Włodzimierz Bednarski

Jak Towarzystwo Strażnica etapami wprowadzało zakaz dotyczący tytoniu i papierosów? (cz. 1)

dodane: 2024-08-19
Świadkowie Jehowy nigdy nie zachwalali używania tytoniu. Natomiast do roku 1973 pozwalali palić papierosy, fajkę, zażywać tabakę, a nawet uprawiać tytoń. Wszystko to we wskazanym roku zmieniło się, a właściwie o pół roku później, bo tyle czasu Towarzystwo Strażnica dało swoim głosicielom na porzucenie nałogu i likwidację pól tytoniowych. W dwóch częściach artykułu szczegółowo opisujemy to zagadnienie.

Jak Towarzystwo Strażnica etapami wprowadzało zakaz dotyczący tytoniu i papierosów? (cz. 1)

 

         Niektórym Świadkom Jehowy i innym ludziom wydaje się, że Towarzystwo Strażnica zawsze zabraniało palenia papierosów, fajki i używania tytoniu w różny sposób (zażywanie tabaki, żucie tytoniu).

Inni, znając Świadków Jehowy przed rokiem 1973, uważają, że dawniej te poczynania były dozwalane i w ogóle ich nie krytykowano.

Jak było naprawdę? Artykuł nasz ukazuje historię tego zagadnienia w Towarzystwie Strażnica.

 

         Oto jego rozdziały, z których trzy pierwsze znajdują się w tej części artykułu:

 

Tytoń w Towarzystwie Strażnica w czasach C. T. Russella

Tytoń w Towarzystwie Strażnica w czasach J. F. Rutherforda

Tytoń w Towarzystwie Strażnica w czasach N. H. Knorra do czerwca 1973 roku

Całkowity zakaz używania tytoniu w Towarzystwie Strażnica od czerwca 1973 roku

Uściślenia dotyczące zakazu używania tytoniu w Towarzystwie Strażnica z roku 1974

Lata 1998-2023 – palenie tytoniu jako „poważny grzech” i inne zagadnienia

 

Tytoń w Towarzystwie Strażnica w czasach C. T. Russella

 

C. T. Russell (1852-1916), prezes Towarzystwa Strażnica (od 1884 r.), choć nie zażywał, nie palił, nie pił alkoholu, to jednak nie skazywał na „śmierć wtórą” tych, co to robili. W roku 1912 pytany był nawet o swoich zwolenników, którzy rzucili palenie, gdy poznali „prawdę” , a potem wrócili do nałogu. Oto co powiedział na ten temat:

 

„Pytanie (1912). Przypuśćmy, że ktoś znajdował się w nałogu palenia lub używania tabaki i z czasem poznał brzydkość tego nałogu, postanowił zaprzestać i przez pewien czas rzeczywiście zaprzestał. Gdyby taki później zaczął ponownie to praktykować kiedy niekiedy, przez co okazałby się niezupełnym zwycięzcą z tej sprawie (chociaż duch był ochotny, `lecz ciało mdłe) czy taki utraciłby koronę i przyłączony zostałby do »Wielkiego Grona«, czy też doprowadziłoby to go do wtórej śmierci?

Odpowiedź. – Używanie tabaki jest bardzo brzydkim nałogiem. Są też inne nałogi uważane za brzydkie przez niektórych, lecz nie tak przez innych. W takich sprawach nie powinniśmy nakreślać granicy, jeżeli Biblia jej nie nakreśla. Przeto żaden z pomiędzy wiernych nie powinien sądzić drugiego pod względem rzeczy ofiarowanych bałwanom, pod względem palenia, żucia tabaki lub w innych podobnych sprawach. Możemy i powinniśmy zachęcać jedni drugich do czystego życia, lecz sąd i potępianie nie do nas należy. Nie myślimy aby ktoś był potępiony na wtórą śmierć za brak odpowiedniej kontroli nad takimi nałogami jak palenie, używanie tabaki, kawy, morfiny, i. t. d. Sam tylko Bóg wie jak mozolnie ktoś walczy; i tylko On zna tych, co mężnie walczą w tych sprawach codziennie aż do końca. My nie jesteśmy kompetentni do sądzenia” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 [ang. 1917] s. 541).

 

To pytanie i odpowiedź Russella pochodzi z ang. Strażnicy z 1 lutego 1912 roku (s. 4971 [reprint]). Co ciekawe, Russell nawet picie kawy zaliczał do złych nawyków, ale dziś Świadkowie Jehowy inaczej to postrzegają.

 

         W roku 1911 na pytanie o tytoń odpowiedział ironicznie:

 

„Pewnego razu byłem zapytany: »Bracie Russell, czy człowiek może żuć tytoń i być chrześcijaninem? I czy jest właściwem palenie tytoniu? Czy jest właściwem pić kawę? Czy jest właściwem nosić kapelusz z piórami? albo z szerokim rondem, i t. p.« Na to odpowiedziałem: »Bracie, ty masz prawo czynić co ci się podoba, jeżeli tylko myślisz, że to, co czynisz przyniesie chwałę Bogu, a tobie i twoim bliźnim pożytek. Pij wódkę, jeżeli myślisz, że tym sposobem możesz chwalić Boga...«” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 [ang. 1917] s. 89).

 

         W roku 1908 uznawał za chrześcijanina osobę palącą:

 

         „Weźmy naprzykład Benjamina, używającego tytoń; czy mogę powiedzieć, że on nie jest chrześcijaninem, ponieważ używa tytoń? Żadną miarą, jeżeli daje dowody, że jest dzieckiem Bożym. Możemy być pewni, że prędzej czy później, Pan Bóg mu okaże jak dzieło oczyszczania powinno postępować nie tylko na zewnątrz, ale wewnątrz” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 [ang. 1917] s. 108).

 

         Ciekawe jest to, że w czasach Russella pośrednio przyznano. iż w jego Wykładach Pisma Świętego (1886-1904) nie ma nic o tytoniu. Dotyczy to też tomu pt. Nowe Stworzenie (1904), w którym Russell omawia różnorakie zwyczaje i zalecenia, których powinni przestrzegać jego współpracownicy i sympatycy:

 

         „[1908 r.] Wziąłem się do szukania w Wykładach Pisma Świętego, czy tam jest co napisane odnośnie palenia cygar, picia wina lub grania w karty, lecz nie znalazłem tam ani słowa” (Co kaznodzieja Russell odpowiadał na zadawane jemu liczne pytania 1947 [ang. 1917] s. 109).

 

Znacznie późniejsze wypowiedzi Towarzystwa Strażnica dotyczące przytoczonych powyżej tekstów są bardzo lakoniczne:

 

„Już z górą 80 lat temu czasopismo Strażnica (kwiecień 1891, ang.) opublikowało list, w którym jeden z czytelników Strażnicy opowiadał, jak »z pomocą Pana« rzucił palenie tytoniu. Od tego czasu Strażnica przy różnych okazjach zachęcała do uwolnienia się od tej formy niewolnictwa (Angielska: 1 sierp. 1895; 15 list. 1905; 1 lut. 1912; ...). Z biegiem lat światło prawdy stawało się w tej sprawie coraz jaśniejsze, aż w końcu świadkowie Jehowy dobrze zrozumieli stanowisko chrześcijan w tej sprawie” (Służba Królestwa Nr 5, 1974 s. 5).

 

„W Strażnicy z 1 sierpnia 1895 roku brat Russell tak skomentował List 2 do Koryntian 7:1: »Nie potrafię dostrzec, jakiej chwały przysparza Bogu chrześcijanin ani jak sam na tym korzysta, gdy używa tytoniu w jakiejkolwiek postaci. (...) Nie możemy sobie wyobrazić naszego Pana przesiąkniętego dymem tytoniowym lub wkładającego do ust cokolwiek kalającego«” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 111-112; por. Strażnica Nr 10, 1995 s. 23-24).

 

Tytoń w Towarzystwie Strażnica w czasach J. F. Rutherforda

 

         Na początku wróćmy jednak na chwilę do kawy, którą razem z papierosami krytykował Russell.

J. F. Rutherford (1869-1942), prezes Towarzystwa Strażnica, pił kawę z szejkiem już w roku 1920 w Egipcie. Podano ją też na kongresie w roku 1925 w Niemczech, gdzie serwowano również lekkie piwo:

 

„Na ziemi rozpostarto dywan, na którym usiadłszy, Szeik zaprosił Brata Rutherforda, aby obok niego usiadł, poczem podano krajową kawę i daktyle. Sposobność tę wykorzystano na powiedzenie Szeikowi i innym, którzy siedzieli, słów kilku o Wielkich Piramidach, które widać było w oddali” (Strażnica 01.01 1921 s. 14 [ang. 15.12 1920 s. 379]).

 

„Inne miejsce zostało sporządzone do nakarmienia tej rzeszy. Tartynki, kiełbasa, woda, kawa i lekkie piwo były do użytku po najniższej cenie; i te miłe dusze trzymały w jednej ręce przekąskę, a w drugiej kufel; stali spokojnie i spożywali swoją porcję. Po spożyciu przekąski powrócili na miejsce zebrań do swych siedzeń” (Strażnica 01.09 1925 s. 266 [ang. 01.08 1925 s. 233]).

 

         Towarzystwo Strażnica publikowało też  w latach 20. XX wieku innego typu wypowiedzi. Potrafiło wrzucić do ‘jednego worka’ szkodliwości, jako „trucizny”, „herbatę, kawę, kakao, tytoń (...) lekarstwa”:

 

         „Większość ludzi trzyma się fałszywego sposobu odżywiania, do którego przywykła; dziewięćdziesiąt procent a może i więcej konsumuje stale jakieś trucizny. Herbata, kawa, kakao, tytoń w jakiejkolwiek postaci oraz lekarstwa są to trucizny, pchające ludzkość coraz bardziej na brzeg przepaści, jaką jest dla nich duchowa niemoc i rozstrojenie. Żaden z podniecających napoi i pokarmów nie posiada w swych pobudzających właściwościach jakiejkolwiek wartości dla ludzkiego ciała. Wartość odżywczą mięsa w rzeczywistości kasują jego podrażniające właściwości. (...) Należy powrócić do pożywienia roślinnego. Ryby można pożywać od czasu do czasu, gdyż bogate są w cenne pierwiastki odżywcze.

Światło, które posiadamy w tej dziedzinie, zostało nam dane pod Boskiem kierownictwem i na początek wystarcza ono nam w zupełności, ażeby powrócić do lepszego zdrowia i dłuższego życia” (Złoty Wiek 15.05 1927 s. 362-363 [ang. 14.01 1925 s. 247]).

 

         Lata 1917-1935

 

         Zarówno za czasów Russella, jak i Rutherforda niektórzy z ich zwolenników wracali do palenia. Pokusa zapalenia papierosa była silna:

 

Byłem zawsze wdzięczny Panu za fakt, iż mogłem, przy Jego łasce, porzucić nałóg tytoniu bardzo prędko(...) Zaprzestanie używania go nie pozostawiło we mnie prawie żadnej ochoty do wrócenia do niego. Jednakowoż znam drogich braci, którzy przechodzili ostre próby w tym względzie, a ci, którzy nigdy nie używali tego nieużytecznego zielska, uważają to za rzecz nie do uwierzenia, iż święty może mieć próby i pokusy z tytoniem, gdy zaczął chodzić z Panem” (Strażnica 15.06 1922 s. 191).

 

         Palacze zostawali nawet starszymi zboru, choć nie mieli w tej kwestii poparcia Towarzystwa Strażnica. Nie mogło ono zabronić im palenia, bo lokalny zbór ich wybierał:

 

Kwestja Względem Palaczy

Od czasu do czasu nadchodzą listy do tego biura z żądaniem odpowiedzi Towarzystwa czy jest właściwem obierać na starszych takich, którzy palą. Odpowiadamy, że Bibija nie podaje szczegółowych reguł względem tego kto co ma jeść lub nie jeść. Prawdą jest jednak, że niema brudniejszego nałogu od palenia. Najstosowniejszy zatem ustęp w Biblji względem palaczy, o jakim wiemy, jest następujący: »Kto jest plugawy, niech jeszcze będzie plugawszy«. O ile jakikolwiek brat może bez pogwałcania swego sumienia trwać w tym plugawym nałogu, jest to sprawa jego własna i pozostaje do jego decyzji; wszakże będzie zależeć od zgromadzenia czy taki może być obranym na starszego; i gdyby członkowie zgromadzenia nie oddali swych głosów na niego, mieliby na to dobry powód. Apostoł napomina naśladowców Chrystusowych aby oczyszczali się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, wykonywając poświęcenie w bojaźni Pańskiej. Rzecz prosta, że ustęp ten stosuje się i obejmuje palaczy, którzy powinni wyzbyć się tego nałogu. Kościół niema żadnego autorytetu ustanawiać jakichkolwiek reguł dla nikogo, że niema palić, ale jest to w mocy zgromadzenia i od niego zależy czy ma takiego wybrać na starszego lub nie” (Strażnica 01.12 1923 s. 367).

 

         Taka sytuacja miała miejsce przez wiele lat i w roku 1935 Towarzystwo Strażnica zabrało się częściowo za palaczy. Dotyczyło to tylko wyższych funkcji w organizacji:

 

„W roku 1935 w Strażnicy tytoń nazwano »plugawym chwastem« i zwrócono uwagę, że nikt, kto chce go żuć lub palić, nie może pozostać członkiem rodziny Betel, pionierem czy podróżującym przedstawicielem organizacji Bożej” (Królestwo Boże panuje! 2014 s. 112).

 

         Inna publikacja nie wymienia w tym kontekście pionierów:

 

„(...) w Strażnicy z 1 marca 1935 roku wyraźnie oświadczono, że palacz nie może być zamianowanym przedstawicielem Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego – Strażnica ani członkiem personelu Biura Głównego” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 181).

 

         Oto opis ‘sytuacji tytoniowej’ w organizacji Świadków Jehowy w roku 1935:

 

„Ostatnio zauważyliśmy, że wielu wyznających się za świadków Jehowy· używają tytoniu w różnych formach. Do tych włączają się pionierzy, posiłkowi i pracownicy z zastępu. W gruncie rzeczy jeden posiłkowy stał się takim stałym używaczem tytoniu, że całe ciało jego wygląda być przesiąknięte odorem. Obecnie da się nawet zauważyć, że i siostry poczęły używać tytoniu. Czy używanie tytoniu jest właściwem dla wyznającego się sługi Jehowy? Czy stałe używanie tegoż nie przytępi doceny rozrządzenia Jehowy? Jeżeli to jest prawda, czy nie możemy uważać, że to stanowi inny środek, którego szatan używa, aby zniszczyć tych z ostatka przez pobudzenie ich do stania się niedbałymi i obojętnymi” (Strażnica 01.04 1935 s. 108 [ang. 01.03 1935 s. 76]).

 

         „I dla tej samej przyczyny jest całkiem niezgodnie dla któregokolwiek przedstawiciela Watch Tower Bible & Tract Society używać tytoniu bądź to do żucia bądź do palenia. Pionierzy, posiłkowi i inni są bezpośrednimi przedstawicielami Watch Tower Bible & Tract Society. Trzeba być pewnem, że Towarzystwo niema władzy lub autorytetu mówić, aby osoba, która. pragnie używać tytoniu, nic czyniła tego, lecz może właściwie mówić, że nie będzie współdziałałoz tymi, którzy się oddadzą temu nałogowi i nie będzie świadomie czyniło takich osób przedstawicielami Towarzystwa. Dlatego ci, którzy wnioskują, że się nie mogą obejść bez tytoniu i którzy raczej wolą to czynić niż uczestniczyć w dziele Pańskim pod kierownictwem Towarzystwa, zupełnie wolni do wybrania sobie biegu według swojej chęci. Ci, którzy są zdania, że muszą używać tytoniu i którzy się obecnie przedstawicielami Towarzystwa, mogą zawiadomić Wydział Służbowy w Brooklynie, a imiona ich będą usunięte z listy. Jeżeli dla takich osób używanie tytoniu jest ważniejsze niż służenie Królestwu Jehowy, jako jedni z jego świadków, niech idą sobie swoją drogą i niech zadowalają swój samolubny apetyt, lecz nie trzeba się spodziewać, aby Towarzystwo upoważniało ich doprzedstawiania tegoż w proklamowaniu poselstwa o królestwie” (Strażnica 01.04 1935 s. 109 [ang. 01.03 1935 s. 77]).

 

         W roku 1935 w tekście o tytoniu napisano też słowa, które powtórzono w roku 1942 (patrz poniżej):

 

„Niektórzy nierozsądnie próbują wyczytać w publikacjach Towarzystwa takie rzeczy, których one nic zawierają, a czynią to w celu znalezienia usprawiedliwienia dla obranego przez się niewłaściwego biegu. Niektórzy poczęli niemądrze wnioskować, że jeżeli chodzą od domu do domu z dziełem świadczenia, wtedymogą sprawować bezkarnie jakikolwiek bieg, w którym mają upodobanie” (Strażnica 15.04 1935 s. 121 [ang. 01.03 1935]).

 

         Skorowidze do publikacji Świadków Jehowy z lat 1930-1985 i 1986-2022 nie wskazują żadnych artykułów o papierosach i tytoniu z lat 1935-1941.

 

Tytoń w Towarzystwie Strażnica w czasach N. H. Knorra do czerwca 1973 roku

 

         Dopiero po śmierci Rutherforda (styczeń 1942 r.) kolejny prezes N. H. Knorr (1905-1977) wprowadził kilka zmian w kwestii tytoniu.

 

         Rok 1942

 

         W roku 1942 zakaz używania tytoniu objął dodatkowo „zamianowanych sług”, czyli starszych zboru, ale nie wszędzie wprowadzono go od razu:

 

„(...) w Strażnicy z 1 lipca 1942 roku powiedziano, iż zakaz palenia odnosi się również do każdego z tych zamianowanych sług. Gdzieniegdzie zastosowano się do niego w całej pełni dopiero po kilku latach” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 181).

 

         Artykuł ten opublikowano po angielsku podczas wojny i nie ukazał się w języku polskim. Poświęcono go między innymi tytoniowi (s. 205-206). Po polsku nawiązano do niego po ponad 50 latach:

 

„W roku 1942 powiedziano w niej wyraźnie: »Niektórzy wysnuli nierozsądny wniosek, że jeśli biorą udział w świadczeniu od domu do domu, to mogą bezkarnie robić wszystko, na co im przyjdzie ochota. Trzeba pamiętać, iż wymaga się od nas nie tylko uczestnictwa w dziele świadczenia«” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 294).

 

„Następnie w Strażnicy z 1 lipca 1942 roku zamieszczono artykuł potępiający zachowanie niezgodne z biblijnymi miernikami moralnymi odnoszącymi się zarówno do osób samotnych, jak i do małżeństw. Nikt nie powinien sądzić, że udział w publicznym głoszeniu orędzia Królestwa w charakterze Świadka Jehowy uprawnia do rozwiązłego życia (1 Kor. 9:27)” (Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego 1995 s. 174).

 

         Rok 1950

 

         Według wskazanych skorowidzów dopiero w roku 1950 nawiązano do problematyki tytoniu.

Jeszcze w roku 1950 zdarzało się, że palący Świadkowie Jehowy nawet na Sali Królestwa „proponowali, niepalącym świadkom papierosy”. Jednak Towarzystwo Strażnica podkreślało, że jego głosiciele różnią się od „światowców”, bo jako „grupa nie palą”:

 

„Wielu nowicjuszów poznaje prawdy biblijne i zajmuje miejsce w szeregach świadków Jehowy, którzy każą ewangelię. Niektórzy z tych nowicjuszów dawniej palili tytoń, jednak teraz z tym skończyli. Kilku nielicznych innych poznają prawdę nie przestając palić. Gdy bywają poczynione taktowne starania by ich pouczyć, wtedy odpowiadają, że Biblia nie zabrania palić i oni by przestali, jeśliby można im pokazać z Biblii, że to jest złe. Niektórzy z nich nawet w salach Królestwa proponowali, niepalącym świadkom papierosy. Łagodnie mówiąc, ich próba była humorystyczna, nieprzyzwoita i pachniało szyderstwem. Ewentualnie mogli tylko kogo innego stawić w pokuszenie, który od tego nałogu sam się oczyścił. Oczywiście zgadza się, że Biblia specjalnie nie wymienia palenia tytoniu jako zło, którego należy unikać. (...)

Jeśli kto sam sobie chce szkodzić przez używanie tytoniu, to kto inny nie ma prawa mu mówić, że on tego nie ma czynić, lecz z pewnością nikt nie ma prawa komu innemu duszącego dymu tytoniowego w twarz dmuchać. (...)

Fakt, że świadkowie Jehowy jako grupa nie pali, stał się dla nich cechą, znakiem, który ich różni od światowców [ang. worldlings]” (Strażnica Nr 22, 1950 s. 13-15 [ang. 15.02 1950 s. 59-60]).

 

         W tym samym roku w innej Strażnicy zamieszczono uwagi krytyczne o paleniu. Napisano, że Biblia „nie popiera używania tytoniu”, ale nie zawiera zakazu:

 

         „Biblia, jak zaznaczono w pewnym dawniejszym wydaniu tego czasopisma, nie popiera używania tytoniu przez chrześcijańskiego sługę, mimo że tytoń nie jest w niej imiennie wymieniony (z tej oczywistej przyczyny, że tytoń, poza zachodnią półkulą zaczął być znany dopiero piętnaście stuleci po napisaniu Biblii). Tytoń jest środkiem narkotycznym, który swego konsumenta zniewala. Oddawanie się używaniu tegoż, jest nieczyste i szkodliwe dla ciała i umysłu jak również dla współludzi, którzy zadymione powietrze muszą wchłaniać. Tytoń na pewno nie jest jednym z tych dobrych rzeczy, którymi ma się człowiek radować” (Strażnica Nr 20, 1950 s. 13 [ang. 15.05 1950 s. 155]).

 

         W roku 1952 wprowadzono w zborach Świadków Jehowy wykluczanie za niemoralność. Jednak tytoń nadal był tolerowany.

         Później jeszcze kilka razy poruszano sprawę tytoniu, ale nie wnosząc nic nowego. Patrz: ang. Strażnica 01.04 1954 s. 201-205; ang. Przebudźcie się! 22.02 1957 s. 17-19; ang. Przebudźcie się! 22.10 1957 s. 21-24; ang. Przebudźcie się! 22.01 1960 s. 27-28.

 

         Rok 1961

 

Pierwsza specjalna broszura dla starszych zboru, wydana w roku 1961, podawała dość istotne pouczenia dotyczące palaczy.

Oto skrót tego, co przedstawiamy poniżej w całości:

 

palacza można ochrzcić;

palacz nie może być przykładem dla innych;

palacz nie może otrzymać przywilejów;

palacz może być głosicielem;

palacz nie może być pionierem;

palacz wyjątkowo może być mianowany sługą pomocniczym, gdy nie ma w zborze innego niepalącego;

palacz wyjątkowo może być mianowany nadzorcą, gdy nie ma w zborze innego niepalącego;

palacz nie może używać tytoniu „publicznie, podczas świadczenia ani w pobliżu Sali Królestwa”.

 

         Oto opis powyższych wytycznych:

 

Czy muszą być nałożone ograniczenia na osobę, która pragnie służyć Jehowie, ale jeszcze pali tytoń?

Gdy palacz tytoniu zgłasza się do chrztu, należy wykazać mu uprzejmie, że palenie tytoniu jest nieczystym nałogiem, który nie przystoi słudze Bożemu. Chociaż nie odmawiamy nikomu chrztu jedynie dlatego, że jeszcze pali tytoń w jakiejkolwiek postaci, nie uważamy go jednak za dobry przykład dla braci w zborze i dopóki hołduje temu nałogowi, dopóty nie zaproponujemy go na sługę pomocniczego ani nadzorcę w organizacji teokratycznej. Nie można mu powierzyć żadnego specjalnego przywileju. Może się zapisać do szkoły służby kaznodziejskiej i wygłaszać przemówienia ćwiczebne. Nie może jednak wygłaszać wykładów instrukcyjnych. Może chodzić od domu do domu, dokonywać odwiedzin ponownych, prowadzić domowe studia biblijne i w każdy możliwy sposób pomagać ogólnie w wykonywaniu dzieła służby, spoglądając przy tym ku Jehowie, aby mu udzielił siły do ostatecznego przezwyciężenia tego nałogu. Palacz nie może być pionierem, tj. pełnoczasowym przedstawicielem organizacji teokratycznej. Wyjątkowo palacz może być mianowany sługą pomocniczym lub nadzorcą jedynie wtedy, gdy nie ma w zborze innej oddanej Bogu osoby, która by mogła pełnić tę służbę. W razie dokonania takiego zamianowania sługa musi wyrazić zgodę, że nie będzie używał tytoniu publicznie, podczas świadczenia ani w pobliżu Sali Królestwa, i powinien sumiennie dążyć do zerwania z tym nałogiem” (Zagadnienia Służby Królestwa 1961 s. 52-53).

 

         Te zarządzenia obowiązywały aż do momentu, gdy w roku 1973 zakazano palenia pod groźbą wykluczenia ze zboru.

         Owszem, prawie co roku w publikacjach z lat 1961-1972 zamieszczano jakieś fragmenty o tytoniu, ale nie były to istotne treści, lecz powtórki. W roku 1969 opublikowano Pytania czytelników pt. Jakie jest stanowisko świadków Jehowy wobec używania tytoniu? (Strażnica Nr 19, 1969 s. 13-14). Fragment z tego artykułu zamieszczamy poniżej.

 

Rok 1969 i 1972

 

         Wydaje się, że w roku 1969 zmieniono zasadę z roku 1961 (patrz powyżej). Już nie wymienia się nadzorców i sług pomocniczych jako tych, którzy „wyjątkowo” mogli być palaczami:

 

„Ponieważ używanie tytoniu przeciwstawia się tak licznym radom podanym dla chrześcijan, więc ten, kto jeszcze nie porzucił owego przyzwyczajenia, nie może się cieszyć nienaganną opinią, jaką powinien mieć zaminowany [powinno być: zamianowany] sługa w zborze chrześcijańskim. Osoby obdarzone przywilejem usługiwania w charakterze nadzorców lub sług pomocniczych mają być przykładem chrześcijańskiej dojrzałości. (1 Tym. 3:2, 10) Toteż oprócz powyższych racji przemawiających za przezwyciężeniem tego nieczystego nałogu należy dążyć do zerwania z nim, aby się nadawać do otrzymania specjalnych przywilejów w zborze, bądź w charakterze zamianowanego sługi, bądź jako pełnoczasowy kaznodzieja pionierski. W życiu chrześcijanina bardzo ważnym wydarzeniem jest usymbolizowanie swego oddania Bogu przez chrzest w wodzie; krok ten stanowi wyśmienitą sposobność do zerwania ze zwyczajem używania tytoniu, skoro ktoś nie zerwał z nim daleko wcześniej. Cóż jednak miałbyś począć w sytuacji, jeśli sposobność ta minęła, a nałóg mimo wszystko pozostał? Sytuacja nie jest beznadziejna. Inni zdołali rzucić palenie, i ty też to potrafisz” (Strażnica Nr 19, 1969 s. 13).

 

Jeszcze w roku 1972, na rok przed wprowadzeniem w Towarzystwie Strażnica całkowitego zakazu używania tytoniu, głosiciel mógł palić, ale nadal nie mógł zostać pionierem:

 

„Oczywiście nie może też być pionierem ktoś, kto nie uwolnił się jeszcze od nieczystego nałogu palenia tytoniu” (Służba Królestwa Nr 5, 1972 s. 13).

 

         Nie oznacza to, że nie starano się skłonić ochrzczonych głosicieli do rzucenia palenia:

 

„Zatem tym spośród oddanych Bogu chrześcijan, którzy dotąd jeszcze nie rzucili nałogu używania tytoniu, Słowo Boże z całą powagą udziela następujących rad: Nie dopuść, by to nieczyste przyzwyczajenie jeszcze bardziej się u ciebie zakorzeniło; dąż do przezwyciężenia go przez lepsze panowanie nad sobą” (Strażnica Nr 19, 1969 s. 14).

 

Jeżeli ludzie zauważą odór tytoniu lub plamy na ustach i zębach, odwróci to ich uwagę od głoszonej im dobrej nowiny o Królestwie. Traci na tym również piękno i powab, słowem wartość wielbienia Boga, które dana osoba reprezentuje i popiera” (Strażnica Rok XCIII [1972] Nr 12 s. 22).

 

         „Chociaż Świadkowie Jehowy odnosili się nieprzychylnie do używania tytoniu, to jednak do roku 1973 nie w pełni pojmowali powagę tej sprawy. Z tego względu niektórzy wciąż palili, mimo iż byli ochrzczeni” (Rocznik Świadków Jehowy 1997 s. 136).

 

         W części drugiej artykułu kontynuujemy i kończymy nasz temat.

Zgłoś artykuł

Uwaga, w większości przypadków my nie udzielamy odpowiedzi na niniejsze wiadomości a w niektórych przypadkach nie czytamy ich w całości

Komentarze są zablokowane