Łukasz Niesiołowski-Spano bredzi o Bożym Narodzeniu
Ostatnimi czasy media silnie promują osobę Łukasza Niesiołowskiego-Spano (biografia na Wikipedii), historyka starożytności, specjalisty od historii starożytnej Palestyny w czasach biblijnych i dziekana Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Niesiołowski-Spano w swoich publikacjach, a także popularnych wywiadach i wykładach, prezentuje on bardzo krytyczne, wręcz negacjonistyczne podejście do wiarygodności opowieści biblijnych. Szczególnie silnie jest on promowany w okresie Bożego Narodzenia. Od paru lat mamy wówczas zalew wywiadów, filmów, artykułów z Niesiołowskim-Spano na temat tego, czy historia narodzenia Chrystusa opisana w Ewangeliach, ma potwierdzenie historyczne, czy jest tylko pobożną fikcją. I „profesjonalny” historyk to neguje, twierdząc, że to wszystko wymysły. Toteż uważam, że należy na to zareagować. Zbyt wielu prostych ludzi może dać się zbałamucić, że tytuł akademicki daje jakieś rzeczywiste potwierdzenie tego typu twierdzeń, że opierają się one na rzetelnych badaniach przeprowadzonych przez owego szanowanego i uznanego naukowca. A tak wcale nie jest.
Na stronie Polskiej Bibliografii Naukowej, prezentującej 115 publikacji Niesiołowskiego-Spano https://pbn.nauka.gov.pl/core/#/person/view/5e709358878c28a0473a7aec/current , nie ma ŻADNEGO tytułu, który wskazywałby na to, że przeprowadził on jakiekolwiek badania naukowe nad historycznością opowieści o narodzeniach Jezusa. I podobnie na jego osobistym profilu na portalu academia.edu: https://uw.academia.edu/LukaszNiesiolowskiSpano
Co już samo w sobie pokazuje, że wszystkie te wywiady z Niesiołowskim-Spano, są już same w sobie jedną wielką manipulacją.
Spośród wielu bardzo podobnych wywiadów Niesiołowskiego-Spano dla mediów, wybrałem opublikowany rano w Wigilię 24 grudnia 2024 r. wywiad dla „Super Ekspressu” pod tytułem „Tajemnice życia Jezusa, Historyk z UW: Nie znamy daty narodzin Jezusa i nigdy jej nie poznamy”, link: https://polityka.se.pl/wiadomosci/nie-znamy-daty-narodzin-jezusa-i-nigdy-jej-nie-poznamy-aa-3r3C-wRnZ-b5RT.html Wywiad przeprowadzili Hubert Biskupski i niejaki TW. Jest to krótki i zwarty materiał, który dobrze nadaje się na podstawę do polemiki. Z tego, co przejrzałem, to w innych swoich wywiadach, Niesiołowski-Spano prezentuje bardzo podobne, czy wręcz identyczne podejście, te same wywody i argumenty. Pełne niedopowiedzeń, sofizmatów, sztuczek erystycznych.
Niniejsza polemika będzie zatem krótkim przedstawieniem problemu narodzin Jezusa z punktu widzenia historii i odpowiedzią na bezpodstawne twierdzenia Niesiołowskiego-Spano, że nauka jakoby jednoznacznie wykazała, że to wszystko bajki. W odpowiedziach zaś zostaną podane odniesienia do szerszych opracowań, tak mojego autorstwa, jak i innych, poruszających poszczególne zagadnienia.
Zaczynamy polemikę. Inne polemiki z Łukaszem Niesiołowskim-Spano na naszym portalu można znaleźć pod tagiem Łukasz Niesiołowski-Spano, link. Wszystkie teksty biblijne przedstawiam za tłumaczeniem Biblii Tysiąclecia.
„Super Express”: - Panie profesorze, czy Jezus jest postacią historyczną?
Tak, Jezus jest postacią historyczną. Chociaż musimy oddzielić dwa sposoby mówienia o nim. Z jednej strony mamy bowiem Jezusa – postać religii, którego życie opowiedziane jest w obrębie kościołów chrześcijańskich na podstawie bliższych lub dalszych danych zasłyszanych przez uczniów Jezusa i ich następców jako o Bogu. Natomiast historyk musi mówić o Jezusie inaczej, bo musi opierać się na materiałach źródłowych. Dość, niestety, ubogich, choć mogłoby się wydawać, że źródeł dotyczących tak znaczącej postaci będzie zdecydowanie więcej.
Odpowiedź: I nie ma żadnej przyczyny, by odróżniać Jezusa jako „postać religii” od postaci historycznej, rzeczywistego człowieka. Natomiast patrząc na opowieści, jakie snuje Łukasz Niesiołowski-Spano, historyk starożytności, który specjalizował się głównie w dziejach Filistynów, dominujących w Palestynie 1000 lat przed narodzinami Chrystusa, można uznać, że dla niego owe źródła historyczne O Jezusie (które, jak na starożytność, są całkiem spore w porównaniu ze wzmiankami o wielu innych postaciach) w ogóle się nie liczą. Liczą się jego wyssane z palca fantazje, które przedstawia czytelnikom i słuchaczom jako rzekome ustalenia bezstronnej nauki.
- A co z Ewangeliami? To jest źródło historyczne?
- Oczywiście, to bardzo ważne źródło, ale musimy wiedzieć, że wszyscy czterej ewangeliści pisali je, by powiedzieć historię mesjasza, który ma zbawić ludzkość. Nie są historykami krytycznie patrzącymi na opisywane wydarzenia. Używają danych historycznych, imion istniejących postaci po to, by przekonać odbiorców, że Jezus jest naprawdę Chrystusem.
Odpowiedź: Od razu trik sofistyczny. Ewangeliści nie byli profesjonalnymi historykami -ale takich w starożytności nie było. Nie istniała bowiem historia, jako dyscyplina akademicka, mająca na celu precyzyjne ustalenie „co zaszło”, odtworzenie dawnych dziejów. Istnieli za to historycy, tacy jak Herodot, Tukidydes, Ksenofont, Tytus Liwiusz, Tacyt itd. Którzy pisali historię, opisywali dzieje w sposób, moglibyśmy powiedzieć, zbliżony do dzisiejszych popularnych książek historycznych. Oczywiście jedni byli bardziej krytyczni, inni mniej. Jedni dokładniej badali swoje źródła, inni wymyślali fantastyczne opisy, by historia była interesująca. Wielu historyków pisało swoje dzieła z określoną tezą, np. by przedstawić swoje lub swoich patronów wielkie czyny (np. Juliusz Cezar), albo pokazać dumę z przeszłości swojego narodu (Józef Flawiusz czy Tytus Liwiusz). Nie znaczy to, że ich dzieła są niewiarygodne, a przynajmniej nie w większej części. I podobnie Ewangeliści. To, że chcieli przekonać swoich odbiorców, że Jezus jest Chrystusem, Mesjaszem, nie znaczy, że wydarzenia nie wydarzyły się tak, jak je opisali.
- Czy o narodzinach i wczesnym życiu Jezusa mamy inne źródła niż Ewangelie Łukasza i Mateusza?
- Na temat narodzin Jezusa mamy tylko te dwie Ewangelie. Wszystkie późniejsze tradycje są od nich zależne. Co ciekawe, obie relacje są w wielu miejscach sprzeczne. To, co się w nich zgadza to miejsce narodzin, ale różnią je okoliczności i czas.
Odpowiedź: Nie byłbym taki pewny. Następną w kolejności relacją o narodzinach Jezusa, ale także Jego Matki, Maryi, jest pochodząca z II w. Protoewangelia Jakuba. Która, mimo wielu fantazyjnych epizodów, może również opierać się na prastarych tradycjach pierwotnego Kościoła. Szerzej o tym można przeczytać w artykule „Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”, link.
A między relacjami Mateusza i Łukasza nie ma sprzeczności. Można ze sobą połączyć i zharmonizować na wiele sposobów. Ja sam byłbym w stanie na szybko wymyślić przynajmniej pół tuzina różnych takich sposobów. Jeden, najprostszy, przedstawiony jest w artykule „Ewangelie dzieciństwa -uzgodnienie”,link. Także: artykuł Jana Lewandowskiego podejmujący ogólne zagadnienie rzekomych sprzeczności pomiędzy tekstami, w odniesieniu do ewangelii dzieciństwa Mateusza i Łukasza: „Czy Ewangelie zawierają sprzeczne podania na temat dzieciństwa Jezusa?”, link oraz film Polskiego Inkwizytora: „Boże Narodzenie - Sprzeczności w Biblii #3”, link poruszający zagadnienie rzekomych sprzeczności w ewangeliach dzieciństwa i omawiający, jak w starożytności pisano biografie sławnych postaci.
- Narodziny Jezusa świętujemy 25 grudnia, choć wydaje się niemal pewne, że to nie jest data jego urodzin. Skąd zatem ten dzień?
- Prawdopodobieństwo, że to 25 grudnia jest jak 1 do 365. Tak naprawdę nie mamy żadnych źródeł, które potwierdzałyby konkretną datę Jego narodzin. Uznanie, że Jezus urodził się w dniu przesilenia zimowego wiąże się z dość młodą tradycją judaistyczną i świętem Chanuki oraz tradycją rzymską bóstwa znanego jako Sol Invictus kultywowaną przez cesarza Konstantyna. Problem z datą urodzin Jezusa polega na tym, że ona dla tradycji teologicznej nie była taka ważna. Dużo ważniejsze z religijnego punktu widzenia były – odpowiednio – śmierć Jezusa i jego poczęcie. Dlatego nawet w IV w., kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową w Rzymie, Boże Narodzenie ciągle nie było tak ważne liturgicznie, jak jest to obecnie.
Odpowiedź: Nikt nie wie, kiedy i dlaczego wybrano datę 25 grudnia na święto Bożego Narodzenia. Wszelkie teorie na ten temat to z braku jednoznacznych źródeł tak naprawdę czyste spekulacje. Nie da się udopwodnić, co często się zarzuca, że data 25 grudnia ma związek z obchodzonym wówczas pogańskim świętem ku czci Niezwyciężonego Słońca, Sol Invictus. Ani tym bardziej z Chanuką, która jest świętem ruchomym w kalendarzu juliańskim i gregoriańskim. Parę lat temu kilku włoskich uczonych wysunęło hipotezę o powiązaniu daty narodzin Chrystusa ze świętem Chanuki [De Caro, L. , La Greca, F. and Matricciani, E. (2022) Dating the Birth of Jesus Christ on Hanukkah. Open Journal of Social Sciences, 10, 304-317, link] Jest to jednak tylko jedna z wielu konkurujących teorii o dacie narodzin Jezusa.
Szerzej, patrz artykuły: hioba „Boże Narodzenie 25 grudnia, właściwie to czemu nie?”, link, Włodzimierza Bednarskiego „Kto od kogo przejął datę 25 grudnia?”, link oraz „Kto urodził się 25 grudnia?”, link, a także film Polskiego Inkwizytora, „Pogańskie Boże narodzenie? Analiza historyczna”, link.
- Skoro już wiemy, że data 25 grudnia jest raczej symboliczna, to może jesteśmy chociaż w stanie ustalić rok narodzin Jezusa?
- Narracje Mateusza i Łukasza bardzo wyraźnie wskazują na lata, kiedy to miało mieć miejsce. Opowieść o trzech mędrcach, Herodzie zaniepokojonym narodzinami potencjalnego konkurenta dla siebie i rzeź niewiniątek sprawia, że dwie rzeczy są dla nas jasne. Po pierwsze, nie dzieje się to później niż w 4 r. p.n.e., ponieważ Herod Wielki właśnie wtedy zmarł. Po drugie, rzeź niewiniątek to fikcja literacka, która podobnie jak opowieść o Mojżeszu i jego cudownym ratunku przed zamordowaniem wszystkich pierworodnych przez faraona ma wskazywać na to, że Jezus jest kimś wyjątkowym. To jedna wersja.
Odpowiedź: No jasne, Niesiołowski-Spano arbitralnie sobie zawyrokował, że rzeź niewiniątek to fikcja literacka. Na jakiej to niby podstawie? Tego już oczywiście nie mówi. Po co analizować szczegółowo. A o rzezi niewiniątek wspomina ok. 400 r. pogański pisarz Makrobiusz, przytaczając anegdotę o Herodzie Wielkim i cesarzu Auguście -jedną spośród wielu anegdot o cesarzu Auguście, zaczerpniętych z jakiegoś zaginionego obecnie dzieła napisanego w czasach Augusta. A więc niezależnego od Ewangelii Mateusza:
Gdy usłyszał [August] że pośród chłopców poniżej dwóch lat, których w Syrii Herod, król żydowski, kazał zgładzić, znalazł się również jego własny [syn], powiedział wówczas: „Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem” -Makrobiusz, Saturnalia II,4,11
Najczęściej przytaczanym argumentem przeciw historyczności rzezi niewiniątek jest to, że nie wspomina o niej Józef Flawiusz, autor jedynej zachowanej ciągłej historii Żydów od początku świata do zniszczenia Świątyni Jerozolimskiej przez Rzymian w 70 r. n.e. Milczenie Józefa Flawiusza można jednak wytłumaczyć na wiele sposobów, czy to nie wiedział o rzezi, czy też wiedział, ale nie chciał o tym pisać. Patrz artykuły: Jana Lewandowskiego „Problemat "rzezi niewiniątek" w Mt 2,16-18”, link oraz mój: „Czy rzeź niewiniątek jest fikcją, bo Józef Flawiusz o niej nie pisze?”, link. Flawiusz nie pisze też o tym słynnym powiedzeniu cesarza Augusta, „Lepiej być wieprzem Heroda niż jego synem”, o którym pisze Makrobiusz, a które powszechnie jest uznawane przez uczonych za autentyczne. Natomiast druga część anegdoty mówiąca o rzezi niewiniątek jest odrzucana, mimo iż pochodzi zapewne z tego samego źródła, niezależnego od Ewangelii Mateusza i pism Józefa Flawiusza, co uznawane za autentyczne powiedzenie Augusta o Herodzie. Widać wyraźnie, że powodem nie jest żadna analiza historyczna źródeł, tylko absurdalna ideologia w stylu paragrafu 22. Nie było rzezi niewiniątek, bo nie ma niezależnego potwierdzenia, a jak jest jakaś wzmianka, zdawałoby się niezależna (u poganina Makrobiusza), to niezależna być nie może, bo nie było rzezi niewiniątek. Ot błędne koło politycznie poprawnych pseudouczonych.
A to, że Mateusz opowiada historię Jezusa, porównując ją z historią Mojżesza, jest powszechnie znane. Tylko nie znaczy to, że historia Jezusa jest fikcyjna. Mateusz po prostu z wielu wydarzeń z życia Jezusa celowo wybiera te, które przypominają wydarzenia z życia Mojżesza. Szerzej o tym można poczytać w naukowej książce zmarłego w 2021 r. ks. dr hab. Andrzej Kowalczyka Wpływ typologii oraz tekstów Starego Testamentu na redakcję Ewangelii Mateusza”, Bernardinum 2004, dostępnej za darmo na stronie Federacji Bibliotek Kościelnych „Fides” https://digital.fides.org.pl/dlibra/publication/1624
- A druga?
- Wiąże się ze wskazaniem w Ewangelii Łukasza, że Jezus urodził się w czasie spisu powszechnego prowadzonego przez Kwiryniusza w 6 r. n.e. Mamy więc różnicę przynajmniej 10 lat jeśli chodzi o ewangeliczne świadectwa. Jako historyk muszę więc powiedzieć jasno: nie wiemy, w którym roku urodził się Jezus i nigdy się tego nie dowiemy.
Odpowiedź:Łukasz także pisze o tym, że narodziny Jezusa miały miejsce za czasów Heroda Wielkiego (Łk 1,5). Pisząc o spisie ludności, ma na myśli spis przeprowadzony za Heroda Wielkiego, a nie ten drugi, przeprowadzony przez Kwiryniusza w 6 r. n.e. kiedy Judea stała się prowincją rzymską. Łukasz z jakichś powodów wspomina także Kwiryniusza. Być może Kwiryniusz zarządzał Syrią dwa razy, za czasów Heroda i w 6 r. n.e., a być może z innych powodów. Są do tego różne rekonstrukcje historyczne, oparte na skąpych, niejednoznacznych i czasem sprzecznych źródłach, jakie mamy z tej epoki. Po więcej informacji polecamy następujące opracowania:
„Spis ludności za Kwiryniusza z Łk 2,1-2”, linkoraz „Problemat kwestii spisu ludności w Ewangelii Łukasza”, link. Dwa powiązane artykuły Jana Lewandowskiego (pierwszy to opracowanie ogólne, drugi to polemika z artykułem Mariusza Agnosiewicza z portalu Racjonalista.pl) obalające szereg najczęściej wysuwanych zarzutów wobec historyczności spisu Kwiryniusza.
„O spisie ludności podczas narodzin Jezusa raz jeszcze”, link. Artykuł przedstawiający problematykę spisu, podający wprost wzmianki historyczne mające znaczenie dla odtworzenia historii owego spisu ludności, dyskutujący problematykę chronologii wydarzeń, a także sposobów, w jaki przeprowadzano spisy ludności w starożytnym Izraelu.
„Czy spis Kwiryniusza przeczy wiarygodności Ewangelii ?”, link oraz „Spis Gajusza Sencjusza Saturninusa a Jezus Chrystus”, link. Dwa krótkie (po 5 min każdy) filmy na YouTube autorstwa odpowiednio Apologety Niekwalifikowanego i Polskiego Inkwizytora pokrótce przedstawiające problematykę spisu ludności podczas narodzin Chrystusa.
- To spróbujmy chociaż ustalić miejsce narodzin. To było Betlejem?
- Ewangeliści umieszczają miejsce narodzin właśnie tam, ponieważ starotestamentowe proroctwa mówiły o tym, że Mesjasz będzie pochodził z rodu Dawidowego, który wywodził się z Betlejem i według proroka Micheasza urodzi się właśnie w Betlejem. Historycznie jestem niemal pewien, że Jezus się tam nie urodził. Znów wskazane przez ewangelistów miejsce urodzin ma dowieść tego, że mamy do czynienia z zapowiedzianym zbawicielem.
Odpowiedź:Niesiołowski-Spano jest „niemal pewien”, że to nie Betlejem? A skąd niby ta „niemal pewność”? Na pewno nie z analizy źródeł historycznych, bo wszystkie stwierdzają, że Jezus urodził się w Betlejem judzkim. Nie ma żadnego starożytnego źródła historycznego, które by temu przeczyło. Jedyne co Niesiołowski-Spano prezentuje, to arbitralny negacjonizm. Proroctwo Micheasza (Mi 5,1: A ty, Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności) wspomina, że Mesjasz narodzi się w Betlejem, więc wedle Niesiołowskiego-Spano należy z góry odrzucić, że Jezus urodził się w Betlejem. I podobnie z innymi proroctwami, jakie wypełniły się w życiu Jezusa. To nie są badania historyczne, opierające się na źródłach i ich analizie. To uprzedzenia ideologiczne, z góry odrzucające starożytne źródła, jeśli nie pasują do dogmatów!
- No dobrze, to może wiemy, z jakiej rodziny pochodził? Ubogiej rodziny cieśli Józefa?
- Tak wskazywałaby tradycja chrześcijańska, która w skromnym pochodzeniu Jezusa widziała duży walor. To jednak problematyczne w kontekście późniejszego życia Jezusa, który nie tylko potrafił rozmawiać z prostymi ludźmi, ale także potrafił prowadzić uczone dysputy z elitą. Wskazywałoby to, że był człowiekiem wykształconym, a wykształcenia w tamtych czasach nie dało się zdobyć nie mając pieniędzy. Ewangelia na określenie zajęcia Józefa używa słowa, które można tłumaczyć jako cieśla, ale równie dobrze może oznaczać budowniczego, inżyniera, architekta, czy przedsiębiorcę budowlanego.
Odpowiedź:Nie dało się wykształcenia zdobyć, nie mając pieniędzy? A uznawany za największego znawcę Tory i żydowskiej tradycji rabin Hillel (żyjacy mniej więcej w czasie, kiedy narodził się Jezus) zaczął studia w skrajnej biedzie. Zarabiał pół denara dziennie (wedle przypowieści o robotnikach w winnicy, Mt 20,1-16, dniówka robotnika rolnego wynosiła jeden denar), z czego połowę przeznaczał na opłatę za słuchanie wykładów w szkole. Gdy nie miał pieniędzy na wstęp, wspiął się na dach szkoły i słuchał wykładów przez świetlik w dachu. (Talmud, traktat Joma 35b). W Izraelu rabini powszechnie pracowali podczas swoich studiów, nawet ich do tego zachęcano. Próżniactwo było potępiane. Zacytujmy fragment przedmowy Szymona Datnera z książki „Z mądrości Talmudu”, wybór i przekład Szymon Datner i Anna Kamieńska, Państwowy Instytut Wydawniczy 1988:
Nie majątek, nie pochodzenie społeczne, lecz wyłącznie własna wartość i własne zasługi na polu wiedzy i ówczesnej nauki legły u podstaw takiego wyróżnienia. Przez setki lat w okresie tworzenia się Talmudu i przez tysiąc z okładem lat po jego zamknięciu utarł się w społeczeństwie diaspory zwyczaj wydawania córek najznamienitszych rodów za młodzieńców słynących nie z bogactwa, lecz z wiedzy talmudycznej. Jednym z najstarszych tego przykładów, odnotowanym przez Talmud, jest romantyczna historia przyszłego Rabbiego Akiwy i jego małżeństwa z córką bogacza jerozolimskiego, Kalby Sauwy (Ketuwot 62 i Nedarim 50)-Z mądrości Talmudu str. 29.
Traktat Miszny Pirke Awot („Sentencje ojców”) zawiera następującą wypowiedź żyjącego w III w. rabbiego Gamaliela III, syna Jehudy ha Nasi:
„Dobrze jest łaczyć naukę Tory z jakimś zajęciem, gdyż energia włożona w obie te dziedziny oddala grzech. Każda nauka, która nie łączy się z rzemiosłem, z pracą rąk, w końcu zatraca się i powoduje grzech. A wszyscy, którzy pracują społecznie, niech to czynią bezinteresownie (l’szem szamajim -dla niebios), a łaska ojców będzie ich wspomagać i zasługa ich będzie trwać wiecznie...”(Awot 2,2, Z mądrości Talmudu str. 34)
To tylko chyba współcześnie na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie wykłada Niesiolowski-Spano, panuje przekonanie, że studia mogą być tylko dla bogatych. Patrz artykuł lewicowej Krytyki Politycznej, „Uniwersytet Warszawski tylko dla bogatych. Studenci mają dość [list]”, 7 lutego 2024 r., https://krytykapolityczna.pl/kraj/uniwersytet-warszawski-tylko-dla-bogatych-studenci-maja-dosc-list/
A Jezus doskonale znał żydowskie Prawo (mimo iż nie odbył oficjalnych studiów), bo jako przedwieczny Logos, Słowo Wcielone, Syn Boży, sam był Prawodawcą, które to Prawo ustanowił. Zacytujmy fragment Ewangelii Jana (J 7,15-19):
(J 7): 15 Żydzi zdumiewali się mówiąc: «W jaki sposób zna On Pisma, skoro się nie uczył?» 16 Odpowiedział im Jezus mówiąc: «Moja nauka nie jest moją, lecz Tego, który Mnie posłał. 17 Jeśli kto chce pełnić Jego wolę, pozna, czy nauka ta jest od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego.18 Kto mówi we własnym imieniu, ten szuka własnej chwały. Kto zaś szuka chwały Tego, który go posłał, ten godzien jest wiary i nie ma w nim nieprawości.19 Czyż Mojżesz nie dał wam Prawa? A przecież nikt z was nie zachowuje Prawa, [bo] czemuż usiłujecie Mnie zabić?»
Co do ubóstwa Jezusa, jedynym fragmentem, który implikuje, że Jezus pochodził z ubogiej rodziny, jest Łk 2,24, gdy podczas ofiarowania Dziecięcia w Świątyni Jego rodzice, Józef i Maryja mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego(Kpł 12,8, gdzie normalną ofiarą jest baranek i gołąb lub synogarlica, ale ubogim pozwalano składać ofiarę z dwóch gołębi lub synogarlic).
- Czyli Józef mógł być po prostu – używając współczesnego języka – deweloperem.
- No właśnie. To by oznaczało, że wcale nie był taki ubogi. Co więcej, tradycja ewangeliczna wskazująca, że Józef był członkiem rodu Dawida, a więc rodu królewskiego, co sugeruje nam, że wcale nie pochodził z pospólstwa. To pochodzenie lokowałoby go raczej w górnej części hierarchii społecznej.
Odpowiedź:Porównanie św. Józefa do współczesnego dewelopera to gra na negatywnych skojarzeniach, jakie we współczesnej Polsce budzą deweloperzy, działający często w sposób nie do końca legalny i patologiczny, za to trzepiącymi ogromne zyski na prostych ludziach, pragnących posiąść własne mieszkanie. Skojarzeniach z ciasnymi i potwornie drogimi mieszkaniami nabywanymi na wieloletni kredyt w dużych miastach (bo tam jest praca, a nie na prowincji), z toksycznymi osiedlami, gdzie blok zbudowany jest tuż przy bloku, brak wolnej przestrzeni, terenów zielonych, podstawowej infrastruktury itd. Z betonowaniem miast, niszczeniem zieleni, grodzeniem, wyłudzeniami za pomocą kruczków prawnych działek, z korupcją, układami, aferami. Kiedyś żłób służył za kolebkę małemu Jezusowi. Dziś (cały czas pusty) żłób służy do wyłudzenia działek przez zasiedzenie (jako rzekoma „działalność rolnicza”, by później wstawiając byle ruderę zmienić jej status na budowlaną). By później sprzedać bogatym deweloperom, których synusie i córeczki pójdą na studia tylko dla bogatych na Uniwersytet Warszawski.
- A co wiemy o Marii?
- Historycznie nie wiemy o niej nic.
- Nawet tego, czy rzeczywiście była dużo młodsza od Józefa i miała mieć 14 lat?
- Moim zdaniem, ewangeliści tworzą obraz, który był prawdopodobny dla ich odbiorców w I w. n.e. To, że Maria jest bardzo młoda ma służyć w opowieści temu, by upewnić czytelników, że Jezus rzeczywiście był jej pierworodnym. A Józef ma być na tyle stary, by między małżonkami nie doszło do tego, z czego biorą się dzieci, by Jezus nie miał potem rodzeństwa.
Odpowiedź:Niesiołowski-Spano nie opowiada tu tradycji kanonicznych Ewangelii, stanowiących część Biblii, lecz tradycję pochodzącą z apokryficznej Protoewangelii Jakuba z II w., stanowiącej najstarszą relację o narodzinach i dzieciństwie Maryi. Szerzej o tej księdze można przeczytać w artykule „Ewangelie Bożego Narodzenia (Mateusz, Łukasz, Pseudo-Jakub)”, link. Jest tam przeprowadzona staranna analiza historyczna jej treści, oddzielająca te elementy, których fikcyjność da się wykazać (poprzez porównanie z innymi źródłami), od tych, które można uznać za prawdopodobne (bo odpowiadają realiom tamtych czasów, albo znajdują potwierdzenie w innych źródłach z tamtej epoki). Czyli coś, czego niby profesjonalny historyk Łukasz Niesiołowski-Spano w ogóle nie przeprowadził w stosunku do historii o narodzinach Jezusa, karmiąc publiczność swoimi wymysłami.
- Co możemy powiedzieć o okolicznościach narodzin Jezusa? Według tradycji zabrakło dla niego miejsca w gospodzie, więc do narodzin doszło w grocie, czy też stajence, generalnie wśród pasterzy.
- Znów mamy tu do czynienia, jak się wydaje, z konwencją literacką, która ma swoim odbiorcom przedstawić opowieść o postaci, która wyszła z dołów społecznych, by stać się królem niebios. Im dłuższa droga do wywyższenia, tym bardziej efektowna opowieść. Nie jest to wynalazek ewangelistów, bo jeśli wrócimy do opowieści o Mojżeszu, mamy tam do czynienia z synem niewolników, który staje się przywódcą całego Izraela. Józef syn Jakuba sprzedany w niewolę, siedzi w więzieniu i ostatecznie zostaje wywyższony do tego, że staje się pierwszym ministrem na dworze faraona. Ta konwencja literacka pt. „z biedaka król” jest bardzo częsta w literaturze starożytnej. I tak naprawdę tylko tyle mówi nam ewangelia. Nie należy przywiązywać się do groty, pastuszków…
Odpowiedź:Jaka tam konwencja literacka? W dziejach pełno było zdarzeń „z biedaka król”, że ktoś z nizin społecznych stawał się władcą. Oktawian August pochodził z plebejskiej rodziny (informacje o jego przodkach są sprzeczne, a August wyraźnie się ich wstydził), a został pierwszym cesarzem Rzymu. Podobnie Liu Bang, pochodzący z chłopskiej rodziny, który został pierwszym cesarzem chińskiej dynastii Han, panującym w latach 202-195 p.n.e. Życie i dzieje świata pełne są tak naprawdę nieprawdopodobnych, zdawałoby się zdarzeń. Które jednak się dzieją naprawdę. Stanisław Lem napisał kiedyś takie opowiadanie (De Impossibilitatae Vitae, czyli „O niemożliwości życia”), w którym fikcyjny uczony Cezar Kouska próbuje dowieść niemożliwości własnego istnienia, analizując do początku Wszechświata ciąg nieprawdopodobnych zdarzeń, który doprowadził do jego narodzin (takich jak przypadkowe spotkanie jego rodziców podczas wojny, czy wcześniej, że jego humanoidalny praprzodek zgwałcił jego praprzodkinię, gdy ta potknęła się na pęku eukaliptusów wyrosłych na nawozie mamutów, co przekazało gen uroczego uśmiechu matce profesora Kouski, która uwiodła nim jego ojca). Lem oczywiście zdawał sobie sprawę, że tak to nie działa i nie należy mylić prawdopodobieństwa a priori zajścia jakichś zdarzeń (zanim one zaszły) z prawdopodobieństwem a posteriori (po tym, jak zaszły). Co nagminnie czyni Niesiołowski-Spano i co jest z jego strony zwykłą bezczelną manipulacją, nakierowaną najwyraźniej na ogłupianie nieobeznanych ludzi. W dziełach historycznych pełno było prawdziwych historii „z biedaka król” i na odwrót „z króla biedak”, bo takie historie, które zdarzały się naprawdę, były ciekawe i pouczające. Natomiast o tym, co zdarzało się znacznie częściej, czyli „z biedaka biedak”, zwykle nie pisano, bo było to pospolite. Gdyby Jezus kontynuował zawód św. Józefa jako zwykły cieśla, ożenił się, miał dzieci itd., nikt by pewnie o Nim dzisiaj nie pamiętał.
- I gwiazdy betlejemskiej...
- Tak, bo wielu astronomów sprowadziła już na złą drogę. Nie znając konwencji, próbowano szukać historycznych realiów. Jeśli trzej mędrcy ze Wschodu mieli być prowadzeni jakimś ciałem astronomicznym i trafili do Jerozolimy, to może to była ta czy inna kometa. Próbowano to wszystko rekonstruować, ale od samego początku było to skazane na porażkę. Tekst nie mówi nam o rzeczywistym ciele niebieskim, prowadzącym mędrców, ale o wydarzeniu cudownym, które ma podkreślać wyjątkowość Jezusa.
Odpowiedź:Ta jasne, Niesiołowski-Spano, który z góry wie, co jest złą drogą dla astronomów, i ta jego „konwencja”. Na szczęście inni uczeni nie przejmowali się konwencjami Niesiołowskiego-Spano w przypadku innych podobnych opisów o niezwykłych ciałach niebieskich w starożytności. Np. kometach, które miały zapowiadać narodziny i wstąpienie na tron Mitrydatesa VI, króla Pontu (urodzony ok. 135 r. p.n.e., wstąpił na tron ok. 119 r. p.n.e., zmarł w 63 r. p.n.e.), o czym informuje nas rzymski historyk Justynus:
Przyszłą wielkość Mitrydatesa zapowiadały także niezwykłe zjawiska na niebie. Oto zarówno w roku jego urodzin, jak i objęcia tronu, za każdym razem przez siedemdziesiąt dni tak jasno świeciła kometa, że zdawało się płonąć całe niebo. Swoją wielkością nie tylko ogarnęła czwartą część nieba, ale i swoim blaskiem przyćmiła światło Słońca. Czas od jej pojawienia się aż do zniknięcia wynosił cztery godziny.-Marek Junianus Justynius, Zarys dziejów powszechnych starożytności na podstawie Pompejusza Trogusa, Księga XXVII ,4 (przekład Ignacy Lewandowski)
Uczeni znaleźli w źródłach chińskich niezależne wzmianki o tych kometach i to, co uważano za fantastyczny wymysł, okazało się prawdą. Patrz: J. K. Fotheringham, The New Star of Hipparchus and the Dates of Birth and Accession of Mithridates, Monthly Notices of the Royal Astronomical Society 79.3 (1919) 162-167 https://ui.adsabs.harvard.edu/abs/1919MNRAS..79..162F/abstract oraz John T. Ramsey, Mithridates, the Banner of Ch'ih-Yu, and the Comet Coin, Harvard Studies in Classical Philology Vol. 99 (1999), str. 197-253.
Albo Komety Cezara, jaka miała zostać zaobserwowana w lipcu 44 r. p.n.e. po zabójstwie Juliusza Cezara i zostać uznana za jego duszę wziętą do nieba i zaliczoną w poczet bogów. Okazuje się, że wszystkie relacje grecko-rzymskich historyków o Komecie Cezara, tak naprawdę bazują na relacji samego cesarza Oktawiana Augusta w jego napisanej ok. 20 r. p.n.e. autobiografii, która się nie zachowała, ale której fragment cytuje ok. 77 r. n.e. Pliniusz Starszy:
Podczas igrzysk, które urządziłem, przez siedem dni, w północnej części nieba widoczna była gwiazda z warkoczem. Zaczęła wschodzić około godziny jedenastej za dnia [tj. na godzinę przed zachodem Słońca], była bardzo jasna i widoczna ze wszystkich miejsc na Ziemi. Prosty lud wierzył, że pojawienie się gwiazdy oznacza, iż dusza Cezara została przyjęta w poczet nieśmiertelnych bogów i z tego powodu ten znak gwiazdy dodano do wizerunku jego głowy, który niedawno poświęciliśmy na forum. -Pliniusz Starszy, Historia Naturalna, II 94 (tłumaczenie zbiorowe pod redakcją Ireneusza Mikołajczyka)
Uczeni [podstawowym opracowaniem na temat Komety Cezara jest praca: John T. Ramsey, A. Lewis Licht, The Comet of 44 B.C. and Ceasar's Funeral Games, American Philological Association. 1997] połączyli tę wzmiankę z inną wzmianką ze starożytnych Chin, a następnie na tej podstawie i współczesnej wiedzy o astrofizyce komet, obliczyli jej orbitę i inne parametry jak jasność. Co pozwoliło nadać komecie oficjalne oznaczenie C/-43 K1.
Kto wie, może kiedyś podobna sytuacja będzie z Gwiazdą Betlejemską?
Wspominany już tu John T. Ramsey sporządził katalog komet wzmiankowanych w greckich i rzymskich źródłach historycznych [A Catalogue of Greco-Roman Comets from 500 B.C. to A.D. 400, Journal for the History of Astronomy, Volume: 38 issue: 2, str. 175-197 (2007) http://adsabs.harvard.edu/abs/2007JHA....38..175R ]. Okazuje się, że większość z nich ma niezależne potwierdzenie w zapiskach starożytnych Chińczyków. Pokazuje to naukowo, że bardziej prawdopodobne jest, że starożytna wzmianka o niezwykłej gwieździe opiera się na rzeczywistych zdarzeniach, niż że została zmyślona.
Przejrzałem cytowany powyżej A Catalogue of Greco-Roman Comets from 500 B.C. to A.D. 400 Ramseya. Przejrzałem także tę oto pozycję: Gary W. Kronk, Cometography: A Catalog of Comets, Volume 1: Ancient-1799, Cambridge University Press (1999) -najpełniejszy katalog historycznych obserwacji komet od starożytności, aż po dzień dzisiejszy (w kolejnych tomach). Kronk w swojej pracy zamieszcza na końcu także dodatek o niepotwierdzonych obserwacjach komet (Appendix I, Uncertain Objects, chodzi głównie o te obiekty niemające odpowiednika w chińskich źródłach).
I nie, NIGDZIE nie ma zmyślonej starożytnej relacji (tzn. niepotwierdzonej w niezależnych źródłach chińskich czy babilońskich), że narodzinom jakiejś wybitnej historycznej postaci miała towarzyszyć na niebie jakaś kometa! To są BZDURY, to jest po prostu MIT zmyślony przez jaśnie oświeconych racjonalistów i powtarzany przez niedouczonych i barwnie gadających popularyzatorów dla naiwnej publiczności. To są takie same KŁAMSTWA, jak twierdzenia, że w średniowieczu Kościół nauczał o płaskiej Ziemi, czy masowo palił czarownice! Jeśli już bywały jakieś niepotwierdzone (w niezależnych chińskich źródłach, „niepotwierdzone”, nie znaczy od razu, że fałszywe, bo chińskie źródła też są niekompletne) relacje o kometach, to raczej w przypadku śmierci danej postaci historycznej (jak np. cesarza Augusta), a nie w przypadku jej narodzin. Za to mamy jeden spektakularny przykład POTWIERDZONYCH komet podczas narodzin i wstąpienia na tron wybitnej postaci, czyli Mitrydatesa VI, króla Pontu.
Dla pewności sprawdziłem gwiazdy nowe. W starożytności w relacjach grecko-rzymskich (i wszystkich innych poza chińskimi) prawie nie ma informacji o obserwacjach gwiazd nowych. Richard Stothers w przypisie do swojej pracy o supernowej z roku 185 ["Is the Supernova of A.D. 185 Recorded in Ancient Roman Literature?" Isis. 68 (3): 443–447,str. 443 przypis 1] wymienia kilka możliwych wzmianek, ale uznaje je za wątpliwe. I jedyną wzmianką o nowej gwieździe podczas narodzin jakiejś wybitnej postaci, jest odnosząca się do rzymskiego cesarza Aleksandra Sewera (ur. 208 r.panował w latach 222-235), miano w dzień jego urodzin widzieć na niebie gwiazdę:
Podobno w pierwszym dniu po przyjściu na świat Aleksandra [1 października 208 r. n.e.] widziano przez cały dzień w pobliżu Arka Cezarea [w Fenicji] gwiazdę pierwszej wielkości, a w pobliżu domu jego ojca słońce otoczone błyszczącym kręgiem. -Historia Augusta, Żywot cesarza Aleksandra Sewera 13 (tłumaczenie: Hanna Szelest)
W źródłach chińskich brak jest potwierdzenia tej obserwacji. Może jednak chodzić o obserwację planety Wenus za dnia, która 1 października 208 r. znajdowała się w pobliżu maksymalnej elongacji ok. 42 stopnie od Słońca i w pobliżu dążącego do pierwszej kwadry Księżyca (w odległości 9 stopni). Nie ma dowodu, że ta obserwacja została wyssana z palca. Stothers uważa zaś, że wzmianka ta mogła być wzorowana właśnie na historii Gwiazdy Betlejemskiej, jako że Aleksander Sewer i jego otoczenie miało kontakty z chrześcijanami (jego matka Julia Mamaea miała uczyć się filozofii od Orygenesa), a według Historia Augusta (zbioru biografii cesarzy rzymskich z IV w., który jednak uznawana jest za niezbyt wiarygodne źródło, omówienie w: Ignacy Lewandowski, „Historiografia rzymska”, Wydawnictwo poznańskie 2007, str. 398-414), miał on czcić Chrystusa, jednak na sposób pogański:
Zanim przejdę do wojen, wypraw i zwycięstw Aleksandra, powiem kilka słów o jego życiu codziennym i domowym. Tryb jego życia był taki: najpierw, jeśli mógł, to znaczy jeśli nie spędzał nocy z żoną, w godzinach porannych spełniał obrzędy religijne w swojej domowej kaplicy; miał tam zarówno wizerunki ubóstwionych cesarzy (wybrał jedynie najlepszych), jak i ludzi szczególnie szlachetnych, między nimi Apoloniusza [z Tiany], i jak twierdzi historyk jego czasów — Chrystusa, Abrahama, Orfeusza oraz innych ludzi tego rodzaju, a także wizerunki przodków. -Historia Augusta, Żywot cesarza Aleksandra Sewera 29 (tłumaczenie: Hanna Szelest)
Widzimy, że relacja o gwieździe podczas narodzin Aleksandra Sewera to jest to zupełny WYJĄTEK, a nie żadna reguła, czy konwencja!
Ale dla Niesiołowskiego-Spano, niby zawodowego historyka,od sprawdzania źródeł i specjalistycznych opracowań, ważniejsze jest pseudonaukowe bajdurzenie o „konwencjach” i powielanie zakłamanych mitów! Po prostu ŻENADA! Wstyd i hańba!
Szerzej na temat Gwiazdy Betlejemskiej proponujemy następujące materiały:
„Gwiazda Betlejemska -polemika”, link. Artykuł polemizujący z Lucjanem Ferusem z portalu Racjonalista.pl, przy okazji szeroko omawiający tematykę Gwiazdy Betlejemskiej. Liczne referencje do specjalistycznych opracowań.
„Trzej Królowie, ignorancja i plagiat (recenzja)”, link. Artykuł polemizujący z twierdzeniami Romana Zająca na temat Gwiazdy Betlejemskiej w jego książce o legendzie Magów ze Wschodu. Uzupełnia artykuł „Gwiazda Betlejemska -polemika” nowymi informacjami.
„Gwiazda Betlejemska - „absurd” wytłumaczony”,link. Krótki artykuł polemizujący z filmem z kanału ufologicznego „Kosmiczne opowieści”. Analiza interpretacji podstawowej relacji o Gwieździe Betlejemskiej w Ewangelii Mateusza i porównanie z analogicznymi relacjami starożytnymi Diodora Sycylijskiego i Józefa Flawiusza.
„Gwiazda Betlejemska - czy to absurd? Odp. dla Kosmiczne Opowieści”,link. Film Grzegorza Żebrowskiego omawiający problem Gwiazdy Betlejemskiej i stosujący bardziej cudowne niż astronomiczne podejście.
- Jeśli nie grota, jeśli nie pastuszkowie, to w jakich warunkach mógł urodzić się Jezus?
- Jeśli zgodzimy się, że Józef nie jest tak ubogi, jak chce się go przedstawiać, to Jezus urodził się w średniozamożnym gospodarstwie domowym w Galilei. To nie był dom podobny nawet do bogatego rolnika z Egiptu. Trzeba pamiętać, że Palestyna gospodarczo jest zacofana. Jest ubogą prowincją Cesarstwa Rzymskiego. W związku z tym Józef nie mieszkał w wystawnym domu. Raczej nie był na tyle majętny, by mieć dom dwukondygnacyjny. Miał na pewno przyległą do domostwa zagrodę i dach, który był swego rodzaju tarasem, na którym w tamtym regionie toczyło się życie nie tylko towarzyskie, ale i gospodarskie. I zapewne wbrew temu, co czytamy w Ewangeliach, właśnie w takich warunkach – większość ówczesnych dzieci przychodziła na świat w domach. Wydaje się, że tak również było z Jezusem
Odpowiedź: To są tylko i wyłącznie fantazje z góry odrzucającego źródła historyczne Łukasza Niesiołowskiego-Spano.
Podsumowanie: I tyle. Widzimy zatem, że twierdzenia Niesiołowskiego-Spano, to żadna jednoznacznie ustalona nauka, tylko jego własne wymysły i prywatne przekonania. Tak naprawdę pseudohistoria, nieoparta na żadnej szczegółowej analizie starożytnych przekazów, tylko na ich odgórnej negacji. Niesiołowski-Spano unika jak ognia tej szczegółowej analizy (bo musiałby już odnosić się do spraw merytorycznie, a nie wiem, czy potrafi, i wątpię, czy w ogóle ma szerszą wiedzę o konkretnym zagadnieniu okoliczności narodzin Chrystusa), operuje na ogólnikach, półprawdach, pozorach, pseudo-mądrościach i ewidentnych racjonalistycznych mitach. Na blefie i na swoim rzekomym autorytecie, jaki daje mu tytuł i stanowisko naukowe na uczelni. Jest to -nie wiem, jak to nazwać. Nadmierne uproszczenie? Czy może wprost: nadużycie i krętactwo? W każdym razie w mojej opinii poważnie się to kłóci z etyką popularyzacji wiedzy naukowej.
Ja coraz bardziej mam wrażenie, że w Polsce popularny ateizm ma charakter religijnej sekty. I wyznawcy tej sekty wierzą w swoistego bożka nazwanego „nauką” (który z rzeczywistą nauką nie ma nic wspólnego). I w swoim ekstatycznym kulcie pragną przewodnictwa kapłanów tej sekty, z tytułami naukowymi, którzy będą im mówić to, co oni chcą usłyszeć. Że cała religia, wiara w Boga, historia biblijna to ściema, wymysł. A żadne merytoryczne argumenty, poważna kompetentna dyskusja się nie liczą. I niektórzy ludzie z tytułami, lansując się osobiście, odpowiadają na te potrzeby. W swoim życiu wielu profesorów widziałem. I mogę powiedzieć bez ogródek -oni żadnymi wszechwiedzącymi bożyszczami nie są. A często, przynajmniej niektórzy, prawią głupoty. Jak się nabierze trochę wiedzy i doświadczenia w danym zagadnieniu, staje się to ewidentne. Stary dowcip:
Co powinien wiedzieć student?
- Student powinien wiedzieć wszystko.
Co powinien wiedzieć magister?
- Magister powinien wiedzieć wszystko ze swojej dziedziny.
Co powinien wiedzieć doktor?
- Doktor powinien wiedzieć wszystko ze swojej specjalizacji.
Co powinien wiedzieć dr hab?
- Dr hab powinien wiedzieć, w której książce, co się znajduje.
Co powinien wiedzieć docent?
- Docent powinien wiedzieć, gdzie jest biblioteka.
Co powinien wiedzieć profesor?
- Profesor powinien wiedzieć, gdzie są docenci.
Jest aż nadto prawdziwy.
I mały cytat z książki „Z historii wczesnego chrześcijaństwa” (recenzja na naszym portalu, link) ks. prof. Marka Starowieyskiego:
Nie mogę tu nie przytoczyć słów mojego niezapomnianego mistrza, profesora Kazimierza Kumanieckiego, którego słowa przypomniałem sobie pisząc ten artykuł. Powtarzał nam często na seminarium łacińskim: „Panowie nie wierzcie autorytetom” i dodawał z uśmiechem „także i mnie”, i nie miał nam za złe, kiedyśmy mu, znakomitemu znawcy Cycerona, wytknęli złe odczytanie rękopisu De oratore… [Marek Starowieyski, „Z historii wczesnego chrześcijaństwa: Biblia, męczennicy, poganie i inni”, Petrus, Kraków 2019, str. 50]
Boże Narodzenie 25 grudnia 2024 r.
Objawienie Pańskie, Trzech Króli 6 stycznia 2025 r.