Jan Lewandowski

Neuronauki nie są w stanie zanegować istnienia duszy

dodane: 2024-08-31
Zdaniem wielu ateistów neuronauki obaliły koncepcję istnienia duszy. W niniejszym tekście wykażę bezpodstawność ateistycznych twierdzeń w tym zakresie.

     Ateiści twierdzą, że współczesna nauka, a konkretnie neuronauki, wykluczyły już rzekomo istnienie niematerialnej duszy ludzkiej ze spektrum racjonalnych i empirycznych rozważań. Jednak nauka, a konkretnie neuronauki, niczego takiego nie zrobiły. To tylko ateistyczni materialiści i tak zwani fizykaliści twierdzą, że neuronauki rzekomo zanegowały istnienie niematerialnej duszy ludzkiej. Dla ateistycznych materialistów i fizykalistów umysł jest tylko wytworem materialnego mózgu i jest z mózgiem tożsamy. Umysł nie istnieje jako odrębny byt i jest nieodróżnialny od mózgu. Tym samym niematerialna dusza nie istnieje, z punktu widzenia ateistycznych materialistów i fizykalistów. Natomiast z punktu widzenia dualistów niezależna od mózgu i niematerialna dusza jak najbardziej istnieje i przeżyje śmierć ciała oraz mózgu. Dla dualisty umysł i dusza są odrębne i stosunkowo niezależne od materialnego mózgu, nie będąc jego wytworem. Dusza i umysł są niematerialne, mózg jest zaś materialny. W przekonaniu dualisty mózg jest jedynie używany przez duszę, tak jak myszka od komputera jest używana przez użytkownika tego komputera. Ale myszka nie jest ani komputerem, ani użytkownikiem komputera. Zwarcie w myszce może spowodować zawieszenie komputera. Ale myszka nie jest ani oprogramowaniem komputera, ani nie stanowi integralnej części twardego dysku. Niektórzy dualiści używają analogii hardware i software, to znaczy software (oprogramowanie) jest niematerialną informacją, stanowiąc jakby odpowiednik duszy ludzkiej, natomiast hardware (głównie twardy dysk) i ogólnie pojęta elektronika w komputerze są odpowiednikiem ludzkiego mózgu. Mózg jest zatem tylko takim proxy dla duszy. Relacja umysłu do mózgu jest jak stosunek software do hardware w komputerze. Zwarcie w myszy komputera może zakłócić działanie komputera lecz software pozostaje nienaruszony. Analogia software versus hardware jest całkiem niezła i stanowi nawet dobre zobrazowanie zagadnienia, ale należy pamiętać, że analogia to tylko analogia i ma swoje ograniczenia. Niemniej jednak uważam, że można się tą analogią w miarę trafnie posługiwać. Nie trzeba chyba dodawać, że ateiści są w tym całym sporze materialistami i fizykalistami, natomiast teiści są dualistami. Tyle tytułem wprowadzenia, które jest niezbędne do tego, abyśmy dalej rozumieli pojęcia używane w niniejszym tekście.


    Materializm (monizm materialistyczny) to jedna z dwóch odmian monizmu. Głosi on, że istnieje tylko jeden rodzaj substancji, że jedyną rzeczywistością, jaka istnieje, jest rzeczywistość materialna, fizyczna. Pogląd ten ma związek z problemem ciało-umysł, znanym w publicystyce anglojęzycznej jako problem mind and body. Zwolennicy pewnych odłamów materializmu tworzą teorie redukcjonistyczne, mające za zadanie sprowadzić umysł do różnorodnych stanów cielesnych i fizykalnych.


    Ateistyczny materializm, czyli pogląd, że istnieje jedynie materia i procesy fizyczne, nie jest jednak poglądem do utrzymania i sypie się pod naporem faktów i logiki. Bardziej zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłam do mojego tekstu z 2017 roku pt. Materializm ateistyczny - polemika:


https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TF/jl_materializm2017


https://www.apologetyka.info/ateizm/materializm-ateistyczny-polemika,1009.htm


    W tekście tym obaliłem ateistyczny materializm, czyli pogląd, że istnieje jedynie materia i procesy fizyczne. Ateistyczny materializm jest poglądem nie do obronienia, gdyż aby go obronić trzeba by posiadać wszechwiedzę. A żaden człowiek jej nie posiada, zwłaszcza ateista. Przy okazji warto dodać, że ateistyczny materializm jest poglądem wewnętrznie sprzecznym i samowywrotnym. Zainteresowanych dalszymi szczegółami odsyłam do mojego wspomnianego przed momentem artykułu.


    Sytuacja ateistycznych materialistów i fizykalistów jest beznadziejna, a dodatkowo komplikuje się ona jeszcze bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę to, że nie wiadomo nawet co to właściwie jest materia. W fizyce istnieją co najmniej cztery niezgodne ze sobą definicje materii. Po rewolucjach związanych z fizyką kwantową materia stała się już tylko w zasadzie bytem wirtualnym, niesprecyzowanym, płynnym, nieuchwytnym i mogącym podlegać nieskończonym klasyfikacjom i podziałom. Tak więc ateistyczny materialista, który stwierdza, że świadomość jest jedynie produktem materii, używa pojęć pozbawionych desygnatu i w zasadzie jedynie bełkocze. W tej sytuacji zdanie „świadomość jest jedynie wytworem materii” w niczym nie różni się od zdania „świadomość jest jedynie wytworem pywyndxsjsakja”. W perspektywie berkeleyowskiej materia nie istnieje i istnieje jedynie Bóg oraz stworzone przez niego umysły, dla których materia jest jedynie iluzoryczną i nietrwałą platformą służącą do komunikowania się między bytami osobowymi. Dla uproszczenia zagadnienia dalej w niniejszym artykule przyjmuję jednak perspektywę potoczną, w której istnienie materii jest oczywiste i nie podlega żadnej dyskusji.


    Popularne wśród ateistycznych materialistów i fizykalistów jest także rozgłaszanie przesłania, zgodnie z którym istnienie wolnej woli zostało zanegowane w słynnym eksperymencie Benjamina Libeta. Libet rzekomo wykazał, że nasze mózgi podejmują decyzje zanim sobie to uświadomimy. Ale eksperyment Libeta został obalony. Okazało się, że aktywność na wykresie mózgu, która zachodziła przed podejmowaniem przez badanego jakiejś decyzji, bezpodstawnie interpretowano jako mimowolne podjęcie tej decyzji przez jego mózg. Jednak taka interpretacja była czysto arbitralna i życzeniowa. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj:


https://www.theatlantic.com/health/archive/2019/09/free-will-bereitschaftspotential/597736/


    Warto dodać, że wszyscy ateiści, których spotykałem w Internecie, nie mieli zielonego pojęcia o tym, że eksperyment Libeta został podważony i zanegowany. Ateiści są zatem mocno zacofani w kwestii aktualnej wiedzy neuronaukowej i opierają się jedynie na obiegowych i błędnych stereotypach.


    Ateistyczny materializm i fizykalizm, które próbują negować istnienie niematerialnej duszy nieśmiertelnej, są też bombardowane różnymi nieprzezwyciężalnymi trudnościami i paradoksami, jakie są opracowywane przez znanych filozofów umysłu. Mam tu na myśli tak zwany pokój Mary i młyn Leibniza. Omówię je teraz kolejno. Pokój Mary, czyli „Czego nie wiedziała Maria” (z języka angielskiego - What Mary Didn't Know), to argument z wiedzy, który w filozofii umysłu jest wytaczany przeciwko materialistycznym teoriom umysłu. Po raz pierwszy został on opracowany w artykule Franka Jacksona pod tym samym tytułem. Artykuł pojawił się w „Journal of Philosophy” (wolumin 83) w 1986 roku. Frank Jackson wystosowuje zarzut przeciwko materialistycznym teoriom redukcjonistycznym. Podaje on następujący przykład: istnieje neurobiolog o imieniu Maria. Kobieta ta posiada ogromną, a w zasadzie kompletną wiedzę na temat fizjologii ośrodkowego układu nerwowego. Opanowała też doskonale teorię optyki, zna tym samym wszystkie zjawiska, którym podlega światło w kontakcie z okiem ludzkim. Tak więc potrafi ona też bez problemu wyjaśnić działanie narządu wzroku ludzkiego. Ale Maria od urodzenia żyje w środowisku pozbawionym kolorów, w którym istnieją tylko biel, czerń i rozmaite odcienie szarości pomiędzy nimi. Nigdy nie widziała żadnej innej barwy. Tym samym Maria tak naprawdę nie wie jak barwy wyglądają, nie ma pojęcia na czym polega doświadczenie towarzyszące widzeniu czerwieni. Nie jest w posiadaniu tego doświadczenia, pomimo całej swojej wiedzy z zakresu neurofizjologii czy optyki. Nie widząc nigdy barwy czerwonej, po prostu nie można poznać odczucia towarzyszącego jej widzeniu. Posługując się tym przykładem Frank Jackson dochodzi do słusznego wniosku, że materialistyczna teoria umysłu nie jest w stanie wyjaśnić wszystkich aspektów tegoż umysłu, choćby wrażenia towarzyszącego widzeniu tej lub innej barwy. Z tego samego powodu materialistyczna teoria umysłu nie tłumaczy też całego zakresu i bogactwa innych wrażeń. Materialistyczną teorię umysłu należy więc uznać za niekompletną, w najlepszym przypadku. W rzeczywistości materialistyczna teoria umysłu jest błędna, gdyż ateistyczni materialiści i fizykaliści mniemają, że jeśli czegoś nie da się opisać w kategoriach fizykalnych procesów, to owo coś nie istnieje. A fizykalne procesy nie są w stanie opisać choćby doświadczenia widzenia czerwoności. Jednak wiemy z własnych doznań, że takie doświadczenie istnieje. A więc materializm ateistyczny i wszystkie jego teorie, w tym te, które próbują redukować umysł do materii, są błędne już u samych swoich podstaw. Istnieją bowiem doświadczenia, które nie dają się w żaden sposób zredukować do materialnych procesów fizycznych. Dotyczy to zresztą nie tylko kolorów, ale także innych qualiów, takich jak wrażenia smakowe (na przykład kwaśność), węchowe, dotykowe lub słuchowe. Ateistyczny materializm i fizykalizm są zatem błędne już u samych swych podstaw, co dyskwalifikuje je już w zasadzie na samym starcie.


    Frank Jackson pisze o istnieniu realnych fenomenów, których nie da się objąć z perspektywy trzecioosobowej, jaką posługuje się opis fizyczny. Za przykład takiego zjawiska Jackson podaje właśnie zjawisko świadomości, które ewidentnie należy do kategorii subiektywnej, pierwszoosobowej. Marii nie brakuje wiedzy, ale brakuje jej przeżyć, które byłyby nietożsame z ich cechami wyłącznie trzecioosobowymi, jakkolwiek moglibyśmy je pojmować. Jackson zauważa, że fenomeny mentalne mają strukturę pierwszoosobową, tak więc ich redukcja do fenomenów o strukturze trzecioosobowej zawsze skończy się porażką. Maria jest bowiem elementem relacji wiążącej ją z jej przeżyciami, których nie da się zawrzeć w perspektywie relacji trzecioosobowych.


    James Patrick Moreland w swej książce pt. Dusza (wydanie polskie Prodoteo, Warszawa 2022) przedstawia argument Mary w jeszcze bardziej radykalnej wersji (s. 63-65). W wersji Morelanda Mary jest całkowicie niewidoma od urodzenia. Zreferuję teraz argument Mary w wersji Morelanda, aby pewne wnioski przeciw ateistycznemu materializmowi i fizykalizmowi zostały jeszcze bardziej wyakcentowane. Wyobraźmy sobie osobę o imieniu Mary, która jest niewidoma od urodzenia. Jednocześnie Mary jest genialnym naukowcem i posiadła całą wiedzę fizyczną związaną z aktami percepcji. I nagle Mary zaczyna widzieć. Uzyskuje wtedy wiedzę o nowych faktach, których nie znała wcześniej. Ponieważ przed odzyskaniem wzroku Mary znała wszystkie fakty fizyczne, a jednak teraz dowiaduje się o nowych faktach, to nie mogą one być faktami fizycznymi. Muszą one być faktami mentalnymi, które są niezależne od materii. Na przykład powiedzmy, że Mary uzyskała całą możliwą wiedzę o zjawiskach związanych z zagadnieniem czerwoności. Ale Mary nie wiedziała czym jest czerwoność aż nie odzyskała wzroku (to samo można by powiedzieć o innych zjawiskach mentalnych, takich jak na przykład ból). Fizykalizm i ateistyczny materializm po raz kolejny rozsypują się w proch w obliczu tych nieredukowalnych do materii faktów, którymi są właśnie qualia, takie jak widzenie kolorów, odczuwanie bólu, odczuwanie kwaśności. Zresztą również i wśród fizykalistów toczą się zacięte spory.


    Inny argument, który pogrąża materialistyczne i fizykalistyczne teorie umysłu, sprowadzające świadomość jedynie do procesów wyłącznie fizycznych i materialistycznych, to tak zwany młyn Leibniza. Młyn Leibniza to argument antymaterialistyczny, sformułowany przez Gottfrieda Wilhelma Leibniza w jego Monadologii. Leibniz również argumentował przeciw redukowaniu zdarzeń mentalnych wyłącznie do zjawisk fizyki mechanistycznej i materii. Argument Leibniza został skonstruowany w formie dowodu apagogicznego, gdzie zakłada się tezę przeciwną do dowodzonej, aby pokazać jej fałsz. Jest to, mówiąc trochę prościej, dowód nie wprost. Skoro nasz mózg jest jedynie materialnym i fizykalnym mechanizmem, to Leibniz proponuje wyobrazić sobie, że możemy się zmniejszyć i wejść do środka, aby ujrzeć te wszystkie skomplikowane mechaniczne struktury mózgu. Jednak zrozumienie ich funkcjonowania nie przybliży nas ani o krok do zrozumienia, jak za sprawą działania tych wyłącznie materialnych i fizykalnych mechanizmów powstają stany umysłowe.


    Problem z materialistycznymi i fizykalnymi ujęciami umysłu polega właśnie na tym, że – przyjmując założenia ateistycznego materializmu i fizykalizmu – świadomość fenomenalna z definicji nie może posiadać funkcji. Zgodnie z materializmem i fizykalizmem wszystkie byty są zdefiniowane i w pełni opisane za pomocą kategorii czysto ilościowych. Na przykład cząstki elementarne są wyczerpująco opisane między innymi za pomocą pojęć „masy”, „ładunku elektrycznego” i „spinu”. W podobny sposób zachowanie abstrakcyjnych pól jest w pełni zdefiniowane przez takie wielkości jak częstotliwość i amplituda drgań. Cząstki i pola same w sobie mają właściwości ilościowe, nie mają jednak wewnętrznych właściwości jakościowych, takich jak kolor czy smak, które są qualiami.


    Materializm zakłada deterministyczne podejście, zgodnie z którym wielkości charakteryzujące byty fizyczne umożliwiają im pełnienie roli przyczyn, czyli wywoływanie skutków. Przykładowo to wartość ładunku elektrycznego protonów i elektronów odpowiada za ich wzajemne przyciąganie się. Z kolei wartość masy neutronów powoduje rozszczepianie atomów w reaktorach jądrowych. I tak dalej. Wszystkie łańcuchy przyczyn i skutków w przyrodzie muszą być opisywalne wyłącznie za pomocą wielkości. Jeżeli coś nie jest wielkością, nie może być ujęte w naszych fizycznych modelach, a tym samym – ponieważ sądzi się, że takie modele są przyczynowo domknięte – nie może wytwarzać skutków. Zgodnie z materializmem podstawą wszystkich funkcji jest zatem ilość.


    A jednak nasza świadomość fenomenalna posiada ewidentnie charakter jakościowy, a nie ilościowy. Istnieje coś takiego jak wspomniane już wielokrotnie wyżej doznanie czerwieni, którego nie da się opisać po prostu jako odbierania częstotliwości czerwonego światła. Gdybyśmy powiedzieli niewidomemu od urodzenia, że zakres światła czerwonego ma długość fali od około 630 do około 780 nanometrów i stanowi przedział najniższych częstotliwości rozpoznawalnych przez ludzkie oko, to kompletnie nic by mu to nie powiedziało. Nadal nie miałby on zielonego pojęcia czym jest doświadczenie czerwoności. Nie da się też w żaden sposób wyjaśnić osobie głuchej od urodzenia jak słyszy się symfonię Wolfganga Amadeusza Mozarta, nawet jeśli zaprezentujemy takiej osobie wyczerpujący zapis widma fal dźwiękowych takiej symfonii lub jej zapis nutowy. Doznania są bowiem cechami jakościowymi. Filozofowie i neurolodzy nazywają je „qualiami” – nie da się ich w pełni opisać za pomocą wielkości ilościowych. A fizyka musi się posługiwać właśnie opisami ilościowymi i zmatematyzowanymi. Tylko takie opisy uznają ateistyczni materialiści i fizykaliści. Jednak qualia nie dają się w żaden sposób zmatematyzować i ilościowo opisać. Jak w zmatematyzowany sposób opisać jakościowe doznania związane z zachodem Słońca? A zatem materializm ateistyczny i fizykalizm po raz kolejny okazały się fałszywe. Nie zawierają one w sobie całego opisu świata. Istnieje coś więcej, coś co jest poza fizykalnymi i materialistycznymi opisami procesów zachodzących w przyrodzie. W ujęciu materialistycznym i fizykalistycznym jakości po prostu nie posiadają funkcji, ponieważ zdefiniowane ilościowo modele fizyczne mają być przyczynowo domknięte – to znaczy wystarczające do wyjaśnienia każdego naturalnego zjawiska. Również z perspektywy ewolucji darwinowskiej, która kładzie nacisk na przeżywalność organizmu, bez znaczenia jest to czy danym przetwarzanym w naszych mózgach towarzyszą jakieś doznania. W tej sytuacji nie ma żadnej różnicy między pozbawionymi świadomości zombie lub robotami, a świadomymi jednostkami ludzkimi. W obu przypadkach przetwarzanie danych w mózgu da identyczne efekty – organizm będzie zachowywał się za każdym razem tak samo i będzie miał taką samą szansę przeżycia oraz przekazania dalej swoich genów. Z punktu widzenia ateistycznego materializmu qualia są zatem tylko co najwyżej nadmiarowym zjawiskiem. Jednak wszyscy doświadczamy przeżywania różnorakich doznań znanych jako qualia. Ateistyczny materializm i fizykalizm nie dopuszczają do siebie istnienia qualiów, ponieważ ich istnienie wprost je obala. Tak samo jak istnienie powszechników, zwanych również uniwersaliami, które również obalają ateistyczny materializm.


    Warto tu jeszcze dodać, że z punktu widzenia darwinowskiej ewolucji i nierozerwalnie z nią związanego ateistycznego materializmu, świadomość fenomenalna nie mogła być preferowana przez dobór naturalny. W zasadzie z tego punktu widzenia świadomość ludzka nie powinna nawet w ogóle się pojawić. W optyce darwinowskiego ewolucjonizmu i nierozerwalnie z nim związanego ateistycznego materializmu wszyscy powinniśmy być pozbawionymi świadomości zombie, funkcjonującymi dokładnie tak samo jak byśmy posiadali świadomość, nie mając w rzeczywistości jednak żadnych wewnętrznych przeżyć i doświadczeń. Innymi słowy wszystkie możliwe do wyobrażenia funkcje poznawcze mogą, po przyjęciu materializmu ateistycznego, wykonywać swoje zadania przy jednoczesnym braku świadomych doznań. Istnienie naszych wewnętrznych przeżyć i doświadczeń jest zatem sprzeczne z ewolucjonizmem darwinowskim i związanym z nim nierozerwalnie materializmem ateistycznym. Natomiast niemożność przypisania qualiom funkcjonalnego i przyczynowego oddziaływania stanowi wewnętrzną sprzeczność w ateistycznym światopoglądzie materialistycznym. W materialistycznym świecie ateisty i fizykalisty istnieją tylko atomy, siły, pola, cząstki i puste przestrzenie między nimi. Nie ma tam miejsca na żadne qualia i powszechniki, które są z definicji niematerialne.


    Jeśli ktoś bardziej interesuje się kognitywistyką i filozofią umysłu to wie na pewno, że słynny problem mind and body pozostaje wciąż nierozwiązany, a więc dualizm wcale nie został obalony, wbrew temu co twierdzą ateistyczni materialiści i fizykaliści, którzy błędnie mniemają, że umysł i świadomość ludzką można całkowicie zredukować do materii i ludzkiego mózgu. Ale nawet i to twierdzenie jest do zakwestionowania przy pomocy pewnych konkretnych zdarzeń. Jakiś czas temu media światowe doniosły o pewnym mieszkańcu Europy, który żyje w zasadzie bez mózgu. 52-letni Francuz o imieniu Mathieu to wyjątkowy i niezwykły przypadek. Jego mózg został zredukowany prawie o 75 procent. Mimo to mężczyzna był w stanie prowadzić normalne życie. Miał żonę, dzieci, a nawet posadę w państwowym urzędzie. Co ciekawe jego IQ, w wysokości 75, nie odbiega aż tak bardzo od przeciętnego, które wynosi 100. Cała sprawa wyszła na jaw podczas badania, które było zupełnie niezwiązane z dziwaczną przypadłością Mathieu. Zdjęcie z tomografii komputerowej głowy 52-latka opublikowało zaś pismo medyczne „Lancet”. Francuz funkcjonował jednak bez większych problemów, nie był także upośledzony umysłowo. Więcej na ten temat można przeczytać choćby tutaj:


https://natemat.pl/zdrowie/158991,mial-zone-dzieci-i-posade-urzednicza-okazalo-sie-jednak-ze-zyl-prawie-bez-mozgu-jak-to-mozliwe


https://tech.wp.pl/54-latek-nie-ma-mozgu-pracuje-jako-urzednik,6195077131970177a


    Reinhard Kreissl, znany niemiecki pisarz zajmujący się zjawiskiem nauki, bezceremonialnie wyśmiewa podniety związane z neuronaukami, którymi kierują się ateistyczni materialiści i fizykaliści, chcący redukować umysł i świadomość jedynie do czysto fizycznych procesów mózgu, takich jak reakcje elektrochemiczne. Kreissl w swojej książce pt. Dlaczego wiara w naukę nas ogłupia? (wydanie polskie WAM, Kraków 2012) zwraca uwagę na to, że ostatnio swoistą karierę w mediach robią właśnie tak zwane neuronauki. Naiwni laicy, karmieni papką medialną, zostali już niemal całkowicie oszukani, że nauka rzekomo rozgryzła wszelkie tajemnice człowieczeństwa publikując kolorowe skany mózgu. Przedstawia się tym laikom wykres aktywności fal mózgowych, który następnie jest kojarzony z jakimś zachowaniem człowieka i ma to rzekomo wyjaśniać zagadki ludzkości. Tymczasem Kreissl zauważa, że kolorowe skany mózgu mają tyle samo wspólnego z rzeczywistością co modele atomu, czyli w sumie nic. Kolorowe fotografie aktywności mózgu i model atomu to nie są odbicia rzeczywistości. Wszystko to i tak podlega dalszej interpretacji, a więc neuronauki w sumie nic nam nie wyjaśniają. Wiemy tyle samo ile przed ich powstaniem. Zawsze można też postawić pytanie o to czy obliczenia zostały przeprowadzone prawidłowo, czy aparatura techniczna jest nastawiona dokładnie i czy dokonano poprawnej transformacji danych w kwestii badań mózgu. Już ludy pierwotne i ich szamani znały sposoby manipulowania postrzeganiem ludzkim. Nauka nie wniosła tu specjalnie wiele nowego. Analiza procesów w mózgu nie jest w stanie rozszyfrować tajemnic człowieczeństwa (za Reinhard Kreissl, Dlaczego wiara w naukę nas ogłupia?, Kraków 2012, s. 32-40).


    Nauka nie jest w stanie udowodnić, że dualizm jest fałszywy. Co więcej, można doskonale uzasadnić twierdzenie, że świadomość i dusza są rzeczywistościami niematerialnymi, a nie - fizycznymi.


    Fizykaliści i ateistyczni materialiści twierdzą, że jesteśmy jedynie bytami fizycznymi, takimi jak kamień polny lub dowolna inna przypadkowa zbitka atomów tego rodzaju. Jaka jest wartość kamienia polnego? Jaką godność ma taki kamień? Żadną. Tak samo jest w przypadku człowieka: jeśli człowiek jest jedynie przypadkowym zlepkiem atomów, to fizykalista i ateistyczny materialista nie ma jak i skąd wziąć i przypisać człowiekowi wartość i godność. Może je przypisać jedynie arbitralnie. Ale wtedy równie arbitralnie może człowieka tej godności i wartości pozbawić. Bez różnicy. Jeśli jesteśmy jedynie zombie, które doświadczają tylko iluzji, że mają umysł, to w niczym nie różnimy się od swoich zwłok, które przeżywają pośmiertne konwulsje. Nie ma w nas wtedy żadnych cech, które byłyby w nas trwale obecne i decydowałyby o naszej wartości. Istnienie w nas duszy stworzonej przez Boga ma więc kluczowe znaczenie dla szeregu kwestii etycznych, jakie wiążą się z godnością i wartością osoby ludzkiej, które w tej sytuacji są niezbywalne.


    Fizykaliści i ateistyczni materialiści ulegają iluzji, że zanegowali istnienie niematerialnej duszy nieśmiertelnej w człowieku tylko dlatego, że wskazali na jakieś przykłady, dzięki którym było rzekomo widać, iż świadomość ludzka jest zależna od działania mózgu (na przykład w sytuacji odurzenia narkotykowego lub upojenia alkoholowego). Ale nie ma tutaj żadnego poprawnego wynikania. Nie ma nic nadzwyczajnego w tym, że dopóki dusza pozostaje w ciele, to jej funkcjonowanie może zależeć od prawidłowego funkcjonowania mózgu lub nawet innych narządów (na przykład oczu). Jednak dusza jest czymś, co przetrwa zniszczenie ciała. Ani umysł, ani jego własności i stany nie są mózgiem. Fizykalizm i ateistyczny materializm są fałszywe. Ustalenia neurobiologii są w zasadzie nieistotne dla debaty fizykalizm i ateistyczny materializm versus dualizm, tak jak i zagadnienia istnienia duszy w ogóle.


    Jak już wspomniałem przed momentem, fizykaliści i ateistyczni materialiści argumentują czasami, że dusza nie istnieje i mózg jest tożsamy z tym, co dawniej uważano za duszę. Mają o tym świadczyć sytuacje, w których na przykład uszkodzenie mózgu lub substancje chemiczne typu narkotyki, alkohol lub leki, wpływają znacząco na zmiany zachowania człowieka. Jednak nie ma tutaj wynikania. Sam fakt, że A jest przyczyną B (albo odwrotnie), lub wyłącznie to, że A i B są stale skorelowane, nie oznacza, że A jest tożsame z B. Światło słoneczne może spowodować, że kichnę, ale jasne jest, że światło słoneczne nie jest tym samym, co moje kichnięcie. W psychologii i neurobiologii istnieje pojęcie pacjenta splątanego. Pacjent splątany to osoba, której mózg doznaje zaburzeń w wyniku ogólnego pogorszenia się stanu organizmu (na przykład osoby umierające) lub w wyniku choroby psychicznej. Pacjenci ci wypowiadają się bardzo nielogicznie, a wręcz majaczą i bredzą. Czy to ma być dowód na to, jak chcieliby fizykaliści i ateistyczni materialiści, że umysł i dusza mogą zostać sprowadzone jedynie do materialnych procesów i reakcji elektrochemicznych w naszym mózgu? Wcale nie. Osoby, których stan polepszył się i wyszły ze stanu splątania twierdzą, że pamiętają sytuacje, w których w wyniku splątania bredziły i wypowiadały się nielogicznie. Z ich relacji wynika, że mózg mówił jakby za nich od rzeczy, nie potrafiły się one logicznie komunikować z otoczeniem, ale mimo to wiedziały o tym i chciały powiedzieć coś sensownego. Jednak nie mogły, gdyż mózg mówił jakby za nich co innego. Ta sytuacja jest bezcenna pod względem obserwacji istotnych dla naszych rozważań i wskazuje na to, że mózg nie jest tożsamy ze świadomością. Mózg może szwankować i nielogicznie mówić za nas, ale my jesteśmy jakby obok, zupełnie świadomi tego co się dzieje i wiemy, że chcielibyśmy mieć nad tym wszystkim kontrolę. To tak jak wtedy, gdy twoje ciało w wyniku paraliżu odmawia ci posłuszeństwa. Ale jesteś świadomy i wiesz, że nie jest tak jak powinno być. A więc nie jesteśmy swoim mózgiem. Mózg jest tylko swego rodzaju proxy, niczym joystick, którym to my kierujemy. Robi to nasza dusza i umysł. Jeśli joystick się popsuje, to mamy wtedy problemy z kierowaniem. Ale my nie jesteśmy tym joystickiem i nie można nas sprowadzić jedynie do niego. Zjawisko splątania pacjenta lub odurzenia narkotykami (ewentualnie alkoholem lub lekami) nie oznacza, że można nasze jestestwo zredukować jedynie do procesów fizycznych i reakcji elektrochemicznych w naszym mózgu. Oznacza to tylko tyle, że gdy nasz mózg szwankuje, to nasza dusza, jaźń i jestestwo wchodzą w problemy interkomunikacyjne z mózgiem. Możemy się wtedy zachowywać nielogicznie. Ale dusza to świadomość, a nie logiczne zachowanie. Logicznych zachowań uczy się przede wszystkim nasz mózg w ramach określonej kultury i przekonań.


    Ateistyczni materialiści i fizykaliści argumentują też czasami, że dowodem przeciw istnieniu duszy ma być rzekomo to, że nie pamiętamy co było po utracie świadomości. Gdyby dusza była czymś niematerialnym i niezależnym od mózgu, argumentują fizykaliści i ateistyczni materialiści, to pamiętalibyśmy co się działo gdy mózg był nieprzytomny. Jednak taka argumentacja ateistycznych materialistów i fizykalistów ponownie jest błędna. Czasem nie pamięta się snu, co nie oznacza, że go nie było. Tak samo z tego, że nie pamięta się co było po utracie świadomości nie wynika, że nieprzytomny nie był świadomy. Może jedynie tego nie pamiętać. To mózg jest odpowiedzialny za proces zapamiętywania. Dusza zaś odbiera stany mózgu. Nic zatem dziwnego, że w sytuacji gdy mózg jest nieprzytomny to żadne dane do duszy nie docierają w tym momencie. Argumentacja fizykalistów i ateistycznych materialistów jest w tej kwestii po prostu wewnętrznie sprzeczna.


    Ścisłego fizykalizmu i ateistycznego materializmu nie da się więc uzasadnić jedynie poprzez wskazanie, że stany mentalne i stany mózgu są współzależne, powiązane przyczynowo, czy że istnieje między nimi stała korelacja w osobie posiadającej ciało. Podobnie niczego nie udowadniają badania EEG z pomocą czujników pomiarowych, które to badania wykazują zwiększoną aktywność w danym obszarze mózgu, jaka jest związana na przykład z pobudzaniem przez badanego takich procesów myślowych jak pamięć. W takich sytuacjach neuronaukowcom udało się ustalić jedynie korelację, a nie - tożsamość między umysłowym aktem zapamiętywania a aktywacją sieci neuronów w mózgu. Neuronauki nie są w stanie powiedzieć zupełnie nic na temat tego, czym są stany mentalne i jaźń. Korelacja, zależność czy związek przyczynowy to nie to samo co identyczność. Spór o duszę na linii fizykalizm i ateistyczny materializm kontra dualizm nie może zatem zostać rozstrzygnięty przez neuronauki i spór taki może być prowadzony jedynie w obszarze filozofii oraz teologii. Neuronauki po prostu nie są w stanie sięgnąć do żadnych rozstrzygnięć w tym zakresie. Świadomość należy do duszy, a nie do mózgu. Nie zmienia to faktu, że stany mentalne duszy pozostają w dwukierunkowej interakcji przyczynowej z określonymi obszarami mózgu. Dlatego gdy mózg zaczyna szwankować, jak w sytuacji pacjentów splątanych lub w sytuacji odurzenia narkotykami, tudzież alkoholem, wtedy zachowania w obrębie ludzkiej świadomości się zmieniają. Nie dowodzi to jednak niczego więcej jak tylko korelacji i interakcji pomiędzy duszą i mózgiem, o czym wspomniałem już wyżej.


    Dualizm i wiara w duszę są powszechne wśród ludzkości i jej historii. Wiara w duszę sięga już czasów neandertalczyków, jak to ukazują zabytki archeologiczne. Dualizmu nie trzeba nikogo uczyć - w przeciwieństwie do fizykalizmu i ateistycznego materializmu. Również małe dzieci są z natury dualistami. Wiedzą o stanach i bytach mentalnych jako ontologicznie różnych od obiektów fizycznych. To na fizyskalistach i ateistycznych materialistach spoczywa więc ciężar dowodu, jeśli chcą oni wykazać, że tradycyjne podejście zakorzenione w świadomości ludzkości jest błędne. Jednak żadnych takich dowodów fizykaliści i ateistyczni materialiści nie wskazali, a neuronauki również nie zawierają takich dowodów.


    Naturalistyczni materialiści i fizykaliści nie są w stanie zaoferować żadnego sensownego wyjaśnienia w kwestii pojawienia się świadomości. Istnienie świadomego Boga najlepiej wyjaśnia istnienie skończonych, świadomych istot. Naturalizm i ateistyczny materializm oraz fizykalizm w żaden sposób nie są w stanie tego wyjaśnić. Skoro świat jest jedynie zbiorem cząsteczek, pól, atomów i pustych przestrzeni między nimi, jak twierdzą ateistyczni materialiści oraz fizykaliści, to nie ma w tym świecie miejsca na żadną świadomość. Przestawianie między sobą cząstek i zmiany konfiguracji atomów nie sprawią, że nagle pojawi się coś więcej niż tylko cząstki i konfiguracje atomów, czyli że pojawi się świadomość. Cząstki pozostaną cząstkami, a atomy nadal pozostaną atomami. Świadomość nie pojawi się tu nagle i znikąd, jak pod wpływem jakiegoś działania magicznego. Naturalistyczni materialiści i ateistyczni fizykaliści nie są więc w stanie dostarczyć żadnego sensownego wyjaśnienia dla pojawienia się świadomości. Po prostu nie mają skąd jej wziąć. Nic więc dziwnego, że niektórzy ateistyczni materialiści negują istnienie świadomości w ogóle, co jest sprzeczne z powszechnym doświadczeniem ludzkości. Ale ci ateistyczni materialiści po prostu nie mogą dojść do innych wniosków niż zanegowanie istnienia świadomości. Tak właśnie uważają eliminatywiści materialistyczni, że świadomość nie istnieje. Oni są przynajmniej konsekwentnymi materialistami, choć pozostają w sprzeczności nie tylko z całym ludzkim doświadczeniem, ale pozostają oni w sprzeczności nawet z własnym doświadczeniem. Jeśli bowiem świadomość rzekomo nie istnieje, to jak materialistyczny eliminatywista może być świadomy tych wszystkich sądów, które wygłasza? Kto w takim razie w ogóle wygłasza te wszystkie sądy o świadomości, skoro sąd jest przekonaniem, które nie jest w stanie zaistnieć bez osoby świadomej o tym przekonaniu? Nie trudno zauważyć, że eliminatywizm materialistyczny jest stanowiskiem wewnętrznie sprzecznym i samowywrotnym. Ale to już jest temat na inny artykuł.


    Stany psychiczne mogą być opisane tylko z perspektywy pierwszej osoby - własnego „ja”. Stany psychiczne nie mają takich cech jak stany fizyczne, na przykład wymiarów przestrzennych, położenia, składania się z części (nasze „ja” zawsze jest integralne i czujemy się jednością, bez względu na upływ czasu). Stany psychiczne nie mogą być zatem opisane za pomocą języka fizycznego, gdyż nasze myśli nie mają wymiarów przestrzennych ani fizycznego położenia, wagi, ciężaru etcetera. Nie są też wykonane z prostszych elementów składowych (trudno byłoby zrozumieć na przykład zdanie „ból składa się z części”). Myśl nie ma też koloru i tak dalej. To kolejny nieprzezwyciężalny problem dla fizykalizmu i materializmu ateistycznego. Natomiast dualizm nie ma z tym żadnego problemu: dusza i umysł są po prostu niematerialne i niefizyczne.


    Stany mentalne cechują się też innymi stanami, które nie są fizyczne, na przykład intencjonalnością. Intencjonalność może dotyczyć nawet czegoś, co nie istnieje. Tymczasem żaden stan fizyczny nie jest o czymś ani na temat czegoś. Stany mentalne są przypisane tylko do jednej osoby. Jedna osoba nie może przeżyć stanów mentalnych drugiej osoby. To niemożliwe. Doznania takie jak doznanie czerwoności, bólu, przyjemności, tego, że coś wydaje się nam znajome, mogą być doświadczane tylko przez świadomą jednostkę. To kolejny problem dla ateistycznych materialistów i fizykalistów, bowiem nic co fizyczne nie ma tych własności. Z punktu widzenia ateistycznego materializmu i fizykalizmu ja powinienem mieć stany psychiczne tożsame z twoimi stanami psychicznymi. Posiadamy bowiem takie same mózgi, co więc za różnica. Nie powinno być żadnej różnicy między odczuwaniem „ja”, które w tej sytuacji nie powinno być odrębne od czegokolwiek lub przypisane do kogokolwiek. Ale tak właśnie nie jest. Nasze „ja” jest odrębne i przypisane jedynie do nas. Z punktu widzenia ateistycznego materializmu i fizykalizmu nie ma to najmniejszego sensu. Skoro stany mentalne mają określony charakter, a stany fizyczne go nie posiadają, to wniosek z tego jest taki, że stany mentalne nie są stanami fizycznymi i nie są z nimi tożsame. Wniosek ten jest zgodny z logicznym prawem identyczności, z którego wynika, że jeśli dwie porównywane rzeczy nie posiadają choćby jednej cechy wspólnej, to nie są jedną i tą samą rzeczą.


    Fizykaliści i ateistyczni materialiści nie są też w stanie wyjaśnić zagadnienia wiedzy uzyskanej na drodze introspekcyjnej, czyli tego co wiemy o własnych przeżyciach, doznaniach, myślach, odczuciach etcetera. Nie można nic powiedzieć o stanie mentalnym jedynie przez przyglądanie się mu, jak to chce robić fizykalista. Na podobnej zasadzie nie dałoby się nic powiedzieć o wartości pieniędzy, analizując jedynie skład chemiczny papieru menniczego, szaty graficznej i farby zastosowanej do druku banknotów. To nic by nam nie powiedziało o tym czym są pieniądze i do czego służą.


    Nie jest też jasne na czym polega relacja realizacji, do której miałby się odwoływać fizykalista i ateistyczny materialista opisujący stany mentalne. Realizacja nie jest relacją, która pojawia się w chemii czy fizyce. To kolejny nieprzezwyciężalny problem dla fizykalistów i ateistycznych materialistów.


    Kolejną paradoksalną ciekawostką jest to, że ateistyczni materialiści i fizykaliści nie są w stanie uniknąć języka dualistycznego przy opisywaniu zjawisk związanych z umysłem. To też pogrąża ateistyczny materializm i fizykalizm. Wystarczy usunąć ten dualistyczny język i zastąpić go pojęciami, które da się wyrazić w języku fizykalistycznym, a cała odpowiedź ateistycznych materialistów i fizykalistów traci wszelką wiarygodność oraz sens. Przy okazji warto dodać, że darwinowscy naturaliści ontologiczni popadają w błędne koło powołując się na naukę lub ewolucję w swej polemice z dualizmem, gdyż z góry zakładają oni to, czego mają dopiero dowieść.


    Gdybyśmy byli jedynie obiektami fizycznymi, wówczas odnoszący się do nas opis, dokonany w trzeciej osobie, wyczerpywałby wszystkie fakty na nasz temat. Jednak wiemy, że tak nie jest. Posiadamy stany mentalne, które możemy opisać jedynie z punktu widzenia pierwszej osoby i dzięki introspekcji. A zatem nie jesteśmy jedynie swoim ciałem i mózgiem. Jesteśmy czymś więcej. To kolejny mocny argument za dualizmem i przeciw fizykalizmowi oraz ateistycznemu materializmowi.


    Istnieją też inne dobre argumenty dualistyczne za tym, że nasza świadomość nie sprowadza się jedynie do procesów fizycznych oraz reakcji elektrochemicznych w naszym mózgu i w rzeczywistości jesteśmy czymś więcej niż tylko naszym mózgiem i materialnym ciałem. Poczucie trwałości i integralności naszego „ja” jest jednym z takich argumentów. Według fizykalistów i ateistycznych materialistów komórki w naszym ciele wciąż dzielą się, obumierają i wymieniają się na nowe. Po jakimś czasie nie pozostaje w nas nic starego, wszystko mamy wymienione na nowe. Oczywiście w tym czasie bez przerwy starzejemy się. Jednak po trzydziestu latach jesteśmy już kimś zupełnie innym pod względem fizycznym i biologicznym. Wymiana starych komórek na nowe wciąż trwa. Jest to jak stwarzanie nas wciąż od nowa. Ale mimo to mamy poczucie, że jesteśmy wciąż tą samą osobą co trzydzieści lat temu i wcześniej. Poczucie to nie może pochodzić z naszego ciała, które wciąż jakby stwarza się na nowo. A więc poczucie owo pochodzi z czegoś poza naszym ciałem, z ośrodka jaźni, która w tym momencie musi być niematerialna. Jest to dusza. Teza fizykalistów i ateistycznych materialistów, że co chwila stajemy się kimś nowym, a więc de facto kimś innym, nie ma żadnego sensu w świetle tego, że mentalnie identyfikujemy się ze sobą odkąd pamiętamy. Teza fizykalistów i ateistycznych materialistów, zgodnie z którą nie istnieje kontynuacja między naszym ciałem dawnym i obecnym, nie ma też żadnego sensu w świetle tego, że boimy się przyszłości lub cieszymy się z powodu świetlanej przyszłości i czujemy się odpowiedzialni za to, co zrobiliśmy w przeszłości. Jaki miałoby to sens, skoro według fizykalistów i ateistycznych materialistów jesteśmy tylko naszym ciałem, które wciąż wymienia się na nowe i nie posiada ono kontynuacji z naszym przeszłym i przyszłym ciałem? Teza fizykalistów i ateistycznych materialistów jest w świetle tego bezsensowna.


    Teza fizykalistów i ateistycznych materialistów jest bezsensowna również w świetle tego, że czujemy się wolni w swych decyzjach i co za tym idzie - czujemy się odpowiedzialni za nasze czyny. Nie ma to jednak żadnego sensu w fizykalizmie i ateistycznym materializmie, w którym wolna wola nie ma prawa istnieć. Jeśli jesteśmy tylko swoim mózgiem i ciałem, niczym więcej, to nie mamy wolnej woli. W świecie przyrody obowiązuje determinizm, a my - według fizykalistów i ateistycznych materialistów - jesteśmy tylko bezwolnymi kukiełkami tańczącymi w rytm praw fizyki. W takim układzie to nie my podejmujemy decyzje. Robi to za nas nasze ciało i prawa fizyczne, którym to ciało podlega, a decyzje i czyny jedynie przez nas przepływają. Możemy to tylko co najwyżej obserwować i nie mamy na to żadnego wpływu. Jest to niezależne od nas. Tak właśnie wygląda człowiek w ateistycznym materializmie i fizykalizmie. Jest tylko bezwolną kukiełką tańczącą w rytm Wszechświata i jego fizycznych praw. Człowiek nie ma nic do gadania w takim wypadku. Jest w pełni zdeterminowany. Ale jest to sprzeczne ze wszystkim czego doświadczamy. Wiemy, że tak nie jest. Wiemy, że fizykalizm jest fałszywy a my nie jesteśmy zredukowani jedynie do reakcji elektrochemicznych w naszym mózgu i do naszego fizycznego ciała. Podejmujemy autonomiczne i niezależne od naszej fizyczności decyzje w niematerialnym obszarze naszej świadomości, która przeżyje śmierć naszego ciała. Ten niematerialny obszar nazywamy duszą.


    James Patrick Moreland przytacza bardzo ciekawe relacje z pogranicza śmierci (tak zwane near death experiences - NDE), które wspierają dualistyczną tezę o istnieniu niematerialnej duszy i zarazem obalają fizykalizm oraz ateistyczny materializm. Poniżej przytoczę za Morelandem jedno z takich doświadczeń NDE, które jest bardzo wymowne i dobrze udokumentowane. Na marginesie warto dodać, że medycznie udokumentowano już kilkaset innych przypadków NDE, które ostatecznie obalają fizykalizm i przy okazji ateistyczny materializm. Jeden z takich przypadków pochodzi od Kimberly Clark Sharp, pracownicy szpitala Harborview w Seattle:


„Podczas próby reanimacji młodej pacjentki o imieniu Maria, u której stwierdzono śmierć kliniczną, pacjentka ta nagle odzyskała przytomność, chwyciła Kimberly za rękę i powiedziała jej, że opuściła swoje ciało, uniosła się ponad dach szpitala i zobaczyła tam duży, stary niebieski but, znajdujący się na górnym gzymsie dachu szpitala, po jednej stronie zdarty do cna, ze sznurówkami wetkniętymi pod obcas. Ów gzyms był niedostępny dla nikogo poza personelem szpitala i niewidoczny z pobliskich budynków, a Maria nigdy wcześniej w tym szpitalu nie była. Kimberly, zaciekawiona tą dziwaczną historią, ku swojemu zdumieniu znalazła ów but dokładnie w takim stanie, jak opisała to Maria, w tym miejscu, w którym miał się znajdować według jej opowieści. Tego samego dnia Maria została też przesłuchana przez inne osoby, które potwierdziły całe zdarzenie jako świadkowie” (J.P. Moreland, Dusza, Warszawa 2022, s. 118).


    Fizykaliści i ateistyczni materialiści często twierdzą, że przypadki near death experience (NDE) da się naturalistycznie wyjaśnić niedotlenieniem mózgu. Bliscy śmierci mają doświadczać halucynacji z powodu niedotlenienia mózgu. Czyżby? Jak w takim razie wytłumaczyć wyżej opisane doświadczenia Marii, zaraportowane przez pracownicę szpitala Harborview w Seattle, która to Maria widziała rzeczy, o jakich nie mogła wiedzieć i które były jak najbardziej realne (wspomniany bucik na dachu szpitala)? Fizykalizm i ateistyczny materializm rozsypują się w drobny mak w obliczu takich udokumentowanych faktów związanych z NDE, których jest coraz więcej. Bajeczki fizykalistów i ateistycznych materialistów o tym, że NDE można łatwo wyjaśnić „niedotlenieniem mózgu”, to tylko takie pocieszne bajeczki fizykalistów i ateistycznych materialistów. W swej powyżej zacytowanej przeze mnie książce Moreland wymienia więcej takich udokumentowanych przypadków NDE, których nie można wyjaśnić fizykalistycznie (s. 118n). Zainteresowanych odsyłam do książki Morelanda. Zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłam również do Jeffrey Longa, amerykańskiego lekarza, badacza zjawiska doświadczeń bliskich śmierci (NDE) i autora książki pt. Evidence of the Afterlife: The Science of Near-Death Experiences. Long również od wielu lat bada i dokumentuje zjawiska NDE, jednoznacznie twierdząc, że nie da się tego wyjaśnić przy pomocy żadnej materialistycznej teorii umysłu. Tak więc fizykalizm i ateistyczny materializm nie są w stanie w żaden sposób wyjaśnić przypadków NDE, natomiast zdarzenia takie udowadniają zarazem prawdziwość dualizmu i przy okazji teizmu. Nie ma wątpliwości, że życie po śmierci istnieje.


    Reasumując wszystkie powyższe rozważania można powiedzieć, że zjawisko świadomości jest jedynym w swoim rodzaju subiektywnym charakterem doznań. Nie uchwytuje go żadna redukcyjna analiza fizykalistyczna i materialistyczna tego co mentalne. Wszystkie te fizykalistyczne i materialistyczne analizy są bowiem logicznie do pogodzenia z brakiem tego co mentalne i są one zarazem równoważne empirycznie z opisem zombie, który robi wszystko to samo co my, lecz jest całkowicie pozbawiony świadomości. Te pozbawione świadomości działania zombie można by również przypisać robotom czy automatom, które zachowywałyby się dokładnie tak samo jak ludzie, a niczego by nie doznawały.


    Każdy program redukcjonistyczny musi opierać się na analizie tego, co ma zostać zredukowane, czyli świadomości w tym momencie. Jeśli taka analiza coś pomija z zagadnień świadomości, to wtedy zadanie nie zostało wykonane. Opieranie obrony ateistycznego materializmu i fizykalizmu na analizie zjawisk mentalnych, która to analiza nie uwzględnia ich pierwszoosobowego i subiektywnego charakteru, jest bezużyteczne. Nie mamy bowiem żadnych podstaw aby przypuszczać, że taka redukcja, która nie próbuje wyjaśniać świadomości, może być rozciągnięta na świadomość lub w ogóle można ją do świadomości odnieść. Brak tu jakiejkolwiek korelacji. Trudno uznać za wiarygodną redukcję świadomości, która w swych analizach pomija subiektywny charakter doświadczenia wewnętrznego wynikającego z introspekcji. Jeśli w redukcji zjawisk mentalnych nie bierze się pod uwagę świadomości, to jak można twierdzić, że ta redukcja dotyczy w ogóle świadomości? Jest to nonsens. Ale ten nonsens jest podtrzymywany przez ateistycznych materialistów i fizykalistów, którzy tworzą takie właśnie nonsensowne redukcje świadomości i uprawiają jedynie puste gierki słowne, mające na celu oszukać opinię publiczną, która w tym momencie ulegnie złudzeniu, że fizykaliści i ateistyczni materialiści rzekomo skutecznie wyjaśnili zjawisko świadomości przez zredukowanie jej do procesów czysto fizycznych oraz elektrochemicznych. Tyle tylko, że jest to kłamstwo. Niczego takiego ateistyczni materialiści i fizykaliści nigdy nie dokonali i nie dokonują. Żadna redukcja świadomości do jakiegokolwiek opisu fizycznego nie ma sensu ponieważ żaden opis fizyczny nie ma nic wspólnego z doświadczeniem świadomej jaźni, a zatem każdy taki opis nie jest opisem świadomości. Niczego on nie redukuje, co najwyżej po raz kolejny redukuje on fizykalizm i ateistyczny materializm do absurdu.


    A zatem neuronauki nie tylko nie zaprzeczają, ale nawet nie są w stanie zaprzeczyć istnieniu niematerialnej duszy ludzkiej. Co więcej, istnieje cała masa danych, takich jak zjawiska bliskie śmierci (NDE) i powszechne doświadczenie qualiów, które nie tylko stanowią problem dla ateistycznego materializmu i fizykalizmu, ale wręcz wprost obalają te dwa ostatnie stanowiska, ponieważ te stanowiska w żaden sposób nie potrafią wyjaśnić zjawisk NDE i qualiów. Za to teistyczny dualizm ma się świetnie i stanowi najlepsze wyjaśnienie zjawiska NDE i qualiów. Bez problemu tłumaczy on też wszystkie inne dane z neuronauk, które dotyczą ludzkiego umysłu i świadomości.


PS Większość moich wywodów i rozważań w powyższym artykule jest zreferowaniem co ciekawszych (w moim odczuciu) argumentów z wspominanej już wyżej książki Jamesa Patricka Morelanda pt. Dusza. Skąd wiemy, że istnieje, i dlaczego to ma znaczenie (wydawnictwo Prodoteo, Warszawa 2022). Ale pisząc powyższy tekst opierałem się nie tylko na Morelandzie. Wykorzystałem również w dużej mierze swoje własne przemyślenia i argumenty, a także najtrafniejsze moim zdaniem antyredukcjonistyczne uwagi Bernardo Kastrupa i Thomasa Nagela. Ten ostatni jest jednym z najwybitniejszych filozofów umysłu w obecnych czasach, jeśli nawet nie najwybitniejszym. Co ciekawe jest on ateistą i zarazem przeciwnikiem redukowania stanów mentalnych do procesów czysto fizycznych. Uważa on też ewolucjonizm darwinowski za prawie na pewno fałszywy. Mamy tu do czynienia ze swoistym kuriozum.


    Jan Lewandowski, sierpień 2024.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane