Verificator

Łukasz Wybrańczyk nie obalił historycznej prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa

dodane: 2024-09-20
Polemika w temacie zmartwychwstania Jezusa z Łukaszem Wybrańczykiem z youtubowego kanału Śmiem Wątpić.

     Istnieje w Internecie pewien zabawny klaun. Nazywa się Łukasz Wybrańczyk. Przyśniło mu się, że obalił on chrześcijaństwo. Miał takie halucynacje. Wybrańczyk co roku nagrywa filmidło, w którym próbuje nieudolnie zanegować prawdę o historycznym fakcie zmartwychwstania Jezusa. W tym roku Wybrańczykowi podwójnie nie poszło w tym temacie. Nie dość, że nagrał wyjątkowo nieudolne i nieprzekonujące wypociny w kwestii historycznej prawdy o zmartwychwstaniu Jezusa, to na dodatek spóźnił się ze swoim video o kwartał. Z reguły bowiem Wybrańczyk nagrywa swoje filmidła o zmartwychwstaniu Jezusa w okolicach Wielkanocy. W tym roku dostaliśmy od Wybrańczyka filmidło o zmartwychwstaniu Jezusa dopiero w czerwcu. Z tego powodu nawet niektórzy z jego sponsorów wyrazili oburzenie, do tego stopnia, że w komentarzach pod tym filmem oświadczyli, iż nie będą więcej wpłacać Wybrańczykowi pieniędzy. Czy to nie jest przezabawne?


    Wróćmy jednak do tematu tegorocznego filmidła Wybrańczyka o zmartwychwstaniu Jezusa. Tym razem zatytułował on swoje wypociny Czy Jezus zmartwychwstał? (2024). Z tym właśnie video Wybrańczyka będę polemizował niżej.


    Zanim przejdę do polemiki podam kilka niezbędnych uwag wstępnych. Próbując podważać historyczną prawdę o zmartwychwstaniu Jezusa Wybrańczyk w swoich filmikach ucieka się do różnych tanich i dawno zdyskredytowanych przez apologetów chwytów oraz trików erystycznych. Mamy tu w zasadzie powtarzanie wciąż tego samego, odgrzewanie wciąż tych samych starych kotletów. Na wszystko to istnieją już od dawna odpowiedzi apologetyczne. I to nie od kilku lat, ale od kilkuset (na końcu niniejszego tekstu podam linki do stosownych opracowań w tym temacie, które pozwolą znacząco poszerzyć wiedzę w tym zakresie). Ateiści nie są bowiem w stanie wymyślić nic nowego. Nie inaczej jest z Wybrańczykiem, który tym razem uciekł w wyjątkowo marną sofistykę o rzekomych halucynacjach żałobnych. Tak, nie przesłyszeliście się. Uczniowie Jezusa mieli rzekomo halucynacje, że Jezus im się objawia. Wybrańczyk w swoim filmiku od 35:20 wyśmiewa Josha McDowella za to, że w Przewodniku apologetycznym (świetna książka - polecam każdemu) odpiera on teorię halucynacji aż przez siedem stron. Jednak to odparcie jest skuteczne, jak widać, gdyż Wybrańczyk po prostu kapituluje w obliczu tych argumentów McDowella i nie podtrzymuje absurdalnej hipotezy, że uczniowie Jezusa doznali licznych lub wręcz zbiorowych halucynacji. Wybrańczyk wycofuje się na pozycję, z której broni kolejnej równie absurdalnej hipotezy, rozpowszechnionej tym razem przez Gerda Lüdemanna, który rozgłaszał bajki, że to tylko apostoł Piotr miał rzekomo halucynacje żałobne związane z Jezusem. Święty Piotr miał następnie podobno przekonać innych uczniów, że jego halucynacje żałobne związane z Jezusem są objawieniami prawdziwego Jezusa. Jednak ta hipoteza jest równie niedorzeczna jak ta, że istnieją zbiorowe halucynacje. Nie można nikogo przekonać, a tym bardziej rzeszy ludzi do tego, że coś się komuś zdawało i jest to mimo to realne. To piramidalny nonsens. Czy ktokolwiek przekonał cię lub przekonałby cię, że naprawdę widział zmarłego, bo mu się zdawało, że widział? Oddałbyś za to życie, tak jak apostołowie oddawali życie za to, że spotykali Jezusa po Jego śmierci? W dwunastym i piętnastym rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian święty Paweł wyraźnie odróżnia prywatne wizje od prawdziwych objawień. Apostołom nic się nie zdawało. Naprawdę spotykali zmartwychwstałego Jezusa. Nikt nie oddaje życia za to, że coś mu się zdawało. To Wybrańczykowi się ciągle coś jedynie zdaje. Nie są to jedyne racje, które można przytoczyć przeciw nonsensowi wspieranemu przez Lüdemanna i Wybrańczyka o „zaraźliwych halucynacjach żałobnych”.


    Hipoteza halucynacji i wizji nie tłumaczy pustego grobu Jezusa, o którym to pustym grobie wspominają wszyscy czterej ewangeliści (Mt 28,6; Mk 16,6; Łk 24,6; J 20,2). Nie było najmniejszej potrzeby mówić o pustym grobie jeśli Jezus nie zmartwychwstał i był tylko wizją w umyśle apostołów. Wizja Mojżesza i Eliasza na górze Tabor jakoś nie skłoniła uczniów do wiary w to, że Mojżesz i Eliasz zmartwychwstali. Tak samo było z wizją umarłego króla Samuela (1 Sm 28,3-25) i wizjami Maryi. Uwierzono co najwyżej w Jej wniebowzięcie. Apostoł Jan widział dusze zabitych w Apokalipsie (Ap 6,9-11), ale z powodu tej wizji nie doszedł do wniosku, że one już zmartwychwstały. Gdyby apostołowie mieli tylko wizje Jezusa to nie byłoby sensu głosić Jego zmartwychwstania. Można było głosić jedynie Jego wniebowstąpienie. Im dalej chrześcijaństwo oddalało się od swoich żydowskich korzeni ku kulturze greckiej, tym mniej sensu miało zmyślanie zmartwychwstania Jezusa. Święty Paweł został wyśmiany przez Greków za mówienie o zmartwychwstaniu (por. Dz 17,32 i przypis w Biblii Tysiąclecia).


    Ateiści co najmniej od 300 lat próbują obalić historyczny fakt zmartwychwstania Jezusa. Niestety, nie udało im się. Wszystkie ich pomysły okazały się wydumanymi, wyssanymi z palca i nie trzymającymi się kupy niespójnymi próbami alternatywnego wyjaśnienia danych historycznych z życia pierwszego Kościoła. Jak do tej pory jedynym najbardziej spójnym i wszechstronnie wyjaśniającym wszystkie dane konceptem jest właśnie teza bazowa, zgodnie z którą Jezus naprawdę zmartwychwstał i ukazał się swoim uczniom po swojej śmierci w sposób realny. Nie ma żadnego innego sensownego wyjaśnienia tych danych historycznych i psychologicznych z życia pierwszego Kościoła. Wiarygodnych kandydatów na takie alternatywne wyjaśnienie po prostu brak. Ateiści w zasadzie nie wymyślają już dziś nic nowego. Odgrzewają jedynie stare kotlety, modyfikując je do swoich wersji typu 2.0 czy 3.0. Tyczy się to wszystkich współczesnych ateistów, bez wyjątku. Jeśli czytacie jakiegoś ateistę, który ogłasza, że oto „wyjaśnił” on zmartwychwstanie Jezusa w sposób alternatywny, to możecie być pewni, że nie przeczytacie już nic nowego, czego nie było już gdzieś wcześniej. Współcześni ateiści kradną pomysły od Straussa, Reimarusa, Loisy'ego, Renana i Bultmanna. A oni wszyscy kradli pomysły od Celsusa. Ateistyczna szkoła „krytyczna” to jedna wielka zbieranina plagiatorów. Nie inaczej jest z Wybrańczykiem. W swoich tandetnych filmidłach o zmartwychwstaniu Jezusa odgrzewa on tylko wciąż te same stare kotlety, które już dawno się ześmiardły i zostały zdyskredytowane nie tylko przez apologetów, ale nawet przez samych ateistów. Na przykład Geza Vermes, znany i wybitny badacz wczesnego chrześcijaństwa, który sam jest niewierzący (a raczej był, bo jakiś czas temu zmarł), uważa wszystkie zaproponowane dotychczas alternatywne próby wyjaśnienia zmartwychwstania Jezusa za takie, które nie wytrzymują krytycznego badania. Tak jest również ze zdyskredytowaną już dawno temu koncepcją halucynacji żałobnych, na którą powołał się Wybrańczyk w swym najnowszym tandetnym filmidle o zmartwychwstaniu Jezusa. Vermes odrzuca teorię halucynacji żałobnych i uważa, że nie wytrzymuje ona krytyki po ścisłym zbadaniu.


    Koncepcja halucynacji żałobnych jest tak absurdalna i niespójna, że aż prosi się o ponowne zmaltretowanie. Z tą większą przyjemnością to zrobię w niniejszym tekście. Na tym przykładzie ukażę jak bezsensowne są te wszystkie nieudolne próby obalenia historyczności zmartwychwstania Jezusa przez Wybrańczyka. Zmartwychwstanie Jezusa jest niepodważalnym faktem historycznym. Nie da się tego obalić i „alternatywnie wyjaśnić”. Każde takie zaproponowane przez ateistów „wyjaśnienie alternatywne” zmartwychwstania Jezusa rozbija się na skałach logiki, historii i elementarnej wiedzy o psychologii. Tak też jest z wszystkimi tymi nieudolnymi „wyjaśnieniami” dokonywanymi przez Wybrańczyka. Z każdym swoim filmidłem o zmartwychwstaniu Jezusa Wybrańczyk tylko coraz bardziej pogrąża się i kompromituje, choć jest on w zasadzie skompromitowany już od samego początku swojej działalności w Internecie.


    Tak więc teza o halucynacjach jest stara jak świat. Tak zwani „racjonaliści” głoszą tę desperacką bzdurę od co najmniej 300 lat. Ta bzdura była już wielokrotnie obalana, ale ten zgniły kotlet jest wciąż odgrzewany z braku laku. W niniejszym tekście ukażę jak skrajnie naciągane jest tu rozumowanie ateistów. Teoria halucynacji, czy to żałobnych czy jakichkolwiek innych, wraz z ideą zmartwychwstania Jezusa jedynie w sercach uczniów, jest sprzeczna nie tylko z wszystkimi źródłami pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, ale jest sprzeczna również z psychologią i elementarną logiką. Wykażę to dosadnie w niniejszej polemice.


    W swym najnowszym filmidle o zmartwychwstaniu Jezusa Wybrańczyk propaguje też popularną wśród internetowych ateistów bajkę, zgodnie z którą grób Jezusa rzekomo nie istniał, gdyż Rzymianie podobno wrzucali ciała skazańców do anonimowych mogił zbiorowych. Jednak tej ateistycznej bajce przeczą nie tylko źródła antyczne, ale nawet współczesne odkrycia archeologiczne. Najpierw źródła antyczne: zarówno żyjący w czasach Jezusa Filon (Flakkus, 83), jak i żyjący w czasach Jezusa Józef Flawiusz zaświadczają, że ciała ukrzyżowanych skazańców były przekazywane rodzinie. Flawiusz pisał o tym bardzo wyraźnie: „Żydzi tak bardzo dbali o chowanie zmarłych, że nawet zwłoki ukrzyżowanych z wyroku sądu zdejmowano przed zachodem słońca i grzebano” (Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, IV,5,2). Już bardziej dobitnie zaprzeczyć się nie da ateistycznym bajeczkom w temacie rzekomego braku godnego pochówku Jezusa. Mamy też, jak już wspomniałem, współczesne odkrycia archeologiczne, które równie dobitnie obalają ateistyczne bajeczki w temacie rzekomego braku godnego pochówku Jezusa. Dowodem na to, że Rzymianie nie wrzucali ciał ukrzyżowanych do zbiorowych mogił jest choćby grób Jehohanana z czasów Jezusa, znalezionego w Givat HaMivtar. Znaleziono też inny grób skazańca ukrzyżowanego przez Rzymian w I wieku naszej ery. Wspomnę o tym jeszcze przy okazji dalszej polemiki z Wybrańczykiem. Na marginesie warto tu dodać, że wśród żydowskich zwyczajów pogrzebowych z czasów Jezusa istniała procedura powtórnego zbierania i chowania kości. Te kości miały się pokryć ciałem w dniu zmartwychwstania (patrz Ez 37,1-10). To wskazuje na to, że Żydzi uznawali wyłącznie cielesne zmartwychwstanie. Nie było więc żadnego sensu w rozgłaszaniu przez apostołów zmartwychwstania, które było jedynie wirtualne lub „duchowe”.


    Zgodnie z żydowską antropologią zmartwychwstanie Jezusa oznaczało powstanie z grobu do postaci pionowej. To również suponuje pusty grób w tradycji paschalnej.


    Żydzi dokonywali zatem podwójnego pochówku. Po roku, gdy ciało rozłożyło się całkowicie, zbierali kości zmarłego do specjalnego naczynia aby oczekiwały one na zmartwychwstanie. To także wyklucza absurdalną hipotezę wymyśloną swego czasu przez Alfreda Loisy i powtarzaną do dziś bezmyślnie przez wielu ateuszy, jakoby zwłoki Jezusa zostały wrzucone do anonimowej mogiły. Nie było takiej procedury wśród Rzymian, a przytaczany na jej rzekome poparcie pewien tekst mówi jedynie o sytuacji w czasie wojny, gdzie zbiorowe mogiły są często spotykane z racji pośpiechu i braku czasu na chowanie zmarłych, Tymczasem Jezus nie był pochowany w stanie wojny i umieszczenie Jego ciała w normalnym grobie było dokonane zgodnie z procedurami. A procedury te były takie, że ukrzyżowanych chowano w sposób godny i zarazem zgodny z tradycją pochówku żydowskiego. Świadczy o tym właśnie żyjący w czasach Jezusa Flawiusz, historyk żydowski, który pisał:


„Żydzi tak bardzo dbali o chowanie zmarłych, że nawet zwłoki ukrzyżowanych z wyroku sądu zdejmowano przed zachodem słońca i grzebano” (Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, 4,V,2,318).


„Uważamy za nasz obowiązek grzebać nawet wrogów” (Wojna Żydowska, 3,VIII,5,377).


    To samo pisał żyjący w czasach Jezusa Filon, kolejny autor żydowski:


„Znam przypadki, gdy w przeddzień tego rodzaju świąt, ludzie, którzy byli ukrzyżowani, zostali zdjęci, a ich ciała zostały przekazane rodzinie, gdyż uznano, że dobrze jest im zapewnić pogrzeb i udzielić im zwykłych rytuałów. Uznano, że również zmarli powinni mieć jakąś korzyść z okazji urodzin cesarza, jak również zachować świętość święta” (Flakkus, 83).


    A więc Filon potwierdza, że również z okazji różnego rodzaju świąt Rzymianie zdejmowali ciała ukrzyżowanych. Dokładnie tak było z Jezusem, którego ciało zdjęto z krzyża nie tylko z powodu żydowskich zwyczajów pogrzebowych, ale również dlatego, że zbliżało się święto Paschy (J 19,14).


    Ostatecznym obaleniem hipotezy mogiły zbiorowej Alfreda Loisy, bezmyślnie powtarzanej do dziś przez wielu ateistów, jest znalezienie grobu ukrzyżowanego człowieka, który został zgładzony w Palestynie w czasach Jezusa. A mianowicie w czerwcu 1968 buldożery pracujące na północ od Jerozolimy (Givat ha-Mitvar) przypadkowo odsłoniły grobowce datowane na pierwszy wiek przed Chrystusem i pierwszy wiek naszej ery. Wydobyto tam szczątki szkieletu ukrzyżowanego człowieka, złożonego do grobu bez krzyża, jednakże z gwoździem wciąż tkwiącym w kości stopy. W gwoździu tym zachował się nawet kawałek drewna krzyża. Grabarze najwyraźniej nie byli w stanie oderwać tego gwoździa z fragmentem krzyża od stopy i w ten sposób uzyskaliśmy doniosły dowód archeologiczny na to, że ukrzyżowani w Palestynie z czasów Jezusa byli jednak chowani w sposób godny w rodzinnych grobach, które oznaczano z imienia. Był to szkielet człowieka nazywającego się Yehohanan (Jehohanan), syna Chaggol, który umarł ukrzyżowany w wieku około 20 lat.


    W 2017 roku odkryto również inny grób ze szczątkami mężczyzny ukrzyżowanego przez Rzymian niedługo po czasach Jezusa. Mowa o dawnej osadzie rzymskiej, zlokalizowanej we wsi Fenstanton w hrabstwie Cambridgeshire. Badania pokazały, że jedna z pochowanych tam osób została ukrzyżowana. Jak podaje Uniwersytet Cambridge, odnalezione przez archeologów szkielety należały do czterdziestu osób dorosłych i pięciu dzieci. Szczególną uwagę naukowców przykuł jeden z nich, któremu badacze nadali numer 4926. Wyróżniał go pięciocentymetrowy żelazny gwóźdź wbity w jego kość piętową - dowód na to, że zmarły został ukrzyżowany. Zwłoki tego mężczyzny wcale nie zostały wrzucone do jakiejś anonimowej mogiły ale pochowano je na lokalnym cmentarzu, w wyraźnie oddzielonym od innych miejsc pochówku grobie jednoosobowym, jak wynika z zamieszczonego zdjęcia szkieletu spoczywającego na miejscu jego odnalezienia. Mamy więc kolejny dowód na to, że racjonalistyczna bajeczka o rzekomej anonimowej mogile zbiorowej, do której ponoć zostało wrzucone ciało Jezusa, to tylko taka sobie kolejna ateistyczna bajeczka.


    Nie ma żadnych dowodów na anonimowe groby dla skazańców lub zbiorowe mogiły anonimowe w Palestynie z czasów Jezusa. To tylko ateistyczne bujdy. Wszyscy ci ateistyczni bajkopisarze pokroju Wybrańczyka nawet nie zauważają, że wprowadzanie przez nich bajki o zbiorowej mogile, do której rzekomo zostało wrzucone ciało Jezusa, tylko potwierdza to, że istniał związek między pochówkiem Jezusa i Jego zmartwychwstaniem. Zagadnienie grobu Jezusa miało zatem znaczenie dla wiary w Jego zmartwychwstanie. Wybrańczyk nawet nie zauważa, że zaprzecza tu sam sobie gdy twierdzi, że źródłem wiary w zmartwychwstanie Jezusa były rzekomo żałobne halucynacje. Jeśli by tak było to Wybrańczyk w ogóle nie musiałby zajmować się pochówkiem Jezusa. W ten sposób Wybrańczyk zaprzeczył sam sobie i niechcący potwierdził to, że to właśnie grób Jezusa odgrywał rolę w narodzinach wiary w Jego zmartwychwstanie, a nie jakieś rzekome halucynacje żałobne. Ktoś, kto ma halucynacje żałobne, nie potrzebuje do tego żadnego grobu. Zmarły, który mu się objawia, mógł równie dobrze zatonąć w morzu lub spłonąć w ogniu jakiegoś pożaru.


    Również polemika ewangelisty Mateusza w kwestii grobu Jezusa z przywódcami żydowskimi zaprzecza ateistycznej bajeczce, według której ciało Jezusa zostało rzekomo wrzucone do anonimowej mogiły zbiorowej. A mianowicie Mateusz pisze, że Żydzi rozpowszechniali plotkę, iż ciało Jezusa zostało wykradzione z grobu przez Jego uczniów (Mt 27,64; 28,13). Zauważmy, że sam fakt takiej wzmianki u Mateusza obala tezę ateistów, że Jezus trafił do anonimowej mogiły zbiorowej. Jest tak bez względu na to czy uznamy tę wzmiankę Mateusza za relacjonującą prawdę, czy nie. Nawet gdyby nie było prawdą, że Jezus zmartwychwstał, a nawet gdyby uczniowie Jezusa rzeczywiście wykradli Jego ciało, to nic to tutaj nie zmienia. Liczy się sam fakt, że Mateusz napisał o tym, że grób Jezusa był pusty i Jego ciało rzekomo wykradziono. Nie byłoby sensu polemizować z Żydami w temacie grobu, który nie istniał lub nie miał dla nikogo znaczenia. Chrześcijanie, do których Mateusz kierował swą Ewangelię, nie potrzebowaliby takiej polemiki, gdyby grób Jezusa nigdy nie istniał. Ponadto chrześcijanie wiedzieliby, że Mateusz kłamie. Również Żydzi wiedzieliby o tym i by zaprotestowali. Ale nikt nie zgłaszał sprzeciwu. Wytłumaczenie może być tylko jedno: obie strony doskonale wiedziały, że indywidualny grób Jezusa istniał i był pusty. Inaczej Mateusz by o tym nie napisał. Każda ze stron tłumaczyła sobie to po swojemu, niemniej jednak nie było sensu tłumaczyć sobie czegoś, o czym obie strony wiedziały, że tego nie było. A zatem grób Jezusa naprawdę istniał i Jezus nie trafił do żadnej anonimowej mogiły zbiorowej. Gdyby bowiem grób Jezusa nigdy nie istniał to wzmianka Mateusza o pustym grobie i wykradzeniu ciała Jezusa nie miałaby najmniejszego sensu dla żadnej ze stron.


    Wspierana przez Wybrańczyka ateistyczna bajeczka o rzekomych żałobnych halucynacjach, które ponoć wzbudziły w uczniach Jezusa wiarę w Jego zmartwychwstanie, nie ma też żadnego sensu w świetle faktów historycznych. W czasach Jezusa istniało bowiem całe multum fałszywych mesjaszy wokół których skupione były podobne ruchy. Wymieńmy kilka przykładów: Juda (syn Ezechiasza), Atrongajos, Teudas, Eliezer, Jan Gischala, Menachem, żydowski mesjasz z Egiptu, Jezus (syn Hananiasza), Szymon bar Gion, Szymon Bar Kochba etcetera. Po śmierci tych fałszywych mesjaszy nie powstał jednak żaden kult lub ruch, którego członkowie dodatkowo wierzyliby w zmartwychwstanie swych byłych przywódców. Nie doszło tu do żadnych „halucynacji żałobnych”. Ruchy skupione wokół tych zabitych liderów szybko rozpadały się. Mamy ewidentny brak przykładów epidemii rzekomych halucynacji żałobnych w starożytności i teraz. Gdzie one się podziały? Gdyby ateiści mieli rację w tej kwestii to mielibyśmy powszechne i niezliczone przypadki „halucynacji żałobnych”. Ale nic takiego nie występuje. Jest nawet gorzej: nie mamy ani jednego takiego przypadku do porównań. Nie mamy też przypadków wiary w to, że ktoś, komu umarł bliski, ukazywał mu się w ciele w wyniku jego silnych pragnień. Ani jednego takiego przypadku. A przecież powinno być ich pełno, w zasadzie nieskończenie wiele, jeśli ateistyczna hipoteza żałobnych halucynacji jest prawdziwa. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że ateistyczna hipoteza halucynacji żałobnych jest nieprawdziwa w odniesieniu do początków chrześcijaństwa. Nie mamy ani jednego paralelnego względem Jezusa przypadku w historii, gdzie ogłoszono zmartwychwstanie zabitego mesjasza.


    A zatem wielu fałszywych mesjaszy zginęło w I wieku naszej ery ale nie zrodziło to wiary w zmartwychwstanie. Na przykład Bar Kochba. Dlaczego uczniowie Jezusa nie ogłosili mesjaszem Jakuba (brat przyrodni Jezusa) po śmierci Jezusa? Przykład Teudasa jest w tym miejscu znamienny. Był on fałszywym mesjaszem, który powstał za czasów prokuratora Fadusa. O Teudasie wspominają Dzieje Apostolskie (Dz 5,36). Wspomina też o nim Flawiusz, który pisze, że po tym jak zabito Teudasa i wielu jego zwolenników, jego głowa została wystawiona na publiczny widok w Jerozolimie (Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, XX,V,1). Czemu tego samego nie zrobiono z ciałem Jezusa, aby stłumić zgromadzony wokół Niego ruch? Nie zrobiono tego, gdyż ciała Jezusa w grobie już nie było.


    Absurdalna i naciągana hipoteza halucynacji żałobnych cierpi też z innego powodu. Otóż żyjący świadkowie byli gwarantami tego, że nie rozpowszechniały się bajki o Jezusie. Było tych świadków po prostu zbyt wielu, żeby mogli dać się przekonać apostołowi Piotrowi, że jego rzekome halucynacje żałobne miały cokolwiek wspólnego z realiami.


    Również i dzisiaj nie doświadczamy ogromnej ilości rzekomych zmartwychwstań, co do których wiedzielibyśmy, że zostały wywołane jedynie z żałoby i tęsknoty. Wszyscy odczuwamy tęsknotę po zmarłych bliskich. Ale mimo to nie chodzimy i nie rozpowiadamy dookoła, że nasi bliscy zmartwychwstają w ciele. Wybrańczyk przytacza w swym filmiku przykłady osób, które są przekonane, że po śmierci przyszedł do nich ich zmarły bliski. Jednak przykłady wyszukane przez Wybrańczyka są po prostu nie na temat, ponieważ żadna z tych osób nie twierdzi, że jej bliski zmarły zmartwychwstał w swym ciele. Ludziom tym objawiały się tylko duchy i co więcej - ich relacje są tak rzeczowe i realistyczne, że trudno w nie wątpić. Wrócę do tego jeszcze dalej.


    Wiele osób widziało zmartwychwstałego Jezusa po Jego śmierci w różnych miejscach i w różnym czasie. Ateistyczni desperaci pokroju Wybrańczyka nie są w stanie wytłumaczyć jak to się dzieje, że wiele osób w zupełnie różnych miejscach miało te same rzekome „halucynacje”, których treścią był zmartwychwstały Jezus. Ateistyczni desperaci pokroju Wybrańczyka nie są w stanie też wytłumaczyć jak to się stało, że „żałobne halucynacje” miał również rzekomo święty Paweł, który przecież żadnej żałoby po Jezusie nie przeżywał. Ateistyczna bajka o „żałobnych halucynacjach” kompletnie nie trzyma się kupy. Jedynie ukazywanie się naprawdę Jezusa zmartwychwstałego może z powodzeniem wytłumaczyć wszystkie dane, które obecnie posiadamy.


    Zwolennicy tezy o „żałobnych halucynacjach”, tacy jak Lüdemann i Wybrańczyk, twierdzą, że Piotr miał rzekomo „halucynację żałobną” i zaraził tym resztę pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej. Ale to jest kompletny nonsens. Halucynacje nie są zaraźliwe, tak samo jak nie można zarazić się od kogoś schizofrenią. Nowy Testament mówi nam, że setki osób miały widzenia zmartwychwstałego Jezusa niezależnie od siebie, w różnym miejscu i czasie. Osoby te są niejednokrotnie wymieniane z imienia (por. 1 Kor 15,6-8 i inne ustępy).


    Halucynacje są indywidualne i nie mogą się powtarzać, tak jak wizje po LSD nie powtarzają się w ten sam sposób u różnych ludzi. A jednak wszyscy widzieli zmartwychwstałego Jezusa niezależnie od siebie w różnym miejscu i czasie. Dotykali Go, tak jak apostoł Tomasz (J 20,27; Łk 24,39-40). Zmartwychwstały Jezus jadł i pił z uczniami. W Ewangelii Jana i w Ewangelii Łukasza czytamy o tym, że apostołowie spożywali ze zmartwychwstałym Jezusem rybę i chleb (J 21,13-15; Łk 24,30.41-43). To też były „żałobne halucynacje”? Hipoteza żałobnych przywidzeń w żaden sposób tego wszystkiego nie tłumaczy. Jest w świetle tego wręcz absurdalna. Ale ateiści pokroju Wybrańczyka wolą uciekać w największy absurd, byleby tylko nie uznać najbardziej sensownego scenariusza.


    Jak już wspomniałem wcześniej, święty Paweł w 1 Kor 12 i 15 wyraźnie odróżnia duchowe wizje od ukazywania się zmartwychwstałego Jezusa. Nowy Testament wyraźnie przeczy „zmartwychwstaniu duchowemu” i widzeniom Jezusa, które miałyby się dokonywać jedynie w sercach stęsknionych i pogrążonych w żałobie uczniów. To są tylko racjonalistyczne banialuki liberalnych teologów i modernistów pokroju Wybrańczyka, którzy zamiast uznać najbardziej sensowny scenariusz wolą uciekać w absurdy, które są niespójne i do tego sprzeczne z niemal wszystkimi danymi jakie posiadamy, zarówno tymi historycznymi, jak i psychologicznymi. Jak już wspomniałem wcześniej, Żydzi w czasach Jezusa wierzyli wyłącznie w cielesne zmartwychwstanie. Wskazuje na to procedura zbierania kości i powtórnego chowania ich. Te kości miały się oblec ciałem w dniu wskrzeszenia umarłych (patrz Ez 37,1-10).


    Halucynacje nie mogą zawierać niczego, czego nie było już wcześniej w umyśle. A apostołowie nie spodziewali się zmartwychwstania Jezusa, więc nie mogło ono być wyhalucynowane. W judaizmie zmartwychwstanie do życia wiecznego miało nastąpić dopiero na końcu czasów i miało być powszechne. Wierzenia żydowskie mówiły o zmartwychwstaniu do życia wiecznego dopiero na końcu czasów (patrz J 11,24). W teologii żydowskiej czasów Jezusa nie spodziewano się, że ktoś zmartwychwstanie do życia wiecznego przed dniem Sądu Ostatecznego. To samo odnosi się do wcześniejszego zmartwychwstania Jezusa do życia wiecznego, którego judaizm nie spodziewał się przed dniem Sądu Ostatecznego, a Grecy również nie akceptowali takiej idei (patrz choćby sprzeciw Koryntian wobec idei zmartwychwstania ciała, z którym to sprzeciwem tak zawzięcie walczył święty Paweł w 1 Kor 15). Te trudności pokazują, że pierwsi chrześcijanie nie zmyślali swych nauk tak, aby były one wygodne dla słuchaczy. Przeciwnie, mówili jak jest bez względu na to czy to się komuś podoba, czy nie. Koncepcja jednoosobowego zmartwychwstania do życia wiecznego przed końcem czasów była w judaizmie zupełnie nieznana. Uczniowie mogli co najwyżej wyhalucynować jedynie wstąpienie duszy Jezusa do nieba, które jednak nic wspólnego ze zmartwychwstaniem nie miało i nie ma. Żydzi nie wierzą w Mesjasza, który umiera, a tym bardziej zmartwychwstaje i przy okazji jest Bogiem (por. J 1,1; Rz 9,5).


    Hipoteza „halucynacji żałobnych” koliduje też całkowicie z uporczywym sceptycyzmem uczniów Jezusa. W Mk 16,11-13 czytamy, że apostołowie „nie chcieli wierzyć” kobietom mówiącym o zmartwychwstałym Jezusie i „im też nie uwierzyli” (w tym drugim przypadku chodzi o uczniów z Emaus). W Mk 16,14 czytamy, że sam Jezus wyrzucał uczniom brak wiary i upór. W Mt 28,17 czytamy, że wątpili nawet ci, którzy widzieli Jezusa zmartwychwstałego. W Łk 24,11 ponownie czytamy o zwątpieniu i sceptycyzmie wśród apostołów w kwestii zmartwychwstania Jezusa. Niewierny Tomasz jest klasyczną ilustracją tego zwątpienia (J 20,24-27). Tamci ludzie nie byli łatwowierni i mniemanie, że ktoś mógł ich zarazić jakąś „halucynacją żałobną” jest irracjonalne i do tego kłóci się z całym tym sceptycyzmem apostołów, który przed chwilą zarysowałem. To Wybrańczyk wmawia swoim łatwowiernym słuchaczom głupoty, które są całkowicie sprzeczne z danymi jakie posiadamy.


    No i mamy jeszcze kwestię męczeństwa apostołów za wiarę. Prawie wszyscy apostołowie zginęli śmiercią męczeńską za swe przekonanie, że rzeczywiście widywali zmartwychwstałego Jezusa. Nikt nie umiera za to, że ktoś mu opowiedział o swych „halucynacjach żałobnych”. To jest kompletny nonsens, w który może uwierzyć jedynie Wybrańczyk i jemu podobni wyznawcy hipotezy „halucynacji żałobnych”. Przy dalszym ekstremalnym naciąganiu tej absurdalnej hipotezy można by jeszcze od biedy uznać, że znalazłaby się jedna szalona osoba, która umarłaby śmiercią męczeńską za „żałobne halucynacje Piotra”, ale twierdzić, że aż tyle osób naraz dało się nabrać na śmierć męczeńską za takie szaleństwo jest jeszcze większym szaleństwem. Na tym jak na skale rozbijają się wszystkie te niespójne ateistyczne bajeczki, przy pomocy których tacy ludowi bajkopisarze jak Wybrańczyk próbują „wyjaśniać” fakty związane ze zmartwychwstaniem Jezusa, które to fakty są po prostu historycznie niepodważalne. Apostołowie Piotr i Paweł ponieśli śmierć męczeńską w Rzymie za wiarę. Donosi o tym jeszcze w I wieku Klemens Rzymski w swoim Liście do Koryntian (V,4-7), który to Klemens mieszkał właśnie w Rzymie i jego świadectwo jest z pierwszej ręki. Inni apostołowie też umarli za wiarę i są na to wiarygodne dowody historyczne:


https://www.apologetyka.info/inne-tematy/meczenstwo-12-apostoow,428.htm


    Święty Paweł również pisze, że apostoł Jakub jest świadkiem zmartwychwstałego Jezusa (1 Kor 15,7). Święty Jakub był wcześniej niewierzący i nawrócił się po spotkaniu zmartwychwstałego Jezusa, a nawet poniósł śmierć męczeńską, o czym donosi niezależnie od chrześcijan Flawiusz (Józef Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela, XX,9,1). Apostołowie byli na miejscu i wiedzieli jak jest naprawdę w kwestii zmartwychwstania Jezusa. Nikt nie umiera za coś o czym wie, że jest to kłamstwem, zmyśleniem lub jakimś przywidzeniem „żałobnym”.


    Uczniowie umierali za zmartwychwstanie Jezusa. A mieli wszelkie powody, żeby w to nie wierzyć. Wszyscy znamy telewizyjny teleturniej Milionerzy. Uczestnicy programu Milionerzy, gdy chodzi o duże wygrane, są w takim ekstremalnym stresie, że nie są pewni nawet prostych odpowiedzi, których normalnie byliby pewni i udzieliliby ich bez namysłu. Zamiast udzielić tych odpowiedzi, których normalnie byliby pewni, i zamiast zawalczyć o dużą wygraną wolą wziąć dużo mniejsze pieniądze i wyjść z teleturnieju. A tymczasem apostołowie byli tak pewni tego, że spotykali zmartwychwstałego Jezusa, iż szli za to przekonanie bez namysłu na męczeństwo. Tylko twardy fakt zmartwychwstania Jezusa jest w stanie wytłumaczyć tak radykalną przemianę przestraszonej garstki Jego uczniów, którzy nagle wyszli z ukrycia i z zalęknionych desperatów stali się nie zważającymi na śmierć i tortury nosicielami dobrej nowiny aż po krańce Cesarstwa Rzymskiego, a nawet dalej.


    Ateiści próbują niekiedy podważać argument z męczeństwa, lecz czynią to wyjątkowo nieudolnie. Wskazują bowiem na to, że współcześni muzułmańscy męczennicy też umierają za przekonanie o prawdziwości objawienia udzielonego Mahometowi, choć naocznie się o tym nie przekonali. Ale to jest tylko kolejna fałszywa analogia w wykonaniu ateistów, bo muzułmanie nie umierają za to co widzieli lecz za to w co wierzą. Tymczasem uczniowie Jezusa umarli właśnie za to co widzieli, a nie za to w co wierzyli. Różnica jest tu zasadnicza i analogia ateistów jest tym samym fałszywa. Apostołowie nie mogli więc umrzeć za kłamstwo. Ujmując to inaczej i dobitniej - męczennicy muzułmańscy jedynie głęboko wierzą w to, że umierają za prawdę. Natomiast apostołowie musieliby wiedzieć, że umierają za kłamstwo, jeśli nie było zmartwychwstania Jezusa. Tak więc porównywanie męczeństwa apostołów z męczeństwem muzułmanów za wiarę jest tylko kolejną fałszywą analogią w wykonaniu ateistów, bo muzułmanie mogli umrzeć za kłamstwo i o tym nie wiedzieć, a apostołowie nie mogli umrzeć za kłamstwo i o tym nie wiedzieć, gdyż byli na miejscu i wiedzieli jaka jest prawda. Nie mogli nie wiedzieć jaka jest prawda, gdyż byli zbyt blisko tych wszystkich wydarzeń. Różnica jest tu kolosalna, ale żaden ateista powołujący się na takie fałszywe analogie już się tą różnicą oczywiście nie przejmuje. Nic dziwnego - ateizm jest właśnie skutkiem płytkiego i powierzchownego myślenia.


    Tak więc apostołowie nie chcieli umierać za samą wiarę, jak terroryści islamscy. Gdy przyszły kobiety i opowiedziały apostołom o zmartwychwstałym Jezusie, to nie uwierzyli im. Jedynie wiedza była w stanie wyrwać ich ze sceptycyzmu, czyli namacalne doświadczenie zmartwychwstałego Jezusa, ale nie wiara. Święty Tomasz chciał aż włożyć palec w bok Jezusa (J 20,24-29). Analogia z terrorystami islamskimi tu więc nie pasuje i jest fałszywa. Nie trzyma się kupy po wklejeniu w ten kontekst i jest z nim kompletnie niespójna.


    W swym filmiku Wybrańczyk przytacza dużo relacji osób, które widywały zmarłych. Niejednokrotnie te sytuacje są opisane bardzo przekonująco i realistycznie, a ludzie, którzy się na ten temat wypowiadają w tych relacjach, czynią to bardzo racjonalnie i rzeczowo. Mimo to Wybrańczyk z jakiegoś powodu bezpodstawnie i arbitralnie sobie zakłada, że już samo przytoczenie przez niego opisów tych przypadków czyni relacje tych osób niewiarygodnymi. Ale zaraz zaraz, chwileczkę, kolego Wybrańczyk. Halucynacje żałobne nie dowodzą nieistnienia duchów ponieważ są punktem spornym więc nie mogą być zarazem argumentem w tym sporze. Wybrańczyk z góry zakłada, że duchy nie objawiają się, ale to jest już tylko jego nieudowodnione i arbitralne założenie naturalistyczne.


    Każde ateistyczne „wyjaśnienie” najstarszych przekazów o zmartwychwstaniu Jezusa zawsze w końcu rozbije się jak statek na skałach faktów historycznych, psychologii i logiki, które są przez to „wyjaśnienie” notorycznie ignorowane aż do samego końca. Tak też jest z „wyjaśnieniem” zmartwychwstania Jezusa w wykonaniu Wybrańczyka. Wyżej przedstawiłem kilka takich faktów, w obliczu których wszystkie te omówione wyżej bajki Wybrańczyka rozsypują się jak domek z kart. Gdy nie znasz tych faktów i nie weźmiesz ich pod uwagę, to „wyjaśnienia” Wybrańczyka wydają ci się „oczywiste”, „logiczne” i „sensowne”. Ale to tylko złudzenie. Wszystko to, co Wybrańczyk prezentuje w tym temacie, to tylko bełkot i ignorancja, która jest obliczona na złapanie łatwowiernych i naiwnych. Co było do okazania. I co zostało okazane również dalej.


    Wróćmy jednak do absurdalnej hipotezy „żałobnych halucynacji”, którą propaguje Wybrańczyk w swym filmiku o zmartwychwstaniu Jezusa. Jezus ukazuje się kiedy chce, w normalnych okolicznościach, a nie w ekstazie lub śnie. Tymczasem halucynacje powstają w ekstazie. W nowotestamentalnych opisach objawiania się zmartwychwstałego Jezusa żadnych fanfar nie było. Wszystkie popaschalne objawienia się Jezusa opisane w Nowym Testamencie wskazują na zwyczajne okoliczności. Wybrańczyk niejednokrotnie proponuje jakąś możliwość, po czym nagle ta możliwość staje się u niego niespodziewanie „stanem faktycznym”. Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Takie naruszające podstawy logiki bezpodstawne przeskoki są u Wybrańczyka non stop i tyczy się to zresztą wszystkich ateistów bajdurzących o „alternatywnych wyjaśnieniach” widzeń zmartwychwstałego Jezusa. Jest to jednak tylko takie ateistyczne żonglowanie sugestiami, które nie mają nic wspólnego ze stanem faktycznym.


    Objawienia zmartwychwstałego Jezusa to nie halucynacje. To ateizm jest halucynacją. Ateizm jest zbiorowym oszustwem ponieważ ateiści regularnie zwodzą i oszukują siebie samych przy pomocy absurdalnych i niespójnych wykrętów. Wybrańczyk jest doskonałym wcieleniem tego zjawiska, o którym właśnie mówię.


    Wszystkie te powyższe uwagi były niezbędne, abyśmy dalej rozumieli argumentację, którą teraz wykorzystam w polemice z Wybrańczykiem. Przechodzę zatem do bezpośredniej polemiki z wyżej już wspomnianym filmem Łukasza Wybrańczyka pt. Czy Jezus zmartwychwstał? (2024). W nawiasach podaję momenty czasowe odnoszące się do wspomnianego video. Każdy będzie mógł sobie sprawdzić czy rzetelnie przytaczam stanowisko Wybrańczyka.


    Już na samym początku Wybrańczyk manipuluje (od 0:51), gdy twierdzi, że zmarli bardzo często odwiedzają żywych i dają takie same oznaki życia, jakie dawał Jezus swym uczniom. Jest to oczywiście fałszywa analogia. Nie istnieje ani jeden przypadek, gdy zmarli dają dotykać swego ciała, jak to właśnie było z Jezusem:


„«Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi” (Łk 24,39-41).


    Takie rzeczy zdarzają się niemal codziennie, Łukaszku? Naprawdę wierzysz w te bzdury, które wmawiasz tysiącom ludzi na swoim kanale?


    W 1:19 Wybrańczyk trochę zmiękcza swoją wypowiedź i stwierdza, że „w pewnym sensie” martwi odwiedzają żywych. No to jak jest naprawdę - martwi odwiedzają żywych czy jedynie „w pewnym sensie” ich odwiedzają? Zdecyduj się, Łukaszku, bo jedno po prostu wyklucza tu drugie. Wmawianie tysiącom ludzi, że jedenastu apostołów umarło jak jeden mąż za to, że „w pewnym sensie” objawiał im się zmarły Jezus, jest piramidalnym nonsensem do sześcianu. Jedna osoba od biedy może jeszcze umrzeć za to, że coś się jej zdawało lub po prostu oszalała, ale nie jedenastu chłopa. To jest nonsens, Łukaszku. Twoja teza kompletnie nie trzyma się kupy. Ogarnij się, chłopcze. Niżej jeszcze do tego wrócę.


    Od 1:24 Wybrańczyk stwierdza, że „wszystko wskazuje na to”, że widzenie zmarłych przez żywych odbywa się jedynie w wyobraźni żywych. Jednak skąd Wybrańczyk to wie? Co niby na to „wskazuje”? Nic - to stwierdzenie jest jedynie wytworem wyobraźni Wybrańczyka i skutkiem jego ateistyczno naturalistycznego światopoglądu. Tak naprawdę nie jest on w stanie w żaden sposób zweryfikować tego, że zmarli rzeczywiście nie objawiają się. Aby wiedzieć, że zmarli na pewno nie objawiają się żywym Wybrańczyk musiałby mieć wszechwiedzę. A niczym takim nie dysponuje. Tak więc Wybrańczyk używa argumentu w sporze, który to argument jest jednocześnie przedmiotem tego sporu, co oczywiście jest nonsensem. Ale nie przejmujcie się - u Łukaszka to nic nowego i wszystkie jego filmidła są generalnie utkane niemal z samych nonsensów. Serio.


    James Patrick Moreland przytacza bardzo ciekawe relacje z pogranicza śmierci (tak zwane near death experiences - NDE), które wspierają dualistyczną tezę o istnieniu niematerialnej duszy i zarazem obalają fizykalizm oraz ateistyczny materializm. Poniżej przytoczę za Morelandem jedno z takich doświadczeń NDE, które jest bardzo wymowne i dobrze udokumentowane. Na marginesie warto dodać, że medycznie udokumentowano już kilkaset innych przypadków NDE, które ostatecznie obalają fizykalizm i przy okazji ateistyczny materializm reprezentowany przez Wybrańczyka. Jeden z takich przypadków pochodzi od Kimberly Clark Sharp, pracownicy szpitala Harborview w Seattle:


„Podczas próby reanimacji młodej pacjentki o imieniu Maria, u której stwierdzono śmierć kliniczną, pacjentka ta nagle odzyskała przytomność, chwyciła Kimberly za rękę i powiedziała jej, że opuściła swoje ciało, uniosła się ponad dach szpitala i zobaczyła tam duży, stary niebieski but, znajdujący się na górnym gzymsie dachu szpitala, po jednej stronie zdarty do cna, ze sznurówkami wetkniętymi pod obcas. Ów gzyms był niedostępny dla nikogo poza personelem szpitala i niewidoczny z pobliskich budynków, a Maria nigdy wcześniej w tym szpitalu nie była. Kimberly, zaciekawiona tą dziwaczną historią, ku swojemu zdumieniu znalazła ów but dokładnie w takim stanie, jak opisała to Maria, w tym miejscu, w którym miał się znajdować według jej opowieści. Tego samego dnia Maria została też przesłuchana przez inne osoby, które potwierdziły całe zdarzenie jako świadkowie” (J.P. Moreland, Dusza, Warszawa 2022, s. 118).


    Zainteresowanych dalszym zgłębianiem tej kwestii odsyłam do przytoczonej przed momentem książki Morelanda. Zainteresowanych tym zagadnieniem odsyłam również do Jeffrey Longa, amerykańskiego lekarza, badacza zjawiska doświadczeń bliskich śmierci (NDE) i autora książki pt. Evidence of the Afterlife: The Science of Near-Death Experiences. Long również od wielu lat bada i dokumentuje zjawiska NDE, jednoznacznie twierdząc, że nie da się tego wyjaśnić przy pomocy żadnej materialistycznej teorii umysłu. Tak więc fizykalizm i ateistyczny materializm nie są w stanie w żaden sposób wyjaśnić przypadków NDE, natomiast zdarzenia takie udowadniają zarazem prawdziwość dualizmu i przy okazji teizmu. Nie ma wątpliwości, że życie po śmierci istnieje. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/neuronauki-nie-sa-w-stanie-zanegowac-istnienia-duszy,1656.htm


    Od 2:03 Wybrańczyk powołuje się na jakieś stare badania z XIX wieku, z których niby wynika, że 10% ludzi lub więcej regularnie halucynuje. Pomijając już wątpliwą wiarygodność tych wszystkich badań, które można by bez problemu zakwestionować, to co to właściwie ma do rzeczy? Kompletnie nic. Wybrańczyk jedynie odgórnie i arbitralnie sobie założył (na wiarę), że widzenie zmarłych jest halucynacją. Ale przecież żadne badanie lub nawet wiele badań nie jest w stanie tego dowieść. To jest jedynie możliwość, która nie zmienia się w jakiś magiczny sposób w konieczność. Tak niestety jest, Łukaszku.


    Od 3:14 Wybrańczyk stwierdza, że halucynacje wywołuje żałoba - tak zwane „halucynacje żałobne”. Że co? Tymczasem wszystkie badania psychologiczne wskazują jednoznacznie na to, że halucynacje powstają jedynie w stanie euforii i ekstazy. Nie ma żadnych wiarygodnych badań, z których wynikałoby, że halucynacje powstają w wyniku żałoby. To są tylko bezpodstawne spekulacje i niepotwierdzone hipotezy.


    Od 6:20 Wybrańczyk zaczyna relacjonować konkretne opowieści żałobników i ich wizji. Jednak wizje te są bardzo realistyczne i wyglądają jak rzeczywiste próby nawiązania kontaktu z żywymi przez zmarłych z zaświatów. Łukaszku, skąd wiesz, że tak właśnie nie było i tak naprawdę wcale nie są to żadne halucynacje? Nie wiesz tego, bo znowu musiałbyś mieć wszechwiedzę, aby to wiedzieć. Już samo to sprawia, że cały twój filmik można spuścić po prostu do kosza. Tak właśnie jest, Łukaszku.


    Wybrańczyk jest też na tyle nierozgarnięty, że nawet nie zorientował się, że to co przytacza z opowieści Dale Allisona obala wszystkie te fantazje Wybrańczyka o tym, że omawiane przez niego przypadki to „halucynacje”. Otóż Dale Allison miał bardzo realistyczną wizję swej przyjaciółki, która zmarła. Prosiła go ona o to, żeby poszedł do jej męża i pocieszył go. Ten sam Dale Allison mówi (od 13:05), że zmarł jego ojciec, ale nigdy nie ukazał mu się. Dlaczego, skoro Allison miał niby podatność na „halucynacje żałobne”? Dlaczego ciągle nie ukazywali mu się zmarli, a tylko raz miał taki przypadek? Może właśnie dlatego, że Allison wcale nie miał skłonności do „halucynacji żałobnych” i zmarli naprawdę mu się ukazywali? Pomyślałeś o tym choć przez chwilę, Łukaszku? Oczywiście, że o tym nie pomyślałeś, bo odgórnie sobie założyłeś, że to wszystko były na pewno „halucynacje żałobne”. Ale wcale tego nie wiesz. Również komentujący pod filmidłem Wybrańczyka zwracali mu na to uwagę. Wątpię, że przeczytał. Śmiem wątpić.


    Co ciekawe Allison sam wspomina (od 13:13), że jego ojciec ukazał się wielu osobom w jego rodzinie, nawet jednemu z jego przyjaciół. Czyżby oni wszyscy mieli „halucynacje żałobne”? Przecież psychologia jednoznacznie wykluczyła zbiorowe halucynacje. A może to nie były „halucynacje żałobne”, tylko zmarły rzeczywiście objawiał się im? Pomyślałeś o tym, Łukaszku? Znowu nie, gdyż jesteś w tej kwestii już odgórnie ideologicznie uprzedzony od samego początku (naturalizm). Cały problem Wybrańczyka polega właśnie na tym, że przytacza on relacje dotyczące wizji, których nijak nie da się wytłumaczyć „halucynacjami żałobnymi”. Tak więc nawet materiał, który Wybrańczyk przytacza, obala całe jego filmidło wraz z tezą o „halucynacjach żałobnych”, która to teza sama jest tylko halucynacją Wybrańczyka.


    Wybrańczyk relacjonuje również (od 14:04) opowieść Johanna J.E. Kulda, który opisuje bardzo realistyczne wizje swojej zmarłej żony. Kuld bardzo dokładnie relacjonuje rozmowę, jaką odbył ze swoją żoną, która położyła się obok niego na łóżku. Kuld jest pewien, że to wszystko było realistyczne i stało się naprawdę. Skąd wiesz Łukaszku, że to nie odbyło się naprawdę? Wybrańczyk - nie ośmieszaj się, bo relacje jakie przytaczasz obalają twoją własną bajkę o „halucynacjach żałobnych”. To ty masz halucynacje. Twój ateizm jest jedną wielką halucynacją.


    Od 17:08 Wybrańczyk próbuje swe brednie i fantazje poprzeć w jakiś sposób „nauką”. Idzie mu to niestety bardzo nieudolnie, bo nauka znowu nie jest wszechwiedząca. Ale Łukaszek najwyraźniej o tym nie wie.


    W 19:08 Wybrańczyk przyznaje, że według pewnego badania nawet około 10% ateistów potwierdza, że doświadczyło wrażenia kontaktu ze zmarłym. Nic ci to nie mówi, Łukaszku? Przecież ateiści powinni być uodpornieni na „halucynacje żałobne”, tak jak ty Łukaszku, czyż nie?


    Od 20:03 Wybrańczyk znowu strzela sobie w stopę i przy pomocy powoływania się na różne badania jednoznacznie wyklucza chorobę u osób, które jego zdaniem mają „halucynacje żałobne”. Łukaszku, znowu nic ci to nie mówi?


    Od 33:23 Wybrańczyk stwierdza, że apologetyka rzekomo źle wygląda gdy apologeta jest skonfrontowany z kimkolwiek. Z kim niby apologeta jest „skonfrontowany”, Łukaszku? Z tobą? A pamiętasz jak dostałeś ciężki łomot w debacie z Bartoszem Sokołem? Przypomnijmy link:


https://youtu.be/eriaJBc5Nas?si=0C5Rgj_lOND5okJy


    Ta debata ma już ponad milion wyświetleń. Blisko milion ludzi widziało jak trzęsiesz się i dukasz gdy byłeś wgniatany w ziemię przez apologetę. To tego apologetę masz na myśli, Łukaszku, gdy mówisz, że apologetyka rzekomo źle wygląda po skonfrontowaniu? Warto dodać, że nawet pod filmami Wybrańczyka komentujący często przypominają mu, że przegrał z kretesem tę debatę z Bartoszem Sokołem. Warto też zaznaczyć, że Wybrańczyk od lat tchórzy przed publiczną debatą, którą proponowali mu wielokrotnie Staszek Sylwestrowicz i Michał Prończuk z apologetycznego kanału TeiStacja. Pisali i mówili oni o tym nie raz na swoim kanale, a także w komentarzach pod filmikami samego Wybrańczyka. No i kto tu źle wygląda, Łukaszku? No właśnie ty. Po tym jak dostałeś sromotny łomot w publicznej debacie z Bartoszem Sokołem, to nie masz już odwagi stanąć do konfrontacji z żadnym innym apologetą. Plujesz jedynie jadem na teistów i apologetów ze swej wygodnej kanapy w tych swoich żałosnych filmidłach. Na nic innego cię nie stać. Pod względem mentalnym jesteś bardzo cieniutki, Łukaszku. Karzełek z ciebie i zwyczajny tchórz.


    Dalej (od 33:23) Wybrańczyk przechwala się, że podobno różne naturalistyczne teorie „wyjaśniają” zmartwychwstanie Jezusa inaczej niż przez zmartwychwstanie Jezusa. Które to niby teorie naturalistyczne to „wyjaśniają”, Łukaszku? Nie ma takich teorii. Wszystkie one zostały wielokrotnie obalone już ponad 200 lat temu przez apologetykę chrześcijańską, która wykazała, że teoryjki te są niespójne i kupy się nie trzymają (na końcu niniejszego tekstu podam linki do stosownych opracowań na ten temat). Teoryjki te są sprzeczne zarówno z faktami historycznymi, logiką i z wiedzą psychologiczną, tak samo jak twoja żałosna teoryjka o „halucynacjach żałobnych”, która też się kompletnie kupy nie trzyma, Łukaszku. Tylko realne zmartwychwstanie Jezusa tłumaczy zadowalająco wszystkie znane fakty w tej kwestii. Wiesz o tym dobrze, Łukaszku, i właśnie dlatego ciągle nakręcasz kolejne filmidła o zmartwychwstaniu Jezusa, bo doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że te twoje poprzednie filmidła historycznego faktu zmartwychwstania Jezusa jednak nie obaliły i nie są w stanie obalić. Twoje sumienie wciąż nie daje ci spokoju.


    Od 35:35 Wybrańczyk zaczyna w typowy dla siebie sposób błaznować (podejrzenie zespołu Tourette'a) i cytuje niektóre argumenty Josha McDowella z Podręcznika apologetycznego (polecam każdemu tę świetną książkę) przeciw ateistycznej hipotezie halucynacji. Masz rację Łukaszku - hipoteza ta jest absurdalna. Następnie Wybrańczyk całkowicie arbitralnie sobie stwierdza, że to co pisze McDowell to jest rzekomo „fałsz”. Łukaszku, ale na jakiej podstawie stwierdziłeś, że to jest rzekomo „fałsz”? Na żadnej podstawie. Czy McDowell nie ma racji gdy pisze, że nie istnieją takie same halucynacje u przynajmniej dwóch różnych osób jednocześnie i psychologia nic takiego nigdy nie stwierdziła, co wystarczająco obala twoją bajeczkę o „halucynacjach żałobnych”? Łukaszek w akcie furii i desperacji przyznaje, że McDowell wytoczył aż 7 stron argumentacji przeciw idiotycznej hipotezie halucynacji. Łukaszku, czemu nie zabrałeś się za obalanie tych argumentów, tylko przeprowadziłeś tu jedynie taki marny pod względem merytorycznym chocholasty cherry picking? Może właśnie dlatego, że te argumenty są nie do obalenia, co? McDowell ma rację: halucynacje występują tylko w przypadkach chorobliwych zaburzeń nerwowych. A te wszystkie badania, na jakie Wybrańczyk się powołuje przez pierwszą połowę filmu, nie dotyczą żadnych „halucynacji żałobnych”. Nie istnieją żadne „halucynacje żałobne”. To jest tylko jeden wielki nonsens i co najwyżej niepotwierdzona hipoteza, która jest dopiero w stanie zalążkowym. Wybrańczyk nie ma po prostu nic konkretnego w ręku.


    Od 36:05 Wybrańczyk znowu cytuje McDowella, który zasadnie stwierdza, że widzenia Jezusa dotyczyły dużych grup ludzi, w różnym miejscu i czasie. McDowell przytacza też przykłady takich zwątpionych sceptyków jak wspomniani już wyżej apostołowie Jakub i Tomasz, którzy nie tylko mieli widzenia zmartwychwstałego Jezusa, ale wręcz ponieśli męczeńską śmierć za swe przekonanie o tym, że Go widzieli. W tym miejscu McDowell definitywnie obala ateistyczną bajeczkę o „halucynacjach żałobnych”. Co Wybrańczyk z tym robi? Ano znowu nic. Chichra się tylko z tego. Błaznuje, jednym słowem. Jak zawsze, zresztą. I to ma być „argument”? Wolne żarty. To tylko typowa dla ateistów niepoprawna logicznie sofistyka argumentum ad ridiculum.


    Od 36:58 Wybrańczyk przytacza wypowiedzi youtuberów, którzy dorzynają do reszty idiotyczną hipotezę ateistów o „halucynacjach” uczniów Jezusa (ta hipoteza to naprawdę najbardziej idiotyczny sposób, w jaki ateiści próbują wyprzeć ze swojej świadomości historyczny fakt zmartwychwstania Jezusa). Jak Wybrańczyk obala tę argumentację youtuberów? Ano wcale jej nie obala, bo nie można jej obalić. Co więc Łukaszek robi? Ano zaczyna coś bredzić o szmaragdowym ogrodzie i Hogwarcie (od 38:16). Ale jak to niby obala przytoczoną przez ciebie argumentację apologetów, Łukaszku? Jaja sobie robisz? No właśnie w tym problem, że jaja sobie robisz i niczego to nie obala. Nawet nie jest to w stanie niczego musnąć. Jedenastu apostołów zmarło męczeńską śmiercią za swoją pewność, że widzieli zmartwychwstałego Jezusa. Za halucynacje nikt nie idzie na śmierć męczeńską. Ani za szmaragdowy ogród i Hogwarth. Zejdź wreszcie na ziemię, Wybrańczyk. Twój ateizm to jedyna halucynacja, jaka w tym momencie istnieje. Na marginesie dodam, że to taka typowa taktyka u ateistów. Gdy już dostaną twardą apologetyczną lub teistyczną argumentację, której nie są w stanie w żaden sposób odeprzeć, to zaczynają błaznować przy pomocy pustej retoryki o smerfach, krasnalach i Harrym Potterze. Jest to typowa u ateistów fałszywa analogia i ucieczka przed argumentacją teistycznego apologety w odklejenie i efekt wyparcia (ateista tłumi prawdę - patrz Rz 1,21.25). Jakież to „głębokie” i „wyrafinowane”. Tak samo jak cały ten internetowy gimboateizm i wypociny Łukaszka Wybrańczyka. Wybrańczyk po prostu pajacuje, a nie argumentuje. Rozmawiamy o konkretnych historycznych wydarzeniach związanych z Jezusem, a nie o jakimś szmaragdowym ogrodzie lub Hogwarcie. Obudź się wreszcie, Łukaszku. Tak właśnie ateista wypiera argumenty, że ucieka w swoje odklejenia i z góry próbuje rozstrzygać spór przez ucieczkę w fałszywe analogie o baśniowych stworach, choć te fałszywe analogie niczego nie rozstrzygają, bo argumenty historyczne teistycznego apologety nadal leżą na stole i ateista ich nawet nie tknął.


    Od 39:00 Wybrańczyk twierdzi, że opowieści o Jezusie mogą być fałszywe. Łukaszku, ale „mogą” nie znaczy, że są. Nie wykazałeś, że są. Masz problemy z elementarną logiką. List świętego Pawła do Koryntian, który w piętnastym rozdziale odsyła do weryfikacji wciąż żyjących świadków zmartwychwstałego Jezusa (ponad 500 osób, część z nich jest imiennie wymieniona - patrz 1 Kor 15,3-8), to nie jest żadna bajka o Harrym Potterze. Nawet ateistyczni historycy uznają autentyczność tego listu świętego Pawła. Tak samo jest z innymi listami w Nowym Testamencie, które są napisane przez naocznych świadków zmartwychwstałego Jezusa (na przykład Pierwszy List świętego Piotra - patrz 1 P 1,21 i 3,21, gdzie święty Piotr również zaświadcza historyczny fakt zmartwychwstania Jezusa). Co do Ewangelii, to ateiści pokroju Wybrańczyka nie wierzą w to, że przekazują one prawdziwe informacje. Ale niewiara takich jak Wybrańczyk nie jest żadnym argumentem na cokolwiek i jest jedynie przejawem ich ignorancji i efektu wyparcia (ateista tłumi prawdę - patrz Rz 1,21.25). Powołując się na swoją niewiarę lub niedowierzanie ateiści pokroju Wybrańczyka popełniają typowy dla siebie błąd logiczny argument from incredulity. Argumenty historyczne leżą na stole i ateiści nie są w stanie ich nawet naruszyć. Wybrańczyk też nie był w stanie tego zrobić i nigdy nie będzie, choćby nie wiem ile filmideł nakręcił o zmartwychwstaniu Jezusa. Można zresztą udowodnić historyczność zmartwychwstania Jezusa w ogóle nie odwołując się do Ewangelii. Zrobię to w dalszej części niniejszego tekstu. Przy okazji warto dodać, że Wybrańczyk kłamie gdy mówi, że mamy tylko jedną księgę i „tę samą opowieść” (39:02), z której pochodzą informacje o zmartwychwstaniu Jezusa. To jest po prostu kolejna historyczna nieprawda w wykonaniu Wybrańczyka. Nowy Testament jest złożony z pism wielu różnych autorów, którzy pisali niezależnie od siebie w różnym czasie, często nie wiedząc nawet o swoich pismach nawzajem.


    W 39:55 Wybrańczyk pyta czemu ma wierzyć w to, że 500 osób widziało zmartwychwstałego Jezusa (jak o tym zaświadcza święty Paweł w 1 Kor 15,6), skoro „powiedzieć to se można wszystko” (40:25-28 i dalej). Łukaszku, to proste. Znowu nic nie zrozumiałeś więc wytłumaczę ci to jak dziecku, którym de facto jesteś. Otóż święty Paweł w 1 Kor 15,5-8 niedługo po ukrzyżowaniu Jezusa powołuje się na ponad 500 świadków zmartwychwstania, a także wymienia imiona niektórych z nich. To świadectwo historyczne apostoła Pawła było skierowane do Koryntian, którzy byli wrogo nastawieni do świętego Pawła, szukali na niego haków (sam się na to skarżył w Drugim Liście do Koryntian - rozdziały 7 i 12), a komuś takiemu się nie zmyśla, gdy się do niego pisze. I to właśnie uwiarygadnia świadectwo apostoła Pawła z 1 Kor 15,3-8. Święty Paweł nawrócił się już w 35 roku, czyli zaledwie kilka lat po ukrzyżowaniu Jezusa. Apostoł Paweł zaświadcza, że już wtedy chrześcijanie rozgłaszali wieść o zmartwychwstaniu, o czym pisze właśnie w 1 Kor 15,3n. Kilka lat to zbyt krótki okres aby powstała taka legenda, tym bardziej, że żyli naoczni świadkowie tamtych wydarzeń oraz przeciwnicy zaciekle zwalczający chrześcijaństwo, którzy mogli to łatwo obalić. Nawet Gerd Lüdemann i Seminar Jesus pisali, że chrześcijanie już zaledwie w dwa lub trzy lata po ukrzyżowaniu rozgłaszali credo o zmartwychwstaniu Jezusa, zapisane w 1 Kor 15,3-5. Apostoł Paweł nie tylko powoływał się na ogólną liczbę pięciuset osób. Przeciwnie, w tym samym rozdziale swego listu wymienia też konkretnie z imienia świadków zmartwychwstałego Jezusa, których weryfikował osobiście w Jerozolimie, takich jak apostołowie Jakub i Piotr (1 Kor 15,5.7; por. Ga 1,17-18, gdzie święty Paweł znowu o tym wspomina). W Ga 2,9 Paweł ponownie wspomina o spotkaniu się z Jakubem i Piotrem, dodając tam także informację, że spotkał się też z apostołem Janem. W Ga 2,11n Paweł wspomina też o swoim ponownym osobistym spotkaniu z Piotrem w Antiochii.


    Pierwszy List świętego Pawła do Tesaloniczan, najstarszy tekst Nowego Testamentu, napisany w 51 roku, czyli prawdopodobnie jeszcze przed Ewangeliami, z czym zgadzają się nawet ateistyczni historycy


https://pl.m.wikipedia.org/wiki/1._List_do_Tesaloniczan


też zaświadcza, że wiara chrześcijan w zmartwychwstanie Jezusa jest już wtedy powszechna (patrz 1 Tes 4,14). Również apostoł Piotr zaświadczał, że Jezus zmartwychwstał i czyni to w swym liście (1 P 1,21; 3,21), który też jest powszechnie uznawany za autentyczny. Ten list też powstał prawdopodobnie jeszcze przed Ewangeliami, choć warto zaznaczyć, że idę tu na rękę ateistom, gdyż Ewangelie wcale nie musiały powstać tak późno, jak sądzą liberalni teologowie i ateiści.


    Wróćmy jednak do pięciuset świadków zmartwychwstałego Jezusa, o których wspomniał Wybrańczyk. W 1 Kor 15,6 apostoł Paweł pisze o pięciuset świadkach zmartwychwstałego Jezusa, którzy widzieli Go „jednocześnie”, „żyją do dziś” i Koryntianie mogą sobie zweryfikować ich świadectwa. Pięćset osób na raz nie mogło mieć „halucynacji żałobnych” lub kłamać, tym bardziej, że święty Paweł pisał to w liście do bardzo wrogo nastawionych wobec niego Koryntian, którzy szukali na niego haków (Paweł potwierdza to w Drugim Liście do Koryntian) i nie podawałby im bajek do wierzenia, które łatwo mogliby zweryfikować i obalić. Ludzie, do których apostoł Paweł pisał szukali na niego haków (sam wspomina o tym w 2 Kor 7 i 12), a takim ludziom nie wciska się kłamstw, które mogą łatwo zweryfikować. Listy Pawła do Koryntian powstały prawdopodobnie jeszcze przed Ewangeliami (tak jak zresztą wszystkie listy apostoła Pawła) i nawet najzacieklejsi krytycy chrześcijaństwa uważają je za autentyczne. A zatem są one wiarygodnym świadectwem historycznym. Tak więc to nie jest tak, że ktoś sobie „jedynie powiedział” o pięciuset świadkach zmartwychwstałego Jezusa, Łukaszku. Wierzymy w autentyczność tego zapisu nie na podstawie samego tego zapisu, ale na podstawie okoliczności towarzyszących temu zapisowi. Tak jak sąd, który weryfikuje świadka nie tyle na podstawie tego co ten świadek mówi, ile na podstawie innych okoliczności. Na podstawie całej tej otoczki sytuacyjnej. Tej całej otoczki sytuacyjnej właśnie nie załapałeś, Łukaszku.


    Zresztą świadectwo ewangelistów o zmartwychwstaniu Jezusa też jest wiarygodne. Ewangeliści piszą, że Jezus objawił się najpierw kobietom. A tymczasem świadectwo kobiet było uważane za bezwartościowe w całej kulturze starożytnej (nie tylko u Żydów). W Izraelu nie mogły one nawet zeznawać w sądach. Pisze o tym wyraźnie Flawiusz: „Od kobiet nie wolno przyjmować żadnych zeznań, ze względu na lekkomyślność ich płci” (Józef Flawiusz, Dawne dzieje Izraela, IV,15). Jest to kolejne potwierdzenie tego, że ewangeliści pisali jak było, bo gdyby ściemniali to nie przywoływaliby świadectwa kobiet, które można było najłatwiej zdyskredytować w tamtej kulturze. Historii zmartwychwstania nie sposób wytłumaczyć inaczej niż tak, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał. Wszystkie naturalistyczne wyjaśnienia zawodzą i są niespójne. W ściśle patriarchalnej kulturze zmyślanie historii o kobietach, które odkryły pusty grób Jezusa, nie miałoby żadnego sensu. Celsus śmiał się z chrześcijan, że wierzą w zmartwychwstanie Jezusa, bo rzekomo zaświadczyło o tym tylko kilka histerycznych kobiet (Orygenes, Przeciw Celsusowi, II,55). Celsus zarzucał chrześcijanom, że ich wiara w zmartwychwstałego Jezusa opiera się jedynie na zeznaniach histerycznej kobiety (co zresztą nie jest do końca prawdą, bo wiara chrześcijan nie opiera się jedynie na zeznaniach kobiet). To dość dobrze ilustruje fakt, że ewangeliści nie zmyślali powołując się na świadectwa, które będą wyśmiewane. Wśród Greków zeznania kobiet i ich sytuacja społeczna były jeszcze gorsze niż w Izraelu. Świadectwo Ewangelii jest wiarygodne. Ewangelie zawierają całe mnóstwo niekorzystnych informacji o apostołach, co jeszcze bardziej uwiarygadnia przekaz tych pism. Zresztą informacja o tym, że kobiety jeszcze przed apostołami przekonały się o zmartwychwstaniu Jezusa, też stawia apostołów w niekorzystnym świetle.


    W 40:06 Wybrańczyk znowu pajacuje i ucieka w kolejną fałszywą analogię, tym razem odwołując się do hadisów i Mahometa, który miał dokonywać cudów. Łukaszku, znowu odleciałeś. Nie rozmawiamy o Mahomecie i hadisach. Dostałeś bardzo konkretną historyczną argumentację za zmartwychwstaniem Jezusa, opartą na Pierwszym Liście świętego Pawła do Koryntian. List ten został napisany bardzo wcześnie, około 57 roku, gdy jeszcze żyło ponad pięciuset świadków zmartwychwstałego Jezusa, którzy mogli bez problemu zaświadczyć to o czym święty Paweł pisał do wrogich wobec niego Koryntian (1 Kor 15,6). Nawet ateistyczni historycy nie podważają autentyczności Pierwszego Listu świętego Pawła do Koryntian. A więc Łukaszku, za przeproszeniem, po co ty tu chrzanisz o jakichś hadisach? Też odwołują się one do naocznych świadków, których można było w momencie pisania zweryfikować? Nie. A zatem jest to tylko twoja kolejna fałszywa analogia, Łukaszku. Jedna z wielu (warto nadmienić, że niemal cała pseudoargumentacja ateistów stoi okrakiem właśnie na tego typu fałszywych analogiach). Tak więc znowu odleciałeś i piszesz nie na temat. Zejdź na ziemię. Zresztą nie oszukujmy się, Łukaszku. Wiarygodności podania z hadisów o wytryskującej wodzie też nie podważyłeś. Ateiście się wydaje, że on coś „podważył” tylko dlatego, że to zacytował i obśmiał. Nie, tak to nie działa. Niestety, drodzy koledzy. To jest tylko niepoprawna logicznie retoryka argumentum ad ridiculum.


    Od 41:13 Wybrańczyk nadal pajacuje i brnie w coraz większe opary absurdu, które sam z siebie wyzionął i stwierdza, że z tego, iż święty Paweł napisał o pięciuset braciach, którzy widzieli zmartwychwstałego Jezusa, wcale rzekomo nie wynika, że apostoł Paweł wierzył w to co sam pisał. Łukaszku, ty tak na serio publicznie wygadujesz te bzdury? A może ty jedynie sądzisz po sobie i sam nie wierzysz w to co mówisz? Dalszy komentarz zbyteczny, bo absurdalne spekulacje Wybrańczyka, że ktoś sam nie wierzy w to co pisze, są tak nonsensowne i nieweryfikowalne, że nie ma co się nad tym dalej pastwić. Przy okazji widzimy jak bardzo boli Łukaszka świadectwo historyczne świętego Pawła z 1 Kor 15,6, gdzie wspomina on o pięciuset świadkach zmartwychwstałego Jezusa. Oj boli to świadectwo bardzo Łukaszka, skoro ciągle do tego nawraca. To świadectwo historyczne z 1 Kor 15,6 jest po prostu nie do ruszenia i stanowi ono zadrę w oku ateistów. Nic dziwnego. O ten właśnie tekst z 1 Kor 15,3-8 rozbijają się niczym okręt na skałach wszystkie te fantazyjne spekulacje ateistów, którzy próbują bezskutecznie „alternatywnie wyjaśnić” dane historyczne i psychologiczne, które jednoznacznie wskazują na to, że Jezus z Nazaretu naprawdę zmartwychwstał w swym ukrzyżowanym ciele.


    W 43:45 i 44:06 Wybrańczyk stwierdza, że apologeci omijają zarzut kolistości Biblii. Apologeci niczego nie omijają, Łukaszku. Zarzut rzekomej „kolistości” Biblii wynika jedynie z tego, że ateiści znowu nic nie zrozumieli w argumentacji chrześcijan i stawiają jedynie kolejnego chochoła. Zarzut rzekomej kolistości Biblii odparliśmy tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-wiarygodnosc-biblii-jest-uzasadniana-koliscie,1157.htm


    W 50:08 Wybrańczyk arbitralnie i całkowicie bezpodstawnie sobie deklaruje, że twierdzenie o pustym grobie Jezusa jest „najbardziej kontrowersyjne”. No i co z tego, że Wybrańczyk tak uważa? Znowu nie stoją za tym żadne argumenty, a przynajmniej na pewno Wybrańczyk ich nie przedstawia.


    W 50:29 i 50:39 Wybrańczyk stwierdza, że Jezus był kaznodzieją apokaliptycznym. Jednak Wybrańczyk przemilcza wobec swoich słuchaczy to, że modna swego czasu hipoteza Jezusa jako proroka apokaliptycznego została już odrzucona przez większość badaczy, z tego prostego powodu, że nie ma na nią przekonujących dowodów. Wybrańczyk zdaje się o tym najwyraźniej nie wiedzieć. My zaś pisaliśmy o tym szerzej już tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-jezus-zapowiada-koniec-swiata-na-i-wiek-naszej-ery,1300.htm


https://www.apologetyka.info/racjonalista/czy-jezus-przepowiedzia-apostoom-koniec-swiata-za-ich-zycia,72.htm


    Hipotezie Jezusa apokaliptycznego przeczy wiele danych, na przykład to, że jeśli uczniowie Jezusa spodziewali się Jego powrotu za swego życia, to nie zmyśliliby zmartwychwstania Chrystusa dla długofalowych korzyści. Nie mieli żadnych takich korzyści.


    Od 51:18 Wybrańczyk wygaduje głupoty (powtarza to od 1:00:01), że Jezus został po swym ukrzyżowaniu podobno pochowany w zbiorowej mogile, rzekomo zgodnie z tym co robili Rzymianie z ciałami skazańców. Jednak Wybrańczyk tutaj po prostu kłamie. Nie istniała żadna taka praktyka Rzymian, poza jedną wyjątkową sytuacją (stan wojny), o czym szerzej piszemy tutaj:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-jezus-zosta-pochowany,1264.htm


    Dowodem na to, że Rzymianie nie wrzucali ciał ukrzyżowanych do zbiorowych mogił jest choćby grób Jehohanana z czasów Jezusa, znaleziony w Givat HaMivtar. Znaleziono też inny grób człowieka ukrzyżowanego przez Rzymian w I wieku naszej ery. Można o tym przeczytać choćby tutaj:


https://geekweek.interia.pl/nauka/news-szkielet-z-gwozdziem-w-stopie-pierwszy-dowod-ukrzyzowania-w-,nId,5696705


    Jak wspominałem już wcześniej, również żyjący w czasach Jezusa Filon (Flakkus, 83), jak i żyjący w czasach Jezusa Józef Flawiusz zaświadczają, że ciała ukrzyżowanych skazańców były przekazywane rodzinie i tym samym nie wrzucano ich do jakichś anonimowych mogił zbiorowych. Flawiusz pisał o tym bardzo wyraźnie: „Żydzi tak bardzo dbali o chowanie zmarłych, że nawet zwłoki ukrzyżowanych z wyroku sądu zdejmowano przed zachodem słońca i grzebano” (Józef Flawiusz, Wojna Żydowska, IV,5,2). A więc Rzymianie wcale nie wrzucali zwłok ukrzyżowanych do anonimowych grobów, lecz ukrzyżowani mieli swoje indywidualne mogiły. Doucz się Łukaszku, bo znowu głupoty opowiadasz i to w dodatku publicznie.


    Od 52:10 Wybrańczyk zaczyna rozwijać swoją bajeczkę o tym, że apostoł Piotr rzekomo doznał „halucynacji żałobnej” (Wybrańczyk powtarza tę bzdurę w 1:03:12). Ma to rzekomo „wyjaśniać” powstanie chrześcijaństwa. Na marginesie dodam, o czym już wspominałem wcześniej, że Łukaszek oczywiście nie wpadł na to sam i podkradł to od innych, takich jak Gerd Lüdemann, którego William Lane Craig zmiażdżył w publicznej debacie na ten temat. Jest nawet wydana w 2022 roku po polsku przez Fundację Prodoteo książka dokumentująca tę debatę, pt. Zmartwychwstanie Jezusa: fakt czy fikcja? Książkę tę oczywiście polecam wszystkim zainteresowanym, tak jak zresztą polecam wszystkie książki wydawane przez stricte apologetyczne wydawnictwo Prodoteo i siostrzane wydawnictwo En Arche. Naprawdę jest w czym wybierać.


    Ale wróćmy do bajeczki Wybrańczyka o świętym Piotrze doznającym rzekomo „halucynacji żałobnej”. Rozszarpiemy dalej tę Wybrańczykowo-Lüdemannowską bajeczkę na strzępy, tak jak zrobił to Craig. Przy okazji warto dodać, że Wybrańczyk kłamie, iż hipoteza o rzekomo „halucynującym żałobnie” Piotrze jest hipotezą Wybrańczyka (52:39). Otóż nie - jest to hipoteza, która pochodzi od Gerda Lüdemanna, o czym już wspominałem kilkakrotnie. Ładnie to tak publicznie kłamać, Łukaszku?


    W 53:10 Wybrańczyk próbuje się podeprzeć jedną z opisanych przez siebie wcześniej wizji kobiety, która twierdziła, że jej córka nadal żyje. Jednak to nie jest żaden argument, gdyż nikt nie wykazał, że ta kobieta rzeczywiście halucynowała. Wybrańczyk kłamie też w tej kwestii, że sytuacja ta była rzekomo analogiczna względem Jezusa. Otóż nie była, gdyż uczniowie Jezusa rozgłaszali, że widzieli Go w tym samym ciele, w którym został ukrzyżowany i pogrzebany. Tymczasem żadna z osób opisanych przez Wybrańczyka w filmie nie twierdziła, że widziała zmarłą osobę w tym samym ciele, w którym ta osoba została pochowana. Wszystkie te osoby twierdziły, że widziały ducha. Nie tak było z Jezusem. Uczniowie wyraźnie twierdzili, że widzieli Jezusa w ukrzyżowanym ciele i nie był to duch:


„«Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi” (Łk 24,39-41).


    Tak więc wszystkie te analogie przytaczane przez Wybrańczyka są naciągane i zarazem fałszywe. Łukaszku, czemu kłamiesz, że wszystko opierało się jedynie na rzekomej halucynacji żałobnej świętego Piotra, skoro takie relacje jak ta wyraźnie temu zaprzeczają? Święty Tomasz został zaproszony do włożenia ręki w rany Jezusa po ukrzyżowaniu (J 20,24-29). To też była „halucynacja żałobna” świętego Piotra? To jest właśnie ten problem z bajkami Wybrańczyka o „halucynacjach żałobnych”: nie trzymają się one kupy. Są sprzeczne nie tylko z tym co wiemy z psychologii, ale są one sprzeczne z całym zapisem historycznym jaki posiadamy.


    W 53:48 Wybrańczyk znowu manipuluje faktami gdy twierdzi, iż święty Piotr był nauczany przez Jezusa, że martwi zmartwychwstaną w ciele, stąd święty Piotr zaczął niby nauczać, że Jezus zmartwychwstał w ciele jako rozpoczynający powszechne zmartwychwstanie. Problem w tym, że to znowu nie trzyma się kupy. Zmartwychwstanie Jezusa nie zapoczątkowało powszechnego zmartwychwstania i apostołowie mieli wystarczająco dużo czasu (kilkadziesiąt lat), żeby się o tym naocznie przekonać.


    Od 55:34 Wybrańczyk dalej rozwija swoją bajeczkę o początkach chrześcijaństwa i brnie w coraz większe niespójności twierdząc, że apostoł Piotr rzekomo przekonał innych apostołów, iż Jezus zmartwychwstał. Jednak brzmi to zupełnie niewiarygodnie. Teksty świadczą wystarczająco wyraźnie, że uczniowie byli skrajnie sceptyczni, nawet wtedy gdy widzieli Jezusa zmartwychwstałego (Mk 16,11-14; Mt 28,17; Łk 24,11). Niedowiarstwo świętego Tomasza jest tu klasycznym przykładem (J 20,24-27). Wybrańczyk też przyznaje w 56:34, że apostołowie wątpili. To co wygaduje Wybrańczyk po prostu nie trzyma się kupy. Trzeba dodać, ze uczniowie nie mieli żadnej korzyści z tego, że rozgłaszali zmartwychwstanie Jezusa. Przeciwnie, czekała ich za to jedynie śmierć i prześladowania. Po co mieliby uwierzyć świętemu Piotrowi ot tak, na słowo, w obliczu ryzyka utraty życia, które zresztą stracili, jak wiemy z historii? To się po prostu kupy nie trzyma. Pomysły Wybrańczyka lądują w tym samym miejscu, co wszystkie inne bajki ateistów tego typu, które próbują nieudolnie i niespójnie tłumaczyć fakt zmartwychwstania Jezusa inaczej niż przez historyczny fakt zmartwychwstania Jezusa. Tylko zmartwychwstanie Jezusa tłumaczy spójnie i wyczerpująco wszystkie dane historyczne z tym związane, jakie posiadamy. Koniecznie trzeba jeszcze na tym miejscu dodać, że według Pisma Jezus był przeklęty, gdyż został zawieszony na drzewie (Pwt 21,22-23; Ga 3,13). Stracony na krzyżu Jezus był przeklęty, bo tak właśnie mówiło Prawo, że kto jest zawieszony na drzewie ten jest przeklęty (Pwt 21,22-23; Ga 3,13). Tym bardziej uczniowie Jezusa nie mieli więc żadnego powodu aby uwierzyć świętemu Piotrowi wbrew Pismu. To jest tylko kolejny nonsens, w który uwierzył Wybrańczyk.


    W 56:19 i 1:03:37n Wybrańczyk ociera się wręcz o absurd gdy stwierdza, że święty Jakub, który nie wierzył w Jezusa, nagle przekonał się co do Jego zmartwychwstania bo miał.... „poczucie obecności”. Pstryk i gotowe! Czysta magia. Jakub nie wierzył w Jezusa, a potem nagle „poczuł obecność” Jezusa i to już wystarczyło do tego, żeby Jakub stał się gorliwym wyznawcą Zmartwychwstałego i do tego jeszcze tenże Jakub zmarł śmiercią męczeńską, o czym zaświadcza nawet Józef Flawiusz (Dawne dzieje Izraela, XX,9,1)! Co ma wspólnego „poczucie obecności” z przekonaniem o zmartwychwstaniu? Nic. Ale Wybrańczyk zupełnie się tym nie przejmuje, gdy publicznie wygłasza takie absurdalne tezy. Tak właśnie ateiści „naturalistycznie tłumaczą” zmartwychwstanie Jezusa, gdyby ktoś pytał.


    W 57:01 Wybrańczyk znowu wygaduje bzdury o tym, że Jezus rzekomo spodziewał się rychłego końca świata. Te bajki ateiści opowiadają non stop, ale obalaliśmy je już wielokrotnie:


https://www.apologetyka.info/ateizm/czy-jezus-zapowiada-koniec-swiata-na-i-wiek-naszej-ery,1300.htm


https://opoka.org.pl/biblioteka/T/TB/jl_koniec-swiata


    W 57:34 Wybrańczyk wygłasza kolejną bzdurę z punktu widzenia historycznego. Twierdzi, że historie o Jezusie były „podkoloryzowane lub nawet kompletnie wymyślane”. Jednak to tylko taka koloryzacja i wymyślanie w wykonaniu Wybrańczyka. Nie ma on żadnych dowodów na to twierdzenie. Co więcej, niektórzy apostołowie żyli do końca pierwszego wieku (apostoł Jan) i pilnowali wierności przekazu. Wybrańczyk zmyśla tylko kolejne bajki o pierwotnym chrześcijaństwie. Zresztą w 58:13 Wybrańczyk stwierdza, że nie wie czy tak właśnie było z początkami wiary apostołów w zmartwychwstanie Jezusa, jak on twierdzi. Tym samym spuszcza wszystkie swe wywody do kosza jako bezpodstawne spekulacje. Zabawne - zanudzać słuchacza przez godzinę i na końcu stwierdzić, że i tak nie wie się jak było. Tylko Wybrańczyk tak potrafi.


    Od 58:31 Wybrańczyk twierdzi, że jego hipoteza proponująca wyjaśnienie zmartwychwstania Jezusa jest rzekomo lepsza niż wersja chrześcijan i wyjaśnienia apologetów, które bronią scenariusza bazowego z Nowego Testamentu. Otóż wersja Wybrańczyka nie jest lepsza. Jest ona absurdalna, nonsensowna, niespójna, wewnętrznie sprzeczna, a do tego jest ona sprzeczna z faktami historycznymi, logiką i z elementarną wiedzą z zakresu psychologii. Wszystko to drobiazgowo wykazałem wyżej.


    Od 59:05 Wybrańczyk ośmiesza się do reszty gdy znowu powołuje się na naukę, która nie stwierdziła istnienia zmartwychwstania. A miała stwierdzić? Wybrańczyk traktuje naukę jak rezerwuar wszechwiedzy, co stawia Wybrańczyka w jednym szeregu z naiwnymi scjentystami i wyznawcami religii naukizmu. Scjentyzm jest wewnętrznie sprzeczny, ale to wie już nawet początkujący apologeta. Wybrańczyk tego nie wie.


    Od 59:42 Wybrańczyk męczy się, próbując zwalczyć świetny argument Pawła Lisickiego, zgodnie z którym uczniowie otworzyliby grób Jezusa, gdyby po uwierzeniu w zmartwychwstanie chcieli zweryfikować swą tezę. Wybrańczyk próbuje wyjątkowo nieudolnie odpierać argument Lisickiego i stwierdza, że ciało Jezusa zostało wrzucone do anonimowej mogiły zbiorowej. Tę bajkę Wybrańczyka, która jest kompletnie sprzeczna z wszelkimi znanymi nam faktami historycznymi, związanymi z rzymskimi procedurami karania przestępców, odparłem już kilkakrotnie wyżej. Wybrańczyk przeoczył jeszcze jeden fakt z tym związany. Otóż, jak też wspominałem już wcześniej, w Mt 28,13 czytamy, że Żydzi rozpowszechniają plotkę jakoby chrześcijanie wykradli ciało Jezusa. Wzmianka taka nie miałaby żadnego sensu gdyby ciało Jezusa spoczęło w anonimowej mogile zbiorowej. Powód zaistnienia wspomnianej plotki i próby odpierania jej w ewangeliach mają sens tylko wtedy, gdy Jezus rzeczywiście został złożony w znanym grobie. Inaczej nie byłoby potrzeby tego pisać, ani tym bardziej nie byłoby sensu tego pisać, gdyż Żydzi od razu zaprotestowaliby, że ciało Jezusa nie było wykradzione. Również nie byłoby sensu pisać chrześcijanom o wykradzeniu ciała z grobu, którego nie było. Jeśli nie było grobu i ciała, to nie było co wykradać i skąd wykradać. W świetle tego opowiastki Wybrańczyka o anonimowej mogile zbiorowej, do której rzekomo zostało wrzucone ciało Jezusa, również nie mają najmniejszego sensu. I to bez względu na to jak interpretujemy zapis z Mt 28,13, czy to na korzyść chrześcijan, czy to na korzyść Żydów. Dla jednych i drugich taki zapis nie miałby żadnego sensu, gdyby nie istniał indywidualny grób Jezusa i Jego ciało. Samo istnienie tego tekstu w Ewangelii Mateusza po prostu obala z hukiem bajania Wybrańczyka o tym, że ciało Jezusa zostało rzekomo wrzucone do anonimowej mogiły zbiorowej. Tekst z Mt 28,13 nie miałby wtedy najmniejszego sensu.


    Nawet jeśli wzmiankę o wykradzeniu ciała Jezusa z grobu (Mt 27,64; 28,13) uznamy za legendę apologetyczną, to i tak wynika z niej, że grób Jezusa był pusty i że istniał Jego indywidualny grób. Współczesne Jezusowi pokolenie faryzeuszy było przekonane, że grób jest pusty. To są wczesne tradycje, a nie dopiero popaschalne. Gdyby ciało Jezusa było wrzucone do wspólnej mogiły to Żydzi nie rozpuściliby plotki, że uczniowie Go wykradli z grobu. Żydzi sami rozgłaszaliby, że mogiła Jezusa była zbiorowa, ale problem właśnie w tym, że polemika żydowska nigdy tak nie twierdziła, ani w starożytności, ani nawet w średniowieczu. Spór z faryzeuszami toczył się nie o to czy grób Jezusa był pusty, ale o to dlaczego był pusty. Milczenie Żydów z I wieku przemawia donośniej niż głos chrześcijan. Próbowali to na początku zamilczeć, tak więc dowodzi to przy okazji tego, że nie mieli argumentów aby polemizować. Flawiusz też nie pisze, że uczniowie Jezusa kłamali, ale wręcz potwierdza ich wersję. Nie da się natomiast podtrzymywać wersji, że opowieść o pustym grobie była wymysłem jedynie ewangelisty Mateusza. Gdyby tak było, to władze żydowskie zdementowałyby ją lub wskazałyby na przykład, że nie było w ogóle grobu Jezusa, ale istniała jedynie wspólna mogiła dla skazańców. Jednak Żydzi niczego takiego nie twierdzili, nie tylko w starożytności, ale nawet w średniowieczu i obecnie. Przy okazji warto zauważyć, że sam fakt polemiki Mateusza z przywódcami żydowskimi w temacie grobu Jezusa wskazuje na to, że - wbrew datacji liberalnych teologów - Ewangelia Mateusza powstała przed zburzeniem Jerozolimy i wypędzeniem Żydów z Judei w 70 roku naszej ery. Po 70 roku naszej ery Mateusz po prostu nie miałby już z kim tam polemizować.


    Reasumując rozważania w tym podpunkcie - już od starożytności istniała pogłoska, że to uczniowie wykradli ciało Jezusa z grobu. Urzędnicy żydowscy rozsiewali taką plotkę już w I wieku. Zaświadcza o niej Mateusz w Mt 28,13 i żyjący niedługo potem Justyn w Dialogu z Żydem Tryfonem (108). Plotkę tę należy uznać za autentyczną, czyli należy ją uznać jako coś, co nie było jedynie wymysłem ewangelisty. Ewangelista odwołuje się do niej jako do czegoś, co jest znane słuchaczom i próbuje ją zdementować. Poza tym plotka ta nie jest korzystna dla chrześcijan. Rzuca na nich bowiem cień podejrzenia o kradzież i stawia ich reputację w negatywnym świetle. Plotka ta jest zatem autentyczna i możemy potraktować ją jako bezsporny fakt historyczny. Ewangelista po prostu nie zajmowałby się nieistniejącą plotką o negatywnym dla chrześcijan wydźwięku, gdyż nie byłoby to nikomu do niczego potrzebne. Bezsporne istnienie takiej plotki potwierdza nam, że grób Jezusa znaleziono pustym. Nie istniał spór ani o to czy grób Jezusa istniał, ani o to, czy był pusty. Istniał spór jedynie o to czemu grób Jezusa był pusty.


    Nie ma również żadnego sensu twierdzenie Wybrańczyka, że grób Jezusa mógł być pusty, bo ktoś wykradł zwłoki, na przykład rabusie. Te bajania Wybrańczyka znowu są sprzeczne z tym, że grób Jezusa był zabezpieczony (Mt 27,60-66).


    Na marginesie warto dodać, że nawet najwięksi sceptycy, którzy nie wierzą w zmartwychwstanie Jezusa, tacy jak ateista i zarazem historyk Nowego Testamentu Michael Grant, przyznają, że grób Jezusa znaleziono pustym:


„Jeśli zastosujemy te same kryteria, które stosujemy wobec innych starożytnych źródeł pisanych, musimy przyjąć, że istnieją silne i przekonywujące dowody skłaniające do wniosku, że grób ten faktycznie znaleziono pustym” (Michael Grant, Jesus: An Historian's Review of the Gospels, New York 1977, s. 176).


    Zgodnie z ankietą przeprowadzoną przez Gary’ego Habermasa, 75% spytanych historyków skłaniało się ku uznaniu faktu pustego grobu (Gary Habermas, Experiences of the Risen Jesus). Co prawda Wybrańczyk mówi na swym filmiku, że nie wie jak Habermas dokładnie przeprowadził tę ankietę, ale z tego, że Wybrańczyk nie wie jak Habermas to dokładnie sprawdził, w żaden sposób jeszcze nie wynika, że Habermas tego nie zrobił. Łukaszku, mam dla ciebie prostą radę: jak nie wiesz, to po prostu zapytaj.


    Również Justyn Męczennik w pierwszej połowie II wieku zaświadcza, że Żydzi nadal rozpowszechniają pogłoskę o tym, iż uczniowie wykradli ciało Jezusa (Justyn, Dialog z Żydem Tryfonem, 108). Mamy tu kolejne historyczne potwierdzenie kontekstu związanego z pustym grobem, o którym cały czas mowa.


    W 1:04:40 Wybrańczyk przytacza wypowiedź Polskiego Inkwizytora, który trafnie zauważył, że hipoteza „żałobnych halucynacji” rozsypuje się w pył w przypadku apostołów Jakuba i Pawła, którzy za Jezusem nie tęsknili i tym samym żadne „żałobne halucynacje” ich nie dotyczą. Wybrańczyk nie wie co zrobić z tą argumentacją i zostawia ją. Warto tu dodać, że argument Inkwizytora obala także tezę Wybrańczyka, zgodnie z którą apostoł Piotr przekonał innych do swej rzekomej halucynacji żałobnej w temacie zmartwychwstania Jezusa. W tym świetle nie ma to po prostu żadnego sensu. Nie ma też żadnego sensu twierdzenie Wybrańczyka, że święty Piotr mógł mieć jakieś żałobne halucynacje z powodu Jezusa. Otóż cały problem polega na tym, że apostoł Piotr po prostu nie byłby w żałobie po Jezusie w sytuacji, w której ten ostatni nie zmartwychwstał. W takim wypadku to Jezus zawiódłby Piotra, gdyż okazałoby się, że Jezus jest tylko kolejnym fałszywym mesjaszem i zwyczajnym oszustem. Ruchy fałszywych mesjaszów w czasach Jezusa szybko rozpadały się po zamordowaniu domniemanego kandydata na mesjasza przez Rzymian. Nie było po tych mesjaszach żadnej żałoby i nikt ich nie opłakiwał. Dlaczego więc ktoś miałby żałować i opłakiwać Jezusa, nawet jeśli miałby to robić apostoł Piotr, którego Jezus zwyczajnie zawiódłby w tym wypadku? Nie ma to najmniejszego sensu. Wybrańczyk rozpowiada po prostu permanentne bzdury, w dodatku robi to publicznie.


    Od 1:05:51 Wybrańczyk znowu powtarza bezzasadne twierdzenie, że rzekomo wykazał, iż ludzie halucynują po śmierci swych zmarłych bliskich. Jednak Wybrańczyk nie wykazał, że to są „halucynacje”. Aby to wykazać musiałby mieć wszechwiedzę. Ale nie ma. Sprawa jest tu bardzo dyskusyjna. Ten pseudoargument Wybrańczyka jest więc bez żadnej wartości. Całe wsparcie jego tezy w filmie stoi na piasku i w końcu rozsypuje się.


    W 1:08:16 Wybrańczyk opisuje scenariusz, w którym apostoł Jakub stałby się zwolennikiem Jezusa po Jego śmierci. Z jakiego niby powodu, Łukaszku, skoro nie istniał żaden taki powód? Apostoł Jakub zostałby tak samo zawiedziony przez Jezusa jak święty Piotr.


    I tak samo można by punkt po punkcie obalić wszystkie inne niespójne głupoty, które wygaduje Wybrańczyk w swoich filmach o zmartwychwstaniu i nie tylko. Filmy Wybrańczyka są utkane z takich właśnie bzdur i nonsensów, które są sprzeczne z mnóstwem danych historycznych i nawet psychologicznych, nie mówiąc o wpadaniu przez Wybrańczyka co chwila w sprzeczność ze zwykłą logiką. Nawet niezbyt wprawny apologeta z dziecinną łatwością obaliłby krok po kroku wszystkie tego typu nonsensy, które Wybrańczyk rozpowiada publicznie. Zalecam też wnikliwe czytanie komentarzy pod filmami Wybrańczyka. Poza ateistycznymi klakierami, którzy zwyczajowo bezmyślnie przyklaskują swojemu idolowi Wybrańczykowi, znajdujemy w tych komentarzach też dużo celnych uwag polemicznych, które w zasadzie każdy film Wybrańczyka odsyłają do kosza.


    Podsumowanie


    Zróbmy na koniec małe podsumowanie, gdzie jednocześnie dodam jeszcze kilka uwag dodatkowych od siebie: Po swojej śmierci i zmartwychwstaniu Jezus ukazywał się wielu ludziom w różnym miejscu i czasie, jednostkom i grupom, nawet wrogom i sceptykom. Ukazał się pięciuset (1 Kor 15,6). Tak nie wyglądają żadne „halucynacje”, w tym „halucynacje żałobne”. Nie istnieją zbiorowe halucynacje. Pięciuset wspomnianych przez świętego Pawła świadków zmartwychwstałego Jezusa (1 Kor 15,6) nie mogłoby mieć takich samych halucynacji. Aż pięciuset świadków zmartwychwstałego Jezusa nie mogło doznać tych samych halucynacji i omamów jednocześnie.


    Stan depresji, który zawładnął uczniami po śmierci Jezusa, jest stanem przeciwnym do stanu ekstazy, wzmożonego napięcia funkcji jaźniowej, który określamy jako fascynację i zachwyt. Apatia i zniechęcenie oznacza zanik aktywnego podniecenia jaźni. Jedynie bodźce zewnętrzne w postaci jak najbardziej prawdziwych chrystofanii mogły spowodować przezwyciężenie tego stanu i wiarę w zmartwychwstanie Jezusa. Hipoteza pobudzenia psychogennego lub „halucynacji żałobnych” nie wyjaśnia też czemu chrystofanie ustały nagle po czterdziestu dniach. Sześć tygodni po śmierci Jezusa nagle ustały widzenia Go. To nie były więc halucynacje i projekcje, bo te rozbudowują się dopiero z czasem. A więc egzaltacja lub ewentualna „halucynacja żałobna” uczniów wygasła nagle po dziesięciu chrystofaniach i po wniebowstąpieniu Jezusa. Nie były to więc żadne halucynacje, bo te by się mnożyły z czasem.


    Jeśli relacje o zmartwychwstałym Jezusie były jedynie zmyśleniami, to czemu nikt w pierwotnym Kościele nie protestował, gdy aż tylu ludziom przypisywano widzenia Zmartwychwstałego, które nigdy nie zaszły? Żyło przecież wciąż jeszcze mnóstwo naocznych świadków tych wydarzeń, którzy doskonale wiedzieli jak było. Byłoby to mocno dziwne, wziąwszy pod uwagę też to, że pierwotny Kościół bardzo troszczył się o czystość depozytu wiary. Ewangelie również były pisane do tych, którzy już wiedzieli jak jest. Jaki sens było kłamać, skoro żyli wtedy ci, którzy wiedzieli jak jest w okresie zaledwie dwudziestu lat po śmierci Jezusa? Nie trzyma się to w ogóle kupy.


    Apostołowie widzieli zjawy Mojżesza i Eliasza na górze Tabor (Mk 9,2n; Mt 17,1), ale nie przyszło apostołom do głowy, że Mojżesz i Eliasz zmartwychwstali w swoich ciałach. Dlaczego więc miałoby apostołom przyjść do głowy, że zjawa Jezusa zmartwychwstała w swoim ukrzyżowanym ciele? Nie ma to żadnego sensu. Wymysły ateistów pokroju Wybrańczyka, że subiektywne wizje Jezusa rzekomo przemieniły się w przekonanie apostołów o Jezusie zmartwychwstałym w Jego ukrzyżowanym ciele, po prostu nie trzymają się kupy.


    Gdyby zmartwychwstanie Jezusa było jedynie zmyśleniem apostoła Piotra, to święty Paweł w 1 Kor 15,12n nie beształby wątpiących w zmartwychwstanie Koryntian. Przecież w tym momencie Koryntianie wierzyliby dokładnie w to samo, w co rzekomo wierzył apostoł Piotr, zdaniem Wybrańczyka. To jest kolejny moment, w którym Wybrańczyk jest sprzeczny z danymi historycznymi, jakich nie podważają nawet ateistyczni badacze.


    Hipoteza wizji subiektywnych, wynikłych z pragnień uczniów i „żałobnych halucynacji” apostoła Piotra, w ogóle nie tłumaczy objawienia się Jezusa Pawłowi z Tarsu, który nienawidził Jezusa i prześladował chrześcijan. To samo tyczy się apostoła Jakuba, który zmarł za wiarę w zmartwychwstałego Jezusa, choć początkowo był sceptycznie nastawiony do Jego misji zbawczej.


    Hipoteza „halucynacji żałobnych” jest zatem absurdalna w świetle niemal wszystkich danych historycznych i psychologicznych, którymi dysponujemy. Apostołowie zmarli za wiarę w zmartwychwstanie Jezusa. Nikt nie umiera za wiarę w jakieś subiektywne urojenia lub widzimisię. Poza tym doznania subiektywne są sprawą czysto osobistą, która nie wychodzi poza świadomość jednostki. Subiektywne doznania nie są zaraźliwe. Tymczasem Nowy Testament jednomyślnie donosi nam, że wiara w zmartwychwstanie Jezusa była powszechna wśród apostołów i Jego uczniów. Pisze o niej apostoł Piotr (1 P 1,21; 3,21). Pisze o niej w swych listach święty Paweł, który ponadto donosi, że Jezus objawił się Jakubowi, Piotrowi, dwunastu apostołom i jeszcze ponad pięciuset osobom jednocześnie (1 Kor 15,5-7). Większość z tych pięciuset osób wciąż żyła w momencie pisania tych słów i apostoł Paweł sugeruje nawet Koryntianom zweryfikowanie tych świadków (1 Kor 15,6). Hipoteza wizji subiektywnej i „halucynacji żałobnych” rozbija się o to jak okręt o skały. Zwolennicy hipotezy wizji subiektywnej i „halucynacji żałobnych” twierdzą, że wizje powstały wpierw u apostoła Piotra, rzekomo dręczonego wyrzutami sumienia po tym, gdy wyparł się Mistrza. Jednak jest to nonsens. Jeśli Jezus nie zmartwychwstał, to Jezus był tym, który zawiódł apostoła Piotra, a nie apostoł Piotr był tym, który zawiódł Jezusa.


    Hipoteza halucynacji, w tym „halucynacji żałobnych”, jest tak samo absurdalna jak hipoteza wizji subiektywnej. Nie istnieją zbiorowe halucynacje. Halucynacje są sprawą jednostkową. Tymczasem apostoł Paweł pisze w 1 Kor 15,6, że ponad 500 osób widziało zmartwychwstałego Jezusa i zaleca Koryntianom zweryfikowanie tego, bo świadkowie wciąż żyją. Jak widać wszystkie te hipotezy o Chrystusie będącym jedynie „wewnętrznym przeżyciem” rozbijają się jak okręt na skale, którą jest cały piętnasty rozdział Pierwszego Listu do Koryntian świętego Pawła. Tej skały nie jest w stanie ominąć żaden ateistyczny okręt, z okrętem Wybrańczyka włącznie. Historyczne świadectwo Pawłowe z 1 Kor 15 jest po prostu nie do ruszenia. Halucynacje powstają w stanach ekstatycznej euforii. Tymczasem apostołowie byli w silnej depresji po traumatycznej śmierci Mistrza.


    Wszystkie te naturalistyczne hipotezy tłumaczące wydarzenia Wielkanocne są więc niespójne lub wręcz absurdalne i z reguły rozbijają się o możliwe do zweryfikowania świadectwo pięciuset świadków widzących zmartwychwstałego Jezusa, wspomnianych w 1 Kor 15,6.


    Wszyscy ewangeliści mówią nam o tym, że zmartwychwstały Jezus nie był rozpoznawany od razu. To pokazuje, że te relacje nie były zmyślane, gdyż to nierozpoznawanie Jezusa od razu budzi pewną wątpliwość odnośnie do tego czy to na pewno był Jezus. Nie rozpoznawali Jezusa po zmartwychwstaniu co najmniej trzy razy. To wskazuje na to, że nie spodziewali się zmartwychwstania i tego, że On żyje. Potwierdza to też prawdomówność ewangelistów oraz to, że ewangeliści pisali zgodnie z tym jak to było naprawdę. Problemy z rozpoznaniem Jezusa rzucają bowiem pewien cień wątpliwości na to, że to na pewno Jezus się objawiał uczniom. Chrytofanie to nie były zatem jedynie subiektywne wizje lub pragnienia, bo apostołowie nie byliby nimi zaskoczeni, nie rozpoznając od razu Jezusa. To pokazuje nam ponownie, że objawianie się Jezusa nie jest zmyślone przez ewangelistów i zarazem potwierdza nam to wiarygodność tych relacji.


    Święty Paweł wierzył w cielesne zmartwychwstanie (Rz 8,11). Tak też uczył Stary Testament (Ez 37,13). Nie ma zatem żadnego sensu twierdzenie, że apostołowie rozumieli zmartwychwstanie Jezusa w sensie przenośnym lub symbolicznym. Żydzi przechowywali kości zmarłego aby miało co zmartwychwstać. Wierzyli w fizyczne zmartwychwstanie. Pierwszy List Pawła do Koryntian (1 Kor 15,1n) obala wymysły Wybrańczyka, że zmartwychwstanie Jezusa było tylko subiektywnym przeżyciem uczniów. Było wielu świadków chrystofanii, wręcz liczna rzesza, co w bardzo poważnym stopniu uzasadnia ich wiarygodność. Święty Paweł w 1 Kor 15,3-8 mówi o ciągłości Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego oraz o wielu świadkach (ponad pięciuset), którzy mogli to zweryfikować i do których odsyła czytelników swego listu. To obala współczesne hipotezy za którymi podąża Wybrańczyk, zgodnie z którymi chrystofanie były jedynie produktem chorobliwej wyobraźni, złudzeń, halucynacji „żałobnych”, refleksji czy wizji subiektywnej.


    Halucynacją nie można się zarazić. Halucynacja powstaje jedynie na bazie entuzjazmu i ekscytacji. A tymczasem apostołowie byli zdruzgotani. Apostołowie Jakub i Tomasz byli wręcz sceptykami (J 20,24-28). Halucynacja nie może być doświadczana przez wielu niezależnych ludzi w różnych miejscach. Gdyby wizje Jezusa były jedynie halucynacjami to Jego grób nie byłby pusty, jak o tym zaświadczają wszyscy czterej ewangeliści (Mt 28,6; Mk 16,6; Łk 24,6; J 20,2). Uczniom Jezusa groziłoby piekło gdyby to co głosili było nieprawdą.


    Święty Paweł nawrócił się według niektórych badaczy już w 32 roku naszej ery, czyli dwa lata po ukrzyżowaniu Jezusa. W roku 35 naszej ery spotkał się z apostołami w Jerozolimie, gdzie usłyszał credo o zmartwychwstaniu Jezusa i przekazał je w swym Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 15,3-8). A zatem nauka o zmartwychwstaniu Jezusa krążyła już wśród chrześcijan zaledwie od dwóch do pięciu lat po ukrzyżowaniu Jezusa, a być może odstęp ten wynosił zaledwie kilka miesięcy (przyznają to nawet badacze ateistyczni, tacy jak Gerd Lüdemann i Jesus Seminary). W tak krótkim czasie nie mogą rodzić się legendy, gdyż żyje jeszcze zbyt dużo naocznych świadków (na przykład apostoł Jan), którzy by je zdemaskowali. Kościół koryncki był wrogo nastawiony do apostoła Pawła więc gdyby to wszystko było nieprawdą, to nie pisałby on do nich, żeby sobie sprawdzili świadków zmartwychwstałego Jezusa, których święty Paweł wymienia razem z pięciuset braćmi, jacy widzieli Jezusa po zmartwychwstaniu (1 Kor 15,6-7). Paweł wręcz zachęca Koryntian aby sprawdzili świadków, gdy pisze Koryntianom, że świadkowie jeszcze żyją (1 Kor 15,6).


    Świadectwo historyczne świętego Pawła jest tu nie do ruszenia, bo nikt nie powołuje się na bujdy i zmyślenia w sytuacji, w której pisze do kogoś wrogo do niego nastawionego, aby to sobie zweryfikował. A tym bardziej gdy autorytet apostolski Pawła wisiał z tego powodu na włosku, bo Koryntianie byli do niego wrogo nastawieni. Paweł sam o tym pisze w 2 Kor 7 i 12. A w 2 Kor 2,1-2 apostoł Paweł wprost pisze, że nie przyjedzie do Koryntian z powodu ich wrogości wobec niego. I te właśnie okoliczności uwiarygadniające sprawiają, że świadectwo historyczne świętego Pawła o świadkach zmartwychwstałego Jezusa jest tu nie do podważenia, gdyż w tej sytuacji apostoł Paweł mógł się powoływać tylko na wiarygodnych świadków Zmartwychwstałego. I historia potwierdziła, że tak właśnie było. Apostołowie Piotr i Jakub, na których święty Paweł powołuje się w 1 Kor 15,5-7 jako na świadków zmartwychwstałego Jezusa, oddali niedługo potem życie za swoją wiarę w to, że widzieli Chrystusa żywego po Jego śmierci.


    A zatem święty Paweł wymienia świadków zmartwychwstałego Jezusa już w 56 roku naszej ery, pisząc o pięciuset i innych świadkach, włącznie z apostołami Piotrem, Jakubem i pozostałymi z dwunastu apostołów (1 Kor 15,5-7). To zbyt wczesny okres aby takie kłamstwo utrzymało się, bowiem świadkowie tamtych wydarzeń żyli nadal, z wrogami chrześcijan włącznie. Gdyby nie była to prawda to zdemaskowaliby to publicznie jako kłamstwo i wystawiliby ciało Jezusa na widok publiczny, tak jak zrobili z głową Teudasa, fałszywego mesjasza, którego głowę po ścięciu zabrano do Jerozolimy. Chrystofania widziana przez pięciuset świadków, wspomniana w 1 Kor 15,6, nastąpiła w ciągu czterdziestu dni po zmartwychwstaniu Jezusa. A więc nie wymyślono tego dopiero wiele lat później. Tekst z 1 Kor 15,6 wyklucza również to, że zmartwychwstanie Jezusa było jedynie starotestamentową interpretacją życia Chrystusa, dokonaną przez Jego uczniów dopiero po Jego śmierci, gdyż te pięćset osób widziało Jezusa na własne oczy, a nie jedynie coś sobie zinterpretowało. Byłyby zresztą różne interpretacje wśród nich, gdyby to była jedynie interpretacja czegoś w Starym Testamencie. Pięćset osób to również stanowczo zbyt dużo osób na spisek. Ktoś by się w końcu wygadał. Justyn w Dialogu z Żydem Tryfonem (108) pisał, że w 150 roku naszej ery Żydzi wciąż rozpowszechniali plotkę o kradzieży ciała Jezusa z grobu, dokonaną rzekomo przez Jego uczniów. Wrogowie chrześcijaństwa nie odpuściliby żadnej okazji, aby tylko rozdmuchiwać każdą inną ewentualną wiadomość, gdyby taka była i gdyby stawiała w złym świetle pierwszych uczniów Chrystusa. Generalnie źródła rabiniczne z pierwszych wieków zarzucają Jezusowi uprawianie magii i miotanie bluźnierstw, wspominają również o Jego ukrzyżowaniu. To bardziej potwierdza relacje ewangeliczne niż im zaprzecza (patrz choćby J 10,36). Najstarsze inwektywy przeciw chrześcijanom, zarówno te żydowskie, jak i pogańskie, nic nie mówią o zarzutach, które są rozpowszechniane przeciw chrześcijaństwu przez współczesnych nam ateistów. To wystarczająco mocno potwierdza, że zarzuty takich jak Wybrańczyk nie są niczym więcej niż tylko zbiorem luźnych fantazji, zmyśleń i pustych spekulacji.


    Uczniowie Jezusa nie mogli zyskać na głoszeniu zmartwychwstania Jezusa niczego więcej poza śmiercią męczeńską i prześladowaniami. A na pewno nie mogli się wzbogacić na tym materialnie. Na przykład święty Paweł nie miał żadnego „dorobku życia”. Nie jest żadnym dorobkiem życia to, że od początku dążył on wręcz ku utracie tego życia lub w najlepszym wypadku spędziłby je w nędzy i prześladowaniach za cenę tego co głosił. Jak sam o tym pisał:


„Przez Żydów pięciokrotnie byłem bity po czterdzieści razów bez jednego. Trzy razy byłem sieczony rózgami, raz kamienowany, trzykrotnie byłem rozbitkiem na morzu, przez dzień i noc przebywałem na głębinie morskiej. Często w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach od zbójców, w niebezpieczeństwach od własnego narodu, w niebezpieczeństwach od pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach od fałszywych braci; w pracy i umęczeniu, często na czuwaniu, w głodzie i pragnieniu, w licznych postach, w zimnie i nagości” (2 Kor 11,24).


    Na tym nie koniec. Apostoł Paweł doskonale zdawał sobie też sprawę z tego, że zostanie zamordowany z powodu głoszenia przez siebie zmartwychwstałego Chrystusa:


„Albowiem krew moja już ma być wylana na ofiarę, a chwila mojej rozłąki nadeszła” (2 Tm 4,6).


    Mało tego. Święty Paweł wręcz pragnął męczeństwa z powodu Chrystusa. Sam o tym pisał:


„Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem. Pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej” (Flp 1,21.23).


    Inni apostołowie tak samo. Święty Piotr zapragnął zostać ukrzyżowanym do góry nogami, aby jego męka trwała dłużej po tym, jak trzykrotnie zaparł się Jezusa (Euzebiusz, Historia Kościelna, III,1,2-3). Apostołowie doskonale wiedzieli, że Jezus zmartwychwstał, bo nikt tak nie robi jeśli wie, że umiera za kłamstwo lub kłamcę, który ich oszukał. Jedyne sensowne wytłumaczenie tego wszystkiego jest takie, że idąc na śmierć męczeńską mieli całkowitą pewność, że Jezus zmartwychwstał. Ateiści pokroju Wybrańczyka nie są w stanie wytłumaczyć tego w żaden inny sensowny sposób. Umierający męczeńską śmiercią apostołowie nie mieli z tego wszystkiego żadnego zysku poza ryzykiem natychmiastowej śmierci oraz biedą z powodu trybu życia jaki obrali. Nikt nie umiera za kłamstwo tylko po to, aby poprawić swój wizerunek w towarzystwie, bo jak umrze to i tak nic z tego nie będzie miał. Tym bardziej, że mówimy o jedenastu mężczyznach postępujących identycznie, a nie o jakimś jednym pomylonym człowieku. Łukaszku, umarłbyś za to, żeby poprawić swój „image” i „dorobek swego życia” na kanale YouTube? Sam nie wierzysz w te absurdy jakie wygadujesz. Apostołowie mieli do wyboru całkiem sensowne i dostatnie życie, gdyby porzucili głoszenie zmartwychwstania Jezusa. Piotr miał dobrze prosperujące przedsiębiorstwo rybackie i nawet zatrudniał ludzi. Tak więc to co ty wygadujesz, Łukaszku, to są tylko niespójne absurdy, nie mające żadnego styku z jakąkolwiek rzeczywistością. Nie jesteś w stanie podać żadnego sensownego wyjaśnienia alternatywnego dla działań apostołów. W obliczu ich męczeństwa i braku perspektyw na jakikolwiek zysk, ich działania można wytłumaczyć jedynie tym, że spotykali prawdziwie zmartwychwstałego Jezusa w Jego ukrzyżowanym ciele. Każda inna próba wyjaśnienia tego jest absurdalna i niespójna, z twoimi wszystkimi nieudolnymi próbami na czele. Dowody pozostają zatem w mocy i nigdy ich nie obaliłeś.


    „Racjonaliści”, ateiści, moderniści i tak zwani liberalni teologowie twierdzą, że początkowo zmartwychwstanie Jezusa dokonało się jedynie w sercach Jego uczniów i taka była właśnie wiara pierwotnego Kościoła. Jeśli to prawda, to czemu jednocześnie już od początku głoszono fizyczne objawienia zmartwychwstałego Jezusa, wspominano ślady po gwoździach na Jego zmartwychwstałym ciele, wspominano pusty grób i wszystkie te rzeczy, które były wprost sprzeczne z ideą, że Jezus żyje jedynie w sercach uczniów i żadnego fizycznego zmartwychwstania nie było? Ani jeden „racjonalista”, ateista, liberał i modernista nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie bez popadania w sprzeczności. Liberalna biblistyka jest nonsensem do sześcianu. Jakby tego nie analizować, bez względu na kierunek rozważań, zawsze wychodzi na to, że jedyne spójne i sensowne wyjaśnienie danych historycznych i psychologicznych jakie posiadamy jest takie, że Jezus rzeczywiście zmartwychwstał w swym ukrzyżowanym ciele. Nie umiera się za kłamstwo. Można umrzeć za wiarę w kłamstwo, ale uczniowie Jezusa byli na miejscu i nie umierali za wiarę w kłamstwo, bo wiedzieli jak jest naprawdę. Byli tacy co umarli za fałszywe przekonania, ale nie było nikogo, kto dobrowolnie umarł za przekonanie, o którym wiedział, że było fałszywe. A więc apostołowie byli na miejscu i nie tyle wierzyli w to co rozgłaszali, ale po prostu wiedzieli jak było. Mogli tylko kłamać albo mówić prawdę, trzeciej opcji nie ma. To inna sytuacja niż u męczenników za wiarę żyjących w późniejszych wiekach. Byli tacy co umarli za fałszywe przekonania, ale nie było nikogo, kto dobrowolnie umarł za przekonanie o którym wiedział, że było fałszywe. Koniec, kropka. Apostołowie nie umierali za wiarę. Apostołowie umierali za wiedzę, bo byli na miejscu i wiedzieli jak jest. Fałszywa jest zatem analogia ateistów, którzy wskazują na przypadki umierania za wiarę. Apostołowie umierali za wiedzę, a nie za wiarę. My zaś umieramy za wiarę, gdy opieramy się na ich wiedzy. Różnica jest tu kolosalna, ale ateiści pokroju Wybrańczyka nigdy nie dbają o detale w takich kwestiach. Być może jest to z ich strony celowa manipulacja.


    A zatem ostateczny wniosek na sam koniec tych wszystkich rozważań może być tylko jeden i żaden inny: Chrystus prawdziwie zmartwychwstał i to w swym ukrzyżowanym ciele, a nie jedynie w sercach uczniów. Każdy inny wniosek jest sprzeczny nie tylko z wszelkimi danymi historycznymi jakie posiadamy, ale również z wszelkimi możliwymi danymi logiki i psychologii. Każdy inny wniosek jest fałszywy.


    I to tyle. Mógłbym tak bzdury Wybrańczyka obalać z palcem w bucie bez końca. Jest to dziecinnie łatwe, gdyż filmiki Wybrańczyka są generalnie utkane z samych bzdur, manipulacji i przekłamań. Nawet tak zwany niedzielny chrześcijanin bez trudu wyłapie te bzdury, co pokazują choćby krytyczne komentarze pod filmidłami Wybrańczyka. Wybrańczyk sam siebie wystawia jako świetny cel do maltretowania dla wszelkiej maści apologetów. Nic więc dziwnego, że choćby na takim kanale youtubowym jak TeiStacja znajdujemy całą bibliotekę filmów obalających punkt po punkcie bzdury wygadywane przez Wybrańczyka. Serdecznie polecam. Zawsze gdy oglądacie filmidła Wybrańczyka to możecie być pewni, że jest tam jakiś haczyk i manipulacja. Zawsze. Jesteście wkręcani. Jeśli jesteś bezkrytycznym fanem wypocin Wybrańczyka to mam dla ciebie smutną wiadomość: jesteś łatwowiernym naiwniakiem. Albo jesteś tak zakłamany, że celowo chcesz być poddawany takiej manipulacji, byleby tylko za wszelką cenę wytrwać w swym grzechu i nie ukorzyć się przed Bogiem. Przykro mi, ale tak jest. Takie są fakty. Wszyscy znani mi ateiści, z Wybrańczykiem włącznie, nigdy nie obalili argumentów apologetów w temacie zmartwychwstania Jezusa. Jedynie krążą wokół tego jak kot wokół rozlanego mleka, bez żadnego pomysłu na to jak to podważyć. Bo nie da się tego podważyć. Zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu jest niepodważalną prawdą historyczną.


    Wybrańczyk może sobie nagrywać jeszcze i milion kolejnych filmów o zmartwychwstaniu Jezusa. Nic to jednak nie zmieni. We wszystkich będą te same bzdury i błędy, które bezlitośnie wypunktowałem wyżej. Niejednokrotnie powtarzałem się, ale miało to cel dydaktyczny dążący do tego, żeby maksymalnie wyakcentować pewne ważne zagadnienia i przy okazji utrwalić ważne treści.


    Na zakończenie zainteresowanych niniejszym tematem odsyłam do bardziej zgrabnych opracowań tego zagadnienia niż to moje powyższe. Na pewno Josh McDowell i jego książka pt. Sprawa zmartwychwstania jest tu klasycznym opracowaniem, najbardziej godnym polecenia. Książka ta jest w całości dostępna w sieci w języku polskim:


https://przyjaznawiedza.files.wordpress.com/2013/10/josh-mcdowell-sprawa-zmartwychwstania.pdf


    Polecam. Zagadnienie dowodów na zmartwychwstanie Jezusa jest też bardzo dobrze opracowane w Przewodniku apologetycznym Josha McDowella, na stronach od 197 do 275. McDowell poświęcił temu tematowi cały dziewiąty rozdział swej książki. W moim odczuciu jest to najlepsze opracowanie kwestii zmartwychwstania Jezusa, jakie widziałem. Wybrańczyk zna tę pracę McDowella, próbując ją wyśmiewać w swoim filmiku. Jednak nie jest to oczywiście żadna polemika z tą książką, nie mówiąc już o tym, że Wybrańczyk nie obalił tego co pisze McDowell. Wybrańczyk nawet nie próbował tego zrobić. Mamy tu do czynienia jedynie z pustą sofistyką argumentum ad ridiculum. Jakże to typowe dla ateistów.


    Być może jednak ktoś zna już książki Josha McDowella (tym bardziej, że są one dość popularne i wręcz ikoniczne w naszym kręgu kulturowym) i wolałby coś ambitniejszego oraz bardziej zaawansowanego w temacie zmartwychwstania Jezusa z Nazaretu. Żaden problem. Mamy takie książki. W tym miejscu mogę z czystym sumieniem polecić następujące pozycje uzupełniające:


Lee Strobel, Sprawa Chrystusa. Najważniejsze śledztwo dziennikarskie w dziejach, Kraków 2018.


Vittorio Messori, Mówią, że zmartwychwstał. Rozważanie na temat pustego grobu, Kraków 2001.


Paweł Lisicki, Prawdziwie zmartwychwstał. Śledztwo w sprawie najważniejszego wydarzenia w historii, Warszawa 2024.


J. Warner Wallace, Sprawa chrześcijaństwa. Śledztwo wznowione, Poznań 2020.


    Te cztery pozycje poleciłbym właśnie jako uzupełnienie do książek Josha McDowella o zmartwychwstaniu Jezusa. Szczególnie godna uwagi jest książka Messoriego i Lisickiego, wziąwszy pod uwagę fakt, że książki te są bardzo szczegółowe i wyrafinowane w podejściu do rzeczonego zagadnienia. Omawiają one wszystkie współczesne zarzuty w tym temacie. Z kolei książka Strobela jest opisem drogi, jaką przebył on jako ateista od niewiary do wiary w Chrystusa zmartwychwstałego. Strobel podobnie jak McDowell chciał napisać książkę podważającą prawdę historyczną o zmartwychwstaniu Jezusa i również skończył jako chrześcijanin pod koniec pisania. Taka sama sytuacja była z wymienionym Warnerem Wallacem. Ten ostatni daje nam o tyle ciekawe spojrzenie, że jest ono zupełnie inne niż wszystkie pozostałe. Wallace jest z zawodu detektywem policyjnym i postanowił podejść do historii o zmartwychwstaniu Jezusa jak śledczy. Jego wnioski są pozytywne i przy okazji odsłania on nam tajniki i techniki pracy śledczego. Z punktu widzenia detektywa kryminalnego przeanalizował on dane z Nowego Testamentu dotyczące zmartwychwstania Jezusa, zarówno pod kątem użytego języka i ich wiarygodności, po czym dotarł do konkluzji, zgodnie z którą Nowy Testament mówi prawdę i nie zmyśla w omawianej kwestii. Muszę przyznać, że była to dla mnie wyjątkowo ciekawa i ekscytująca lektura. Zresztą wszystkie powyżej wymienione książki są bardzo interesujące. Polecam je z ręką na sercu.


    A jeśli komuś nie chce się czytać lub zdobywać wspomnianych książek, to odsyłam do Internetu. Najbardziej zgrabnym i pełnym wdzięku opracowaniem tematu zmartwychwstania Jezusa jest w moim odczuciu cykl odcinków na youtubowym kanale Apologety Niekwalifikowanego:


https://youtu.be/Drqg-1bQSmw?si=VMTd1IfBYFUao_1s


https://youtu.be/YvNhT0nRi5E?si=7-EKncKPM86TkRIR


https://youtu.be/GdOpms20beE?si=Ln2gdivRsWehv-py


https://youtu.be/u-2JN10dKBY?si=5pAFgLJvcxAvLRNG


    Koniecznie trzeba też obejrzeć materiał na youtubowym kanale Polskiego Inkwizytora:


https://youtu.be/Z0pPEML4Ti0?si=cVv9V1P27tfGSMcw


    Pracował nad tym filmem o zmartwychwstaniu Jezusa aż trzy lata. Naprawdę warto obejrzeć.


    Polemikę w temacie zmartwychwstania Jezusa już zresztą podejmowaliśmy z Wybrańczykiem na niniejszej stronie apologetycznej i nie był to jedyny temat, w którym polemizowaliśmy z nim. Tutaj jest link do odpowiedniego tagu, pod którym są zebrane wszystkie nasze polemiki z Łukaszem Wybrańczykiem:


https://www.apologetyka.info/tag/%25C5%2581ukasz%2520Wybra%25C5%2584czyk/


https://apologetyka.org/category/lukasz-wybranczyk/


    Tam można odnaleźć wystarczająco dużo polemik z Wybrańczykiem, do przeczytania których szczerze zachęcam.


    Verificator, wrzesień 2024.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane