Zależność Jezusa od Boga Ojca w interpretacji Świadków Jehowy
Świadkowie Jehowy (dalej: ŚJ) lubują się w przytaczaniu wersów z Nowego Testamentu, z których wynika ich zdaniem, że skoro Jezus coś od Boga Ojca otrzymał, został przez Niego posłany, lub czyni Jego wolę, to znaczy, że nie jest Bogiem. Przykładem takiej argumentacji może być broszura ŚJ pt. Czy wierzyć w Trójcę? (Brooklyn 1989), która podaje na str. 17:
"Jezus nieraz wypowiadał się następująco: >>Syn nie może nic czynić sam z siebie, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni<< (Jana 5:19, Kowalski). >>Zstąpiłem z nieba nie po to, aby czynić wolę swoją, lecz wolę Tego, który mnie posłał<< (Jana 6:38). >>Czego nauczam, nie jest to moje, tylko należy do Tego, który mnie posłał<< (Jana 7:16). Czy posyłający nie przewyższa tego, kogo posyła?".
Ta sama broszura ŚJ pisze również na str. 19 o wersie z Ap 1:1, w którym czytamy, że Bóg przekazał Jezusowi objawienie co do rzeczy przyszłych:
"Czy Jezusowi, gdyby był częścią Pana Boga, musiałoby być przekazane objawienie przez inną część Pana Boga, którą w tym wersecie nazwano Bogiem? Musiałby wiedzieć to wszystko, bo wiedział o tym Bóg. Tymczasem Jezus nie wiedział, bo nie był Bogiem".
Sugestywne, prawda? W rzeczywistości, to co ubiera się nam tu w piórka "spostrzegawczości" i "mądrości" jest tylko co najwyżej zwykłą płycizną myślową.
Na początku zacznijmy od wyżej przytoczonych wersów z Ewangelii Jana. ŚJ na podstawie tych wersów rozumują tak: Gdyby Jezus był Bogiem "równym" Bogu Ojcu, nie mówiłby, że czyni wolę Ojca, czyli niejako to, co mu On "zleci", tylko oświadczyłby Żydom w tych wypowiedziach zawartych w Ew. Jana (które były do nich skierowane), że sam o wszystkim decyduje. Tak ŚJ interpretują te wersy. Ale czy to jedyna dopuszczalna interpretacja? Wcale nie. Interpretacja ta jest w rzeczywistości bardzo sztywna i ograniczona. W dodatku jest ona dokonana pod wcześniej założoną tezę, wedle której Jezus nie jest Bogiem, stąd jest bezwartościowa. Ale po kolei.
Zauważmy, że po pierwsze, wersy te są wyizolowane z kontekstu, a następnie zwróćmy uwagę na to, że ŚJ nadają im swoją antytrynitarną interpretację. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że każdemu zdaniu można nadać inne niż właściwe jemu znaczenie, jeśli tylko "odetnie" się od niego jego pierwotny kontekst. I tak np., zabarwione frazeologicznie zdanie "jestem całkiem zielony" może po wyrwaniu z kontekstu oznaczać zarówno to, że ktoś jest cały zielony, bo np. przebrał się w jakiś jednokolorowy zielony strój, lub może oznaczać też to, że ktoś jest kompletnie niezorientowany w jakimś temacie. Jak widać, zdaniu temu można nadawać przeróżne znaczenia, wręcz jakie się chce, póki jest ono pozbawione swego kontekstu. Dopiero wejrzenie w kontekst otaczający to zdanie może rozstrzygnąć, jakie jest znaczenie słowa "zielony" w tym zdaniu.
I tak jest zawsze, faktem bezspornym jest, że w przypadku kwestii niejednoznacznych nigdy jakieś jedno zdanie nie może być "sędzią we własnej sprawie". Jego znaczenia nie może też "ustalać" żaden samozwańczy "interpretator", nawet tak namaszczony duchem jak sami członkowie Ciała kierowniczego ŚJ. O znaczeniu każdego zdania może decydować tylko i wyłącznie kontekst szerszy wypowiedzi, lub nawet kontekst ogólno sytuacyjny, tyczący się danego autora tej wypowiedzi.
Jako, że ŚJ są mistrzami w wyrywaniu wersów z Biblii z kontekstu, jak też i w nadawaniu im własnej często wydumanej interpretacji, tak i w przypadku wyżej wspomnianych wersów z Ew. J również nie możemy zadowolić się interpretacją ŚJ i musimy zbadać szerszy kontekst tych wypowiedzi, nim ustalimy, czy ich interpretacja dokonywana przez ŚJ jest słuszna. Następnie, potem zobaczymy, czy ten zbadany kontekst zgadza się z wyżej wspomnianą interpretacją ŚJ, jaką mają oni w przypadku tych wersów.
Jaki jest więc kontekst powyższych wypowiedzi Jezusa z Ew. J., gdzie mówi on, że czyni wolę Ojca, że nic nie czyni z siebie i że naucza tego, co Ojciec mu przekazał? Klucz do całej tej kwestii tkwi w fakcie, że Jezus wypowiadał te zdania do faryzeuszy, którzy rozsiewali wątpliwości co do tego, że posłannictwo Jezusa jest związane z Bogiem (por. J 5:19; 6:22n.; 7:15). Przyjrzyjmy się pewnym wersom, które jasno nas o tym informują:
"Rzekli do Niego faryzeusze: Ty sam o sobie wydajesz świadectwo. Świadectwo Twoje nie jest prawdziwe" (J 8:13, Biblia Tysiąclecia, dalej: BT).
W tym cała rzecz! Biorąc po uwagę spryt Jezusa, można przyjąć, że faryzeusze nie mieli zbytniej ochoty wdawać się z Nim w szczegółowe polemiki, więc skupili się głownie na ataku na Jego posłannictwo. To było bowiem najprostsze i od tego zarazem zależało wszystko, albo nic. Prawdziwość, lub nieprawdziwość wszystkiego co Jezus powie i zrobi była uzależniona tylko i wyłącznie od faktu, czy Bóg akceptuje Jego misję. Dlatego po wyżej zacytowanym wersie z J 8:13, gdzie Żydzi zarzucają Jezusowi, że jest samozwańcem, On chwilę dalej odpiera ten zarzut słowami, że "nie jestem sam, lecz ja i Ten, który mnie posłał" (J 8:16). Jak widzimy, praźródło tych zapewnień, że Jezus czyni wolę Ojca nie swoją nie ma nic wspólnego z tym, że Jezus nie może być Bogiem. W tych zapewnieniach chodzi tylko o to, że Jezus nie jest samozwańcem i na wszystko co robi ma akceptację Boga. O nic więcej. Kontekst tych zapewnień nie jest antytrynitarny.
Ataki na posłannictwo Jezusa musiały być bardzo częste, skoro Ewangeliści potem w swych Ewangeliach chcieli ostatecznie utwierdzić czytelników w tej kwestii, i równie często przypisywali Jezusowi zależność od Ojca. Czynią to nawet w opisie męki Jezusa w Ogrójcu, przy której apostołów nie było, bo spali (Mk 14,34-37; Łk 22:41-45).
Innym przykładem ataku faryzeuszy na boskie posłannictwo Jezusa jest kolejny tekst z Biblii:
"Lecz faryzeusze, słysząc to, mówili: On tylko przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy" (Mt 12:24, BT; por. też J 7:20; 8:48-49,52; 10:20-21).
Sprawa jest zatem jasna. Jezus w swych wypowiedziach musiał uprawomocnić swe posłannictwo, dlatego cały czas wykazywał na łączność z Bogiem Ojcem w swych wypowiedziach, w których podkreślał, że czyni wszystko zgodnie z Jego wolą, jest przez Niego posłany (a nie np. przez Belzebuba), akceptowany w swym posłannictwie, itd. Tym samym wersy te nie uczą nic o tym, że Jezus nie jest Bogiem, bo może czynić tylko i wyłącznie wolę Ojca.
Czytelnicy NT musieli mieć świadomość, że nawet tak niepojęta dla wielu kwestia, jak męka Jezusa na krzyżu, nie była dziełem przypadku, czy diabła (i tym samym porażki Jezusa), ale wszystko działo się zgodnie z wolą Ojca. Tym można z powodzeniem wytłumaczyć owo "nie moja wola, lecz Twoja niech się dzieje" z Łk 22:42.
ŚJ wydaje się, że dla tych, którzy w początkach chrześcijaństwa czytali Ewangelie i NT, wszystko to, co się działo w życiu Jezusa, było zgodne z wolą Boga. Tymczasem dla tych, na oczach których dopiero co powstawało chrześcijaństwo, i którzy byli ewentualnymi odbiorcami przesłania chrześcijańskiego zawartego w NT, nie było to oczywiste, również dlatego, że Żydzi to podważali. Dowodem na to są listy Pawła i Jakuba, którzy już w I wieku musieli wiele rzeczy wyjaśniać i utwierdzać chrześcijan w wielu podstawowych sprawach (por. 1 Kor 3:2; por. też Hebr 5:12). Jak pisał Paweł jeszcze przed powstaniem Ewangelii, ukrzyżowanie jest dla Żydów "zgorszeniem", a dla pogan "głupstwem" (1 Kor 1:23). Trzeba zatem było nowych odbiorców Ewangelii i reszty NT cały czas zapewniać o tym, że ukrzyżowanie Jezusa było bezwzględnie zgodne z wolą Boga, aby ich o tym dostatecznie przekonać. Sam Jezus za nadrzędną uważał potrzebę uświadamiania, że wszystko co się z Nim wiąże ma boską akceptację:
"Teraz poznali, że wszystko cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał" (J 17:7-8, BT).
Nigdzie w Biblii nie pada zresztą tekst, że Jezus nawet jak nie zechce, to nie może czegoś czynić sam z siebie. Możliwa jest tu równie dobrze interpretacja, że nie chciał On mówić, że może sam z siebie coś czynić, aby wrogie mu środowisko faryzeuszy nie uzyskało tym samym potwierdzenia swych wyżej wspomnianych zarzutów, według których Jezus działa "sam z siebie" jako samozwaniec (por. powyższy cytat z J 8:13). Wręcz przeciwnie, istnieją w Biblii nawet miejsca, które wskazują na to, że jeśli Jezus zechce coś uczynić wyłącznie sam, to może się tak stać. Dobrym przykładem tego jest wers z J 5:21, w którym Jezus wyraźnie mówi, że ożywi "tych, których chce " . ŚJ i inni antytrynitarze zręcznie przemilczają też, że istnieją w NT miejsca, gdzie Jezus stawia na pierwszym miejscu swoją decyzję, nie decyzję Boga Ojca, mimo, iż czyni to zwracając się do Boga Ojca. Spójrzmy na jeden z wersów w Biblii, gdzie dobrze to widać:
"Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata" (J 17:24, BT).
Popatrzmy też na inne ciekawe wersety, z których wyraźnie widać, że jeśli Jezus zechce, to podejmuje suwerenne decyzje:
"Gdy więc go Piotr ujrzał, rzekł do Jezusa: Panie, a co z tym będzie? Odpowiedział mu Jezus: Jeżeli chcę , aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za Mną. Rozeszła się wśród braci wieść, że uczeń ów nie umrze. Ale Jezus nie powiedział mu, że nie umrze, lecz: Jeśli Ja chcę, aby pozostał aż przyjdę, co tobie do tego?" (J 21:21-23, BT).
"Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie" (Ap 3:21, BT).
W Mt 8:3 (por. Mk 1:41; Łk 5:13) Jezus uzdrawiając mówi: "Chcę, bądź oczyszczony". Cały NT jest zapełniony sformułowaniami, w których Jezus mówi, że dokona czegoś, nie powołując się przy tym na wolę Ojca (por. J 6:40,44; Mt 26:18; Ap 2:17, i wiele, wiele innych).
Jak widać, w powyższych decyzjach Syn nie powołuje się już na Boga Ojca, podejmując suwerenne decyzje, co ukazuje, że jest w stanie swobodnie to czynić jeśli zechce. Jezus nie jest jedynie jakimś automatycznym, bezwolnym, czy wręcz bezmyślnym wykonawcą woli Boga, jak to zdaje się wynikać z argumentacji ŚJ.
Zauważmy, że nawet to, że Jezus mówi, iż "Syn nie może nic czynić sam z siebie, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni" (Jana 5:19) nie zakłada jeszcze, że Syn musi być bezwzględnie zależny w swych czynach od Boga Ojca. Nawet w świeckich stosunkach międzyludzkich, kiedy pełnomocnik realizuje wolę swego przełożonego, mówiąc, że nie może nic czynić sam z siebie, tylko to, co zleci mu przełożony, to nie znaczy to jeszcze, że tak musi być bezwzględnie zawsze. Pełnomocnik wcale nie musi mieć ani innej natury niż jego przełożony, ani być kimś głupszym od niego. Taka hierarchia jest czysto umowna i nie rozstrzyga o tym, że natura i wiedza obu jest różna. Po prostu jedno z drugim (stosunek między obydwoma i ich natura oraz wiedza) nie ma w tym momencie nic wspólnego. Ten układ można również doskonale przenieść na Syna i Ojca. Jako czysto umowny, nie musi rozstrzygać, że Syn ma jakąś "niższą", czy inną naturę niż Ojciec.
Widzimy tym samym, jak bardzo może zmienić się sens powyższych wypowiedzi Jezusa z J 5:19, 6:38 i 7:16, gdy weźmiemy pod uwagę ten właśnie cały powyżej nakreślony właściwy kontekst sytuacyjny, i uwolnimy się od antytrynitarnej interpretacji, jaką w tym momencie narzucają nam ŚJ.
Argumentem za tym, że interpretacja ŚJ jest niewłaściwa jest fakt, że kontekst "przytaczanych" wyżej w broszurze Czy wierzyć w Trójcę? wersów, w nawet najmniejszym stopniu nie ma nic wspólnego z tym, że Jezus komukolwiek chce udowodnić, że nie jest Bogiem. Jedyne co pokazuje kontekst tych wypowiedzi, to że Jezus wskazuje faryzeuszom oraz Żydom tylko i wyłącznie na to, że ma akceptację Boga na wszystko, co robi i mówi. Każdy następny wniosek, włącznie z tymi antytrynitarnymi, które w przypadku wspomnianych wypowiedzi Jezusa wyciągają ŚJ, jest już nieuprawnioną ekstrapolacją własnych antytrynitarnych założeń bezpośrednio na tekst Biblii. Nie można przyjmować, że Jezus powiedział więcej, niż chciał powiedzieć.
Spróbujmy też przez chwilę założyć, że stałoby się tak jak chcieliby ŚJ, czyli, że Jezus powiedziałby Żydom:
"wszystko co czynię, czynię sam, własną mocą, która jest nieograniczona".
Czy to miałoby jakikolwiek sens? Nie. W ten sposób Jezus potwierdziłby tylko zarzut Żydów z J 8:13 i Mt 12:24, że jest samozwańcem, i nawet jeśli czyni jakieś cuda, to powstają one co najwyżej dzięki mocy Belzebuba. W tym wypadku Jezus nie mógł więc tego powiedzieć, co zdaniem ŚJ powinien On powiedzieć, aby nie zaprzeczyć, że jest Bogiem. Widać więc jak mało wspólnego z rzeczywistością ma w tym miejscu rozumowanie ŚJ. Jest to raczej fantazjowanie i szybowanie w obłokach, które są bardzo oddalone od świata biblijnych realiów, w jakich padały omawiane w tym tekście wypowiedzi Jezusa.
Przejdźmy teraz do wyżej wspomnianego wersu z Ap 1:1, w którym czytamy, że Bóg przekazał Jezusowi objawienie odnośnie rzeczy przyszłych. Jak wyżej wspomniałem, broszura ŚJ uważa, że gdyby Jezus był Bogiem, nie musiałby od nikogo otrzymywać objawienia co do rzeczy przyszłych, tylko po prostu miałby to objawienie. Jednakże, ŚJ po raz kolejny traktują tekst biblijny tak, jakby był tylko zbiorem potocznych sentencji, bez głębszego znaczenia. Tymczasem tekst biblijny (szczególnie tekst Ap) to nie zawsze tekst potoczny.
Aby obalić powyższy zarzut ŚJ oparty na Ap 1:1 wystarczy wskazać, że język biblijny mówiąc o tym, że Jezus coś "otrzymał" od Boga Ojca nie musi zakładać, że Jezus nie miał już tego czegoś wcześniej. Spójrzmy na pewien przykład. W Flp 2:8-10 czytamy, że w zamian za trwające aż do śmierci krzyżowej posłuszeństwo Jezus został przez Boga wywyższony i otrzymał od Niego imię ponad wszelkie imię. W wersie następnym, tzn. w Flp 2:10 czytamy, że imieniem tym jest imię Jezus, na które ma zgiąć się każde kolano. Jednakże wiemy, że także przed śmiercią krzyżową Jezus nosił już to imię, które zresztą nadał mu Józef a nie Bóg Ojciec (Mt 1:25). Nie jest zatem tak, że imię to nadał Jezusowi dopiero Bóg, za posłuszeństwo, trwające aż do śmierci krzyżowej. Po tym przykładzie bardzo dobrze widać, że gdy tekst biblijny mówi o tym, że Jezus coś otrzymał od Boga Ojca, to nie oznacza to, że nie mógł On już tego posiadać wcześniej.
Spójrzmy też na inny przykład, tym razem tyczący się czci i chwały, którą został ukoronowany Jezus:
"Widzimy natomiast Jezusa, który mało od aniołów był pomniejszony, chwałą i czcią ukoronowanego za cierpienia śmierci, iż z łaski Bożej za wszystkich zaznał śmierci" (Hbr 2:9, BT).
Wers ten podaje, że Jezus został ukoronowany "chwałą i czcią" po śmierci krzyżowej, w nagrodę za swe cierpienie. W rzeczywistości Jezus miał już jednak tę "chwałę i cześć" wcześniej, w czasie widzenia na górze Tabor, o czym donosi inny wers:
"Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie" (2 P 1:17, BT).
Po tym przykładzie znów bardzo dobrze widać, że gdy tekst biblijny mówi o tym, że Jezus coś otrzymał, to nie oznacza to, że nie mógł On już tego mieć wcześniej.
Reasumując można powiedzieć, że omówione wyżej argumenty ŚJ (stosowane także przez innych antytrynitarzy) wysuwane przeciwko boskości Jezusa, są efektem dość pobieżnego rozumowania i nie zwracania uwagi na głębię wymowy tekstu biblijnego.
Jan Lewandowski - Listopad 2003