturze zachodnioeuropejskiej pod wpływem Wulgaty utarło się tłumaczenie tego zwrotu jako „gospody”, podobnie jak przekonanie, że Jezus narodził się w stajni, wyobrażanej sobie jako drewniana szopa, co odwzorowywało po prostu realia europejskie. Natomiast na Wschodzie tradycja o narodzinach Chrystusa w grocie pozostawała niezachwiana pod wpływem niezwykle tam popularnej apokryficznej Protoewangelii Jakuba z II w. Niektórzy współcześni komentatorzy sugerują, że w małym Betlejem raczej nie było jakiejś gospody, zajazdu czy karawanseraju, a Józef raczej szukałby gościny u swoich krewnych niż w publicznym zajeździe. I nikt nie odmówiłby rodzącej kobiecie miejsca, w którym mogłaby urodzić. Problem był inny, mianowicie rodząca kobieta była uznawana za rytualnie nieczystą, podobnie jak wszystko, czego by się dotknęła (patrz rozdziały 12 i 15 Księgi Kapłańskiej). Toteż nawet jeśli Józef i Maryja zostali w Betlejem przyjęci w gościnę u swoich krewnych, to rodząca Maryja musiała, będąc uznana za nieczystą, zostać wygnana z zatłoczonego głównego pomieszczenia gościnnego (katalumy) do znajdującej się w przylegającej do domu jaskini mieszczącej stajnię (i żłób dla bydła).

Wedle opowiadania Protoewangelii Jakuba, Maryja z Józefem nie dotarli jeszcze do Betlejem, a Józef znalazł po prostu przygodną grotę na prowizoryczne schronienie. Czy grota służyła ponadto jako właśnie przygodna stajnia zaopatrzona w żłób tego nie wiemy. Nie znamy dokładnego przebiegu wypadków i możliwe są różne scenariusze. Zarówno ten nakreślony powyżej, że Maryja z Józefem znaleźli wcześniej schronienie u krewnych, lecz ze względu na żydowskie przepisy o nieczystości musiała rodzić w stajni-grocie, jak i ten nakreślony przez Pseudo-Jakuba: grota była przygodnym schronieniem tak dla Maryi, jak i dla okolicznych pasterzy.

A co do uwag o spisie ludności jak powyżej.

 

 

Betlejem?

 

1:01:28 Czy Jezus w ogóle urodził się w Betlejem? Majewski uważa, że podstawowe fakty, co do których zgadzają się Ewangeliści, Mateusz i Łukasz, są wiarygodne. Według Majewskiego Ewangeliści modelują swoje opowieści o dzieciństwie Jezusa na podstawie opowiadań Starego Testamentu. Majewski uważa, że gdyby Ewangeliści mieli całkowitą wolność wyboru, to zmyśliliby narodziny Jezusa w Jerozolimie, ze względu na rolę Świętego Miasta w proroctwach Starego Testamentu. Ewangeliści upierają się przy narodzinach w Betlejem. Majewski uważa, że skoro opowieści Mateusza i Łukasza są spisane niezależnie od siebie, to ich punkty wspólne jak imiona rodziców Jezusa i narodziny w Betlejem. Majewski stwierdza, że nie będzie w tym wykładzie omawiał problemu dziewiczego narodzenia Jezusa.

Odpowiedź: No chociaż tyle. Majewski uważa, że skoro opowiadania o dzieciństwie Jezusa są niezależne, to skoro mówią one niezależnie o Betlejem jako miejscu narodzin Jezusa, znaczy, że Jezus rzeczywiście narodził się w Betlejem. Jednak ta zredukowana, minimalistyczna wersja Majewskiego w żaden sposób nie tłumaczy, dlaczego później narodzony w Betlejem w Judei Jezus przeniósł się wraz z rodziną do Nazaretu w Galilei! Oczywiście można zbić ten problem, uznając, że to zupełnie nieistotne (ot ludzie nawet w starożytności przeprowadzali się z różnych powodów, np. ekonomicznych, w Galilei może były lepsze perspektywy na zarobek itp.). Jednak fakt, co podkreślają racjonaliści, że Jezusa powszechnie uważano za Galilejczyka, jest zastanawiający. Tak jakby fakt narodzenia Jezusa w Betlejem był ukrywany z jakichś powodów. Mamy ten słynny dwuznaczny dialog z Ewangelii Jana:

(J 7): 25 Niektórzy z mieszkańców Jerozolimy mówili: Czyż to nie jest Ten, którego usiłują zabić? 26 A oto jawnie przemawia i nic Mu nie mówią. Czyżby zwierzchnicy naprawdę się przekonali, że On jest Mesjaszem? 27 Przecież my wiemy, skąd On pochodzi, natomiast gdy Mesjasz przyjdzie, nikt nie będzie wiedział, skąd jest.28 A Jezus, ucząc w świątyni, zawołał tymi słowami: I Mnie znacie, i wiecie, skąd jestem. Ja jednak nie przyszedłem sam od siebie; lecz prawdziwy jest Ten, który Mnie posłał, którego wy nie znacie. 29 Ja Go znam, bo od Niego jestem i On Mnie posłał.[…]

40 A wśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: Ten prawdziwie jest prorokiem.41 Inni mówili: To jest Mesjasz.”„Ale - mówili drudzy - czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? 42 Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem?43 I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu.

Natomiast wedle tradycyjnej chrześcijańskiej wersji wszystko jest sensowne, rodzina Jezusa mieszkała w Nazarecie w Galilei. Rodzice Jezusa, Józef I Maryja udają się do Betlejem Judzkiego na spis ludności, gdzie rodzi się Jezus. Po czym muszą oni uciekać do Egiptu z powodu zemsty Heroda Wielkiego. Po jego śmierci wracają z Egiptu do Nazaretu, gdzie nikt nie ma pojęcia, że Jezus jest tym przepowiadanym dzieckiem z Betlejem, którego ścigał Herod. Co gwarantuje Jezusowi bezpieczeństwo, jako że Izraelem rządzą teraz synowie Heroda Wielkiego.

Co do zakładanej przez Majewskiego niezależności opowiadań Ewangelistów o dzieciństwie Jezusa, to omawialiśmy to już w sekcji Porównanie obu tekstów. I widać bardzo wyraźne przesłanki, że oba te teksty, między którymi nie ma sprzeczności, nie są od siebie niezależne. To piszący później Łukasz dostosowywał zapewne swoją opowieść do wcześniejszej historii Mateusza, przedstawiając ją celowo z przeciwstawnej strony, z perspektywy Maryi, zamiast jak Mateusz z perspektywy Józefa itd. Łukasz w ogóle nie wspomina proroctwa z Księgi Micheasza Mi 5,1 o narodzinach Mesjasza w Betlejem, i jako taki nie ma powodów, by w sztuczny sposób prowadzić Świętą Rodzinę do Betlejem. To, że Ewangeliści modelują swoje opowiadania na opowiadaniach Starego Testamentu, jest ewidentne. W opracowaniu tym szczegółowo omówiliśmy kwestię podobieństwa historii dzieciństwa Jezus i Mojżesza w Ewangelii Mateusza, natomiast również silne podobieństwa istnieją w Ewangelii Łukasza z historiami z Ksiąg Samuela, pomiędzy dzieciństwem Jezusa i Jana Chrzciciela a dzieciństwem proroka Samuela (narodzonego cudownie z bezpłodnej matki Anny, która po narodzinach śpiewa pochwalny hymn, na którym wzorował się Maryja w swoim hymnie Magnificat), a także historią Arki Przymierza (słynna typologia Arka Przymierza-Maryja) i innymi. Nie znaczy to, że te historie zostały zmyślone, opierając się o Stary Testament. Ewangeliści świadomie wybierają z historii dzieciństwa Jezusa epizody podobne do historii ze Starego Testamentu, omijając inne, które im nie pasują do schematu własnej opowieści.

 

Podsumowanie [wykładu Majewskiego]

 

1:01:40 Majewski przytacza cytat z książki papieża Benedykta XVI „Jezus z Nazaretu, Część 3: Dzieciństwo”. Przy okazji wmawia, że papież Benedykt XVI zdawał sobie sprawę z tego, że ewangelii dzieciństwa to „zupełnie inna ranga historyczności niż same ewangelie”. Na początku zastrzega, że nie jest to trzeci tom, w tym samym sensie, jak rozważał historyczność opowieści o dorosłym Jezusie -historyczność ewangelii dzieciństwa jest znacznie mniejsza.

Odpowiedź: Majewski manipuluje wypowiedziami Benedykta XVI z jego książki („Jezus z Nazaretu: Dzieciństwo”, przekład: Wiesław Szymona OP, Wydawnictwo Znak, Kraków 2012). Benedykt XVI nigdzie nie stwierdził, że ewangelie dzieciństwa Mateusza i Łukasza są mniej wiarygodne historycznie (choć ze względu na specyfikę ich przesłania ten tom swoich rozważań nad życiem Jezusa napisał na końcu). Wprost przeciwnie! Nieraz polemizuje on ze zwolennikami tzw. „metody historyczno -krytycznej”, która chce opowiadania ewangeliczne sprowadzić jedynie do bajek.

Zacytujmy odpowiednie fragmenty książki Benedykta XVI. Najpierw fragmenty Przedmowy, w której Benedykt XVI przedstawia cel swojej książki i znaczenie historycznych badań:

Nie jest to trzecia część, lecz swoisty przedpokój do dwu pierwszych części poświęconych postaci i posłannictwu Jezusa z Nazaretu. W dialogu z dawniejszymi i dzisiejszymi interpretatorami próbowałem wyjaśnić tutaj to, co na początku swych Ewangelii Mateusz i Łukasz opowiadają o dzieciństwie Jezusa.-Benedykt XVI, Jezus z Nazaretu: Dzieciństwo, str. 5

W przypadku tekstu biblijnego, którego zgodnie z naszą wiarą pierwszym i najgłębszym autorem jest sam Bóg, pytanie o relację przeszłości do teraźniejszości stanowi nieunikniona część samej interpretacji. Nie umniejsza to znaczenia historycznych badań, lecz je powiększa.-str. 6

Teraz przytoczmy fragment cytowany na slajdzie przez Majewskiego. Już samo uważne przeczytanie pokazuje, że jeśli chodzi o stosunek Benedykta XVI do historyczności ewangelii dzieciństwa, ma on zupełnie przeciwne znaczenie, niż nadaje je w swoim wykładzie Majewski:

Podsumujmy: Mateusz i Łukasz, każdy na właściwy sobie sposób, nie chcieli opowiadać różnych „historii”; chcieli napisać historię, rzeczywistą historię wydarzeń -oczywiście interpretowaną i rozumianą w świetle słowa Bożego. Znaczy to również, że ich celem nie było opowiedzenie wszystkiego, lecz zapisanie tylko tego, co w świetle słowa Bożego i dla powstającej wspólnoty wiary wydawało się mieć istotne znaczenie. Opisy [Majewski pomija dalszą część cytatu] dzieciństwa są historią interpretowaną i -na kanwie tej interpretacji -napisaną skondensowaną historią. -str. 30.

Co pokazują kolejne fragmenty książki Benedykta XVI, gdzie uznaje on rzeczywistość tych historii:

Jednak istotne treści zajść opisanych przez Łukasza są mimo wszystko historycznie wiarygodne. -str. 89

W związku z tą sytuacją godne uwagi jest starannie wyważone stanowisko Klausa Bergera w jego komentarzu do całego Nowego Testamentu: „Nawet w przypadku istnienia tylko jednego świadectwa […] [klamry u Benedykta XVI, ja nic nie wycinam] trzeba -aż do wykazania słuszności tezy przeciwnej -przyjmować, że ewangeliści nie zamierzają wprowadzać w błąd swych czytelników, lecz podają fakty historyczne […]. Kwestionowanie historyczności tego opisu jedynie z powodu podejrzliwości przekracza wszelkie wyobrażalne kompetencje historyków.” (Berger 2011:20).

Z tym mogę się tylko zgodzić. Obydwa rozdziały historii dzieciństwa u Mateusza nie są ubrane w szaty historii medytacją, lecz jest odwrotnie: Mateusz opowiada nam rzeczywistą historię, przemyślaną i zinterpretowaną teologicznie, i w ten sposób pomaga nam głębiej zrozumieć tajemnicę Jezusa.-str. 156-157

1:07:27 Majewski cytuje ks. prof. Ryszarda Kempiaka, który stwierdza, że w lekturze ewangelii dzieciństwa dominowały postawy ekstremalne: albo jest to ścisły zapis historyczny, albo legenda bez wartości historycznej. Kempiak wskazując na to, że zostaliśmy wychowani w postawie apologetycznej, wierzącej w historyczną prawdziwość tych opowieści, ekscytujemy się naszymi ludowymi interpretacjami ich (powszechnymi jeszcze dziś w homiliach) np. o niegościnności mieszkańców Betlejem (o czym Łukasz Ewangelista nie pisze). Co przysłoniło głęboki sens teologiczny tych opowiadań, opierający się na kluczu popaschalnym, w świetle zmartwychwstania Jezusa. Majewski stwierdza, że podstawową rolą ewangelii dzieciństwa jest dać odpowiedź na pytanie: Kim Jest Jezus?

Odpowiedź: Ewangelie dzieciństwa to prawdziwa historia -w każdym szczególe. Co potwierdzają naprawdę rzetelnie prowadzone badania historyczne, nie fantasmagorie żyjących swoimi mitami racjonalistów, modernistów i biblijnych liberałów. Ewangeliści nie kłamali, nie zmyślali bajek. To my interpretujemy te historie nieraz bajkowo, to prawda. Co nie znaczy, że samo w sobie jest to złe. Doceńmy prostych pastuszków. Ludowe interpretacje też mają swoje głębokie przesłanie. A nasze polskie kolędy (choć większość kolęd nie jest pochodzenia ludowego)? Wprawdzie przedstawiają zupełnie ahistoryczny opis okoliczności narodzenia Jezusa, to jednak również starają się dać odpowiedź na to podstawowe pytanie: Kim Jest Jezus? Ile to aluzji i nawiązań biblijnych jest w tekstach naszych kolęd? O wiele więcej, niż zdecydowana większość ludzi zdaje sobie sprawę! Ile nawiązań do przyszłej Męki Chrystusa, do jej zbawczej roli w odkupieniu? Ile smutku z tego powodu? W końcu Jezus był Barankiem Bożym, przeznaczonym na krwawą ofiarę, który z niebiańskich pałaców zstąpił do stajenki, by dzielić dolę i niedolę, biedę i cierpienie powszechne wśród zwykłych prostych ludzi. Ale ile też radości -że nam, ludziom ubogim (bo przy Bogu każdy jest ubogi) przyniósł Zbawienie, wyzwolenie z czarta mocy? Co się zrealizuje, gdy będziemy wspólnie królować ze Zmartwychwstałym, który teraz leży jako bezbronne Dziecię na sianku w stajence.

 

Końcowe podsumowanie

 

Uff. Wreszcie wymęczyliśmy ten nieszczęsny wykład do końca. I co tu powiedzieć? To jest po prostu totalna KOMPROMITACJA Majewskiego, pokazująca, że o tematyce historycznych okoliczności narodzin Jezusa nie ma on bladego pojęcia. Nie tylko zresztą on, ale zdecydowana większość liberalnych i modernistycznych biblistów, w tym także „autorytety” księży profesorów, na których Majewski się powołuje. I jeszcze pół biedy by było, gdyby Majewski, nie znając w pełni tematu, opierając się na takich czy innych opracowaniach, przedstawiał, że w takim czy innym punkcie ewangelii dzieciństwa są trudności, i podawał przynajmniej próby ich rozwiązania (nie zawsze najlepsze) czynione przez niektórych egzegetów. Tylko że Majewski, w swej bezczelności, z góry te próby odrzuca i usiłuje czynić wrażenie, że on wie wszystko, że (niemal) cała opowieść o Bożym Narodzeniu to bajki. A guzik tam wie! To właśnie Majewski opowiada bajki, wymyślone przez racjonalistyczną krytykę prostackie mity o ewangeliach dzieciństwa, które są niestety powszechne w biblistycznych opracowaniach. Sztuczne problemy, na które można spokojnie zaproponować sensowne rozwiązania i pozornie tylko zasadne argumenty przeciwko historyczności, które można z łatwością obalić. Lepiej już, jeśli się na czymś nie zna (bo nikt nie zna się na wszystkim, to normalne) darować sobie temat, niż się po prostu kompromitować.

Patrząc właśnie na wszystkie te „argumenty” przeciwko wysuwane przez modernistów, które referuje Majewski, można dostrzec, że sprowadzają się one niemal wyłącznie do argumentów z milczenia, że o wydarzeniach, o których pisze jeden z Ewangelistów, nie pisze drugi oraz Józef Flawiusz. A także na wmawianej fałszywej dychotomii między historycznością opowieści i jej przesłaniem teologicznym. Że albo jedno, albo drugie i nie można było obu tych aspektów łączyć. I nawet nie tyle ateistycznym, ile zupełnie idiotycznym przekonaniu, wmawianym pokoleniom współczesnych „postępowych” egzegetów, że jeśli jakiś tekst biblijny pisze o wypełnieniu się jakiegoś proroctwa, to musi to być wydarzenie zmyślone przez autora biblijnego. No bo przecież Boga nie ma i nie ma także prawdziwych proroctw, przewidywania przyszłości! A to, że, niezależnie od tego, czy Bóg istnieje, autor biblijny może powiązać jakieś rzeczywiste zdarzenie z takim czy innym proroctwem biblijnym, uznać je za wypełnienie się tegoż proroctwa (czy słusznie, czy nie, to kwestia na inną dyskusję), to już się tym mądralom nie mieści w głowie. Ot metody racjonalistycznej, postępowej, modernistycznej pseudokrytyki.

Natomiast nieuprzedzona, rzetelna krytyka i badania pokazują zupełnie co innego. Nauki historyczne jasno wskazują, że przebieg wydarzeń z dziejów odtwarzany jest z wielu relacji, w których powszechnie występują elementy milczenia. Tzn. jedne źródła nie wspominają o istotnych elementach, które uzupełniają inne relacje i vice versa. Co do relacji Ewangelistów i dlaczego relacjonują oni różne wydarzenia, dzisiaj wiemy coraz więcej o sposobie redakcji Ewangelii, ich strukturze, powiązaniach intertekstualnych oraz roli, jakie pełnią ewangelie dzieciństwa w całościowej opowieści w danej ewangelii. I obecnie ewidentne jest, że zarówno w Ewangelii Mateusza, jak i Łukasza ewangelie dzieciństwa były obecne od samego początku. Nie są żadnymi późniejszymi dodatkami, jak twierdzi jeden z modernistycznych mitów. A wiele wskazuje na to, że mogą być one starsze niż rzekomo (według kolejnego mitu modernistów) napisana jako pierwsza Ewangelia Marka bez opisu dzieciństwa Jezusa. Chrześcijanie zapewne znali historię narodzin Chrystusa od samego początku, z relacji samej Maryi. Natomiast struktura i różne cele obydwu Ewangelistów sprawiały, że żaden z nich nie zamieścił pełnej historii Bożego Narodzenia, a tylko wybrane wydarzenia, które uwidaczniały przesłanie danej Ewangelii. Z tego też powodu Mateusz Ewangelista wybiera tylko pięć epizodów powiązanych z pięcioma proroctwami. A Łukasz Ewangelista, operujący innym schematem (paralelizm dzieciństwa Jezusa i Jana Chrzciciela), jak się wydaje, celowo pomija wydarzenia opisane przez Mateusza. Które ponadto były dla niego z powodów politycznych niewygodne. I podobnie Józef Flawiusz, wyznawca judaizmu, a nie chrześcijaństwa, który jednak zdecydował się kolaborować z Rzymianami. On też miał swoje cele i swoją wizję pisania historii, adresowaną dla czytelników pogańskich. W której wydarzenia związane z narodzinami Chrystusa po prostu się nie mieściły. Józefowi Flawiuszowi, wystarczało dla rzetelności historyka zamieścić jedynie krótką wzmiankę o Jezusie (tym właśnie jakimś tam Chrystusie, którego czczą chrześcijanie) i Jego działalności (słynne Testimonium Flavianum). Mógł uznać Go za mądrego nauczyciela, nawet i świętego męża (jakich w historii Izraela było wielu), który został z oskarżenia elity żydowskiej (Flawiusz nie mówi, o co Jezusa oskarżono!) stracony z wyroku Piłata. I może nawet ów święty mąż został po trzech dniach wskrzeszony przez Boga i ukazał się uczniom -ale nic więcej! To my dzisiaj, raczeni współczesną bajkową wizją Bożego Narodzenia, nie rozumiemy, jak w tamtych czasach bardzo niepoprawna politycznie była ta opowieść (szczególnie wydarzenia przytaczane przez Mateusza) i że te wydarzenia (Gwiazda, Magowie ze Wschodu wrogiego Rzymowi, pretensje do tronu Izraela) mogły być odbierane zupełnie inaczej,niż nam się to wydaje! Ale Majewski i wszyscy inni moderniści, liberalni postępowi bibliści, zdają się kompletnie nie rozumieć ówczesnego kontekstu historycznego -albo świadomie go ignorują.

Tak samo z kolejnymi kwestiami. Ci ludzie, mam wrażenie, są chyba zupełnie niedouczeni w podstawowych sprawach. Albo (bo wielu, szczególnie dawnym, najbardziej wpływowym liberalnym i modernistycznym egzegetom nieznajomości źródeł bym nie zarzucał) świadomie to wypierają. Po kolei. Weźmy spis ludności, ów spis Kwiryniusza. Racjonaliści i moderniści wmawiają, że żadnego spisu za Heroda Wielkiego w Judei nie było. To ja im pokazuję, rekonstruując wydarzenia z dobrze znanych wzmianek Józefa Flawiusza, Oktawiana Augusta, Tacyta, Swetoniusza, Tertuliana i Pawła Orozjusza, że prawdopodobnie spis jak najbardziej się odbył. Racjonaliści dziwią się, dlaczego według Łukasza Józef i Maryja musieli udać się do Betlejem, twierdzą, że to bez sensu. To ja im pokazuję na podstawie najbardziej elementarnych przepisów Tory o dziedziczeniu ziemi, że to jak najbardziej ma sens. Dalej rzeź niewiniątek. Racjonaliści twierdzą, że rzezi nie było, bo żadne źródło niezależne od Ewangelii Mateusza jej nie potwierdza. To ja znajduję pół tuzina wzmianek mogących stanowić potencjalnie niezależne od Ewangelii Mateusza potwierdzenie rzezi niewiniątek. Itd. Nie dość, że racjonaliści i moderniści są uprzedzeni, to są jeszcze na ogół po prostu leniwi. Nie chce im się szperać w źródłach i poszukiwać tych wszystkich wzmianek, bo oni wszystko z góry wiedzą! Łatwiej jest po prostu bezmyślnie przepisywać utrwalone banialuki ze standardowych komentarzy biblijnych, niż samemu sprawdzić źródła, czy rzeczywiście stwierdzają to, co podają niby autorytatywne współczesne opracowania. I czy nie dałoby się dodać do nich coś więcej. A już mity o Gwieździe Betlejemskiej to w ogóle. Tu poziom zupełnego nieuctwa i mitomanii wśród biblistów jest przerażający!

Bibliści (nie tylko moderniści!) i historycy klasycznej starożytności w przeważającej większości (poza garstką chwalebnych wyjątków!) nie mają bowiem zwykle zielonego pojęcia o historii astronomii. I tematykę traktują niezwykle zabobonnie. Wykazując kompletną ignorancję na temat tego, jak wyglądały zapiski astronomiczne w starożytności, wydaje im się wielkim problemem, że rzekomo nikt w starożytności poza Ewangelią Mateusza nie odnotował tak wspaniałego zjawiska astronomicznego, jak Gwiazda Betlejemska -mimo iż (choć rzadko to przekonanie jest wyrażane wprost) powinno to być powszechnie wzmiankowane w historycznych kronikach. To kolejny mit, który racjonaliści i moderniści mają podświadomie z tyłu głowy. Rzeczywistość okazuje się zupełnie inna, bo raz nie mamy żadnych systematycznych starożytnych zapisków o zjawiskach astronomicznych poza chińskimi, a dwa, chińskie zapiski zawierają wzmianki o obiekcie lub obiektach (komety lub gwiazdy nowe z 5 i 4 r. p.n.e.), z których każdy MOŻE (co nie znaczy, że musi!) być właśnie naszą Gwiazdą Betlejemską (oczywiście starożytni Chińczycy o samym istnieniu Izraela najprawdopodobniej nie mieli pojęcia, a co dopiero o proroctwie o Królu Żydowskim, toteż nie zwrócili na te obiekty jakiejś szczególnej uwagi). Kolejnym mitem jest to, że komety były uniwersalnie uważane w starożytności za znak nieszczęścia. Dokładna analiza źródeł historycznych wskazuje jednak, że wcale tak zawsze nie było, istniały różne interpretacje. I kometa, szczególnie na Wschodzie (przypadki króla Pontu Mitrydatesa VI, powstanie bar Kochby) mogła jak najbardziej być zinterpretowana jako znak narodzin czy pojawienia się wielkiego władcy. Racjonaliści, moderniści i liberalni bibliści próbują wyszydzić opis zachowania się Gwiazdy Betlejemskiej w Ewangelii Mateusza. Że jest nierealny albo że musi implikować zjawisko cudowne. Toteż pokazuję im na konkretnych przykładach, że fragment ten, jego wyrażenia, jak najbardziej mają odpowiedniki w innych starożytnych opisach zjawisk astronomicznych. I że ta narracja nie tylko może relacjonować rzeczywiste zjawisko na niebie (właściwie dowolne), ale jak najbardziej ma sens z punktu widzenia technik literackich (niedopowiedzeń, sugestii, celowych skrótów, dwuznaczności opisu, budowania znaczeń alegorycznych i typicznych) zastosowanych w Ewangelii Mateusza. Coś, co bibliści powinni dobrze wiedzieć (ale jak widać, różnie z tym bywa).

Moderniści i w ogóle bibliści (nawet wierzący) i historycy mają w ogóle jakiś przesądny strach przed traktowaniem Gwiazdy Betlejemskiej jako realnego, naturalnego zjawiska astronomicznego. Patrz choćby ten wykład Marcina Majewskiego, rozmaite wywiady i wykłady Łukasza Niesiołowskiego Spano z Uniwersytetu Warszawskiego (patrz artykuł „Łukasz Niesiołowski-Spano bredzi o Bożym Narodzeniu” na naszym portalu, link), czy Romana Zająca, biblisty z katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który w swojej książce co prawda powypisywał masę niedorzeczności na temat Gwiazdy Betlejemskiej (patrz jej recenzja „Trzej Królowie, ignorancja i plagiat (recenzja)”, link), ale w jej istnienie, jak i Magów ze Wschodu jednak przynajmniej wierzy. Podobnie dość niedorzeczne uwagi na temat astronomicznej natury Gwiazdy w skądinąd wartościowym artykule ks. prof. Marka Starowieyskiego, „Gwiazda Betlejemska w świetle apokryfów”, Warszawskie Studia Teologiczne Numer specjalny 2017, 26-56, link. Bibliści i historycy, mam wrażenie, boją się przyczepiania im łatki „nienaukowych”, wierzących w zjawiska, które są niezgodne z dzisiejszą wiedzą naukową. Stąd albo negowanie opowieści o Gwieździe, albo w przypadku wierzących, ucieczka w nieweryfikowalność, łamiącą wszelkie reguły cudowność (Gwiazda widoczna tylko dla garstki Magów, a nie dla reszty świata). Tymczasem, w moim odczuciu, pogląd o realnym istnieniu Gwiazdy Betlejemskiej cieszy się znacznie większym poparciem wśród astronomów, niż wśród biblistów! Także tych niewierzących (Mark Kidger, pracujący w Europejskiej Agencji Kosmicznej, autor książki The Star of Bethlehem An Astronomer's View, Princeton University Press 1999, deklaruje się jako agnostyk, patrz np. wywiad dla podcastu Premier Unbelievable https://www.premierunbelievable.com/unbelievable/unbelievable-the-science-behind-christmas-mark-kidger-and-gillian-straine--nt-wright/11473.article). No chyba, że któryś jest Żydem, którego irytuje, że w planetarium, w którym pracuje, w okresie bożonarodzeniowym wyświetlane są seanse o Gwieździe Betlejemskiej… Niebo nie kłamie, jedynie co najwyżej sprawia pozory. Dlatego też jakoś astronomowie dużo swobodniej podchodzą do problemu Gwiazdy Betlejemskiej. Zwykle astronomowie, zamiast negować przekaz, starają się wysunąć propozycje jakichś pasujących rozwiązań (niekoniecznie trzymając się ściśle litery tekstu, będąc otwartymi na różne interpretacje). A wśród humanistów, biblistów i historyków, to jakoś podejście zupełnie inne; przekonanie, że wszyscy kłamią, manipulują, zmyślają, wszyscy się podlizują możnym, wszyscy uprawiają propagandę… Choć jak pokazaliśmy, twierdzenia, że zmyślano władcom i wielkim postaciom jakieś cudowne gwiazdy podczas ich narodzin, to kolejny mit racjonalistycznej propagandy. Starożytne źródła historyczne po prostu tego nie potwierdzają.

Z punktu widzenia historii astronomii Gwiazda Betlejemska nie jest zresztą jakimś szczególnie wyjątkowym i anomalnym przypadkiem (kolejny mit racjonalistów i modernistów). Raczej stanowi dość typowy przykład starożytnej relacji o obserwacji jakichś zjawisk na niebie. Które to zjawiska opisywane są w inny sposób, innymi wyrażeniami, niż jesteśmy dzisiaj przyzwyczajeni, operując pojęciami współczesnej astronomii (niezależnie od stopnia ich zrozumienia). Podobnych starożytnych (i późniejszych) relacji o obiektach astronomicznych jest mnóstwo (niektóre przykłady podaliśmy: Kometa Cezara, komety Mitrydatesa, supernowe z lat 185 i 393), choć należy podkreślić, że każdy przypadek jest indywidualny, na swój sposób wyjątkowy i ma swoje specyficzne problemy, z którymi trzeba się zmierzyć. I ludzie się z nimi mierzą i proponują jakieś konkretne pozytywne rozwiązania. A analiza chińskich zapisków o zjawiskach niebieskich jest jeszcze bardziej skomplikowana (ze względu na specyfikę języka chińskiego, gdzie każde wyrażenie trzeba interpretować wedle kontekstu) niż napisanej w języku greckim relacji Ewangelii Mateusza o Gwieździe Betlejemskiej i jej zachowaniu.

W Polsce ludzie prezentujący racjonalistyczne, czy modernistyczne postawy, chwalą się niby swoją światowością i postępowością, negując istnienie Gwiazdy Betlejemskiej i Magów ze Wschodu. Tymczasem na zlaicyzowanym Zachodzie, nawet racjonaliści powoli odchodzą od całkowitego negowania tej opowieści. Racjonalista David Collins, autor książki The Star of Bethlehem, Amberley Publishing 2012, choć podchodzi sceptycznie do tej opowieści, to jednak uważa, że można ją zredukować do przekazywanego w tradycji pierwszych chrześcijan stwierdzenia, że podczas narodzin Jezusa w 5 r. p.n.e. na niebie widać było kometę. Podobnie w Barthel & Kooten mamy przedstawionych wiele propozycji pośrednich pomiędzy całkowitym odrzuceniem opowiadania Ewangelii Mateusza a całkowitym jej przyjęciem jako literalnej prawdy (co moim zdaniem jest jak najbardziej historycznie i astronomicznie uzasadnione). Michael Molnar sugerował, że nawet jeśli sama historia wizyty Magów w Betlejem byłaby zmyślona, to ktoś z pierwszych chrześcijan mógł na podstawie prawdziwej daty narodzin Jezusa obliczyć horoskop (jak on samemu to zrobił), który został zinterpretowany na podstawie reguł starożytnej astrologii (ustalonych a priori według podręczników astrologicznych, a nie dostosowanych post factum!) jako zapowiedź narodzin Króla Żydowskiego. My w Polsce jednak jak zwykle jesteśmy zapóźnieni w stosunku do dyskusji, jakie toczą się na Zachodzie, gdzie wysuwane są nowe kreatywne perspektywy.

Historii Bożego Narodzenia racjonaliści i moderniści zarzucają, że nie jest ona potwierdzona przez źródła z epoki, czyli właściwie chodzi jedynie o Józefa Flawiusza. Tymczasem, jak pokazaliśmy, bardzo wiele wskazówek można znaleźć w dziełach późnoantycznych autorów (piszących ok. 400 r.) opierających się na wcześniejszych, dla nas już zaginionych źródłach. W pismach Makrobiusza, Hieronima, Orozjusza, Leona Wielkiego, Pseudo-Hegezypa i innych, także Orygenesa czy wczesnych apokryfach (jak Protoewangelia Jakuba) znajduje się bogactwo cennych informacji historycznych, tylko trzeba je odszukać i umieć odczytać. Tylko moderniści zapatrzeni we własne jedynie słuszne poglądy, to zupełnie ignorują, próbując narzucić swój obowiązujący punkt widzenia. Większość biblistów, jak łatwo można dostrzec, ma niewielkie pojęcie choćby o dziełach Ojców Kościoła i zawartych tam chrześcijańskich tradycjach. Na ogół, jak już muszą cytować jakieś ustępy patrystyczne, robią to, jak się wydaje, za standardowymi opracowaniami, nawet nie sprawdzając bezpośrednio tekstów źródłowych! Ot szkodliwy efekt protestanckiej liberalnej egzegezy biblijnej (przejętej później przez katolicki modernizm), pogardzającej późniejszymi przekazami Tradycji, jako zwykłymi ludzkimi wymysłami. Która nie dostrzegała historycznej ciągłości, jaka istnieje między nimi a przekazem biblijnym.

Te przekazy w źródłach klasycznych były znane od dawien dawna. Gdy czyta się książki Johannesa Keplera sprzed 400 lat o narodzinach Chrystusa, to uderza, że dyskutuje on dokładnie te same problemy, co i my, używając dokładnie tych samych źródeł. Tak samo rozważa on tam takie zagadnienia, jak spis Kwiryniusza (w tym znaczenie wzmianki Tertuliana, że spis przeprowadził Sencjusz Saturninus), datowanie zaćmienia Księżyca przed śmiercią Heroda Wielkiego, tak samo odwołuje się do wzmianek Makrobiusza, Orozjusza, do relacji Justynusa o kometach Mitrydatesa itd. Właściwie nie czuć różnicy, czy książka została napisana na początku XVII, czy XXI wieku. Kepler ponadto jak widzimy, w przeciwieństwie do współczesnych uczonych, był człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Bez problemu operował zarówno koncepcjami matematycznymi i astronomicznymi, jak i analizą starożytnych źródeł historycznych, coś, co dzisiaj jest rzadko spotykane. Podział na „dwie kultury” (tytuł słynnego wykładu C.P. Snowa z 1959 r.), humanistyczną i nauk ścisłych, nie był jeszcze w ogóle zarysowany. Kepler nie miał jeszcze chińskich zapisków astronomicznych. Katalogi chińskich zapisków astronomicznych zaczęły pojawiać się od XVIII w., jeśli nie wcześniej (patrz np. traktat francuskiego astronoma i księdza „Cométographie; ou, Traité historique et théorique des comètes” z 1783 r., skan na Internet Archive, link -na stronie 281 mamy notatki o interesujących chińskich kometach z lat 5 i 4 p.n.e.) i były stopniowo w kolejnych wiekach usprawniane (poprawiano i uzupełniano tłumaczenia, choć te akurat wzmianki o obiektach z 5 i 4 r. p.n.e. się zasadniczo nie zmieniały). No wszystko już było dostępne od wieków. Tylko jakoś tak bardzo postępowi moderniści tego nie potrafią zauważyć.

Tak samo współczesne opracowania, na których się opieram, są dzisiaj powszechnie dostępne, przynajmniej dla pracowników uczelni, a nawet studentów. Albo można je łatwo nabyć za względnie (choć cena nominalna takich monografii jak Barthel & Kooten jest 10x większa niż porównywalnej wielkości popularnych książek dostępnych w księgarniach) niewielkie pieniądze. Mniejsze niż wydatki na wyjazdy tych wszystkich profesorów na bezsensowne konferencje organizowane głównie dla celów towarzyskich. No i co? I nico! Przeżarte modernizmem wielkie akademickie „autorytety” i tak się niczego nie uczą. Po co zresztą? W dzisiejszych czasach doktorat to można sobie kupić (albo zrobić na podstawie kilku totalnie szablonowych publikacji, bez żadnej oryginalnej myśli autora), a habilitację robi się po znajomościach. Trzeba się jeszcze tylko wiedzieć, komu się podlizać, by w końcu dostać tytularnego profesora! Moderniści, tak samo, jak uczeni w Piśmie na dworze Heroda Wielkiego, wszystko mieli wyłożone na tacy! A jednak nie poszli do Betlejem, by spotkać nowo narodzonego Mesjasza! Lepiej było trwać wygodnie przy tronie Heroda...

Starożytni Grecy i być może Babilończycy w epoce hellenistycznej znali heliocentryzm. W epoce rzymskiej jednak na powrót zatriumfowała geocentryczna wizja kosmosu, z realnie istniejącymi (a nie tylko jako koncepcja teoretyczna) koncentrycznymi obracającymi się sferami, do których przytwierdzone były kolejne, epicykliczne sfery, w których obracały się planety itd. A także arystotelizm i jego przekonania. No bo przecież opierały się na oczywistościach. Że musi być środek Wszechświata, do którego dążą ciała ciężkie, że Ziemia nie może się poruszać, bo ruch jest absolutny i na pewno byłby odczuwalny, gdyby Ziemia wirowała i poruszała się z tak zawrotną prędkością itd. I tak samo współczesny biblijny modernizm usiłuje ludziom wmawiać pewne „oczywistości” w temacie ewangelii dzieciństwa. Że gwiazdy nie mogą się poruszać po niebie względem karawany Mędrców, że nie mogą stanąć nad miejscem, gdzie było Dziecię, że jak główny dziejopis historii Żydów (Józef Flawiusz) nie wspomniał o rzezi niewiniątek, albo spisie ludności za Heroda Wielkiego, tylko kolejnym 10 lat później, to na pewno tych wydarzeń nie było, że jeśli Ewangeliści Łukasz i Mateusz opisywali różne wydarzenia, to ich relacje muszą być sprzeczne, że jeśli Ewangelia Marka nie zawiera opowieści o narodzinach Jezusa, to musi być najstarsza, a opowieści u Mateusza i Łukasza to wymysły. Ludzie, mamy XXI wiek! A moderniści ciągle chcą cofnąć się do XIX w., wmawiając ludziom toporne wymysły ówczesnej racjonalistycznej niemieckiej biblistyki! Tacy niby postępowi i przedstawiający niby wyniki współczesnych wyrafinowanych badań naukowych! No szkoda gadać… W dzisiejszych czasach współczesna kosmologia rozważa rozszerzającą się dynamicznie przestrzeń Wszechświata (jako realny obiekt fizyczny) z przyspieszającą ekspansję stałą kosmologiczną (pytanie dziś rozważane, czy jest ona rzeczywiście stałą w czasie?) oraz rozważa wpływ pierwotnych fluktuacji kwantowych na obserwowaną wielkoskalową strukturę Wszechświata i efekty tych niejednorodności na dalszą jego ewolucję. I podobnie jest z zaawansowanymi rozważaniami dotyczącymi zagadnień ewangelii dzieciństwa. Natomiast ciągnąc to porównanie, moderniści ciągle chcą nas cofnąć z powrotem do geocentryzmu (jak już raz w historii tak było)!

Modernizm jest po prostu dobrą ofertą dla cwaniaków i akademickich karierowiczów. Szybką i łatwą ścieżką, by się wybić w oczach bezbożnego, miłującego grzech świata. Udawać postępowych „wierzących”, bo się zakwestionowało jakieś elementy chrześcijańskiej wiary niezgodne z pozorną „nauką”. Moderniści programowo wręcz mylą naukę ze scjentyzmem. Natomiast skrupulatnie i dokładnie badać opowieści biblijne, szukać ich potwierdzenia w zewnętrznych źródłach, próbować zrozumieć, jakie jest ich przesłanie i dlaczego można im zaufać z dzisiejszą wiedzą o świecie -o to już o wiele trudniejsze. I wymagające o wiele więcej pracy i poświęceń niż przepisanie paru stwierdzeń z równie w danej kwestii niedoinformowanych, standardowych biblijnych komentarzy. By później udawać przed publiką wybitnego znawcę tematu ze stopniem naukowym! Jak nauczał mistrz Yoda w Gwiezdnych Wojnach (Część V: Imperium kontratakuje), Ciemna strona Mocy jest „szybsza, łatwiejsza, bardziej uwodzicielska”.

(Mk 12): 38 I nauczając dalej [Jezus] mówił: «Strzeżcie się uczonych w Piśmie. Z upodobaniem chodzą oni w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, 39 pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. 40 Objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy. Ci tym surowszy dostaną wyrok».

(Łk 20): 45 Gdy cały lud się przysłuchiwał, rzekł do swoich uczniów: 46 «Strzeżcie się uczonych w Piśmie, którzy z upodobaniem chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach i zaszczytne miejsca na ucztach. 47 Objadają oni domy wdów i dla pozoru długo się modlą. Ci tym surowszy dostaną wyrok».

Ewangeliści, św. Mateusz i św. Łukasz, znali rozróżnienie między płaszczyzną realistycznego opisu „co się wydarzyło” oraz płaszczyzną opisu symbolicznego, teologicznego, teorii głoszonego Zbawienia. A moderniści chcą zrobić z nich bajkopisarzy, mimo iż wszystko wskazuje na to, że opisywali oni prawdziwą historię. Żadne tam wymyślone midrasze, czy hagady, mimo pewnego zewnętrznego podobieństwa stylu. Te występują w kolejnych, apokryficznych opowieściach, od Protoewangelii Jakuba począwszy. Natomiast w kanonicznych ewangeliach przeciwnie. Zamiast rozbudowywania opowieści o nowe, fantastyczne wątki, mamy ich skracanie, enigmatyzowanie, zasłanianie otoczką swoistej mgły, budowanie niepewności, tworzenie zagadek, „co się naprawdę wydarzyło?”.

Racjonaliści i moderniści mogli sobie utrzymywać, że ewangelie dzieciństwa, to wszystko, to są bajki. Dopóki nie pojawiły się DOWODY wskazujące, że stoi za tym prawdziwa historia. Czy to w chińskich astronomicznych zapiskach, czy w tekstach Makrobiusza, czy Orozjusza i innych.

Składając wszystkie dane z tego i poprzednich opracowań można podać pewną rekonstrukcję historii wydarzeń Bożego Narodzenia, opartą na identyfikacji komety z 5 r. p.n.e. z Gwiazdą Betlejemską (ale, powtarzam, jest to założenie, a nie pewnik!). W tym samym czasie miał miejsce spis ludności, połączony z przysięgą na wierność cesarzowi Augustowi, za namiestnika Syrii Sencjusza Saturninusa, który zakończył swoją kadencję na ok. rok przed śmiercią Heroda Wielkiego w 4 r. p.n.e. (o czym wiemy z analizy dzieł Józefa Flawiusza). Po wizycie Magów miała miejsce rzeź niewiniątek (chłopców ἀπὸ διετοῦς καὶ κατωτέρω -apo dietous kai katotero -„od dwuletnich i poniżej”, czyli na nasze licząc, mających góra jeden rok i zaczynających drugi rok życia, chodzi po prostu o niemowlaki, które nie umieją jeszcze chodzić i mówić, nikt dokładnej daty urodzenia przecież nie sprawdzał!), poświadczona przez niezależne świadectwo Makrobiusza (wzięte z jakiegoś zbioru anegdot z czasów Augusta), które łączy je (nie będąc do końca świadomym rzeczywistych okoliczności) z procesem Antypatra, syna Heroda Wielkiego, który spiskował na życie ojca, i został stracony na krótko przed śmiercią Heroda. Jest to dość spójny z niemal wszystkimi danymi historycznymi scenariusz. Jedynym w zasadzie problemem jest niezgodność z na ogół przyjmowanym przypisaniem trzech datowanych monet temu, a nie innemu namiestnikowi Syrii, według tego, a nie innego schematu chronologicznego (tzn. Publiuszowi Kwinktyliuszowi Warusowi licząc lata od bitwy pod Akcjum w 31 r. p.n.e., a nie Terencjuszowi Warronowi wedle lat liczonych od bitwy pod Farsalos w 48 r. p.n.e., wówczas mielibyśmy pełną zgodność). Ale to jest problem (z którego nie zdaje sobie sprawę nawet wielu specjalistów!) dla całej chronologii wydarzeń z ostatniej dekady przed naszą erą (ze względu na niezgodność z narracją Józefa Flawiusza, takich problemów chronologicznych ze względu na niespójność źródeł jest zresztą więcej) w tym i dla dokładnej datacji narodzin Chrystusa. Wszystkich nieraz sprzecznych danych historycznych (i to wcale nie w ewangeliach!) całkiem uzgodnić się nie da. Trzeba podejmować decyzję o wyborze takiej, a nie innej interpretacji.

Z tego i innych powodów powyższy scenariusz, choć spójny z danymi historycznymi, nie należy uznawać za 100 % dowiedziony i całkowicie pewny. Nadal możliwe są wysuwane przez różnych badaczy inne rekonstrukcje historii narodzin Chrystusa, przesuwające je kilka lat wcześniej lub później, stosujące inną identyfikację Gwiazdy Betlejemskiej, inne rozwiązania co do spisu ludności itd. Pewności co do dokładnego przebiegu wydarzeń raczej nigdy mieć nie będziemy. Ale czy to źle? Bo czyż dokładna znajomość historycznych wydarzeń jest tak naprawdę potrzebna? Może właśnie o to chodziło w Ewangelii? By postawić potomnym zagadkę, by dokładny przebieg wydarzeń pozostał pewną tajemnicą, pobudzającą wyobraźnię. My tu skupiamy się na realistycznym odtworzeniu historii. Ale nie znaczy to, że fantastyczne, czy bajeczne wizje Bożego Narodzenia są złe i należy je odrzucić. One też mają swoją funkcję. Idiotyzmem byłoby się czepiać, że wspaniałe wizje malarskie narodzin Chrystusa (wiele z nich przedstawia album ks. Edwarda Stańka, „Z narodzeniem Jezusa było tak…”, Rafael 2006, popularny komentarz do ewangelii dzieciństwa) są nierealistyczne, bo bohaterowie są na nich przedstawieni w renesansowych czy barokowych strojach. Była rzeczywista historia narodzin Chrystusa, wiernie przedstawiona w Ewangelii. I są fantazyjne opowiadania o Bożym Narodzeniu. Jedno i drugie przekazuje pewną prawdę, choć na różnych płaszczyznach.

 

Styczeń 2025

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości